profil

Opowiadanie, którego narratorem jest stary pustelnik A.Mickiewicz "Lilije"

Ostatnia aktualizacja: 2021-05-18
poleca 86% 906 głosów

Adam Mickiewicz

Siedziałem w swojej chacie i odmawiałem wieczorną modlitwę. Aż nagle do drzwi ktoś głośno zapukał. Ze strachem wziąłem lampę (a było już koło północy) i poszedłem otworzyć drzwi. To, co zobaczyłem bardzo mnie przeraziło. Coś jakby upiór weszło do mojego domu. Jednak gdy tylko oświetliłem izbę zobaczyłem, że to kobieta. W pośpiechu opowiedziała mi, że zdradziła swego męża jak był na wojnie. Dlatego go zabiła. Chciała uniknąć kary z rąk władcy. Pokazała mi krew na swoich rękach i nożu. Gdy to zobaczyłem, ciarki przeszły mi po plecach. Na koniec spytała, jak może dostać odpust za popełnioną zbrodnię. Powiedziałem: -Idź do domu niewiasto. To, co zrobiłaś, może potwierdzić tylko twój mąż, a on przecież nie żyje. Po tych słowach pani podziękowała i wybiegła z mego domu.

Po tym nocnym najściu dużo słyszałem o tej kobiecie. Przyjechali do niej bracia zabitego pana, a więc spodziewałem się niedługo wizyty tej pani. Miałem przeczucie, że coś się szykuje. Miałem rację! Po kilku dniach przyszła. I zaczęła opowiadać: "A więc przyjechali do mnie bracia mojego zabitego męża. Na początku czekali z nadzieją za ujrzenie brata. Ale na próżno. W końcu postanowili u mnie zostać. Niedawno obaj mi się oświadczyli. Obaj mi się podobają, ale którego wybrać? Co mam zrobić? Chociaż mąż umarł rok temu, nadal czuję jak chodzi po domu, jak dyszy i się nade mną pochyla".

- Posłuchaj - powiedziałem - Nie ma na świecie zbrodni bez kary. Jeżeli chcesz to mogę wskrzesić twego męża, aby nie nękał cię po nocach. Kobieta zaczęła gwałtownie zaprzeczać. Nie chciała, aby mąż powrócił. Zrobiło mi się jej żal. Ręce trzęsły mi się coraz bardziej, a z oczu popłynęły łzy. Pani ponownie spytała mnie, co ma zrobić z braćmi. Więc powiedziałem: -Zdaj się na los i Boga. Powiedz im, aby udali się z rana po kwiaty i upletli wianki. Wtedy ty w dzień ślubu wybierzesz jeden z wianków i zobaczysz, za którego z braci masz wyjść.
Kobieta, tak jak za pierwszą wizytą, szybko wyszła i udała się do domu.

Gdy nadeszła niedziela udałem się do kościoła, aby zobaczyć jak będzie z tą panią. Kobieta wybrała wieniec z liliami, które rosły na grobie jej męża. Zapytała braci, który z nich zrobił ten wieniec. Oni zaczęli się między sobą o to kłócić. Ale w trakcie kłótni do cerkwi weszła jakaś bardzo mroczna postać. Zrobiło mi się bardzo nieprzyjemnie. Szła ona powoli w stronę kobiety. Duch rzekł: - Kwiaty z mego grobu były rwane, więc i ty moja jesteś. To ja, twój mąż! I w tej chwili cerkiew zaczęła zapadać się pod ziemię. W porę zdążyłem uciec, bo bym zginął wraz z tymi ludźmi. Po pewnym czasie na miejscu, gdzie była cerkiew, wyrosły piękne białe lilie. A ja za każdym razem, gdy te lilie widzę, powtarzam sobie, że każda nawet najmniejsza zbrodnia musi być ukarana.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Komentarze (19) Brak komentarzy

Dzięki, czegoś takiego szukałem.

Dzięki ci za to! ;) Pozdrawiam wszystkich.

Jest w porządku. Dzięki.

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 2 minuty