profil

Zagrożenia współczesnej cywilizacji - choroby cywilizacyjne

poleca 84% 2859 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


I. Zagrożenia współczesnej cywilizacji

1. Wstęp

W ciągu ostatniego wieku w gospodarce, a co za tym idzie - środowisku naturalnym zaszły ogromne zmiany. W zasadzie kilkadziesiąt lat wystarczyło człowiekowi na doprowadzenie świata na krawędź katastrofy ekologicznej. W wielu rejonach, w pewnych dziedzinach - granica bezpieczeństwa nawet już została przekroczona.

Jednym z objawów sytuacji kryzysowej jest efekt cieplarniany. W atmosferze ziemskiej gromadzi się wiele dwutlenku węgla, będącego rezultatem spalania drewna i paliw organicznych. Powoduje to zwiększenie szczelności powłoki gazowej wokół naszej planety - dlatego część ciepła słonecznego nie wraca do kosmosu, ale pozostaje na powierzchni ziemi, podnosząc jej temperaturę. Prowadzi to do ocieplenia się klimatu naszego globu, co może spowodować wiele perturbacji w przyrodzie, a także życiu człowieka.

Innym efektem wzmożonej działalności ludzkiej jest dziura ozonowa. Ubytek w otaczającej kulę ziemską i chroniącej ją warstwie ozonu spowodowały uwalniane do atmosfery freony, czyli związki zawierające m.in. chlor. Pojedyncze atomy tego pierwiastka rozkładają cząsteczki ozonu, i w ten sposób do ziemi, mniej ochranianej przez ozon, dociera ze Słońca więcej niebezpiecznego promieniowania ultrafioletowego.

Ogromną katastrofą ekologiczną jest niszczenie lasów tropikalnych. Zmniejszenie ich powierzchni narusza cykle hydrologiczne, w efekcie występują niespotykane powodzie bądź susze w rejonach dotąd nienawiedzanych przez takie zjawiska.

Degradacja przyrody postępuje też z powodu rozwoju przemysłu. Szczególnie nieprzyjazne dla otoczenia są zakłady petrochemiczne, elektrociepłownie i huty. Na skutek wzmożonej działalności przemysłowej emituje się do środowiska szkodliwe pierwiastki i związki chemiczne. Zwłaszcza ich rozmaite połączenia przynoszą bardzo niebezpieczne rezultaty.

Do zjawisk wyjątkowo negatywnych należą kwaśne deszcze. Opady zawierające kwas siarkowy czy azotowy (czyli będące ubocznym efektem produkcji przemysłowej, rozpuszczone w wodzie, tlenki) niszczą roślinność i zwierzęta, a także powodują niszczenie niektórych wytworów człowieka (np. korozję metali).

Niepokój budzi także stan wód naszej planety. Cała woda stanowi pewien zamknięty obieg - oceany, morza, rzeki, jeziora, a w końcu para wodna i chmury - wszystko to stanowi całość, niezbędną dla normalnego funkcjonowania życia na ziemi. Zanieczyszczenie rzek, nagminne dziś, narusza tę równowagę. Konsekwencje mogą być niewyobrażalne.

Problemem wielkich skupisk miejskich jest duże natężenie hałasu. Startujące samoloty, auta bez końca ciągnące ulicami, wyjące alarmy, hałasy powodowane produkcją przemysłową czy po prostu użyciem głośnych urządzeń - tak wygląda dzień powszedni wielkiego miasta.

Rozwój przemysłu, degradacja środowiska oraz specyficzny tryb życia mieszkańców wielkich aglomeracji przynosi jeszcze inne negatywne rezultaty. Są nimi choroby cywilizacyjne. Należą do nich nowotwory, choroby układu krążenia, alergie i inne. Zanieczyszczenie środowiska przyczynia się też do rozwoju chorób układu nerwowego i schorzeń psychicznych - wzrostu agresji, nerwic, depresji.

Życie w miastach w ogóle nie jest łatwe. Oprócz wyczerpania nerwowego i hałasów ich mieszkańcom dokuczać mogą jeszcze inne niedogodności. Miasta są ubogie, jeśli chodzi o zieleń, zalegają w nich odpady, powietrze jest nasycone spalinami. Wysoka zabudowa miejska wpływa negatywnie na stosunki wietrzne. To również są koszty rozwoju naszej cywilizacji.


2. Efekt cieplarniany

Mianem tym określamy wzrost temperatury naszej planety spowodowany zwiększoną koncentracją dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych. Jest to jednym z efektów skażenia środowiska naturalnego. Co to znaczy dla zwykłego śmiertelnika?
Ziemia, jak powszechnie wiadomo, ogrzewana jest przez najbliższą jej gwiazdę - Słońce. Większość otrzymanego stąd ciepła - po nagrzaniu powierzchni ziemi i wszystkiego, co się na niej znajduje - wraca w przestrzeń kosmiczną.
Jednak ostatnio, wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla i innych gazów o podobnych właściwościach, część tego ciepła (ściśle rzecz biorąc - promieniowania podczerwonego) nie zostaje wypromieniowana z powrotem. Pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu. Prognozy przewidują, że jeśli sytuacja nie zmieni się i nie zmniejszy się ilość spalanych paliw kopalnych, za 40-50 lat temperatura Ziemi podniesie się o kilka stopni (nawet 4,5o C).
Teoretycznie - powinniśmy się cieszyć, że będziemy mieć przyjemniejszy, cieplejszy klimat. W Polsce już dojrzewają brzoskwinie, morele… Jest to jednak złudna radość.
Skutkiem efektu cieplarnianego jest m.in. topienie się lodowców w Arktyce i na Antarktydzie. Proces ten może zajść tak daleko, że spowoduje to podniesienie poziomu mórz i oceanów, niewykluczone, że o 1 m. W rezultacie niżej położone części lądów - np. dzisiejsza Holandia, część Chin, niektóre wyspy itd. - znajdą się pod wodą.
Inne niebezpieczne skutki to zmiana stref klimatycznych i - co za tym idzie - zmiana struktury upraw, wzrost zasolenia wód gruntowych, spadek pożądanej wilgotności gleby oraz niszczenie lasów.


3. Dziura ozonowa

Codziennie dociera do nas ze Słońca promieniowanie ultrafioletowe. Jest ono niewidoczne dla ludzkiego oka, ale bardzo niebezpieczne, ponieważ uszkadza materiał genetyczny komórek, może też być przyczyną powstawania nowotworów. Na szczęście przed tym promieniowaniem chroni nas warstwa ozonu zalegająca w górnych częściach ziemskiej atmosfery.
Ozon jest alotropową odmianą tlenu, składającą się z trzech atomów („zwykłą” cząstkę tlenu tworzą dwa atomy). Jego warstwa znajduje się na wysokości ok. 10–50 km nad powierzchnią ziemi (najwyższe stężenie ozonu występuje na wysokości 23 km). W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto prowadzić regularne badania warstwy ozonowej za pomocą satelitów. Okazało się, że w pewnych miesiącach ilość ozonu, zwłaszcza nad Antarktydą, maleje. Co gorsza, przez następne lata zaobserwowano, że ubytek ten powiększa się. W okresach arktycznej wiosny osiąga rozmiary mniej więcej… Ameryki Północnej! Nie ogranicza się już wyłącznie do rejonu Antarktydy – sięga między innymi i nad Polskę.
Za zmniejszanie się warstwy ozonowej odpowiedzialny jest chlor. Jest on w stanie rozkładać cząsteczki ozonu do dwuatomowych, czyli do „zwykłego” tlenu. Cześć chloru trafia do górnych warstw atmosfery na skutek silnych wybuchów wulkanów. Na szczęście zdarzają się one rzadko. Daleko większą rolę w tym niekorzystnym procesie rozkładania ozonu odgrywa – freon.
Freony to związki organiczne zawierające chlor i fluor. Jeszcze niedawno stosowano je szeroko do produkcji farb, lakierów, kosmetyków, szczególnie dezodorantów. Także w produkcji styropianu wykorzystuje się freony. Bardzo często związki te można było spotkać w urządzeniach klimatyzacyjnych oraz w lodówkach i zamrażarkach starszych typów. Obecnie w produkcji wielu wyrobów zrezygnowano z użycia freonów.
Freony są w normalnych warunkach związkami nieaktywnymi chemicznie. W górnych warstwach atmosfery, pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, zaczynają wydzielać chlor. Pojedynczy atom chloru wchodzi w reakcję z cząstką ozonu i podczas dwuetapowej reakcji chemicznej rozkłada ją – i w ten sposób dochodzi do rozpadu ozonu. W efekcie powstają cząstki tlenu i kolejne pojedyncze atomu chloru, zdolne dalej niszczyć warstwę ozonową. Mimo radykalnego ograniczenia produkcji z użyciem freonu problem nadal pozostaje nierozwiązany.


4. Zmniejszanie się obszarów leśnych

Na kuli ziemskiej lasów ubywa. Szczególnie szybko niszczone są tropikalne lasy deszczowe. Są one wypalane, intensywnie wycinane, karczowane za pomocą buldożerów.
Co roku niszczonych jest 17 mln ha lasów tropikalnych i terenów leśnych, a uszkadzanych co najmniej 5 mln ha. W skali świata drzew ubywa 10 razy szybciej, niż ich przybywa.
Zapotrzebowanie na drewno prędko rośnie. W krajach rozwijających się jest ono używane przede wszystkim na opał, a ich mieszkańcy eksploatują lasy bez ograniczeń. Drewno jest także towarem eksportowym, wysyłanym do krajów rozwiniętych. Las dla potrzeb przemysłowych jest wycinany nieco bardziej „cywilizowanymi” metodami niż dzieje się to wtedy, gdy robią to ludzie mieszkający w pobliżu terenów leśnych.
Tak potraktowany las - tzn. przetrzebiony, ale nie wycięty całkowicie, może się zregenerować. Musi mieć jednak odpowiednio dużo czasu. Niestety, rzadko kiedy daje mu się szansę.
Lasy w krajach rozwijających się wycinane są także z powodu budów olbrzymich tam, dla przygotowania terenów pod działalność górniczą albo gdy planowane jest założenie dużego produkcyjno-handlowego gospodarstwa rolnego.
Wszystkie te przyczyny - eksport, budowy itd. - zdają się podnosić dochód, zwykle niezamożnych, państw rozwijających się. Ale w ostatecznym rachunku przynoszą poważne szkody, w skali całego globu.
Doraźne korzyści również są wątpliwe. Ziemia po wykarczowaniu lasów tropikalnych nie nadaje się pod uprawy rolne czy wypas zwierząt. Silne, charakterystyczne dla tych rejonów świata deszcze wypłukują z ziemi składniki odżywcze, a z powodu wytrzebienia drzew nie będą już one odtworzone, ponieważ opadające liście nie będą już butwieć na powierzchni gleby… Ziemia po kilku latach rabunkowej zazwyczaj gospodarki jest bezużyteczna, twardnieje i wysycha.
Obszary górskie pozbawione lasów narażone są na osuwanie się ziemi, która nierzadko zabiera za sobą domostwa ludzkie. Zmniejszanie się powierzchni lasów wpływa też na bieg rzek, staje się przyczyną ogromnych powodzi.
Pustoszenie znacznych obszarów leśnych oddziałuje również na klimat. Przypuszcza się, że niewielkie opady atmosferyczne, odnotowywane w ostatnich latach w Afryce, są spowodowanie właśnie kurczeniem się powierzchni lasów.
Jeszcze pół wieku temu jedną trzecią powierzchni Ziemi pokrywały lasy, zarówno strefy umiarkowanej, jak i tropikalne. W ciągu pięćdziesięciu lat 2/3 ich areału - znikło.
W czasie ostatniego półwiecza drewno stało się z materiału budowlanego - bardziej opałowym. Jest to zdecydowanie niepokojące zjawisko. Ponieważ zaczyna brakować drewna jako materiału opałowego, zaczęto używać do tego celu nawozu zwierzęcego.
Jest mało prawdopodobne, by tendencja ta - brak drewna na opał - zmieniła się. Zapewne za jakieś 10 lat jeszcze znacznie się pogłębi.
Opalanie drewnem przynosi szkody nie tylko dlatego, że na potrzeby te niszczone są lasy. Z tego powodu do atmosfery przedostają się duże ilości dwutlenku węgla. Absorbują go w procesie fotosyntezy drzewa, którym nie wychodzi to „na zdrowie”. W rezultacie mamy do czynienia z tzw. efektem cieplarnianym. Wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla część tego ciepła słonecznego nie zostaje, jak powinno się to dziać, wypromieniowana z powrotem, a pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu.
Mniejsza powierzchnia lasów to także zagrożenie istnienia wielu gatunków roślin i zwierząt, dla których las jest po prostu domem. Ich los zależy od tego, czy rabunkowa gospodarka leśna będzie nadal prowadzona, czy też do głosu dojdzie zdrowy rozsądek.


5. Niebezpieczny ozon

Ozon, poza warstwą nad ziemią, może też występować tuż przy jej powierzchni. W dużym stężeniu - może być bardzo szkodliwy.
W tych niższych warstwach atmosfery jest on zwykle efektem spalania paliw używanych w komunikacji. Na pochodzący ze spalin dwutlenek azotu (i niektóre węglowodory) oddziałuje światło słoneczne - i w ten sposób, po kilkunastu godzinach, powstaje ozon.
Z powodu ozonu i smogu rolnictwo europejskie ponosi rocznie wielomiliardowe straty. Wśród krajów najbardziej dotkniętych tym problemem naukowcy wymieniają - po Francji, Niemczech, Hiszpanii i Włoszech - także Polskę.
Najwyższy poziom ozonu pojawia się, oczywiście, latem, czemu sprzyja utrzymująca się tygodniami ciepła, słoneczna pogoda. Okres ten to również czas dojrzewania zbóż. Szczególnie narażone są uprawy z rejonów rolniczych, które sąsiadują z obszarami silnie zurbanizowanymi.
Europa południowa, w której wysoka temperatura powietrza latem nikogo nie dziwi, dostrzega ten problem. Ale i w Polsce, z jej stosunkowo dużą liczbą samochodów i ostatnio gorącymi latami, nie wolno go bagatelizować.
Nie wszystkie rośliny jednakowo źle znoszą wysoką zawartość ozonu w atmosferze. Zdecydowanie nie służy on pszenicy, ziemniakom i roślinom strączkowym. Może też przyczyniać się do degradacji pastwisk. Zatem polskie rolnictwo nie może lekceważyć tego problemu.
Stosunkowo dobrze obecność ozonu znoszą, jak się okazuje - francuskie winnice.
Eksperci - jako rozwiązanie - proponują intensyfikację działań służących oczyszczaniu powietrza. To jedyny sposób, by nieco zmniejszyć straty w rolnictwie spowodowane zbyt dużą zawartością ozonu w atmosferze.


6. Smog elektromagnetyczny i jego wpływ na środowisko

Bardziej zdradliwy niż ten tradycyjny, bo niewidoczny. Mianem tym - smog elektromagnetyczny - określamy mieszaninę pól elektromagnetycznych o różnych mocach i częstotliwościach. Jego obecność oddziałuje na organizmy żywe. Najbardziej szkodliwe są częstotliwości przemysłowe: 50-60 Hz i do kilkudziesięciu kHz, stosowane w niektórych systemach zasilających, z którymi bezpośrednio nie mamy na co dzień do czynienia.
Rozwój techniki itd. czyni nasze życie łatwiejszym, wygodnym. Z jednej strony trudno dziś wyobrazić sobie świat bez urządzeń elektrycznych, elektronicznych i telekomunikacyjnych, a drugiej zaś - wszystko to sprawia, że jesteśmy narażeni na działanie pola elektromagnetycznego, co nie jest zupełnie obojętne dla zdrowia.
Nasza planeta również wytwarza pole - geomagnetyczne. Związane jest to z wyładowaniami elektrycznymi oraz wpływem kosmosu. Natomiast pola elektromagnetyczne (PEM) wytwarzane sztucznie są dla naszych organizmów nowością. Dlatego mogą wpływać na nie negatywnie.
Wpływ ten jest zdradliwy. Organizm ludzki nie ma odpowiednich receptorów zdolnych informować o działaniu PEM, dlatego nie może wytworzyć mechanizmów przystosowawczych, pozwalających ten wpływ zniwelować. Niekiedy złe samopoczucie czy wręcz pojawiająca się po latach wpływu PEM choroba są skutkiem oddziaływań, o których sam zainteresowany nie ma pojęcia.
PEM wytwarzają wszystkie urządzenia wykorzystujące energię elektryczną oraz przewody elektryczne. Jego wielkość mierzy się przeważnie jednostką wolt na metr2, a w przypadku wyższych częstotliwości, mierzy się moc PEM - w mW/cm2. Ważnym czynnikiem decydującym o szkodliwości PEM jest jego natężenie oraz czas jego działania.
Bardzo wysokie częstotliwości promieniowania mogą być niebezpieczne, także dla organizmów żywych, ponieważ podnoszą znacznie temperaturę. Obserwujemy to np. w kuchenkach mikrofalowych.
Jednak wykazano, że PEM wpływa na przebieg wielu procesów biologicznych także wówczas, gdy jego natężenie jest znacznie niższe od dolnej granicy efektu termicznego, czyli poniżej 10mW/cm2. Może naruszać prawidłowy przebieg własnych procesów elektromagnetycznych organizmu (wewnątrz komórki, tkanki czy narządu), chroniących ustrój przed niekorzystnymi czynnikami środowiskowymi.
Efekty oddziaływania PEM często występują późno i mogą ujawnić się po wielu miesiącach, latach, a niekiedy nawet dopiero w następnych pokoleniach. Dlatego też prowadzone w tej dziedzinie badania obejmują wiele zagadnień: m.in. pochłanianie i przetwarzanie energii PEM w tkankach, mechanizm działania na struktury biologiczne oraz ochronę przed szkodliwym wpływem promieniowania elektromagnetycznego.
Sztucznymi źródłami PEM są m.in. urządzenia przemysłowe, stacje transformatorowe, urządzenia kolejowe, a także urządzenia gospodarstwa domowego (maszynki elektryczne, kuchenki mikrofalowe itd.). Dlatego na ten rodzaj promieniowania jest narażonych wiele osób, nie tylko pracujących przy urządzeniach elektrycznych, ale i zwyczajnie korzystających z codziennych udogodnień.
Na podstawie wielu badań i licznych obserwacji stwierdzono, że długotrwałe narażenie na działanie PEM prowadzi do szeregu reakcji ogólnoustrojowych, m.in. są to bóle i zawroty głowy, szybsze męczenie się, zaburzenia snu, pamięci, obniżenie koncentracji uwagi, ogólne osłabienie, niekiedy nerwowość.


7. Jak poradzić sobie z promieniowaniem elektromagnetycznym?

Powrót do świata bez urządzeń elektrycznych, bez telefonów komórkowych i komputerów jest raczej niemożliwy. Nawet osoby, którym udogodnienia cywilizacyjne nie są w zasadzie potrzebne, korzystają jednak np. z prądu, przynajmniej czasami…
Dlatego wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, jesteśmy narażeni na działanie pola elektromagnetycznego (PEM). Jego wpływ nie jest obojętny dla organizmu człowieka. Zanim uczeni ostatecznie ustalą, w jakim stopniu jest on szkodliwy, starajmy się ograniczyć go przez stosowanie odpowiednich metod ochrony.
Jedną z nich jest właściwa organizacja pracy przy źródłach PEM. Ideałem byłaby pełna automatyzacja obsługi urządzeń emitujących silne promieniowanie. Należy przynajmniej skracać czas pracy przy nich. Przy takich urządzeniach nie powinno się zatrudniać kobiet w ciąży. Ponieważ natężenie pola elektromagnetycznego maleje wraz z odległością od źródła, należy przebywać możliwie jak najdalej od niego. Niekiedy wystarczy po prostu przesunąć meble czy zmienić rodzaj użytkowania pomieszczenia.
Chcąc zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem monitorów, należy korzystać z tzw. monitorów bezpiecznych (low radiation) lub ciekłokrystalicznych (w laptopach). Najważniejsze jednak jest stosowanie zasad fizjologii pracy - po 1-2 godzinach przed monitorem trzeba zrobić sobie ok. 10-15-minutową przerwę; natomiast dzień pracy przy komputerze nie powinien być dłuższy niż 4-5 godzin.
Przy oglądaniu telewizji z odległości paru metrów promieniowanie magnetyczne jest niewielkie. Gorzej, gdy w drugim pokoju, za ścianą, przy której stoi telewizor lub inne urządzenie emitujące PEM, znajduje się łóżko czy często używany fotel, ulubione miejsce wypoczynku - oddzielone tylko ścianą. Taka lokalizacja jest niebezpieczna dla zdrowia, rozwiązaniem sytuacji może być przemeblowanie.
Korzystając z telefonów komórkowych, najbezpieczniej robić to w miejscach, gdzie sygnał jest najsilniejszy - czyli w pomieszczeniach podejść do okna. Pozwoli zmniejszyć to moc nadawania nawet 10-krotnie. W czasie rozmowy absolutnie nie należy dotykać anteny. Obniża to jej efektywność, w związku z tym konieczne staje się zwiększenie mocy. Jeśli to możliwe, powinno się korzystać z zestawów słuchawkowych i anten zewnętrznych (np. w samochodach).



8. Telefony komórkowe - Niebezpieczne połączenia

Użytkownicy analogowych telefonów komórkowych narażeni są na aż 80 proc. wyższe ryzyko zachorowania na nowotwory mózgu niż osoby, które takich aparatów nie używały. Wyniki najnowszych badań publikuje "European Journal of Cancer Prevention".
Badania przeprowadzone przez szwedzki Narodowy Instytut Pracy obejmowały 1617 pacjentów, u których w latach 1997 - 2000 zdiagnozowano guzy mózgu. Okazało się, że osoby, które wykorzystywały analogowe telefony komórkowe o 30 proc. częściej chorowały na nowotwór - występował zwłaszcza po tej stronie głowy, po której zwykle trzymały aparat. Dla osób, które korzystały z telefonów przez dłużej niż 10 lat ryzyko rosło jeszcze bardziej - aż do 80 proc. "Nasze badanie wykazało wzrost zachorowań na guzy mózgu wśród użytkowników analogowych aparatów komórkowych. Dla użytkowników telefonów cyfrowych i domowych aparatów bezprzewodowych, takiego ryzyka - w okresie do 5 lat - nie zauważyliśmy", oceniają autorzy raportu.
Dla wyjaśnienia - analogowe telefony komórkowe pracują w standardzie NMT, popularnym przed laty w krajach skandynawskich, a użytkowanym w niektórych krajach (ok. 40) do dziś. Telefony NMT popularne były również w Polsce. W związku z upowszechnieniem się sieci cyfrowych (GSM) popularność NMT systematycznie spadała. Dziś to właśnie cyfrowy GSM jest najpopularniejszym systemem telefonii komórkowej na świecie. Jak twierdzą szwedzcy badacze, negatywnego wpływu aparatów GSM na zdrowie nie udało im się stwierdzić. "Obecnie nie możemy nic powiedzieć o aparatach GSM. Guzy rozwijają się bardzo wolno i nie ma użytkowników GSM, którzy korzystali z cyfrowych aparatów 10 lat", uważa prof. Kjell Hansson Mild z Narodowego Instytutu Pracy w Szwecji.
Na doniesienia o szkodliwości analogowych telefonów komórkowych natychmiast zareagowali ich producenci. "Badania i ich wyniki znacząco różnią się od co najmniej trzech innych badań, których rezultaty ukazały się w najbardziej renomowanych magazynach naukowych. Żadne z tych wcześniejszych badań nie wykazały związku między telefonami komórkowymi a rakiem", powiedział Agencji Reuters Mikael Westmark ze szwedzkiego Ericssona - firmy, która niegdyś należała do najbardziej liczących się producentów takich aparatów. Największa na rynku komórkowym fińska Nokia również nie zamierza poddawać się bez walki. "Przeprowadzono ponad 200 różnych badań nad telefonami komórkowymi i w ich świetle, jak również na podstawie naukowych dowodów nie stwierdzono negatywnego wpływu telefonów komórkowych na zdrowie ludzi", oświadczyła Marianne Holmlund z Nokii.
Oświadczenia przedstawicieli producentów telefonów to jednak jedynie część prawdy. Już wcześniej pojawiały się bowiem doniesienia o szkodliwym wpływie aparatów komórkowych na zdrowie ludzi. Wystarczy przypomnieć badania zespołu sir Williama Stewarta, finansowane przez rząd Wielkiej Brytanii, czy też analizy dr Petera Frencha z australijskiego Centre for Immunology Research w St Vincent's Hospital. O możliwości powstawania nowotworów po stronie głowy, gdzie zwykle trzymany jest telefon, mówił również słynny już raport szwedzkiego zespołu prof. Lennarta Hardella i Kjell Hansson Mild z Uniwersytetu Orebro oraz wyniki badań dr Andreasa Stanga z Uniwersytetu Essen.
Zaniepokojenie producentów telefonów NMT jest oczywiste - potwierdzony związek między użytkowaniem "komórek" a powstawaniem nowotworów może oznaczać serię niezwykle kosztownych procesów, podobnych do tych, jakim musieli stawić czoła producenci papierosów. Zaniepokojenie potencjalnymi negatywnymi efektami zdrowotnymi przełoży się też zapewne na gorszą sprzedaż telefonów oraz usług operatorów sieci komórkowych.


9. Telefonia komórkowa a zdrowie

W Polsce sprzedano już prawie 12 milionów telefonów komórkowych. Słychać je niemal wszędzie, także tam, gdzie aparaty bezprzewodowe zdecydowanie nie powinny być używane - m.in. w teatrze, kościele i …szpitalu.
Tej beztrosce towarzyszy rozprzestrzenianie się rozmaitych wieści, mniej lub bardziej sprawdzonych, na temat negatywnego wpływu „komórek” na zdrowie ich użytkowników.
Od czasu do czasu pojawiają się informacje o - rzekomych przypadkach nowotworów czy białaczek stwierdzonych u właścicieli telefonów komórkowych, których to schorzeń przyczyną miało być właśnie korzystanie z tych udogodnień cywilizacyjnych. Także mieszkańcy miejsc, w których ulokowano bazowe stacje przekaźnikowe, mają jakoby zapadać na tajemnicze choroby.
Czy te doniesienia są prawdą? Czy użytkownikom „komórek” naprawdę grożą niebezpieczne choroby? Czy ludzie mieszkający w pobliżu stacji przekaźnikowych faktycznie są niewinnymi ofiarami rozwoju cywilizacji? Czy też może wszystko to są bzdury, wyssane z palca sensacje, mające zapełniać strony gazet w sezonie ogórkowym bądź pomagać w realizacji jakichś doraźnych celów, a telefonia komórkowa nie wywiera żadnego wpływu na środowisko?
Działaniu telefonów komórkowych towarzyszy promieniowanie elektromagnetyczne, jak i pracy wielu innych, używanych na co dzień urządzeń. Nie jest ono obojętne dla organizmów żywych, tzn. wpływa na ich funkcjonowanie. Wszystko zależy od rodzaju tego promieniowania, jego częstotliwości i natężenia. Niekorzystne dla zdrowia jest z pewnością promieniowanie elektromagnetyczne jonizujące - mamy z nim do czynienia podczas prześwietleń rentgenowskich. Wiemy, że jakkolwiek długie poddawanie się działaniu tego promieniowania może być niebezpieczne, to prześwietlenie od czasu do czasu nie ma żadnego znaczenia dla stanu zdrowia.
W przypadku promieniowania niejonizującego (przykładem mogą być fale radiowe) wiele zależy od częstotliwości. Wysokie - 0,3-300 GHz - mogą być szkodliwe dla organizmów żywych, ponieważ podnoszą znacznie temperaturę. Fakt ten został wykorzystany przy konstrukcji kuchenek mikrofalowych.
Promieniowanie związane z „komórkami” jest niższe - wynosi 0,1-30 MHz (różnica jest co najmniej tysiąckrotna). Częstotliwości używane obecnie w Polsce to 430 MHz (sieć analogowa) oraz 900 i 1800 MHz (sieci cyfrowe).
Cały kraj, stosownie do potrzeb telefonii komórkowej, pokryty jest siecią stacji przekaźnikowych. Anteny pojawiają się nawet na dachach wyższych budynków. W przypadku telefonii analogowej, moc danej stacji bazowej wynosi 50W. Sieciom cyfrowym - wystarczą stacje o 20-watowej mocy. Poza tym rozchodzące się od nich fale tworzą wiązkę poziomą, czyli emitują ją równolegle do ziemi, co jest znacznie bezpieczniejsze.
Same aparaty komórkowe są obecnie tak konstruowane, by nie narażać zdrowia użytkowników. Ich moce nie przekraczają 4W (w aparatach analogowych) i 2W (w aparatach cyfrowych). Dzięki urządzeniom mikroprocesorowym utrzymanie połączenia jest możliwe nawet przy niewielkiej energii. Poza tym specjalne urządzenia powodują, że emisja fal przez aparat następuje wyłącznie w czasie, gdy mówi się do mikrofonu, podczas słuchania rozmówcy - już nie. Również anteny w telefonach są tak projektowane, by fale omijały głowę użytkownika.
Aby zapewnić sobie maksimum bezpieczeństwa, należy przestrzegać kilku prostych zasad. Najlepiej korzystać z telefonu w miejscach, gdzie sygnał jest najsilniejszy. W pomieszczeniach podejście do okna podczas rozmowy pozwoli zmniejszyć moc nadawania 10-krotnie! W czasie rozmowy absolutnie nie należy dotykać anteny. Obniża to jej efektywność, w związku z tym konieczne staje się zwiększenie mocy. Jeśli to możliwe, korzystać z zestawów słuchawkowych i anten zewnętrznych (np. w samochodach).
Aby przekonać się, co naprawdę „wyczynia” nasza komórka, wystarczy zbliżyć ją do monitora komputera i wybrać jakiś numer. Nowsze modele nie powinny wywoływać żadnych zakłóceń; na ogół obserwują je właściciele starszych. Generalnie: jeśli nie słychać ani nie widać niczego niepokojącego, możemy spokojnie korzystać z telefonu.
A osoby, które mają wszczepione rozruszniki serca? Telefon komórkowy nie zakłóca działania rozruszników. Pracują one prawidłowo w granicach 100W/m2, a w „komórkach” mamy do czynienia z energią ok. 200mW, czyli znacznie niższą. Obawy rozwiewają również doświadczenia przeprowadzone przez Instytut Medycy Pracy. Ale w szpitalu wyłączyłabym komórkę. Szkodliwa czy nie - jej dzwonek może chorym zwyczajnie przeszkadzać…
Nie wszyscy badacze podzielają zresztą ten optymizm. Warto zapoznać się i z innymi poglądami w tej sprawie…


10. Azbest

Używany od wieków, znany był już w czasach… starożytnej Grecji. Nawet jego nazwa wywodzi się z języka greckiego („niewygasający”). Służył wówczas do wyrobu knotów do lamp oliwnych. Ale prawdziwą karierę zrobił w XX wieku.
Minerał ten jest niezwykle trwały i mocny, a także elastyczny, co pozwoliło wykorzystać go w wielu dziedzinach. Produkty z azbestu są odporne na kwasy, korozję, są też wytrzymałe, jeśli chodzi o działania mechaniczne. „Cudowny” materiał zaczął zatem być używany niemal wszędzie.
Wykorzystywano go w wielu gałęziach przemysłu - od włókienniczego po okrętowy. Można go było spotkać i w kuchenkach elektrycznych, i w szczękach hamulcowych. Zawierały go podkładki pod gorące naczynia, materiały izolacyjne, wyroby budowlane. Łącznie - ok. 3 tysięcy produktów. Dachy z eternitu, swego czasu bardzo popularne na polskich domach, również były wykonane m.in. z azbestu.
Gdy okazało się, że jest szkodliwy, jego powszechna obecność zaczęła być bardzo uciążliwa. Z tego powodu bardzo wiele osób jest narażonych na wpływ jego pyłów. Szczególnie niebezpieczna dla zdrowia jest praca przy przetwórstwie, ponieważ w stanie suchym azbest łatwo ulega rozpyleniu, a potem przedostaje się do płynów ustrojowych organizmu, gdzie zalega. Może to wywołać azbestozę, czyli pylicę azbestową, raka płuc i nowotwór - międzybłoniak. Wydobycie i przetwórstwo azbestu, a także używanie produktów zawierających ten minerał to jedna z przyczyn najbardziej niebezpiecznego zanieczyszczenia powietrza.
Oprócz osób pracujących bezpośrednio przy produkcji wyrobów z azbestu na jego negatywne działanie narażeni są mieszkańcy domów z eternitowymi dachami. Dąży się do wymiany tych dachów na nowe, wykonane z innych materiałów.
W Polsce najwyższe dopuszczalne stężenie azbestu w powietrzu wynosi 2 mg/m3. W procesie produkcyjnym bywa ono przekroczone blisko 20-krotnie!

11. Odpady i śmieci

To jeden z największych problemów. Człowiek, żyjąc, produkuje śmieci. Najwięcej ich pochodzi z działalności przemysłowej, ale i tzw. życie codzienne przysparza ich niemało.
Odpady pochodzenia przemysłowego są gromadzone (ze względu na koszty ewentualnego transportu) zazwyczaj w miejscu ich powstawania. Wysypiska i hałdy są nieodłącznym elementem krajobrazu rejonów uprzemysłowionych.
Nie mniejszym kłopotem są śmieci komunalne. Powstaje ich coraz więcej. W rejonach o dużej gęstości zaludnienia ilość ich rośnie w ogromnym tempie. Wręcz brakuje miejsca na ich składowanie.
Zatem odrażające hałdy i brudne śmietniska stały się stałą częścią otaczającego nas świata. Ale to nie względny estetyczne (choć również istotne) są najważniejsze. Groźniejsze są inne skutki. W miejscach składowania, jeśli dostanie się pod nie woda, może dojść do wypłukiwania substancji szkodliwych dla zdrowia. W ten sposób skażone zostają gleby oraz wody powierzchniowe i podziemne.
Śmieci to miejsce rozwoju drobnoustrojów i niektórych grzybów. Składowane odpady mogą więc stać się przyczyną zatrucia otoczenia i wylęgarnią wielu chorób. To ostatnie zagrożenie jest jeszcze potęgowane przez obecność znakomicie funkcjonujących dzięki resztkom żywności szczurów, karaluchów i much domowych, które są roznosicielami groźnych chorób.
Od jakiegoś czasu narasta szczególnie niepokojące zjawisko - pozbywanie się groźnych (a choćby kłopotliwych) odpadów przez usuwanie ich z „własnego” podwórka. Jednym w jego przejawów jest fakt „kupowania” przez kraje bogatsze miejsca dla swoich odpadów (m.in. bardzo toksycznych). Te różnego rodzaju śmieci są przewożone zazwyczaj w tajemnicy i na miejscu składowane bez należytego zabezpieczenia, np. po prostu zakopywane. Mimo iż tego typu procedery są piętnowane, dochodzi do nich, bo okazuje się to, niestety, opłacalne dla obu stron. Oczywiście - opłacalne doraźnie. Nad przyszłymi rezultatami aż strach się zastanawiać…
Problem odpadów szczególnie dotyczy rozwiniętych krajów Europy. Każdego roku na naszym kontynencie „produkuje się” 150 000 000 ton śmieci. Od ponad 10 lat ich ilość rośnie każdego roku o 1%. Problemu tego nie zmienią z dnia na dzień nawet najlepsze ustawy czy inne rozwiązania prawne. Tym bardziej nie można liczyć na radykalną zmianę przyzwyczajeń czy świadomości mieszkańców Europy. Zatem sprawa ta długo jeszcze będzie spędzać sen z powiek.
Główną przyczyną narastania ilości śmieci są opakowania. Produkujemy i używamy ich coraz więcej. W niektórych krajach Zachodniej Europy opakowania plastikowe i kartonowe stanowią połowę objętości wszystkich odpadów i 1/3 ich masy. Nic dziwnego, że problemem tym zajmują się politycy, szukając najlepszych rozwiązań (tylko w Polsce panuje pod tym względem błogi spokój, po prostu ilość opakowaniowych śmieci rośnie w równym tempie, nie niwecząc niczyjego spokoju).
Zwykle stosuje się kilka typów rozwiązań problemu odpadów. Jednym z nich jest spalanie. Popularne w niektórych krajach (m.in. Szwecji, Danii, Niemczech, Szwajcarii, Francji), w innych budzi sprzeciw. W ten sposób usuwa się ok. 1/5 śmieci. Niestety, okazuje się, że w trakcie procesu spalanie do atmosfery uwalnia się szereg szkodliwych dla ludzkiego zdrowia substancji. Dlatego przeciwko niemu występują organizacje ekologiczne, a mieszkańcy terenów, na których ma powstać kolejna spalarnia, ostro protestują. Ze spalania całkowicie zrezygnowała Finlandia.
Dzięki kompostowaniu można poradzić sobie z tzw. odpadami organicznymi (resztki żywności, roślin itd.). Mimo iż na produkt końcowy - kompost - nie ma zbyt wielu chętnych, może to być świetna metoda dla ludzi mających własny kawałek ziemi (mogą nie tylko zaoszczędzić na wywozie śmieci, ale i odżywić ziemię w ogrodzie). Rozwiązanie to okazało się trafne dla niektórych krajów - Hiszpania w ten sposób zużywa 21% swoich odpadów! Także Dania i Portugalia osiągnęły zadowalający efekt - ok. 10%. W Polsce (czyżby bogatszej od wymienionych wyżej krajów?) kompostuje się tylko 1% odpadów.
Składowanie na wysypiskach jest, niestety, głównym rozwiązaniem, jeśli chodzi o problem śmieci. Najczęściej stosowane - jest najgorsze z możliwych. W krajach Europy Zachodniej dominuje ono w Wielkiej Brytanii i Norwegii (75-70%). W Szwecji na wysypiska trafia już tylko 30%, a w Szwajcarii - tylko 10% odpadów (ale tam bardzo wiele produktów można kupić w opakowaniach wielokrotnie używanych). W Polsce, jak nietrudno się domyślić, znacznie, znacznie więcej - 99%. Na 13,5 tys. wysypisk w naszym kraju aż 10 tys. działa nielegalnie!
Najlepszą z metod jest recycling. W Europie Zachodniej wraca z powrotem do produkcji 30-40% odpadów. W Polsce - te ilości są znikome. Mimo iż skierowanie odpadów do powtórnego użytkowania wymaga ogromnego wysiłku, jest to z pewnością metoda przyszłości, a wszelkie trudy poniesione przy organizacji selekcji itd. należy traktować jak świetną inwestycję w lepsze jutro.

12. Polacy o degradacji środowiska naturalnego

Coraz gorszy stan środowiska naturalnego budzi duże zaniepokojenie. Te obawy potwierdzają badania na temat aktualnych zagrożeń, przeprowadzone w 1999 r. Zaniepokojenie stanem środowiska wyrażało blisko 2/3 badanych. Jednak kilka lat wcześniej problem ten wywoływał więcej obaw - deklarowało je w badaniach 4/5 pytanych.
W ciągu tych lat umocniło się też przekonanie o tym, że w Polsce następuje poprawa w dziedzinie ochrony środowiska. Następnie pytano o to, czy badani mieszkają w rejonie o szczególnie zatrutym środowisku. Okazało się, że takie poczucie ma blisko 1/3 badanych (czyli również mniej niż przed kilku laty).
Na odpowiedzi respondentów o to, czy mieszkają w rejonie o szczególnie zatrutym środowisku, wpływa silnie miejsce zamieszkania. Im większe miasto, tym mocniejsze poczucie, że środowisko jest w złym stanie. Innym czynnikiem jest województwo. Mieszkańcy Śląska (Górnego i Dolnego) oraz Mazowsza częściej niż inni uważają, że środowisko wokół nich jest zatrute. Najrzadziej wybierali taką odpowiedź respondenci z województw: podlaskiego, lubelskiego i świętokrzyskiego.
Jakie konkretnie problemy związane z ekologią niepokoją nas w najbliższym otoczeniu? Większość badanych (2/3) czuje obawy o stan wód - rzeki, jeziora i inne akweny w pobliżu ich miejsca zamieszkania są zanieczyszczone. Blisko połowa niepokoi się o pobliskie lasy, łąki i inne tereny zielone. Ponad 40% zagrożenia upatruje w skażonym powietrzu, zanieczyszczonej wodzie pitnej oraz uciążliwym hałasie. Poza tym wiele osób (40-50%) deklaruje niepokój o stan żywności (o jej ewentualne skażenie) oraz szkodliwość używanych w gospodarstwie domowym środków czystości.
Tylko nieco mniej niż 1 badanych jest całkowicie spokojna o stan środowiska i nie niepokoi się ani negatywnymi w nim zmianami, ani ewentualnym ich wpływem na zdrowie człowieka.
Im z większej miejscowości pochodził respondent, tym więcej zagrożeń wskazywał w swoim najbliższym otoczeniu. Najwięcej ich dostrzegali mieszkańcy największych aglomeracji miejskich - nawet 4 czy 5 poważnych problemów. Im mniejsza miejscowość, tym ich mniej. Najrzadziej tak duże zagrożenie w najbliższym otoczeniu dostrzegają mieszkańcy wsi.
Wynika to z pewnością z faktu, iż wieś jest najmniej narażona na ekologiczne katastrofy, a stan środowiska naturalnego jest tam stosunkowo dobry. Ale inna, nie mniej ważną przyczyną jest też stan świadomości mieszkańców polskiej wsi. Wielu z nich nie wie po prostu, co się naprawdę dzieje z przyrodą, która go otacza, i czym ewentualne zmiany w niej zachodzące grożą.
Najwięcej troski o stan środowiska wykazują mieszkańcy wielkich aglomeracji miejskich i dużych miast, przedstawiciele inteligencji i kadry kierowniczej, ludzie najlepiej wykształceni i ucząca się młodzież, osoby nieuczestniczące w praktykach religijnych oraz o poglądach raczej lewicowych.
Ogólne odczucia respondentów potwierdza raport Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska. Według niego w Polsce faktycznie nastąpiła poprawa, jeśli chodzi o stan środowiska, a przede wszystkim - zahamowanie jego degradacji. Jest to efektem zmian, które zaszły w polskiej gospodarce: stała się ona mniej energochłonna, mniej wodochłonna i materiałochłonna. Zmniejszyła się też ilość szkodliwych substancji emitowanych do środowiska.
Przyczynił się do tego upadek niektórych dużych zakładów przemysłowych i wydobywczych oraz ograniczenie produkcji w innych. Także egzekwowanie przepisów jest dużo skuteczniejsze. Wiele działań wymusza na szczęście przygotowywanie do wstąpienia do Unii Europejskiej.
Niestety, stan środowiska nie jest jednak aż tak dobry, jak wskazywałoby to poczucie badanych. Nasze „sumienie” ekologiczne - śpi. Częściowo wynika to z faktu, że nie ma powszechnej wiedzy na temat konkretnych zagrożeń i problemów ani na temat sposobów radzenia sobie z nimi.

13. Zagrożenie ekologiczne a zdrowie człowieka

Zanieczyszczenie środowiska nie jest obojętne dla zdrowia człowieka. Szczególnie narażone na wszelkie niedogodności, także i na zagrożenia ekologiczne są dzieci, ich delikatne organizmy.
Jednym z takich zagrożeń jest bliskość składowania odpadów. Może ona być powodem różnych problemów zdrowotnych. Potencjalne skutki zdrowotne to:
· wady wrodzone;
· zaburzenia płodności;
· niektóre choroby nowotworowe;
· zaburzenia immunologiczne;
· zaburzenia pracy nerek;
· zaburzenia czynności wątroby;
· zaburzenia układu oddechowego;
· zaburzenia neurologiczne.
Dzieci mieszkające w odległości do 3 km od wysypiska śmieci częściej cierpią na bóle głowy, brzucha, biegunki, częściej mają różne zmiany skórne (m.in. rumień), skarżą się na bóle gardła, bóle stawowe; częściej chorują też na astmę oskrzelową i alergię. U niektórych z nich stwierdzono też zmiany błony śluzowej i w uzębieniu oraz nieprawidłową klatkę piersiową, nieprawidłowe krzywizny kręgosłupa itd.
Inną przyczyną poważnych kłopotów zdrowotnych dzieci, a wynikającą z zanieczyszczenia środowiska, jest nadmierna obecność fluoru w powietrzu. Przedostaje się on do atmosfery przed wszystkim na skutek działalności człowieka. Winowajcami są głównie huty aluminium, zakłady produkujące nawozy sztuczne i pasze, a także zakłady produkujące szkliwa krzemianowe i inne.
Powietrze rozprowadza fluor do wszystkich elementów środowiska, a tam może się on bez przeszkód kumulować. Na zanieczyszczenie powietrza fluorem wpływa również ukształtowanie terenu, kierunek i siła wiatru oraz ilość opadów atmosferycznych. Dlatego w pewnych rejonach jest ono wyższe. Poza tym w Polsce, w porównaniu z innymi krajami, jest w ogóle bardzo wysokie. Szczególnie „przoduje” pod tym względem Pomorze.
Fluor może powodować wiele niekorzystnych zmian w organizmie, m.in.:
· zmiany w nerkach, jelitach i wątrobie;
· bóle i zesztywnienia kręgosłupa;
· w łożysku ciężarnych kobiet - zaburzenia rozwoju płodu;
· a potem - niską masę urodzeniową dziecka, co zmniejsza jego szansę przeżycia;
· zaburzenia rozwoju dzieci mieszkających w rejonach występowania wysokiego stężenia fluoru;
· obniżenie ilorazu inteligencji u osób stale podtruwanych;
· zgon dziecka - po spożyciu pasty do zębów z fluorem w ilości ok. pół tubki.
Jednym z największych zagrożeń, jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska w Polsce, jest ołów. Dotyczy to szczególnie obszarów mocno zurbanizowanych i uprzemysłowionych.
Stężenie ołowiu w atmosferze jest przyczyną całego szeregu problemów zdrowotnych. Są wśród nich:
· zaburzenia emocjonalne, między innymi agresja, nadpobudliwość;
· zaburzenia mowy;
· zaburzenia słuchu.
Aby im zapobiec bądź przynajmniej zniwelować ich skutki, potrzebna jest odpowiednia edukacja rodzin, wdrożenie prawidłowych nawyków higienicznych, w tym zdrowego odżywiania. Do tych działań muszą włączyć się nie tylko rodzicie, ale i lekarze, pielęgniarki, higienistki w szkołach, a także pracownicy socjalni. Niezbędna jest także pomoc władz samorządowych. Formą, która poza edukacją przynosi najlepsze rezultaty, są wyjazdy profilaktyczno-lecznicze.


II. CHOROBY CYWILIZACYJNE

1. NOWOTWORY

A. CHARAKTERYSTYKA OGÓLNA NOWOTWORU

Nowotworem nazywamy nieprawidłową tkankę, która rozrasta się nadmiernie i w sposób nieskoordynowany z sąsiadującymi tkankami. Nadmierny rozrost spowodowany jest niepohamowaną proliferacją komórek, nieustającą nawet po wyeliminowaniu czynnika, który ją wywołał.
Nowotwór nie jest więc tworem obcym organizmowi, a tkanką własną ustroju. Rozwija się wraz z nim, bez niego nie istnieje. Może powstać w każdym okresie życia człowieka, nawet w łonie matki.
Rozrost nowotworowy różni się zasadniczo od rozrostu fizjologicznego.
W tkance prawidłowej zawsze istnieje stała równowaga między mnożeniem się komórek, ich różnicowaniem i obumieraniem. Nawet jeżeli na tkankę zadziała jakiś czynnik drażniący, który spowoduje zaburzenie tej równowagi i przewagę mnożenia się komórek nad ich umieraniem, czyli rozrost, to i tak pozostaje on pod kontrolą ustrojowych czynników regulujących. W wyniku ich działania tworzy się w tkance nowa równowaga. Dzięki temu rozrost ma charakter ograniczony i cofa się po ustąpieniu czynnika sprawczego.
Inaczej przebiega rozrost nowotworowy. Jego charakterystyczną cechą jest przewaga proliferacji nad obumieraniem komórek oraz zahamowanie ich różnicowania. Proces ten jest stały, nieodwracalny i szkodliwy dla organizmu. W jego wyniku powstaje mało zróżnicowana tkanka, ze skłonnością do ciągłego powiększania swojej objętości. Dlatego ma ona ogromne zapotrzebowanie na energię i substancje odżywcze, które zdobywa kosztem innych tkanek ustroju. Te cechy tkanki nieprawidłowej określa się mianem autonomii nowotworowej. Innymi słowy, autonomia oznacza, że nowotwór, mimo iż jest integralną częścią organizmu, nie żyje jego życiem, tylko swoim własnym.

B. JAK POWSTAJE NOWOTWÓR czyli teorie karcynogezy

Każda tkanka, której komórki są zdolne do podziałów, może być punktem wyjścia dla nowotworu. Przekształcenie zdrowej komórki w komórkę nowotworową nazywa się transformacją. Mechanizm transformacji nowotworowej nie jest jeszcze dokładnie poznany. Istnieją dwie główne hipotezy, starające się wyjaśnić to zjawisko: teoria genetyczna i epigenetyczna.
Teoria genetyczna zakłada, że każda komórka posiada geny odpowiedzialne za zdolność do podziału. Są to tak zwane onkogeny komórkowe. Geny te są aktywne w okresie zarodkowym, kiedy to spełniają ważną rolę - odpowiadają za wzrost organizmu. Natomiast w ustroju już dojrzałym w większości są nieaktywne i nazywają się wtedy protoonkogenami. Protoonkogeny mogą ulec aktywacji i zapoczątkować transformację nowotworową. Aby jednak doszło do rozwoju nowotworu, nie wystarczy aktywacja jednego protoonkogenu przez zadziałanie jednego czynnika drażniącego. Proces ten jest o wiele bardziej skomplikowany, wieloetapowy i obejmujący wiele protoonkogenów. Mechanizmów aktywujących znamy wiele. Ostatecznym efektem ich działania jest powstanie komórek ze zmienionym aparatem genetycznym, który ma zapisane cechy nowotworu. Dzieląc się, komórki przekazują je następnym pokoleniom.
Według teorii epigenetycznej nowotwór powstaje w wyniku nieprawidłowego różnicowania się komórek. Istotą rzeczy nie byłaby więc zmiana w materiale genetycznym komórki, ale utrwalenie się nieprawidłowej ekspresji, manifestacji genów. Stwierdzono, że za proces wzrostu i różnicowania komórek najprawdopodobniej odpowiadają pewne receptory powierzchniowe. Różne czynniki zewnętrzne działające na wspomniane receptory mogą zaburzać procesy podziałów komórkowych i w ten sposób doprowadzić do powstania transformacji nowotworowej.
Uważa się obecnie, że niektóre nowotwory powstają na drodze mechanizmów genetycznych, a inne - epigenetycznych. Niewykluczona jest możliwość, że obydwa te mechanizmy współdziałają ze sobą w złożonym procesie karcynogenezy.

C. ETAPY KARCYNOGENEZY

Badania nad powstawaniem raków skóry u zwierząt oraz doświadczenia prowadzone na hodowlach komórkowych pozwoliły ustalić przebieg procesu powstawania nowotworu. Składają się na niego trzy etapy: inicjacja, promocja i progresja.
Inicjacja jest to faza, w której czynnik rakotwórczy, działając na zdrową komórkę, powoduje zmianę w jej materiale genetycznym, czyli mutację. Jeżeli zaatakowana komórka ma zdolności do podziałów, to wywołana mutacja się utrwala i jest przekazywana następnym pokoleniom komórek. Taka zmutowana komórka nazywa się inaczej zainicjowaną.
Na etapie promocji zainicjowana komórka przechodzi wiele kolejnych mutacji, aż staje się typową komórką nowotworową. Jedną z ważniejszych cech różnicujących komórkę prawidłową od zainicjowanej jest to, że komórki zainicjowane charakteryzują się zaburzonymi zdolnościami przylegania do otaczających komórek. Ta ich właściwość we wczesnym okresie rozwoju nowotworu umożliwia im przekroczenie naturalnych barier pomiędzy tkankami, a w późniejszym może ułatwiać powstawanie przerzutów. W tej fazie rozwoju zatrzymanie procesu tworzenia nowotworu jest jeszcze możliwe i tak też się dzieje w większości przypadków.
Ostatnim etapem jest progresja. Dochodzi do niej, gdy organizm z jakichś względów jest osłabiony. Wtedy to następuje wzrost komórek nowotworowych, który przeważnie przebiega niepowstrzymanie i jest nieodwracalny. Dopiero w tym okresie możliwe jest kliniczne rozpoznanie choroby, ponieważ pojawiają się jej pierwsze objawy.

D. NAJWAŻNIEJSZE CZYNNIKI RAKOTWÓRCZE (tzw. karcynogeny)

Do najlepiej poznanych, szkodliwych dla zdrowia, czynników chemicznych należy bez wątpienia dym papierosowy. Zostało naukowo potwierdzone, że powoduje on nie tylko nowotwory złośliwe płuc, ale także krtani, jamy ustnej, przełyku, pęcherza moczowego, nerki i trzustki. Prowadzone studia sugerują też związek palenia tytoniu z powstawaniem nowotworów złośliwych żołądka i szyjki macicy. Dym papierosowy poddano szczegółowym badaniom i wyodrębniono ponad 40 karcynogenów. Należą do nich nitrozoaminy, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzopiren), pochodne fenolu, aminy aromatyczne i wiele, wiele innych. Warto przypomnieć, że równie szkodliwe jak samo palenie jest przebywanie w zadymionym środowisku. Tak więc palacze rujnują nie tylko swoje zdrowie, ale i wszystkich dookoła. Ryzyko zachorowania na nowotwór dla tych, którzy rzucili palenie, dopiero po kilkunastu latach obniża się na tyle, że może być porównywalne z ryzykiem dla niepalących. Szacuje się, że palenie tytoniu jest główną przyczyną około 20% wszystkich zgonów na świecie z powodu choroby nowotworowej.
Dużo substancji rakotwórczych znajduje się także w spalinach samochodowych oraz wyziewach z kominów fabrycznych. Do innych uznanych karcynogenów chemicznych należą: azbest (związany z powstawaniem międzybłoniaka płuc), etionina, uretan, czterochlorek węgla oraz niektóre metale ciężkie, takie jak kobalt, nikiel czy kadm.
Do najbardziej niebezpiecznych czynników fizycznych zalicza się promieniowanie jonizujące (Roentgena, izotopów promieniotwórczych, np. radu czy uranu) i nadfioletowe (słoneczne, lampy kwarcowej). Tragiczne skutki promieniowania jonizującego do dzisiaj możemy obserwować w Japonii, gdzie na nowotwory chorują ludzie, którzy w dzieciństwie znaleźli się w zasięgu wybuchów atomowych w Hiroszimie i Nagasaki. Ten rodzaj promieniowania najczęściej powoduje nowotwory szpiku kostnego i układu limfatycznego. Promieniowanie nadfioletowe przyspiesza starzenie się skóry oraz może powodować jej raka. Promienie UV-A uszkadzają włókna kolagenowe i elastynowe, przez co skóra traci sprężystość i wiotczeje. Efektem końcowym są zmarszczki. Promienie UV-B w sposób trwały uszkadzają komórki skóry. Przykładem są nieznikające przebarwienia po długotrwałym i intensywnym nasłonecznianiu. Nie oznacza to, że mamy całkowicie wystrzegać się słońca. Trzeba po prostu korzystać z niego w sposób umiarkowany i używać kremów z filtrami przeciwsłonecznymi. Należy też zachować zdrowy rozsądek i nie przesadzać z opalaniem w solarium.
Spośród czynników biologicznych na szczególną uwagę zasługują mykotoksyny. Posiadają one silną aktywność biologiczną i są szkodliwe nawet w niewielkich stężeniach. Przykładem mykotoksyn, czyli toksyn pochodzenia grzybiczego, są aflatoksyny produkowane przez niektóre szczepy grzyba Aspergillus flavus. Rosną one na wielu nieprawidłowo przechowywanych produktach żywnościowych oraz paszach i zbożach. Aflatoksyny, które zanieczyszczają paszę dla zwierząt, mogą przedostawać się do mięsa i mleka, a następnie wraz z tym pokarmem do organizmu człowieka. Są jednymi z najsilniejszych karcynogenów wywołujących raka wątroby. Mykotoksyny często występują w wilgotnych mieszkaniach, na płytkach PCV, okładzinach polistyrenowych, lenteksie oraz na niektórych rodzajach farb. Bardzo niebezpieczne są też pleśnie rosnące w doniczkach kwiatowych pod postacią białego nalotu na roślinach. Wszystkie te czynniki mogą być też częstą przyczyną, oprócz nowotworów, chorób alergicznych i chorób płuc.
Zawsze dużo niepokoju budzi możliwość wywołania nowotworu przez wirusy. Tymczasem znamy zaledwie kilka nowotworów, których powstawanie wiąże się z infekcją wirusową. Należą do nich: rak pierwotny wątroby - związany z zakażeniem wirusami zapalenia wątroby typu B i C, chłoniak Burkitta i rak jamy nosowo-gardłowej - związane z wirusem Epsteina-Barra, rak szyjki macicy - związany z wirusami Papilloma i Herpes typu II oraz jedna postać chłoniaka typu T, związana z retrowirusem HTLV I. Wirusy te, aby wywołać chorobę nowotworową, muszą działać przez długi czas, prawdopodobnie w połączeniu z innymi czynnikami.
Niewłaściwe odżywianie – ryzyko zachorowania na nowotwór jelita grubego, prostaty, pęcherzyka żółciowego, piersi, macicy i jajników wzrasta u ludzi otyłych. Częste i nadmierne spożywanie pokarmów o dużej zawartości tłuszczów jest powodem powstania nowotworów piersi, jelita grubego i prostaty. Spożywanie pokarmów z dużą zawartością błonnika zmniejsza ryzyko nowotworów jelita grubego. Zróżnicowane pożywienie, o dużej zawartości warzyw i owoców szczególnie bogatych w witaminy A i C, obniża ryzyko zachorowalności na wiele nowotworów. Przesalane, wędzone i saletrowane produkty spożywcze mają związek z powstawaniem nowotworów przełyku i żołądka.
Alkohol – picie alkoholu, szczególnie przez nałogowych palaczy, zwiększa ryzyko chorób nowotworowych gardła, krtani, przełyku i wątroby.
Praca zawodowa – w zależności od rodzaju pracy, ryzyko zachorowalności na raka jest różne. Największą szkodliwość niosą prace związane z substancjami rakotwórczymi, promieniotwórczymi lub w ich obecności, a także w środowisku pylistym (poprzez pylicę płuc), co może prowadzić do chorób nowotworowych.
Stres – coraz częściej zauważanym przez lekarzy czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju choroby nowotworowej jest stresogenny styl życia (silne, negatywne przeżycia emocjonalne i długotrwałe stany podwyższonego napięcia nerwowego).

E. PROFILAKTYKA

Prewencja, czyli zapobieganie powstawaniu i rozwojowi chorób, stanie się bez wątpienia w niedalekiej przyszłości głównym celem działań medycznych.
W przypadku choroby nowotworowej profilaktyka jest szczególnie istotna. Najważniejsze to zdawać sobie sprawę z tego, co nam szkodzi, i w miarę możliwości unikać kontaktu z czynnikami rakotwórczymi. Nie możemy wiele poradzić na zanieczyszczenie środowiska, w którym żyjemy, ale unikanie palenia tytoniu czy nadużywania alkoholu leży w naszej mocy. Od nas też tylko zależy, czy znajdziemy czas na kontrolne badania lekarskie i leczenie stanów przedrakowych. Są to rzeczy tak ważne, że nie wolno ich lekceważyć.
Mamy też wpływ na jeszcze jedną, kluczową dla zdrowia sprawę a mianowicie nasz sposób odżywiania. Już Hipokrates w czasach przed naszą erą wiedział, że pokarm powinien być jednocześnie i lekarstwem. Dzisiaj uczeni dochodzą do takich samych wniosków. To, co jemy, decyduje w znacznym stopniu o stanie naszego zdrowia. Niewłaściwa dieta obniża odporność organizmu, przez co staje się on bardziej podatny na niekorzystne wpływy środowiska. W efekcie szybciej i częściej chorujemy. Osłabiony ustrój gorzej też broni się przed niekontrolowanym rozrostem swoich komórek. Jak może się to skończyć, już wiemy. Amerykanie dowiedli, że nieracjonalne odżywianie jest przyczyną rozwoju choroby nowotworowej u kobiet w około 60% przypadków, a u mężczyzn w około 40%. Choroba nowotworowa rozwija się w ciągu długiego okresu czasu i jest stwierdzone, że z pomocą właściwej diety można zahamować jej postęp i zwiększyć szansę na wyleczenie. Podstawowe błędy żywieniowe, jakie popełniamy, polegają na tym, że spożywamy za dużo czerwonego, tłustego mięsa, a za mało warzyw i owoców (zwłaszcza surowych). Odrębny problem stanowią szkodliwe konserwanty dodawane do jedzenia.
Chorobę nowotworową lepiej leczyć w stadium początkowym niż zaawansowanym
Wczesne wykrycie choroby nowotworowej stwarza szansę całkowitego powrotu do zdrowia. Dlatego podajemy Państwu podstawowe informacje na temat nowotworów stanowiących w Polsce największe zagrożenie.
Uwagi ogólne:
· Negatywne wyniki badań nie wykluczają raka.
· Wyniki pozytywne trzeba zawsze zweryfikować.
· Rozpoznanie innej choroby nie wyklucza współistnienia raka.
To, że na raka najczęściej chorują osoby starsze, nie wyklucza raka u osób młodych.

F. NAJCZĘSTSZE CHOROBY NOWOTWOROWE W POLSCE

Rodzaj nowotworu Liczba zachorowań Liczba zgonów
Rak płuc 19 738 18 295
Rak jelita grubego i odbytnicy 9 295 6 885
Rak piersi 8 416 4 381
Rak macicy 6 761 2 752
Rak nerki 3 380 2 124
Rak trzustki 3 368 3 528
Rak pęcherza 3 601 2 120
Rak prostaty 2 990 2 267
Rak jajnika 2 982 1 880
Białaczka 1 949 1889
Czerniak złośliwy 1 280 719
Chłoniak nieziarniczy 852 455

Źródło: „Świat nauki”, 1996r.

2. UZALEŻNIENIA I DEWIACJE

A. ALKOHOLIZM

· Ucieczka w alkohol
Alkohol staje się coraz modniejszy wśród młodzieży europejskiej. Piją więcej młodzi Amerykanie. W Stanach Zjednoczonych wszczęto alarm w połowie lat dziewięćdziesiątych po przeprowadzeniu badań wśród młodzieży szkół akademickich i ujawnieniu wyników. Okazało się, że połowa studentów upija się co najmniej raz na miesiąc, a znaczna część raz w tygodniu.
W Polsce sytuacja alkoholowa wygląda podobnie. Na wiosnę zaprezentowano wyniki badań przeprowadzonych w 1999 r. wśród młodzieży szkolnej. Są alarmujące. Jednocześnie przygotowano wielki program badawczy dla młodzieży studenckiej "Studenci 2000" dotyczący używania alkoholu i innych środków psychotropowych przez studentów polskich.
W kwietniu 2000 r. po raz pierwszy w Polsce poddano badaniom młodzież akademicką. Celem była diagnoza sytuacji wśród studentów polskich w zakresie spożycia alkoholu, zażywania narkotyków, palenia papierosów oraz przemocy w rodzinie. Są to badania największe w Europie. Takie sondaże od 1993 r. co trzy lata przeprowadza w Stanach Zjednoczonych Uniwersytet Harvarda. Polskie badania zostały zrealizowane we współpracy ze Szkołą Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda.
"Wykorzystaliśmy narzędzia badawcze, które stosowane są wobec studentów amerykańskich" - mówi Jerzy Mellibruda, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych., na której zlecenie dokonano badań. Przeprowadził je Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

· "Studenci 2000"
Zbadano 9372 studentów pierwszych i trzecich lat studiów. Ta druga grupa była już badana 5 lat temu. Wówczas jej przedstawiciele uczęszczali do szkół średnich. Są to ci sami ludzie. Możliwe będą analizy porównawcze. Teraz sondażem objęto studentów z 40 wyższych uczelni w ośmiu największych ośrodkach akademickich w Polsce. Do badań wybrano młodzież studiów dziennych uniwersytetów, politechnik, akademii medycznych, wyższych szkół ekonomicznych i artystycznych oraz wyższych szkół rolniczych i wychowania fizycznego z: Gdańska, Katowic, Krakowa, Lublina, Łodzi, Poznania Warszawy i Wrocławia. Wzięło w nich udział 52 proc. kobiet i 48 proc. mężczyzn. Są już pierwsze, wstępne wyniki. Nie wyglądają dobrze. Dla porównania. Wśród dorosłych Polaków abstynentów jest 19 proc. Natomiast wśród studentów zaledwie 5,38 proc. Dla studentów amerykańskich ten wskaźnik przedstawia się trzykrotnie korzystniej i wynosi 19 proc. "Wyniki są alarmujące" - twierdzi dyr. Mellibruda
Pierwszym badanym tematem były rozmiary konsumpcji alkoholu. Pytano o częstość spożycia w ciągu 30 dni przed testem. Aż 75 proc. respondentów spożywało alkohol przynajmniej raz. Co dziesięć dni lub częściej piło około 44 proc. Do upicia przyznało się 25 proc. ankietowanych. Częściej zdarza się to studentom niż studentkom. Wskaźnik upijania dla kobiet wynosi 15 proc.
Badający interesowali się szkodliwymi zjawiskami towarzyszącymi piciu. Ponad 63 proc. mężczyzn przynajmniej raz w życiu miało kaca, kobiet - 41 proc. Z powodu picia zajęcia opuściło 14 proc. mężczyzn i prawie 18 proc. kobiet. Z tego powodu gorsze wyniki w nauce uzyskało 17,5 proc. studentów i ponad 7 proc. studentek. Z zestawienia wynika, że studenci częściej doświadczają negatywnych skutków picia niż ich koleżanki. Fakt ten nie zaskakuje. Mężczyźni piją w większych ilościach.
Kolejną sprawdzaną sprawą były motywy sięgania po alkohol. Prawie co czwarty respondent twierdzi, że jest to ucieczka od problemów i trosk. Bardzo podobne wypowiedzi w tym zakresie uzyskano od kobiet i mężczyzn. Niepokojące jest zjawisko, że młodzi ludzie traktują alkohol jako pewnego rodzaju lek. "Picie alkoholu po to, żeby zredukować stres, smutek, przygnębienie, poczucie beznadziejności jest sygnałem ostrzegawczym, mówiącym o tym, że uruchamia się proces, który prowadzi do uzależnienia" - mówi Jerzy Mellibruda.
Ja sądzę, że dużą rolę do odegrania w opanowaniu i kontrolowaniu zjawiska picia przez młodzież zarówno szkół średnich, jak i wyższych mają lekarze rodzinni. Są najlepiej zorientowani w sytuacji rodzinnej, materialnej i obyczajowej młodych. Znają kłopoty, bolączki, a przede wszystkim skłonności rodziców i dzieci. Warto zwrócić baczniejszą uwagę na ten pogłębiający się kłopot, który dotyczy nie tylko Polski.
W Polsce na lata 1997 - 1999 przygotowano pierwszy Narodowy Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. "W ostatnich dniach podjęte zostały ważne decyzje określające strategię i działania państwa wobec problemów związanych z alkoholem" - informuje Maciej Piróg, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Rada Ministrów zatwierdziła 26 września 2000 r. Narodowy Program Profilaktyki na lata 2000 - 2005. Minister Piróg mówi o nowych zadaniach z zakresu przeciwdziałania i rozwiązywania problemów alkoholowych, które otrzymały samorządy lokalne wraz ze znaczącym źródłem zasilania tych działań.
W 26 krajach europejskich przeprowadza się co 4 lata badania wśród młodzieży szkół średnich, które dotyczą problemu alkoholowego. Polska w nich uczestniczy. O wynikach ostatniego badania europejskiego będą dyskutowali ministrowie zdrowia z 50 państw w Sztokholmie konferencja odbędzie się w lutym 2001 r. Zostanie przyjęta deklaracja europejska w sprawie młodzieży.

· Alkohol a choroby układu trawienia

Długotrwałe spożywanie napojów alkoholowych w dużych ilościach prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Wśród nich ważne miejsce zajmują zaburzenia i choroby dotyczące układu pokarmowego. Alkohol może uszkodzić wątrobę, powodować ostre i przewlekłe zapalenie trzustki, spowodować zapalenie błony śluzowej przełyku i żołądka, uszkadzać błonę śluzową jelit a ponadto zwiększać ryzyko raka gardła i przełyku oraz raka wątroby.

Wpływ na przełyk i żołądek
a) wymioty i ich następstwa.
Duże dawki alkoholu często powodują wystąpienie gwałtownych nudności i wymiotów. U niektórych osób może to prowadzić do powstania uszkodzeń błony śluzowej w okolicy dojścia przełyku do żołądka. Powstają linijne pęknięcia, którym towarzyszy krwawienie. Może nawet dojść do poważnego krwotoku. W języku lekarskim stan ten nazywa się zespołem Mallory-Weissa. Najczęściej uszkodzenia szybko się goją (samoistnie lub przy użyciu leków) ale bywają sytuacje wymagające przetaczania krwi lub nawet interwencji chirurgicznej.
b) choroba refluksowa żołądkowo-przełykowa
Choroba refluksowa polega na zwrotnym zwracaniu z żołądka do przełyku treści pokarmowej. W warunkach prawidłowych istnieje szereg mechanizmów zabezpieczających przed zwracaniem (refluksem). U chorych z chorobą refluksową mechanizmy te zawodzą. Do przełyku cofa się nie tylko połknięty pokarm ale również kwas solny i enzymy trawienne wytwarzane w żołądku. Przełyk nie jest odporny na ich działanie, stąd też refluks powoduje różne dolegliwości - przede wszystkim zgagę oraz stan zapalny przełyku. Alkohol może zaburzać pracę przełyku i żołądka zwiększając ryzyko wystąpienia objawów choroby refluksowej. Udowodniono, że nie wszystkie rodzaje alkoholu są w tym przypadku jednakowo szkodliwe. Najgorzej działają long-drinki zawierające mieszaninę alkoholu wysokoprocentowego z sokami z owoców cytrusowych (pomarańczowym lub grejpfrutowym) oraz alkoholu z sokiem pomidorowym (tzw. krwawa Mary).
c) zapalenie żołądka
Długotrwałe nadużywanie alkoholu może powodować powstanie przewlekłego zapalenia żołądka. Natomiast (wbrew powszechnemu przekonaniu) prawdopodobnie nie wpływa na powstanie choroby wrzodowej. Wypicie wysokoprocentowego napoju alkoholowego poprzez działanie znieczulające może nawet chwilowo łagodzić bóle wrzodowe. Najczęściej następnego dnia bóle wyraźnie nasilają się na skutek pobudzenia produkcji drażniącego kwasu żołądkowego.

Wpływ na jelito cienkie i grube
Wypicie dużych ilości alkoholu często powoduje wystąpienie cuchnącej biegunki. Jest ona spowodowana uszkodzeniem przez alkohol błony śluzowej jelita cienkiego. Dochodzi wtedy do zaburzenia trawienia pokarmu w jelicie oraz zwiększonego wydzielania wody do wnętrza jelita. Stan zapalny na ogół goi się samoistnie w ciągu 2 - 3 dni. W tym czasie ważne jest picie dużych ilości płynów aby nie dopuścić do odwodnienia organizmu.

Wpływ na trzustkę
Alkohol może spowodować zarówno ostre jak i przewlekłe zapalenie trzustki.
a) ostre zapalenie trzustki
Jest to choroba przejawiająca się silnymi bólami brzucha, często połączonymi z wymiotami i wieloma innymi towarzyszącymi objawami. Przyczyną choroby jest zwykle kamica żółciowa lub nadużycie alkoholu. Sugeruje się, że spożycie alkoholu może powodować nieprawidłowe skurcze dwunastnicy. Wówczas sok dwunastniczy może dostać się do przewodów trzustkowych i je uszkodzić. Aktywuje to liczne enzymy trawienne, które zaczynają niszczyć komórki trzustki, co jest istotą choroby. Ostre zapalenie trzustki jest ciężką chorobą, mogącą powodować wiele powikłań a nawet skończyć się śmiercią.
b) przewlekłe zapalenie trzustki
Przewlekłe nadużywanie alkoholu jest główną przyczyną choroby. U co najmniej 80% chorych przewlekłe zapalenie trzustki występuje na tle alkoholowym. Nie ustalono najmniejszej dawki alkoholu, która może spowodować chorobę. Wiadomo jednak, że ryzyko znacznie wzrasta wraz z większą ilością wypijanego alkoholu. Wydaje się natomiast, że rodzaj pitego alkoholu nie ma istotnego znaczenia. Przewlekłe zapalenie trzustki występuje zwykle po kilkunastu latach intensywnego picia. Znacznie częściej chorują mężczyźni, co jest związane z częstszym nadużywaniem przez nich alkoholu. Trzustkę można przyrównać do małej fabryki produkującej enzymy trawienne niezbędne do trawienia pokarmu. Podstawową przyczyną przewlekłego zapalenia trzustki jest silne pobudzanie wydzielania białek enzymatycznych przez komórki trzustkowe powodowane pod wpływem alkoholu. Wytwarzany sok trzustkowy, będący roztworem różnych białek, staje się zbyt gęsty i zatyka przewody trzustkowe. W tych warunkach komórki trzustki obumierają a zastępuje je blizna czyli włókniejąca tkanka łączna. Przewlekłe zapalenie trzustki oprócz bólów brzucha charakteryzuje się niedoborem enzymów (w zaawansowanych przypadkach również hormonów) wytwarzanych przez trzustkę, co jest wynikiem włóknienia tego narządu. Objawia się to zaburzeniami trawienia pokarmów. Większość chorych wymaga doustnego stosowania tabletek zawierających enzymy trzustki, które zastępują zdrowy miąższ trzustki.
Okazuje się, że przewlekłe zapalenie trzustki występuje częściej u osób pijących, które równocześnie stosują dietę wysokobiałkową i wysokotłuszczową. Nie w pełni wiadomo dlaczego się tak dzieje. W każdym bądź razie picie z równoczesnym "zagryzaniem" jest dla trzustki bardziej szkodliwe. Nie oznacza to, że picie bez zagryzki jest zdrowsze. Prawdopodobnie w tych przypadkach częściej można zachorować na wątrobę.
c) rak trzustki
W przypadku tej choroby wpływ alkoholu nie jest pewny. Wydaje się jednak, że częściej występuje ona u chorych z przewlekłym zapaleniem trzustki a zatem u osób, z których większość nadużywa alkoholu.

Wpływ na wątrobę
Wątroba jest centralnym miejscem olbrzymiej ilości przemian metabolicznych. Alkohol może ją uszkadzać wpływając na czynność wątroby w różnoraki sposób. Prawie cała pula alkoholu wchłonięta z przewodu pokarmowego trafia do wątroby ulegając w niej przemianom metabolicznym. Szkodliwie działa zwłaszcza aldehyd octowy, który powstaje na skutek przemiany wypijanego etanolu czyli alkoholu etylowego. To właśnie aldehyd octowy jest główną trucizną dla wątroby. Może on powodować zaburzenia budowy błon komórek wątroby, dezorganizuje szereg reakcji biochemicznych mających miejsce w wątrobie, wywołuje zaburzenia w pracy układu odpornościowego i niekorzystnie wpływa na ukrwienie wątroby.
Jednorazowe nadużycie alkoholu często jest przyczyną nieprawidłowych wyników badań analitycznych pozwalających ocenić pracę wątroby. Po takim epizodzie wątroba regeneruje się w ciągu kilku dni a wyniki badań ulegają normalizacji. Natomiast długotrwałe picie alkoholu może powodować powstanie uszkodzenia wątroby różnego stopnia. Kolejne postaci alkoholowej choroby wątroby nazywają się stłuszczeniem wątroby, alkoholowym zapaleniem wątroby oraz marskością. a) Stłuszczenie wątroby jest przyczyną niespecyficznych dolegliwości, do których zalicza się dyskomfort w prawej okolicy podżebrowej, wzdęcia brzucha, przelewania oraz nietolerancję ciężkostrawnych pokarmów. Niektóre parametry biochemiczne mogą być nieprawidłowe.
b) Alkoholowe zapalenie wątroby charakteryzuje się większym stopniem uszkodzenia wątroby. Objawia się uczuciem osłabienia, utratą apetytu, bólami brzucha, czasem nudnościami lub wymiotami i chudnięciem.
c) Poalkoholowa marskość wątroby powstaje po wielu latach intensywnego picia. Prawidłowy miąższ wątroby zastępuje wtedy nieczynna tkanka łączna. Marskość jest związana z poważnym i nieodwracalnym uszkodzeniem wątroby i grozi poważnymi powikłaniami - między innymi krwotokiem z tzw. żylaków przełyku i zaburzeniami świadomości. Czas przeżycia chorych z marskością wynosi zaledwie kilka lat.
Okazuje się, że osoby przewlekle nadużywające alkoholu są częściej niż ludzie z populacji ogólnej dodatkowo obciążeni zakażeniem wirusami zapalenia wątroby. Współistnienie dwóch czynników uszkadzających wątrobę znacznie szybciej prowadzi do poważnych następstw zdrowotnych. Również u osób otyłych oraz z niedoboromi żywieniowymi zmiany postępują szybciej i wcześniej dochodzi do marskości wątroby. Picie nawet stosunkowo niedużej dawki alkoholu w ilości 25 g na dobę (co oznacza jedną butelkę piwa dziennie) zwiększa ryzyko wystąpienia marskości wątroby od 2 do 4 razy.
Kobiety są zwykle bardziej wrażliwe: ocenia się, że do powstania alkoholowego zapalenia wątroby u mężczyzn wystarcza wypijanie więcej niż 60 gramów czystego etanolu na dobę w ciągu 5 lat, natomiast u kobiet tylko 30 - 40 gramów. Co ciekawe, nie wszyscy alkoholicy mają uszkodzoną wątrobę. U 10% nie występują żadne zmiany w wątrobie, u 60% pojawia się stłuszczenie a u pozostałych 30% zapalenie lub marskość wątroby. Wydaje się, że stopień uszkodzenia wątroby przez alkohol zależy w dużej mierze od indywidualnych predyspozycji genetycznych.
Rokowanie w alkoholowym uszkodzeniu wątroby jest poważne. U osób nadal pijących zmiany w wątrobie stopniowo nasilają się, nieuchronnie prowadząc do marskości. Dlatego najważniejszym elementem leczenia jest zaprzestanie picia alkoholu pod wszelką postacią. Tylko całkowita i trwała abstynencja daje szansę na zahamowanie postępów choroby. Stosowanie nawet najlepszych leków przy kontynuowaniu picia nie daje pewności wyleczenia a nawet zatrzymania progresji zmian w wątrobie.
Nowotwory przewodu pokarmowego i wątroby
Nadużywanie alkoholu zwiększa ryzyko powstania wielu nowotworów złośliwych ukladu trawienia. Należą do nich rak jamy ustnej, gardła, przełyku, żołądka i jelita grubego. Badania eksperymentalne wskazują, że czynnikiem wywołującym zmiany nowotworowe może być alhehyd octowy powstający w wyniku przemian metabolicznych alkoholu. Ryzyko wystąpienia raka gardła i przełyku zwiększa się dodatkowo, jeżeli osoba pijąca alkohol równocześnie pali papierosy. Palacze papierosów pijący duże ilości alkoholu są narażeni na powstanie tych nowotworów nawet 50 razy częściej niż osoby z ogólnej populacji. Przewlekle nadużywanie alkoholu zwiększa również ryzyko powstania raka trzustki (poprzez przewlekłe zapalenie trzustki) oraz raka wątroby (porzez zapalenie i marskość wątroby).
Wnioski
Wyniki wieloletnich obserwacji oraz tysięcy badań przeprowadzonych na całym świecie wskazują, że najlepiej w ogóle nie pić alkoholu. On naprawdę szkodzi zdrowiu! Jeżeli pijesz alkohol, to staraj się nie przekraczać dawki 2 standardowych drinków dziennie (standardowy drink to 10 g czystego czyli 100% alkoholu) jeżeli jesteś mężczyzną i 1 standardowego drinka o ile jesteś kobietą.


B. Narkotyki i narkomania w Polsce

Trendy w rozwoju zjawiska
Od początku lat dziewięćdziesiątych obserwujemy w naszym kraju znaczny wzrost rozmiarów problemu narkotyków. Szybko zwiększało się rozpowszechnienie eksperymentalnego i okazjonalnego używania substancji nielegalnych wśród młodzieży. Pojawiły się pierwsze sygnały zainteresowania narkotykami wśród dorosłych, przynajmniej w dużych miastach. Rosły w znacznym tempie wskaźniki narkomanii rozumianej jako regularne używanie narkotyków powodujące poważne problemy. Zwiększała się podaż narkotyków na nielegalnym rynku i w ślad za tym ich dostępność. Wraz ze wzrostem ilościowym następowały zmiany jakościowe. Polska scena lekowa zaczęła upodabniać się do zachodnioeuropejskich. Pojawiły się na szeroką skalę nowe, charakterystyczne dla krajów zachodnich substancje i nowe wzory ich używania, które choć pod pewnymi względami są mniej destruktywne, sprzyjają rozwojowi problemu. Nowe środki takie jak: amfetamina, heroina w odmianie do palenia czy halucynogeny, a przede wszystkim przetwory konopi, nie kojarzą się w świadomości młodych ludzi z narkomanią i jej ciemnymi stronami. Ta identyfikowana jest z opiatami domowego wyrobu. Łatwości sięgnięcia po nowe środki sprzyja nie tylko ich image oraz ich dostępności, ale również mniej inwazyjny sposób przyjmowania.
Od drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych mamy do czynienia z nasileniem obserwowanych wcześniej tendencji. Analizy wskaźników używania narkotyków wśród młodzieży szkolnej pochodzące z badań ankietowych wykazują w ostatnich latach znaczny wzrost rozpowszechniania tego zjawiska. Wyniki ostatnich badań ogólnopolskich i lokalnych sugerują kontynuację wzrostu rozpowszechniania eksperymentowania z narkotykami i ich okazjonalnego używania wśród młodzieży szkolnej. Nieco mniejszy wzrost niż na poziomie kraju widoczny jest w miejscach gdzie rozpowszechnienie było największe - duże miasta, np. Warszawa. Jednocześnie obserwować można zjawisko dyfuzji zainteresowania narkotykami w miejsca, gdzie nie były popularne - mniejsze miasta, tereny wiejskie. W efekcie, w nadchodzących latach można się spodziewać dalszego wzrostu rozpowszechniania w skali kraju, ale być może o mniejszej dynamice.
Wyniki badania ESPAD zrealizowanego w 1999 r. na próbie ogólnopolskiej uczniów klas pierwszych i trzecich szkół średnich pokazały, że przetwory konopi pozostają najbardziej rozpowszechnioną substancją nielegalną używaną przez młodzież. Od 1995 r. kiedy zrealizowano pierwszą edycję tego badania, najbardziej wzrosły odsetki uczniów sięgających po heroinę, amfetaminę i exstazy. Porównanie polskich wyników badania z 1995 r. z wynikami badań w 26 innych krajów europejskich lokuje nasz kraj na średnim poziomie europejskim. Oznacza to, że w połowie lat dziewięćdziesiątych Polska znacznie zbliżyła się pod tym względem do zachodniej części kontynentu.
Jak pokazały wyniki badania przeprowadzonego w 1999 r. metodami jakościowymi wśród uczniów i nauczycieli szkół dwóch miast, narkotyki w szerokim rozumieniu to dla młodych ludzi wszelkie substancje zmieniające stan świadomości, których używanie jest źródłem przyjemności, ale też zagrożeń, przede wszystkim uzależnieniem. Status prawny i poziom kulturowej asymilacji zdają się nie odrywać największej roli. Stąd wedle opinii znacznej części młodzieży narkotyki i alkohol w zasadzie nie tak wiele różni. Z drugiej strony, w spojrzeniu na same narkotyki duże znaczenie ma rodzaj substancji. Z perspektywy młodzieży wyróżnić tu można trzy typy zupełnie inaczej postrzeganych substancji:
· Konopie - w zasadzie nie są postrzegane jako narkotyk, to niegroźne „ziółko”, element codzienności, ich używanie nie stygmatyzuje
· Narkotyki syntetyczne - zasługują na miano narkotyku, są niebezpieczne, są atrakcyjne tylko dla specjalnie zainteresowanych, chociaż ich okazjonalne używania raczej nie stygmatyzuje
· Narkotyki przyjmowane w drodze iniekcji, szczególnie „kompot” - charakterystyczne dla ludzi zdegradowanych, bardzo niebezpieczne, ich używanie silnie stygmatyzuje
Młodzież spogląda na narkotyki z perspektywy racjonalnej, dokonując jakby bilansu korzyści i ewentualnych zagrożeń. W zależności od wyniku tego bilansu oraz czynników sytuacyjnych podejmuje decyzje o tym, czy i po jakie narkotyki sięgnąć. Wśród uwarunkowań zewnętrznych największe znaczenie wydaje się mieć moda, która skłania mniej refleksyjnych do podjęcia prób z narkotykami.
Młodym ludziom obce jest myślenie o narkotykach w kategoriach norm, obce w myśleniu dorosłych. Dla nauczycieli i wychowawców narkotyki są złe same w sobie, niezależnie od zła, które mogą powodować. Dla młodzieży narkotyki, przynajmniej niektóre, są normalnym elementem powszedniości ludycznej - wychowawcy lokują je w sferze patologii społecznej. Wedle danych statystycznych lecznictwa stacjonarnego rozmiary zjawiska problemowego używania narkotyków, czyli narkomanii, w ostatnich latach także wykazują tendencję rosnącą. Od czterech lat trend wzrostowy używania problemowego ulega nasileniu. Szczególnie szybko rosną ostatnio wskaźniki pierwszorazowych zgłoszeń do leczenia, co interpretować można jako sygnał powiększania się liczby narkomanów w populacji generalnej.
Wśród osób zgłaszających się do leczenia większość uzależniona jest od opiatów. Wydaje się, że środki z tej grupy decydują o obrazie narkomanii w Polsce. Od drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych notuje się zmiany w strukturze wieku osób zgłaszających się do leczenia - rosną odsetki osób z młodszych kategorii wiekowych - 16-24 lata, zmniejsza się frakcja starszych, stały pozostaje udział najmłodszych, tj. do 15 roku życia i najstarszych, tj. po 45 roku życia.
Podobnie jak w latach ubiegłych w 2000 r. utrzymywało się silne zróżnicowanie terytorialne rozpowszechnienia narkomanii. Wskaźnik przyjętych do lecznictwa stacjonarnego na 100 tys. mieszkańców dla województwa o najwyższym rozpowszechnieniu (lubuskie) jest blisko 9 razy wyższy niż wskaźnik dla województwa o najniższym rozpowszechnieniu (małopolskie).
Do województw najbardziej zagrożonych oprócz lubuskiego należą: dolnośląskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie i zachodniopomorskie. Oszacowania liczby narkomanów przeprowadzone różnymi metodami sugerują, że w Polsce jest obecnie 32000-60000 narkomanów, tj. osób używających regularnie narkotyków w sposób powodujący poważne problemy.
Analiza danych zbieranych od 1995 r. wśród osób poszukujących leczenia w specjalistycznych placówkach lecznictwa uzależnień lekowych w Warszawie wskazuje na stały wzrost odsetka osób przyjmujących narkotyki według wzoru opartego na nowych substancjach. Dane za ostatnie lata ujawniły narastający problem heroiny, tzw. „brown sugar”. Ze zmianami w rodzaju dominującego środka korespondują zmiany w sposobie przyjmowania. Nowy wzór wydaje się pod tym względem mniej destrukcyjny. Od 1997 r. wyraźnie zmniejsza się popularność przyjmowania narkotyków w iniekcjach. Do 1999 r. inną pozytywną tendencją był spadek odsetka osób używających wspólnych igieł i strzykawek wśród osób przyjmujących narkotyki w zastrzykach. Można przypuszczać, że przyczyniły się do tego działania z zakresu redukcji szkód, przede wszystkim edukacja oraz programy wymiany igieł i strzykawek. W 2000 r. odnotowano załamanie się tej tendencji - odsetek dzielących się igłami i strzykawkami wrósł, szczególnie w grupie osób zgłaszających się do leczenia pierwszy raz w życiu.
Zmiany we wzorach używania narkotyków w kierunku wzorów mniej destruktywnych rodzą nadzieję na ograniczenie rozmiarów konsekwencji zdrowotnych. Ich potwierdzeniem jest stabilizacja trendu nowych zakażeń HIV i zgonów z przedawkowania.
Badania jakościowe realizowane pod koniec lat dziewięćdziesiątych wśród narkomanów, których spotkać można na ulicach miast, ujawniły najważniejsze rysy biografii i aktualnej sytuacji osób z problemem narkotyków.
Pierwsze kontakty z narkotykami w tej grupie przypadły najczęściej na koniec szkoły podstawowej i początek średniej. Do inicjacji używania narkotyków służyły zwykle substancje wziewne, leki uspokajające i nasenne lub marihuana. Motywem sięgnięcia po te substancje była zwykle ciekawość. Często też trudno określić motyw - do pierwszego użycia dochodziło przypadkowo, warunkował je splot czynników sytuacyjnych, bez wyraźnej refleksji osoby sięgającej po narkotyk. Zarówno inicjacji jak kontynuacji używania narkotyków sprzyjała duża ilość niekontrolowanego przez dorosłych czasu wolnego. Ważnym czynnikiem jest też brak zrozumienia ze strony najbliższych, brak miłości rodzicielskiej, brak zainteresowania dzieckiem. Ten drugi czynnik wydaje się grać większą rolę w procesie kontynuowania doświadczeń z narkotykami.
wśród badanych można zidentyfikować dwa - odrębne kulturowo, charakteryzujące się odmienną sytuacją życiową, niezbyt sobie życzliwe - światy narkomanów. Pierwszy z nich to osoby używające opiatów domowego wyrobu, drugi to pozostali narkomani. Te dwa światy dzieli też generacyjna przepaść.
Sytuacja życiowa znacznej części badanych, szczególnie uzależnionych od „polskiej heroiny”, jest dramatyczna. Odrzucenie przez rodzinę, brak oparcia w kimkolwiek, bezdomność, brak stałych środków utrzymania to podstawowe wyznaczniki sytuacji najsilniej doświadczonych.
Stan zdrowia części badanych jest zły, w niektórych przypadkach - katastrofalny, zarówno somatyczny jak psychiczny. Narastanie przemocy, szczególnie widoczne w świecie narkomanów po opanowaniu podaży przez zorganizowane grupy przestępcze, tworzy nową mapę zagrożeń dla osób przyjmujących narkotyki.
Badani nie są zainteresowani poddawaniu się testom na obecność przeciwciał HIV - większość nie stosuje iniekcji. Ci, którzy używają igieł i strzykawek także nie są zainteresowani, niektórzy wręcz boją się testu, wolą nie wiedzieć, niż zmierzyć się z wynikiem pozytywnym.
Badani żyją na marginesie społeczeństwa, w poczuciu totalnego odrzucenia. Często spotykają się z przejawami niechęci, a nawet wrogości. Najczęściej przejawianą potrzebą badanych jest potrzeba zrozumienia ze strony otoczenia. W wypowiedziach badanych bardzo często znajdujemy rozpaczliwą potrzebę obrony resztek godności.
Od 1996 r. po znacznym wzmocnieniu sił policyjnych skierowanych do zwalczania nielegalnego rynku narkotyków wielokrotnie wzrosły liczby wykrytych przestępstw przeciw postanowieniom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zwiększona aktywność policji oraz widoczne w statystykach sukcesy wydają się jednak nie mieć decydującego wpływu na dynamikę rynku substancji nielegalnych. Świadczy o tym względnie stały poziom cen narkotyków. Wydaje się, że utrzymanie obecnego poziomu dostępności w najbliższych latach należałoby uznać za duży sukces.




C. DEWIACJE

I. O naturze dewiacji
W naukach społecznych od dawna trwają próby sformułowania precyzyjnej definicji dewiacji, odpowiadającej wymogom stawianym definicjom naukowym. Wprawdzie istnieją już powszechnie akceptowane określenia przybliżające nam to pojęcie, jednak wciąż nie ma ogólnie przyjętej, jednolitej interpretacji tego zjawiska. Dlatego też, nie chcąc angażować się w próbę podania takiej definicji, powiemy, dewiacje interpretujemy zwykle wedle dwóch poniższych kryteriów:
1. Za naturalny punkt wyjścia można przyjąć klasyczne już założenie, wedle którego dewiacyjne formy zachowania nie są niczym innym, jak zachowaniami różniącymi się od istniejących norm społecznych lub naruszającymi je. Nietrudno jednak przekonać się, że odejście od norm społecznych i kulturowych nie stanowi jeszcze wystarczającego kryterium dewiacji, chociażby dlatego, że istnieją normy, których pomijanie, i to w różnych formach, nie jest uznawane za dewiację.
2. Dlatego też chcąc zrozumieć dewiacyjne formy zachowania i postawy powinniśmy mieć na względzie to, że społeczeństwa - zależnie od ich uwarunkowań kulturowych - wybierają niektóre postawy czy zachowania które uznają za naruszenie norm i kwalifikują je jako dewiacyjne. Sam akt oceny (zaszeregowania) to tak samo differentia specifica dewiacji, jak sam fakt naruszenia norm. Dzieje się tak po pierwsze dlatego, ponieważ ocena jest w istocie granicą wyznaczoną przez społeczeństwo pomiędzy tymi naruszeniami norm, które są jeszcze do przyjęcia, a tymi zachowaniami, które są odrzucane (nietolerowane), po drugie zaś dlatego że aspekt oceny ma istotne znaczenie z punktu widzenia kształtowania się zachowań naruszających normy, z punktu widzenia ich następstw i perspektyw.
Dewiacja jest zatem z jednej strony specyficzną postawą, co więcej stylem życia, z drugiej zaś nosi w sobie ocenę społeczną, której osią jest kultura danego społeczeństwa, zaś podmiotem jest ocena dokonywana przez społeczeństwo, a właściwe wszystkie te czynniki, które składają się na jej uzewnętrznienie. W tym miejscu warto poruszyć dwa istotne zagadnienia:
Pierwsze wynika z faktu, że kultura społeczna samoistnie nie jest w stanie wykonać, czy też przeprowadzić wspomnianego procesu ocennego, dlatego też potrzebuje takiego podmiotu, lub podmiotów, które podejmą się tego zadania w jego imieniu, albo przynajmniej będą się powoływać właśnie na społeczeństwo podczas formułowania ocen. To, co uosabia kulturę w ocenie dewiacji - w kontekście pełnienia niemal wszystkich funkcji społecznych - jest dla każdego społeczeństwa kategorią zmienną. W społeczeństwach demokratycznych, które w demokracji właśnie upatruję swoją przyszłość, ten zakres zadań, co charakterystyczne, należy do instytucji sfery cywilnej. W innych społeczeństwach zaś zadania te podejmują przedstawiciele władzy.
Kolejny problem wynika z tego, co w istocie jest podstawą oceny - jakie wartości, normy i subkultury tworzą punkt wyjścia do formułowania ocen, a raczej ich kryteria (co wiąże się ściśle z zagadnieniem sygnalizowanym powyżej). Istnieje wszakże ogólna prawidłowość - o ile nie wpłyną na to inne wartości, a przede wszystkim interesy, naciski - społeczeństwo uważa, że dewiacyjne są takie zachowania, które są obce zachowaniom przeciętnym, które z kolei z powodów historycznych i kulturowych są przez członków danej społeczności akceptowane. Bywa też, że dana postawa okazuje się niezwykle szkodliwa dla społeczeństwa jako całości, a ściślej dla tej jego części która nie uległa dewiacji. Jest rzeczą oczywistą, że niebezpieczeństwa grożące całemu społeczeństwu, grożą także tym osobom, które już są dewiantami. Tak więc "czyny popełnione przez te osoby i niekorzystne dla nich samych ich następstwa stają się kryterium przy formułowaniu ocen". W tym sensie ocena stanowiąca, że dana osób jest dewiantem jest jednocześnie wykluczeniem, napiętnowaniem i segregacją, ale z drugiej strony tworzy też mechanizmy obronne i ochronne.
Nie ulega wszakże wątpliwości, że każde dewiacyjne zachowanie ma swoje obiektywne określenie, które nie może służyć za wystarczające (dostateczne). Ma ono także subiektywną granicę, wyznaczoną przez społeczeństwo i jego system instytucjonalny. Dlatego też kiedy mówimy o dewiacyjnym zachowaniu, mamy w istocie na myśli konkretne formy manifestowania się takiego zachowania. W efekcie zespół zachowań dewiacyjnych powstałych w ten sposób - zależnie od tego z jakim społeczeństwem mamy do czynienia - składa się z różnych elementów. Powinniśmy przy tym pamiętać, że krąg postaw naruszających istniejące normy jest o wiele szerszy niż krąg dewiacji, a ponieważ czynniki wpływające na oceny, a co za tym idzie także kultura społeczna ulegają zmianie, zmienić się może także to, co nazywamy dewiacją. W efekcie pewne zachowania wchodzą do tej grupy, inne zaś znajdują się poza nią. Nawet ów proces trafiania w obręb grupy lub znajdowania się poza nią odbywa się etapami, które niejako przygotowują przemiany. Dlatego też w każdym przypadku możemy mówić o zachowaniu zbliżającym do tzw. kręgu dewiacyjnego lub oddalającym od niego. (Można w tym miejscu można przytoczyć przykład węgierski, który świadczy o niezwykle niezdecydowanym przebiegu przemian, pełnym kontrowersji. Chodzi tu o zmianę w ocenie palenia tytoniu, która zbliża ten nałóg do postawy dewiacyjnej, nawet jeśli nie staje się ona jednoznacznie nią. Z drugiej strony można wspomnieć o homoseksualizmie, który, w ocenie, coraz wyraźniej oddala się od postawy napiętnowanej oceną dewiacji. A zatem reasumując można powiedzieć, że dewiacje otoczone są niezliczoną ilością takich postaw i zachowań, które nie naruszają istniejących norm, ale też nie są ich odzwierciedleniem, w ocenie zaś różnią się od postaw dewiacyjnych, stanowiąc jednocześnie punkt wyjścia do uzyskania statusu postaw dewiacyjnych.
II. O teoriach dewiacji
Społeczno-kulturowe tło dewiacji, poza określeniem kręgu dewiacji, pozwala także na określenie jak często w danym społeczeństwie, a ściślej w danym otoczeniu społecznym i w danej epoce pojawiają się postawy i zachowania odbierane jako szczególnie dotkliwe naruszenia norm. To oczywiste, że nie ma społeczeństwa całkowicie wolnego od dewiacji. Nie jest natomiast rzeczą obojętną czy w danym społeczeństwie postawy naruszające normy pozostają na poziomie tolerowanym, ponieważ można nad nimi zapanować, czy też określają życie całego społeczeństwa, przenikając w jego głąb, co sprawia, że nawet te grupy społeczne, które wolne są od dewiacji, muszą się liczyć z jej stałą obecnością i jej wpływem na ich życie. We współczesnym społeczeństwie węgierskim mamy niewątpliwie do czynienia z taką właśnie sytuacją. Członkowie społeczeństwa postępują zatem tak w życiu codziennym, że stale liczą się z tym, iż postawy naruszające normy będą tak czy inaczej trwale obecne w ich otoczeniu, a nawet w ich życiu. (...) W społeczeństwie węgierskim konieczność liczenia się z postępowaniem innych jest czymś coraz bardziej widocznym właśnie w kontekście dewiacji.
To, że w społeczeństwie węgierskim ilość dewiacyjnych form postępowania jest wyjątkowo wysoka, można uznać za zjawisko powszechnie znane. Postawy, które stanowią naruszanie norm można tu podzielić na dwie grupy: z jednej strony są tu tradycyjne postawy naruszające normy, których częstotliwość występowania pozostaje wysoka od kilkudziesięciu, co więcej, kilkuset lat. Charakterystyczne, że są to przede wszystkim tzw. postawy samo niszczące (alkoholizm, samobójstwa oraz po części nieorganiczne choroby umysłowe). Obserwujemy także wzrost liczby nowo powstających dewiacji, które dawniej nie były charakterystyczne dla ogólnej sytuacji społeczeństwa węgierskiego. W okresie minionej dekady wykazują one bardzo wyraźnie widoczną tendencję wzrostową (przestępczość, różne formy agresji, rasizm, zaburzenia emocjonalne różnego typu,[addycje], które w większości przypadków nie są kwalifikowane jako dewiacje, ale częstokroć prowadzą do dewiacji właśnie). W każdym razie można stwierdzić, że społeczeństwo węgierskie dysponuje nadwyżką dewiacji: wskaźnik ilości samobójstw jest bardzo wysoki i wynosi ok. 35 promili (kilka lat temu wskaźnik ten wynosił niemal 50 promili), na podstawie wzoru Jellinka szacuje się, że liczb alkoholików wynosi ponad milion (oznacza to, że co ósmy obywatel jest nałogowcem). Około dwustu tysięcy osób regularnie zażywa narkotyki, pięćdziesiąt tysięcy spośród nich cierpi na chorobę narkotykową (?), rocznie dochodzi do ponad dwustu tysięcy ujawnionych przestępstw. Czterdzieści procent dorosłej ludności kraju cierpi na różnego typu neurozy. Niepokoi nie tylko duża liczba zachowań dewiacyjnych, lecz także tendencje obserwowane w ich przemianach: w okresie minionej dekady zmalała jedynie liczba samobójstw - liczba alkoholików wzrosła czterokrotnie oraz dziesięciokrotnie liczba osób zażywających narkotyki. Liczba przestępstw wzrosła pięciokrotnie oraz co najmniej trzykrotnie zachorowalność na choroby psychiczne. (Spadek liczby samobójstw w okresie kilku minionych lat zawdzięczać można pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej oraz wyższej jakości środków antydepresyjnych). Istotne znaczenie ma także coraz popularniejsze leczenie we wczesnym stadium choroby. Kolejnym czynnikiem jest coraz bardziej uzasadniona hipoteza, wedle której inne dewiacje "zmniejszają" liczbę samobójstw, albowiem np. w przypadku alkoholizmu śmierć następuje w wyniku ostrego stanu marskości wątroby, a zatem chory "nie ma czasu", by popełnić samobójstwo w jakiejś późniejszej fazie życia. (Jeśli chodzi o wskaźnik śmiertelności spowodowany marskością wątroby, to Węgry zajmują pierwsze miejsce w Europie, wśród mężczyzn wynikająca stąd śmiertelność jest o półtora raza wyższa niż w Mołdowie, która ma drugą pozycję na naszym kontynencie, trzykrotnie wyższa niż w sąsiadującej z nami Słowacji czy w Rosji i siedem razy większa niż w Polsce, której rozwój historyczny jest jakże podobny do naszego, czy w Finlandii. Powagę sytuacji pogłębia fakt, iż największa śmiertelność dotyczy mężczyzn w wieku 30 - 40 lat. Dodać wypada, że w przypadku kobiet sytuacja jest tylko nieznacznie lepsza: zajmujemy drugie miejsce w Europie, po Mołdowie (Rola głównych addydtywów w śmiertelności i spadku liczby ludności na Węgrzech. Powstaje pytanie: co jest powodem tak wysokiego poziomu dewiacji w społeczeństwie węgierskim?
Próby tłumaczenia powstawania i rozprzestrzeniania się zachowań dewiacyjnych czynnikami natury biologiczno-genetycznej prowadzą właściwie do nikąd. Mogą co najwyżej w sposób pośredni i cząstkowy tłumaczyć te zjawiska społeczne. Natomiast argumenty natury psychologicznej dają głębsze wyjaśnienie roli czynników z zakresu psychologii społecznej i czynników natury indywidualnej, które leżą w tle dewiacji. Jest rzeczą powszechnie znaną, że modalny stan ducha społeczeństwa węgierskiego można opisać jako smutny, pesymistyczny i pełen poczucia winy. Model ten tłumaczy wysoki wskaźnik dewiacji, w tym zachowań samo destrukcyjnych. Jednocześnie jednak analiza stanu ducha w społeczeństwie również każe zadać pytanie "dlaczego". Nie ulega wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną powstawania dewiacji jest suma czynników natury duchowej, ale w ich kształtowaniu się pierwszorzędną rolę odgrywają czynniki natury historycznej i kulturowej. Dziś w większości teorii socjologicznych powszechność postaw dewiacyjnych tłumaczy się stopniem zintegrowania społeczeństwa. Z punktu widzenia zintegrowania społeczeństwa zasadnicze znaczenie ma tzw. anomia, która przez poszczególne teorie socjologiczne jest interpretowana na różne sposoby, choć ostateczne wnioski są właściwie podobne. Durkheim określał anomię jako stan niedoboru wartości, wynikający z zaniku, a właściwie dewaluacji dawnych wartości, przy jednoczesnym braku nowego systemu wartości i norm. Stan taki prowadzi do tego, że ludzie - nie mając norm, nie rozróżniają dobra od zła, nie wiedzą w istocie co jest dopuszczalne, a co nie. Merton przyczyny wspomnianej sytuacji społecznej upatrywał w rozziewie pomiędzy oczekiwaniami społecznymi, kulturowo uzasadnionymi celami życiowymi a będącymi do dyspozycji, zinstytucjonalizowanymi środkami do ich osiągnięcia. Dahrendorf tłumaczył ją rozluźnieniem więzów społecznych, McIver rozluźnieniem więzów społecznych i emocjonalnych. Habermas pisał o kontrowersjach integracji systemowej i integracji kulturowej (chodziło o identyfikowanie się z istniejącym porządkiem społecznym i jego legitymizacją). U wszystkich wspomnianych tu autorów pojawia się problem integralności społeczeństwa, jego zorganizowania, sprawności funkcjonowania oraz przewidywalności. Anomia - jak wiadomo - jest wyraźniejsza w okresie przeobrażeń społecznych i to zarówno w związku z regresami społecznymi jak i w związku z szybkimi, postępowymi przemianami. W okresie minionych stu pięćdziesięciu lat rozwój społeczeństwa węgierskiego był w istocie historią społeczeństwa będącego w stanie ciągłej anomii. Dochodziło do licznych przemian politycznych, gospodarczych i kulturowych, natomiast stosunkowo szybki rozwój społeczny był często postępowy, ale - częściej - miał jednak charakter regresywny. Dezintegracja społeczna stała się niemal czymś trwałym - można było się o tym przekonać obserwując z jednej strony stosunki społeczne w skali makro (struktura, mobilność, skala wartości, kultura etc.), z drugiej zaś relacje społeczne w skali mikro (szkolnictwo, rodzina, sfera cywilna, religia, praca etc.). Cechą charakterystyczną społeczeństwa węgierskiego jest to, że stan anomii istniał tam niemal zawsze zarówno w obszarze makro jak i mikrospołecznym, niemal nie zdarzało się, by jeden z tych poziomów umacniał integralność społeczną, osłabianą przez drugi.
Kolejną cechą charakterystyczną społeczeństwa węgierskiego jest to, że anomie wrosły głęboko w tkankę społeczną. Kryzysy wynikające z utraty wartości i norm, brak środków niezbędnych do realizacji celów kulturowych, braki w zakresie legitymizacji społecznej najczęściej nie pozostawały jedynie na poziomie świadomości społecznej, nie tylko były powodem kryzysów kulturowych i z zakresu psychologii społecznej. Wrosły bowiem w system instytucjonalny, w strukturę społeczeństwa i mechanizmy jego funkcjonowania, niejako zobiektywizowały się i stały się trwałym elementem struktur makrospołecznych. Dlatego też dziś społeczeństwo węgierskie musi pokonać nie tylko aktualnie powstające anomie, lecz także następstwa anomii z przeszłości, które niesiemy jako swoisty bagaż i których konsekwencje wciąż jeszcze są odczuwalne.
III. Sport i dewiacje
Teoretyczne kwestie związane ze sportem i z zażywaniem narkotyków są w istocie szeroko omówione. Konteksty tej sprawy jednak są mało znane, poza okolicznościami i skutkami sięgania po środki dopingujące.
Sport jest takim "podsystemem" społeczeństwa, który może być przydatny do jego integrowania i może też służyć do eliminowania anomii - jest bowiem bez wątpienia nośnikiem wartości, jego struktury organizacyjne mogą być wykorzystane znacznie szerzej niż tylko na stadionach i jest też w stanie wpływać na styl życia. W tym sensie sport jawi się jako środek pokonywania dewiacji i zmniejszający zagrożenie narkotykami. Z drugiej strony jednak można przypuszczać, że wśród integracyjnych mechanizmów sportu istnieją pewne kanały, które w mikrosferze mogą okazać się dezintegrujące, ponieważ mogą przyczynić się do powstania anomii.(Segregacja społeczna, nakaz mobilności, stosowanie wyłącznie kryteriów wynikających z osiąganych rezultatów, samotność, brak perspektyw, wyobcowanie jednostki ze społeczeństwa, zmiana norm społecznych etc.).
Jeśli będziemy chcieli zbadać wpływ sportu na zażywanie narkotyków, powinniśmy wiedzieć w jakim stopniu teoria organizacji sportu łączy się z czynnikami sprzyjającymi zażywaniu środków odurzających. Wiadomo, że sport jest selektywnie otwartym "podsystemem" społecznym, który preferuje pewne obszary społeczeństwa, inne zaś ignoruje. Otóż ta selektywna otwartość tworzy sportowi pewne specyficzne warunki funkcjonowania, które nie zawsze muszą być takie same, jak istniejące gdzie indziej.
Procesy modernizacyjne w sporcie przebiegają w sposób odmienny i przy zastosowaniu innych technologii, niż w pozostałych obszarach życia społecznego, co sprawia, że pomiędzy procesami rozwoju w sporcie i poza nim istnieją pewne różnice. Zmiany organizacyjne w sporcie następują na zasadzie "zewnętrznego dostosowania się", natomiast przeobrażenia wewnętrzne pojawiają się z pewnym opóźnieniem. Dlatego też zarządzanie sportem w aspekcie politycznym, kulturowym i zawodowym nie dostosowuje się do analogicznych reguł występujących w życiu społecznym.
Jeżeli zatem założymy, że sport i związani z nim ludzie jest w jakimś odrębnym światem, kierującym się własnymi zasadami funkcjonowania, to trzeba też rozważyć w jakim stopniu - traktując salę treningową czy stadion jako miejsce pracy - występują tu czynniki sprzyjające zażywaniu narkotyków (i lub) stosowaniu dopingu.
Organizacje sportowe niewątpliwie tworzą potencjalne warunki do zażywania niedozwolonych środków dopingujących. Przede wszystkim tworzą łatwiejszy do nich dostęp. Klimat panujący w klubach może niekiedy tworzyć wręcz przymus ich stosowania. Wyczynowi sportowcy są w większości przypadków wyizolowani z normalnego życia towarzyskiego i chronieni przed kontaktami seksualnymi. W miejscu pracy praktycznie nie istnieje kontrola antydopingowa. Istnieją też szerokie możliwości konspirowania w gronie klubowych kolegów. Czynnikiem sprzyjającym jest stres, napięcie i chęć podejmowania ryzyka, nie mówiąc o poczuciu zagrożenia przed utratą zdobytej pozycji (rezultatu - rekordu).
IV. Sport i narkotyki
W celu uzyskania chociażby częściowej odpowiedzi na pytania o relacje pomiędzy sportem a zażywaniem narkotyków, w latach 1999-2000 przeprowadzono serię empirycznych badań na temat związków pomiędzy sportową aktywnością młodzieży i przyjmowaniem narkotyków. Badania odbyły się na próbie 1103 uczniów. W skład grupy weszli młodzi ludzie reprezentatywni w punktu widzenia płci, typu szkoły i pochodzenia społecznego, ocenianego wedle poziomu wykształcenia ojców. Szczególne znaczenie mieli wśród badanych wszyscy uczniowie Szkoły Sportowej im. rpda Csandyego.
Badana młodzież została podzielona na cztery grupy: 1) sportowców wyczynowych; 2) tych, dla którzy sport traktują tylko jako hobby; 3) tych, którzy w ogóle nie uprawiają sportu i wreszcie 4) tych, którzy dawniej uprawiali sport, ale obecnie nie zajmują się nim.
Badania objęły szeroki spektrum sytuacji życiowych, odniesień emocjonalnych, opinii i odczuć związanych ze sportem. Badano też zachowania i postawy odnoszące się do zażywania narkotyków. Pojęcie to potraktowano dość szeroko, umieszczając w jego polu znaczeniowym środki legalne (tytoń, alkohol) oraz środki nielegalne (narkotyki). Nie badano problemów związanych legalnymi lub nielegalnym farmaceutykami, ponieważ zmusiłoby to do badania problematyki dopingu, czego chciano uniknąć.
Jeśli chodzi o związek pomiędzy uprawianiem sportu a paleniem tytoniu, to okazało się, że najwięcej nikotynowych abstynentów jest wśród młodzieży uprawiającej sport wyczynowo. Wydaje się zatem, że rzeczywiście sport jest jednym z czynników odstraszających od palenia. Trzeba jednak dodać, że blisko połowa badanych uprawiających sport zawodowo kiedyś w przeszłości paliła, niemal jedna piąta pali regularnie. Oznacza to, że dla znacznej części badanych sport wyczynowy i palenie tytoniu są czynnościami do pogodzenia. Nieco inne wyniki otrzymano jeśli chodzi o spożywanie alkoholu.
Ilość młodych spożywających regularnie alkohol w gronie osób aktywnie uprawiających sport jest znacznie niższa niż wśród pozostałych. Jednocześnie jednak jeśli chodzi o samotne picie i picie sporadyczne fakt uprawiania sportu wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. Abstynencja nie jest czymś charakterystycznym ani dla sportowców wyczynowych, ani dla hobbystów czy dla nie uprawiających sportu w ogóle. Można zatem stwierdzić, że aktywne uprawianie sportu powstrzymuje jedynie przed piciem bez umiaru, natomiast przed innymi formami spożycia - nie.
Jeśli chodzi o narkotyki wyniki okazały się być podobne. Aktywne uprawianie sportu powstrzymuje od regularnego zażywania narkotyków, nie odstręcza jednak od różnego rodzaju prób i eksperymentów. Można bez wątpienie stwierdzić, że aktywność sportowa potencjalnie oddala w czasie moment podjęcia pierwszej próby zażycia, a następnie regularnego zażywania. Ale jeśli chodzi o ilość narkotykowych abstynentów, to aktywność sportowa lub jej brak nie ma większego znaczenia. Warto natomiast zwrócić uwagę na fakt, iż w gronie tych badanych, którzy dawniej uprawiali sport, a teraz się z niego wycofali, regularne zażywanie narkotyków jest niepokojąco wysokie. Liczba abstynentów w tym gronie jest najniższa, co może świadczyć o tym, że zarzucenie aktywności sportowej sprzyja skłonności do narkotyków.
Badano też jaką młodzi widzą rolę sportu w ich w dalszym życiu, w przyszłości. Okazało się, że ani zaangażowanie się w działalność sportową, ani refleksje dotyczące przyszłości - w której, zdaniem badanych, sport będzie miał doniosłą rolę, nie są czynnikami odstraszającymi od narkotyków. Albo przynajmniej nie bardziej istotnymi od faktu uprawiania sportu dziś. Można zatem powiedzieć, że uprawianie sportu nie chroni przed narkotykami - choć z drugiej strony nie jest też czynnikiem zwiększającym to ryzyko.
Reasumując można powiedzieć, że wyniki badań pozwalają na wysnucie ogólnych wniosków dotyczących wpływu sportu na spożycie używek i narkotyków. Okazuje się, że uprawianie sportu nie ma istotnego znaczenia z punktu widzenia spożycia tzw. legalnych używek (tytoń, alkohol). W przypadku narkotyków relacja ta wygląda nieco inaczej. Okazało się bowiem, że im bardziej młodzi poddają się wymogom i rygorom sportu, im pełniej akceptują normy współżycia obowiązujące w sporcie i jego system wartości, tym bardziej widoczna jest ich niechęć do narkotyków. (...)
Trzeba wszakże stwierdzić, jeśli chodzi o narkotyki, młodzież w wieku 14-18 lat poddawana jest takim pokusom niekorzystnym wpływom społecznym, których sport, niestety, nie zawsze jest w stanie zrównoważyć czy wyeliminować. Oznacza to, rzecz jasna, że w środowisku młodzieży uprawiającej sport nie należy rezygnować z wprowadzania programów zapobiegających narkomanii - wprost przeciwnie.

D. PALENIE TYTONIU

Tytoń a zdrowie w Polsce
Umieralność na raka płuca i zawały serca u polskich mężczyzn w średnim wieku należała na początku lat 90. do najwyższych na świecie.
Obserwowany po II wojnie światowej szybki wzrost konsumpcji tytoniu w Polsce spowodował nasilenie epidemii chorób odtytoniowych, głównie nowotworów złośliwych i chorób układu krążenia. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że ok. 42% wszystkich przedwczesnych (przed 70. r.ż.) zgonów u mężczyzn i 10% u kobiet wynikało w tym czasie z palenia. Co roku na choroby odtytoniowe umierało ok. 70 tys. Polaków, w tym 50 tys. przedwcześnie. Epidemia schorzeń odtytoniowych przyczyniła się do skrócenia o parę lat oczekiwanej długości życia polskich mężczyzn oraz do zahamowania przyrostu tego wskaźnika u kobiet. Szansa dożycia przez 1 5-letniego chłopca 60. r.ż. była w Polsce w 1990 r. nie tylko 2-krotnie mniejsza niż w krajach wysokorozwiniętych, ale także mniejsza niż w krajach Ameryki Łacińskiej, Chinach, a nawet Indiach. WHO i Bank Światowy ostrzegły, że zjawiska te zagrażają społeczno--ekonomicznemu rozwojowi Polski i powinny być brane pod uwagę w planach reformy ustrojowej.
Demokratyzacja kraju na początku lat 90. doprowadziła do przewartościowania postaw Polaków wobec zdrowia. W tworzącym się społeczeństwie obywatelskim zdrowie stało się ważną wartością społeczną, a jego poprawa koniecznym warunkiem indywidualnego i społecznego rozwoju. Na szerszą skalę podjęto populacyjne działania edukacyjne, rozpoczęto także prace nad stworzeniem nowoczesnego ustawodawstwa antytytoniowego. 9 listopada 1995 roku Polska stała się pierwszym krajem w Europie Środkowowschodniej, w którym uchwalono zgodne ze standardami światowymi prawo antytytoniowe. Eksperci WHO oceniają, że polska ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych należy do najnowocześniejszych na świecie. Najważniejszą rzeczą było zobligowanie Rady Ministrów RP do ustalenia rządowego programu antytytoniowego. Program taki został przyjęty przez Radę Ministrów w 1997 r., a jego wdrażanie w skali całego kraju rozpoczęto w 1999 r., kiedy decyzją Sejmu RP znowelizowano ustawę z 1995 r., określając m.in. źródła finansowania programu z budżetu państwa (0,5% podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe).
Działania edukacyjne i interwencyjne objęte programem dotyczą społeczności lokalnych, środowiska pracy, dzieci i młodzieży, kobiet ciężarnych, grup zawodowych odpowiedzialnych za leczenie i profilaktykę chorób odtytoniowych (np. lekarzy i pielęgniarek) oraz edukację zdrowotną społeczeństwa (np. nauczycieli). Przyzwolenie społeczne zyskała polityka zakazu palenia w placówkach służby zdrowia, szkołach, urzędach państwowych, a także innych miejscach publicznych i zakładach pracy. Włączenie masmediów do prowadzonych od początku lat 90. ogólnopolskich kampanii zdrowotnych podniosło skuteczność działań edukacyjnych oraz pozwoliło stworzyć ogólnodostępną sieć informacji i instytucji (np. poradni telefonicznych), które pomogły palaczom w zaprzestaniu palenia tytoniu.
Działania te spowodowały spadek częstości codziennego palenia - u mężczyzn pow. 20 r. ż. z ok. 65% w 1982 r. do ok. 46% pod koniec lat 90., u kobiet odpowiednio z ok. 31% do ok. 25%. Badania monitorujące efekty kampanii zdrowotnej „Rzuć palenie razem z nami” pokazują, że tylko w jej wyniku ok. 2,5 mln polskich palaczy zdecydowało się zerwać z nałogiem. Odsetek nigdy niepalących dorosłych mężczyzn, wynoszący w latach 70. ok. 10%-15%, pod koniec lat 90. zwiększył się do 29%. Porównania międzynarodowe wskazują, że gotowość polskich dorosłych palaczy do zerwania z nałogiem (ok. 70%) należy do najwyższych w Europie. Odsetek palących lekarzy, wynoszący w latach 80. u mężczyzn 30% a u kobiet 20%, obecnie w niektórych grupach społeczno-zawodowych (np. u internistek w wieku do 30. r.ż. -5%) zmniejszył się do poziomu standardów światowych (2-5% w USA, 5-7% w Wlk. Brytanii).
Badania naukowe pokazały jednak, że opisywane wyżej korzystne zmiany w postawach wobec palenia tytoniu dotyczyły głównie tej części społeczeństwa polskiego, która w mniejszym stopniu była uzależniona od tytoniu, a przez fakt zamieszkania w dużych aglomeracjach miejskich i wysoki poziom swojego wykształcenia miała większą szansę aktywnego włączenia się w proponowane działania profilaktyczne oraz racjonalnego przewartościowania swoich postaw zdrowotnych. W najbliższych latach większą uwagę trzeba będzie poświęcić osobom fizjologicznie uzależnionym od tytoniu, którym trudno jest zaprzestać palenia bez profesjonalnego wsparcia terapii odwykowej oraz biedniejszym i gorzej wykształconym grupom palaczy, którzy z jednej strony należą do najczęstszych konsumentów tytoniu i ponoszą największe wydatki na wyroby tytoniowe (co dodatkowo przyczynia się do pogarszania ich sytuacji materialnej), z drugiej zaś strony mniej efektywnie reagują na racjonalne argumenty działań edukacyjnych. Działania profilaktyczne należy również skupić na postawach dzieci i młodzieży oraz ich środowisku. Agresywna reklama i promocja papierosów w latach 90., skierowana głównie do młodzieży i kobiet, spowodowała prawie dwukrotny wzrost częstości palenia wśród 15-letnich dziewcząt (z 16% w 1990 r. do 28%w 1998 r.). Mimo znaczącego spadku odsetka kobiet palących w okresie ciąży (z 30% w 1990 r. do ok. 15% pod koniec lat 90.) ok. 120 tys. dzieci jest ciągle narażonych na wymuszone bierne inhalowanie dymu tytoniowego.
W ślad za korzystnymi zmianami w postawach wobec palenia tytoniu w latach 90. nastąpiła poprawa stanu zdrowia społeczeństwa polskiego, przede wszystkim u mężczyzn. Najwyraźniej pokazują to zmiany w umieralności na raka płuca, choroby prawie wyłącznie występującej u palaczy tytoniu. Umieralność na raka płuca u mężczyzn w wieku 20-44 lat spadła w ostatnich 1 5 latach o ok. 33%. Spadek umieralności na raka płuca u mężczyzn w średnim wieku (45-64 lat) również był znaczący (19%). Dla porównania na Węgrzech, do niedawna posiadających ten sam poziom zagrożenia rakiem płuca co Polska i nie prowadzących polityki antytytoniowej, umieralność na raka płuca u mężczyzn nadal rośnie i osiągnęła poziom nie notowany wcześniej na świecie. Zmniejszenie się częstości palenia tytoniu w dorosłej populacji kraju jest również jedną z najważniejszych przyczyn obserwowanego od początku lat 90. spadku umieralności na choroby sercowo-naczyniowe, przede wszystkim zawały serca. Zmniejszenie się częstości palenia przez kobiety w okresie ciąży przyczyniło się natomiast do znacznego spadku zgonów niemowląt w Polsce w tym okresie. Korzystne zmiany w obrazie chorób spowodowanych paleniem tytoniu doprowadziły do szybkiej poprawy ogólnego stanu zdrowia społeczeństwa polskiego, w tym do wzrostu przeciętnej długości życia Polaków, o około 3 lata wśród mężczyzn i 2 lata wśród kobiet.

Na czym polega nałogowe palenie papierosów?
Jesteśmy ostrzegani przed skutkami palenia - na przystankach tramwajowych i paczkach papierosów. Dlaczego? Czy nie ma nic groźniejszego? Czy to coś daje? Jak reagujemy na komunikat: „Palenie powoduje raka i choroby serca”? Wiele osób palących papierosy setki razy odruchowo zawiesza wzrok na tym stwierdzeniu - z lekceważeniem, nieuważnie, często bezmyślnie. „Rak?? Po co aż takie słowa.”
Świadomość palenia i jego skutków jest związana z wkomponowaniem papierosa w rzeczywistość, spowszednienie, możnaby powiedzieć normalność, z której różne ostrzeżenia wyrywają z najwyższą trudnością, chociaż są prawdziwe: rak jest przyczyną śmierci osób palących: 10,8 % umiera na raka płuc, 5,4% - na raka krtani, 4,1 % na raka jamy ustnej a 3,4% na raka przełyku (razem: 23,7 %!).
Mało kto z palących w to wierzy, rzadko kto odnosi do siebie ewentualność dotknięcia aż takimi skutkami palenia papierosów.
Z praktyki zajmowania się pomaganiem osobom uzależnionym wiadomo, że:
czynnikiem, który skłania do podjęcia decyzji o rozstaniu z używką jest element destrukcji, a ściślej - świadomość rzeczywistej możliwości doznania negatywnych skutków nadużywania, realne zagrożenie nimi.
Alkoholicy budują swoje przeświadczenie o niegroźności nadużywania alkoholu na zaprzeczaniu jego widocznym skutkom. Natomiast osoby palące papierosy swoje przekonanie na temat niewielkiego zagrożenia negatywnymi skutkami opierają między innymi na rzeczywistych, nie zawsze uświadamianych cechach tego nałogu - na tym że jest on: 1/ tak bardzo spowszedniały w ich życiu, 2/ pozbawiony dającej się zauważyć przez lata palenia eskalacji negatywnych skutków.
Bezpośrednim efektem tego jest skłonność wielu osób palących nałogowo do przyznawania, że wprawdzie możliwe, iż są uzależnione od palenia papierosów - inaczej niż ma to miejsce u osób uzależnionych od alkoholu, konsekwentnie wypierających się takiej identyfikacji. Palacze, jeśli nawet zauważają jakieś jego cechy: przymus zapalenia, gorączkowe poszukiwania gdy brak papierosa - to z tych spostrzeżeń nie wynika dla nich nic, co mogłoby je skłonić do podjęcia próby rozstania z nałogiem. Raczej traktują to jako dowody na nieszkodliwość uzależnienia oraz potwierdzenie prawdopodobieństwa, że wszyscy ludzie są od czegoś uzależnieni i jest to taka ot po prostu ludzka, niezbyt groźna słabość.
Głębokie „wsiąknięcie” palenia papierosów w codzienność funkcjonowania osób palących jest ważną i pierwszoplanową cechą palenia. Przenika ono wiele zwyczajnych, mało zauważalnych sytuacji, w których odruchowo sięga się po papierosa. W programach odwykowych dla palaczy od tego więc poziomu zaczyna się pracę: od zauważenia, że palisz, że ta czynność ma jakieś znaczenie (wielu palaczy bardzo jest bliskich myślenia: że nie), i że palenie papierosów czymś dla palącego skutkuje.
Za zajęcia przez palenie wysokiej pozycji w życiu palaczy odpowiada jeszcze kilka innych czynników: rodzaj i struktura czynności jaką jest palenie papierosów, nie doświadczanie widocznych negatywnych skutków bezwzględnie utożsamianych z paleniem, istnienie silnej i znaczącej subkultury palaczy.

I . RODZAJ I STRUKTURA CZYNNOŚCI PALENIA
Palenie jest czynnością bardzo złożoną. Uzależnienie od niego przebiega na kilku poziomach funkcjonowania:
1. fizycznego uzależnienia organizmu od nikotyny,
2. zachowania - sposób funkcjonowania i styl życia (uzależnienie od mechanicznych odruchów towarzyszących paleniu, od nawykowego sięgania po papierosa w pewnych sytuacjach oraz deficyty umiejętności w ważnych obszarach życia)
3. nawyku tłumienia pewnych stanów emocjonalnych poprzez zapalenie papierosa (nawyk regulowania uczuć)
4. przekonań na temat palenia („filozofia palacza”)

ZACHOWANIA
Na pierwszy poziom składa się z wiele wyuczonych, prostych, prawie niezauważalnych czynności, takich jak: zapalanie, sposób trzymania papierosa, pozycja ciała przy paleniu, zaciąganie i wydmuchiwanie dymu, strząsania popiołu, czy gaszenie papierosa. Czynności te angażują najbardziej podstawowe automatyczne odruchy: oddychanie, ssanie, mimikę (spójrzmy na wyraz twarzy zaciągającego się dymem), uwalnianie drobnych napięć mięśni ręki trzymającej papierosa czy strzepującej popiół, sprzęgając się z nimi dość trwale w jedno zachowanie. To główny obszar, w którym poczuje braki palący, który porzuciłby palenie. Jego ciało na poziomie właśnie tych najprostszych czynności będzie się czegoś domagało, odczuje ich silny brak i długo je będzie je pamiętać.
Drugi obszar dyskomfortu dla abstynenta papierosowego to sytuacje i różne działania którym towarzyszyło palenie. Nitki wiążące z nimi są innego rodzaju, choć nie mniej silne. Wyobraźmy sobie w jakich sytuacjach ludzie nie palą. W odróżnieniu na przykład od osób nadużywających alkoholu osoby nałogowo palące nie znają kategorii „sytuacja papierosowa”, którą jak „sytuację alkoholową” trzeba by jakoś specjalnie stworzyć. Alkoholik, którego przymus popycha do picia w coraz większej ilości sytuacji może wprawdzie napić się wszędzie, ale większość tych sytuacji nigdy nie będzie uznana za naturalne, a co za tym idzie pijący często będzie musiał włożyć sporo wysiłku by w nich zrealizować swój zamiar napicia się.
Palacz tego nie musi! Można palić na stojąco, leżąc, siedząco, idąc ulicą, leżąc w wannie lub siedząc w toalecie, jadąc samochodem, pisząc (nie przerywając pisania !), wbijając gwoździe, mówiąc - tylko z przerwą na wdech dymu i wydech. Zdarzają się osoby próbujące palić w trakcie jedzenia. Palenie papierosów w obecnych czasach nie ma też jakiegoś odświętnego, nadzwyczajnego charakteru i nie odgrywa żadnej szczególnej roli w naszych rytuałach, tak jak ciągle jeszcze alkohol. Nikomu planującemu powiedzmy przyjęcie, czy finał załatwienia z kimś jakiejś sprawy nie przyjdzie do głowy zastanawiać się co i ile zapalimy. A więc palenie to zwykła, banalna normalka nad którą nie warto się zastanawiać. Nikt nie będzie więc niepokoić się czymś, co jest tak mało zauważalne, powszednie, niczego nie wymagające - prawie takie jak poruszanie się czy oddychanie.
Istnieje też potwierdzone tak badaniami, jak również potocznymi obserwacjami mocne psychofizyczne powiązanie nawyku palenia - poprzez silnie ukształtowane odruchy - z takimi czynnościami jak: picie kawy, jedzenie i picie alkoholu. Ewentualna decyzja o ograniczeniu palenia lub jego zaprzestaniu zmusiłaby więc palacza do wprowadzenia ograniczeń w pozostałych z tych czynności, co jeszcze bardziej utrudnia mu wytrwanie w swoim zamiarze, stawiając przed koniecznością rozciągnięcia działań odwykowych na więcej czynności i sytuacji.
Do „uzwyczajnienia” czynności palenia oraz zakorzenienia w nawykach przyczynia się także niezwykle częsta jej powtarzalność oraz krótkotrwałość działania pojedynczego papierosa. Efekt jego wypalenia znika po ok.1 godzinie. Zmusza to palącego do częstego sięgania po papierosa w różnych codziennych sytuacjach. By się znowu lepiej poczuć trzeba wypalić następnego, a więc powtórzyć pewien zestaw czynności. Palacze nałogowi wypalają na ogół ok. 20 papierosów dziennie - 20 razy powtarzają więc te same czynności w pewnych, tych samych niepozornych sytuacjach. I tak codziennie, latami. Przez 5 lat palenia po 20 papierosów dziennie daje to 36500 (!) powtórzeń. Trudno o równie mocno ugruntowane częstym powtarzaniem inne zachowanie. Z tego bierze się spora część siły nawyków i odruchów związanych z paleniem. Tworzy to razem obraz siły uzależnienia, a co z tego wynika pozwala zrozumieć częste trudności w wyobrażeniu sobie przez osobę paląca życia bez papierosa i przeżywanie przez nią silnego lęku wywoływanego perspektywą braku.
Kolejny czynnik wprzęgający się w styl funkcjonowania palacza to „służące” paleniu deficyty ważnych umiejętności życiowych. Nieumiejętność zachowania się („poradzenia sobie”) zwłaszcza w takich sytuacjach jak: przeżywanie i wyrażanie emocji, odpoczynek i regeneracja, stres i radzenie sobie z nim, samoocena i autogratyfikacja, kontakty z innymi - wywołuje zapotrzebowanie na znalezienie jakiegoś na nie sposobu zaradczego. Palenie wiele załatwia: zamiast uczenia się odczuwania i wyrażania emocji - stłumienie papierosem, zamiast uczenia się sposobów wypoczywania i regeneracji - zapalenie „relaksującego” papierosa, zamiast poznawania sposobów na nawiązanie rozmowy - propozycja „zapali Pani?”, gdy brakuje wątków w rozmowie - kolejny wdech i wydech dymu tytoniowego. Palenie pasuje do takich braków a one do niego. Odstawienie papierosów dezorganizuje funkcjonowanie i zmusza albo do uzupełnienia deficytów umiejętności albo do powrotu do palenia. Uzupełnienie tych deficytów w trakcie palenia osłabia motywację do jego kontynuowania, często wręcz wypierając palenie. Na przykład wykształcenie nawyku ćwiczeń fizycznych kłóci się z czynnością palenia i niejako zmusza do wybierania między tymi nawykami.
Wypełnianie deficytów paleniem przez długie lata wykształca szczególnie niekorzystne nawyki w obrębie sposobu funkcjonowania:
· nawykowego zastępowania paleniem innych ważnych umiejętności (czemu towarzyszy przekonanie, iż palenie jest wartościowym sposobem na wypoczynek, stres, kontakty itp.)
· rezygnacji z wysiłku mobilizowania się do nabywania ważnych umiejętności na rzecz prostych substytutów dających złudzenie „radzenia sobie”
Wiedza i chęć nie przekładają się automatycznie na zdolność działania - do zmiany zachowań potrzebny jest trening umiejętności


OBRAZ PALENIA - „FILOZOFIA PALACZA”
Nie wzbudza niepokoju robienie czegoś, co tak niewiele kosztuje, a jest takie dobre, co w poczuciu palacza tyle mu daje odprężenia czy wytchnienia. Widoczne dla niego skutki palenia przychodzą po wielu latach i są uzależnione od ogólnej kondycji człowieka i jego predyspozycji fizycznych. Palacz mający silny organizm, z kilkunastoletnim stażem palenia nie wie jak mógłby lepiej funkcjonować w swoim przedziale wieku (jeśli nic mu nie dolega) gdyby nie palił, czego miałby więcej i co by się zmieniło na tyle by próba porzucenia palenia mogła mu się wydać warta podjęcia. Do tego prawdą, na której potwierdzenie palący znajdą w swoim otoczeniu wiele dowodów jest też to, że nie każdy palący umiera na raka.
Z badań nad skutkami palenia wynika, że conajmniej 50 % palaczy ma poważne problemy zdrowotne. Zawsze więc można mieć nadzieję, że jest się w tej drugiej połowie. Co bardzo ważne problemy te nie są następstwem pojedynczego wypalenia papierosa. Ten związek jest nie do zauważenia bo nie istnieją incydenty pojedynczego nadużycia, jak w przypadku innych nałogów, kiedy to nadużycie czegoś (alkoholu, jedzenia, pracy) skutkuje różnymi dolegliwościami wkrótce potem. W tych przypadkach związek jest widoczny, a zaprzeczenie powiązaniu przykrych konsekwencji z nadużywaniem czegoś wymaga wysiłku umysłu. Z paleniem papierosów tak nie jest.
Nadużycie ani negatywne skutki palenia nie łączą się z wypalanym pojedynczym papierosem (a przecież między kolejnymi robimy przerwę, choćby krótką). Nadużywamy paląc więcej w ciągu dnia. Tym łatwiej jest o przeświadczenie, że pojedynczy papieros nic nie kosztuje, a przecież palimy po jednym, inaczej niż alkoholicy, którzy od jakiegoś czasu doskonale wiedzą, że wprawdzie jeden kieliszek może by nie zaszkodził, ale fakt wypijania jednego i zatrzymywania się na tym należy do przeszłości. Konsekwencji palenia więc nie widzimy. By je znać musielibyśmy wykonać pewną szczególną pracę: coś poczytać, zbadać swój organizm, pójść do lekarza, specjalnie siebie poobserwować. Ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie sam z własnej woli, specjalnie poszukiwał powodów do straszenia siebie kiedy wydaje się, że jest dobrze i nic złego się nie dzieje. Z kolei rozpoznane u palącego w jakimś momencie poważne schorzenie najczęściej swoimi rozmiarami, dramatyzmem sytuacji ani nie pasuje do niewinnych paru „dymków” ani też nie jest wynikiem właśnie wypalonego tego akurat papierosa.
Na sposób myślenia o paleniu i jego wpływie (w tym o negatywnych skutkach) na funkcjonowanie decydują:
· wiedza (naukowe, w miarę obiektywne informacje o rzeczywistości - o tym jak jest naprawdę)
· sposób doświadczania palenia - poziom świadomości i wglądu w cały obraz tej czynności oraz jej interpretacja (samo wiedza)
· pozytywne doświadczenia (korzyści) - w czym realnie pomógł papieros
Czynniki te układają się w pewną strukturalną całość - sposób myślenia o paleniu i rodzą związane z nim oczekiwania. Ten system przekonań podtrzymujących palenie (stopień przyzwolenia i zachęcania) w opinii wielu badaczy nad problemami związanymi z kontrolowaniem zachowań decyduje często faktycznie o sięgnięciu po papierosa - uruchamiając psychofizyczną gotowość organizmu do tej czynności. Można zauważyć w reakcjach palaczy, że to właśnie ta „filozofia” często jest najmocniejszą tarczą, od której odbijają się wszelkie dobre rady otoczenia czy pełne troski zwracanie uwagi na... Ponadto analiza załamań abstynencji pokazuje pewną specyficzną sekwencję reakcji: bodziec wyzwalający (pokusa) - przekonanie przyzwalające - pozytywna reakcja emocjonalna (nadzieja na efekt) - nagradzające działanie - zapalenie.
Przekonania na temat palenia mają najczęściej charakter zniekształcających racjonalizacji - iluzji i zaprzeczeń, w większości prowadzących do: pomniejszania strat wynikających z palenia, eksponowania zysków, podważania potrzeby oraz możliwości zmiany (zaprzestania).
O sięgnięciu po papierosa często decydują przekonania - stopień przyzwolenia (zachęta, nadzieja na pozytywne efekty, brak wiedzy i wyobrażenia o niskiej szkodliwości, poczucie zdeterminowania itp.)

NAWYKI EMOCJONALNE - REGULOWANIE UCZUĆ
Podstawowym powodem sięgania po papierosa jest chęć poprawy samopoczucia. W sposób naturalny - bez palenia - na strukturę reakcji emocjonalnej składa się:
· pobudzenie - przeżywanie jakiegoś uczucia na przykład lęku, irytacji, euforii, wstydu, poczucia winy,
· ekspresja - wyrażenie, okazanie, zareagowanie,
· rozładowanie dające poczucie ulgi i uspokojenia.
Aby to mogło nastąpić konieczne jest przede wszystkim rozpoznanie stanu emocjonalnego oraz podjęcie aktywności pozwalającej na ekspresję emocji. Z różnych powodów bywa to utrudnione: nie jesteśmy świadomi własnych uczuć, nie odróżniamy ich, wstydzimy się i nie pozwalamy sobie ich okazywać, boimy się, że będą źle o nas świadczyć, nie spostrzegamy sytuacji za pozwalającą na reakcję. Jeśli nie rozładujemy napięcia wywołanego powstałym stanem emocjonalnym będziemy odczuwać silny dyskomfort. I w takich okolicznościach poprzez zapalenie papierosa odczujemy ulgę ponieważ w jego wyniku zniknie uczucie napięcia, pojawi się ulga. Stąd pomysł, że papieros uspokaja. W rzeczywistości nie uspokaja tylko znieczula - uczucia pozostają nie rozładowane, zalegają w nas nadal tylko tego nie czujemy. Łatwo ten stan pomylić z odczuciem ulgi wywołanej rozładowaniem emocjonalnym i uspokojeniem (i tu ulga - i tu ulga), łatwo o przekonanie o dobroczynnym oddziaływaniu papierosa.
Nie jesteśmy przy tym świadomi, że powtarzając czynność palenia utrwalamy kolejne niekorzystne nawyki emocjonalne:
· reagowania papierosem na pewne stany (gdy się więc pojawia pewne uczucie - odruchowo dajemy mu odpowiedź w postaci papierosa - powstaje odruch: stan emocjonalny - papieros)
· nawyk tłumienia uczuć (zamiast naturalnego rozładowywania), co w efekcie prowadzi do coraz szybszego i bardziej nerwowego reagowania tłumieniem na wszelkie pojawiające się emocje, a to z kolei - do utraty kontaktu z własną emocjonalnością i pogłębiającą się dezorientacją w sprawie tego, co się z nami dzieje
Błędny wniosek: Utożsamianie rozładowania emocjonalnego i dobrego samopoczucia z zapaleniem papierosa!

II. SUBKULTURA PALACZY
Powszechność i codzienność czynności palenia wykształciła grupę społeczną palaczy, mającą jak wszystkie grupy o jakimś statusie - swoje miejsca, przywileje, obyczaje. Miewamy okazję widzieć, co dzieje się, kiedy podejmowane są próby „odnormalnienia” palenia. Palacze reagują podobnie jak reagują na przykład mniejszościowe grupy narodowościowe oburzeniem, gdy są dyskryminowane. I co osiągają: ze w imię pojęcia wolności uznaje się ich prawa, ograniczane wprawdzie, ale zawsze: mają swoje sale w restauracjach, wydzielone miejsca na dworcach itp.
Żadna inna grupa ludzi, którzy powiedzmy chcieliby się upić, przejeść czy w inny sposób sobie szkodzić nie jest tak uprzywilejowana. A taka społeczność oddziaływuje na świadomość jej uczestników utrudniając próby rewidowania myślenia o nałogu i jego roli.
Wspominałem już o powiązaniu palenia ze spożywaniem kawy, alkoholu, jedzeniem. Kultura palaczy to często także więc kultura kawoszy, smakoszy, czy lubiących wypić. Strach pomyśleć z jaką wewnętrzną presją musi się zmierzyć osoba rzucająca palenie, jakie i czego dotyczące poglądy wystawić na próbę. „To już nic mi nie zostanie ?”.

III. ZAPANOWANIE NAD NAŁOGIEM
Rzadko słyszymy by ktoś oferował komuś fachową pomoc terapeutyczną, czy choćby tylko informował o jej potrzebie. To kolejna różnica między paleniem a innymi nałogami. Rosną oczekiwania zaprzestania palenia, niestety z lekceważeniem dla pomocy i wręcz wymaganiem by zrobić to łatwo, szybko, radykalnie i nie przesadzać z trudnościami.
Realnie nie traktuje się uzależnienia od palenia papierosów i nikotyny jako choroby, a więc czegoś, co wymagałoby udzielenia pomocy człowiekowi rozstającemu się z papierosami. O tym, że może to być choroba świadczy choćby fakt umieszczenia „Zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania spowodowanych paleniem tytoniu” w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych - pod numerem statystycznym F17. A jako jedną z postaci tych zaburzeń uznano „Zespól uzależnienia” (numer statystyczny F17.2) charakteryzujący się następującymi objawami:
· silnym pragnieniem lub poczuciem przymusu przyjmowania substancji
· upośledzeniem zdolności kontroli (np. rozpoczynania, kończenia, poziomu czy sytuacji użycia)
· fizjologicznymi objawami stanu abstynencyjnego (odstawienia)
· wysoką tolerancją (konieczność przyjmowania w istotnie wzrastającej ilości w celu osiągnięcia działania lub pożądanego efektu)
· -porzucanie i ograniczanie zachowań alternatywnych uporczywe przyjmowanie mimo stwierdzonych szkód (konieczne rozpoznanie 3 lub więcej z powyższych objawów).
Uzależnienie od nikotyny to specyficzna relacja między papierosem, a człowiekiem i jego: organizmem, myślami, zachowaniami (nawykami, odruchami, sytuacjami, emocjami) polegająca na nieadekwatnym nadaniu paleniu pozytywnej oraz głównej roli w radzeniu sobie (sposób na to aby nie czuć się bezradnym)
Objawy choroby rzucają się w oczy, ale mimo, iż tak widoczne zaliczamy je do niegroźnych ludzkich ułomności, o których przez długi czas palenia można opowiadać na spotkaniach towarzyskich bawiąc tym gości: jak to zabawne, kiedy w środku nocy biegłem będąc prawie w piżamie do nocnego sklepu po paczkę papierosów, gdy uświadomiłem sobie, że nie mam już ani jednego, i przeraziłem że nie doczekam ranka (przymus palenia), albo jak w trakcie podniecającej pracy paliliśmy jak smoki jednego za drugim, nie zauważając że to już kolejne paczki, nie jedząc, nie widząc nic poprzez opary dymu ale za to jak nam świetnie szło (utrata kontroli). A następnego dnia: kapeć w ustach, bolała głowa, chciało się pić, poczucie winy względem siebie a zrobienie sobie z tego powodu przerwy w paleniu spowodowało rozdrażnienie, wywołało lęk, ślinotok, szczękościsk, potrzebę ciągłego jedzenia i niepokój ruchowy (objawy abstynencyjne).
Jeśli traktujemy palenie jak chorobę to konsekwencją takiego podejścia powinna być również zgoda, że adekwatnym sposobem poradzenia sobie z tym zjawiskiem jest leczenie. Uznanie palenia za nawyk, przyzwyczajenie - coś normalnego skłania niestety do wymagania od siebie rzucenia palenia samemu, w oparciu tylko o własne chcenie i siłę. „Jeśli tak normalnie palę to powinienem też normalnie przestać”. Niestety tak nie jest.
Większość palaczy nieco bardziej świadomych tkwienia w szponach nałogu i jego skutków myśląc o zaprzestaniu, w pierwszej kolejności dostrzega wszechobecność w codzienności i wrośnięcie palenia w ich życie. Tym samym słusznie zresztą przewiduje trudność wyeliminowania tej czynności i problemy z jakimi będzie się musiała zmierzyć. To przeraża. I nawet gdy taka decyzja jest blisko ogrom tych trudności obezwładnia, i prowadzi do przekonania, że wprawdzie nie paląc czegoś bym sobie niedobrego zaoszczędził, może przed czymś uchronił, może w czymś by mi się poprawiło ale jak to udźwignąć ? Ci którzy może i by się z tym zmierzyli - zwyczajnie - słusznie boją się takich zmagań, cierpienia, długich dni pełnych zaciskania zębów. Badania pokazują, że tylko 15 % palaczy skutecznie rzuca palenie bez pomocy (a i u tych nic nie wiadomo o wpadkach). Pozostałym potrzebna jest pomoc - często medyczna, psychologiczna oraz przyjaciele.

Etapy w zapanowaniu nad nałogiem:
· wyodrębnienie palenia spośród innych naturalnych, zdrowych czy koniecznych działań człowieka i zauważenie jego rozmiarów,
· identyfikacja - poznanie swojego palenia przez palącego i rzetelna obiektywizacja sytuacji (objawy, skutki)
· „odnormalnienie” - uznanie palenia za patologię prowadzącą do groźnych następstw poprzez zmian poprzez: edukację, pracę nad zmianą przekonań i motywacją
· bardzo dobre przygotowanie do okresu odstawienia, nawrotów i pomoc w trakcie głownie poprzez: opracowanie strategii antynawrotowej i trening umiejętności (odmawiania, planowania, monitorowania, hamowania - zachowań, myśli, emocji), zmianę nawyków. Większość niepowodzeń w zaprzestaniu palenia wynika z braku jakiegokolwiek przygotowania do poradzenia sobie z nieuchronnie następującymi po jakimś czasie nawrotami uzależnienia, a co za tym idzie wzrostem chęci zapalenia i osłabieniem zdolności zapanowania nad nią
Rozpoznawanie skutków palenia wymaga sporej nieprzyjemnej pracy. Trudno jest je wyśledzić w swoim życiu zanim pojawią się te najgorsze - choroby. Dzieje się tak dlatego, że nie potrafimy i często nie chcemy zobaczyć swojego życia w całości w różnych jego przejawach. Dopiero rzetelna analiza różnych obszarów życia dokonana według pewnego schematu pomoże zobaczyć to, czego nie widać, z czego nie zdajemy sobie sprawy i uznajemy za normalne. Przykład:
Stosunki z ludźmi - potrzebujemy pomocy w dostrzeżeniu, że kryterium wyboru wielu kontaktów jest wspólne palenie niezależnie od innych cech współpalących (nie zawsze akceptowanych), z jakich kontaktów rezygnujemy (a szkoda) oraz - jak wzrasta ilość napięć z bliskimi z powodu palenia.
Praca - w jakich czynnościach przeszkadza palenie, jak pracujemy z papierosem w zębach, jak walczymy o prawa i miejsce do palenia, i w imię czego i ile energii w to wkładamy.
Organizacja czasu - w ilu naprawdę sytuacjach obecny jest papieros, i jaki mamy z niego pożytek, co to znaczy odpoczynek i ile odpoczęliśmy (właściwie rozumiejąc to słowo) - to znaczy: ile przybyło siły, czy polepszyła się koncentracja, pamięć, czy jesteśmy spokojniejsi, pogodniejsi.
Duchowość i samoocena - na co się naraziliśmy przeciwko własnej godności paląc, jakim zasadom i wartościom sprzeniewierzyliśmy. Na przykład - co możemy powiedzieć o wartości człowieka sięgającego do kosza na śmieci po peta z braku papierosa i możliwości kupienia, który oszukuje innych w sprawie swojego palenia, ukrywa się paląc. Czy lubimy swój zapach z ust. Co znaczą kontakty przy papierosku z tymi, których nie akceptuję i w innych sytuacjach są dla mnie nieżyczliwi. Dlaczego im nie odmawiam.
Życie emocjonalne - jakie właściwie skutki wywołuje papieros ? Uspokaja ? Wycisza? A może po prostu „przymula” i „zasmradza”. Trudno jest samemu zdobyć się na takie analizy i zadanie sobie takich pytań. Nie chcielibyśmy też w samotności udzielać odpowiedzi na te pytania i pozostawać z ich brzemieniem i emocjami towarzyszącymi takiej pracy.

Dlaczego palenie jest szkodliwe?
Palenie tytoniu jest na świecie przyczyną prawie 4 milionów zgonów rocznie. Oznacza to, że z powodu tzw. chorób odtytoniowych umiera dziennie 11 tys. palaczy. W Polsce choroby te są przyczyną zgonu co drugiego palacza w wieku 35-69 lat! Każdy papieros skraca życie o 5,5 minuty, czyli przeciętny palacz dobrowolnie rezygnuje z 5 lat życia.
Palenie stanowi największe, a możliwe do prewencji, śmiertelne zagrożenie dla zdrowia na świecie. Jest przyczyną większej liczby zgonów niż AIDS, alkoholizm, wypadki samochodowe, narkotyki, pożary, zabójstwa i samobójstwa razem wzięte. Palenie stanowi jeden z priorytetów w założeniach polityki zdrowotnej rządu polskiego (Ustawa o ochronie zdrowie przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych z 9 listopada 1995r.).
Co w dymie siedzi?
W dymie tytoniowym występuje pod postacią gazu lub cząsteczek ponad 4000 związków chemicznych. Badania empiryczne udowodniły, że ponad 40 czynników ma działanie rakotwórcze. Dym papierosowy inhalowany przez palacza wywiera szkodliwy wpływ na prawie wszystkie organy: podrażnia błonę śluzową jamy ustnej, przełyku i żołądka; ma właściwości alergizujące, zatruwa układ oddechowy, sercowo-naczyniowy, nerwowy, trzustkę, pęcherz moczowy, prowadzi do mutacji oraz rakotwórczych zmian komórkowych. Palenie ma negatywny wpływ na procesy życiowe m.in.: immunologiczne i hormonalne itp. Do najbardziej szkodliwych związków toksycznych należą: tlenek węgla, tlenki azotu, cyjanowodór.

SŁOWNICZEK PALACZA
NikotynaZwiązek uzależniający. Nikotyna pobudza ośrodkowy układ nerwowy, zwiększa liczbę uderzeń serca i podnosi ciśnienie krwi. W dużych dawkach jest bardzo trująca.Substancje smoliste Związki o brązowej barwie i kleistej konsystencji, związki smołowe są czynnikiem rakotwórczym, magazynowanym w płucach i układzie oddechowym a następnie stopniowo wchłanianym. Substancje smoliste to mieszanina wielu różnych związków chemicznych m.in. formaldehydu, arsenu, cyjanku i benzenu.CyjanowodórToksyczny gaz - był używany przez hitlerowców w komorach gazowych do masowego ludobójstwa.Tlenek węglaWiąże się z hemoglobiną krwinek czerwonych znacznie szybciej niż tlen, zmniejszając poziom tlenu w krwiobiegu, co może być szczególnie niebezpieczne dla osób z przewlekłą chorobą płuc lub serca. Jest to związek będący bezpośrednią przyczyną śmierci wielu osób w czasie pożarów.FenoleNiszczą rzęski nabłonka wyściełającego oskrzela. Rzęski te oczyszczają wdychane przez człowieka powietrze i chronią drogi oddechowe przed przenikaniem przez ich ściany substancji i związków chemicznych oraz mikroorganizmów, np. wirusów.
Toksyczność substancji zawartych w dymie tytoniowym może być wzmocniona przez ich synergiczne oddziaływanie na organizm w połączeniu z innymi substancjami obecnymi w środowisku. Na przykład: palenie papierosów i jednoczesne picie wysokoprocentowego alkoholu zwiększa ryzyko zachorowania na raka krtani, natomiast palenie tytoniu w środowisku zanieczyszczonym pyłem azbestowym wielokrotnie zwielokrotnia ryzyko raka płuc.

Choroby odtytoniowe
Każdy wypalony papieros powoduje w organizmie niekorzystne zmiany. Niszczenie zdrowia jest więc stałym, codziennym procesem, a stan chorego pogarsza się z każdym kolejnym papierosem. Większość chorób ma swój początek w młodości. Rozpoczęcie palenia gwałtownie zwiększa ryzyko zachorowania palacza.
Nowotwory. Jakie choroby grożą palaczom? Profesor Witold Zatoński, prezes Fundacji „Promocja Zdrowia” wymienia je bez końca. Dym tytoniowy prowadzi do powstania 14 lokalizacji nowotworów. Najsilniejszy związek z paleniem wykazują nowotwory złośliwe: płuc (80 - 90% nowotworów występuje u palaczy!), krtani, gardła, przełyku, jamy ustnej, miedniczek nerkowych, pęcherza moczowego i trzustki. Nieco słabszy związek obserwuje się w przypadku nowotworów żołądka, nosa, wargi, wątroby, miąższu nerki oraz białaczki.
Jaki jest związek palenia z nowotworami? Do niedawna opierano się na obserwacjach epidemiologicznych. W 1996 roku naukowcy z USA opisali molekularne podstawy tego związku. Bezpośrednią przyczyną nowotworów są zmiany w cząsteczce DNA komórki. Związki chemiczne z dymu tytoniowego mogą wywoływać uszkodzenia DNA, czyli błędy w kodzie genetycznym. Szczególną rolę odgrywa tu benzopiren - rakotwórcza substancja zawarta w dymie, która wywołuje uszkodzenie genu p53. Zadaniem tego genu jest powstrzymywanie podziału komórki z uszkodzonym DNA. Gdy zostanie uszkodzony - nie spełnia swojej funkcji i umożliwia rozwój raka. Zaprzestanie palenia pozwala uniknąć dalszych uszkodzeń i zmniejsza prawdopodobieństwo powstania raka.
Układ krążenia. Palenie zwiększa również ryzyko chorób układu krążenia: choroby wieńcowej serca, zespołu płucno - sercowego, degeneracji miąższu sercowego, nadciśnienia, miażdżycy, tętniaka aorty, chorób obwodowego układu naczyniowego, w tym naczyń mózgowych. Układ oddechowy palaczy jest narażony na wiele chorób, a wśród nich: przewlekłe zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, astma oskrzelowa, czy gruźlica płuc. Dym tytoniowy wpływa niekorzystnie na żołądek i dwunastnicę, przyczyniając się do powstawania wrzodów. Jest częstą przyczyną katarakty, osteoporozy i paradontozy. U mężczyzn palenie zaburzenia potencji, u kobiet natomiast zaburza płodność i przyspiesza nadejście menopauzy.
Palenie a ciąża. Palenie tytoniu przez matkę w czasie ciąży jest przyczyną wielu powikłań u dziecka, gdyż nie otrzymuje ono wystarczającej ilości tlenu, który jest potrzebny do prawidłowego wzrostu i rozwoju. Dziecko jest zmuszone do biernego palenia - za pośrednictwem matki, płód narażony jest na działanie szkodliwych substancji zawartych w dymie. Noworodek o niższej masie urodzeniowej jest bardziej podatny na choroby wczesnodziecięce, w tym zespół nagłej śmierci noworodków. Istnieje także zwiększone ryzyko porodu przedwczesnego, powikłań ciąży a nawet zgonu okołoporodowego. U dziecka nasilają się także niektóre choroby odtytoniowe (np. zapalenie płuc, astma oskrzelowa, czy zapalenie ucha środkowego). Również rozwój psychofizyczny takiego dziecka jest opóźniony.
· Dziecko rodzi się znacznie mniejsze i podatniejsze na choroby wieku niemowlęcego i wczesnodziecięcego w porównaniu z dziećmi, których mamy nie palą,
· Zwiększa się ryzyko komplikacji w czasie ciąży: samoistnego poronienia, porodu przedwczesnego, krwawień z dróg rodnych, łożyska przodującego, przedwczesnego, odklejenia łożyska lub pęknięcia błon płodowych, a także ciąży pozamacicznej,
· Znacznie zwiększa się ryzyko urodzenia martwego dziecka, wczesnej śmierci noworodka lub zespołu nagłej śmierci niemowlęcia (śmierci łóżeczkowej),
· Organizm dziecka dostosowuje się do warunków w łonie matki i rozwija się wolniej - dziecko rodzi się słabsze, a w dorosłym życiu częściej choruje na cukrzycę insulinozależną, astmę, zapalenie oskrzeli, choroby układu krążenia i nadciśnienie.
Istnieje dwukrotnie większe prawdopodobieństwo, że dziecko kobiety palącej w okresie wczesnej ciąży przysparzać będzie w przyszłości więcej problemów wychowawczych niż dziecko kobiety niepalącej. Im więcej przyszła matka pali tym większe ryzyko wystąpienia tego typu problemów w przyszłości (ASH - Action on Smoking and Health, USA)
Tytoniowa twarz. Dym papierosowy ma również bardzo niekorzystny wpływ na urodę. Dermatolodzy mówią wręcz o „tytoniowej twarzy”. Jest ona niedotleniona, z czasem cera staje się coraz bladsza i bardziej poszarzała. Dzieje się tak, gdyż zapalenie papierosa powoduje skurcz naczyń krwionośnych skóry utrzymujący się do 90 minut. W ten sposób przez naczynia krwionośne palacza przepływa aż do 1 mniej krwi. Zakłóca to produkcję kolagenu i włókien elastynowych - odpowiedzialnych za sprężystość skóry. Skóra staje się cieńsza i bardziej pomarszczona. Dodatkowo, zawarte w dymie substancje obniżają poziom estrogenów, wpływając na wysuszanie skóry - jest to powód powstawania przedwczesnych zmarszczek. Papierosy wywołują także chorobę "rosacea" - trwałe zaczerwienienie środkowej części twarzy, pękające naczyńka, oraz powstawanie krostek i ropnych nacieków.

Palenie: liczby i fakty

Dane o polskich palaczach1:
· 9 mln Polaków to nałogowi palacze· 57 proc. palaczy to mężczyźni· 54 proc. palaczy wypala 11-20 papierosów dziennie· co drugi palacz uważa, że bardzo trudno jest rzucić palenie bez pomocy lekarza lub produktu wspomagającego· ponad 70 proc. palaczy chce rzucić palenie, a 68 proc. zrobiłoby to od jutra - gdyby wierzyło w powodzenie· 80 proc. palaczy uważa, że nie powinno się palić przy dzieciach ale robi to 15 proc.· Przeciętny palacz rzucał palenie 7 razy· 90 proc. palaczy rzuca palenie za pomocą „silnej woli” - bez wsparcia farmakologicznego

Wydatki na papierosy:
· Rocznie statystyczny palacz wypala 3000-3600 sztuk papierosów· W sumie Polacy wypalają 4,5 miliarda opakowań rocznie za 16 miliardów zł Przeciętny palacz traci (w PLN):· Po 6 miesiącach 900 wieża hi-fi· Po roku 1.825 telewizor· Po 2 latach 3.650 wczasy zagraniczne· Po 3 latach 5.475 nowe meble· Po 10 latach 18.250 samochód miejski· Po 20 latach 36.500 domek letniskowy

Następstwa zdrowotne:
· Co roku na świecie z powodu chorób odtytoniowych umiera 4 miliony palaczy · Codziennie na świecie umiera 11 tys. palaczy· W Polsce 70 tys. palaczy umiera rocznie z powodu chorób odtytoniowych· 50 proc. zgonów dotyczy osób w wieku 35-69· 60 proc. populacji palących zapadnie w ciągu 20 lat na choroby odtytoniowe

Choroby odtytoniowe w liczbach2:
· POCHP 1,5 mln chorych· Choroba wieńcowa 300 tys. chorych · Astma oskrzelowa 200 tys. chorych· Udary mózgu 150 tys. chorych· Rak płuca 32 tys. chorych· Wcześniactwo 30 tys. dzieci



Zyski z niepalenia:
Po 20 minutachTętno obniża się oraz ciśnienie tętnicze krwi powraca do normy.Po 8 godzinachPoziom tlenu we krwi wzrośnie, a tlenek węgla znika.Po 24 godzinachRyzyko ostrego zawału mięśnia sercowego znacznie się zmniejsza.Po 48 godzinachZmysły smaku i węchu zaczynają działać normalnie.Po 2 - 12 tygodniachUkład krążenia ulega wzmocnieniu, polepsza się kondycja fizyczna.Po 1 - 9 miesiącachWydolność układu oddechowego poprawia się, ustępuje kaszel, duszności, zmęczenie.Po rokuRyzyko zachorowania na chorobę niedokrwienną mięśnia sercowego zmniejsza się o połowę.Po 5 latachRyzyko zachorowania na raka płuca, jamy ustnej i krtani, przełyku zmniejsza się o połowę; obniża się ryzyko wystąpienia udaru mózgu.Po 10 latachRyzyko zachorowania na chorobę niedokrwienną serca będzie podobne, jak u osoby która nigdy nie paliła.Po 15 latachRyzyko zachorowania na raka płuca będzie podobne, jak u osoby która nigdy nie paliła.

1 Pinney Associates Research
2 Raport Fundacji „Promocja Zdrowia”, „Ekonomika profilaktyki i leczenia zespołu uzależnienia od tytoniu”,

3. ZABURZENIA PSYCHICZNE

A. Choroby psychiczne dotykają co czwartego człowieka

Na całym świecie co czwarty człowiek w pewnym momencie swojego życia zostanie dotknięty zaburzeniem psychicznym lub neurologicznym. Około 450 milionów ludzi w tej chwili cierpi z tych właśnie powodów.
Mimo że dostępność leczenia jest względnie wysoka to 2/3 ludzi z rozpoznanymi zaburzeniami psychicznymi nie poszukuje pomocy w wyspecjalizowanych ośrodkach. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje, że osobom pragnącym skorzystać z pomocy i leczenia stają na przeszkodzie przede wszystkim stygmatyzacja, dyskryminacja i brak szacunku. Tam zaś gdzie nie ma szacunku, nie ma również zrozumienia. Z kolei tam, gdzie nie ma zrozumienia jest brak szacunku i lekceważenie.
„Choroba psychiczna nie jest osobistą porażką. W rzeczywistości, jeżeli jest to porażka, to jej przyczyny należałoby szukać w sposobie reagowania społeczeństwa na zaburzenia psychiczne” - powiedziała dr Gro Harlem Brundtland, Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia, podsumowując Światowy Raport p Zdrowiu. „Mam nadzieję - dodała - że raport rozproszy wątpliwości i zapoczątkuje nową erę jeżeli idzie o zdrowie psychiczne”.
Światowa Organizacja Zdrowia podkreśla, że politycy oraz osoby odpowiedzialne za działania podejmowane w sferze publicznej z reguły nie zdają sobie sprawy z tego, że zaburzenia psychiczne sytuują się wśród najważniejszych przyczyn osłabiających kondycję zdrowotną społeczeństwa. Zaburzenia depresyjne są tymczasem czwartą z głównych przyczyn, które zagrażają zdrowiu na świecie. Szacuje się, że do roku uplasują się one na drugim miejscu -zaraz za niedokrwienną chorobą serca - ale przed wszystkim, i innymi chorobami.
Raport Światowej Organizacji Zdrowia zachęca rządu do podejmowania strategicznych decyzji mających na celu zarówno zmianę postawy wobec zaburzeń psychicznych, jak i pełne wykorzystanie możliwości ich leczenia. W raporcie podkreśla się, że wielu zaburzeniom można zapobiegać, a większość z nich można pomyślnie leczyć.
Pomimo, że niektóre zaburzenia mają charakter chroniczny, a ich leczenie trwa długo, osoby cierpiące na nie mogą prowadzić produktywne życie i być pożytecznymi członkami społeczności, do których należą. Na przykład, ponad 80% chorych na schizofrenię po roku leczenia lekami antypsychotycznymi w połączeniu z terapią rodzinną może uniknąć nawrotów choroby. Ponad 60% chorych na depresję może wyzdrowieć dzięki stosowaniu leków antydepresyjnych w połączeniu z psychoterapią. Ponad 70% chorych na epilepsję może - dzięki stosowaniu niedrogich leków antykonwulsyjnych - unikać ataków.
Odpowiedzialność za podjęcie stosowanych działań ponoszą rządy, podkreśla Światowa Organizacja Zdrowia. Obecnie ponad 40% państw nie prowadzi polityki dotyczącej zdrowia psychicznego, w ponad 30% - nie realizuje się programów zdrowia psychicznego, a w około 25% nie ma legislacji dotyczącej tego problemu.
W ramach środków przeznaczonych na politykę zdrowotną ponad jedna trzecia państw przekazuje mniej niż 1% na zdrowie psychiczne, a kolejna jedna trzecia - dokładnie 1%. Niewystarczający wachlarz lekarstw nie pozwala na leczenie większości zaburzeń psychicznych. w około jednej czwartej krajów nie stosuje się trzech leków używanych w leczeniu schizofrenii, depresji i epilepsji, które nie stosuje się trzech leków używanych w leczeniu schizofrenii, depresji i epilepsji, które z powodzeniem może ordynować lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. W połowie państw przypada zaledwie jeden psychiatra na 100 tys. ludności, a w 40% krajów jedno łóżko szpitalne, zarezerwowane dla osób z zaburzeniami psychicznymi przypada na 10 tys. ludności.
Bieda jest istotnym czynnikiem ryzyka. Osoby ubogie z jednej strony są najbardziej narażone na zachorowanie, a z drugiej maja utrudniony dostęp do leczenia. Stałe narażenie na stresujące wydarzenia, niebezpieczne warunki życia, słaby i podatny na zachorowanie. Brak dostępu do leczenia prowadzi do zaostrzenia przebiegu choroby. Rzadko kiedy chodzi do przerwania tego błędnego koła.
Raport podkreśla, że nowe doniesienia nauki mogą wywrzeć ogromny wpływ na to, jak jednostki, społeczeństwa, oraz ludzie odpowiedzialni za zdrowie publiczne reagują na problem zaburzeń psychicznych. wiadomo, że duże szpitale, domy opieki nie spełniają potrzeb pacjentów i ich rodzin, a przebywanie w nich prowadzi do utraty umiejętności społecznych, uzależnienia i zmniejsza możliwości rehabilitacji. Czasem dochodzi tam także do łamania praw człowieka i nadmiernych ograniczeń wolności pacjentów. Poszczególne kraje powinny skierować swoje działanie na rozwinięcie sieci pomocy środowiskowej. Wskazania polityki jeszcze nigdy nie były tak jasno sformułowane, podkreśla Światowa Organizacja Zdrowia. Rządy, które dopiero zaczynają kształtować swoja politykę w dziedzinie zdrowia psychicznego powinny ustalić priorytety, które pozwolą na dokonywanie stosownych wyborów spośród szerokiej gamy ofert leczenia i strategii prewencyjnych. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje, że każde państwo - niezależnie od tego jakimi zasobami dysponuje - może coś zrobić, aby poprawić stan zdrowia psychicznego społeczeństwa. Potrzebne jest jedynie zaangażowanie w podejmowanie niezbędnych kroków.
Raport jest częścią tegorocznej kampanii poświęconej zdrowiu psychicznemu. Właśnie w tym roku, po raz pierwszy różne wydarzenia takie, jak: raport ŚOZ, dyskusja prowadzona w ramach Światowego Zgromadzenia Zdrowia i Światowy Dzień Zdrowia poświęcone były jednemu zagadnieniu - zdrowiu psychicznemu.

B. Stres

Stres kojarzy się nam z nieprzyjemnym przeżyciem, sytuacją trudną lub uciążliwą. Do czego więc służy? Z punktu widzenia biologii stres to specjalny stan mobilizacji organizmu, który pojawia się w związku z określoną sytuacją, wymagającą szczególnych reakcji. Dla przyrodnika taka "stresowa" reakcja następuje wtedy, gdy. np. widząc podjeżdżający do przystanku nasz autobus, podbiegamy do niego żwawo, choć przed chwilą zdawało się nam, że nie mamy siły iść prędzej. Nadzieja szybszego dotarcia na miejsce wyzwoliła w nas specjalne siły, byśmy mogli sprostać sytuacji, czyli dobiec do autobusu. Prawda, że tak rozumiany stres działa na naszą korzyść?
Problemy zaczynają się, gdy takich bodźców, jak mobilizujący do wysiłku przyjazd autobusu, nasze środowisko podsuwa nam coraz więcej. Wówczas bardziej przydatne od biologicznego będzie psychologiczne rozumienie interesującego nas zjawiska. Dla psychologa stres jest dynamiczną relacją między człowiekiem a jego otoczeniem, która to relacja oceniana jest przez daną osobę albo jako wymagająca wysiłku, by się do niej dostosować, albo jako przekraczająca możliwości sprostania jej. Gdy liczba takich relacji w naszym życiu stale wzrasta, spotykamy ich za dużo, by móc wytrzymać to tempo. Mówimy wtedy o ciągłym stresie, a to już jest zdecydowanie niekorzystne zjawisko.
Przyczyny stresu
Mogą być rozmaite. Należą do nich problemy naruszające więzi rodzinne (śmierć bliskiej osoby, rozwód) i trudności życia zawodowego (np. znaczne zwiększenie zakresu obowiązków). Istotne są również poważne kłopoty finansowe i zdrowotne.
Do innej grupy zaliczyć należy udział w rozmaitych katastrofach lub innych sytuacjach groźnych dla życia i zdrowia. Są to katastrofy naturalne, np. trzęsienia ziemi lub powodzie, a także spowodowane przez człowieka - pożary, wypadki drogowe czy katastrofy lotnicze. Jeszcze inne skutki może przynieść sytuacja zagrożenia umyślnie wywołana przez człowieka - zamach terrorystyczny, napad rabunkowy itp.
Podsumowując, można stwierdzić, że stres wywołują sytuacje związane ze zmianą (podjęcie pierwszej w życiu pracy lub przeprowadzka do innego miasta) i utratą (zerwanie przyjaźni, śmierć kogoś bliskiego lub utrata zdrowia w wyniku ciężkiego pobicia).
Ale z wielkimi tragediami nie mamy, na szczęście, do czynienia na co dzień. Dlatego tak niebezpieczny jest
Nasz stres codzienny
Można przeżyć całe długie życie i nie stać się ani razu ofiarą napadu. Trudno jednak, zwłaszcza gdy jest się mieszkańcem miasta, powtórzyć to w odniesieniu do? korków ulicznych! Nasze codzienne funkcjonowanie naraża nas na hałas, pośpiech, nieustanną konieczność dostosowywania się do określonych godzin (np. odjazdu pociągu), i to często w sytuacjach, gdy nawet niewielkie spóźnienie może okazać się rozstrzygające. Uciążliwy jest brak pracy lub nieustanna obawa jej utraty. Na codzienny stres składa się także monotonia i rutyna naszych zwykłych obowiązków i zajęć zawodowych. Wiele osób odczuwa też niemożność zaspokojenia rosnących potrzeb materialnych, zwłaszcza że tak bardzo mamy na co wydawać pieniądze.
Jak radzić sobie ze stresem?
Najważniejsze - to nie pozwolić "wyłączyć" się myśleniu. Uspokojenie gonitwy myśli i chłodny ocena sytuacji pomogą nam podjąć właściwą decyzję. Najlepiej byłoby móc oderwać się na chwilę i pomyśleć spokojnie, z filiżanką herbaty w ręku, co się właściwie stało (np. urzędniczka nie załatwiła naszej sprawy i była nieprzyjemna) i dlaczego. Odpowiedź na to ostatnie pytanie może być bardzo istotna, warto więc poświęcić jej więcej czasu i spróbować udzielić sobie kilku, wynikających z różnych punktów widzenia, odpowiedzi. Różne możliwe warianty interpretacji zdarzenia są ważne dla uzyskania w miarę obiektywnego spojrzenia na to, co nas spotkało. Dzięki temu będzie można właściwie ocenić sytuację i stwierdzić, czy można coś w niej zmienić, czy też wszelkie próby zmiany będą tylko startą energii i czasu. Refleksja nad sobą pogłębi naszą znajomość własnych słabych i mocnych stron, co pozwoli m.in. przewidywać na przyszłość, jakie sytuacje niosą ze sobą dla nas ryzyko stresu.
Jeśli już stres mną zawładnie?
Gdy czujemy, że "buzują" w nas silne uczucia i negatywne emocje, powinniśmy się ich pozbyć w sposób kontrolowany. Najlepiej rozładować je poprzez wysiłek fizyczny, np. spacer z psem, jogging lub jazdę na rowerze. Oczywiście, możemy przy okazji zrobić coś pożytecznego, a to również poprawi nasz nastrój, np. popracować w ogródku albo zrobić duże pranie (Stefan Karwowski z Czterdziestolatka w takich sytuacjach prał ręcznie koszule!). Nierozładowane emocje mogą mieć niekorzystne konsekwencje, ale znacznie bardziej zaszkodzimy sobie, "rozładowując" je alkoholem lub branymi bez kontroli lekarza lekami na uspokojenie.
Na pewno dobrze nam zrobi skierowanie uwagi na inne sprawy: obejrzenie ciekawego filmu lub poczytanie interesującej książki.
Najlepsze rezultaty przynosi zazwyczaj rozmowa o zdarzeniu z bliską osobą, z kimś życzliwym, komu ufamy i przed kim możemy się w pełni otworzyć. Ubranie całego zdarzenia w słowa pozwoli nam lepiej je zrozumieć. Opowiadając, nabieramy do problemu dystansu. A rady kogoś bliskiego i życzliwego są bezcenne.

C. DEPRESJA

Na świecie na tę chorobę cierpi już co 10-ty człowiek. Depresja jest choroba objawiającą się w sferze emocjonalnej. Mogą towarzyszyć jej (zwłaszcza w stadium zaawansowanym) dolegliwości cielesne: bóle serca i żołądka, suchość w ustach, a także bóle głowy i pleców, co może trwać miesiącami. Depresja atakuje przede wszystkim ludzi w wieku 40-60 lat. Choroba ta coraz częściej atakuje także ludzi młodych. Według danych statystycznych, depresji ulega trzy razy więcej kobiet niż mężczyzn. Jej emocjonalne objawy to; niezdolność do odczuwania przyjemności, brak radości życia, negatywne widzenie świata, brak zaufania do otoczenia, skłonność do izolacji, napady lęku bez przyczyny itp.

4. OTYŁOŚĆ I CHOROBY UKŁADU KRĄŻENIA

A. Nadwaga i otyłość
Otyłość jest chorobą ogólnoustrojową, w której występuje nadmiar tkanki tłuszczowej, nadwaga natomiast oznacza zwiększoną masę ciała w stosunku do przyjętych norm. Pojęcia te nie są jednoznaczne. Decydującą cechą otyłości jest nadmierny rozwój tkanki tłuszczowej w stosunku do przyjętych norm.
Jak wynika z danych statystycznych opublikowanych w różnych krajach, prawie 1/3 populacji osób dorosłych wykazuje nadwagę lub otyłość (jako kryterium otyłości przyjęto 120% należnej masy ciała)
Rozwój otyłości stanowi ryzyko wcześniejszej śmierci, a także wielu chorób, np. cukrzycy typu II dorosłych, zaburzeń rozrodczych, miesiączkowania, chorób układu serca, nadciśnienia tętniczego, wylewu krwi do mózgu i choroby stawów. Otyłość często wiąże się z wcześniejszym występowaniem miażdżycy oraz chorób pęcherzyka żółciowego, a także zwiększeniem ryzyka zachorowania na raka.
W otyłości często występuje tzw. zespół Pickwika, na który składa się senność, niedostateczna wentylacja płuc, spowodowana wysokim ustawieniem przepony, niedokrwistość, objawy niedostatecznego utlenowania krwi, bóle dławicowe, kołatanie serca, nadmierne pocenie się, niekiedy obrzęki i skłonność do tworzenia się żylaków.
Do etiopatogenezy otyłości należą czynniki genetyczne, środowiskowe, psychiczne, neurogenne, hormonalne oraz zaburzenia termogenezy.
Obecnie przyjmuje się, że otyłości nie należy rozpatrywać jako następstwa zwykłego przekarmiania lub małej aktywności fizycznej, chociaż są to czynniki decydujące o powstaniu każdego typu tego schorzenia.
Leczenie otyłości jest skuteczne jedynie wówczas, gdy ograniczymy ilość pożywienia, zwiększając jednocześnie aktywność fizyczną. Przy ograniczeniu ilości pożywienia musimy pamiętać, aby zawartość białka, wielonienasyconych niezbędnych kwasów tłuszczowych, witamin i związków mineralnych w diecie redukującej odpowiadała fizjologicznym potrzebom organizmu. Należy znacznie ograniczać ogólną ilość tłuszczu, rafinowanych węglowodanów i cukrowców prostych, zachowując pozostałe składniki odżywcze w granicach fizjologicznego zapotrzebowania ustroju.

B. Kofeina i ciśnienie tętnicze krwi
Kawa jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych napojów niealkoholowych w krajach rozwiniętych. Zawartość kofeiny w filiżance kawy o objętości 150 ml wynosi od 60 do 120 mg; w filiżance herbaty ? 20-40 mg i w szklance coli o tej samej objętości ? 12-20 mg. Kofeina występuje także w niesteroidowych lekach przeciwzapalnych, niektórych lekach przeciwmigrenowych i produktach odchudzających. Maksymalna zawartość kofeiny w surowicy krwi pojawia się zazwyczaj po 30-120 min od wypicia napoju.
Kofeina zwiększa częstotliwość oddychania, rozszerza oskrzela, stymuluje lipolizę i wzmaga diurezę. Może wywoływać rozmaite reakcje niepożądane, takie jak zaburzenia przewodu pokarmowego, drżenie rąk, ból głowy, bezsenność, kołatanie serca, a także arytmię serca i nadciśnienie tętnicze.
Analiza wyników badań wykonana przez autorów wskazuje, że skutki przyjmowania kofeiny mogą być różne, w zależności od towarzyszących temu czynników, a mianowicie poziomu stresu, predyspozycji do zaburzeń pracy serca i krążenia, wzrostu tolerancji na kofeinę, poziomu wapnia w surowicy krwi oraz aktywności ośrodkowego układu nerwowego i ilości spożywanej soli.
Wnioski wypływające z badań nie pozwalają na jednoznaczne stwierdzenie, że przyjmowanie kofeiny prowadzi do nadciśnienia tętniczego krwi. Należy jednak przyjąć, że może ona być dodatkowym czynnikiem ryzyka powstania takiego stanu u osób wrażliwych na jej działanie.




C. Ostra niewydolność wieńcowa

Dusznica bolesna niestabilna
Dusznica bolesna niestabilna to jedna z postaci ostrej niewydolności serca. Zajmuje pośrednie miejsce między stabilną dusznicą bolesną a zawałem serca. Stanowi znaczącą przyczynę zgonów i zachorowań na świecie. Pacjenci z tą chorobą to 2/3 wszystkich przypadków leczonych na oddziałach intensywnej opieki kardiologicznej.
Dusznica bolesna niestabilna objawia się zazwyczaj w jednej z trzech postaci:
- dusznica spoczynkowa - jak sama nazwa wskazuje objawy pojawiają się w czasie spoczynku i często trwają dłużej niż 20 minut;
- nowopowstała dusznica - jeśli objawy zaobserwowano w czasie ostatnich 2 miesięcy;
- dusznica z narastającymi objawami - symptomy pojawiają się bardzo często i trwają coraz dłużej, nie towarzyszą wysiłkowi.
Objawy typowe dla tej choroby to objawy charakterystyczne dla dusznicy w ogóle. Są one jednak bardziej nasilone, wydłużone w czasie, pojawiają się również w czasie spoczynku i bez związku z wysiłkiem, czy stresem. U części pacjentów ból zlokalizowany jest nie w klatce piersiowej, lecz w szczęce, szyi, ramieniu. Zdarza się, że jedynymi objawami są duszność, nudności lub osłabienie. Przy określaniu prawdopodobieństwa choroby bierze się pod uwagę wiek (60 i więcej lat u mężczyzn, 70 - u kobiet), płeć (dominują mężczyźni), przebyty zawał serca, zatrzymania krążenia oraz takie czynniki jak: uwarunkowania rodzinne, cukrzyca, palenie tytoniu.
Wszyscy chorzy z dusznicą niestabilną wymagają leczenia szpitalnego. W przypadku nagłego ataku ważne jest podanie aspiryny, nitrogliceryny i ewentualnie środków przeciwbólowych. Pacjent powinien być jak najszybciej przewieziony na oddział intensywnej terapii.
Zawał
Ostry zawał powstaje w wyniku zablokowania tętnicy wieńcowej. Dochodzi wtedy do niedotlenienia i martwicy mięśnia sercowego. W ciągu dwóch pierwszych godzin od wystąpienia zawału umiera około 50% wszystkich chorych.
Objawy zawału
Najbardziej klasycznym objawem jest intensywny, trwający ponad 20-30 minut ból zamostkowy (u około 80% chorych). Mogą mu towarzyszyć dławienie, ściskanie, duszenie lub uczucie znacznego ciężaru w klatce piersiowej. Często ból promieniuje do szyi, ramion, pleców, brzucha. Nie ustępuje po podaniu nitrogliceryny. Towarzyszy mu uczucie lęku i zagrożenia. U osób starszych ból może być zdominowany przez takie objawy jak: nudności, wymioty, obrzęk płuc, utrata przytomności.

Rokowania po zawale
Zależą od rozległości przebytego zawału, stopnia niedokrwienia oraz jak najszybciej udzielonej pomocy. Niestety, wciąż od momentu wystąpienia objawów do podjęcia leczenia w szpitalu upływa zbyt wiele czasu. Często winny jest sam pacjent, który odwleka moment wezwania pomocy. Znaczenie ma również czas oczekiwania na pogotowie, pierwsza pomoc (podanie nitrogliceryny, aspiryny, u osób nieprzytomnych zabiegi reanimacyjne), wyposażenie karetki (w Polsce wciąż zbyt mała jest liczba defibrylatorów!).
Przebyty zawał - leczenie
W ciągu pierwszego roku po zawale umiera od 2 do 50% chorych. Widać więc, że zagrożenie życia jest sprawą bardzo indywidualną.
U każdego chorego podstawą leczenia po wyjściu ze szpitala jest zmiana trybu życia, tzn. wyeliminowanie czynników ryzyka: rzucenie palenia, regulacja ciśnienia i poziomu cholesterolu, redukcja nadwagi, aktywność fizyczna.


Nagły zgon sercowy i zabiegi reanimacyjne
Choroba niedokrwienna serca jest najczęstszą przyczyną nagłej śmierci sercowej. Terminem tym określa się zgon z przyczyn sercowych, który nastąpił w ciągu godziny od wystąpienia objawów. Bywa, że jest on natychmiastowy lub zdarza się w czasie snu. Najbardziej zagrożeni są chorzy z częstoskurczem komorowym lub zatrzymaniem krążenia z powodu migotania komór.
Rozpoznanie nagłego zatrzymania krążenia:
- utrata przytomności;
- brak tętna na tętnicach szyjnych i udowych;
- kurczowe wdechy lub zatrzymanie oddechu;
- sinica lub bladość powiek;
- drgawki;
- rozszerzenie źrenic.
Pierwsza pomoc
Życie chorego zależy od pomocy udzielonej w pierwszych minutach, jeszcze przed przyjazdem karetki. Dlatego warto poznać podstawowe metody postępowania:
- udrożnienie dróg oddechowych: usunięcie śluzu i obcych ciał z jamy ustnej, odgięcie głowy do tyłu i wysunięcie do przodu żuchwy;
- wentylacja płuc: sztuczne oddychanie;
- masaż serca: rytmiczne uciskanie mostka w linii środkowej ciała.
Liczy się każda minuta...

D. Nadciśnienie tętnicze krwi
Choroba nadciśnieniowa, podobnie jak miażdżyca, stanowi poważny problem zdrowotny populacji krajów rozwiniętych. Ryzyko choroby wieńcowej i udaru mózgu wzrasta progresywnie wraz ze wzrostem ciśnienia tętniczego krwi.
Z czynników etiopatogenetycznych choroby nadciśnieniowej wynika, że istotną rolę pełni tu rodzaj diety, a zwłaszcza nadmierne spożycie soli kuchennej, tłuszczów nasyconych i alkoholu oraz niedobór potasu, magnezu i wapna. Nadciśnieniu sprzyja także otyłość. Na obniżenie ciśnienia tętniczego krwi działają duże ilości witaminy C, natomiast duże spożywanie warzyw i owoców w znacznym stopniu sprzyja normalizacji nadmiernego ciśnienia tętniczego.

E. Kalorie i tłuszcze w wybranych produktach (100g)

Nazwa produktu kcal tłuszcze w g
Nabiał
Mleko kozie 68 4,1
Mleko 2% 51 2,0
Mleko 0,5% 39 0,5
Jogurt naturalny 2% 60 2,0
Kefir 2% 51 2,0
Jogurt owocowy 1,5% 63 1,5
Maślanka 0,5% 37 0,5
Śmietanka kremowa 30% 287 30,0
Śmietana 12% 133 12,0
Serek typu "Fromage" 379 37,1
Ser Brie pełnotłusty 329 28,0
Ser topiony, edamski 299 27,0
Ser Gouda tłusty 316 22,9
Ser twarogowy tłusty 175 10,1
Ser twarogowy chudy 99 0,5
Tłuszcze roślinne
Olej kukurydziany 884 100
Olej rzepakowy uniwersalny 884 100
Olej słonecznikowy 884 100
Olej sojowy 884 100
Oliwa z oliwek 882 99,6
Masło roślinne kubkowe 80% 710 80,0
Tłuszcze zwierzęce
Smalec 880 99,5
Masło extra 735 82,5
Wędliny wieprzowe, wołowe, mieszane
Parówki popularne 342 34,3
Baleron gotowany 244 20,2
Mielonka (lunch meat) 170 11,7
Polędwica sopocka 165 9,1
Szynka wołowa gotowana 107 2,0
Wędliny podrobowe
Pasztetowa 384 35,7
Salceson czarny 336 32
Salceson biały 318 29,3
Wędliny z drobiu
Parówki z kurczaka 259 22,4
Pasztet z kurczaka 228 21,1
Szynka z piersi kurczaka 98 1,2
Dania z drobiu
Kura w galarecie 193 8,8
Kurczak gotowany w jarzynach 103 6,5
Dania mięsne
Kotlet schabowy panierowany 353 24,2
Kotlet mielony z mięsa mieszanego 283 21,0
Galaretka z nóżek wieprzowych 202 14,8
Dania szybkie
Frytki 303 15,1
Pizza z pieczarkami i cebulą 289 13,3
Zupy
Krem z zielonego groszku 59 2,3
Barszcz ukraiński 56 2,8
Zupa ogórkowa 42 2,1
Zupa jarzynowa 44 1,8
Krupnik z kaszy jęczmiennej 44 1,2
Ryby wędzone
Węgorz wędzony 326 28,6
Makrela wędzona 221 15,5
Łosoś wędzony 162 8,4
Dorsz wędzony 94 0,5
Przetwory rybne
Tuńczyk w oleju 190 9,0
Tuńczyk w wodzie 96 1,2
Warzywa świeże
Soja, kiełki 141 6,7
Szczypiorek 29 0,8
Czosnek 127 0,4
Papryka czerwona 24 0,4
Cebula 30 0,4
Fasola mung, kiełki 29 0,4
Koper ogrodowy 24 0,4
Pietruszka natka 41 0,4
Papryka zielona 15 0,3
Sałata 10 0,2
Ser naciowy 11 0,2
Pomidor 14 0,2
Kalarepa 20 0,2
Cykoria 13 0,1
Kalafior 14 0,1
Marchew 20 0,1
Rzodkiewka 9 0,1
Przetwory warzywne
Kapusta kwaszona 11 0,2
Ogórek kwaszony 11 0,1
Owoce świeże
Awokado 107 10,3
Czarne jagody 44 0,6
Poziomki 33 0,5
Kiwi 48 0,4
Truskawki 27 0,4
Wiśnie 43 0,4
Jabłka 34 0,3
Maliny 29 0,3
Czereśnie 55 0,3
Banany 60 0,2
Cytryny 22 0,2
Mango 46 0,2
Melon 19 0,2
Agrest 40 0,2
Brzoskwinia 41 0,2
Mandarynki 32 0,2
Gruszki 41 0,2
Morele 43 0,2
Nektarynki 44 0,2
Porzeczki białe 32 0,2
Porzeczki czarne 35 0,2
Porzeczki czerwone 30 0,2
Śliwki 43 0,2
Winogrona 68 0,2
Ananas 28 0,1
Pomarańcze 32 0,1
Grejpfrut 23 0,1
Arbuz 19 0,1
Owoce suszone
Figi 287 1,2
Morele 284 1,2
Śliwki 266 1,2
Rodzynki 277 0,5
Daktyle 249 0,4
Soki i inne napoje
Wielowarzywny 25 0,3
Z czarnej porzeczki 53 0,1
Grejpfrutowy 40 0,1
Jabłkowy 42 0,1
Marchwiowy 43 0,1
Marchwiowo-brzoskwiniowy 43 0,2
Pomarańczowy 43 0,1
Pomidorowy 13 0,1
Herbata bez cukru 0 0,0
Kawa bez cukru 2 0,0
Przekąski
Orzechy laskowe – łuskane 640 63,0
Orzechy włoskie – łuskane 645 60,3
Migdały 572 52
Orzechy arachidowe – łuskane 560 46,1
Pestki z dyni – łuskane 569 45,6
Nasiona słonecznika – łuskane 561 43,7
Orzechy pistacjowe 294 24,3
Dania rybne
Kotlet mielony z dorsza 256 17,9
Filety z dorsza po grecku 154 10,8
Pulpety z dorsza 110 2,7
Dania warzywno-mięsne
Papryka nadziewana mięsem i ryżem 166 11,2
Gołąbki z mięsem i ryżem w sosie pomidorowym 110 6,7
Fasola po bretońsku 140 6,5
Potrawy z jaj
Jaja sadzone 179 15,2
Jaja gotowane 149 10,7
Omlet biszkoptowy ze szpinakiem 136 9,5
Potrawy różne
Leniwe pierogi 215 9,6
Knedle ze śliwkami 165 5,9
Makaron z serem 138 5,0
Pierogi ruskie 164 4,9
Kasza perłowa na sypko 123 2,6
Kasza gryczana na sypko 134 2,4
Ryż z jabłkami 155 2,3
Kopytka 149 1,6
Ryż na sypko 135 1,5
Czekolada
Gorzka 554 34,3
Mleczna 549 32,8
Mleczna z orzechami 539 30,9
Herbatniki
Wafle nadziewane 519 27,5
Markizy 483 23,0
Delicje szampańskie 369 11,4
Pierniki alpejskie 378 9,7
Ciasta i ciastka
Keks bakaliowy 387 17,8
Sernik krakowski 333 13,9
Ciasto drożdżowe 291 8,3
Desery
Truskawki z bitą śmietaną 127 10,4
Lody śmietankowe 160 8,5
Jabłka pieczone 97 1,8
Kompot z jabłek 53 0,2


III. CHOROBY CYWILIZACYJNE XXI w

1. Migrena
Pierwsza wzmianka o migrenie pochodzi od Hipokratesa, który opisał ją w 460 r. p.n.e. Szacuje się, że około 580 milionów ludzi na całym świecie doświadczyło charakterystycznych dla migreny nawracających, silnych bólów głowy z zaburzeniami widzenia i dolegliwościami gastrycznymi.
W Polsce problem ten dotyczy około 5 milionów ludzi. Stanowi to około 12% populacji. U około 1 miliona chorych migrena ma bardzo ciężki przebieg.
Migrena bardzo istotnie wpływa na jakość życia chorego, jego rodziny i całego otoczenia, również w pracy.
Atak trwa zwykle od 1 do 3 dni. Bywa, że chory źle funkcjonuje jeszcze przez kilka dni po ataku. Częstotliwość ataków jest różna, zwykle od 1 do 4 w miesiącu. Wielu pacjentów żyje w stałym lęku przed nawrotem bólu. Stąd tak istotne znaczenie psychologicznie ma dla pacjenta dostęp do skutecznych leków. Przerywają one atak, a także zmniejszają lęk pacjenta i poprawiają jakość życia zarówno w domu, jak i w pracy.
Objawy choroby:
- silny, pulsujący, jednostronny ból głowy, często rozchodzący się od skroni na całą głowę
- nudności - w 90% przypadków,
- wymioty występują u 30% chorych,
- fotofobia (nadwrażliwość na światło) - 45%,
- fonofobia (nadwrażliwość na dźwięk) - 61%.
Czynniki wywołujące napad migreny można podzielić na kilka grup:
- czynniki wewnętrzne: menstruacja, wysokie ciśnienie krwi, ogólne przemęczenie, niedokrwistość, stany zapalne zębów, zatok, bóle kręgosłupa itp.
- czynniki zewnętrzne: podróże, zmiana rutyny (np. wyjazd na wakacje), zbyt duża lub zbyt mała ilość snu, dym tytoniowy, głód, intensywny zapach, hałas, długie oglądanie telewizji.
- niektóre leki: nitraty, doustna antykoncepcja, niektóre leki obniżające ciśnienie, duże dawki leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych
- czynniki emocjonalne: niepokój, napięcia emocjonalne, depresja, ale także odprężenie po sytuacji stresowej (migreny weekendowe).
Niekiedy ataki migreny wywołują czynniki dietetyczne, np. czekolada, owoce cytrusowe, sery, glutaminian sodu, alkohol (zwłaszcza czerwone wino), zbyt duża dawka kofeiny. Są one jednak bardzo indywidualne.
U wielu chorych nie udaje się określić wyraźnego czynnika wywołującego napad migreny. Bardzo ważna jest samoobserwacja i prowadzenie kalendarza ataków.
Migrena dotyczy przede wszystkim osób w wieku 20-55 lat, czyli ludzi w okresie największej aktywności zawodowej, w pełni sprawnych poza atakami. Choroba ta powoduje wysokie straty: koszty bezpośrednie nieskutecznego leczenia, zbędnych badań diagnostycznych, hospitalizacji, leków.
Często nie docenia się kosztów pośrednich, wynikających z obniżonej produktywności oraz nieobecności w pracy.
W skali roku wynoszą one odpowiednio: w USA - 7,4 mld dolarów, w Wielkiej Brytanii - 1,3 mld funtów, w Holandii - 1,2 miliarda guldenów.
W Polsce koszty pośrednie migreny szacuje się na około 2 miliardy PLN rocznie.
Dużym problemem jest niekorzystna ocena społeczna, dyskryminacja i lekceważenie chorych na migrenę. Migrena jest postrzegana jako przejaw niezrównoważenia emocjonalnego, przerostu ambicji lub choroba bogatych i rozkapryszonych kobiet. Tymczasem jest to bardzo ciężka choroba organiczna, na którą cierpią również mężczyźni. Na migrenę chorowali m.in. Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte, Karol Darwin, Ludwik van Beethoven, Elvis Presley czy Ulysses Grant.
Migreny nie można wyleczyć, ale można skutecznie przerywać ataki bólu, złagodzić objawy towarzyszące oraz zmniejszyć częstość napadów.
Od 10 lat dostępne są skuteczne i bezpieczne leki z grupy tryptanów, które pozwalają u około 80% chorych powrócić do normalnego funkcjonowania w ciągu 30-120 minut. Pozwalają odzyskać kontrolę nad własnym życiem, obniżają lęk i frustrację towarzyszące chorobie przez co znacznie podnoszą jakość życia Pacjentów.
W USA i większości krajów europejskich tryptany są dostępne bezpłatnie lub tylko z niewielką dopłatą. Niestety w Polsce chorzy muszą ponosić 100% kosztów leku, na co większości z nich nie stać.
Zgodnie z zaleceniami Światowego Towarzystwa Bólów Głowy, Polskiego Towarzystwa Bólów Głowy oraz Polskiego i Światowego Towarzystwa Neurologicznego, tryptany są lekami z wyboru w leczeniu silnych napadów migreny.
Wprowadzenie ich refundacji pozwoli wielu ludziom wrócić do normalnego życia zawodowego i osobistego, do życia pełnowartościowego, wolnego od lęku przed obezwładniającym bólem.

2. Miażdżyca
Miażdżyca należy do chorób ogólnoustrojowych. Przyczyny jej powstawania są niezwykle złożone - istotą choroby jest tworzenie złogów lipidowych w wewnętrznej ścianie naczyń tętniczych, odkładanie się tkanki łącznej i soli wapnia. W wyniku tych procesów dochodzi do zwężenia światła naczynia i nieodpowiedniego (niewystarczającego) przepływu krwi przez tętnicę, a co za tym idzie - niedokrwienia tkanek i narządów znajdujących się obwodowo od zmian miażdżycowych. Klinicznymi objawami patologii naczyń jest m.in.: zawał mięśnia sercowego, udar mózgu lub martwica kończyn dolnych. W wyniku obserwacji klinicznych oraz szeroko prowadzonych badań epidemiologicznych coraz lepiej poznaje się czynniki przyspieszające rozwój miażdżycy. Do najistotniejszych należą: nadciśnienie tętnicze, palenie papierosów, wysoki poziom cholesterolu. Dodatkowo mała aktywność fizyczna, otyłość, a także stres zaliczane są do grupy czynników ryzyka. Powstawanie ogniska miażdżycowego związane jest z bierną filtracją osocza krwi przez ścianę tętnicy. Intensywność tego procesu zależna jest od ciśnienia tętniczego i przepuszczalności ściany tętnicy. Prawidłowy śródbłonek naczyniowy, czyli wewnętrzna warstwa ściany naczynia stanowi barierę kontrolującą przenikanie do ściany tętnicy pewnych substancji transportowanych przez krew. Uszkodzenie tej struktury ułatwia dostęp substancji szkodliwych, doprowadzając do zmian miażdżycowych. Wśród czynników uszkadzających śródbłonek wymienia się tlenek węgla (składnik dymu tytoniowego) oraz wysokie ciśnienie krwi.
Miażdżyca jako ogólnoustrojowa choroba metaboliczna wykazuje związek z otyłością i cukrzycą, których to obecność nasila rozwój ognisk miażdżycowych w naczyniach krwionośnych. W związku z silnymi powiązaniami zachodzącymi między tymi trzema schorzeniami, określa się je mianem metabolicznych chorób cywilizacyjnych.
Spośród czynników środowiskowych wpływających na rozwój miażdżycy szczególne znaczenie ma nadmierne spożycie tłuszczów zwierzęcych oraz ograniczenie codziennego wysiłku fizycznego spowodowane rozwojem mechanizacji i motoryzacji. Dodatkowo stres środowiskowy wywiera niekorzystny wpływ na organizm przez podnoszenie poziomu pewnych hormonów we krwi, co z kolei doprowadza do podwyższenia ciśnienia tętniczego.
Miażdżyca jest obecnie najczęściej rozpoznawaną chorobą tętnic. Znaczny wzrost przeciętnej długości życia sprawia, że miażdżyca stanowi również jedną z najczęstszych przyczyn zgonów. Częsta lub stała ekspozycja na bodźce stymulujące powstawanie miażdżycy powoduje ukształtowanie groźnego i zróżnicowanego obrazu zmian w naczyniach tętniczych o charakterze przewlekłym i postępującym. Duże znaczenie kliniczne ma rozmieszczenie zmian miażdżycowych w organizmie. O centralnym typie miażdżycy mówimy wtedy, kiedy zmiany lokalizują się w aorcie i naczyniach wieńcowych serca, typ obwodowy natomiast dotyczy naczyń mózgu, nerek i kończyn dolnych. Zapobieganie powstawania miażdżycy sprowadza się do przeciwdziałania czynnikom ryzyka i obejmuje profilaktykę i leczenie otyłości, działanie na rzecz zwiększenia aktywności fizycznej, leczenie nadciśnienia tętniczego, cukrzycy oraz podwyższonego stężenia cholesterolu. Niestety metody zapobiegania miażdżycy nie są w Polsce zbyt popularne, dlatego nasz kraj pozostaje nadal w czołówce państw o największej liczbie przedwczesnych zgonów.

3. Tętniaki
Tętniakiem nazywamy ograniczone poszerzenie tętnicy powstałe w wyniku zmian zwyrodnieniowych w jej ścianie. Tętniaki mogą tworzyć się w każdym odcinku aorty, jej gałęzi, w innych tętnicach obwodowych oraz mózgowych. Za główną przyczynę powstania tętniaka - przyjmuje się - miażdżycę, uraz lub zapalenie uszkadzające błonę wewnętrzną naczynia. Tętniaki mogą występować jako pojedyncze lub mnogie - wówczas tworzą się jednocześnie w kilku odcinkach aorty czy naczynia obwodowego. Objawy, powikłania oraz metody leczenia - zależą od lokalizacji tętniaka.
Najczęściej do powstania tętniaka dochodzi w odcinku brzusznym aorty - występuje on zwykle u mężczyzn po 60 roku życia i za jego przyczynę powstania w 75% przyjmuje się proces miażdżycowy. Tętniak aorty brzusznej długo rozwija się podstępnie nie dając żadnych charakterystycznych objawów klinicznych. Dotyczy to zwłaszcza tętniaków o niewielkich rozmiarach. Powiększające się tętniaki mogą powodować objawy takie jak: uczucie pełności po jedzeniu, bóle okolicy krzyżowo-lędźwiowej czy bóle brzucha o nieokreślonym charakterze. Nierozpoznany i nie leczony tętniak aorty brzusznej może spowodować groźne dla życia powikłania, z których najważniejsze to pęknięcie połączone często ze śmiertelnym krwotokiem. Tętniak aorty brzusznej bardzo często występuje u chorego z nadciśnieniem tętniczym, chorobą niedokrwienną serca, przewlekłym niedokrwieniem kończyn dolnych.
Badaniem z wyboru w rozpoznania tętniaka aorty brzusznej jest ultrasonografia. Badanie USG jamy brzusznej powinno odpowiedzieć na pytanie, jaka jest średnica tętniaka i jak jest on usytuowany względem tętnic nerkowych. W przypadku trudności w ocenie średnicy tętniaka zaleca się tomografię komputerową, a najwięcej informacji niezbędnych do podjęcia leczenia operacyjnego daje nowoczesna odmiana tomografii zwana spiralną tomografią komputerową. Leczeniem z wyboru jest zabieg operacyjny polegający na wycięciu tętniaka i wszyciu w miejsce ubytku protezy. Niektóre tętniaki mogą być leczone przy użyciu stentów, czyli wewnątrznaczyniowych protez zbudowanych z metalowej siatki pokrytej specjalnym materiałem.
W naczyniach obwodowych tętniaki powstają najczęściej w tętnicy podkolanowej, rzadziej w udowej, szyjnej, ramiennej czy podobojczykowej. Tętniaki obwodowe najczęściej rozwijają się bezobjawowo i rozpoznawane są na ogół podczas przypadkowego badania. Często uwagę chorego zwraca tętniący guz na szyi w pachwinie czy pod kolanem. Rozpoznanie ustala się na podstawie badania klinicznego oraz badań dodatkowych takich jak USG oraz angiografia czyli badanie kontrastowe tętnic. Leczenie operacyjne polega na wycięciu tętniaka i odtworzeniu przepływu w naczyniu przez wszycie protezy naczyniowej lub własnej żyły chorego.
W naczyniach czaszki ponad 50% wszystkich tętniaków to wady wrodzone naczyń mózgu powstające w wyniku zaburzeń rozwojowych. Inną przyczyną powstania tętniaków wewnątrzczaszkowych są zmiany pourazowe. Tętniaki naczyń mózgowych jeżeli ulegają pęknięciu dają: objawy krwotoku podpajęczynówkowego oraz ogniskowego uszkodzenia centralnego systemu nerwowego. Gdy rozwijają się powoli i uciskają sąsiednie struktury mózgowia wówczas dają objawy, jak w guzie mózgu.

4. Żylaki kończyn dolnych
W miarę powiększania się żylaków występują bóle, pieczenia i obrzęki. Prawie 70 proc. pacjentów potwierdza rodzinne występowanie żylaków.
W prawidłowych warunkach odpływ krwi z kończyn dolnych zależy od sprawnie działających naczyń żylnych powierzchownych, głębokich oraz zespołu żył łączących i przeszywających. Za sprawne funkcjonowanie tych trzech układów, zarówno gdy pracujemy w pozycji stojącej jak i siedzącej odpowiedzialne są zastawki żylne sprawiające, że krew odpływa jednokierunkowo tzn. w kierunku serca oraz z układu żylnego powierzchownego do głębokiego.
Największe znaczenie dla ruchu krwi żylnej ma praca mięśni łydek. Od prawidłowego działania tzw. pompy łydkowej zależy sprawny odpływ krwi. Zaburzenie czynności jednego z powyższych układów prowadzi do zmian patologicznych i powstania nieodwracalnych następstw. Efektem wzrostu ciśnienia w układzie powierzchownym jest trwałe odcinkowe poszerzenie żyły nadające jej poskręcany, wydłużony przebieg. Tak zmienioną żyłę nazywamy żylakiem. W sytuacji wystąpienia pojedynczego żylaka należy liczyć się z postępem choroby, w konsekwencji doprowadzającej do zmian patologicznych na długich odcinkach żył, niejednokrotnie obejmujących całą kończynę. Mówimy wówczas o chorobie żylakowej. Praca wykonywana w pozycji stojącej lub długotrwałe siedzenie, mała aktywność ruchowa w życiu codziennym, nadwaga - to czynniki przyspieszające rozwój żylaków i dolegliwości związanych z ich występowaniem. Istotne są również skłonności dziedziczne. Prawie 70 proc. pacjentów potwierdza rodzinne występowanie żylaków. Często bywa tak, że matki i córki w tym samym wieku zapadają na chorobę żylakową. Niebagatelny jest również wpływ czynników hormonalnych - żylaki 3-krotnie częściej występują u kobiet. Ponadto ciąża, antykoncepcja i kuracja hormonalna, mogą zwiększać częstość występowania choroby żylakowej.
W miarę powiększania się żylaków i narastania zaburzeń w odpływie krwi z kończyn, występują bóle, pieczenia, pulsowania i obrzęki. Innym następstwem nieleczonej choroby żylakowej mogą być przebarwienia skórne i swędzące zmiany wypryskowe. Te wszystkie objawy są efektem przewlekłego nadciśnienia żylnego, które może ostatecznie prowadzić do owrzodzeń żylnych goleni. Równie groźnym powikłaniem, są zapalania zakrzepowe żylaków.
Właściwe leczenie musi być poprzedzone wykonaniem badań diagnostycznych. Obok badania klinicznego współczesna diagnostyka w chorobie żylakowej opiera się na nieinwazyjnej metodzie ultrasonografii. Dzięki niej można nie tylko ocenić morfologię żył kończyn ale również wskazać miejsca, które odpowiadają za cofanie się krwi do układu powierzchownego, czyli refluks. Najlepszym sposobem leczenia żylaków kończyn dolnych jest leczenie operacyjne. Operacja żylaków powinna spełniać oczekiwania kosmetyczne pacjenta i równocześnie musi być na tyle radykalna, by do minimum ograniczyć ryzyko nawrotów. Metodą spełniającą te kryteria jest miniflebektomia. Polega ona na usuwaniu nawet rozległych zmian żylakowych przez niewielkie nacięcia skóry, przy użyciu specjalnego instrumentarium. Taka technika wymaga od operatora dużej precyzji i cierpliwości a zatem nie wszędzie i nie każdy może ją stosować. Po tak przeprowadzonym zabiegu blizny są bardzo małe, a wraz z upływem czasu stają się prawie całkowicie niewidoczne. Inną metodą jest krioterapia czyli chirurgiczne leczenie z zastosowaniem sondy zamrażającej. Warto w tym miejscu podkreślić, iż ostatnio swój renesans przeżywa mniej inwazyjna metoda, jaką jest skleroterapia czyli leczenie obliteracyjne. Polega ono na podaniu do zmienionej żyły specjalnego środka powodującego jej obkurczenie i w końcu zniknięcie żylaka. Stosowanie tej metody wymaga od lekarza odpowiedniego doświadczenia i właściwego zakwalifikowania pacjenta do takiego postępowania. Leczenie zachowawcze nie doprowadza do zniknięcia zmian żylakowych, może jedynie zapobiegać powiększaniu się żylaków i występowaniu powikłań. Zasadniczym celem postępowania zachowawczego jest niedopuszczenie do zalegania krwi w żyłach kończyny. Dostępne są różnego rodzaju wyroby uciskowe takie jak podkolanówki i rajstopy przeciwżylakowe o stopniowanym ucisku oraz opaski elastyczne. Cennym uzupełnieniem leczenia kompresyjnego jest stosowanie leków, które zmniejszają zastój żylny i poprawiają mikrokrążenie.

5. AIDS (zespół nabytego upośledzenia odporności)
Pandemia AIDS rozpoczęła się na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Od początku pandemii wirusem HIV (ludzki wirus upośledzenia odporności) uległo zarażeniu ponad 17 milionów ludzi, z czego ponad milion dzieci. Zaledwie u czterech milionów wykształciła się choroba AIDS. Spośród zarażonych zmarło ponad 3 miliony ludzi.
Ponad 80% zarażonych wirusem HIV żyje w krajach Trzeciego Świata. Powyżej 90% nowo zarażonych wirusem HIV to heteroseksualiści. Prezerwatywa nie daje gwarancji uniknięcia zarażenia się wirusem HIV.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że u ok. 50% osób zakażonych wirusem HIV – choroba AIDS rozwija się dopiero po 10 latach od zakażenia. W Polsce w 1996 r. Nowe przypadki zakażenia wirusem HIV stwierdzono u 346 osób (w 1991 r. – u 559 osób, w 1992 r. – u 482 osób, w 1993 r. – u 385 osób, w 1994 r. – u 423 osób, w 1995 r. – 111).
Zespół nabytego upośledzenia odporności wywoływany jest przez ludzki wirus upośledzenia odporności (HIV). Powodując zaburzenia odporności doprowadza do rozwoju zakażeń oportunistycznych (trudno poddających się leczeniu) i/lub procesów nowotworowych, a także do upośledzenia funkcji układu nerwowego. Źródłem zakażenia jest człowiek zakażony wirusem HIV. Może on być zdrowym nosicielem lub wykazywać objawy chorobowe. Wirus HIV występuje u osoby zakażonej we krwi, nasieniu, wydzielinie z pochwy, mleku kobiecym, ślinie, łzach.
Praktycznie zakażenie może nastąpić w wyniku kontaktu z zakażoną krwią, nasieniem, przez mleko kobiece, z matki na dziecko.
Drogi szerzenia się epidemii – kontakty seksualne (homo- i hetero-), przetaczanie krwi, przeszczepy narządów i sztuczne zapłodnienie, używanie niesterylnych igieł i strzykawek.
Grupy wysokiego ryzyka: narkomani, homoseksualiści, prostytutki, i chorzy na choroby przenoszone drogą płciową, partnerki seksualne chorych na AIDS, chorzy na chemofilię, biseksualiści często zmieniający partnerów seksualnych. Pracownicy służby zdrowia i personel laboratoriów mający kontakt z materiałem zakażonym przy stosowaniu odpowiednich zasad bezpieczeństwa i higieny pracy nie stanowi grupy wysokiego ryzyka.
Nie ma możliwości zakażenia drogą przypadkowej styczności z osobą zakażoną, droga pokarmową, powietrzna, a także przeniesienia wirusa HIV przez owady kłująco-ssące (komary).

ZAREJESTROWANE PRZYPADKI AIDS w latach 1983-95

Region 1983 1986 1989 1992 1995
Świat ogółem 5556 57417 319280 826529 129810
Afryka 19 6165 92526 293441 442735
Ameryka 5017 45701 184162 427663 659662
Azja 11 142 746 4101 28630
Europa 412 4852 39658 9603 154103
Oceania 97 567 2188 4721 6680


KRAJE O NAJWIĘKSZEJ LICZBIE CHORYCH NA AIDS
Źródło: „The Current Situation of the HIV/AIDS Pandemic”, WHO

Kraj Liczba nosicieli wirusa HIV w 1994r. Liczba przypadków AIDS w 1996r. Część ogółu ludności państwa [%]
Indie 1750000 2095 0,377
Uganda 1300000 46120 14,541
Nigeria 1050000 1591 2,159
Kenia 1000000 56573 8,314
Zimbabwe 900000 41298 17,354
Tanzania 840000 53310 0,514
USA 700000 501310 0,514
Zambia 700000 32491 17,102
Kongo-Zair 680000 26131 3,744
Malawi 650000 39989 13,624
Południowa Afryka 650000 8405 3,230
Etiopia 588000 19433 2,494
Brazylia 550000 71111 0,652
Mozambik 400000 1815 5,755
Wybrzeże Kości Słoniowej 390000 25236 6,767



IV. PODSUMOWANIE

Obejmując we władanie ziemię pierwszy człowiek otrzymał polecenie „uczynienia jej sobie poddanej”, jak podaje Biblia. Gdy patrzy się na to, co pozostało z dawnych lasów otaczających dzisiejsze tereny przemysłowe, gdy spogląda się na brudne wody naszych rzek, a choćby tylko przechodzi pełną porozrzucanych śmieci ulicą - nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dane nam kompetencje przekroczyliśmy wielokrotnie.
W dodatku ten stan rzeczy obraca się teraz przeciw człowiekowi. Okazuje się, że zanieczyszczonym powietrzem nie można oddychać, że z zanieczyszczonych wód nie można korzystać, że naruszenie delikatnej równowagi świata przyrody prowadzi do katastrofalnych skutków. A to właśnie człowiek jest tego jedynym i wyłącznym sprawcą. Do kogo mieć więc pretensje?
Konieczne jest dokładne uświadomienie sobie, co można zrobić dla zahamowania degradacji środowiska, i podjęcie tych działań. Dopóki nie jest jeszcze za późno.




BIBLIOGRAFIA

1. „Almanach wiedzy powszechnej” – 1998 r.
2. Materiały prasowe przygotowane na podstawie Press Release: The World Healt Repart, WHO, Genewa, 4.10.2001
3. III Europejska Konferencja Tytoń albo Zdrowie „Closing the Gaps - Solidarity for Health". Warszawa 20-22 czerwca 2002r.
4. Prof. Witold Zatoński i współprac. „Leczenie zespołu uzależnienia od tytoniu”, Warszawa 2000.
5. „Ekonomika profilaktyki i leczenia zespołu uzależnienia od tytoniu”, Raport dla Polski opracowany przez Fundację „Promocja Zdrowia”, Warszawa, 2001.
6. Istvn Vingender : „Integracja społeczna - dewiacje – narkomania.
7. Podstawy prawidłowego żywienia człowieka. Instytut Danone. Fundacja Promocji Zdrowego Żywienia, W-wa 1998.
8. Leszek A. Kapler specjalista psychoterapii uzależnień – artykuły zamieszczone w Internecie.
9. Dr J. Ciok (Instytut Żywności i Żywienia) – „Obżarstwo”.
10. Choroby cywilizacyjne XXI wieku – materiały zamieszczone w Internecie.
11. Zagrożenia współczesnej cywilizacji – materiały zamieszczone w Internecie.
12. Zagrożenie ekologiczne a zdrowie człowieka – materiały zamieszczone w Internecie.





Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 160 minut