profil

Wpływ zbrodni na psychikę bohaterów literackich. Przedstaw zagadnienie, odwołując się do wybranych utworów literackich.

poleca 85% 498 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
William Szekspir

Nie ma takiej zbrodni, która nie pociągałaby za sobą jakiś konsekwencji lub też nie miała żadnego wpływu na ludzką psychikę. Każdy kto ma kontakt ze zbrodnią czy też jest bezpośrednim jej obserwatorem lub jej wykonawcą, doświadcza przeróżnych przeżyć wewnętrznych, których nigdy by się nie spodziewał i z którymi nie każdy może się oswoić. Szczególny wpływ na psychikę ludzką miała wojna, to właśnie w jej czasie dokonano najwięcej morderstw. Niewątpliwie największym wstrząsem do tej pory była II Wojna Światowa. Stała się tematem ogromnej ilości pozycji literackich, prozy, dramatu, refleksji poetyckiej, nie mówiąc już o filmie.
Na początku mojej prezentacji chciałbym wyjaśnić co dokładnie znaczy słowo zbrodnia: jest to poważne przestępstwo, naruszające normy społeczno-etyczne, np. zabójstwo czy ciężkie pobicie kogoś. Natomiast wyraz psychika oznacza nic jak tylko całokształt wrodzonych i nabytych dyspozycji duchowych i intelektualnych, uczuciowych, woli, stanowiących funkcje mózgu
Pierwszym bohaterem, którego psychikę po dokonaniu zbrodni chciałbym opisać jest Makbet. Kim więc jest Makbet? Sama postać Makbeta została oparta na postaci historycznej. Był on królem szkockim i skrytobójcą, który został władcą po zamordowaniu prawowitego króla Duncana w 1040 roku. Natomiast w 1057 roku historyczny Makbet zginął z rąk Malkolma, który wstąpił na tron jako Malkolm III. Czytając dramat Szekspira, bardzo trudno nie zadać sobie pytania: dlaczego? Dlaczego król Duncan musiał umrzeć? Dlaczego zabił go Makbet, któremu król ufał? Dlaczego Makbet zabija ludzi, którzy byli mu bliscy? Dlaczego Lady Makbet popada w obłęd? I dlaczego osiągnąwszy to, co pragnęli, nie są szczęśliwi?
Przede wszystkim, trzeba sobie uzmysłowić, jakim człowiekiem jest Makbet. Poznajemy go jako człowieka dobrego, szlachetnego, odważnego. Jest on ideałem rycerza. Ma on jednak ludzkie słabości - jest ambitny i pragnie być królem. Nie zastanawia się on nad swoim postępowaniem, w decydującym momencie kieruje nim tylko żądza władzy. Właśnie z jej powodu traci swoje zasady, staje się zaprzeczeniem toposu rycerza: jest zdradliwy, zabija tych, którzy mu ufają. Nie jest również osobą odpowiedzialną. Od początku stara się zrzucić odpowiedzialność za swoje zbrodnie na innych. To jego żona obmyśla plan działania aby Makbet mógł w spokoju powiedzieć: „to ona to wymyśliła”, „nie chciałem tego, próbowałem się wycofać, ale mnie zmusiła”. Tak naprawdę jednak Makbeta nikt nie zmuszał do niczego. Był mężczyzną, rycerzem, człowiekiem dorosłym i odpowiedzialnym za swoje czyny. Gdyby chciał, powiedziałby: „nie”. Ale nie chciał, nie zrobił tego. On nie walczył z pokusą zabicia króla. On pragnął jego śmierci. On pożądał władzy.
Ale był tylko człowiekiem, bał się. To, co daje się zaobserwować w Makbecie, to jego przemiana. Zbrodniarz przestaje się bać, ma coraz większe poczucie bezkarności. W przypadku Duncana Makbet odczuwał żal, odzywało się jego sumienie. Potem jednak król Makbet zaczął powoli przyzwyczajać się do zbrodni. Pojawienie się ducha Banka podczas uczty wywołało przerażenie z powodu jego istnienia, nie spowodowało jednak żalu Makbeta za kolejne morderstwo. Morderca przestaje się obawiać kary. Raz jej uniknął, drugi raz się uda, a potem się uda i trzeci, i czwarty, i piąty... Z początku odzywa się sumienie. Ale już śmierć żony i dzieci Makdufa nie wywołują w nim żadnych uczuć. Jego stan obojętności na zło bez przerwy się pogłębia i zabija w nim wszystkie dobre uczucia, całą szlachetność, lojalność i przyjaźń. Strach przed utratą władzy pogrążał go w pewności, że jedyną możliwością jej utrzymania są kolejne mordy.
Jednak, według mnie, najstraszniejszym skutkiem zabicia Duncana było zupełne zniszczenie życia osobistego Makbeta. Jego dawni przyjaciele odwracają się od niego, część z nich Makbet sam rozkazał zabić. Poważanie innych i dobre imię znika, wszyscy naokoło nienawidzą go i pragną albo uciec, albo się go pozbyć. I w końcu niszczy się jego małżeństwo. Makbet ma tajemnice nawet przed swoją żoną. Lady Makbet powoli popada w obłęd, wywołany wyrzutami sumienia, choruje i popełnia samobójstwo. U Makbeta śmierć żony nie wywołuje jednak żalu, ale wybuch furii. Żądza władzy i strach niszczą go – psychicznie i fizycznie. Zło rodzi zło, ale każde następne jest już większe. Człowiek się przyzwyczaja do łamania reguł, staje się to dla niego chlebem powszednim. W ten sposób człowiek dobry i szlachetny staje się zły i okrutny. A wtedy nie istnieją już żadne reguły. Makbet chciał zapewne być dobrym władcą, ale gdy już nim zostaje, ludzie przestają go obchodzić. Staje się egoistycznym panem, nie dbającym o niczyje interesy. Władza, którą zdobył w wyniku morderstwa, okazała się nie do pogodzenia z uczciwością i szlachetnością. Jego państwo podupada, a lud nienawidzi swojego ciemiężyciela. Nie można budować dobra na ludzkiej krzywdzie. By władza, pieniądze, sława cieszyły, muszą być zdobyte legalnie, być może w trudzie, ale tak, by podczas ich zdobywania nie tracić swojego honoru. A ludzie, dążąc do swoich pragnień najkrótszą i niby najłatwiejszą drogą, nie wiedzą o tym. A może po prostu nie myślą. Makbet zabija, by czuć się pewnie, ale tak naprawdę im więcej zabija, tym bardziej się boi. Popełniając pierwszy mord wstępuje na drogę, z której nie ma odwrotu, która w finale okazuje się ślepym zaułkiem.
Wyrzuty sumienia po popełnionej zbrodni są tematem głównym jednej z najważniejszych powieści w historii literatury - "Zbrodni i Kary". Główny bohater powieści, były student, Rodion Raskolnikow, zabija siekierą starą lichwiarkę i jej siostrę, by ratować przed nędzą swoją matkę i siostrę, a także by upewnić się, czy należy do tzw. ludzi właściwych. Raskolnikow wyrażał pogląd, że jednostka wybitna (a za taką uchodził we własnym mniemaniu) może przekraczać zasady prawne i normy moralne, a w imię celów wyższych, nawet popełnić zbrodnię. Starą lichwiarkę uważał za nikomu nieprzydatną "wesz" społeczną, jej pieniądze chciał przekazać potrzebującym. Po dokonaniu zbrodni, mimo racjonalnej argumentacji, Raskolnikow jest rozdarty wewnętrznie, dręczą go wyrzuty sumienia. Na zewnątrz musi stawić czoła Porfiremu Piotrowiczowi, sędziemu śledczemu, który demaskuje tok jego rozumowania. Ostatecznie bohater przyznaje się do popełnienia zbrodni, ustępuje pod wpływem presji Porfirego, zawierza ewangelicznym naukom Soni, prostytutki o niewinnej duszy. Zostaje skazany na sześć lat katorgi.
Jak już wspomniałem wyrzuty sumienia Raskolnikowa są tematem głównym dość obszernej powieści, więc skupię się na najważniejszych spostrzeżeniach. Rzeczywistość, w jakiej żył Raskolnikow, brutalnie zburzyła teorię Raskolnikowa o nadludziach. Ukazuje mu ona, iż nie jest on nawet dobrym złodziejem - pieniądze, które ukradł nie zostały wykorzystane zgodnie z jego planami. Faktem burzącym teorię Rodiona o nadludziach jest jego choroba, w jaką zapadł po zabójstwie. Owocowała ona majakami, koszmarami i wyobrażeniami. Bohater będący na wykończeniu nerwowym sam ściąga na siebie podejrzenia żywo reagując na wszelkie komentarze dotyczące zabójstwa. Jego działania są wiec nielogiczne. Izoluje się on od ludzi, odrzucając przy tym okazywaną mu pomoc. Ciągle targany jest przez myśli samobójcze i chęć wyśpiewania wszystkiego na policji. Rodion Raskolnikow jest czytelnym przykładem człowieka o słabej wierze - próbuje się modlić, ale nie może. Z opresji ratuje go Sonia, której kręgosłup moralny jest dużo zdrowszy. Dzięki niej bohater udaje się na policję, co staje się pierwszym krokiem ku odrodzeniu się. Jednak głównym motorem przyznania się Rodiona nie jest do końca przekonanie o swej winie, ale złość o nieprawdziwości swej teorii.
Zofia Nałkowska i jej zbiór opowiadań „Medaliony”, opowiada o masowych zbrodniach dokonanych podczas II Wojny Światowej . Jest to wstrząsający dokument ludobójstwa i cierpień ludzkich, sygnalizujący spustoszenie w psychice człowieka, które ma wpływ na całe jego późniejsze życie.
„Profesor Spanner” to opowiadanie, w którym autorka przedstawia okrutne praktyki lekarza, który eksperymentował na zwłokach ludzkich. Nałkowska opisuje gotujące się ciała, pojemniki zapełnione tylko głowami, piece do spalania „odpadów” i kości, oraz kawałki chropowatego mydła. Po tym obrazie, mamy przedstawione zeznania młodego gdańszczanina - pomocnika profesora, który zajmował się wyrabianiem mydła z tłuszczu ludzkiego. Jest osobą, która nie widziała w swojej pracy nic amoralnego, traktowała ją jak każde inne zajęcie. Człowiek ten nie mógł zrozumieć dlaczego został oskarżony, nikt bowiem wcześniej nie powiedział mu, iż wyrabianie mydła na bazie zwłok to straszliwy czyn. O swojej pracy opowiada obojętnie, bez najmniejszych „wyrzutów sumienia”, nie zdaje sobie sprawy z tragedii tysięcy ludzi. Pomimo, iż jego ojciec trafił do obozu, podziwia Niemców mówiąc: „W Niemczech ludzie umieją zrobić coś z niczego”. Ciało ludzkie jest dla niego niczym, mydło to natomiast „coś”. Stwierdza, iż początkowo miał opory używając tego mydła, jednak później się przyzwyczaił, bo „dobrze się mydliło”. Na podstawie zeznań młodego człowieka, Nałkowska stwierdza, iż ofiary to nie tylko ludzie, którzy trafili do obozów. Według niej ofiary to cała ludzkość, która musiała żyć w tak brutalnych czasach i przyglądać się tym straszliwym zbrodniom. Faszyści nauczyli gdańszczanina obojętności wobec tego co się wokół niego dzieje, obojętności wobec zbrodni, traktowania jej zupełnie jak coś naturalnego. Niemcy zabili w nim wrażliwość, przebudowali jego system wartości. Zatarli w nim wewnętrzny głos, który pozwalałby odróżnić dobro od zła. Sam mężczyzna jest zadowolony ze swojego losu. Jest szczęśliwy, że ocalał - nie wie jednak jak bardzo się myli.
Jak duże spustoszenie w psychice człowieka może odegrać głód? Okazuje się, że ogromne. W opowiadaniu „Dno” ukazany jest tragizm osób, które z głodu dopuszczały się aktów kanibalizmu. Bohaterka tego opowiadania odkrywa przed autorką straszny fakt ludzkiego upodlenia, że kobiety trzymane w bunkrach jadły mięso z trupów. Wojna zatraciła w nich wszelkie granice dobra i zła, spowodowała kryzys norm etycznych, klęskę wszelkich ideałów humanistycznych. Jednak Nałkowska pokazuje, że również u dzieci wojna i okrutne prawa życia obozowego poczyniły wielkie spustoszenia w psychice. Jest to ukazane w opowiadaniu: „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu”. Ukazana jest tam gromadka dzieci, która się bawi. Nie było by w tym nic dziwnego, lecz odpowiedź uzyskana od nich na pytanie, w co się bawią napawa głębokim żalem i pesymizmem, ponieważ bawiły się „…w palenie Żydów…”.
Podobne rozważania na temat oddziaływania zbrodni i jej następstw na człowieka, zawierają opowiadania Borowskiego. Oddał on realia życia obozowego w swoich „Opowiadaniach”. Naczelnym problemem prozy Borowskiego staje się destrukcyjny wpływ masowej zbrodni na psychikę i kodeks etyczny człowieka. Pisarz z całą brutalnością stwierdza, że obóz można przeżyć tylko w jeden sposób: kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskiej i wszelkich norm moralnych a co za tym idzie zdziczenie. Przykładem tego może być fragment z opowiadania „U nas w Auschwitzu...”, kiedy to syn wpycha do komory gazowej własnego ojca, gdyż boi się narazić pilnującemu porządku esesmanowi. W innym fragmencie opisuje zachowania ludzi, które wydają mu się dziwne. Dla mnie są one wręcz przerażające. Oto kobieta wieziona na śmierć do komory gazowej krzyczy o pomoc, a tysiące mężczyzn stoi i patrzy się tylko na nią nie ruszając się z miejsca. Ich psychika jest już tak zlagrowana, zezwierzęcona, że zanikły w niej nawet pierwotne odruchy, które nakazałyby im pomóc tej kobiecie. Wiedząc co się z nią stanie spokojnie wracają do swoich zajęć. Jest to tylko dla nich pewnego rodzaju przerywnik w codziennej monotonni. Na tym przykładzie można zauważyć ze więźniowie są nastawieni tylko na jeden cel: przeżyć. W obliczu walki o przeżycie w obozie zanika wszelka moralność, następuje krańcowe upodlenie człowieka. Najtragiczniejszym momentem w całym tym opowiadaniu jest dla mnie rozmowa Tadka z Żydem Abramkiem, który pracuje przy kominie krematoryjnym. Abramek chwali się mu, że wynaleźli nowy sposób rozpalania pieców. Polegał on na tym, że podpalają włosy czterech złączonych ze sobą główek dziecięcych i traktują je jako kawałki smolnego drewna na podpałkę. Tadeusz składa mu ironiczne powinszowania. Brak przepisów moralnych w obozie nie jest równoznaczny z brakiem ich w ogóle. Obowiązują tu zasady wewnętrzne. Takie jak np.: śmierć za kradzież jedzenia. W opowiadaniu „Dzień na Harmenzach” stary Beker opowiada o tym, że powiesił on swojego syna za kradzież chleba. Najgorsze jest to, że zrobił to i wcale tego nie żałuje: „Mój syn kradł, to go też zabiłem”. Prawdopodobnie gdyby mógł cofnąć się w czasie uczyniłby to samo. Jest to dla mnie wprost niewyobrażalne, aby ojciec przy zdrowych zmysłach zabił swojego syna tylko za to, że ten ukradł chleb.
Podobna sytuacja wystąpiła w innym opowiadaniu Borowskiego: „Proszę państwa do gazu”. Młoda kobieta nie przyznaje się do swojego kilkuletniego dziecka, ucieka przed nim, gdyż boi się śmierci. Ukazane tu jest coś więcej niż tylko szamotanina. Borowski pokazuje, że w obozie następuje totalne upodlenie człowieka. Człowiek, który chce przeżyć wyrzeka się swoich wszystkich wartości, chęć życia bierze górę nawet nad instynktem macierzyńskim. Autor tego opowiadania wyjawia, że jedynym ludzkim odruchem więźniów pracujących przy rozładowywaniu transportów z ludźmi kierowanymi do gazu jest nie mówienie im prawdy o tym, jaki los ich czeka: „Jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości”. Borowski w swych opowiadaniach zawarł smutną prawdę, że obozy koncentracyjne powodowały śmierć milionów ludzi, ale ich ofiarami stawali się również ci, którym udało się przeżyć.
Uśmiercić można nie tylko ciało lecz także i duszę. Tadeusz Różewicz w wierszu „Ocalony” przedstawia głos przedstawiciela pokolenia Kolumbów, który przeżył. A właściwie przeżyło jego ciało, psychika zaś została porażona wojną. Świat wartości, które wyznawał dwudziestoczteroletni ocalony, rozpadł się pod wpływem przeżyć wojennych, zastąpił go chaos. Pojęcia przeciwstawne, takie jak miłość i nienawiść, wróg i przyjaciel, ciemność i światło stały się jednoznaczne, nie ma między nimi żadnej różnicy. Dobro i zło, prawda i kłamstwo są tylko pustymi wyrazami, pozbawionymi realnego znaczenia, tracąc przy tym sens; można być jednocześnie występnym i cnotliwym, bowiem ofiarą chaosu padł przede wszystkim dekalog. Stąd rozpaczliwe wołanie o nauczyciela i mistrza, który z powrotem uporządkuje świat i oddzieli światło od ciemności.

Przedstawiając losy bohaterów z wybranych utworów literackich, widzimy, że każda popełniona zbrodnia odciska swoje piętna w ich psychice. U jednych zostało zatracenie dobra i zbrodnia rodziła kolejne morderstwa, u innych zbrodnia powodowała poczucie winy tak głębokiej, że pociągała do samobójstwa, innych do zobojętnienia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 13 minuty