profil

"Druga szansa"

poleca 92% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Krew lała się strumieniami... Ona w ręce trzymała nóż... Właśnie przed chwilą zabiła swojego najlepszego przyjaciela... Lecz tak do końca, nie wiedziała, dlaczego to zrobiła, przecież to ona powinna tam leżeć, nie on! On teraz powinien wejść do kuchni pochylić się nad zwłokami nastolatki, wezwać karetkę, policje. Jednak nie ten scenariusz był teraz rozgrywany. Dziewczyna siedząca w koncie, skuliła się jeszcze bardziej... płakała. Niepostrzeżenie zakrwawiony nóż- narzędzie tej oto niezaplanowanej zbrodni wypadło z jej ręki. Gdyby nie ta szarpanina, gdyby nie było tej wielkiej chęci skończenia ze sobą, nie byłoby tego wszystkiego, nie byłoby tej niewinnej duszy błąkającej się w niebie.

Wspomnienia sprzed paru minut wciąż kotłowały się w jej umyśle. Myślami wciąż powracała do tamtych chwil, do tamtej nieuwagi, która szalę życia tak nagle przechyliła na słowo „śmierć”. Nie mogła już dłużej znieść tych myśli. Znów zaczęła się w nie zatapiać...

Ten dom, coraz bliżej... Zeszła ze ścieżki wiodącej do domu jej przyjaciela, mieli się dzisiaj spotkać, była już spóźniona. To u niej codzienność. Weszła po schodach do sieni. Zapukała. Bartek podbiegł do drzwi i otworzył je z uśmiechem na twarzy. Weszła. Kazał jej poczekać w salonie a on przyniesie herbatę. Jednak ona zaoferowała, że pokroi placek. Zgodził się. Gdy on zanosił herbatę do salonu, ona z szafki w rogu wyjęła nóż. Znała tę kuchnie na pamięć, w końcu jakby nie było, to już od pięciu lat przychodziła tu regularnie, dziś była właśnie rocznica ich przyjaźni, to już pięć lat. Dokładnie dziś 13 października tylko pięć lat wstecz, postanowili, że będą przyjaciółmi, wytrzymali aż do dziś, chociaż przechodzili te trudne chwile, a przyjaźń chłopaka z dziewczyną, czy też odwrotnie, do łatwych nie należy. Mając te szesnaście lat stwierdzili, że tak źle nie było. Znali się dobrze, może nawet lepiej niż niektóre przyjaciółki. Nie musieli być zazdrośni o jakąś osobę, to im nie groziło, nie kłócili się o błahostki. Myśleli, że wiedzą o sobie wszystko. Mylili się i oni mieli przed sobą tajemnice. Z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela. Niecierpliwił się. Kazał jej już przychodzić. Ona wtedy walczyła z myślami. Nie słyszała jak mówił. Nie usłyszała jak wszedł do kuchni. Myślała tylko, kiedy uwolnić się od tego nędznego życia. Zrobić? Czy też nie? – Te myśli napawały ją przerażeniem, ale też ulgą. Chęć wtargnięcia na swoje życie była tak wielka, że nie zwracała większej uwagi gdzie się właśnie znajdowała. Przyjaciel podszedł bliżej. Nagle wyrósł przed nią jakby z ziemi, tak jej się za to wydawało.
- Nie zrobisz tego. Nie możesz.
- Zrobię, nie mam już siły- Płakała, słyszał i widział to, postarał się odebrać jej nóż.
- Oddaj to! Proszę!
- Nie! Nie mogę! Już nie mam siły! Przepraszam...
Zaczęli się szarpać, to był moment, nagle nóż wbił się w Bartka... Krew... I jej płacz...
Nie mogła... Już nie chciała o tym myśleć... Wstała podeszła do zwłok przyjaciela, nachyliła się...
- Przepraszam... Nie chciałam...
Wzięła nóż i podcięła sobie żyły.

***
- Nie wiem jak to się mogło stać...
- Dziewczyna miała szczęście...
Słowa wirowały dookoła niej, nie rozumiała ich. Nagle wszystko ucichło. Koło jej łóżka stał on... Bartek.
- Wybaczam Ci... Tylko żyj dalej...
Zemdlała...


***

W cieniu opuszczonego pokoju ktoś siedział, widziała to dość wyraźnie, na podłodze leżał jakiś kształt, nie mogła dokładnie opisać czy to człowiek, czy też tylko stary zwinięty koc, było za ciemno. Nagle poczuła jak jej bose stopy maczają w czymś, to była jakaś klejąca ciecz... Nachyliła się i dotknęła dłonią posadzki, podniosła rękę i spojrzała na nią. Jej palce błyszczały w świetle księżyca czerwienią, mocną czerwienią, a dokładnie krwią jakiegoś człowieka. Zesztywniała, a wtedy księżyc całkowicie oświetlił ten stary pokój... Na środku leżał chłopak, miał może z szesnaście lat, zapewne już nie żył. Kuląca się w koncie postać, odwróciła się w jej stronę i śmiała się szaleńczo, po jej ciele zaczęły przechodzić dreszcze, postać, która pewnie przed chwilą zabiła tego niewinnego chłopca była cała umazana krwią, jej oczy zaczęły dziko błyszczeć a jej twarz była tak znajoma... Ta umazana twarz... Przecież to... Nie może być ona... Nie to nie możliwe... Tylko, czemu właśnie spoglądała w siebie samom?

Obudziła się zlana potem, strasznie się trzęsła po chwili dotarło do niej, co właśnie widziała, ten koszmar pojawiał się już drugi tydzień w jej snach, z dnia nadzień coraz więcej, jeszcze niedawno nie wiedziała, kto kulił się w koncie a teraz ta bolesna prawda, widziała we śnie samą siebie...Obok na krześle siedziała srebrzystoszara postać... Już od pewnego czasu wpatrywała się w swoją jedyną przyjaciółkę... Nie mógł pozwolić, aby umarła...
- Jestem przy tobie... Wytrzymasz... To minie... Jesteś silna, pamiętaj o tym, tamto to tylko głupi sen.
Uśmiechnęła się, to były słowa jej przyjaciela. Zasnęła.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut