profil

Miłość w dziełach literackich i w życiu codziennym.

poleca 85% 270 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz William Szekspir Stefan Żeromski

MIŁOŚĆ

Miłość to znaczy patrzeć na siebie,
Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią : przyjacielu

Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
Żeby stanęły w wypełnienia łunie.
To nic, że czasem nie wie, czemu służyć :
Nie ten najlepiej służy, kto rozumie

Czesław Miłosz


Miłość. Czym on jest dla ludzi żyjących dziś? Ten, kto nie zaznał miłości w życiu nie może o niej nic powiedzieć. Myślę, że na świecie nie ma już takich ludzi. Tyle ilu ludzi, tyle rodzajów miłości. Każdy z nas, nieco inaczej ją rozumie - lecz jest to naturalne, gdyż po prostu jesteśmy różni. Różne są rodzaje miłości i nie nam sądzić o tym, która jest lepsza, a która mniej ważna, mniej istotna. Czyż nie jest pięknym uczucie, którym matka obdarza swe potomstwo? To ona jest tą niewyjaśnioną siłą, która pcha nas każdego dnia do działania, do wstawania wczesnym świtem i robienia po kolei wszystkich rzeczy, które czekają, aż zostaną dokończone. To ona powoduje przyspieszone tętno i kłucie w sercu, gdy przed oczami staje obiekt westchnień. To właśnie miłość sprawia, że nasza wyobraźnia działa na „zwiększonych obrotach”. Wśród szarych bloków i ulic zatłoczonych samochodami, nad którymi unosi się miejski smog, miłość jest kolorową częścią tych miast, która nie dopuszcza do siebie żadnych intruzów. Ale też często wiele osób, szczególnie kobiet cierpiało i wylewało łzy z miłości i przez miłość. Dlatego postanowiłam rozpatrzyć miłość z wielu aspektów.
Miłość może być niszcząca lub też budująca. Wszystko zależy od obiektu westchnień i od sukcesów w tejże sferze uczuciowej. Oba rodzaje tego uczucia pojawiają się w utworach pozytywistycznych. Główny bohater „Potopu” Henryka Sienkiewicza- Andrzej Kmicic, początkowo szlachecki hulaka, awanturnik i łotr, zmienia się. Zaczyna bronić ojczyzny, staje się wiernym patriotą. Zyskuje w ten sposób sympatię w oczach swej ukochanej- Oleńki. Gdy w późniejszym okresie para na skutek nieporozumienia zostaje rozdzielona, Andrzejowi tylko dzięki swojemu uczuciu udaje się ponownie połączyć ze swoją ukochaną. Uczucie, którym darzy Oleńkę dodaje mu sił, to dla niej walczy. To ono tworzy z niego prawdziwie wartościowego człowieka. Miłość Andrzeja dodaje mu „skrzydeł”, tworzył jego prawdziwą osobowość.

W „Lalce” Prusa widzimy ten sam problem, ale przedstawiony zupełnie odmiennie. Wokulski, główny bohater, podobnie jak Kmicic jest zakochany. Jednakże nie jest to miłość odwzajemniona. Niszczy ona Stanisława, powoduje jego męki i cierpienia. Jego uczucie jest bezgraniczne, oparte na ideałach romantycznych. Ukochana jedynie „wodzi go za nos”, nigdy naprawdę nie kochając głównego bohatera. Miłość Wokulskiego przysparza mu wielu kłopotów, usuwa on każdą przeszkodę na drodze swojej wybranki, przez co ogranicza się finansowo. Przez swoją sympatię posiada same problemy. Miłość go niszczy. Nie potrafi on myśleć już o niczym innym. Jego oblubienica rujnuje całe jego życie.

Problem rujnowania sobie życia przez miłość jest równiej zauważalna w „Nanie” Zoli. Nana, główna bohaterka powieści, to luksusowa paryska kurtyzana. Potrafi doprowadzić swoich klientów do ruiny (hrabia Muffat), nie przynosi także szczęścia kochankom, do niektórych żywi głębokie uczucia. Jest powodem śmierci młodziutkiego Lucjana. Sama jest nieszczęśliwa w ramionach kolejnych kochanków, a kiedy wreszcie wychodzi za mąż z miłości, daje się bezwolnie poniżać, upokarzać.

Uczucie, które połączyło bohaterów poematu pt. "Dzieje Tristana i Izoldy" było namiętne, gwałtowne i niemożliwe do opanowania. Było również wiarołomne, ponieważ Izolda była żoną króla Marka ,Tristan zaś był największym przyjacielem i oddanym sługą władcy. Niestety zamiast strzec Izoldy młody rycerz pokochał ją miłością bynajmniej nie platoniczną. Miłość, która jest silniejsza nawet od śmierci. Czy Tristan i Izoida zaznali szczęścia? Musieli wszak ukrywać swoje uczucia. Jednak już sama świadomość istnienia tej drugiej, zupełnie wyjątkowej osoby dawała im siłę i nadzieję. Ich miłość przedstawiona jest jako najwyższa wartość życia, godna wszelakich wyrzeczeń, nie załamana nawet oddaleniem czy śmiercią. Okazała się ona jednak być tragiczna w skutkach.

Miłość bez względu na konwenanse, nie uwzględniająca ogólnie przyjętych norm, walcząca z przeciwnościami losu ukazana jest nie tylko w tym jednym utworze, warto tutaj wspomnieć o dziele jednego z najbardziej znanych dramatopisarzy angielskich - „Romeo i Julii" Williama Szekspira. Jest to utwór pozbawiony już elementów fantastycznych, bajkowych (które mogliśmy spotkać w poprzednim przykładzie). On należy do rodu Montekich, ona jest córką Kapuletów. Oba te rody od wieków mieszkające w Weronie łączy odwieczna niezgoda. Miłość od pierwszego wejrzenia, ale niemożliwa do realizacji. Oboje zabijają się przez pewną niewiedzę (Romeo nie wiedział przecież, że Julia miała się za chwilę przebudzić z letargu leżąc w kaplicy). Po ich śmierci oba rody opamiętały się i pogodziły, lecz stało się to zbyt późno i kosztem zbyt dużych ofiar - obie rodziny straciły ukochane dzieci. Miłość, chociaż odwzajemniona, po raz kolejny stała się powodem nieszczęścia, byla też surową nauczycielką. Potrzeba bycia z ukochaną osobą była najważniejszą w ich życiu, ale równocześnie doprowadziła ich do autodestrukcji. Powstaje pytanie, czy tych kilka niepowtarzalnych chwil wartych było aż tyle? Czy trzeba było śmierci dwojga kochających się ludzi, aby reszta społeczeństwa podzielona na zwolenników Montekich i Kapuletów dostrzegła, że nieistotne jest pochodzenie, gdyż tak naprawdę sensem naszego życia jest miłość - kochać i być kochanym?
To odwieczne pragnienie - chcemy być komuś potrzebni, móc się dzielić wszelkimi, nawet najmniejszymi przeżyciami, wiedzieć, że druga osoba jest nam przyjacielem i rozumie nas. Ludzie nie zostali stworzeni do samotnego życia - podświadomie poszukujemy związku z drugim człowiekiem, odrzucenie miłości jest zbrodnią gdyż działamy wbrew własnej naturze, nie może być wytłumaczeniem nasza obawa przed pomyłką - w końcu życie mamy niestety tylko jedno, tak mało czasu, musimy jak najlepiej go wykorzystać, czemu w takim razie nie szukać miłości? Czyż zawsze szczęśliwym jest człowiek odnajdujący miłość swego życia? Niestety życie rządzi się własnymi prawami i raczej trudno nam jest przewidywać cokolwiek, tym bardziej w kwestii uczuć. Najbardziej boli, gdy nadzieje zawiodą i uczucie zostaje nieodwzajemnione.
Tak kochała Justyna Zenona Ziembiewicza w „Granicy” Zofii Nałkowskiej. Nigdy co prawda nie obiecywał jej niczego, ale jego zachowanie mogło stwarzać pozory istnienia czegoś więcej niż zwykłej sympatii. Nadzieja czasem jest najgorszym, co może się nam w życiu zdarzyć - ta biedna dziewczyna, choć nie chciała się do tego przyznać, wierzyła, że któregoś dnia jej los się odmieni i wrócą radosne, wspólne dni. Gdy jednak mijał czas, a Zenon żył w postrzeganej przez nią, idylli małżeńskiej, coś umarło w niej, być może poczucie realności sytuacji, odżyły urazy, których istnienia nawet się nie domyślała. Zazdrość i ból odrzucenia spowodowały, że jedynym prawdziwym światem dla niej był świat, który sama sobie uroiła. Złudzenia spowodowały tragedię. Wydawać by się mogło, że w takim razie, nie powinniśmy się tak do końca angażować w związki pozostawiając dla siebie przestrzeń, w którą będziemy mogli uciec bez szwanku na zdrowiu przede wszystkim psychicznym - ale to z kolei spowoduje nieautentyczność naszych uczuć.

Są ludzie, którzy wyrzekają się własnego szczęścia. Z powodu poczucia obowiązku odrzucił miłość Tomasz Judym, bohater „Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego. Judym czuł się poniekąd zobowiązany pracować dla warstwy społecznej, z której się wywodził, którą potem pogardzał i wstydził się. Nie mógł zapomnieć o ciężkich warunkach, o chorobach trapiących najuboższych, o braku podstawowych świadczeń dla biedaków. Był idealistą - wierzył, że ciężką pracą i zaangażowaniem zdoła zmienić nieco na lepsze sytuację biedoty. Zakochał się w Joannie. Była całym jego życiem, gdy musiał wyjechać tęsknił za nią ogromnie, lecz ostatecznie zdecydował się poświęcić całkowicie pracy, uważając, że dopóki nie spłaci swego wyimaginowanego długu wobec społeczeństwa, nie ma prawa być szczęśliwy - a dla niego szczęściem właśnie była miłość.

Młodzieńcza miłość czasami rzuca cień na całe nasze przyszłe życie. Żyjemy jej wspomnieniem, które wraz z upływem czasu zdaje się być idealniejsze, piękniejsze, tęsknimy za obrazem, który przechowujemy w naszej pamięci. To smutne, żyć tym, czego już nie ma i nie powróci. Tak żyła Barbara Niechcicowa z „Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej. Jej młodzieńczy ideał - Józef Toliboski, okazał się materialistą i ożenił się z nieciekawą, lecz bardzo majętną panną. Całe życie pielęgnowała w sobie obraz miłości, za którą tęskniła - za miłością romantyczną, tajemniczą, będącą poezją jej życia. Nie potrafiła dostrzegać w prozaicznym życiu, które wiodła wraz z mężem, owych pożądanych porywów serca, wzruszeń, nużyła ją rola, brak jej było wielkomiejskich rozrywek. Nie potrafiła się cieszyć, tym, co posiadała. Nigdy nie doceniała swojego męża Bogumiła - wspaniałego, uczciwego człowieka, który by dla niej nieba przychylił, gdyby tylko mógł. Uwielbiał ją i kochał wiedząc, że Barbara nigdy nie będzie kochać go tak, jak on ją kochał. Ale to mu nie przeszkadzało - dla niego celem było jej szczęście - gdy ona była szczęśliwa, on również tak się czuł. Bogumił potrafił docenić trwającą chwilę i cieszyć się takimi zwykłymi, z pozoru prozaicznymi rzeczami, które w sumie składają się na obraz szczęścia codziennego, dlatego też może czasem niezauważalnego, dopiero gdy zabraknie nam momentów tego błogiego spokoju lub zabiegania, współdziałania domowników, wiemy, jak bardzo byliśmy szczęśliwi.

Jednakże widać jak różne mogą być cele miłości. Nie musi ona wyłącznie upiększać życia ludzkiego, czasami ma całkowicie przeciwne skutki. Ale tak musi być, ponieważ jest ona obecna wszędzie gdzie są ludzie i na zawsze będzie razem z nimi.

Czym jest więc miłość w swej najgłębszej istocie? Przelotnym uczuciem? Namiętnością? Emocjonalną kontemplacją piękna i dobra? Nie można zdefiniować miłości, gdyż jest abstrakcyjna, nieokreślalna, pełna tajemnic, niezbadana. Dzisiejsza nauka próbuje mimo to zbadać chemiczne podłoże tego zjawiska -uczeni coraz bliżej są odkrycia, czym naprawdę jest miłość. Na razie jest wiadome, że „stan euforii, w jaki wpadają zakochani, jest wynikiem aktywności dopaminy, norepinefryny lub ubytku serotoniny". Czysta chemia... Chyba jednak milej wierzyć, że nasza druga połówka jest nam po prostu przeznaczona, że to związek dusz - sprowadzenie tego wszystkiego do kilku dość złożonych procesów chemicznych pozbawia uroku to najpiękniejsze i najpotężniejsze uczucie.
Jednakże widać jak różne mogą być cele miłości. Nie musi ona wyłącznie upiększać życia ludzkiego, czasami ma całkowicie przeciwne skutki. Ale tak musi być, ponieważ jest ona obecna wszędzie gdzie są ludzie i na zawsze będzie razem z nimi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut