Dulszczyzna to postawa życiowa polegająca na tworzeniu pozorów przyzwoitości oraz braku zrozumienia dla potrzeb intelektualnych. Pojęcie to stworzyła Grażyna Zapolska, autorka tragikomedii "Moralność pani Dulskiej". W utworze tym główna bohaterka, Aniela Dulska, tworzy pozory, by przedstawić siebie w jak najlepszym świetle. Chce ukryć skrzętnie wszystkie swoje wady i "brudy rodzinne". Sama mówi: "Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział". Czy pojęcie dulszczyzny jest aktualne w dzisiejszym świecie?
Duslcy byli obecni na tym globie jeszcze przed powstaniem tragifarsy Zapolskiej, tylko inaczej się nazywali. Obecni byli, są i będą. Nawet każdy z nas ma w sobie coś z Dulskich. Wiadomo, że nie chcemy, by ludzie znali wszystkie nasze przywary i niedoskonałości. Staramy się je ukryć, by nie utracić bliskich znajomych czy przyjaciół. Problem polega na tym, iż niektórzy są wręcz przepełnieni obłudą. Budują obraz siebie jako osoby idealnej. Ile razy oglądamy w gazetach czy w telewizji sylwetki sławnych postaci. Promieniują one wówczas przyzwoitością, elegancją. Są często wzorem dla innych, ideałem. A już na drugi dzień media donoszą o skandalach dotyczących tych samych osób. Bywa, że nawet księża, brani za przykład, okazują się kłamcami, którym wyłącznie chodzi o pieniądze.
W sprawach religijnych, dulszczyzny nie mogą się wyprzeć ludzie zdewociali. Na co dzień biegają do kościoła, udają zagorzałych katolików, na mszach modlą się najczulej i śpiewają najgłośniej. Jednak po wyjściu z kościoła okazuje się, iż są gorsi niż można by się spodziewać. Obgadują najbliższych znajomych, cechują się brakiem moralności. Typowi Dulscy.
Podobnie ma się rzecz w kręgach politycznych. Często politycy, chcąc przekonać do siebie naród, zrobią wszystko, by przedstawić siebie w jak najlepszym świetle. Kampanie wyborcze są farsą, a raczej tragifarsą. Wszystkie zapewnienia, obietnice i same osoby polityków cieszących się początkowo nieposzlakowaną opinią, to jedno wielkie oszustwo, które co pewien czas wychodzi na jaw.
Również brak szczerości można zauważyć w zwykłej polskiej szkole, na lekcjach. Uczniowie uśmiechający się do nauczycieli, tylko dlatego, by dostać jak najlepszą ocenę lub jak najlepiej wypaść w oczach pedagogów. Zresztą sytuacja ta działa również w drugą stronę. Tyle razy wychowawcy zapewniają, iż przy ocenianiu nie kierują się nazwiskiem, a odpowiedzią ucznia. Aż tu nagle przychodzi biedny Kowalski, który przeskrobał sobie nie raz u danego nauczyciela, wyuczony na blachę, z nadzieją na piątkę. Odchodzi jednak z marną tróją plus, tylko dlatego, że w polu "nazwisko" od zawsze wpisuje "Kowalski".
Dulszczyzna to pojęcie ciągle aktualne. Jesteśmy skazani na Dulskich także w przyszłości. Powód - zresztą jak zwykle - stworzyliśmy sami. Nie jesteśmy tolerancyjni wobec siebie, co zmusza człowieka do ukrywania własnych wad. Ciągle chcemy być lepsi i lepsi, przynajmniej w oczach innych. Można wprawdzie mieć trochę z Dulskich, co jest jak najbardziej ludzkie. Jednak bycie Dulskimi w każdym calu, to zupełny brak moralności.