profil

Kampania wrześniowa

poleca 85% 1040 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


KAMPANIA WRZEŚNIOWA


Wczesnym świtem 1 IX 1939 r. siły zbrojne Niemiec hitlerowskich rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce. O godz. 4.45 na polską placówkę na Westerplatte w porcie gdańskim spadły pierwsze pociski z pancernika „Schleswig-Holstein”, który zawinął do Gdańska parę dni wcześniej. Władze hitlerowskie ogłosiły przyłączenie Wolnego Miasta do Rzeszy. Wojska niemieckie przekroczyły granicę z Polską na całej jej długości. Na Rzeczpospolitą runęła masa czołgów i ciężkiego sprzętu, a artyleria pokryła pozycje polskie lawiną ognia. Samoloty hitlerowskie podjęły intensywne bombardowanie celów na terenie Polski: Pucka, Tczewa, południowej Wielkopolski, Częstochowy, Krakowa, Górnego śląska, a nawet Grodna. Padły pierwsze ofiary wśród ludności cywilnej. Polskie myśliwce udaremniły pierwsze naloty na Warszawę. W obliczu otwartej, niczym nie uzasadnionej agresji prezydent Mościcki wydał odezwę do obywateli Rzeczpospolitej, w której stwierdził podjęcie przez Niemcy agresji przeciw Polsce oraz zwrócił się do obywateli z apelem o obronę wolności i niepodległości.
Nieco wcześniej grupy dywersantów Freikorps próbowały bezskutecznie opanować pod osłoną nocy Chorzów i inne miasta Górnośląskie. Poprzedniego dnia wieczorem specjalny oddział dowodzony przez Helmuta Naujocksa upozorował na rozkaz szefa SD Reinharda Heydricha atak powstańców polskich na niemiecką radiostację w Gliwicach, co miało dostarczyć pretekstu do najazdu na Polskę.
Zgodnie z oczekiwaniami siły zbrojne Niemiec zaatakowały Polskę z trzech stron. Od północy i północnego zachodu na Rzeczpospolitą runęły potężne siły grupy armii „Północ” dowodzone przez gen. Fedora von Bocka. Z Prus Wschodnich uderzyła na południe 3. armia gen. Georga Keuchlera. Atakowanego przez nią rejonu Lidzbark-Ostrołęka broniły oddziały armii „Modlin” gen. Emila Przedrzymirskiego. Dalej na wschód wysunięta była Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” ren. Czesława Młota-Fijałkowskiego. Z Pomorza Zachodniego polską armię „Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego atakowały wojska 4. armii gen. Hansa von Kluge. Od południa i południowego zachodu nacierały armie grupy „Południe gen. gerda von Rudenstedta: 8. armia gen. Johanna Blaskowitza, 10. armia gen. Waltera Reichenaua i 14. armia gen. Wilhelma Lista. Po stronie polskiej zachodnią część granicy obsadziły: Armia „Poznań” gen Tadeusza Kutrzeby, armia „Łódź” gen. Juliusza Rómmla i armia „Kraków gen. Antoniego Szyllinga, południową zaś – armia „Karpaty” gen. Kazimierza Fabrycego. W obwodzie pozostawała armia „Prusy” pod dowództwem gen. Stefana Dąb-Biernackiego, koncentrująca się w rejonie Rawy Mazowieckiej i Końskich, oraz Obwody Naczelnego Wodza „Wyszków ”, „Kutno” i „Tarnów”. W stadium mobilizacji znajdowały się jeszcze dywizje odwodowe oraz oddziały armii „Łódź” i „Karpaty”, których nie zdołano postawić na czas w stan gotowości.
W ciągu pierwszych trzech dni wojny trwał zacięty bój graniczny. Punktem kluczowym zmagań o północne Mazowsze była bitwa pod Mławą. Po dwóch dniach niezwykle zaciętego oporu 20. Dywizji Piechoty armii „Modlin” siły niemieckie zmieniły kierunek natarcia, przełamały obronę Mazowieckiej 1. Brygady Kawalerii i stworzyły zagrożenie na tyłach wojsk polskich. Polska 8. DP uległa rozbiciu i rozsypce, a pozostałe oddziały armii „Modlin” wycofały się na linię Wisła-Narew. Jednocześnie na wschodnim odcinku frontu Podlaska BK i 18. DP próbowały natarcia na teren Prus Wschodnich w rejonie Białej Piskiej , jednak bez większego powodzenia.
Bohatersko broniła się 182-osobowa załoga Westerplatte, Odpierając dziesiątki szturmów niemieckich i lawinę ognia alterylerskiego. Obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku zostali wymordowani przez Niemców po zdobyciu gmachu. 1 IX bombowce niemieckie atakowały Gdynię, Puck i Hel. Obroną wybrzeża dowodził kadm. Józef Unrug. Po odpłynięciu do Anglii trzech kontrtorpedowców „Burza”, „Grom” i „Błyskawica” trzon floty polskiej stanowił stawiacz min „Gryf”, kontrtorpedowiec „Wicher” i okręty podwodne „Wilk”, „Ryś”, „Orzeł” i „Sęp”. Nie były one jednak sprostać potęznej marynarce hitlerowskiej. Obrona naziemna polskich baz morskich w Gdyni, Pucku i na Helu Stawiała natomiast zacięty opór samolotom i ostrzałowi z morza. Lądowa Obrona Wybrzeża pod dowództwem płk. Stanisława Dąbka odpierała ataki przeważających sił niemieckich.
Podczas gdy siły 3. armii niemieckiej odrzuciły na południe 16. DP z prawego skrzydła armii „Pomorze” w rejonie rzeki Osy, lewe skrzydło armii gen. Bortnowskiego zaatakowały w szerokim pasie od Chojnic aż po Noteć wojska 4. armii hitlerowskiej, dążące do odcięcia sił polskich i połączenia się z 3. armią nad Wisłą. Natarcie to powstrzymywały niezwykle walecznie 9. i 27 DP oras Pomorska BK, a zwłaszcza 18. pułk ułanów, który pod dowództwem płk. Kazimierza Mastalerza zaskoczył Niemców szarżą pod Krojnotami. W szarży zginął dowódca pułku. Opóźnianie akcji niemieckiej pozwoliło uniknąć całkowitego odcięcia północnej części armii „Pomorze”. Mimo to 2 IX wokół wojsk polskich pozostających w Borach Tucholskich zaczął się zamykać pierścień okrążenia. Tegoż dnia grupy dywersantów niemieckich spróbowały bezskutecznie opanować Bydgoszcz.
Potężne uderzenie 8. armii niemieckiej w rejonie Sycowa i Opatowa zmusiło 10. i 28. DP do odwrotu na linię Warty. Opór armii „Łódź” w tym rejonie załamał się dość szybko. Jeszcze silniejsze było natarcie 10. armii hitlerowskiej na styk armii „Łódź” i „Kraków” w rejonie Kłobucka. Bohaterski opór ty stawiała przeważającym siłom wroga 7. DP, okrążona i zniszczona 3 IX pod Janowem. Natarcie 4. niemieckiej dywizji pancernej przyjęła na siebie Wołyńska BK płk. Juliana Filipowicza, niszcząc kilkadziesiąt czołgów niemieckich w bitwie pod Mokrą. Wielokrotnie słabsze siły brygady musiały jednak, poniósłszy duże straty, wycofaćsie w rejon Bełchatowa. W rezultacie niemieckie dywizje przerwały front pod Kłobuckiem oraz Częstochową i 3 IX znalazły się pod Radomskiem. Armia „Poznan” nie nawiązała jeszcze pełnej styczności z nieprzyjacielem, nie licząc udanego wypadku Wielkopolskiej BK na Wschowę, toteż gen. Kutrzeba zamierzał uderzyć na skrzydło nacierających na Łódź wojsk niemieckich.
Na południowy odcinek frontu natarły siły 14. armii niemieckiej. Jej 8. korpus okrążał Górny Śląsk i atakował Rybnik,17. korpus uderzył na Bielsko-Bialą, a 7. dywizja - na Żywiec, napotykając bardzo silny opór 2. pułku Korpusu Ochrony Pogranicza w fortyfikacjach koło Węgierskiej Górki. 18. korpus niemiecki nacierał
na Spytkowice i Nowy Targ chcąc zajść Kraków od południa. Wobec przewagi sił niemieckich i pojawienia się dywersantów hitlerowskich w Katowicach, Pszczynie, Bielsku-Białej i innych miastach 2 IX dowódca armii „Kraków” gen. Szylling uzyskał zgodę Naczelnego Wodza na odwrót ze Śląska. Wieczorem 3 IX oddziały polskie zmuszone były do opuszczenia pierwszej linii obrony na całej długości frontu. Najbardziej dramatyczna była sytuacja części armii „Pomorze” w Borach Tucholskich, jednak pozostałe siły polskie wycofywały się na ogół zgodnie z planem, który przewidywał ostateczną linię obrony na południowy wschód od Bugu, Wisły i Wisłoki.
W głębi kraju spustoszenia dokonywało lotnictwo niemieckie, które mimo ogromnej ofiarności obrony przeciwlotniczej i eskadr myśliwców polskich miało tak ogromną przewagę, iż niemal bezkarnie atakowało cele w środku kraju, transporty wojska i sprzętu oraz szosy, którymi ciągnęły na południe i wschód masy umęczonych uchodźców cywilnych. 2 IX odbyło się ostatnie uroczyste posiedzenie sejmu. Nazajutrz Wódz Naczelny marszałek Rydz-Śmigły zapowiedział konieczność ewakuacji urzędów państwowych na prawy brzeg Wisy. 4 IX odbyły się rozmowy na temat rekonstrukcji rządu. Proponowany na wicepremiera do spraw gospodarki wojennej gen. Kazimierz Sosnkowski postawił jako warunek powołanie rządu koalicyjnego. Premier Składkowski odmówił twierdząc, że byłoby to niewłaściwe w krytycznej sytuacji państwa. Do rządu powołano natomiast bardzo niepopularną osobę, byłego komendanta twierdzy brzeskiej płk. Wacława Kostka-Biernackiego.
Napaść na Polskę stała się przedmiotem gorączkowej wymiany zdań między stolicami głównych państw europejskich. Wieczorem pierwszego dnia wojny rządy Anglii i Francji wystosowały do Berlina jednobrzmiące noty, żądające zaprzestania agresji i wycofania wojsk niemieckich z Polski oraz zapowiadające w przeciwnym razie wypełnienie zobowiązań sojuszniczych wobec Polski. W odpowiedzi Ribbentrop oświadczył cynicznie, ze cała odpowiedzialność za wojnę spada na Polskę oraz ze twierdzenie o agresji niemieckiej jest nieprawdziwe. Anglia i Francja gotowe były podjąć inicjatywę Mussoliniego zwołania konferencji pokojowej w sprawie Polski pod warunkiem uczestnictwa w niej delegacji polskiej i zaprzestania agresji niemieckiej. Hitler odrzucił te warunki. 3 IX o godz. 9.00 ambasador angielski w Berlinie przedstawi Ribbentropowi notę stwierdzającą stan wojny między Wielką Brytanią i Niemcami. Podobne oświadczenie złożył ambasador francuski. Obydwaj sprzymierzeńcy Polski przystąpili do wojny po jej stronie, co przekształciło konflikt polsko-niemiecki w wojnę europejską.
Fakt ten przyjęto w bombardowanej Warszawie z ulgą, a społeczeństwo stolicy do późnego wieczora manifestowało przed ambasadami Anglii i Francji radość i sympatię dla sojuszników. Tegoż dnia na zachód udali się specjalni wysłannicy Wodza Naczelnego: gen. Stanisław Burhard-Bukacki do Paryża i gen. Mieczysław Norwid-Neugebauer do Londynu. Rydz-Śmigły przedstawił im w czasie odprawy sytuacje na froncie w ciemnych barwach: „Pozostaje nam tylko odwrót za Wisłę, o ile jeszcze będzie to wykonalne”. Nazajutrz, 4 IX, podpisano w Paryżu układ interpretacyjny do sojuszu polsko-francuskiego, zredagowany jeszcze w maju, a zapowiadający uderzenie armii francuskiej pełnymi siłami w ciągu piętnastu dni. Rozpoczęły się uporczywe zabiegi rządu i delegatów polskich o wykonanie przez Anglię i Francję zobowiązań sojuszniczych w praktyce.
Tymczasem położenie wojenne Polski ulęgło pogorszeniu. W wyniku działań niemieckich front podzielił się na cztery ogromne bitwy: północną, pomorską, zachodnią i południową. Rozproszone pod Mławą 8. i 20. DP armii „Modlin” wycofywały się wraz z Nowogrodzką BK gen. Władysława Andersa nad Wisłą. 4 IX Wódz Naczelny przygotował rozkaz dla SGO „Narew” i GO „Wyszków" uderzenia na skrzydło nacierających w kierunku Pultuska sił 3. armii niemieckiej. Rozkaz ten odwołał, sądząc mylnie, że zapobiegnie to atakowi niemieckiemu na mosty na Wiśle w Płocku i Wyszogrodzie. Spływające na południe 4. i 16. DP armii "Pomorze" przeprawiały się na lewy brzeg Wisły. Odcięta w Borach Tucholskich 9. DP uległa zniszczeniu i tylko nieliczne jej pododdziały zdołały się wydostać z okrążenia. Ogromnych strat doznała też 27. DP, której resztki spływały wraz z 15. DP z rejonu Bydgoszczy na Inowrocław. Zacieśniał się pierścień okrążenia Lądowej Obrony Wybrzeża wokół Wejherowa i Pucka. Wobec dwudziestokrotnie większych sił wroga 7 IX kapitulowała bohaterska załoga Westerplatte mjr. Henryka Sucharskiego. Bronił się natomiast Hel.
Odwrót armii „Poznań” przebiegał planowo, choć luka między nią a armią „Łódź” stwarzała zagrożenie. Parcie niemieckiej 8. armii na linię Warty powodowało niebezpieczeństwo dla armii „Łódź”. W dniu 5 IX zmuszona została do opuszczenia tej linii 10. DP, a wkrótce i 28. DP Na południowym skrzydle armii „Łódź”16. niemiecki korpus pancerny dążył nieprzerwanie w kierunku Warszawy łamiąc opór 13. DP pod Tomaszowem Mazowieckim. W tej sytuacji odwodowa armia „Prusy”" znalazła się na pierwszej linii frontu. Jej północne zgrupowanie w rejonie Piotrkowa przyjęło na siebie cały ciężar natarcia niemieckiego, jednak musiało ulec, a 19. i 20. DP zostały rozbite. Jednocześnie w lukę między armią „Prusy” i armią „Kraków” weszły zagony 10. armii niemieckiej, stwarzając zagrożenie dla przepraw na Wiśle w rejonie Sandomierza. Uderzenie z Podhala rozdzieliło współdziałające dotąd armie „Kraków” i „Karpaty”. 6 IX wojska 14. armii przerwały linię Dunajca podchodząc pod Tarnów. 6., 21. i 23. DP oraz Brygada Pancerno-Motorowa płk. Stanisława Maczka wycofały się, by uniknąć okrążenia w okolicy Bochni; podobnie czyniły dość słabe siły armii „Karpaty” przemianowanej na armię „Małopolska”.
Sytuacja w szóstym dniu wojny była poważna. Łączność Wodza Naczelnego z dowódcami armii szwankowała. Przełamanie oporu armii odwodowej „Prusy” na kierunku warszawskim stwarzało konieczność ogólnego odwrotu za Wisłę. 4 IX marszałek Rydz-Śmigły utworzył armię „Lublin” pod dowództwem gen. Tadeusza Piskora dla osłony przepraw przez Wisłę, na które kierowały się armie z zachodniego odcinka frontu. W nocy z 4 na 5 IX rozpoczęto ewakuację rządu i instytucji państwowych oraz złota Banku Polskiego z Warszawy. W dwa dni później w ślad za rządem stolicę opuścił Wódz Naczelny, przenosząc się ze sztabem do Brześcia, co utrudniło warunki łączności z poszczególnymi armiami. Gen. Walerian Czuma otrzymał rozkaz obrony stolicy przed zagonami pancernymi zmierzającymi w jej kierunku. Komisarzem Cywilnym Obrony Warszawy został prezydent miasta Stefan Starzyński.
Specjalni wysłannicy Wodza Naczelnego w Paryżu i Londynie kontynuowali wysiłki w celu spowodowania podjęcia przez zachodnich sojuszników działań przeciw Niemcom. 8 IX dowództwo francuskie zakomunikowało o przekroczeniu granicy niemieckiej. W istocie wojska francuskie posunęły się parę kilometrów na niewielkim odcinku i stanęły w miejscu. 10 IX francuski wódz naczelny gen. Maurice Gamelin doniósł Rydzowi-Śmigłemu wbrew faktom, że zaangażował w walce połowę dywizji czynnych. Mimo to gen. Burhard-Bukacki nie ustępował w naleganiach na wojskowe czynniki francuskie. Gen. Norwid-Neugebauer dopiero 9 IX uzyskał audiencję u brytyjskiego szefa sztabu imperialnego gen. Ironside'a, który zapytał, co Anglia może uczynić, by najskuteczniej odciążyć Polskę. Pytanie to zdradzało zupełny brak planu pomocy angielskiej dla sojusznika polskiego. Wobec nacisku Anglicy zaproponowali dostawy broni i amunicji w ciągu pięciu miesięcy, co stwarzało czarne perspektywy dla polskiego wysiłku zbrojnego.
Dwuznaczne stanowisko zajmowała Moskwa. Zachowując pozory neutralności, a nawet życzliwości, ambasador ZSRR w Warszawie Nikołaj Szaronow oferował Polsce sprzedaż surowców i materiałów wojennych. Tymczasem 7-9 IX w europejskiej części ZSRR przeprowadzono powszechną mobilizację, nad granicą polską stało kilkadziesiąt dywizji Armii Czerwonej, a prasa radziecka oskarżała armię polską o naruszanie obszaru ZSRR i gwałty na Ukraińcach oraz Białorusinach. Gdy 8 IX propaganda niemiecka doniosła kłamliwie o zdobyciu Warszawy, Mołotow pospieszył z gratulacjami. Audycje radiowe z Mińska białoruskiego orientowały Luftwaffe w nalotach na Polskę. 12 IX Szaronow opuścił Polskę.
Położenie na froncie stawało się dla Polski coraz trudniejsze. 10. armia niemiecka przerwała obronę polską i podeszła do przeprawy na Wiśle w Górze Kalwarii, Maciejowicach i pod Warszawą. 8 IX po południu zauważono czołgi hitlerowskie na przedpolu Służewca i Szczęśliwic. Gen. Czuma stwierdził na odprawie oficerów: „Z zajętych stanowisk nie ma odwrotu i na nich giniemy”. Obrońcy Warszawy po raz pierwszy zatrzymali natarcie pancerne wroga. Wzmogły się natomiast naloty bombowców Luftwaffe na stolicę. Po wycofaniu polskich myśliwców jedyną osłonę miasta stanowiła obrona przeciwlotnicza. Nie była ona jednak w stanie zapobiec bombardowaniu Warszawy, pożarom i dalszym ofiarom cywilnym.
10 IX napór na stolicę zelżał, co było związane ze zwrotem zaczepnym wojsk polskich znad Bzury. Dwa dni wcześniej wycofujące się z Kujaw i Wielkopolski armie „Poznań” i „Pomorze”znalazły się w rejonie Włocławka, Płocka i Łęczycy. Koncepcję uderzenia znad Bzury wysunął gen. Kutrzeba, który chciał wykorzystać czynnik strategiczny - natarcie na tyły wojsk niemieckich prących na Warszawę - oraz psychologiczny - armia „Poznań” dotąd nie walczyła, lecz się cofała, a żołnierze palili się do ataku. Plan zaakceptował Wódz Naczelny. 9 IX Grupa Operacyjna gen. Edmunda Knolla-Kownackiego z udziałem 14.,17. i 25. DP rozpoczęła natarcie na Łęczycę i Piątek. O Łowicz walczyły oddziały GO „Wschód” gen. Mikołaja Bołtucia: 4. i 16. DP oraz Wielkopolska BK gen. Romana Abrahama. Armie niemieckie zostały zmuszone do wstrzymania marszu na Warszawę. Mimo to 12 IX impet ataku polskiego wyczerpał się; Polacy zdobyli wprawdzie Łowicz, trwały walki pod Ozorkowem i Strykowem, lecz brakowało odwodów, a żołnierze byli wyczerpani nocnymi marszami w odwrocie i czterema dniami nieprzerwanej walki. Gen. Kutrzeba i Wódz Naczelny zdecydowali wobec ogólnej sytuacji i rosnącej przewagi niemieckiej wstrzymanie ofensywy i odwrót na Warszawę.
W centrum frontu trwał pospieszny odwrót armii „Łódź”, której siły topniały na skutek strat oraz stałego wyprzedzania przez szybkie oddziały hitlerowskie. Wkrótce części tej armii zasiliły GO gen. Wiktora Thomme, która miała bronić Modlina. 8 IX utworzono armię „Warszawa” gen. Juliusza Rómmla, obejmującą załogę stolicy, obrońców Modlina, GO gen. Juliusza Zulaufa, a później też, spływające znad Bzury części armii „Poznań” i „Pomorze”. Po krwawych zmaganiach w Puszczy Kampinoskiej, gdzie uległy zagładzie 4.,16. i 17. DP oraz zginęli generałowie: Mikołaj Bołtuć, Stanisław Grzmot-Skotnicki i Franciszek Wład, do stolicy przedarły się resztki 14.,15. i 25. DP oraz kawaleria gen. Abrahama.
Armie hitlerowskie zaczęły tymczasem zaciskać wielkie kleszcze na wschód od Warszawy. Siły 3. armii przełamały opór polski nad Bugiem i 9 IX zajęły Wyszków, a w ciągu trzech dni znalazły się pod Mińskiem Mazowieckim. 33. i 41. DP wycofały się na południe. Jednocześnie rozbiciu uległa SGO "Narew", a gen. Młot--Fijałkowski zdał dowodzenie. l8. DP tej grupy została otoczona koło Andrzejewa, a dowódca dywizji płk Stefan Kossecki zginął. 10 IX padły polskie schrony w rejonie Wizny, bohatersko powstrzymujące wielokrotnie silniejszy napór wroga. Dowódca obrony kpt. Władysław Raginis prawdopodobnie popełnił samobójstwo.14 IX niemiecki 19. korpus pancerny uderzył na Brześć. Nie udało się też ustabilizować frontu nad środkową Wisłą i Sanem. Armia „Prusy”, której oddziały, jak 3.,19., 25. i 36. DP uległy rozbiciu pod Iłżą i w odwrocie za Wisłę, nie utrzymała przepraw w Dęblinie, Solcu i Annopolu.
Siły polskie zgrupowane między Bugiem i Wisłą, podzielone na front północny gen. Dąb-Biernackiego, środkowy - gen. Piskora i południowy-gen. Sosnkowskiego, znalazły się w bezpośrednim zagrożeniu. W tej sytuacji aktualny stawał się plan Naczelnego Wodza, który przeniósł się do Włodzimiena Wołyńskiego, by stworzyć główny ośrodek oporu na „przedmościu rumuńskim”, nad Dniestrem i Stryjem, aż do nadejścia wciąż oczekiwanej pomocy sojuszników zachodnich. Tymczasem 12 IX, po całej serii alarmów polskich w Paryżu i Londynie, Gamelin i Daladier spotkali się z Chamberlainem w Abbeville i uzgodnili ostateczne wstrzymanie jakichkolwiek akcji przeciw Niemcom. O tej haniebnej decyzji nie poinformowano przedstawicieli Polski.
Armie „Kraków” i „Małopolska” były stale wyprzedzane w marszu na wschód przez jednostki niemieckie. Armia „Kraków” po wycofaniu się na prawy brzeg Wisły skoncentrowała się wokół Biłgoraja, na styku z armią „Lublin”. Od armii „Małopolska” odciął armię gen. Szyllinga w rejonie Lubaczowa 8. korpus pancerny. Wojska 22. korpusu niemieckiego posuwały się jeszcze szybciej, docierając 14 IX pod Zamość. Próby przebicia się do głównych sił polskiego frontu południowego, podjęte przez 21. DP gen. Józefa Kustronia, nie powiodły się, a w bitwie pod Dzikowem zginął jej dowódca. Równie zła była sytuacja armii „Małopolska”, która po odrzuceniu znad Sanu grupowała się wokół Mościsk. Drogę na "przedmoście rumuńskie" zagradzał jej od południa 18. korpus niemiecki, od północy zaś - 17. korpus idący z Jarosławia na Jaworów.
16 IX sytuacja Polski była krytyczna. Powoli zamykały się wielkie kleszcze niemieckie nad Bugiem. Większa część środkowej i zachodniej Polski była w ręku wroga. Zginęły już dziesiątki tysięcy żołnierzy i ludności cywilnej. Wśród wielu bestialstw, jakich dopuścili się najeźdźcy, szczególnie drastyczny był odwet na ochotnikach broniących Bydgoszczy w „krwawą niedzielę” 10 IX, gdy rozstrzelano bez sądu 5 tys. osób, mord w Środzie 17 IX, a także rozstrzelanie przez Wehrmacht całego batalionu mjr. Józefa Pelca z 7. DP koło Zwolenia w dniu 8 IX. Podobnych przypadków pogwałcenia przez Niemców międzynarodowych konwencji o prowadzeniu wojny oraz mordów ludności cywilnej było znacznie więcej. Wśród wrześniowych upałów przetaczały się masy uchodźców, tarasujące drogę wojsku, koczujące byle gdzie i narażone na barbarzyńskie naloty. Panował chaos i nastrój klęski. Prezydent, rząd i Wódz Naczelny znajdowali się w Kołomyi. Bronił się Hel, Oksywie, Modlin i Warszawa, do której przez Puszczę Kampinoską przedzierały się dziesiątkowane oddziały armii „Poznań” i „Pomorze”.
Duże zgrupowania polskie znajdowały się jeszcze na wschód od Wisły. Siły frontu północnego i środkowego, składające się z oddziałów armii „Kraków” i „Lublin” oraz pojedynczych dywizji innych armii i grup, skupiały się między Radzyminem i Tomaszowem Lubelskim, front południowy zaś, złożony głównie z armii „Małopolska”, koncentrował się wokół Lwowa. Spore siły polskie grupowały się też na wschód od Bugu. W rejonie Kobrynia gen. Franciszek Kleeberg formował SGO „Polesie”. W tym kierunku zmierzała też Podlaska BK i GO Kawaler gen. Zygmunta Podhorskiego. Nadal istniała GO „Grodno” w sile dywizji oraz wojska KOP. „Przedmościa rumuńskiego” bronić miały GO „Stryj” i „Dniestr”. W sumie walczyło nadal około 25 dywizji polskich. Większość wojsk niemieckich była związana walką, a zapasy amunicji mogły im starczyć na piętnaście dni. Kampania wydawała się dla Polski przegrana, lecz opór sił polskich mógł potrwać jeszcze dłuższy czas.
17 IX 1939 r. rozpoczął się nowy akt polskiej tragedii. O godz. 2.00 w nocy ambasadora RP w Moskwie Wacława Grzybowskiego zbudzono i wezwano do Komisariatu Spraw Zagranicznych, by mu odczytać notę stwierdzającą: „Wojna niemiecko-polska ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego [...] Warszawa jako stolica już nie istnieje. Rząd polski uległ rozkładowi i nie okazujeprzejawów życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego też straciły ważność traktaty zawarte pomiędzy ZSRR a Polską. Pozostawiona własnemu losowi i pozbawiona kierownictwa Polska stała się łatwym polem wszelkiego rodzaju niebezpiecznych i niespodziewanych akcji, mogących się stać groźbą dla ZSRR. Dlatego też Rząd Radziecki, który zajmował dotychczas neutralność, nie może w obliczu tych faktów zajmować nadal neutralnego stanowiska”. W dalszym ciągu noty omawiano konieczność „wzięcia w opiekę ludności Zachodniej Ukrainy i Białorusi” przez Armię Czerwoną, której rząd ZSRR nakazał przekroczenie granicy z Polską. Grzybowski noty nie przyjął, co miało tylko symboliczne znaczenie. Stalin był już po rozmowie z ambasadorem Niemiec, któremu zakomunikował swą decyzję o wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski. Oficjalna motywacja tego kroku została uzgodniona wcześniej z Hitlerem. Akceptował on tłumaczenie zawierające antyniemieckie aluzje, gdyż zyskiwał oczekiwany współudział w wojnie przeciw Polsce ze strony Moskwy. O godz. 4.20 oddziały KOP rozpoznały koło Podwołoczysk na Podolu pierwsze jednostki radzieckie przekraczające granicę i podjęły z nimi walkę. Parę godzin później radio moskiewskie doniosło o „całkowitym rozpadnięciu się państwa polskiego”. Armia Czerwona nacierała na całej długości granicy polsko-radzieckiej.
Rząd radziecki przyjął brak aktywności władz polskich za dowód nieistnienia państwa, a to ostatnie za podstawę do wtargnięcia na teren Polski. Cały ten łańcuch pseudologiki opierał się na fałszu, ponieważ rząd Rzeczypospolitej, choć zepchnięty w krytyczne położenie, istniał i przebywał jeszcze w Kołomyi. Dokonując niczym nie sprowokowanej agresji na Polskę ZSRR pogwałcił cztery wiążące go umowy międzynarodowe: traktat ryski z 1921 r. o wytyczeniu granicy polsko-radzieckiej, protokół Litwinowa z 1929 r. o wyrzeczeniu się wojny jako środka rozwiązywania sporów, pakt o nieagresji z Polską z 1932 r., przedłużony w 1934 r. do końca 1945 r., a także konwencję londyńską z 1933 r. o definicji agresora. Gwałtu radzieckiego na Polsce nie da się usprawiedliwić żadnymi względami politycznymi, społecznymi, gospodarczymi czy ustrojowymi, gdyż wykluczała je właśnie konwencja londyńska, którą Kreml dobrowolnie podpisał.
17 IX o godz. 11.30, gdy Mołotow tłumaczył przez radio przyczyny wtargnięcia do Polski, rząd Rzeczypospolitej obradował w Kołomyi w atmosferze najwyższego napięcia. Premier Składkowski stwierdził bezsilność wojsk polskich wobec połączonych sił niemieckich i radzieckich. Rydz-Śmigły zdecydował się nie wydawać walki Armii Czerwonej, by nie zwiększać ofiar wśród żołnierzy. W kompletnym zaskoczeniu władze Rzeczypospolitej straciły głowę i praktycznie zwolniły Rumunię ze zobowiązań sojuszniczych wynikających z układu z 1921 r. Po południu rząd zebrał się ponownie w Kutach. Prezydent Mościcki wydał orędzie do narodu stwierdzające: „Gdy armia nasza z bezprzykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga [...] nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności”. Przedstawił też konieczność przeniesienia władz uosabiających Rzeczpospolitą za granicę dla kontynuowania wojny u boku sprzymierzeńców aż do jej zwycięskiego zakończenia. Jednocześnie o 16.00 szef sztabu gen. Wacław Stachiewicz wydał w imieniu Wodza Naczelnego „dyrektywę ogólną”, nakazującą wycofywanie wojska i sprzętu do Rumunii i na Węgry oraz unikanie walki z Armią Czerwoną poza obroną konieczną. Była to decyzja uniemożliwiająca opór części oddziałów polskich, które i tak nie mogły dotrzeć do granicy rumuńskiej lub węgierskiej. Na opór ten stać było jeszcze wiele jednostek WP, a mógł on mieć pewne znaczenie propagandowe w oczach opinii zachodniej. Wieczorem rząd uzyskał wiadomość, że oddziały radzieckie, opóźniane między innymi przez pułk KOP płk. Marcelego Kotarby, są już 30 km od Kut. Niezwłocznie przystąpiono do przekraczania granicy rumuńskiej, co nastąpiło w nocy z 17 na 18 IX. Choć rząd RP zaniedbał dostatecznego uzgodnienia tego posunięcia z rządem Rumun, należy je rozumieć jako zło konieczne.
Oświadczenia w sprawie inwazji radzieckiej złożyli przedstawiciele Polski w Paryżu, Londynie i Waszyngtonie. Ambasador RP w Londynie Edward Raczyński stwierdził na przykład wprost, że przez „akt agresji popełniony bezpośrednio [...] rząd radziecki pogwałcił w widoczny sposób pakt o nieagresji polsko-ro-syjskiej”. Nazajutrz londyński Times określił najazd Armii Czerwonej jako „pchnięcie Polski nożem w plecy". Rządy Anglii i Francji złożyły w Moskwie noty protestacyjne, nie uznające argumentacji Mołotowa ani stanu faktycznego wytworzonego przez agresję radziecką w Polsce. Mimo to w parlamencie i prasie brytyjskiej pojawiły się głosy tłumaczące naiwnie agresję radziecką na Polskę jako krok w istocie antyniemiecki. Szczególnego rozgłosu nabrała wypowiedź w podobnym duchu Lloyda George'a. W chaosie, jaki powstał po przekroczeniu granicy, kierownictwo polityczne RP nie stwierdziło wyraźnie stanu wojny między Polską i ZSRR ani nie uzyskało określenia stanowiska państw sprzymierzonych w tej kwest, co mogło mieć duże znaczenie w przyszłości.
Agresja radziecka przypieczętowała klęskę armii polskiej. Większość walczących jeszcze sił polskich nie miała szans dotarcia na „przedmoście rumuńskie”, do którego zbliżała się Armia Czerwona. 18 IX oddziały radzieckie były już w Mołodecznie, Równem, Tarnopolu i Kołomyi, a nazajutrz - w Lidzie, Nowogródku, Łucku i Stanisławowie. Prasa radziecka wychwalała bohaterstwo krasnoarmiejców, którzy „spełnili wysoki, święty obowiązek i bronili naszych jednoplemiennych braci Ukraińców i Białorusinów, którzy długo cierpieli udręki w ciężkiej niewoli polskich panów”, i obrzucała obelgami „wzniesione na ucisku” państwo i „żałosny” rząd polski. Władze ZSRR nie chciały zezwolić na wyjazd ambasadora Grzybowskiego i personelu ambasady RP twierdząc, że nie reprezentują oni już nikogo. Uczyniły to dopiero po miesiącu na skutek interwencji korpusu dyplomatycznego akredytowanego w Moskwie, którego dziekanem był ambasador Niemiec. Aresztowanego przez NKWD konsula RP w Kijowie Janusza Matusińskiego nie odnaleziono nigdy. Były to barbarzyńskie akty gwałtu na zasadach prawa międzynarodowego. W tej sytuacji do decydującego boju z Niemcami przystąpił front środkowy gen. Piskora, atakowany od strony zajętego 17 IX Brześcia oraz z zachodu, od strony Lublina. Próby marszu na południe i wschód zostały zatrzymane przez 22. korpus niemiecki koło Tomaszowa Lubelskiego. W dniach 18-20 IX wokół tego miasta trwały zażarte walki. Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa płk. Stefana Roweckiego oraz 23. i 55. DP nie zdołały przełamać obrony niemieckiej. Ogromne straty poniosły też 16. DP i Krakowska BK. 20 IX dowódca frontu zdecydował się skapitulować. Niedobitki okrążonych oddziałów polskich i ich dowódcy dostali się do niewoli niemieckiej. Wojska frontu północnego gen. Dąb-Biernackiego również próbowały odwrotu nad Dniestr, a wiedząc o bitwie pod Tomaszowem dowódca frontu chciał wesprzeć walczące tam oddziały polskie, jednak uwikłany w ciężkie walki pod Zamościem i Krasnymstawem nie zdążył z odsieczą.
Rozbiwszy armie „Kraków” i „Lublin” wojska niemieckie przystąpiły do walki z siłami frontu północnego. Po bitwach pod Cześnikami, Zamościem i ponownie Tomaszowem 23 IX zgrupowanie gen. Dąb-Biernackiego zostało otoczone od zachodu przez Niemców, a od wschodu przez Armię Czerwoną. Walki trwały jednak nadal z udziałem l.,13.,19., 29., 33. i 30. DP oraz kawalerii gen. Andersa. Wojska frontu południowego gen. Sosnkowskiego przedzierały się z odsieczą dla Lwowa, staczając zwycięskie bitwy pod Janowem i Wereszycą. 20 IX jednak 11., 24. i 38. DP zostały rozbite na przedpolach Lwowa przez Niemców, ponosząc duże straty. Rozproszonych żołnierzy i oficerów GO gen. Kazimierza Orlika-Łukoskiego, 24. DP płk. Bolesława Szwarcenberga-Czernego i 38. DP płk. Alojzego Wir-Konasa, których tysiące próbowały dostać się nad granicę z Rumunią i Węgrami, wyłapała do niewoli Armia Czerwona.
Oddziały radzieckie parły bowiem nieprzerwanie naprzód, dążąc do ustalonej w pakcie Ribbentrop-Mołotow linii demarkacyjnej na Wiśle. 20 IX Armia Czerwona była pod Grodnem, w Kowlu i pod Lwowem. Mimo „dyrektywy ogólnej” Wodza Naczelnego poszczególne oddziały polskie musiały podjąć nierówną walkę z wojskami radzieckimi. Jednostki sformowane z ośrodków zapasowych w Grodnie, Białymstoku i Wołkowysku miały się wycofywać do granicy litewskiej, jednak wobec natarcia Armii Czerwonej w Puszczy Augustowskiej podjęły walkę. Większość żołnierzy i oficerów przedostała się na terytorium Litwy, lecz dowódcę zgrupowania gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego schwytały i rozstrzelały pod Sopoćkiniami oddziały Armii Czerwonej. W czasie bitwy o Grodno w dniach 19-21 IX opór oddziałów polskich złamały dopiero dwie brygady radzieckie. Koło Dubna Armia Czerwona wzięła do niewoli około 6 tys. żołnierzy i oficerów. Na obszarach Polesia i Wołynia dramatyczne walki toczyły z siłami radzieckimi oddziały KOP gen. Wilhelma Orlika-Rueckemanna, staczając między innymi 40 potyczek i dwie bitwy pod Szackiem i Wytycznym.
Zachowanie się Armii Czerwonej na zajmowanych terenach było różne. Czasem oddziały radzieckie udawały sprzymierzeńców idących na pomoc przeciw Niemcom dla uniknięcia oporu polskiego, gdzie indziej dopuszczały się gwałtów, rabunków i mordów. Koło Wilna Armia Czerwona dokonała egzekucji oddziałów WP. Dramatycznie sceny maltretowania jeńców polskich rozegrały się w Grodnie, Wołkowysku, Oszmianie, Mołodecznie, Nowogródku, Sarnach, Kosowie Poleskim i Tarnopolu. W Rohatynie przez cały dzień trwała rzeź nie tylko umundurowanych żołnierzy, ale i „cywilnej burżuazji”. Wśród żołnierzy polskich rozrzucano z samolotów ulotki podpisane przez dowódcę frontu ukraińskiego Siemiona Timoszenkę głoszące: „Żołnierze. Bijcie oficerów i generałów. Nie podporządkowujcie się rozkazom waszych oficerów. Pędźcie ich z waszej ziemi. Przechodźcie śmiało do nas, do waszych braci, do Armii Czerwonej”. Na Wileńszczyźnie i w Białostockiem rozrzucano ulotki dowódcy frontu białoruskiego Michaiła Kowalowa mówiące m.in.: „Winowajcy tej rzezi krwawej są to obszarnicy-kapitaliści-mościckie, rydze-śmigłe, radziwiłłowie, sapiehy, sławoj-składkowskie - psy brutalne, które nuciły naród polski do rzezi krwawej”.
Ziemie Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej pod koniec września wypełniały tłumy uchodźców z zachodu ścierające się z odwrotną falą uciekinierów przed Armią Czerwoną. W chaosie i dezorientacji rodziny traciły ze sobą kontakt, przemieszczające się masy stawały się, po opuszczeniu dobytku, bezradnymi ofiarami nalotów, represji niemieckich lub radzieckich. Rozproszone drobne oddziały polskie gorączkowo szukały dowódców i kierunków marszu, wyłapywane przez obu wrogów. Nad wszystkim dominowało poczucie straszliwej, niezawinionej krzywdy i rozpaczy wynikającej z braku nadziei i załamania się podstaw życia.
22 IX oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do opuszczonego przez Niemców Białegostoku i Brześcia. Dogorywała obrona Lwowa, otoczonego z zachodu przez Niemców, od wschodu – przez Rosjan. Tegoż 22 IX dowódca obrony miasta gen. Władysław Langner podpisał kapitulację wobec przedstawicieli Armii Czerwonej. Warunki przewidywały wymarsz oficerów, wojska, policji oraz przejście bez broni na teren Rumunii lub Węgier. Dowództwo radzieckie złamało umowę i zagarnęło wychodzące szeregi do transportów na wschód. Trwało też wyłapywanie przez Rosjan oddziałów frontu północnego, rozbitych przez Niemców w drugiej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim: grupy gen. Andersa nad górnym Sanem, resztek 39. i 41. DP, Wileńskiej BK oraz sztabu armii „Prusy”. Tysiące żołnierzy i oficerów w mniejszych i większych grupach otaczane były przez wojska radzieckie, rozbrajane i wywożone w głąb Rosji. Los ten spotkał także grupę „Chełm”, obrońców twierdzy brzeskiej z gen. Kazimierzem Plissowskim, zgrupowanie KOP rozbite 1 X pod Wólką Wytycką, nie licząc żołnierzy 135. pułku KOP, których krasnoarmiejcy rozstrzelali na miejscu,oraz wielu innych.
Stopniowo upadały ostatnie ośrodki oporu polskiego. 19 IX ucichły strzały na Kępie Oksywskiej - ostatnim bastionie Lądowej Obrony Wybrzeża. Jej dowódca płk Stanisław Dąbek odebrał sobie życie. Po wielu dniach bezustannych bombardowań i oblężenia przez trzynaście dywizji hitlerowskich Warszawa stała się twierdzą ze wszystkich stron otoczoną ogromnymi siłami wroga. Dowództwo niemieckie zapowiadało rozstrzelanie 20 Polaków za każdego poległego pod stolicą Niemca. 26 IX prezydent Starzyński stwierdził przez radio, że w stolicy nie ma światła, wody i żywności oraz że straty wśród ludności są ogromne. Następnego dnia dowódca obrony Warszawy gen. Rómmel podjął decyzję o kapitulacji. Akt poddania stolicy Polski podpisał w jego imieniu 28 IX gen. Kutrzeba. Do miasta wkroczyli Niemcy. Następnego dnia, 29 IX dowództwo twierdzy w Modlinie z gen. Thomme uznało, że wobec braku zapasów żywności, amunicji i wody oraz lekarstw, a także wobec 4 tys. rannych dalszy opór jest niemożliwy. Przez cały wrzesień broniła się załoga Helu pod dowództwem kmdr. Włodzimierza Steyera, odpierając setki ataków z powietrza, lądu, morza. W obliczu beznadziejnej sytuacji w całym kraju 2 X obrońcy Helu skapitulowali.
Po 28 IX, gdy Moskwa i Berlin uzgodniły linię graniczną naBugu, nastąpił zwrot w kierunku marszu wojsk niemieckich i radzieckich. Niemcy, którzy wycofywali się ze wschodu za Wisłę, zaczęli wracać, a Armia Czerwona, która zajęła już dużą część Lubelszczyzny, rozpoczęła odwrót za Bug. Zamieszanie ułatwiło marsz na zachód części składowych SGO „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. W wędrówce tej 60. DP „Kobryń” płk. Adama Eplera stoczyła 30 IX zwycięską bitwę z Armią Czerwoną koło Parczewa. Wraz z 50. DP „Brzoza” płk. Otokara Brzozy-Brzeziny, Podlaską BK gen. Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego i dywizją kawalerii „Zaza” gen. Zygmunta Podhorskiego całość grupy zdążała do Warszawy, która tymczasem padła. Napotkawszy poważne siły niemieckie w rejonie Kocka 2 X, zgrupowanie podjęło walkę. Po początkowych sukcesach żołnierzy polskich siły niemieckie wsparło radzieckie lotnictwo i wojska pancerne. W tej sytuacji, wobec braku amunicji, 5 X dowódca grupy zdecydował się skapitulować wobec Niemców. Tak zakończyła się tragiczna i bohaterska epopeja wojska polskiego w kampanii wrześniowej.
Na skutek ogromnego nasilenia i zażartości walki obie główne strony walczące poniosły w kampanii wrześniowej duże straty. Po stronie polskiej poległo około 70 tys. żołnierzy i oficerów, a 133 tys. odniosło rany. Do niewoli niemieckiej dostało się około 300 tys. żołnierzy i oficerów, do radzieckiej zaś - 180 tys. we wrześniu oraz dalsze 50 tys., których wyłapano jesienią już po zakończeniu działań. Do Rumunii przedostało się około 32 tys., na Węgry - 35 tys., na Litwę 15 tys., a na Łotwę - 1,3 tys. żołnierzy i oficerów. Straty niemieckie oceniane są różnie: prawdopodobnie wyniosły one 90 tys. zabitych i 60 tys. rannych. Straty radzieckie szacuje się na około 8-10 tys. zabitych i rannych.
Wbrew uprzednim deklaracjom rumuńskim o prawie przejazdu władz polskich przez Rumunię rząd tego państwa internował prezydenta RP, Wodza Naczelnego i gabinet polski. Żołnierzy przekraczających granicę rumuńską rozbrajano i umieszczano pod strażą. Władze rumuńskie, zwolnione lekkomyślnie przez rząd RP ze zobowiązań sojuszniczych, były pod stałą presją Niemiec, które żądały nawet wydania im kierownictwa politycznego Polski. Po klęsce Rzeczypospolitej Rumuni robili co mogli, by oddalić od swego kraju niebezpieczeństwo agresji hitlerowskiej, choć nieoficjalnie kontaktowali się z władzami polskimi zapewniając, że w razie agresji niemieckiej zezwolą na ich wyjazd. Na internowanie władz polskich nalegała też Francja. Pośrednikiem w tej akcji stał się ambasador RP w Bukareszcie Roger Raczyński, który starał się przekonać prezydenta Mościckiego o beznadziejności sytuacji władz polskich w Rumun i konieczności przekazania jej uprawnień. Mościcki w końcu uległ. Z początku zamierzał uczynić swym następcą gen. Sosnkowskiego, lecz ten przebywał jeszcze w Polsce i nie wiadomo było, czy się z niej wydostanie. Zdecydował więc, że prezydenturę obejmie Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ambasador RP w Rzymie. Mianowanie następcy przez urzędującego prezydenta w czasie wojny było zgodne z konstytucją kwietniową. Zawiadomiony o nominacji rząd francuski zagroził 26 IX, że nie uzna rządu powołanego przez Wieniawę-Długoszowskiego. 30 IX Mościcki zrzekł się ostatecznie urzędu prezydenta przekazując swe uprawnienia byłemu marszałkowi senatu i prezesowi Światowego Związku Polaków.
Klęska armii polskiej wynikała przede wszystkim z ogromnej przewagi Niemiec, prawie dwukrotnej w sile żywej, blisko trzykrotnej pod względem siły ognia, pięciokrotnej w samolotach i dziesięciokrotnej w czołgach, a więc głównie w szybkości i sile uderzenia. 17 IX przeciw walczącym jeszcze 25 wielkim jednostkom polskim stanęły obok 75 niemieckich także 52 wielkie jednostki Armii Czerwonej. Duże znaczenie miało niekorzystne dla Polski ukształtowanie frontu, otaczającego siły polskie z trzech stron, a po wkroczeniu armii radzieckiej - z czterech stron. Negatywnie odbiło się na przygotowaniach polskich wstrzymanie mobilizacji w dniu 28 VIII na skutek niefortunnych nacisków Anglii i Francji. W tej sytuacji niedoskonałość polskiego planu wojny, słaba łączność oraz bierność Naczelnego Dowództwa miały znaczenie drugorzędne. Zważywszy dysproporcję sił, miesięczny opór Polski we wrześniu 1939 r. należy oceniać bardzo wysoko. Kosztował on Niemcy nie tylko ponad 150 tys. zabitych i rannych, ale także około 1 tys. czołgów, 600 samolotów oraz masę innego sprzętu i amunicji. Odtworzenie tych strat zajęło Niemcom wiele miesięcy. Czas ten wykorzystała jednak tylko Wielka Brytania.
Kampania wrześniowa zakończyła się klęską armii polskiej i ustanowieniem na terenie Rzeczypospolitej okupacji niemieckiej i radzieckiej. Zbrojny opór Polski położył jednak kres pokojowym podbojom hitlerowskim i zapoczątkował tworzenie koalicji antyhitlerowskiej. Niestety, sprzymierzeńcy Polski nie wypełnili swych zobowiązań, czym nie tylko pogrążyli sojusznika polskiego, ale zaszkodzili i sobie, dopuszczając do rozbijania członków koalicji przez Hitlera po kolei i w osamotnieniu. Przewaga Anglii i Francji na froncie zachodnim we wrześniu 1939 r. była trzykrotna w sile żywej, prawie czterokrotna w samolotach, a 2,5 tys. czołgów francuskich nie miało przeciwko sobie w ogóle niemieckiej broni pancernej. Mimo to ani Anglia, ani Francja działań przeciw Trzeciej Rzeszy nie podjęły. Wszyscy wyżsi dowódcy niemieccy i wielu historyków zachodnich stwierdzało, iż ofensywa przeciw Niemcom na zachodzie, w chwili gdy gros sił niemieckich
wiązała armia polska, mogła doprowadzić do stosunkowo szybkiego pokonania Trzeciej Rzeszy.
Stało się inaczej - po rozgromieniu swej armii Polska wydana została na pastwę dwóch najbardziej bezwzględnych i okrutnych reżimów imperialistycznych w dziejach.

Bibliografia:
Andrzej Albert „Najnowsza historia Polski 1914-1993” Świat Książki, Warszawa 1995

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 35 minut