profil

„Każdy powinien mieć swoje Westerplatte” odnieś się do słów papieża odwołując się do trzech postaci historycznych lub literackich

poleca 84% 2866 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
Kamienie na szaniec

Mieć swoje Westerplatte to znaczy mieć własny system wartości, poglądy, których będzie się bronić i którym będzie się wiernym, nie zważając na innych.
Obrona Westerplatte była pierwszą bitwą drugiej wojny światowej. Nieliczna załoga dzielnych żołnierzy broniła się tydzień, podczas, gdy powinna tylko kilkanaście godzin. Nikt jednak nie narzekał, nie załamywał się na myśl o mijających godzinach, wyczerpaniu, kolejnym zabitym lub rannym… Wszyscy do końca walczyli i wierzyli w zwycięstwo, bo dla nich najwyższą wartością była wolność ojczyzny.
Szlachetną i bohaterską postawę obrońców Westerplatte ukazał w swoim wierszu pt. „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte” Konstanty Ildefons Gałczyński. Poeta oddał hołd obrońcom nadmorskiej placówki. Jego bohaterowie nie żałowali bólu, ran, ani śmierci poniesionej w obronie ojczyzny. Teraz spotyka ich najwyższa nagroda, maszerują na „niebieskie polany”.
Taką samą postawę i identyczny system wartości reprezentowała większość Polaków, walczących podczas drugiej wojny światowej. Wśród nich są również przedstawieni w powieści Aleksandra Kamińskiego pt. „Kamienie na szaniec” Alek, Zośka i Rudy. Wszyscy chłopcy ze wszystkich sił bronili „swojego Westerplatte” - ojczyzny. Oddali życie za rzecz dla nich najważniejszą – niezależność państwa, w którym się urodzili i wychowali. Zdawali sobie sprawę z tego, że mogą zginąć w walce i nie dożyć upragnionej wolności, ale nie było to ważne. Ich powołaniem było ocalenie kraju dla przyszłych pokoleń.
Człowiek, który mówi o tym, że ma swoje Westerplatte, nie może się podporządkowywać sprzecznym ze swoimi przekonaniami regułom, w zależności od sytuacji. W każdym, nawet najtrudniejszym momencie życia powinien być wierny temu, w co wierzy.
Uważam, że takimi osobami byli chrześcijanie przedstawieni w powieści Henryka Sienkiewicza, pt. „Quo Vadis”.
Akcja powieści rozgrywa się w starożytnym Rzymie, w czasach Nerona, gdy królował politeizm, czyli wiara w wielu bogów. Wierzono, że bóstwa obserwują ludzi i wymierzają im kary, gdy ci nie zaspokoją ich żądań poprzez składanie ofiar.
W takich czasach chrześcijanie, byli traktowani jak odmieńcy, gdyż nie przestrzegali obowiązujących reguł, norm, zasad. Właśnie dlatego to oni zostali oskarżeni o podpalenie Rzymu. Byli inni, więc musieli być źli…
Nikt nie przypuszczał, że w tych „odszczepieńcach” drzemie siła, która pozwoli im przetrwać najtrudniejsze chwile. Ich śmierć w paszczach wygłodniałych lwów miała być największą rozrywką dla spragnionego krwawego widowiska ludu. Wszyscy czekali na wrzaski, płacze, błagania o litość… Nie doczekali się…
Pierwsi chrześcijanie przyjęli swój los z przekonaniem, że idą do lepszego świata, do Nieba, do Boga… Przecież ich śmierć i cierpienie nie różnią się niczym od mąk Chrystusa, który, tak jak oni, zginął za poglądy i wiarę, odkupując w ten sposób ich winy. Umierając wierzyli, że dziękują mu za to, co dla nich zrobił.
Na uwagę zasługuje również bohaterka Francji – Joanna d’Arc. W wieku szesnastu lat doznała objawienia, w którym nakazano jej udać się do prawdziwego dziedzica tronu Francji – Karola w celu umożliwienia mu koronacji.
Ta młoda dziewczyna w męskim przebraniu, niczym prawdziwy doświadczony wódz, stanęła na czele francuskich oddziałów. Dzięki jej talentowi, samozaparciu i wierze w zwycięstwo Karol VII został królem Francji.
Niestety los nie był łaskawy dla „Dziewicy Orleańskiej”. Miesiąc po koronacji Karola, Joanna dostała się do niewoli. Oskarżono ją o czary, herezję, współdziałanie z siłami nieczystymi. Proces zakończył się wyrokiem potwierdzającym oskarżenia i skazującym Joannę na karę śmierci przez spalenie na stosie („bez rozlewu krwi”). Wyrok został wykonany dnia 30 maja 1431 roku na Starym Rynku w Rouen.
Dopiero pięćset lat później doceniono zasługi Joanny i zaliczono ją w poczet świętych kościoła rzymsko-katolickiego.
Joanna d'Arc stała się symbolem jedności narodu francuskiego i taką rolę pełni do dziś w jego współczesnej świadomości, także wśród niewierzących. Jej wpływ na XV-wieczne społeczeństwo zdecydował o rozwoju politycznym Francji. Dzięki niej lud francuski zdecydował o swym dalszym losie, wybierając jedność wokół prawowitego króla.
Joanna do końca pozostała wierna swoim przekonaniom. Nie dała się sprowokować niczemu i nikomu. Do ostatniej chwili wierzyła w powodzenie tego, co robi. Wiedziała, że nie może się poddać, że musi doprowadzić swą misję do końca. I to się jej udało. Spełniła swe powołanie i mogła odejść z tego świata ze świadomością, że dla dobra swego narodu zrobiła wszystko, co mogła.
Uważam, że każdy człowiek powinien mieć swoje Westerplatte. Każdy z nas powinien ustalić własną hierarchię wartości i cel, do którego będzie dążył.
W dzisiejszym świecie często można spotkać ludzi, którzy zmieniają swoje „przekonania” w zależności od sytuacji. W danym momencie najważniejsze jest dla nich to, co najwygodniejsze. Potem gubią się sami w swoim życiu, bo tak naprawdę nie wiedzą, co jest dla nich ważne…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty