profil

Recenzja filmu "Szeregowiec Ryan".

poleca 85% 207 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Saving Private Ryan - „Szeregowiec Ryan”„Szeregowca Ryana” (tytuł oryginalny: „Saving Private Ryan”) nakręcił w roku 2001 Steven Spielberg, który dał się już poznać chociażby z „Jurassic Park”. Akcję osadzono w Europie z roku 1944. Jest to czas odwrócenia karty: Alianci zdobywają przewagę nad Niemcami. Film opowiada nam o żołnierskiej przyjaźni, bohaterstwie no i oczywiście o wojnie.Akcję rozpoczyna scena na cmentarzu wojskowym, gdzie starszy człowiek pochyla się nad jednym z nagrobków. Jest bardzo wzruszony. Dopiero na końcu filmu dowiemy się, że jest to tytułowy szeregowiec Ryan. Następnie zostajemy przerzuceni w czasie do 6 lipca 1944 – dnia oznaczonego literą D. Jest to dzień wielkiej inwazji sprzymierzonych wojsk angielskich, francuskich, amerykańskich, kanadyjskich i wielu innych na francuską Normandię. Dziesiątki tysięcy żołnierzy mają jedno zadanie: przerwać pierwszą linię obrony Niemców. Dla wielu jest to ostatnie zadanie w życiu. Na plaży Omaha poznajemy jednego z głównych bohaterów: kapitana Johna Millera. Obserwujemy jak on i kliku ludzi z jego oddziału dokonuje istnej pacyfikacji niemieckich snajperów. Po ciężkim i krwawym boju pierwszy przyczółek Europy zostaje zdobyty. Okazuje się, że na plaży zginęło dwóch ludzi o nazwisku Ryan. Do dowództwa spłynęła informacja, że w Azji zginął trzeci Ryan i w dodatku wszyscy byli braćmi. Wiadomo, że ostatni z braci jest gdzieś we Francji. Naczelne dowództwo decyduje oddać go matce. Misję jego odnalezienia i dostarczenia do domu powierza się kapitanowi Millerowi. Ten wyrusza na wyprawę za linie wroga wraz z ośmioma towarzyszami. Po drodze toczą liczne walki z Niemcami i odnajdują człowieka, który nazywa się tak samo, jak poszukiwany. Okazuje się jednak, że to tylko zbieżność nazwisk. Mocno uszczuplony poprzez walki oddział odnajduje w końcu właściwego szeregowca Ryana. Ten jednak nie chce słyszeć o powrocie do domu. Ryan, wraz z kilkoma towarzyszami ma bronić ważnego strategicznie mostu. Pomimo, że jest to walka skazana na przegraną, nie chce odejść. Miller decyduje, że pomoże im obronić most i później jakoś zmusi Ryana do powrotu. Obserwujemy przygotowania do walki. Nasi żołnierze nie mają ciężkiego sprzętu, ale mają dużo dynamitu, i postanawiają go wykorzystać. W końcu nadjeżdżają Niemcy. Mają czołgi, transportery, i dużą przewagę liczebną. Jednak okopani Amerykanie potrafią się dobrze bronić i zadają ciężkie straty. Niszczą większość czołgów. Niestety, przewaga liczebna daje o sobie znać. Ostatnich kilku żołnierzy cofa się do ostatniego punktu obrony. Prosto na nich jedzie czołg. Poważnie ranny Miller wyciąga pistolet i zaczyna strzelać bezsensownie do niego. A jednak czołg wybucha ! Okazuje się, że nadciągają posiłki. Dla Millera jest już jednak za późno. Ostatnie słowa kieruje do Ryana. Mówi mu, żeby żył tak, aby zasłużył na poświęcenie tych, którzy za niego zginęli. Po tym umiera. I znów przenosimy się na cmentarz, gdzie Ryan dokonuje rozliczenia z życiem nad grobem swego kapitana. Jeszcze kadr na powiewającą flagę Ameryki i akcja się kończy.Film jest świetną produkcją. Już w pierwszych minutach zaskakuje rozmachem scen batalistycznych. Kule świstają, wybuch pocisków są bardzo realistyczne, krew leje się zewsząd. Widz o słabych nerwach może tego nie wytrzymać. Gra aktorów zasługuje na pochwałę. Tom Hanks, jako John Miller i Matt Damon jako szeregowiec Ryan dają z siebie wszystko. Złośliwi twierdzą, że Hanks nadaje się na „Cast Away”, a nie do takiego filmu, aczkolwiek nie jest to chyba prawda. Nie można też zapomnieć o tysiącach bezimiennych statystów, którzy też wspaniale grają. Scenografię stanowi ufortyfikowana plaża, tudzież ruiny miast. Wygląda to naprawdę znakomicie. No i najważniejsza rzecz w tym filmie: on zmusza do myślenia. Chyba każdy, kto go obejrzy, zapyta, czy można poświęcić osiem ludzkich istnień, w zamian za jedno ? Czy można nie przyjąć takiego poświęcenia ? Właśnie na tym poświęceniu polega cały tragizm w tym filmie. „Szeregowiec Ryan” jest produkcją nietuzinkową. I należy do tej klasy dzieł filmowych, które nikogo nie pozostawią obojętne. Jednych zrazi ilością krwi, czy sposobem pokazania wojny, drugim po prostu się spodoba, ale nikt raczej nie zostanie po środku. Można godzinami go rekomendować, ale chyba najlepszą pochwałę stanowi duża liczba Oscarów i słowa weteranów z plaży Omaha. Stwierdzili oni: „...w kinie jeszcze raz poczuliśmy się tak jak wtedy... Mali, zdezorientowani, przerażeni... Tak wyglądała nasza wojna.”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi