profil

Szczęście

poleca 86% 112 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

- Dzień dobry panie Jacku- woła uśmiechnięta kobieta w czepku.
- Dzień dobry, dzień dobry – kobieta już tego nie słyszy nalewa talerz zupy i wita się z następnym „klientem”.
Ta kobieta to pani Jadzia. Jest przykładną żoną i matką. Wychowuje dwóch dorastających synów, ma około czterdziestu lat i promienny uśmiech. Pani Jadzia pracuje jako kucharka w jadłodajni dla biednych. Nikt głośno tego nie przyznaje, ale jej przyjaciele i rodzina uważają, że zmarnowała sobie życie. „Bo przecież mogła być kimś…”. Wszyscy sądzą, że kobieta taka jak Jadzia, która idzie przebojem przez życie i mogłaby zostać „kimś”, roztrwoniła to na co tak długo pracowała. Pochodzi ona z małej wioski. Mała wioska - małe perspektywy. Postanowiła wyjechać na studia, gdzieś do miasta. W czasach gdy kończyła szkołę, tytuł magistra był rzadkością, a ona mogła przebierać w ofertach pracy. Po prostu była „ustawiona”, dziewczyna z przyszłością. Początkowo pracowała w zachodniej firmie, była dyrektorem. Wydawała się szczęśliwa, mówiła, że na rodzinę przyjdzie czas potem. Swojego męża poznała w pracy, byli bardzo szczęśliwi. Jadzia była kobietą „na poziomie”, zadbaną, zawsze starannie uczesaną, coś jednak różniło ją od jej koleżanek z pracy. Zawsze była na uboczu, nikt nie pamięta żeby komuś odmówiła pomocy. Często wykonywała całą czarną robotę, a później kto inny zbiera laury. Pewnego dnia Jadzia odeszła z pracy. Nikt nie wiedział dlaczego, miała prawie pewny awans, a nawet gdyby nie awansowała miała pozycję w firmie i bardzo dobre dochody. Współpracownicy przeżyli szok, gdy dowiedzieli się na co zamieniła „pozycję”, Jadzia została kucharką w jadłodajni. Pracowała za półdarmo. Mówili, że to „nie jej świat”, że się opamięta i wróci. Jej koleżanki nie mogły zrozumieć jej szalonej decyzji, a Jadzia… Jadzia była szczęśliwa. Nikt nie wiedział jaką radość sprawiało jej wydawanie posiłków, patrzenie jak na twarzach ludzi pojawia się uśmiech. Nie wiedzieli co znaczy ujrzeć jak ktoś, z drżącymi rękami bierze talerz, jak siada przy stole. Była uradowana gdy mogła komuś dać „kawałek siebie”, jak dla tego kogoś jest to najważniejsze. Jadzia wychowana na wsi gdzie „nic nie może się zmarnować”, zanosiła resztki do schroniska. Wiedziała, że tam pomoc jest też potrzebna. Nie umiała pomóc w inny sposób, w ciągu dnia pracowała, popołudniami czasem przychodziła żeby pomóc. Mówili, że zmarnowała sobie życie, ale ona na przekór wszystkiemu była szczęśliwa. Jedyną osobą która tak naprawdę ją rozumiała był jej mąż. Wiedziała, że jemu może zaufać i, że on na pewno jej nie zawiedzie. Jadzia porzuciła pracę dziesięć lat temu. Dziś już nie ma kontaktu z dawnymi koleżankami. One przecież swoje życie wygrały są teraz ludźmi interesu. Jadzia mieszka cały czas w małym mieszkanku w bloku, kocha swoich synów i męża. Codziennie wydaje kilkadziesiąt obiadów i na przekór wszystkiemu jest szczęśliwa. W każdą niedzielę idzie z rodziną na spacer i wtedy czuje tak naprawdę swoje błogosławieństwo. Jadzia uważa, że wygrała swoje życie. Tylko czasem zastanawia się, kim by dziś była gdyby wtedy postąpiła inaczej. Zastanawia się czy nie osiągnęła swojego szczęścia kosztem synów.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty