profil

Leopold Staff "Deszcz jesienny" - interpretacja

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-28
poleca 85% 1302 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Leopold Staff

Wiersz Leopolda Staffa jest przede wszystkim wierszem dekadenckim. Dominuje w nim poczucie nadchodzącego końca i destrukcji, o czym świadczy już sam jego tytuł. Deszcz jesienny to deszcz nieprzyjemny, brudny, kojarzący się z chłodem i smutkiem, sprawiający, że świat staje się szary, rozmyty i brzydki. Deszcz jesienny jest również zapowiedzią końca. Jesienią wszystko więdnie, przekwita i usycha, jednym słowem umiera. Z całej natury powoli uchodzi życie. Wszystko zmierza ku końcowi i nie ma nadziei na zmianę – po jesieni jest tylko zima, lodowata, szara i niosąca śmierć. Świadomość zbliżającego się końca powoduje poczucie daremności i otępienia. Podmiot liryczny otacza się więc szczelnym płaszczem, odgradza się od strasznego, konającego świata – trwa w nim, ale nic nie odczuwa – świat pozornie go nie dotyczy. Jest w bezruchu, biernie zdaje się na los, w odrętwieniu czeka na koniec i obserwuje nadchodzącą zagładę. Wszystko zdaje się być jednostajne i nużące jak deszcz „... jednaki, miarowy niezmienny ...”. W tą hermetycznie zamkniętą przestrzeń wdzierają się jednak odgłosy świata zewnętrznego, przerywając monotonię i odrętwienie w jakim znalazł się podmiot liryczny. Autor, chcąc przerwać tę jednostajność, zamienia się w malarza impresjonistę – maluje słowa szybkimi, nerwowymi pociągnięciami pędzla – nie buduje zdań, ale krótkie, poprzerywane wielokropkami zwroty - „... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną ...”. Wszystko umiera, płacze i desperacko próbuje zwrócić na to uwagę podmiotu lirycznego „tłukąc w jego okno”. Poeta stosując w pierwszej strofie lirykę pejzażową opisuje wygląd zdegenerowanego, chylącego się ku upadkowi świata. Narrator przezroczysty jest pędzlem w ręku autora, który maluje mocny, przerażający, pełen ekspresji obraz, chcąc poruszyć i wyrwać z odrętwienia podmiot liryczny. Świat staje się wielką, bezkresną i piaszczystą pustynią, na której nie ma życia. Słońce już nie wschodzi, jest ciemno, szaro i mglisto. Skończyła się noc, ale dzień wcale się nie zaczął i już nigdy się nie zacznie. Mary snów wieczornych odziały się w czarne szaty żałoby i udają się na tułaczkę, by szukać miejsca na swoje groby. Towarzyszy im smutek, który „... kładzie cień na licu ich młodem...”, co jest bardzo nienaturalne, gdyż młodość to radość, beztroska. W tym jednak świecie radości towarzyszy tylko smutek i rozpacz, która jest tym właśnie deszczem jesiennym – poeta pisze: „ ... To w szyby deszcz dzwoni ...”, czyli, że tą katastrofę, bezsensowność i obrzydliwość przyniósł deszcz, który usiłuje przebić szybę obojętności, za którą znajduje się podmiot liryczny. Podmiot liryczny czuje się samotny, opuszczony, w momencie największej destrukcji świata. Wszyscy drodzy mu odeszli, zginęli, został tylko on sam pośród tego zniszczenia, upadku i śmierci. Został sam, ponieważ trwa w bezczuciu – „... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło ...”, mroków, czyli tej obojętności. Był ktoś, kto chciał go pokochać, lecz umarł, umarł z rozpaczy, że nie potrafił przełamać niewrażliwości i bierności podmiotu lirycznego. Zginął jak nędzarz, bo czuł, bo rozpaczał. Aby przetrwać w tym ponurym świecie pełnym okrucieństw, nieszczęścia, strachu i śmierci należy uodpornić się na jakiekolwiek uczucia, trzeba być zimnym i niewrażliwym. Tak jak deszcz tłucze w szyby, tak łzy kapią i dzwonią w szczelnie zamkniętą powłokę, bezskutecznie usiłując wedrzeć się do serca podmiotu lirycznego. Lecz dla niego jest to tylko monotonne i jednomiarowe kapanie, do którego się przyzwyczaił, które powoli usypia, a więc czyni go jeszcze bardziej niewrażliwego na świat. Dzieło zniszczenia dokonuje się nadal. Na ziemię schodzi nawet sam szatan by zasiać niepokój, grozę i strach, by niszczyć i zabijać pozostałe tu jeszcze życie. Lecz nawet sam władca piekieł jest „śmiertelnie” smutny. Różnymi epitetami można obdarzyć diabła – złośliwy, bezwzględny, potworny, pozbawiony uczuć, rubaszny, ale nie smutny. Przecież jest to istota, która zadaje ból i cierpienie, to ona sprawia, że ludzie są smutni. Ale szatan nie tylko jest smutny, jest przerażony, przerażony swoim dziełem zniszczenia, zagładą świata, która oznacza śmierć również dla niego. Kamienne pustkowie, jakim stał się świat, śmierć, trwoga, chaos i zamęt na nim panujące są przerażające nawet dla samego diabła – nawet on płacze. Rozpaczają wszyscy, krzyczą w trwodze i przerażeniu, lecz te łzy odbijają się od szyby za którą siedzi podmiot liryczny, są tylko miarowym odgłosem spadających kropel deszczu, które nigdy tej szyby nie przebiją.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury