profil

Jakie aktualne problemy swoich czasów przedstawia Wyspiański w "Weselu" i Mrożek w "Tangu"

Ostatnia aktualizacja: 2021-12-20
poleca 85% 477 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jakie aktualne problemy swoich czasów przedstawia Stanisław Wyspiański w Weselu i Sławomir Mrożek w Tangu. Wykorzystując podane fragmenty, rozwiń temat. Zwróć uwagę na związki między Weselem a Tangiem

Problemy, które podejmują obydwaj autorzy, to problemy dotyczące społeczeństwa polskiego. Zarówno Wyspiański jak i Mrożek poruszają stan społeczeństwa używając do tego celu motywu tańca.

"Wesele" to utwór oceniający społeczeństwo polskie na przełomie XIX i XX wieku. Wyspiański podejmuje w nim refleksję patriotyczno- narodową. Piętnuje niezdolność do zjednoczenia się i wspólnej walki o niepodległość. "Tango" w realiach II połowy XX wieku, pokazuje świat po rewolucji obyczajowej, społecznej, w której zanikają normy moralne i więzi międzyludzkie.

Końcowe sceny obydwu utworów mają charakter symboliczny i stanowią pewną sentencję podsumowująca wymowę całego dramatu, wykorzystując motyw tańca.

Mrożek w "Tangu" wyraźnie nawiązuje do "Wesela", jednak obydwa utwory podejmują różne tematy i utrzymane są w różnej konwencji. "Wesele" to młodopolski symbolizm, natomiast "Tango" jest groteską, typową dla dwudziestowiecznej literatury awangardowej. "Wesele" to dramat przede wszystkim społeczny, będący dyskusją o naszych narodowych wadach. Co więcej, jest to dyskusja, która zapoczątkowana w ubiegłym stuleciu, jest wciąż kontynuowana. Dowodzi to niewątpliwie, że sposób, w jaki Polacy patrzą na sprawy dotyczące ich narodu, aż tak radykalnie się nie zmienił. Dowodem na to może być chociażby fakt, że pytania, jakie stawiał Wyspiański współczesnemu sobie społeczeństwu tj. inteligencji i chłopom, są nadal aktualne. Dotyczą one przede wszystkim zagadnień związanych z hierarchizacją społeczną, z tym, że w społeczeństwie są "równi i równiejsi"

Co więcej, Wyspiański zastanawia się również nad naszą zdolnością zapominania o barierach społecznych i umiejętności działania wspólnie w imię dobra całego narodu. W utworze znajdujemy odpowiedzi na te pytania. Po pierwsze, okazuje się, że konflikty występujące pomiędzy inteligencją a chłopstwem, dwiema najważniejszymi wówczas klasami społecznymi, są na tyle poważne, że nie pozwalają na wspólną walkę w imię dobra ojczyzny. Konflikty te wynikają przede wszystkim z różnorodnego sposobu postrzegania świata i interpretacji sytuacji panującej w kraju. Inteligenci mają na przykład mylne wrażenie, że polskiej wsi nic nie grozi, że zawsze będzie ona sielską ostoją tradycji, nienaruszoną przez polityczno-ekonomiczne przemiany. Można nawet powiedzieć, że inteligencja nie chce zauważać niektórych problemów dopóki im samym żyje się dobrze. Kontrastem dla tego zachowania są myśli chłopów, którzy mimo swego prymitywizmu, obserwują równie bacznie sytuację w kraju, czytają gazety i chyba bardziej zdają sobie sprawę z natychmiastowej potrzeby zmian. Jest tylko jeden wyraźny problem. Ci aktywni i pełni sił witalnych chłopi, potrzebują kogoś, kto mógłby im wskazać drogę. Niestety reprezentanci inteligencji, mimo iż są bardziej wykształceni, nie potrafią przezwyciężyć słabości swego charakteru, aby poprowadzić lud polski do walki. To po prostu znudzeni życiem ludzie, którzy
"duża by już mogli mieć
ino oni nie chcą chcieć."


Pozornie bratają się z chłopami, ale tak naprawdę są wobec nich nieufni, co jeszcze bardziej pogłębia przepaść pomiędzy jedną a drugą klasą i utrudnia wspólne porozumienie.

Ostateczna ocena chłopów niestety też nie jest najlepsza. Okazuje się, iż są oni egoistycznymi, z zazdrością patrzącymi na życie swych miejskich gości, chciwymi ludźmi. Dowodem na to może być chociażby zachowanie Gospodyni, która chowa do kufra zgubioną przez Wernyhorę podkowę. Albo też przewinienie Jaśka, będące nie tylko ewidentnym symbolem odwiecznego przywiązania chłopów do własności prywatnej, ale także dowodem ich niedojrzałości do czynu. Jaśko bowiem, schylając się po czapkę z piór, niepostrzeżenie gubi Złoty Róg, którym miał dać sygnał do rozpoczęcia walki.

Nie tylko reprezentant chłopów nie sprawdził się w swym działaniu. Również Gospodarz (Władysław Tetmajer) pragnący zgody między klasami i wspólnego działania, ostatecznie zawodzi. Mimo iż ukazujący mu się Wernyhora daje mu ogromną szansę zrealizowania pragnień narodowowyzwoleńczych, Gospodarz nie potrafi jej wykorzystać.

Ostatecznie okazuje się, że siła klas społecznych będących podstawą naszego społeczeństwa, nie została w pełni wykorzystana. A to za sprawą powyższych rozbieżności i niestety nie sprzyjającej pojednaniu maksymie, którą się wówczas kierowano:
"Wyście sobie, a my sobie
Każden sobie rzepkę skrobie."


"Taniec chocholi" to taniec tragiczny - kończący "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego.
Młody drużba, Jasiek, jest świadkiem dziwnego tańca. Wszyscy (prócz Jaśka, który rozpaczliwie próbuje ich obudzić, ale ponieważ zgubił złoty róg - nie może tego uczynić) bezwolnie tańczą do muzyki grającego na skrzypcach Chochoła. Społeczeństwo jest jeszcze uśpione, nieprzygotowane do walki, niezdolne do czynu.
Wynikiem tej słabości i bezradności jest pogrążenie się w bezwładzie i marazmie, których symbolem jest magiczny, chocholi taniec. Dzięki niemu Wyspiański unaocznia narodowi polskiemu jego stan niemocy, z którego pragnie jednocześnie go wyzwolić.

Na pierwszy rzut oka "Tango" to dramat rodzinny – znany od dawna w literaturze polskiej i obcej. Reprezentantami najstarszego pokolenia są babka Eugenia i wuj Eugeniusz. Pokolenie średnie to Stomil – awangardowy artysta – eksperymentator, i jego żona Eleonora. Są oni "burzycielami" tradycji i wszelkich norm moralnych. Artur ich syn i narzeczony Ali – student medycyny i filozofii – reprezentuje młode pokolenie. Jest on jedyną postacią noszącą znamiona tragizmu. Osobliwość zaprezentowanej w "Tangu" rodziny polega na tym, że autor przedstawia ją w konwencji groteskowego, komicznego przerysowania – najwyraźniej ośmieszającej deformacji podlegają Stomilowie.

Mieszczański salon Stomilów staje się areną starcia Artura z przedstawicielem starszego pokolenia. Możemy zauważyć przewrotny komizm i groteskowość sytuacji: obrońcą tradycji i moralnego ładu jest człowiek młody; natomiast babcia Eugenia, wujek, a przede wszystkim Stomilowie – w sposób błazeńsko groteskowy demonstrują swobodę obyczajową, antymieszczańską "postępowość" przy kompletnym zaniku woli i stagnacji. Babcia Eugenia to nie dostojna, otoczona szacunkiem matrona – gra w karty, klnie jak szewc, pije wódkę, jest przywoływana do porządku przez Artura. Ojciec jest wyzbyty "drobnomieszczańskich przesądów" i toleruje w domu jawny romans żony z ponurym typem – Edkiem. "Awangardowa" matka Eleonora nie może wybaczyć synowi, że zostanie lekarzem, marzyła by był artystą, nosząc go w swym łonie "biegała nago po lesie, śpiewając Bacha".

Oś dramaturgiczną utworu rozpoczyna plan Artura, który nie mogąc znieść sytuacji anarchii, rozprężenia, niechlujnego "porozpinania", gdzie "nic już nie jest możliwe, bo wszystko jest możliwe", buntuje się. Wraz z wujem Eugeniuszem zawiązuje on spisek w celu dokonania przewrotu. Pierwszym krokiem ku przywróceniu świata do normy ma być tradycyjny ślub Artura z Alą (suknia z welonem, błogosławieństwo babci, rodzinna fotografia w odświętnych strojach). Arturowi udało się wprowadzić "FORMĘ", ale męczy go świadomość braku idei, wie, że forma nie zbawi świata. Cała rodzina - terroryzowana pistoletem – na rozkaz Artura szuka więc idei ("może sport? – może Bóg? może postęp?"), jednak daremnie. "Jeżeli nie ma nic, to co można stworzyć z niczego?" – pyta demiurg Artur i odpowiada: "tylko władza da się stworzyć z niczego, tylko władza jest, choćby niczego nie było!". Zgodnie z tym odkryciem "zbawiciel" świata kreuje się na władcę: "Siłą jestem! Znajduję się ponad... wszystko jest we mnie!". Niestety, to tylko puste słowa, nic nie znaczące gesty. Kreujące się na Prometeuszowego demiurga i zbawcę Artur jest w gruncie rzeczy fantastą, mitomanem, niezdolnym do czynu słabeuszem, człowiekiem niezdolnym do trzeźwej oceny sytuacji.

Postać Artura to parodystyczne odniesienie do bohaterów romantycznych: Konrada, Kordiana. Podobnie jak oni przeżywa dramat niemożności, konflikt między marzeniem a możliwością jego spełnienia. Faktycznym zwycięzcą – po zabiciu Artura – staje się ćwierćinteligent, tępy i prymitywny Edek, osobnik "o silnym ciosie" ("Ja tu zostanę – wy będziecie mnie słuchać!").
W taki sposób realizuje się w dramacie Mrożka katastroficzna wizja zwycięstwa prymitywnej siły, umysłowej tępoty – zapowiedź ponurej "dyktatury ciemniaków", zupełnego zniewolenia ("...cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać, co mówię, a będzie wam ze mną dobrze!"). Dopiero po zabójstwie Artura, czytelnik dochodzi do momentu, w którym znajduje się wyjaśnienie tytułu utworu – Edek prosi Eugeniusza do tańca(tu objawia się szczyt lizusostwa wujka, który na propozycję tańca odpowiada "A wie pan, że nawet zatańczę."). Oboje tańczą tango "La Cumparsita" Taniec ten burzył kiedyś społeczne konwenanse, uważano go za przejaw nieprzyzwoitości. Nie ma w nim równości wyraźnie ktoś musi prowadzić, ktoś zaś podporządkować. Dlatego też Edek decyduje o figurach, a wujek poddaje się jego woli.

"Tango" możemy więc odczytać nie tylko jako dramat rodzinny, ale utwór o wzajemnych relacjach między istotą wolności i anarchii, o możliwości współistnienia tradycji i postępu, o tragicznej nieprzystawalności ludzkich marzeń do możliwości ich urzeczywistnienia oraz jako utwór o mechanizmach tworzenia się władzy totalitarnej, która prowadzi do zniewolenia człowieka. Mrożek wpisał w "Tango" "sensy naddane" – mówiące o istotnych problemach świata, w którym żyjemy. Bez wątpienia należy to odczytać jako symboliczne, smutne zwycięstwo tego, co prostackie nad inteligencją. To rodzaj kary za to, że w imię dążeń do całkowitej (momentami dość dziwnie pojmowanej) wolności doprowadziła ona do rozpadu dotychczasowego systemu wartości.

Pomimo tego, iż oba utwory w znacznym stopniu różnią się od siebie stylem, formą, jak również motywem działania, jakim kierują się bohaterowie, możemy dostrzec w nich jedno zasadnicze podobieństwo. Oba utwory traktują o odwiecznym problemie ideologicznego i strukturalnego podziału społeczeństwa które mimo tego, iż pragnie ogólnego dobra własnej ojczyzny nie potrafi działać wspólnie, tak aby ten cel osiągnąć. Tylko wzajemne uzupełnianie się dwóch najważniejszych klas społecznych, czyli inteligencji i chłopstwa, mogłoby dać wymierne efekty. Naród polski, okrutnie doświadczony przez lata rozmaitych konfliktów zewnętrznych i wewnętrznych, nie potrafi ukierunkować swoich działań, by służyły one ogółowi. Dbanie o własny interes i indywidualne dążenie do zapewnienia sobie dobrobytu sprawia, że jedni popadają w marazm i otępienie, inni zaś tracą resztki skrupułów i stają się bezwzględni w swoich poczynaniach.

Ci, którzy wiedzą jak poprawić sytuację w kraju nie potrafią znaleźć w sobie odpowiedniej siły i motywacji, natomiast ci, którym tej motywacji nie brakuje nie potrafią ułożyć rozsądnego planu działania, potrzebują przywódcy, tego który wskaże im kierunek działania. Obaj autorzy piszą o konieczności przełamania bariery psychologicznej, które mogłoby okazać się fundamentalnym krokiem w przód dla całego społeczeństwa polskiego, jednak należy pamiętać, że ogromna "ściana" dzieląca naród budowana była przez długie lata i skonsolidowana jest przez cierpienie i przelewaną krew ludzką i na długo pozostanie w podświadomości, dlatego też przełamanie tej bariery będzie wymagało dużo czasu i zaangażowania ze strony ludzi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (7) Brak komentarzy

przydatna, pełna, bardzo dobra praca

przepraszam za błąd, to z roztargnienia:) uważam że należy słuchać uważnie nauczyciela a nie tylko sugerować się terminami książkowymi,,,,

a poza tym w nazwa Stomilowie jest nazwą ustaloną i można jej używać...Jak wiadomo Stomil to głowa rodziny, a od głowy rodziny często tworzono coś na podobę nazwiska dla całej danej rodziny...także nie należy uważnie słuchać nauczyciela na języku polskim i nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków..a praca jest naprawdę genialna,,,cały model zawarty...

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 10 minut