profil

Opowiadanie inspirowane wierszem Miłosza

poleca 88% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jestem od zawsze, potem mnie nie ma, znikam i ponownie się pojawiam, "umieram". Czy odrodzę się na nowo?

Szalona... hej Karolino! Usłysz mnie dziewczę! Pamiętasz mnie? Poznajesz?! To ja... Pytasz: co za ja? Ja... po prostu ja. Więc mnie nie poznajesz... Dobrze, ze nie pamiętasz negatywnych uczuć, ale... tym samym nie jesteś na mnie przygotowana! Coś świta Ci w głowie? Nie możesz mnie nie znać! Przecież jestem niemal członkiem twojej rodziny - ojcem można powiedzieć. Masz ojca tyrana, a ja jestem złem. Byłem przy tobie... parę dni temu, gdy ten łajdak znowu Cię uderzył. No tak... teraz pamiętasz? Sprzeciwiłaś mu się wtedy i nadstawiłaś drugi policzek. Bolało? Hahaha! Znowu triumfowałem! Szalona jesteś niesamowita! Kiedy wreszcie się poddasz?

Byłem wczoraj z nią - moim Aniołkiem. Jest taka cicha, dobra, niewinna i nigdy mi się nie sprzeciwiała. Trwam przy niej od miesięcy. Byłam i wczoraj. Kusiłem jak mogłem najlepiej. Siedziała późnym wieczorem w ciemnym pokoju na łóżku i płakała. Kiedy podwinęła rękaw swej piżamy ujrzałem na jej chudej ręce liczne rany - już się goiły. Znowu się powstrzymała. Upuściła żyletkę trzymaną w lewej dłoni, wsunęła się pod kołdrę, zwinęła w mały kłębek usnęła z jeszcze mokrymi licami.
Dlaczego to robiła? Nie pytaj głupio! Przecież znasz jej historię! Słyszałaś ją kiedyś od... jak jej było Nie ważne. Wszystkie mi się sprzeciwiacie! Szalona... to twoja wina! One patrzą na ciebie i umacniają się w swoich przekonaniach! Tak jak i P. - tak kazała na siebie mówić. Ta to dopiero jest ziele!

Kiedyś patrząc w lustro widziała tylko coś wstrętnego, co ją odpychało. Mówiła wtedy, że jest po "rozmowie" prawda? Tak to określała... Miała spuchniętą twarz i czerwone załzawione oczy. Wtedy spoglądała na siebie z żalem. Jej oczy... "oczy są zwierciadłem duszy" - przeczytała niegdyś. Jej dusza była chora. Zresztą... Kto u licha dzisiaj w nie patrzy? No kto? Ona cierpiała... Nikt tego nie zauważył, nie pomógł, więc skąd ta determinacja? To samozaparcie?

Nienarodzone... Nie pojmuje już ludzi. Zabijają się nawzajem, a przecież nie mają na tyle siły, by przywrócić się do życia! Więc po co? No ja rozumiem - ludzie tłamszą mnie w sobie lub starają się unika, ale ja zawsze wracam, zawsze i się odradzam! Byłem i tego dnia gdy matka zabijała nienarodzone. Ale dlaczego... dlaczego ona chciała zabić swoje dziecko? Nie z nienawiści, chciwości czy zawiści. Nawet smutek i żal nie chciały je towarzyszyć! Był przy niej tylko lekarz z asystentką, której zadaniem było kompletowanie maleństwa.. tak jak puzzle. Mam rozumieć, że to taka nowa zabawa, tak? Nie podoba mi się! A ty Karolinko miałaś kiedyś puzzle? Kupił Ci tatuś? Tatuś ostatnim razem popuścił, tak? Nie uderzył, ale normalnie rozmawiał? Pytasz dlaczego? Otóż ustępuję!

Byłem dzisiaj z P. w kościele. Tak, tak! Dobrze słyszysz - w kościele. Ona wtedy myślała o Tobie i o mnie, a ja... przystąpiłem do komunii świętej, śpiewałem, spotkałem się z Bogiem. Byłem jego gościem, a on dobrze mnie przyjął. Chcę wielbić Pana, śpiewać jego radosną pieśń, bo to on jest źródłem życia! Dla dobrego i spokojnego życia innych chcę zniknąć na zawsze! Jestem złem z konieczności, a nie chcę być taki! Pragnę, aby moje miejsce na wieki wieków zajęło dobro! Robię to dla Ciebie Karolino... i dla całej reszty ludzi, którzy teraz mnie słuchają. A teraz odchodzę - nadszedł już mój czas. Żegnajcie...

Ach! I jeszcze jedno! Pewnie to już ostatnie słowa w mojej karierze: w każdym złu jest trochę dobra... razem ze mną zginęłoby dobro, świat i WY! Rozumiecie? Życie nie może beze mnie istnieć! Głupcy... Czy wy naprawdę uwierzyliście w moje dobre intencje? Drżyjcie śmiertelnicy - wasz koniec nadchodzi!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty