profil

Recenzja filmu "Pasja".

poleca 85% 139 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Przy okazji zbliżających się Świat Wielkanocnych jak również Misterium Męki Pańskiej obejrzeliśmy ekranizacje jednego z fundamentalnych tekstów literackich naszej wiary, a mianowicie Biblii.

Historia kina doczekała się już wielu filmów nawiązujących do biblijnych scen Starego jak i Nowego Testamentu, a także przedstawiania tychże tekstów w postaci spektakli teatralnych, musicali czy oper. Lecz jeszcze żaden nie wzbudził tylu kontrowersji i opinii (zarówno pozytywnych jak i negatywnych), co film Film Mela Gibsona pod tytułem „Pasja”.

Już sam tytuł zachęca nas do głębszego zapoznania się z tematem. Co bowiem oznacza ten termin?
Malarze, poeci i kompozytorzy tym wziętym z łaciny słowem przez wieki określali motyw cierpienia ostatnich chwil życia Chrystusa. Ale słowo „pasja” coraz rzadziej kojarzy się z jego znaczeniem religijnym, zwłaszcza w dzisiejszej rzeczywistości, gdy duchowość zostaje zepchnięta na drugi plan. W kulturze polskiej istnieje odpowiednik Męka Pańska. Na skutek zmiany pokoleń jak i kultury „pasja” zyskała nowe znaczenie, obecnie to bardzo silne umiłowanie w czymś, upodobanie.

Najnowszy film Gibsona, to tym razem dzieło z ambicjami, bo tak można nazwać opowieść z Nowego testamentu obrazującą 12 ostatnich godzin z życia Jezusa Chrystusa.
Jesteśmy świadkami zdrady przez Judasza Iskariotę, pojmania w Ogrodzie Getsemani, sądu sanhedrynskiego, skazania przez Poncjusza Piłata na karę chłosty oraz w końcu punktu kulminacyjnego: Drogi Krzyżowej oraz śmierci.
Ta historia znana jest od wieków. Znana dzięki czterem ewangelistom, Mateuszowi, Markowi, Łukaszowi i Janowi. Mel Gibson wraz z Benedictem Fitzgeraldem pisząc scenariusz „Pasji” oparli się dokładnie na tych czterech Ewangeliach. Już przy pierwszych podjętych decyzjach założono, że film nie będzie superprodukcją w stylu „Władcy Pierścieni”, lecz obrazem, który powinien dotrzeć do wszystkich ludzi, bez względu na ich upodobania gatunkowe. Dlatego też grają mało znani, lecz dobrzy aktorzy: James Caviezel jako Jezus Chrystus, Rosalinda Celentano – Szatan, Claudia Gerini – żona Piłata, Hristo Shopov – Piłat, Hristo Jivkov – Jan i chyba najsłynniejsza z wyżej wymienionych Monica Bellucci jako Maria Magdalena. Wśród aktorów znajdujemy również polski akcent. Jednego z Rzymian gra Polak - Romuald Andrzej Klos.
Najbardziej jednak spodobała mi się rola Marii, którą zagrała Maia Morgenstern. Doskonale pokazała matkę, która traci swoje dziecko, rozpacza, przeżywa straszliwe chwile. Widać było, że dramat rozgrywający się na naszych oczach to nie tylko fizyczne męczeństwo Jezusa, ale także cierpienie, może nawet większe, bo psychiczne, jego matki. Choć w Ewangeliach nie jest ona wspomniana, w filmie towarzyszyła mu podczas całej „drogi ku śmierci”. Momenty, gdy chłoszczą Chrystusa oraz gdy upada pod mostem, pod ciężarem krzyża, najbardziej zapadły mi w pamięć. W tych chwilach widzimy, jak bardzo umiłowała ona swego syna, jak bardzo jest mu oddana i jak bardzo jest współcierpiąca. Lecz nie należy przyjmować jej postawy jako biednej i poszkodowanej kobiety, która płacze i lamentuje po stracie dziecka. Ważne było by rozpacz i ból przekształcić w coś więcej: w przebaczenie, dobroć i miłość. Jej się to udało. Była w końcu matką Syna Bożego. Ona również musiała dać jakiś przykład ludzkości. Ogólnie kobiety w tym filmie są dobre: Magdalena, Weronika, żona Piłata. Wyjątek stanowi żeńska płeć Szatana.
Autorem zdjęć jest Caleb Deschanel, scenografii Francesco Frigeri, kostiumów Maurizio Millenotti, a dekoracji wnętrz Carlo Gervasi. Oni wszyscy dzięki swojej pracy, tworzą niezwykły klimat filmu. Większość scen rozgrywa się w mroku lub półmroku i czujemy w nich przygnębienie, smutek, gorycz, a nawet strach. Kontrastują z nimi, pojawiające się od czasu do czasu, retrospekcje, od których bije blask, jasność i ciepło. Są one wspomnieniem niektórych scen z życia Jezusa i adekwatnie do przedstawianych momentów, przypominają nam jego żywot jak i działalność. Przez to porównanie jeszcze bardziej dociera do nas okrucieństwo scen pasyjnych. Zastosowano również typowe chwyty, rodem z Hollywood: element horroru, jakim jest czarny kruk wydziobujący oko złemu łotrowi, kropla imitująca, jak sądzę, wielka łzę po śmierci Jezusa czy duża ilości spowolnionych obrazów niczym w „Matrix-ie”. Są może niektóre fragmenty psujące harmonie obrazu, ale trzeba pamiętać, że film jest przeznaczony do masowego odbioru, a nie każdy jest w stanie zrozumieć zaawansowane przenośnie i metafory. Dlatego też, wedle mojej oceny, wskazane było użycie niektórych charakterystycznych ujęć i efektów (pojawiające się zmory, ujęcia panoramiczne, sceny filmowane z dwóch punktów widzenia) dla kina amerykańskiego.
Atmosferę doskonale podkreśla muzyka skomponowana przez Johna Debneya. Raz staje się głośniejsza i groźniej brzmiąca podczas męki, a raz jest delikatnie słyszalna podczas chwil szczęścia. Jest niezwykle dopasowana do scen i to właśnie ona buduje nasze napięcie naszych uczuć podczas seansu.
Jednak w ogólnej mierze, film idealnie oddaje obyczaje, kulturę i życie w I wieku naszej ery.

Gibson starał się dość wiernie oddać Pismo Święte, jak również być blisko prawdy historycznej. Jednak w niektórych momentach można zauważyć drobne błędy. Przykładowo sytuacja, gdzie tłum zbiera się z pałacu najwyższego kapłana, była niemożliwa, gdyż tylko najzacniejsi mieli zaszczyt znajdowania się tam. Również niektóre postacie są podkoloryzowane. Poncjusz Piłat w rzeczywistości (jak podają wszystkie źródła z I w., poza Ewangeliami, Filonem i Józefem Flawiuszem) był niewrażliwym tyranem, odpowiedzialnym za liczne egzekucje przeprowadzane bez procesu, a także za masowe mordy Żydów i Samarytan. Gdy doniesiono na niego cesarzowi Tyberiuszowi, został osądzony, usunięty i wygnany. Piłat historyczny jest daleki od Piłata znanego z Ewangelii i z filmu. Reżyser dodał sobie również postać Żyda, który starał się bronić Jezusa przed niesłusznymi oskarżeniami.
Jednak trzeba pamiętać, iż Ewangelie wyrażały nauki teologiczne i polityczne i nie musiały być zgodne z prawdą historii. Twórca zatem, nawet jeśli jest konserwatywnym katolikiem, ma w pewnym stopniu, wolne pole do ich interpretacji.
Świetnym i zarazem nowatorskim pomysłem było udźwiękowienie filmu. Zastosowano w dialogach języki już od setek lat wymarłe: aramejski i łacinę. Twórcy w ten sposób chcieli jeszcze bardziej uwiarygodnić film i nadać mu autentyczności. Sprawić, by widz był nie tylko biernym obserwatorem, ale też czynnym uczestnikiem wydarzeń.
Wśród opinii można się spotkać z postawą przedstawiającą „Pasję” jako obraz bestialskiej męki nad człowiekiem, obraz pełny przelewającej się krwi i widoków ludzkiego mięsa, obraz agonii mordowanej istoty ludzkiej. Tu przytoczę wypowiedz Ks. prof. Waldemar Chrostowskiego, który dobrze ujął to w słowach: „W niektórych momentach zamykałem oczy i sądzę, że jest to naturalna reakcja. Człowiek tak właśnie reaguje na widok scen cierpienia, bólu i krzywdy ludzkiej. Ale pamiętajmy, że tu nie chodzi o legendę ani o fikcję, ale o to, co zdarzyło się naprawdę. Film jest rzeczywiście dosadny, trudno jednak wyobrazić sobie, by np. biczowanie czy ukrzyżowanie Chrystusa mogło wyglądać inaczej, łagodniej.”

Gibson postarał się o to by jak najbardziej realistycznie oddać ofiarę Jezusa za nasze grzechy. Uznał on, że współczesne przedstawienia Męki Pańskiej zostały poddane cenzurze i nikogo już nie dziwi kolejny film emitowany w telewizji podczas Wielkanocy o Synu Bożym i jego dokonaniach. On chciał to zmienić. I udało mu się. Jego dzieło po oglądnięciu zmusza do refleksji nad samym sobą, naszym postępowaniem i grzechami, jakie popełniamy. Traktuje nas jak niewiernego Tomasza. Mówi: “Zobacz i uwierz”. Wizualne dotknięcie prawdy jest bolesne. Czy rzeczywiście byliśmy warci takiego poświecenia ze strony Jezusa?

Sądzę, że każdy z nas powinien na to pytanie odpowiedzieć sam sobie w spokoju i po długich przemyśleniach. Powinien się pomodlić i starać się zrozumieć sens ”misterium wiary i odkupienia”. Mam nadzieję, że się to uda licznym osobom.

Na koniec chciałbym zachęcić każdego do oglądnięcia tej ekranizacji fragmentu Nowego Testamentu. Niecodziennie pojawia się tak wybitne dzieło na polskich ekranach zarówno treściowo jak i od strony przygotowania technicznego. Nie trzeba być katolikiem by zrozumieć symbolikę i przesłanie w nim zawarte. Wystarczy być człowiekiem. Oby każdy zinterpretował je poprawnie i pod swoim kontem.



O „Pasji” powiedzieli:

"Pasja" nie została zrobiona z myślą o krytykach, została zrobiona dla widzów. W tym leży ogromna siła, która niepokoi jednych i cieszy drugich. Siła ewangelizacyjna.
Joanna Petry-Mroczkowska z Waszyngtonu


"Ci, którzy nazywają Pasję filmem antyżydowskim i domagają się niewpuszczenia jej do kin, mogliby domagać się wycofania ze sprzedaży Nowego Testamentu - bo film opowiada tę samą historię"
Franciszek S. Sikorski - Głos


"Pasja jest znakomitym wyrazem wrażliwości artystycznej i religijnej. Dla wielu Katolików, którzy obejrzą te sceny, Msza nigdy nie będzie już ta sama."
Augustine Di Noia - Watykańska Kongregacja Doktryny Wiary

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 8 minut

Gramatyka i formy wypowiedzi