profil

Jeden dzień w Avonlea.

poleca 84% 2868 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Lucy Maud Montgomery

Avonlea było małą miejscowością, położoną na trójkątnym półwyspie, wcinającym się w zatokę świętego Wawrzyńca, na terenie, w którym przeważały małe wsie i osady. Była to śliczna, ukwiecona prowincja, w której ludzie nie przepadali za zmianami i nie akceptowali nowoczesności. Znaczna część osób zajmowała się rolnictwem, a część utrzymywała się z rzemiosła, drobnego handlu i turystyki związanej z przyjeżdżającymi podziwiać ten region Kanady cudzoziemcami. Byli też tacy, którzy całe dnie spędzali w domu. Wszyscy znali się bardzo dobrze i tworzyli swoją własną, wielką rodzinę. W Avonlea była spora grupa mieszkańców, którzy zajmowali się sąsiadami, zapominając niejednokrotnie o własnych sprawach, zarówno w dobrym, jak i złym znaczeniu. Mimo ogólnego wsparcia i sąsiedzkiej pomocy, panowało tam niewyobrażalne wścibstwo i plotkarstwo. Przykładem takiego zachowania była pani Rachel Linde, która po zobaczeniu wyjeżdżającego do miasta Mateusza w odświętnym stroju, nie mogła powstrzymać swojej ciekawości i prawie natychmiast udała się na Zielone Wzgórze, by otrzymać odpowiedź na nurtujące ją pytanie.

Przeciętny, powszedni dzień dla poszczególnych mieszkańców Avonlea zaczynał się różnie. Ci, którzy posiadali bydło domowe, musieli wcześniej wstać, by wydoić je, a następnie wypędzić je na pastwisko. Nieliczni, którzy mieli tylko pojedyncze sztuki i nie posiadali pastwisk, wypasali je w przydomowych ogródkach - całkiem dużych. Sklepikarze otwierali swoje małe sklepiki z najpotrzebniejszymi do życia artykułami, m.in. jedzeniem i środkami czystości. Mała, miejscowa szkółka położona była na uboczu wsi, w zalesionym terenie, i musiało uczęszczać do niej każde dziecko z przyzwoitej rodziny. Wszystkie dzieci bardzo ją lubiły i z chęcią brały udział w lekcjach. Po skończonych zajęciach uczniowie albo szli do domów, by odrobić zadania, albo zostawali z przyjaciółmi, by pogadać o różnych, ważnych dziecięcych sprawach i bawili się razem. Kobiety zajmowały się kuchnią, szydełkowały, haftowały i szyły, a niektóre wychowywały swoje młodsze dzieci. Również mężczyźni przeważnie spędzali czas w domu, a tylko nieliczni pracowali w polu, gdyż do tego wynajmowano parobków, którzy za skromne wynagrodzenie opiekowali się wypasanym bydłem lub wykonywali drobne prace w polu. Rodzice, w czasie gdy ich pociech nie było w domu, chętnie wychodzili do sąsiadów lub przyjmowali ich u siebie. Gawędzili sobie wtedy o tym co działo się na drugim końcu miasteczka lub wymieniali się uwagami i doświadczeniami oraz opowiadali o problemach i dolegliwościach, które im dokuczają. Po powrocie pociech do domu, około godziny pierwszej lub drugiej, na stole pojawiał się obiad trwający nie więcej niż półtorej godziny. Był to czas, kiedy dzieci opowiadały o tym co wydarzyło się w szkole, a dorośli o sensacjach z życia społeczności Avonlea. Po umyciu naczyń najczęściej cała rodzina odpoczywała - dzieci razem z przyjaciółmi na dworze, rodzice zaś w salonie. Kiedy słońce zbliżało się ku zachodowi, w domu przygotowywano herbatę, często ze słodkim poczęstunkiem – odpowiednik naszych podwieczorków. Wieczór w Avonlea kończył się zapędzaniem przez mężczyzn z pomocą dzieci i parobków bydła do obór. Kobiety przygotowywały kolację. Po skromnym posiłku, dzieci szły spać, a rodzice siedzieli jeszcze w pokoju rozmawiając o minionym dniu, ale już niezbyt długo, gdyż czekał na nich następny dzień i nie można było zaspać.

Tak wyglądał w miarę normalny dzień przeciętnej rodziny w Avonlea. Dzieci miały tam wiele swobody i wychowywały się na świeżym powietrzu. Życie w takiej mieścinie miało wiele plusów, choć też spore minusy. Jedną z nielicznych wad był brak lekarza, więc jeśli ktoś z mieszkańców zachorował, trzeba było jechać do sąsiedniego, większego miasta. Nie potrafię powiedzieć, gdzie wolałabym mieszkać. Jestem przyzwyczajona do wielkiego miasta, gdzie wszystko jest w zasięgu ręki, ale na wsi również miło byłoby pomieszkać, choćby podczas ferii czy wakacji.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 3 minuty