profil

Byłam gościem w restauracji „Wacuś”

poleca 85% 439 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Był to rok 1939. Stolica była o wiele mniejsza niż dzisiaj. Nie było zbyt wiele ekskluzywnych restauracji, ponieważ mało kogo było stać na tak duży wydatek. Rzadko kiedy zdarzało się, żeby klient wszedł do lokalu nie znając jego cen. Każdy wiedział co to jest „Oaza”, „Paradis” czy „Esplanada”.
Ja również należałam do tych, którzy byli doinformowani w sprawach „gdzie zjeść, żeby nie przepłacić”, dlatego wybrałam się do baru „Wacuś”, który znajdował się w samym centrum stolicy. Mimo jego położenia był barem na każdą kieszeń.
Straszne zimno nie dawało mi spokoju. Chciałam tylko jak najszybciej znaleźć się już na miejscu, siąść i zjeść ciepły posiłek, o którym tak marzyłam od rana. Po wejściu spojrzałam na menu i po krótkim zastanowieniu wybrałam gulasz. Czekając na danie usiadłam w kącie lokalu i wpatrywałam się na spadające płatki śniegu. Wokół było już ciemno, a przechodnie szukali miejsc, gdzie można by się schować przed chłodem. Nagle drzwi do baru otworzyły się i wszedł mężczyzna ubrany na czarno. Przestraszyłam się. Myślałam tylko, co bym zrobiła, gdyby nagle wyjął broń i zażądał pieniędzy, a co gorsza zakładników. Gość siadł spokojnie dwa stoliki ode mnie. Po plecach przeszły mnie ciarki. Kompletnie spanikowałam. Miałam ochotę uciec stąd i więcej się już tu nie pokazać.
- Poproszę pomidorową.
- Będzie gotowa za dziesięć minut. – usłyszałam.
Uspokoiłam się, jednak w mojej głowie nadal pozostał plan ewentualnej ucieczki. Mężczyzna wstał. Podszedł do kelnera i zapytał się gdzie może znaleźć szefa. A ten mu odpowiedział:
- Szef będzie dopiero przed samym zamknięciem sklepu. Jeśli to coś pilnego, a nie może pan czekać, to proszę napisać to na kartce, a ja mu to na pewno przekażę.
- Dobrze, dziękuję bardzo.
Usiadł z powrotem na swoim miejscu. Przez dłuższą chwilę obserwował na zmianę mnie i miejsce, gdzie przechowywano pieniądze. Czułam, że zaraz stanie się coś złego. Kelner podał mu zupę oraz kartkę papieru i coś dopisania. Mężczyzna zjadł i zabrał się do napisania listu. Podszedł do kasy.
- Ręce do góry i dawaj mi calutką kasę jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją rodzinę!
Wyciągnął pistolet i dla zademonstrowania swoich umiejętności zabił kobietę, która siedziała najbliżej. Przestraszony kelner wyjął jakąś szkatułkę i oddał mężczyźnie, który zaraz szybko wybiegł. Niestety kobiety nie dało się uratować.
- Czy to co pan mu oddał to były naprawdę pieniądze? – zapytałam.
- Nie. Pracuję tu już dłuższy czas i chociaż raz na miesiąc zdarza się tego typu kradzież. Jednak to jest pierwszy raz kiedy ktoś zginął. Mężczyzna otrzymał szkatułkę, w której znajdują się papiery przeznaczone do pakowania jedzenia na wynos. Zazwyczaj dopiero w kryjówce sprawdzają zawartość skradzionych pudełek. A jak już sobie uświadomią co ukradli jest już za późno i więcej się nie pokazują.
- Sprytne. Najbardziej żal mi tej biednej kobiety. Zginęła a nie była niczemu winna. – odpowiedziałam.
Zapłaciłam za mój gulasz i wyszłam.
Do tej pory jedna myśl nie daje mi spokoju. Kim był ten mężczyzna i gdzie odjechał. Teraz wiem, że chyba więcej nie pójdę do żadnej restauracji. Wolę posiłki w domu.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty