profil

Księga rodzaju

poleca 84% 2780 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

POTOP

Stworzeni przez Pana Boga ludzie nie chcieli słuchać Bożych słów. W ich sercach było coraz więcej zła. Mieli ponure twarze, często kłócili się ze sobą, popełniali wiele złych czynów. Pan Bóg to widział i bardzo się smucił. Żałował, że stworzył człowieka, postanowił więc, że ześle na ziemię wielką powódź, która wszystko zniszczy. Jeden człowiek miał być jednak uratowany - nazywał się Noe. Noe bardzo kochał Pana Boga, służył Mu i zawsze pamiętał, że ma być dobry. Pan Bóg patrzył na Noego z wielką radością. Jemu też nakazał budowę dużej arki, która miała być ocaleniem dla Noego i jego rodziny, dla licznych zwierząt i ptactwa, miała też pomieścić zapasy żywności i paszy dla zwierząt. Powiedział Bóg do Noego: "Sprowadzę na ziemię potop aby zniszczył wszystko co żyje pod niebem. Ciebie jednak ocalę, bo jesteś dobry." Noe rozpoczął budowę ogromnej arki. Budował ją w taki sposób jaki wskazał mu Pan Bóg. "Do budowy arki użyj drzewa żywicznego, uczyń w arce przegrody i powlecz ją smołą zewnątrz i wewnątrz. Długość arki ma wynosić trzysta łokci a jej wysokość i szerokość trzydzieści. Zrób wejście do arki w bocznej ścianie, tędy wprowadzisz swoją rodzinę i zwierzęta. Noe posłusznie wypełnił wolę Pana Boga. Kiedy arka była już gotowa Noe zaczął wprowadzać na nią zwierzęta po parze z każdego rodzaju. Szły na dwóch łapach, na czterech, małe i duże. Wraz ze zwierzętami wchodziła na arkę rodzina Noego. Arka była ogromna, więc wszystkich pomieściła. Gdy wszyscy już znajdowali się na arce, Bóg zamknął za nimi drzwi i spuścił na ziemię wody potopu. Arka unosiła się ponad ziemią razem z wodą coraz wyżej. Wody zakryły nawet wysokie góry. Wyginęli wszyscy ludzie oraz istoty żyjące na ziemi. Potop trwał wiele długich dni, a arka pływała po wodach. Ale Bóg pamiętał o Noem i sprawił, że deszcz przestał padać. Wody zaczęły bardzo wolno opadać i ustępować z ziemi. Wreszcie arka zatrzymała się na wysokich górach - Ararat. Noe chciał sprawdzić, czy już może opuścić arkę i zejść na ziemię. Wypuścił więc kruka, by ten znalazł suchy ląd. Ale kruk powrócił na arkę. Potem wypuścił Noe gołębicę, ale i ona nie znalazła suchego miejsca i wróciła do arki. Noe zaczekał kilka dni i jeszcze raz wypuścił gołębicę. Tym razem powróciła ona z listkiem w dziobie. Wiedział już Noe, że wody opadły. Poczekał Noe jeszcze kilka dni i jeszcze raz wypuścił gołębicę, ale tym razem nie powróciła ona na arkę. Wtedy Bóg powiedział do Noego, że może już wyjść z arki z rodziną, ze zwierzętami i ptakami, które zabrał ze sobą. Noe opuścił arkę i z radością dziękował Bogu za ocalenie. Pan Bóg pobłogosławił Noego i jego synów i obiecał, że już nigdy nie ześle na ziemię potopu. A znakiem tej obietnicy uczynił tęczę - łuk siedmiobarwny, który w promieniach słońca ukazuje się na niebie i tak łączy niebo z ziemią. Tęcza, którą Bóg rozpostarł na niebie napełniała radością serce Noego. I Noe uśmiechał się, bo był bardzo szczęśliwy.

WIEŻĄ BABEL

Po potopie ludzie wędrowali po ziemi, szukając miejsc gdzie mogliby zamieszkać. Wszyscy byli potomkami Noego i mówili jednym językiem. W trakcie swojej wędrówki napotkali równinę, na której postanowili zbudować miasto i wieżę, której wierzchołek miał sięgnąć nieba. Nauczyli się wyrabiać cegły i wytapiać smołę. Ponieważ mieli jedną mowę szybko budowali domy a wieża wznosiła się coraz wyżej. Z dumą patrzyli na swoje dzieło. Bóg widział miasto i wieżę. Wiedział, że ludzie zaczęli zapominać o swoim stwórcy. Myśleli tylko o swoich budowlach, o wieży, która miała sięgnąć nieba. Postanowił więc, że pomiesza ich mowę. I tak uczynił. Ludzie zaczęli mówić różnymi językami i nie dokończyli już budowy wieży, bo nie rozumieli co jeden mówił do drugiego. Rozproszyli się po całej ziemi, powędrowali na zachód i wschód, na północ i południe. A miejsce gdzie budowali miasto i wieżę nazwano Babel - tam bowiem Bóg pomieszał mowę ludziom.

KAIN I ABEL

Adam i Ewa po opuszczeniu raju, otrzymali od Boga potomstwo. Urodziło im się dwóch synów: Kain i Abel. Kain, starszy - uprawiał rolę, Abel - młodszy był pasterzem trzód. Obaj bracia składali przed Bogiem ofiarę - dziękowali w ten sposób za owoce swojej pracy. Abel złożył w ofierze owcę, a Kain pierwsze plony zboża. Abel miał czyste serce i jego ofiara radowała Pana Boga. Kain zaś, był zazdrosny i Bóg nie przyjął jego ofiary. Nie podobało się to Kainowi i chodził z ponurą twarzą. Bóg powiedział do Kaina "gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną." Ale Kain nie chciał być posłuszny Panu Bogu. W jego sercu zamieszkało zło. Postanowił, że zabije swojego brata - Abla. Gdy byli w polu, Kain wziął kamień i zabił Abla. Bóg zapytał Kaina: "Gdzie jest twój brat Abel". Kain odpowiedział: "Nie wiem nie jestem jego stróżem". Ale Pan Bóg wiedział co uczynił Kain, więc rzekł do niego: "Nie będziesz uprawiał swej roli. Na twoim polu już nic nie wyrośnie. Staniesz się tułaczem na ziemi." Kain przestraszył się, że gdy opuści swój dom, każdy będzie mógł go zabić, ale Pan Bóg obiecał mu Swoją opiekę w trakcie tułaczki.

ZNISZCENIE SODOMY I GOMORY

Owi dwaj aniołowie przybyli do Sodomy wieczorem, kiedy to Lot siedział w bramie Sodomy. Gdy Lot ich ujrzał, wyszedł naprzeciw nich i oddawszy im pokłon do ziemi2 rzekł: "Raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi. a rano pójdziecie w dalszą drogę". Ale oni mu rzekli: "Nie! Spędzimy noc na dworze". Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się. Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: "Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić!" Lot, który wyszedł do nich do wejścia, zaryglowawszy za sobą drzwi, rzekł im: "Bracia moi, proszę was, nie dopuszczajcie się tego występku! Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpicie z nimi, jak się wam podoba, bylebyście tym ludziom niczego nie czynili, bo myśleli, że on żartuje. przecież są oni pod moim dachem!" Ale oni krzyknęli: "Odejdź precz!" I mówili: "Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi!" I rzucili się gwałtownie na tego męża, na Lota, inni zaś przybliżyli się, aby wyważyć drzwi. Wtedy ci dwaj mężowie, wsunąwszy ręce, przyciągnęli Lota ku sobie do wnętrza domu i zaryglowali drzwi. Tych zaś mężczyzn u drzwi domu, młodych i starych porazili ślepotą. Toteż na próżno usiłowali oni odnaleźć wejście. A potem ci dwaj mężowie rzekli do Lota: "Kogokolwiek jeszcze masz w tym mieście, zięcia, synów i córki oraz wszystkich bliskich, wyprowadź stąd. Mamy bowiem zamiar zniszczyć to miasto, ponieważ oskarżenie przeciw niemu do Pana tak się wzmogło, że Pan posłał nas, aby je zniszczyć". Wyszedł więc Lot, aby powiedzieć tym, którzy jako [przyszli] zięciowie mieli wziąć jego córki za żony: "Chodźcie, wyjdźcie z tego miasta, bo Pan ma je zniszczyć!" Oni jednak. Gdy już zaczynało świtać, aniołowie przynaglali Lota, mówiąc: "Prędzej, weź żonę i córki, które są przy tobie, abyś nie zginął z winy tego miasta". Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce - Pan bowiem litował się nad nim - i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto. A gdy ich już wyprowadzili z miasta, rzekł jeden z nich: "Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz!" Ale Lot rzekł do nich: "Nie, panie mój! Jeśli darzysz twego sługę życzliwością, uczyń większą łaskę niż ta, którą mi wyświadczyłeś, ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać schronienia w górach, aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i abym nie zginął. Oto jest tu w pobliżu miasto, do którego mógłbym uciec. A choć jest ono małe, w nim znajdę schronienie. Czyż nie jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie". Odpowiedział mu: "Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc miasta, o którym mówisz. Szybko zatem schroń się w nim, bo nie mogę dokonać zniszczenia, dopóki tam nie wejdziesz". Dlatego dano temu miastu nazwę Soar Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli [e]. Abraham, wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem. I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w którym topią metal. Tak więc Bóg, niszcząc okoliczne miasta, przez wzgląd na Abrahama ocalił Lota od zagłady, jakiej uległy te miasta, w których Lot przedtem mieszkał.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 9 minut

Podobne tematy
Teksty kultury