profil

Dom - dobrem czy barierą na drodze do dobra? Wnioski z analizy rozdziału „Rozdarta sosna"

poleca 85% 270 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Dla każdego z nas dom kojarzy się z własnym miejscem na ziemi, ciepłem, bezpieczeństwem, rodziną i miłością. Budujemy nasze domy nie tylko w sensie materialnym, ale przede wszystkim w sensie emocjonalnym, uczuciowym. Chcemy, bowiem stworzyć miejsce, które będzie oazą szczęścia, zrozumienia, tolerancji. Dom, w każdym tego słowa znaczeniu, jest najważniejszym elementem naszego życia. Być może, dlatego jego motyw był tak często poruszany w literaturze. Pierwszy raz stykamy się z nim w Biblii, w Starym Testamencie, następnie w Mitologii, u Kochanowskiego, Szekspira, Moliera, Mickiewicza, Słowackiego, Prusa....można by tak wymieniać w nieskończoność. Ja jednak zatrzymam się przy Stefanie Żeromskim i jego wspaniałej modernistycznej powieści – „Ludziach bezdomnych”

Pisarz w swoim utworze ukazuje różne aspekty bezdomności, poczynając od jej dosłownego znaczenia, poprzez wyobcowanie, osamotnienie, niezrozumienie, emigrację z powodów politycznych i społecznych, aż po bezdomność sensie metaforycznym. Jednakże w każdym tego słowa znaczeniu, ludzie bezdomni, to ludzie okaleczeni, pozbawieni jednej z najważniejszych wartości w życiu.

Bezdomność dla każdego z nas kojarzy się z brakiem stałego miejsca zamieszkania. Zjawisko to opisuje Żeromskim mówiąc o „motłochu” Paryża i Warszawy. Ludzie ci „śpią w stajniach i oborach pod żłobami, dziewczęta zaś w jednej jakiejś izbie, nierzadko razem z kupą mężczyzn”, a „wśród błota zalegającego od ścian na wiosnę, hodują się razem dzieci i prosięta.” Niewątpliwie, więc dla tych osób dom jest dobrem, marzą oni o tym by nim był. Kobiety, matki chciałyby stworzyć dom, w którym ich dzieci czułyby się bezpieczne i miały zawsze godziwe jedzenie na stole, zamiast „żyły mięsnej ze starej kości śmietnikowej na skórce sczerniałego chleba”.

Głównego bohatera - doktora Tomasza Judyma również dotyka bezdomność, zarówno ta w sensie dosłownym jak przenośnym i moralnym.
Bohater pochodzi z ubogiej, robotniczej rodziny, w której ojcem był szewc niestroniący od alkoholu. Nie zajmował się on synami – Wiktorem i Judymem, w związku z tym Tomaszem zaopiekowała się jego ciotka. Jednakże to rozwiązanie nie okazało się dobre dla młodego, zdolnego chłopaka. Był on wykorzystywany do robienia wszelkiego rodzaju prac domowych, często dostawało mu się „w skórę”, stał się nikim. Judym miał dość tej sytuacji, dlatego też w piątej klasie uciekł od „opiekuńczej cioci” i rozpoczął życie na „własną rękę”. Rozpoczął studia medyczne w Paryżu i jednocześnie udzielał korepetycji, aby mieć, z czego się utrzymać. Po zdobyciu zawodu lekarza, jego celem stała się walka o ulepszenie rzeczywistości - pomoc bezdomnym z warszawskich ulic, ubogim chłopom z Cisów i pracującym w nieludzkich warunkach robotnikom z Zagłębia. Podczas zebrania elity lekarskiej w salonie doktora Czernisza, Judym wygłasza swój referat pt.”Kilka uwag w sprawie higieny”. Tym sposobem pragnie on przekonać kolegów o konieczności niesienia pomocy ludziom biednym, bezdomnym w sposób bezinteresowny. Przedstawia im również problem nieludzkich warunków pracy klasy robotniczej. Opisuje przy tym sposoby poprawienia tych warunków. Jednakże w postulatach tych Judym jest osamotniony, ponieważ koledzy nie popierają jego programu. Mimo to, młody lekarz nie poddał się. Zorganizował przy zakładzie uzdrowiskowym mały szpital dla ludności Cisów. Opracował projekt osuszania bagien, pogarszających warunki zdrowotne. Spotkał się jednak z oportunizmem zarządcy, Krzywosąda.

Dla Judyma dom jest barierą na drodze do dobra. Możemy się o tym dobitniej przekonać w ostatnim rozdziale „Ludzi bezdomnych” – „Rozdarta sosna”. W części tej przedstawione jest ostatnie spotkanie Tomasza z jego ukochaną – Joasią Podborską. Judym porzuca Joannę, bo : obawia się, że przeszkodzi mu ona w realizacji zamierzeń chce ją uchronić od kontaktów z motłochem, a przecież on sam pochodzi z "motłochu”. Podczas rozmowy z doktorem Joasia jest pełna nadziei, opowiada mu „od a do z jak to będzie w ich domu”, wręcz promienieje ze szczęścia. Judym jednak zdaniem: „A cóż się stanie z tymi chałupami, cośmy je widzieli przed chwilą?”burzy całą miłą atmosferę. Nie, nie ulega wątpliwości, że darzy on Joasie wielkim uczuciem. Świadczą chociażby o tym słowa: „Ja tak cię kocham! Nigdy nie myślałem, że może się z człowiekiem stać coś takiego...”Chciałby ułożyć z nią życie, stworzyć rodzinny, ciepły dom. Jednak czuje się odpowiedzialny za życie motłochu, z którego zresztą sam pochodzi. Sam mówi: „Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty...Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłości, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!” Wybiera dobro tych ludzi. Jest on bohaterem tragicznym, ponieważ realizuje kondradowski etos: „Tak trzeba”. Wiąże się on z jego zawodem. Jest lekarzem z posłannictwa, uważa, że jeżeli pójdzie na kompromisy, to zdradzi swoje ideały. Jest zdania, że rodzina przeszkodzi mu w realizacji celów, ponieważ nie można maksymalnie poświęcić się dwóm rzeczom w jednakowym stopniu. Bowiem, zawsze któraś ze stron będzie poszkodowana, zaniedbana. Poza tym Judym obawia się, że jeśli założy rodzinę, to zapomni o swoich ideałach i zamieni się w zwykłego dorobkiewicza.
Tak, więc symbol "rozdarta sosna" łączy się z głównym bohaterem powieści "Ludzie bezdomni" Stefana Żeromskiego. Tomasz Judym wyrzeka się osobistego szczęścia, nie decyduje się na małżeństwo z Joasią Podborską. Symbolizuje ona również cierpienie i rozterki Judyma. Zostaje sam jak rozdarta przez huragan sosna. Symbol jest jednocześnie psychizacją krajobrazu.

Osobą bezdomną w powieści jest również Joasia. Straciła ona rodziców i majątek bardzo wcześnie. Utrzymywała się z własnej pracy i jeszcze wspomagała młodszych braci: Wacława i Henryka. Wacław zmarł na zesłaniu w Irkucku, a Henryk studiował w Szwajcarii. Podobnie jak Judym wiele zawdzięczała samokształceniu się, wciąż się uczyła i dużo czytała. W zawiązku z tym pracę nauczycielską traktowała jako posłannictwo. Po ciężkich przeżyciach związanych ze śmiercią Wacława, zapragnęła powrócić do korzeni, na grób matki. Zrozumiała jednak, że z jej dzieciństwa i dawnej niej samej nie pozostało już nic. Natomiast, kiedy zdecydowała się spędzić resztę życia u boku doktora Judyma, ten odtrącił ją. Zawiodła się, ale z godnością odeszła, nie chcąc wstrzymywać Judyma przed realizacją szlachetnego celu. Dla Joasi dom również jest barierą na drodze dobra. Jest to związane z postawą Judyma i jego przekonaniami. W końcu to z nim pragnęła stworzyć ten dom. Wybrała dobro ukochanego, to, co dla niego było bardzo ważne.

Brat Doktora Tomasza Judyma – Wiktor Judym, również jest osobą bezdomną, wiąże się to z utratą ojczyzny- domu. Tutaj również dom jest barierą do dobra, ponieważ to on ( dom jako ojczyzna) zmusił go do opuszczenia kraju z powodów politycznych i społecznych. Wiktor zmuszony został wyjechać z kraju w poszukiwaniu pracy, aby móc utrzymać rodzinę. Wkrótce jego żona i dzieci również dołączyły do Wiktora.

Podobne sytuacje możemy znaleźć w innych lekturach literatury polskiej, a szczególnie w epoce romantyzmu. Romantyczni bohaterowie byli samotni – bezdomni, ponieważ zwykli ludzie nie rozumieli ich i uważali za wariatów. Jednakże udowodnili oni, że ich samotność przyniosła wiele dobrego, nie koniecznie dla nich samych, ale dla całej ludzkości. W realizacji swoich wyższych celów poświęcali, podobnie jak Judym, dom, miłość. Dla nich dom również był barierą na drodze do dobra.
Przykładem może być chociażby tytułowy bohater dramatu Adama Mickiewicza – Konrad Wallenrod. Decyduje się on na dobro ojczyzny – Litwy, dokonując tragicznego wyboru między dwiema równorzędnymi wartościami – miłością do żony, domem, a miłością do ojczystego kraju. Dla jego dobra pozbawia siebie idealnego rycerskiego wizerunku, ponieważ postanawia walczyć zgodnie z makiawelistyczną zasadą: „cel uświęca środki”. Odrzuca cały etos rycerski, honor, prawdę, a przyjmuje zasady etosu spiskowego, podstęp, maskę i fałsz. Całkowicie poświęca się walce dla dobra ojczyzny. W tym wypadku możemy stwierdzić, że wybór Konrada okazał się słuszny, ponieważ swoją altruistyczną postawą ocalił Litwę. Jego tragizm przejawia się w tym, iż wybierając lisi sposób walki skazał siebie na wyrzuty sumienia i życie z dala od ukochanej ojczyzny. Zmuszony był żyć wśród wrogów, których nienawidził, ale jednocześnie musiał udawać przed nimi przyjaciela. Nie miał żadnego wsparcia, sam obmyślał plan ataku na Litwę, sam zmagał się z wyrzutami sumienia.

Niewątpliwie, więc możemy powiedzieć, iż bohaterowi ci byli tragiczni. Ich tragizm związany był z bezdomnością, brakiem domu, a również koniecznością wyboru miedzy domem a dobrem. Większość z nich wybierała jednak dobro. Jednak nie swoje, lecz innych ludzi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut