profil

To był naprawdę szczęśliwy dzień. Kartka z pamiętnika.

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-16
poleca 83% 3101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

27 sierpnia 2020

Niedawno wróciłam z letnich wakacji spędzonych wraz z przyjaciółmi w Zakopanem. Był to wyjątkowo udany i mile spędzony czas na górskich szlakach i spacerach po Krupówkach. Teraz czekały mnie dni szkolnych przygotowań i remont mieszkania. Jak ja nie lubię oskrobanych ścian, widoku mieszanej farby i rozłożystej szmaty, którą trzeba ścierać ubrudzone podłogi.

Po wyjściu z dworca niespodzianka, czekała na mnie mama przy naszym czerwonym fiaciku. Po szybkim przejeździe przez uśpione miasto, znalazłam się pod blokiem. Osiedle jakby wymarło, tylko w niektórych oknach widać było światła. Wypakowałam bagaże z samochodu i dziarsko ruszyłam w kierunku drzwi. Chwilę po przekroczeniu progu klatki schodowej poczułam mieszankę lakieru do paznokci ze słodką nutą wanilii i chemicznym odczynem. Pomyślałam, że rozpoczęły się przygotowania do malowania w naszym mieszkaniu i na pewno nie uniknę spotkania z pędzlem, kurzem, pyłem...
Ale dyplomatycznie zagadnęłam:
- Od kiedy rozpoczynamy remont?

Mama zrobiła tajemniczą minę, lekko się uśmiechnęła, a w oczach pojawiła się nieprzenikniona głębia. Na jej twarzy widać było zmęczenie i kilka nieprzespanych nocy. Pomyślałam, że coś to musi znaczyć.
Mój tok myśli przerwał rzeczowy głos mamy.
- Jutro rano przychodzą malarze, będziesz musiała wcześnie wstać
- O nie! - krzyknęłam żałośnie.
- Chciałabym dłużej pospać jutro - jęczałam.
- Przykro mi ... - powiedziała już łagodniej mama.

Po przejściu kilkunastu schodów, stanęłam przed drzwiami naszego mieszkania. Mama powoli przekręcała klucz w zamku. Zgrzyt usłyszałam gdzieś w głębi swoich myśli. Zamknęłam oczy.

Wyobrażałam sobie, że w pokojach jest już wszystko przygotowane do remontu. Mama lekko mnie pchnęła i nakazała nie otwierać oczu. Gdy podniosłam powieki zobaczyłam mieszkanie zupełnie niepodobne do tego, z którego wyjeżdżałam. Pomyślałam, że pomyliłyśmy piętra. Zrobiłam krok do tyłu i raz jeszcze spojrzałam na drzwi. Numer wskazywał, że właśnie ja tu mieszkam. Ale by się upewnić spytałam mamę:
- Mamo! Czy to na pewno nasze mieszkanie?!
Ale niestety nie uzyskałam odpowiedzi.

W „nowym” pomarańczowym przedpokoju postawiłam swoje bagaże i rozglądając się wokół, podążyłam w kierunku mojego „gniazdka”. Byłam bardzo ciekawa jak ono wygląda. Szybkim ruchem ręki pociągnęłam za klamkę. Moim oczom ukazała się nieznana przestrzeń Pokój wydawał mi się wyjątkowo słoneczny i przytulny. Ściany pomalowane były na kolor żółty. Ujrzałam nowe jesionowe meble, zestawione w zgrabną całość, a nad kolorowym tapczanem zamontowana była półka na której stała moja ulubiona maskotka i książki po które zawsze chętnie sięgam. Na blacie biurka stała długo oczekiwana przez mnie nieduża skrzyneczka z lekko łukowatym monitorem. „Mózg” mojej maszyny spoczywał w rogu biurka. Dotknęłam klawiatury i poczułam się jak osoba wyróżniona wielką nagrodą. Moje największe marzenie zostało spełnione. Poczułam na sobie wzrok mamy. Spojrzałam na nią i dopiero teraz dostrzegłam na jej twarzy zmęczenie, ale oczy wypełniała radość i zadowolenie z przygotowanej mi niespodzianki. Sprawiała jednak wrażenie lekko zakłopotanej, być może obawiała się mojej reakcji na nowo urządzony pokój.

Po chwili namysłu spytała:
- Podoba ci się?
Cóż jej miałam odpowiedzieć, głos uwiązł mi w gardle, rozpierała mnie radość, ale czułam się również zażenowana. Przenosząc nerwowo wzrok z osoby mamy na zaczarowane pudełko komputera, szybko uniosłam się z krzesła i rzuciłam się jej na szyję, dając słodkiego buziaka, którego echo jeszcze kilka chwil rozprzestrzeniało się w nowo urządzonym pokoju. Dziękowałam mamie za tyle niespodzianek na raz.

Jeszcze długo rozglądałam się po swoim pokoju, w którym wszystko było nowe. A pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu niechętnie wracałam do domu. Ze zgrozą myślałam o remoncie i porządkach.

Niespodziewanie dzień powrotu do domu ze wspaniałych wakacji okazał się najpiękniejszym i najszczęśliwszym dniem w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 3 minuty