Feri Acz nagle dostrzegł przed sobą niewielką postać. Okazało się, że była to postać o głowę niższa od niego, aż wreszcie rozpoznał w niej swojego małego przywódcę, Nemeczka. Chłopiec był widocznie chory i słaby, ale niespodziewanie złapał Feriego Acza i powalił go, jak prawdziwy zapaśnik. Niestety, sam upadł na ziemię i stracił przytomność.
Chłopcy z Placu Broni byli zakłopotani, nie wiedząc, co mają robić. Feri Acz z trudem się podniósł i zobaczył, że został sam. Na jego twarzy malował się gniew. Obok niego leżał Nemeczek. Chłopcy ocucili Nemeczka, a on nie rozumiał, co się stało. Po chwili zaczęli mu dziękować za zwycięstwo. Nemeczek był bardzo wyczerpany, lecz żaden z chłopców nie miał odwagi mu tego powiedzieć. Janosz Boka, generał, czuł głęboki smutek oraz niepokój o małego przywódcę. Poleciały mu nawet łzy. Nie mógł nic powiedzieć, ale po chwili zdobył się na odwagę. Wyznał Nemeczkowi, że uważa go za dobrego przyjaciela oraz oddanego przywódcę.