profil

Współczesne społeczeństwo polskie

Ostatnia aktualizacja: 2020-12-29
poleca 85% 591 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

POJĘCIE SPOŁECZEŃSTWA


Społeczeństwo:
1) pot. ogół mieszkańców danego kraju
2) zbiór ludzi o wspólnej kulturze, którą przekazują kolejnym pokoleniom, wspólnym terytorium i wspólnej tożsamości
3) zorganizowana zbiorowość, którą charakteryzuje stosunkowo wysoki stopień złożoności, poczucie odrębności oraz względna intensywność oddziaływań wzajemnych pomiędzy jego członkami, połączonymi podobieństwem warunków życia, podziałem pracy, normami postępowania2.

Współczesne społeczeństwo polskie jest niejednolite, zarówno pod względem społecznym, kulturowym i gospodarczym, co dotyczy również innych społeczeństw rozwiniętych. Dlatego bardzo trudno jest powiedzieć coś jednoznacznego o „typowym Polaku”.

Według Umberto Eco, społeczeństwo XXI wieku można podzielić na trzy klasy. Największe znaczenie ma multimedialna arystokracja wiedzy, wpływająca na społeczeństwa przez ich swoiste programowanie. Arystokracja ta rządzi proletariatem społeczeństwa informacyjnego, niemającym wpływu na tworzenie informacji, lecz umiejącym korzystać z Internetu i nowoczesnych technologii, są to przede wszystkim ludzie młodzi. Warstwę najniższą stanowi natomiast informacyjny „lumpenproletariat”, korzystający głównie z telewizji, a częściowo także z telefonu, czyli ludzie starsi, dla których wynalazki takie jak komputer czy Internet są zbędne.

Moim zdaniem, współczesny Polak coraz częściej obala stereotypy swych ojców i dziadków, obala mity przeszłości na tematy drażniące go i niezgodne z jego postępowym, asertywnym sposobem myślenia. Stereotypy te dotyczą społeczeństwa, kultury, zachowania się i stosunków międzyludzkich. Niestety, nasze społeczeństwo w dalszym ciągu daje dowód na to, iż nie jest tak do końca, wyrażając częstokroć swą dwulicowość, szowinizm i tzw. źle rozumianą „dumę narodową”, objawiającą się niechęcią do ludzi innej rasy, wyznania jak i pochodzenia.

Wiadomo również, że Polacy jak i każda inna społeczność, posiadają swój tzw. „charakter narodowy”.
Niestety, ale przylgnęły do nas, następujące „przywary”:
• Polak bezrobotny
• Polak złodziej
• Polak rasista
• Polak „pijak”
• Polak biedny itd.
Jak więc widać, nie jest to zbyt dobra opinia a na dodatek w czasie, w którym chcemy wejść „godnie” do Unii Europejskiej, to wstyd.
Mówi się również, „Ilu Polaków tyle zdań”, dlatego postaram się w poniższej pracy, wskazać największe problemy oraz najbardziej charakterystyczne cechy naszego społeczeństwa.

SEKS POLAKÓW: samotni, leniwi, szczęśliwi?


Wszystkie pokolenia lubią myśleć, że są bardziej wyzwolone od poprzednich. Tymczasem wielu współczesnych Polaków ma niemal dokładnie takie samo życie erotyczne jak ich rodzice czy nawet dziadkowie. Prawdziwa rewolucja seksualna, taka jak w czasach hipisów, nie zdarza się często.

Tak naprawdę „wyzwoleni” jesteśmy przede wszystkim w gębie. Coraz więcej Polaków w ogóle nie ma partnera. Prof. Lew-Starowicz stawia na większą otwartość Polaków, zakładając również, że to co myślimy o seksie, niekoniecznie musi przekładać się na to, jak często i w jaki sposób się kochamy. Sądzi, że 25-30-latki, czyli ludzie w wieku największej aktywności seksualnej paradoksalnie mogą teraz przywiązywać mniejszą wagę do życia erotycznego. Mają bowiem wiele nowych, równie silnych bodźców: zarówno karierę, jak i mnóstwo atrakcyjnych form spędzania wolnego czasu.
Z 95 do 85 proc., czyli o 10 proc., spadła liczba 20-30-latków, którzy w ogóle uprawiają seks.

Wykres 1. Czy Polacy sądzą, że kochają się zbyt rzadko? (patrz załącznik)
Wykres 2. Jak zmieniły się potrzeby seksualne kobiet? (patrz załącznik)

Badania przeprowadził Medical Research Center, dział badań rynku medycznego SMG/KRC, na zlecenie firmy farmaceutycznej Pfizer. W grudniu 2001 i styczniu 2002 roku zadawano pytania reprezentatywnej próbie Polaków w wieku od 15 do 75 lat.

Jak widać na powyższych wykresach, okazuje się, że niezależnie od postępującej otwartości społecznej, lawiny magazynów i programów telewizyjnych o zabarwieniu erotycznym, Polacy nadal kochają się w sposób mało wyszukany. Co więcej, nie chce nam się nawet szukać partnera, a jeśli już go mamy, to wkładamy coraz mniej wysiłku w to, by nasz związek pielęgnować.
Przyczyny tego są różne i przebiegają wzdłuż typowych linii podziału naszego społeczeństwa. Część Polaków ledwo wiąże koniec z końcem i troszcząc się o przetrwanie, nie ma głowy do przyjemności. Inni na pierwszym miejscu stawiają karierę i tak bardzo są pochłonięci pracą lub nauką, że nie starcza im czasu i energii. Bogaci są przepracowani, biedni – podłamani, zagubieni i mniej atrakcyjni dla potencjalnych partnerów. Jednym słowem, Polacy mają teraz ważniejsze sprawy niż seks.

„SMUTNA” RZECZYWISTOŚĆ:
- 10 lat temu małżeństwa uprawiały seks kilka razy w tygodniu, teraz wystarcza im raz;
- o 10% mężczyzn mniej lubi pornografię, a o 9% więcej – miłość francuską;
- 32% Polaków miało dotąd tylko jednego partnera seksualnego, kiedyś było ich 40%;
- o 10% Polek więcej mówi, że seks jest dla nich ważny;
- o 10% spadła liczba trzydziestolatków, którzy uprawiają seks;
- 38% Polaków uprawia seks przed ślubem;
- 19% młodzieży uważa, że trzeba czekać z seksem aż do ślubu;
- 87% kobiet twierdzi, że ma orgazm;
- 80% Polaków jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego.

A oto jak prezentujemy się w porównaniu z innymi państwami europejskimi:

Wykres 3. Życie seksualne Europejczyków (patrz załącznik)

CYWILIZACJA ANALFABETÓW – Polacy w „Ciemnogrodzie”?


„Im mądrzej, tym głupiej” – pisał Witold Gombrowicz. To chyba najlepszy komentarz do wstrząsających badań UNESCO na temat analfabetyzmu cywilizacyjnego w Polsce. Nie tylko pozostajemy daleko za innymi państwami Europy i ta przepaść się powiększa, ale wręcz zaczynamy hołubić naszą ignorancję.

„Chcemy uczestniczyć w europejskiej kulturze, korzystać z dziedzictwa cywilizacyjnego naszego kontynentu, współtworzyć wartości istotne dla współczesnej Europy” – deklaruje minister kultury Kazimierz Ujazdowski. Brzmi dumnie, jednak pojawia się tylko jedno pytanie, kto w Polsce ma korzystać z europejskich standardów cywilizacyjnych, technologicznych, organizacyjnych i kulturowych, jeśli aż 80 proc. z nas nie rozumie prostych informacji i pojęć. Z czym chcemy wejść do Europy, skoro 81 proc. Polaków nie potrafi formułować krótkich komunikatów? Jak mamy wykorzystać szanse stwarzane przez procesy globalizacji, jeśli 93 proc. nie umie korzystać z nowych technik bankowych, zaś 95 proc. ma kłopoty z komputerem i Internetem? Co wreszcie wnieśliśmy do NATO, jeśli aż 68 proc. nie rozumie wewnętrznych zarządzeń i poleceń służbowych – armię niedostosowanych?

Analfabetyzm cywilizacyjny, według najnowszych badań prowadzonych pod auspicjami OECD i UNESCO, zdefiniowano jako nieumiejętność korzystania z przysługujących ludziom praw, informacji, technologii, dóbr kultury i rozwiązań organizacyjnych. Badano między innymi rozumienie tekstów użytkowych (na przykład instrukcji obsługi, ulotek dołączanych do leków, rozkładów jazdy) i pojęć, zarządzeń i poleceń, sprawdzano umiejętność korzystania z nowych technologii i usług, rozliczania się z podatków, samodzielnego obliczania stopy procentowej.

Wyłaniający się obraz cywilizacyjnego zapóźnienia Polski jest wstrząsający – wypadamy cztery, pięć razy gorzej niż społeczeństwa Zachodu, choć i tam przecież cywilizacyjny i funkcjonalny analfabetyzm jest problemem niepokojącym rządy i parlamenty.

„Przyczyną tej sytuacji jest głównie nienowoczesny styl życia: na zalew informacji Polacy reagują ich ignorowaniem, poza tym dokonują niewielkiej liczby wyborów, niewiele się uczą, bo nie potrafią pracować w grupie, niechętnie się przekwalifikowują, łatwo się zniechęcają” – wyjaśnia prof. Białecki. Czym tłumaczyć takie reakcje? Przede wszystkim przyzwyczajeniami wyniesionymi z PRL i tęsknotą za minionym systemem. Chcemy konsumować jak w kapitalizmie, a pracować jak w socjalizmie.

Najgorzej nam idzie ze zrozumieniem lub sformułowaniem prostych komunikatów i informacji użytkowych: kłopoty ma z tym ośmiu na dziesięciu Polaków, podczas gdy w krajach UE – dwóch, trzech badanych. Z rozliczeniem podatków i obliczeniem stopy procentowej, do czego wystarczają umiejętności z zakresu algebry w szkole podstawowej, radzi sobie co siódmy Polak i co drugi, trzeci mieszkaniec Piętnastki. Sześciokrotnie gorzej wypadamy też pod względem umiejętności posługiwania się nowymi technikami i korzystania z usług informatycznych oraz bankowych.

„Proces popadania w funkcjonalny analfabetyzm zaczyna się tuż po ukończeniu szkoły podstawowej: 20 proc. absolwentów podstawówek ma kłopoty ze zrozumieniem prostych czytanek” – mówi prof. Zbigniew Kwieciński z UAM w Poznaniu.

Co gorsze, nie tylko nie przyswajamy nowości, ale nie mamy także umiejętności potrzebnych w tradycyjnym społeczeństwie przemysłowym. Wedle raportu IALS (International Adult Literacy Society), 42 proc. polskiego społeczeństwa stanowią funkcjonalne kaleki, osoby nie tylko mające trudności z rozumieniem podstawowych tekstów i informacji, ale nie radzące sobie też w urzędach, nie potrafiące korzystać z pełni praw obywatelskich.

Wyniki badań przeprowadzonych przez Centrum im. Adama Smitha wykazują, że co dwudziesty Polak, podejmując decyzje finansowe, jest w pełni świadom, jakie będą tego konsekwencje. Dwie trzecie gospodarstw domowych nie osiąga swoich celów finansowych, ponieważ nie potrafi ułożyć odpowiedniego planu przychodów i wydatków. Dwie trzecie pracowników nie ma pojęcia, jak wyliczyć – w zależności od zebranego funduszu – wysokość przyszłej emerytury.

Oczywiście, to nie tylko wina uczniów, że opuszczają szkoły jako wtórni analfabeci. Z badań prof. Aleksandra Nalaskowskiego z UMK w Toruniu, który sprawdzał poziom wiedzy nauczycieli, wynika, że treści zawartych w podręcznikach nie rozumie prawie połowa pedagogów. „Paradoksalnie, to szkoła jest w dużym stopniu źródłem cywilizacyjnego analfabetyzmu, bowiem uczy nieadekwatnych rozwiązań współczesnych problemów. A ponieważ nauka zajmuje dużo czasu, uczniowie nie szukają innych źródeł wiedzy lub robią to w niedostatecznym stopniu” – komentuje prof. Ireneusz Białecki.

Wykres 4. Wykres pokazujący liczbę wszystkich szkół oraz szkół wyższych w państwach europejskich (patrz załącznik)

Moim zdaniem, błędem jest przekonanie, że ignorancja to klucz do wolności od wymagań współczesnego życia. Funkcjonalni analfabeci zostają zepchnięci na margines i tworzą getto. Niestety, ale do getta takiego mogą zostać zepchnięte nie tylko jednostki a nawet całe kraje. I co najgorsze, dla Polski jest to całkiem realne zagrożenie. Nasuwa się tylko jedno pytanie, czy jesteśmy skazani na klęskę? Czy wystarczy po prostu podnieść poziom edukacji, sprawić by nauka była przyjemnością a nie smutnym obowiązkiem? A wtedy na pewno nie będziemy Europejczykami drugiej kategorii, a bramy do UE, będą stały dla nas, jako wyedukowanego społeczeństwa otworem. Przecież Polacy nie są mniej inteligentni niż inne narody, są tylko źle uczeni, wskutek czego wyrabiają w sobie edukacyjną i życiową bierność.

Uważam, że polska szkoła zabija naszą przyszłość, wystarczy spojrzeć na poziom bezrobotnych absolwentów, którzy żyją na krawędzi pomiędzy niepewnością a ciągłą nadzieją na „lepsze jutro”, zarówno dla siebie jak i swojego kraju. Właśnie oni, tzw. pokolenie BIG MAC’ów, czyli Bezrobotny, Inteligentny, Głodny, Młody, Agresywny Człowiek, próbują znaleźć swoje miejsce na dzisiejszym rynku pracy, niestety jednak mają oni ponad dwa razy mniejsze szanse niż starsi, z doświadczeniem zawodowym. Powodów tego, można wskazać bardzo wiele jednak największym chyba jest ciągła recesja polskiej gospodarki i niestety brak optymistycznych prognoz na przyszłość. Ekonomiści są zgodni, że nasza gospodarka zacznie tworzyć nowe miejsca pracy, gdy tempo wzrostu przekroczy 5 proc. PKB rocznie, na co w najbliższych trzech latach mamy jednak marne szanse.

Wykres 5. Kultura ignorantów. (patrz załącznik)

SPRZECZNOŚCI INTERESÓW WE WSPÓŁCZESNYM SPOŁECZEŃSTWIE


„Historia wszelkiego społeczeństwa dotychczasowego jest historią walk klasowych”3

Zróżnicowanie sytuacji społecznych ludzi i ich przynależność do różnych całości społecznych wywołują w społeczeństwie głębokie i powszechnie występujące różnice i sprzeczności interesów. Stają się one najczęściej przyczyną konfliktów i antagonizmów między całościami społecznymi: różnymi grupami, zbiorowościami, społeczeństwami globalnymi.

Twórca teorii konfliktu Karol Marks kładł głównie nacisk na konflikt i współzawodnictwo różnych elementów społeczeństwa. Uważał, że społeczeństwo dzieli się na dwie klasy: tych którzy są właścicielami środków produkcji i tych, którzy tych środków nie posiadają, czyli tych którzy mają i tych którzy nie mają.

Według Georga Simmla w społeczeństwie istnieją zarówno siły asocjacyjne (łączące) jak i dysocjacyjne (dezintegrujące) a relatywna wartość tych nacisków zmienia się w zależności od czasów.

Uważam, że w stabilnych społeczeństwach podziały na grupy społeczne, mogą przetrwać setki a nawet tysiące lat. Każde jednak zachwianie równowagi, przykładowo kryzys ekonomiczny, wojna, wzrost liczby członków jednej z grup czy jej zasięgu terytorialnego, może prowadzić do konfliktu. Nie zawsze jednak konflikt, czyli seria zjawisk powstających na gruncie rozbieżnych interesów4, musi przybierać postać ostrzejszą w formie.

Ale jak wiadomo, w dzisiejszych czasach o wywołanie konfliktu w społeczeństwie, nie jest trudno, można nawet powiedzieć, że „wyrastają one jak grzyby po deszczu” i dotyczą każdej dziedziny gospodarki, polityki, kultury i oświaty itd. Dlaczego tak jest? Może przez zbytnie dążenie do doskonałości? Może przez „pogoń za pieniądzem”? Może przez upartość i zawzięcie ludzi? A może w końcu przez ogólnospołeczny egoizm i prywatę?

BYLE DO UNII – tylko jakim kosztem?


Dzisiejsze społeczeństwo chce „normalności”, woli więcej spokoju niż więcej możliwości, bardziej pragnie stabilizacji niż rozwoju. Chce pracy, ale bez ryzyka zwiększonej konkurencji i gry rynkowej. I jakkolwiek by tłumaczyć działania premiera Millera, skutek może być taki, że Polska wejdzie do Unii jako rachityczny, mało znaczący partner. Ale być może tuż po unijnym referendum w czerwcu bieżącego roku, gdy społeczeństwo powie „tak” dla UE, reformy ruszą.

Jak mówią socjolodzy, wzrastające ostatnio poparcie dla integracji z Europą wynika z nadziei Polaków, że Unia „naprawi” nasz kraj. Socjolog Tomasz Żukowski podkreśla, że polityczny plan Millera zawiera liczne pułapki, gdyż według niego w krajach, które weszły do UE w ostatnich latach, po pierwszym roku członkostwa rozbudzona nadzieja ustępuje na pewien czas niechęci do niej. Natomiast Włodzimierz Pańków, socjolog z Polskiej Akademii Nauk zauważa, że większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, iż po integracji czeka nas kilka lat intensywnych i dramatycznych zmian w gospodarce i administracji.

A więc, po wejściu do „upragnionej” Piętnastki, odczujemy najpierw negatywne konsekwencje a na przysłowiowe „kokosy” będziemy musieli trochę poczekać. Ale jak to się mówi: „Nie ma nic za darmo”.

OBYCZAJOWOŚĆ I NAWIĄZANIE DO TRADYCJI – czyli „co kraj to obyczaj”


Polacy uchodzą za naród lubiący świętować, przywiązany do tradycji, podtrzymujący dawne obyczaje. Najdawniejsze obrzędy, zwłaszcza te sięgające jeszcze czasów pogańskich, dawno już zatraciły swój magiczny charakter, stając się barwnym reliktem przeszłości i elementem zabawy. Związek z tradycją odczuwa się najmocniej w czasie obchodów największych świąt kościelnych takich, jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Boże Ciało.

Obyczaje i zwyczaje utrzymują się tylko dzięki powszechnej aprobacie, ponieważ większość społeczeństwa uznaje je za obowiązujące, występuje jednak na ogół poparcie dla tradycji, która jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, jako dziedzictwo społeczne.

Moim zdaniem, społeczeństwo XXI wieku przywiązuje taką samą wagę do tradycji jak i ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie. Obyczajowość i tradycjonalizm Polaków się nie zmienia, a charakteryzuje nas przede wszystkim:
• gościnność – siedząc przy polskim stole warto pochwalić gospodarzy za wspaniałe przyjęcie. Polacy są przekonani, że należą do narodów wyjątkowo gościnnych i lubią, by ich w tym utwierdzać. Nie bez podstaw. W przeszłości nasi przodkowie mawiali "Gość w dom, Bóg w dom", co oznaczało, że gościa należy częstować wszystkim, co najlepsze. Gdy tego najlepszego akurat zabrakło, uciekali się do następnej maksymy "Zastaw się, a postaw się". I zdarzało się, że na wydanie przyjęcia zaciągali pożyczki, które potem spłacali przez lata. To pragnienie uszczęśliwienia gości pozostało do dziś. Dziś wiele się zmieniło. Jednak przy skromniej zastawionym stole, równie chętnie jak przed wiekami, toczy się zawzięte dyskusje.

Polacy są narodem zdyscyplinowanym, ponieważ bardziej niż inne narody liczą się z władzą. Występuje również w naszym charakterze narodowym pewny kolektywizm, który powoduje, że liczymy się z takimi dyscyplinującymi strukturami takimi jak: przede wszystkim rodzina, kościół, czasami naród.

Jak więc widać, najwyższą pozycję u Polaków zajmuje „instytucja” zwana rodziną. Sondaże opinii publicznej od lat niezmiennie wykazują, że ze wszystkich wartości najważniejsze dla nas jest udane życie rodzinne. Pod względem liczby rozwodów Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie.

Niepokojącą jednak sprawą wśród współczesnego społeczeństwa polskiego, jest wzrastająca niechęć do małżeństw. Liczba ta spadła pod koniec lat 90-tych w porównaniu z początkiem o 55 tysięcy. Liczba rozwodów zaś wzrasta. Może dlatego tak popularne stały się wolne związki, tzw. „na kocią łapę”, ponieważ w razie niepowodzenia łatwo się rozstać.

Również poprzez lepszy dostęp do nowinek technicznych, doszło do tego, że popularne w naszym kraju telefony komórkowe, dzwonią dosłownie wszędzie: w teatrze, w Kościele, na zajęciach. Jest to moim zdaniem, spowodowane ogólnym spadkiem kultury i brakiem szacunku. Ludzie są coraz bardziej niewychowani, nieuważni i bezwstydni. Czy tak ma wyglądać nasza przyszłość, gdzie się podziała wrażliwość i stosowność propagowana przez naszych pradziadków? Według mnie wzorując się na modelu amerykańskim, nic nie osiągniemy – przecież my mieszkamy w Europie a nie w Ameryce a naśladownictwo takie może nas tylko jeszcze bardziej pogrążyć w zacofaniu.

Reasumując, sądzę że współczesne społeczeństwo polskie, to ludzie „spragnieni” zmian, „otumanieni” kultem pieniądza i zauroczeni bogatym Zachodem oraz borykający się z trudnościami życia w naszym kraju takimi jak: bezrobocie, bieda, szarość i monotonia dnia codziennego. Wszystko to prowadzi do tego, że jesteśmy społeczeństwem niejednolitym, ale wciąż rozwijającym się.
Według paradygmatu AGIL, Talcotta Parsonsa, każde społeczeństwo powinno spełniać cztery podstawowe funkcje, czyli:
• adaptacja, czyli społeczna potrzeba przystosowania się do środków fizycznych;
• osiąganie celów, odnosi się społecznej potrzeby dążenia do takich celów, jak przetrwanie czy dobre stosunki z innymi społeczeństwami;
• integracja, polega na wiązaniu w całość różnych elementów społeczeństwa, tak by zapewnić ich współprace i wzajemne wspieranie się;
• utajenie (utrzymywanie wzorów) jest kulturowym podzielaniem ogólnych sposobów myślenia i wierzenia.

Uważam, że my jako społeczeństwo potrzebujemy jeszcze wiele czasu i dużo zmian w każdej dziedzinie, aby spełnić powyższe funkcje paradygmatu. Jednak wydaje mi się, że gdy uporządkuje się sytuacja w naszym kraju i nie zepsuje nas narzucana przez polityków stagnacja ekonomiczna to nastąpią wtedy również zmiany w narodowej mentalności Polaków. A więc wszystko przed nami.

Źródła
  1. Karnowski M., Stasik D., Doczłapać się do Unii, „Newsweek” nr 42/2002
  2. Filas A., Cywilizacja analfabetów, „Wprost”, nr 17 grudnia 2000
  3. Chojnacka A., Seks Polaków, „Newsweek” nr 7/2002
  4. Rybak A., Pisera R., Absolwent na krawędzi, „Newsweek” nr 35/2002
  5. Goodman Norman, Wstęp do socjologii, Wydawnictwo Zysk i S-ka s.c.
  6. Wywiad z Kierownikiem Katedry Studiów Europejskich na Akademii Ekonomicznej w Krakowie, Jerzym Mikułowskim-Pomorskim z dn. 10 stycznia 2003
  7. Domański H., Ostrowska A., Rychard A. , Jak żyją Polacy, Warszawa 2000
  8. Zagórski K., Strzeszewski M., Nowa rzeczywistość. Oceny i opinie 1989-1999, Warszawa 2000
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (2) Brak komentarzy

Więc zacznę od tego że praca udana jednak dla niektórych może być za trudna na miejscu autora postarał bym się jeszcze o prostszą wersję dla młodszych czytelników.

Z drugiej jednak strony jest to praca zgodna z tematem i ciekawa dlatego oceniam wysoko

No w końcu jakaś praca z podana literaturą!!!

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 17 minut