Mitologiczny Prometeusz to wzór człowieka działającego dla dobra społeczeństwa bez osiągania korzyści. Przykładem współczesnego Prometeusza jest dla mnie Jan Paweł II, były papież.
Jan Paweł II urodził się w Wadowicach na południu Polski w 1920 roku, zmarł jako papież w Watykanie 2 kwietnia 2005 roku.
Bardzo wcześnie drogę kapłaństwa wybrał na swoją drogę życia. Poświęceniem i oddaniem, z jakimi wypełniał swoje obowiązki kapłańskie, pozyskał przychylność kolegów kapłanów i władz kościelnych, które nadawaniem kolejnych nominacji wyniosły go na tron Piotrowy w Watykanie.
Pomimo tego, że pełnił najwyższą funkcję i był głową kościoła chrześcijańskiego, przez cały swój pontyfikat zachował pokorę ducha i miłość do ludzi, czego wyraz dawał między innymi w częstych kontaktach z wiernymi. Jako pierwszy w historii cały okres swojej posługi papieskiej spędził na licznych pielgrzymkach, podczas których spotykał się z rzeszami ludzi. Nie zamykał się, jak poprzednicy, w swoim gabinecie ze swoimi obowiązkami i problemami, ale godząc się na trudy podróży i niewygody stąd wypływające, przedkładał nade wszystko spotkania zarówno z dorosłymi, jak i z młodzieżą. Uwielbiał spotkania z młodzieżą, zawsze znajdował czas, żeby z nimi porozmawiać, pożartować, ponieważ ich młodość, radość życia, zapał dawały mu siłę i chęć do dalszej pracy. Spotykał się również z cierpiącymi i potrzebującymi, którzy szukali ukojenia w Słowie Bożym. Dla każdego miał dobre słowo i pociechę. Posiadał olbrzymie pokłady cierpliwości i empatii w stosunku do każdego, kto się do Niego zwrócił o pomoc. Nikomu jej nie odmawiał.
Bóg, jakiego przedstawiał nam papież, jest Bogiem pełnym miłości i miłosierdzia. Nie grzmi i nie straszy ogniem piekielnym na wiernych za winy, jakie popełnili, ale, również po raz pierwszy w historii, uczy kochania i wybaczania. Taką naukę papież głosił i sam też według niej żył, dając swoim wiernym wzór godny naśladowania. Pięknym przykładem miłości do bliźniego i umiejętności wybaczania jest spotkanie Ojca Świętego z zamachowcem, który usiłował go zastrzelić. Podczas tego spotkania papież przebaczył i pojednał się z tym człowiekiem. Nie zrobił tego dla sławy i rozgłosu, ale dlatego, że tak uczy Bóg.
Życie według nauki Bożej nie było dla niego poświęceniem. Żył tak, ponieważ chciał być w harmonii ze sobą i z Bogiem. Nauki, jakie głosił, znajdowały swe potwierdzenie w jego postępowaniu, dlatego też rzesze ludzi spieszyły na spotkania z papieżem. Autentyzm jego wiary pociągał za sobą tłumy – wierni wierzyli, że życie zgodne z naukami Bożymi jest możliwe i realne nawet we współczesnym świecie. Jego postawa sprawiała, że był dla ludzi jak światło w ciemnościach. Wiedząc o jego miłości do bliźniego, spieszyli do niego z najdalszych zakątków świata, po to, by usłyszeć słowa otuchy, z pewnością, że ich nie odrzuci od siebie. Wątpiącym dawał nadzieję, a jego wiara była tak silna, iż zaczynali mu ufać i wierzyć.
Liczne pielgrzymki i spotkania z ludźmi sprawiały, że doskonale znał problemy gospodarcze, polityczne i religijne wielu krajów. W swoich podróżach nie omijał państw biednych i zacofanych gospodarczo, gdzie większość społeczeństwa żyje w ubóstwie i nędzy – nawet dla nich miał słowo pociechy. Starał się zjednywać wrogów i łagodzić niektóre zatargi polityczne, wiedząc, że wojna nigdy nie przynosi niczego dobrego, zwłaszcza dla najbiedniejszych. Siła jego wiary i pewność, że Bóg jest przy nim, sprawiały, że nawet wyznawcy innych religii szanowali go i zapraszali do swoich krajów. Jednocześnie papież odwiedzając te kraje szanował religię i wiarę obywateli danych krajów.
Śmierć Jana Pawła II unaoczniła dla jak wielu ludzi był niezwykle ważną osobą w ich życiu. Przez całe swoje życie głosił orędzie miłości Jezusa, wprowadzał je w czyn, gotów poświęcić się jak On dla każdego potrzebującego, nie oczekując w zamian nic. Pragnął pokoju na świecie i pojednania wszystkich ludzi, nie żądając niczego dla siebie. Zdobył dzięki temu i sławę, i szacunek, i miłość ludzi z całego świata. Zupełnie tak, jak Prometeusz w starożytnej Helladzie.