profil

W ilu nieznanych jeszcze językach, i ilu teatrach ta scena zostanie jeszcze powtórzona

poleca 85% 132 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


27 marca przypadał Międzynarodowy Dzień Teatru Telewizji. TVP 1 przygotowała niebanalną propozycję- premierę inscenizacji „Juliusza Cezara” w przekładzie Stanisława Barańczaka, reżyserii Jana Englerta, odtwórcy roli głównej. Iluż analogii z aktualną polska rzeczywistością, fenomenami politycznymi, sensem istnienia mediów, w tym telewizji, w procesie kształtowania opinii publicznej przez VIPów możemy się w tym spektaklu doszukać. Jan Englert uwypuklił w swojej inscenizacji polityczny aspekt szekspirowskiego geniuszu, jest to ponadczasowa, wielopłaszczyznowa próba zetknięcia się ze współczesną cywilizacją, gdzie zatracanie wszelkich zasad fair play w politycznej hybrydzie, sofistyczna retoryka i argumentowanie jej pod płaszczem celów wyższych-własnej ideologii jest wszechobecne.

Jan Englert w jednym z wywiadów tłumaczy, że jego pierwotną intencją nie było kreowanie aluzji do otaczającego nas świata. Jednak subtelna granica pomiędzy antycznym misterium, a dzisiejszą łże- rzeczywistością , co chwilę "migruję to w jedną, to w drugą stronę". Reżyser dążył nie tyle do identyfikacji poszczególnych postaci: Marka Antoniusza- lewicowca, czy Brutusa- uosobieniem republikanina, rolę meritum miała odegrać psychologia, mechanizmy władzy i polityki i materie, które nie uległy transformacjom od czasów Cezara i Szekspira.

Wyłącznie męski świat na szczeblach władzy ma rację bytu, kobiety nie mają jakiejkolwiek siły przebicia, zostały definitywnie pominięte. Współcześnie również płeć piękna pełni rolę marginalną w „ciałach decyzyjnych” naszego kraju, drugoplanowe gwiazdy można policzyć na palcach jednej ręki- „lokomotywa Warszawy” Hanna Gronkiewicz- Waltz, Elżbieta Kruk(nie do końca wiadomo czy przewodzi KRRiTV, pełni natomiast rolę członka świty w zagranicznych eskapadach Lecha Kaczyńskiego), zwolenniczka państwa neutralnego poglądowo Izabella Jaruga-Nowacka, Renata Beger, zachodząca diwa medialna Danuta Waniek. W sztuce, nawet prywatnie dominacja Cezara nie podlega wątpliwościom, nawet personal guards mają większy wpływ na Cezara niż kobiety.

Chłodne, nieco futurystyczne wnętrza Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego stanowiły punkt odniesienia dla biegu wydarzeń, poprzez swoją prostotę i współczesność okazały się być idealnym miejscem do realizacji zamysłu teatralnego czy filmowego, demaskacji persyflażu. Roi się od mężczyzn odzianych w czarne garnitury, maskujących swoją aparycję zza przeciwsłonecznych okularów, z małymi słuchawkami w uszach, antycypujących na rozkazy, w każdej chwili gotowi dobyć broni, wykonać rozkaz- taka „agentura” widziana oczami Englerta. Synchronizacja elementów klasyki i wizualizacji odnośników do współczesności, rzymskich płaszczy i modnych kostiumów, jest w istocie fragmentem togi. Togi można interpretować jako adres historyczny.

Otoczony wianuszkiem pretorianów dumnie kroczy sam Juliusz Cezar. Marek Antoniusz wręcza mu wieniec laurowy, Cezar jednak odmawia, wyrażając w ten sposób pogardę dla demagogii w postaci władzy królewskiej- typowy zabieg populistyczny, współcześnie technokraci definiują to jako marketing polityczny. Opozycja półszeptem węszy w tym przemówieniu „pozę i mamienie maluczkich”- wypisz, wymaluj IV RP. Lud rzymski zaciekle pasjonuje się w pubach na szklanych telebimach, w supermarketach, bądź w mieszkaniach prywatnych relacjami z telewizyjnych debat przesyconych wzajemną zawiścią, gdzie deputowani celowo stronią od zadawanych im pytań, głosząc ad hoc frazesy wpajane im przez lata, nie słuchając drugiej strony- najlepszym przykładem tego typu zachowania jest poseł z wyglądu uosobienie legendarnego wodza francuskiego urodzonego na Korsyce, który nigdy nie wygrał batalii prowadzonej na dwa fronty. Paradygmatem obozu rządzącego w Polsce jest antagonizowanie z „odmieńcami”, w efekcie doigrali się aż siedmiu wojenek, ale ciągle im mało, silą się na ironię twierdząc, że gdyby Napoleon kierował się ich taktyką, no to wówczas uniknąłby ostatecznej klęski- ach ta Polska hipokryzja. Marek Antoniusz wygłasza swą słynną mowę ponad grobem Cezara na oczach tysięcy telewidzów- wzorowe operowanie głosem, zakamuflowana empatia z odbiorcą, dyplomatyczne, pełne polotu igranie z przeciwników – obecnie niedostępny pułap dla czołowych rządowych monologistów, oratorów. Gdy debata osiąga swoje apogeum, na ulicę wkraczają uzbrojeni od stóp do głów i wyposażeni w broń palną funkcjonariusze służb porządkowych. Ad extremum dochodzi do starcia na śmierć i życie pomiędzy spadkobiercami Cezara i jego zabójcami. Tryumf frakcji Marka Antoniusza, ale nawet w szeregach zwycięzców nie obyło się bez krwi, „rewolucja pożera własne dzieci”.

W XVI Szekspir pisząc kolejną sztukę, odwołał się do antyku, jednakże jest to utwór ponadczasowy, nawet dziś. Rzecz o mechanizmie władzy, sięgania po nią, wszechmogącej tyranii jest niebywale aktualna. Minęły lata i okazuje się, że ciągle funkcjonujemy w tym samym tyglu. Wykrzykuje się szlachetne hasła, obietnice bez pokrycia, dla osiągnięcia partykularnych celów: zwerbowania elektoratu, możliwości manipulowania na własna nutę, uzyskania dostępu do skarbca przywilejów różnej maści...

Czy jakakolwiek inicjatywa przeniesienia sztuki na ekran, której myślą przewodnią jest „syndrom władzy” mogłaby być pozbawiona aluzji. Jan Englert w najbliższym czasie nie wyklucza oddania się interpretacji nieśmiertelnego, „rozciągliwego jak koszula” Hamleta, czy mniej rozgadanego i rozmamłanego niż „Juliusz Cezar” "Makbeta”, recenzenci zacierają ręce...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty