profil

Czym właściwie jest "Szklany klosz" i dlaczego główna bohaterka podejmuje próby samobójcze

Ostatnia aktualizacja: 2021-02-02
poleca 85% 110 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czym właściwie jest ‘szklany klosz’ i dlaczego główna bohaterka podejmuje próby samobójcze?

"Dla człowieka, zamkniętego
pod szklanym kloszem,
znieczulonego na wszystko(...)
całe życie jest jednym,
wielkim, złym snem"
Sylvia Plath

"Szklany klosz" Sylvi Plath jest dziś niewątpliwie zaliczany do klasyki literatury XX wieku. Nie ma również wątpliwości, że ma on wyraźnie charakter autobiograficzny, w dodatku autorka opublikowała powieść pod pseudonimem. Choć z początku pisarka nie była pewna wartości swojej książki szybko została okrzyknięta przez krytyków jednym z największych talentów literackich dwudziestego wieku. A gdy w wieku 31 lat popełniła samobójstwo narosła wokół niej legenda. Legenda, która nadal przyciąga młodych swoim magnetyzmem i pociągającą innością. Sama książka opisuje niesamowite, zadziwiające ostrością spostrzeżeń przeżycia kobiety, coraz silniej ogarnianej przez chorobę psychiczną, obsesję śmierci i coraz szczelniej przykrytą szklanym kloszem...

Esther Greenwood, główna bohaterka powieści już od pierwszych stron daje nam do zrozumienia, że nie jest zwyczajną, przeciętną dziewczyną. Zupełnie inaczej spogląda na świat, obserwuje jego odbicie w krzywym zwierciadle. Wraz z zagłębianiem się w lekturę obserwujemy coraz silniejsze odgradzanie się dziewczyny od otoczenia, powoli, a z początku niemal niezauważalnie ogarnia ją znieczulica. Esther otacza się szczelnym pancerzem, który osłania ją od codziennych ataków świata zewnętrznego. Pozornie staje się obojętna na uczucia innych, wydaje się nawet, że sama szybko zatraca zdolność głębokiego przeżywania, że już nie potrafi naprawdę się wzruszyć, mocno rozczarować, pokochać czy znienawidzić. Zamknięta pod szklanym kloszem czuje się bezpieczna. Może obserwować świat i w pewnym sensie być jego częścią, ale nie musi się angażować emocjonalnie nie musi wystawiać się na ciosy i ból. Może spokojnie i z dystansem odnieść się do samobójczej śmierci koleżanki, która kiedyś pełniła ważną rolę w życiu Esther. Informacji "Joan nie żyje" nie towarzyszy żaden najmniejszy komentarz - koniec i kropka, już jej nie ma, więc nie ma sensu zawracać sobie głowę jej śmiercią i zadręczać się pytaniami - to był jej problem i nie muszę się tym przejmować. To zdanie na zwykłego człowieka wywarłoby druzgoczące wrażenie i pewnie długo nie mógłby pozbyć się tej myśli.
Nasza bohaterka natomiast traktuje oświadczenie lekarza jak jedną z wielu nic nie znaczących wiadomości, które już po chwili są wyrzucane z pamięci. Podobnie bez najmniejszych emocji odnosi się do pierwszego w jej życiu mężczyzny. Jak sama twierdzi dźwięk jego głosu w słuchawce nie wzbudza w niej najmniejszych emocji. Nie czuje do niego ani żalu, ani sympatii, nie mówiąc nawet o głębszych uczuciach miłości i nienawiści. Znajduje w sobie tylko pustkę - jest zupełnie obojętna, bo zdołała uodpornić się na świat, odgradzając się od niego szklaną, przeźroczystą powierzchnią, przez którą może sobie po prostu patrzeć, stwierdzać suche fakty i wyciągać oczywiste wnioski.

Zwykłemu obserwatorowi może się teraz wydawać, że Esther stworzyła dla siebie cudowne i bezpieczne schronienie. Zamyka się w skorupie i tam żyje sobie sama, po cichutku, nie zwracając uwagi na innych. Zdawać się może, że sytuacja pozytywna i że ludziom, którzy potrafią zdystansować się po prostu do wszystkiego zwyczajnie łatwiej się żyje. Trzeba jednak spojrzeć na drugą stronę medalu, tą ciemniejszą i bardziej niewyraźną i zastanowić się dlaczego Esther tak misternie buduje wokół siebie mur, dlaczego się odcina? Okazuje się, że gdy zdejmiemy maskę silnej i odpornej kobiety pod spodem ujrzymy przerażoną dziewczynę. Niesamowicie wrażliwą i dającą się łatwo zranić. Wyłoni się twarz człowieka, który przez to, iż inaczej postrzega świat, dostrzega w nim półcienie i półblaski i w rzeczywistości widzi i odczuwa więcej niż większość szarych ludzi nie potrafi poprawnie w nim egzystować. Esther ma świadomość tego, że jest inna, dlatego dla bezpieczeństwa odbudowuje się szczelnie. Mimo, że dziewczyna sama chroni się pod ‘szklanym kloszem’ staje się on po pewnym czasie pułapką, z której nie można się wydostać, a strach przed światem zewnętrznym paraliżuje siły, potrzebne na ucieczkę. Okazuje się, że miejsce, uważane z początku za schronienie jest w gruncie rzeczy więzieniem, chorobą, która uniemożliwia bohaterce prawidłowy kontakt z otoczeniem. Toczy ona wewnętrzną walkę czy pozostać pod kloszem i dalej trwać w znieczulicy czy spróbować wyjrzeć na zewnątrz i spojrzeć w końcu na świat bez zniekształcającego widzenie szkła.

Pozostaje jeszcze aspekt ponawianych prób samobójczych. Niewątpliwie mają one podłoże w depresyjnej naturze Esther. Gdy po powrocie z Nowego Jorku okazuje się, że nie dostała się na wymarzony kurs literacki popada w apatię. Nagle uświadamia sobie, że nie ma "planu awaryjnego", nie ma celu, do którego można by dążyć, nie ma pomysłu na swe dalsze życie. Ta myśl ją przeraża. Dziewczyna miota się, próbuje podjąć się różnych zajęć, ale niczego nie doprowadza do końca, mało tego nie potrafi nawet porządnie zacząć. Wcześniej była żywiołowa i ambitna, a w dodatku żyła w niesamowicie szybkim tempie, a tu nagle traci rozpęd i gdy rozgląda się uświadamia sobie, że dookoła nie widzi żadnego celu, żadnego miejsca, do którego można by zdążać. Esther przeżywa swoisty szok, którego efektem stają się stany depresyjne i lękowe. Wszystko to prowadzi do załamania się kruchej psychiki dziewczyny i poważnej próby samobójczej. Bohaterka naprawdę chce umrzeć. Długo rozmyśla nad sposobami pozbawienia się życia, zastanawia się która metoda będzie najskuteczniejsza - prowadzi nieprzyjemnie chłodną kalkulację. Sytuację potęguje jeszcze wizyta na grobie ojca, za którym Esther nigdy nie płakała, nie odżałowała go, więc pewnie w głębi duszy nigdy nie pogodziła się z jego śmiercią. W końcu dziewczyna układa sobie "dokładny plan działania" i bez pośpiechu, spokojnie i niemalże z zadowoleniem realizuje go. Zostaje jednak cudem odratowana, ale kolejna konfrontacja ze śmiercią sprawia, że zaczyna się z nią oswajać. Coraz bardziej zaczyna angażować się w przerażającą grę. Sam fakt popełniania samobójstwa staje się dla niej swoistym rytuałem. Może stwierdzenie to zabrzmi co najmniej irracjonalnie, ale powtarzające się próby zakończenia swego życia pozwalają Esther w miarę poprawnie egzystować. Staje się mistrzynią w swoim "fachu".

Niespotykana wrażliwość i stopień wyczulenia bohaterki okazują się dla niej zgubne i prowadzą do tragedii. Dziewczyna chroni się pod ‘szklanym kloszem’, tworząc sobie rodzaj autoterapii. Popada jednak w błędne koło i coraz bardziej gubi się w sytuacji. Esther patrzy i postrzega zupełnie inaczej, niż zwyczajni ludzie przez to nie potrafi porozumieć się z otoczeniem i wzajemnie, jej bliscy nie potrafią przebić się przez jej odmienność. Zdaje się, że jej życie jest "jednym, wielkim, złym snem".

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem
Komentarze (2) Brak komentarzy

Mam to samo.

Bardzo ładna praca, żadnych większych błędów stylistycznych, językowych, interpunkcyjnych. Ciekawa treść, ładny wstęp, rozwinięcie i zakończenie.

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury