profil

Kielce w latach okupacji 1939-1945

poleca 91% 107 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

KIELCE W LATACH okupacji (1939-1945)


1. Wrzesień

Garnizon kielecki opuścił miasto 27 sierpnia 1939 r.; 4 pp. leg. udał się na swoje wyznaczone pozycje w składzie 10 dywizji walcząc na szlaku od Strońska i Zapolic, aż do Modlina, a 2 pal. w składzie 2 dywizji znalazł się także w Modlinie. W mieście pozostało niewielu żołnierzy z tych jednostek, nad którymi dowództwo objął kpt. rezerwy Dorobczyński, wiceprezydent Kielc. Już 1 września nad Kielcami przeleciały niemieckie samoloty, ale powszechnie sądzono, że było, to polskie lotnictwo. Niestety, jeszcze w tym samym dniu zbombardowane zostały koszary na Bukówce i lotnisko w Masłowie oraz ujęcie wody w Białogonie. Bomby, które wówczas spadły, nie poczyniły wielkich strat, ale wrażenie było przygnębiające. Okazało się, że obrona przeciwlotnicza nie była w stanie powstrzymać lotnictwa nieprzyjacielskiego. W Kielcach funkcjonowała jedynie bateria dział przeciwlotniczych oraz wspomagająca ją kompania ciężkich karabinów maszynowych. Stanowiska przeciwlotnicze znajdowały się przeważnie przy większych zakładach przemysłowych, takich jak „Ludwików" i „Granat". W miejsce oddziałów 4 pp. i 2 pal., które jak wspomniano, opuściły miasto, w koszarach na Bukówce i Stadionie miały być mobilizowane dwie inne jednostki: 55 pal. i 154 pp. Dowódcą 154 pp. wyznaczono ppłk. Aleksandra Idzika, który został równocześnie szefem kieleckiego garnizonu. Jemu też podlegały wszystkie inne jednostki wojskowe, które zatrzymywały się w tym czasie w mieście. Ppłk A. I dzik odpowiadał również za porządek i organizację życia społecznego w mieście. Miał w tym względzie ułatwione zadanie, bowiem Kielc nie opuścił prezydent S. Artwiński, który nadzorował działania Pogotowia Wojennego kieleckich harcerzy, PCK, Przysposobienia Wojskowego, oczywiście policji i innych organizacji. Jednak z godziny na godzinę sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Fala uchodźców cywilnych i wojskowych dotarła do Kielc już 3 września. Były to głównie resztki rozbitej pod Janowem 7 dywizji piechoty. Z polecenia ppłk. A. Idzika z żołnierzy tych utworzono dwie kompanie, które pod dowództwem por. Buczka miały zorganizować obronę w rejonie Słowik - Piekoszów. Z pozostałych żołnierzy i oficerów, którzy znajdowali się w Kielcach, tworzone były dalsze pododdziały. Wieczorem tego samego dnia przybył do miasta oficer do specjalnych zleceń Naczelnego Wodza, płk dypl. Kazimierz Glabisz, który otrzymał polecenie, aby wszelkimi możliwymi siłami wojskowymi z garnizonów kieleckiego i radomskiego zatrzymać Niemców na linii Gór Świętokrzyskich na północ od Kielc, tak aby w rejonie Skarżyska bez przeszkód mogło się odbyć rozśrodkowanie dwóch dywizji piechoty z Armii „Prusy". W myśl instrukcji, które otrzymał płk K. Glabisz, Kielce nie miały być bronione. Równocześnie w dniu tym Niemcy rozpoczęli bombardowanie miasta z samolotów. W dniu następnym rozbita została elektrownia, uszkodzono dworzec kolejowy i sieć wodociągową. W rejonie dworca zginęło blisko 80 osób, w tym wielu uchodźców z zachodnich województw. Przez Kielce przesuwały się resztki rozbitych polskich jednostek wojskowych. Ofiarom bombardowań i przechodzącym żołnierzom niosły ofiarną pomoc drużyny PCK, harcerki i panie z Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Równocześnie od strony południa i zachodu rozpoczęło się natarcie oddziałów 2 Dywizji Lekkiej gen. G. Stumma. Wieczorem, mimo prób obrony w rejonie Kadzielni i potem Szydłówka, Kielce zostały zajęte przez wojska niemieckie. Straty polskie wynosiły 40 zabitych i 60 rannych żołnierzy WP.

Już niemal nazajutrz, w mieście zorganizowane zostały przez Niemców cztery przejściowe obozy jenieckie. Mieściły się one w więzieniu przy ul. Zamkowej, w koszarach przy ul. Prostej, w koszarach na Stadionie oraz w pałacu biskupim. Łącznie przeszło przez nie ok. 5000 oficerów i żołnierzy polskich. Równocześnie miały miejsce pierwsze rozstrzeliwania osób cywilnych. Sześć osób zostało zamordowanych w dzielnicy Cegielnia, cztery na polach za Koszarką i dalszych 9 na Malikowie.
W celu niedopuszczenia do jakichkolwiek oznak oporu, Niemcy natychmiast pojmali 20 zakładników spośród znanych i cenionych kielczan, którzy mieli być straceni w wypadku naruszenia w mieście porządku ustanowionego przez okupanta.

2. Władze administracyjne. Ludność
Po utworzeniu przez Niemców Generalnego Gubernatorstwa, Kielce zostały zdegradowane do roli stolicy powiatu w dystrykcie radomskim. Początkowo do końca 1940 r. Kielce nie były nawet miastem wydzielonym, czyli nie tworzyły powiatu miejskiego. Dopiero od 1 stycznia 1941 r. zostały wyodrębnione jako osobna jednostka administracyjna w randze powiatu. Prezydent miasta S. Artwiński już 20 października 1939 r. otrzymał zakaz sprawowania swego urzędu. Funkcje zwierzchnie przejął R. Wendler, jako Stadtkomissar. Na przełomie 1939/40 r. zastąpił go na tym stanowisku Sturmbahnfurer Rotter. Natomiast S. Artwiński 3 listopada tego roku został aresztowany, a w cztery dni później znaleziono go zamordowanego w lesie pod Kielcami.

Gdy 1 stycznia 1941 r. Kielce uzyskały status miasta wydzielonego, na Stadthaupt-manna powołany został A. Dreschel. Oprócz władz administracji miejskiej, zlokalizowano także w Kielcach urząd powiatowy, na czele którego stał w latach 1939-41 Kreis-hauptmann Jedamczyk. W urzędzie tym pracowało około 10 urzędników narodowości niemieckiej. Od końca 1940 r. istniał Zarząd Miejski, na czele którego stał burmistrz Stanisław Pasteczko. Po pewnym czasie funkcję burmistrza przejął były wiceprokurator okręgowy M. Bogdanowicz. Był on piętnowany przez władze konspiracyjne za gorliwość, zwłaszcza w rekrutacji Polaków na roboty do Niemiec. W Zarządzie Miejskim zatrudnionych było blisko stu pracowników w kilku wydziałach.

W Kielcach funkcjonowały także władze sądowe. Po krótkim okresie działania woj skowych sądów specjalnych i doraźnych (do końca stycznia 1940 r.) ich kompetencje przejęły policyjne sądy doraźne. Ferowały one prawie wyłącznie wyroki śmierci. Obok nich istniały tzw. sądy specjalne (Sondergerichte) jako sądy cywilno-karne. Kielecki Wydział Sądu Specjalnego w Radomiu obejmował między innymi Kielce i dwa inne powiaty. Zatrudniał on siedmiu Niemców i pięć osób innych narodowości. Na jego czele stał dr Harder. Sądy polskie działały na zasadzie przepisów prawa polskiego, jeżeli nie zachodziła właściwość sądów niemieckich. W Kielcach mieścił się sąd okręgowy, który obejmował obszar takt sam jak sąd specjalny. Sądowi okręgowemu podlegało 12 sądów grodzkich, z których jeden mieścił się w Kielcach.

Na ziemiach okupowanych przez Niemców niezwykle rozbudowany był aparat policyjny. Policja dzieliła się na porządkową (Orpo), bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (Sipo). W Kielcach od listopada 1939 r. stacjonował 305 Batalion 22 Pułku Policji. Koszary jego znajdowały się przy ul. Leśnej. Batalion ten przeznaczony był do akcji specjalnych, m.in. działań antypartyzanckich. Ponadto w Kielcach funkcjonowała policja ochronna (Szupo) oraz żandarmeria, na czele której stał od 16 marca 1943 r. kapitan Gerulf Mayer. Wsławił się on jako jeden z głównych organizatorów terroru na Kie lecczyźnie. Szczególną rolę odgrywała wspomniana już policja bezpieczeństwa, a zwłaszcza jej IV Wydział - Tajna Policja Państwowa (Gestapo). Szefami kieleckiego oddziału Sipo byli kolejno: Emil Eggers, ErnstThomas i Karl Essig.

Działalność niemieckich sił policyjnych wspierana była przez oddziały tzw. policji granatowej. Oficerowie tej formacji na ogół zachowywali się w sposób patriotyczny, komisarz Zdankiewicz, szef komisariatu policji granatowej, został zamordowany w obo/ie koncentracyjnym.
Okres okupacji był także dla Kielc wyjątkowy pod względem demograficznym. Pierwsze większe ruchy ludności miały miejsce we wrześniu 1939 r. i trwały do 1942 roku. Początkowo nastąpiło zmniejszenie liczby ludności w mieście, ale od grudnia 1939 r. liczba mieszkańców zaczęła powoli wzrastać. Przemieszczono wówczas dużą liczbę Polaków i Żydów z terenów wcielonych do Rzeszy, głównie z Poznańskiego, Górnego Śląska i Pomorza, natomiast opuściło Kielce 117 osób, które powróciły „do miejsc stałego zamieszkania na terenie Rosji”





Data Liczba ludności Uwagi
1939 71.580 Tylko ludność polska i żydowska bez Niemców, wojska i policji
VU.194O 80.576 jw.
111.1943 56.950 jw.
X.1944 52,156 jw.
1945 53.662 jw.

Dane dotyczące składu narodowościowego kielczan posiadamy dopiero z października 1944 r. (bez ludności niemieckiej): 51.740 Polaków, 228 Ukraińców, 163 Rosjan oraz po kilku Amerykanów, Anglików, Litwinów, Ormian, Czechów, Tatarów, Łotyszów, Włochów i Białorusinów. Pod względem płci wiemy, że w roku 1943 spośród 56.950 mieszkańców Kielc było 29.190 mężczyzn i 27.760 kobiet. Podobnie było w Radomiu, gdzie przewaga mężczyzn była jeszcze większa, natomiast w innych stolicach dystryktów przeważały kobiety. Liczba ludności niemieckiej w czasie okupacji w Kielcach, poza wojskiem i policją, była stosunkowo nieliczna. Powiększyła ją ta grupa ludności polskiej, która podpisała volkslistę, niekiedy pod przymusem, a także czasem nawet na polecenie konspiracyjnych władz podziemnego państwa polskiego. Dla ludności niemieckiej utworzona została namiastka specjalnej dzielnicy wokół dzisiejszej ulicy Paderew-skiego, skąd wysiedlono większość Polaków.
Od końca września 1944 r. zaczęli napływać do Kielc warszawiacy, uciekinierzy z objętej powstaniem stolicy. Łącznie przybyło wówczas do Kielc około 2 tysięcy osób.

Duże znaczenie dla struktury demograficznej ludności polskiej w mieście miał fakt licznych masowych morderstw dokonywanych przez władze okupacyjne, głównie na osobach przetrzymywanych w więzieniu kieleckim. Głównym miejscem dokonywania tych zbrodni był las na tak zwanym Stadionie. Tam, zwłaszcza w latach 1942-1943, zamordowanych zostało w czasie zbiorowych egzekucji kilkanaście tysięcy ludzi, w tym większość kielczan. Należy także odnotować, że w tych samych latach masowe morderstwa obywateli miasta, także narodowości polskiej, miały miejsce na cmentarzu żydowskim na Pakoszu. Ofiary grzebano w zbiorowych mogiłach na terenie samego cmentarza, a niekiedy w pobliskim lesie.
Ponadto na terenie Kielc egzekucje były wykonywane w więzieniu przy ul. Zamkowej oraz w czasie egzekucji publicznych. Te ostatnie, w czasie których wieszano lub rozstrzeliwano zwykle po ok. 10 osób, miały miejsce w 1943 i 1944 r. Na przykład we wrześniu 1943 r. przed ówczesną fabryką „Henryków", przy ul. Mielczarskiego (dzisiejsze KPRM). Dwa miesiące później odbyły się dwie publiczne egzekucje: na placyku przed kościołem św. Wojciecha i przy ul. Urzędniczej, a w grudniu tego roku przy ulicy Częstochowskiej w pobliżu budynku remizy kolejowej Straży Pożarnej. W 1944 roku, w maju jeszcze dwukrotnie stracono publicznie osoby przywiezione z więzienia kieleckiego: przy ul. Chrobrego (przy dzisiejszych ogródkach działkowych) i u podnóża Karczówki, przy alei Karczówkowskiej pomiędzy trzecią a czwartą kapliczką.
Należy też odnotować, że u podnóża Góry Telegraf w latach 1941-1944 istniał obóz dla żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, jako jeden z podobozów Stalagu XII C Skarżysko, w którym wskutek niedostatecznych racji żywnościowych i chorób zakaźnych zmarło ponad 11 tysięcy Rosjan.

Lata wojny i okupacji przyniosły, poza niewielkimi wyjątkami, zagładę ludności żydowskiej Kielc, która była od samego początku okupacji narażona na szczególnie surowe represje. Zgodnie z zarządzeniami władz, ludności żydowskiej w Kielcach narzucony został samorząd w postaci Żydowskiej Rady Starszych, zwanej Judenratem. Na jego czele stali kolejno: dr Mojżesz Pelc, a potem Herman Lewi. Po utworzeniu getta funkcjonowała też policja żydowska. We wrześniu 1939 r. miasto zamieszkiwało 18 tysięcy Żydów, a według spisu z marca 1940 r. było ich już 25.400. Starosta miejski Kielc, A. Dreschel wydał 10 sierpnia 1940 r. zarządzenie o przymusowej rejestracji nieruchomości, posiadłości, zakładów i domów ludności żydowskiej. Stopniowo ludność tej narodowości była izolowana od reszty społeczeństwa. Ostatecznie skończyło się to zorganizowaniem gett w większości miast i miasteczek. Getto w Kielcach powstało na początku kwietnia 1941 r., obejmowało ulice: Piotrkowską, Jasną, Starozagnańską, Stolarską, Wąską, Krzywą, Okrzei, Starowarszawskie Przedmieście, Przecznicę, Przechodnią, Silniczną, Kozią, Orlą, Cichą, Nowy Świat, Dąbrowską, Szydłowską, Targową, Pocieszki, Toporowskiego, Nowowiejską i Radomską (te trzy ostatnie tylko do tzw. kolejki). Wymienione ulice tworzyły tzw. duże getto. Było też getto małe, ograniczone ulicami Bodzentyńską, św. Wojciecha (dzisiejsza Aleja IX Wieków) i placem św. Wojciecha. Przeprowadzka do getta trwała od 2 do 5 kwietnia 1941 r. Koszty przewozu pokrywali Żydzi. Musieli oni opuścić nie tylko swoje mieszkania, ale także lokale handlowe i warsztaty. Na terenie getta było około 500 domów, które mogły pomieścić najwyżej 15 tysięcy mieszkańców, gdy tymczasem zamieszkiwało w nich 25 tysięcy osób. W każdym prawie mieszkaniu na terenie getta mieściły się po trzy, cztery rodziny.

Getto w Kielcach nie było tak hermetycznie zamknięte, jak np. w Warszawie, bowiem otoczone było bądź z desek lub zasiekami z drutu kolczastego. Przez pierwsze pół roku istnienia getta ludność polska mogła bez większych przeszkód wchodzić na jego teren. W okresie późniejszym wiązało się to ze znacznym ryzykiem i groziło nawet utratą życia.

Zaraz po utworzeniu getta do Kielc przybył transport Żydów z Wiednia. Liczył on ponad tysiąc osób, wśród których było wielu lekarzy, inżynierów, naukowców. Nie znali oni zupełnie języka polskiego, stąd żyli w pewnej izolacji w stosunku do otoczenia. W początkach 1942 r. w związku z likwidacją gett w małych miasteczkach na Kielecczyź-nie, liczba mieszkańców getta wzrosła do około 27 tysięcy osób. Należy pamiętać, że miał miejsce systematyczny ubytek ludności wskutek ogromnej śmiertelności wynikającej z małych racji żywnościowych i fatalnych warunków sanitarnych. Aby zapobiec ucieczkom Żydów z getta, władze niemieckie zarządziły w listopadzie 1941 r., że karze śmierci podlegać będą także Polacy, którzy Żydom udzielą schronienia. Do tych ostatnich, którzy na własną rękę próbowali opuścić granice getta, wartownicy niemieccy strzelali bez uprzedzenia. Na terenie getta miały miejsce liczne akty bestialskich morderstw dokonywanych przez funkcjonariuszy policji i żandarmerii niemieckiej. Fakty pojedynczych aktów zbrodni uzupełniane były masowymi egzekucjami, zwłaszcza na terenie cmentarza żydowskiego na Pakoszu. Egzekucje te miały podobny do siebie przebieg, przywożono zwykle około 40 osób i kierowano je prosto z samochodu do drewnianego budynku, gdzie zmuszano je do rozebrania się do naga, a następnie pod eskortą czterech Niemców szli oni nad brzeg wcześniej wykopanych dołów. Tam ginęli od serii z broni automatycznej. Częstotliwość egzekucji na Pakoszu znacznie się zmniejszyła, kiedy na terenie getta urządzono cmentarz. Usytuowany był między ulicą Nowy Świat a Silnicą.

Wiemy, że Niemcy w 1942 r. postanowili dokonać unicestwienia wszystkich osób pochodzenia żydowskiego zamieszkujących tereny Generalnego Gubernatorstwa. W związku z tym rozpoczęła się akcja wywożenia Żydów z gett do obozu zagłady w Tre-blince. Ewakuacja ludności żydowskiej z getta kieleckiego rozpoczęła się 20 sierpnia 1942 r. Dzielnica żydowska została otoczona przez przybyły do Kielc oddział esesmanów, liczący około 150 osób. Żydów, zgonionych w jedno miejsce, dzielono na grupy: przeznaczonych na wywóz do obozu w Treblince oraz tych, którzy ze względu na wyuczony fach mieli pozostawać jeszcze w kieleckich zakładach przemysłowych. Dzieci, starców i chorych mordowano najczęściej na miejscu. Osoby przeznaczone do transportu do Treblinki przechodziły w kolumnach na ulicę Mielczarskiego, gdzie na bocznicy kolejowej ładowano je do wagonów towarowych, początkowo po 80 osób, a później po 100-120 osób do jednego wagonu. Po załadowaniu wagony plombowano. Getto w Kielcach wysiedlono w trzech rzutach 20,22 i 24 sierpnia, za każdym razem wywożąc po około 7 tysięcy osób. W ostatnim dniu likwidacji getta opróżniono szpital żydowski, w którym zginęło kilkaset osób wskutek wstrzyknięcia (na polecenie gestapo) trucizny przez dyrektora szpitala i jednego z lekarzy.

Po likwidacji kieleckiego getta na terenie miasta pozostało jeszcze około 2 tysięcy Żydów przebywających w obozie pracy przy ulicy Jasnej i Stolarskiej. Obóz ten istniał do kwietnia-maja 1943 r., kiedy to pozostałych przy życiu Żydów przeniesiono do trzech specjalnie zorganizowanych obozów przy zakładach przemysłowych: „Granat', „ludwików", „Henryków". Likwidacja tych obozów nastąpiła w lipcu-sierpniu 1944 r., kiedy to resztki przebywających w nich Żydów deportowano, głównie do Oświęcimia. Szczególną odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione w stosunku do ludności żydowskiej Kielc należy obarczyć kapitana Hansa Gayera (Geiera), szefa kieleckiego Szupo i jego podwładnych oficerów.

3. Przemysł, handel, rzemiosło, komunikacja
Z chwilą wybuchu II wojny światowej, władze niemieckie nie miały ostatecznie sprecyzowanego poglądu na sposób wykorzystania ekonomicznego potencjału Polski. Dlatego w pierwszych miesiącach okupacji z kluczowych zakładów metalowych Kielc wywieziono najnowocześniejsze maszyny, urządzenia produkcji zagranicznej, głównie obrabiarki angielskie, niemieckie i czeskie.
Fabryka „Granat" w czasie okupacji była eksploatowana przez lipski koncern zbrojeniowy „Hasag" i nosiła nazwę tego koncernu. Była ona wówczas producentem niektórych rodzajów skorup pocisków przeciwlotniczych, zapalników do granatów i innych rodzajów uzbrojenia. Huta „Ludwików" przeszła pod niemiecki zarząd komisaryczny, a od stycznia 1942 r. została wydzierżawiona krakowskiej firmie „Zieleniewski". Trzecim zakładem przemysłowym - metalowym była fabryka Czesława Wawrzyniaka, produkująca świece samochodowe i samolotowe, w czasie okupacji została ona wydzierżawiona, w kwietniu 1940 r., przedsiębiorstwu „Beru-Werke" z Ludwigsburga,
Działania wojenne, mimo braku większych zniszczeń materialnych, mocno zdezorganizowały życie kieleckich zakładów przemysłowych. Niebawem ukazało się zarządzenie 0 uruchomieniu produkcji i niemieccy kierownicy zakładów wywiesili ogłoszenia wzywające byłych pracowników do stawienia się w fabrykach. Zatrudnienie w końcu 1939 r. i na początku 1940 r. wykazywało znaczny spadek w stosunku do stanu przedwojennego. Potem liczba robotników stale rosła i w 1941 r. utrzymywała się na poziomie około 1300 pracowników. Natomiast w roku 1942 liczba pracujących osób w zakładach przemysłu metalowego podwoiła się. Wówczas to wśród pracowników „Ludwikowi!" \ „Granatu" pojawili się niewolnicy żydowscy (200-300 osób) i więźniowie Polacy. Na uwagę zasługiwał systematyczny wzrost liczby kobiet wśród pracowników fizycznych, wynosił on średnio 30-35% zatrudnionych robotników.

Wymienione wyżej zakłady pracowały na rzecz armii niemieckiej. „Granat" produkował czerepy pocisków i innych elementów uzbrojenia, „ludwików" zajmował się początkowo produkcją urządzeń i maszyn rolniczych, a pod koniec 1941 r. rozpoczęto produkcję wozów dla Wehrmachtu (tylko w roku 1944 wykonano 28 tysięcy sztuk), okopowych piecyków grzewczych, a w 1944 r. skorup granatów artyleryjskich. Natomiast stopniowo zmniejszała się produkcja maszyn i urządzeń rolniczych. Zakład C. Wawrzyniaka produkował świece i w związku z zamówieniami niemieckimi (m.in. Junkersa") ich produkcja rosła od 800 sztuk świec dziennie w 1940 r. do 1500 w 1943 r. i 2300 w roku 1944. W fabryce tej produkowano również izolatory dla przewodów elektrycznych w silnikach.

Wielu kielczan ubiegało się o zatrudnienie w tych zakładach, bowiem praca w nich dawała tzw. „mocne papiery", chroniące przed wywózką na roboty przymusowe oraz przysługiwały im dodatkowe kontyngenty przydziałów żywności. Ze względu na rodzaj produkcji kierownictwo wszystkich tych zakładów spoczywało w rękach niemieckich. Dyrektorem „Granatu" został były funkcjonariusz SS, Schlicht, a w „ludwikowie" początkowo Paweł Steiner, a potem Alfred Hertsch. Przedwojenny dyrektor inż. Otmar Kwieciński został zastępcą dyrektora do spraw technicznych. Wskutek denuncjacji został aresztowany wraz z innym znanym kielczaninem, inż. Gwidonem Maro. Ze względu na specyfikę zakładów metalowych pracowało w nich dość sporo Niemców (w lutym 1944 r. w „Granadę" 63, w „ludwikowie" 123 i w fabryce C. Wawrzyniaka 23), ale stanowili oni jedynie 3% ogółu załóg. W zakładach tych istniała straż febryczna (Werkschutz) złożona z Niemców i volksdeutschów. Ponadto istniało jeszcze kilkanaście drobnych zakładów przemysłowych, m.in. warsztaty Romana Kluźniaka.

W czasie okupacji funkcjonowały także w Kielcach zakłady przemysłu chemicznego. Największym z nich była Fabryka Kwasu Siarkowego i Nawozów Sztucznych „Oleiim" przy ulicy Zagnańskiej. Produkowała ona kwas siarkowy głównie dla potrzeb fabryki prochu w Pionkach, w związku z czym pozostawała pod niemieckim zarządem komisarycznym. Produkcja dobowa wynosiła od 30 do 32 ton kwasu, a zatrudnionych było od 120 do 140 pracowników. Funkcjonowanie zakładu było uzależnione od dostaw pirytu z kopalni „Staszic" w Rudkach, dlatego gdy partyzanci unieruchamiali kolejkę biegnącą ze Słupi Nowej do Kielc następowały przerwy w produkcji. Inne mniejsze zakłady chemiczne pracowały w czasie wojny z pewnymi ograniczeniami pod kontrolą okupanta.

Wśród zakładów przemysłu spożywczego dominowały Zakłady Wytwórcze „Społem". Produkowały one oprócz zup, bulionów, octu, drożdży i musztardy także mydło i kosmetyki oraz świece, pasty do obuwia i podłóg. Już od października 1939 r. kierownictwo zakładu objął komisarz niemiecki Hans Muller, a po jego odejściu do służby w Wehr-nićichcie. Schimpfke. Mimo degradacji ze stanowiska dyrektora, Józef Rządzki pozostawał w kierownictwie zakładu mogąc dzięki temu łagodzić skutki decyzji niemieckich. Wobec ogromnego zapotrzebowania na produkowane towary, rychło zatrudnienie przekroczyło stan przedwojenny, dochodząc w lipcu 1944 r. do 500 pracowników. Warto dodać, że w „Społem" zatrudnionych było wiele osób związanych z konspiracją, a także część produkcji trafiała na użytek osób zaangażowanych w działalność ruchu oporu. Związane to było z dużym ryzykiem, bowiem surowce były ściśle reglamentowane.

Spośród innych gałęzi przemysłu dość dobrze rozwinięty był przemysł drzewny. Podobnie jak przed wojną, największą fabryką w tej branży był zakład „Henryków", przejęty przez Niemców w zarząd komisaryczny. Zatrudniał w czasie okupacji dwukrotnie więcej pracowników niż przed wojną (w marcu 1943 r. były to 634 osoby, w tym blisko 300 narodowości żydowskiej, ci ostatni nie otrzymywali żadnego wynagrodzenia, a warunki ich bytu były straszliwe). Rychło zakład ten został przekształcony w oddział huty „Ludwików" i wykonywał części drewniane do produkowanych tam wozów taborowych dla wojska niemieckiego. Znacznie mniejszymi przedsiębiorstwami były tartaki, wśród nich wyróżniał się przejęty pod nadzór komisaryczny tartak państwowy przy ulicy Zagnańskiej, w którym pracowało ponad 100 osób.
Tradycyjnie dość spore znaczenie odgrywał przemysł materiałów budowlanych. Działały nadal wapienniki i kamieniołomy: „Kadzielnia"', „Wietrmia" i „Zagórze". Wobec załamania się ruchu budowlanego produkowały one głównie kamień do budowy dróg. W tym czasie bowiem zmodernizowano wiodącą przez Kielce drogę z Warszawy do Krakowa, która otrzymała utwardzoną nawierzchnię o szerokości od 7 do 9 metrów. Wegetowały w mieście także nieliczne cegielnie, ale dystrybucja cegieł, wapna i kamienia odbywała się za pośrednictwem władz niemieckich. Również produkcja „Marmurów Kieleckich" przeznaczona była dla Niemców, a duża część produkcji wywożona do Rzeszy. Zatrudnienie w tym zakładzie spadło o 50% w stosunku do stanu przedwojennego.
Z innych zakładów pracy należy wymienić firmę zajmującą się czyszczeniem i przerobem piór „Polplum". Została ona również przejęta pod niemiecki zarząd komisaryczny i dawała zatrudnienie około 90 pracownikom stałym i blisko 300 chałupnikom. Należy też wspomnieć o kieleckiej elektrowni, która zarządzana była przez Polaków - inż. Choj-nackiego i S. Fabierkiewicza i zatrudniała pod koniec okupacji około 60 osób, spośród których wiele z racji wykonywanych przez siebie zajęć (monterzy i inkasenci elektrowni) było zaangażowanych w działalność konspiracyjną.

Z tego powodu, iż większość sklepów w Kielcach (61%) była przed wojną w rękach Żydów, stały się one łupem okupantów, zwłaszcza dotyczyło to dużych magazynów i hurtowni. Dlatego w 1940 r. już tylko 1/3 sklepów należała do ludności tej nacji. Były wówczas w Kielcach 942 sklepy, w tym 17 dużych, 74 średniej wielkości, a reszta to małe sklepiki, W następnych latach wszystkie punkty sprzedaży zostały zabrane Żydom i przez Niemców, powierników tego mienia, wydzierżawione ludności polskiej. Dzierżawcy ci niekiedy wypłacali sumy dzierżawne nie tylko Niemcom, ale także prawowitym właścicielom przebywającym w getcie. Duża część sklepów najładniej i najlepiej wyposażonych była przeznaczona tylko dla ludności niemieckiej (Nur fur Deutsche). Hurtownie kieleckie zostały opanowane przez firmy niemieckie. Wobec reglamentacji towarów, a nawet ich kompletnego braku, handel w miarę upływu czasu upadał do tego stopnia, że praktycznie pozostały jedynie te sklepy, które prowadziły sprzedaż artykułów przeznaczonych dla ludności na kartki żywnościowe. Instytucją, która w okresie wojny i okupacji zajmowała się handlem żywnością, była Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem", na czele której stali doświadczeni spółdzielcy Żabicki i Antoni Ziętal-ski. W „Społem" rozwinął się szczególnie skup jaj. W tym celu wybudowano nowe hale, magazyny i baseny wapienne, które mogły pomieścić 3,5 miliona jaj, co razem z przedwojenną chłodnią stanowiło cały kombinat jajczarski. Mimo że „Społem" miało wysyłać jaja do Rzeszy, to jednak udawało się spowodować, że 75% pozostawało na terenie ziem polskich. Oddziałem skupu rolnego w „Społem" kierował Tadeusz Redlich-Michal-ski, który w sposób nielegalny przekazywał cześć produktów dla organizacji konspiracyjnych, szpitali, domów starców, sierocińców i nauczycieli.
Równolegle ze „Społem", ale na znacznie mniejszą skalę, skupem jaj zajmowało się przedsiębiorstwo volksdeutscha Majchrzaka.
W czasie okupacji rzemiosło stanowiło rodzaj zajęcia dla wielu osób, które pracowały zwłaszcza w takich zakładach, jak stolarskie, metalowe i szewskie. Warsztaty te mogły liczyć na kooperację z hutą „Ludwików" w wykonywaniu części do prowadzonej przez nią produkcji. Likwidacji uległy wszystkie warsztaty i przedsiębiorstwa żydowskie, stąd osłabły takie działy rzemiosła, jak rymarstwo, szklarstwo, cholewkarstwo, blacharstwo, czapnictwo i kuśnierstwo. Część rzemieślników uchylała się spod kontroli niemieckiej, pracując nielegalnie na potrzeby wolnego rynku i w ten także sposób zaopatrując się w surowce.

W związku z krytyczną sytuacją Niemców na froncie wschodnim, w lipcu 1944 r. Okupanci przygotowywali w Kielcach wysadzenie w powietrze kilku największych zakładów przemysłowych. Nastąpiła wówczas oczywiście przerwa w produkcji, bowiem wystąpiły deficyty w dostawie gazu i energii elektrycznej. Gdy panika wśród Niemców została opanowana w związku z ustabilizowaniem się frontu na Wiśle, od sierpnia zorganizowano metodyczną grabież maszyn, urządzeń, zapasów i surowców, które wywożono w głąb Rzeszy. Ostatni transport maszyn odszedł z Kielc w końcu października. Z „Granatu" wywieziono 306 maszyn, a z „ludwikowa" wszystkie maszyny, które załadowano na 900 wagonów. Podobnie w fabryce C. Wawrzyniaka pozostały jedynie gołe mury. Dyrekcja Zakładów Wytwórczych „Społem", mimo iż otrzymała polecenie wysłania urządzeń do Droppau w Niemczech, to jednak opóźniając rozbiórkę maszyn udało się zmienić adres wysyłki i znalazły się one we wcześniej przygotowanych pomieszcze-liach w Częstochowie, gdzie doczekały ustąpienia Niemców. Należy dodać, że w czasie masowych aresztowań we wrześniu 1944 r. uwięzionych zostało 14 pracowników „Społem", a wśród nich dyrektorzy J. Rządzki i inż. Michał Zawadzki. Znaleźli się oni w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen, skąd wróciło jedynie 6 osób.

Komunikacja w czasie okupacji była utrudniona z powodu rekwizycji samochodów, a także przeciążenia linii kolejowych przewozami wojskowymi. Stąd transport lokalny w Kielcach opierał się głównie na wozach konnych, choć także i ich ilość była ograniczona w następstwie rekwizycji koni. Wiele towarów przewożono na ręcznych wózkach dwukołowych zwanych „biedkami". W roku 1943 w Kielcach było zarejestrowanych 95 aut ciężarowych, 82 osobowe i 59 motocykli. Przeważająca ich część należała do władz administracyjnych i policji, a tylko niewielki procent do zakładów przemysłowych.

4. Życie Społeczne. Zdrowie, kościół.
Zgodnie z polityką okupanta, większość polskich stowarzyszeń organizacji społecznych musiała przerwać swe funkcjonowanie Niemcy zezwolili jedynie na działalność o charakterze samopomocowym PCK, Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) oraz okresowo Caritasowi i Radzie Głównej Opiekuńczej (RGO). Ingerencja okupanta w życie społeczne dotyczyła wszystkich jego dziedzin. Między innymi wprowadzono godzinę policyjną, uciążliwe przepisy meldunkowe, zlikwidowano wiele świąt państwowych i kościelnych, zakazano tych pieśni religijnych, które posiadały wydźwięk patriotyczny, zwalczano polskie godła i symbole, zmieniono nazwy wielu ulic. Już w sierpniu 1940 r. ul. Sienkiewicza przemianowana została na Hitlera, a w połowie 1941 r. kompleksowo zmieniono nazwy 58 ulic, przeważnie tych, które wiązały się z historią bądź tradycjami patriotycznymi. Kilku nowo wprowadzonych nazw ulic nie wolno było tłumaczyć na język polski, np. Kommandan-turstrasse (ul. Wesoła), Adolf-Hitler-Platz (Rynek) i Blomberg-Platz (skwer im. Stefana Żeromskiego). Zniszczone zostały pomniki - Czwórki Legionowej, Pomnik Niepodległości przed dworcem kolejowym, pomnik S. Staszica i płaskorzeźba T. Kościuszki na dzwonnicy katedralnej. Część kin t księgarni przeznaczono wyłącznie dla Niemców. Okresowo zakazano Polakom spacerów w parku kieleckim. Kielczanie nie mieli także wstępu do budynków PWiWF (dzisiejszy WDK) oraz pałacu pobiskupiego, które zajęte zostały dla potrzeb Wehrmachtu.

Jak już wspomniano, jedną z nielicznych organizacji polskich, które mogły funkcjonować w tym czasie, była OSP. Mimo to Niemcy już niebawem wyznaczyli zarząd komisaryczny, a komenda polska straży została rozwiązana. Od sierpnia 1940 r. zawieszono działalność OSP, a zezwolono na pracę jedynie tzw. Korpusowi OSP, co nie pozwalało na zwiększanie szeregów organizacji. W korpusie znalazła się jednak spora część byłych oficerów WP i studentów, którzy traktowali przynależność do tej organizacji jako przykrywkę swojej działalności konspiracyjnej. Szkolenie w OSP stało wówczas na wysokim poziomie, istniały sekcje sportowe, świetlica i biblioteka. Od 1941 roku nastąpiły pierwsze aresztowania, a OSP starano się upodobnić do straży zawodowej. Stąd w organizacji pozostali jedynie starsi strażacy. O dużym zaangażowaniu patriotycznym członków OSP w Kielcach świadczył fakt, że w czasie okupacji zginęło aż 28 jej członków.

Ważną rolę w okresie okupacji w Kielcach odgrywał PCK. Na jego czele stał prezes, były prezydent miasta Roman Cichowski, a pracami organizacyjnymi kierował inspektor okręgowy Edward AAeissner. Po utworzeniu RGO, w połowie 1940 r. PCK musiał zmienić swój profil działalności, bowiem utracił schroniska, domy noclegowe i sierocińce. Dlatego główny nacisk położono na szkolenie sanitarne młodzieży. Miało to podwójny wymiar, bowiem wśród działaczy PCK było wielu instruktorów harcerskich. Którzy szkolenia te organizowali dla członków konspiracyjnego ZHP - „Szarych Szeregów". Wielu spośród wyszkolonych wówczas harcerzy-sanitariuszy po wojnie wybrało zawód lekarza: Ryszard Leydo, Jerzy Gala, Jerzy Kurzyk, Marian Pomorski, Jerzy Bauciń-ski, Stefan Neyman i inni.

Bardzo ściśle z działalnością PCK splecione były losy Caritasu. We wszystkich kieleckich parafiach już w jesieni 1939 r. udało się zorganizować kuchnie dla ubogich, sekcje do opieki nad więźniami, sekcje pomocy doraźnej, w tym dla rodzin aresztowanych i opieki nad dziećmi. Staraniem Caritasu w 1940 r. kuchnie dożywiały dziennie przeciętnie około 2 tys. osób. Rozdzielano też wiele odzieży pochodzącej z darów. Caritas prowadził ponadto dwa przedszkola, a w czasie wakacji półkolonie. Po utworzeniu w Generalnej Guberni RGO niebawem w Kielcach powstała Rada Opiekuńcza Miejska, później Polski Komitet Opiekuńczy, na czele którego stał sędzia Bronisław Biłowicki. Subwencje na działalność ROM, a potem PKO pochodziły z dotacji RGO i starostwa. Dzięki temu dla potrzebujących pomocy przydzielano paczki żywnościowe z miesięczną za-wartością 400 g mąki, 200 g cukru, 200 g marmolady, 100 g kawy, 500 g soli, 50 g drożdży, 1 pudełka zapałek, 100 g mięsa lub w jego zastępstwie jajka i 4200 g chleba. Agendami ROM-PKO były zakłady opieki całkowitej zamkniętej dla dzieci: księży salezjanów przy ul. Piotrkowskiej (76 osób), dziecięce dla dziewcząt przy ul. Kościuszki (50 osób), zakład ss. Serca Jezusowego dla dziewcząt przy ul. Karczówkowskiej (30 osób), zakład św. Stanisława Kostki koedukacyjny przy dzisiejszej ul. Paderewskiego (50 osób), schronisko koedukacyjne dla dzieci żydowskich przy dzisiejszej ul. Seminaryjskiej (44 osoby) i zakład św. Antoniego i Józefa, koedukacyjny przy ul. Wesołej (74 osoby). Ponadto istniały domy opieki dla dorosłych: Miejskie Schronisko dla Umysłowo Chorych przy ul. Zagórskiej (46 osób), Miejski Przytułek Św. Trójcy przy dzisiejszej ul. Jana Pawła II (42 osoby), Dom Starców przy dzisiejszej ul. Seminaryjskiej (26 osób) i przy tej samej ulicy dla 32 osób Ognisko dla Starców. Ponadto różnego rodzaju zakłady opieki dla dzieci i starców prowadziły zgromadzenia zakonne: księży salezjanów, sióstr alber-tynek, dominikanek, szarytek, urszulanek, sercanek i służebniczek NMP. We wszystkich wymienionych placówkach PKO prowadził dożywianie. Ze stałych posiłków codziennie korzystało w Kielcach w latach 1941 i 1942 ponad 1200 osób, w roku 1943 od ponad 1300 do blisko 1700 dzieci i dorosłych. W pierwszych dwóch latach okupacji półkolonie i kolonie dla biednych dzieci organizował Caritas, a następnie akcję tę przejął PKO. W lipcu 1942 r. zorganizowano 5 półkolonii dla 392 dzieci. Podobnie było i w latach następnych. Półkolonie mieściły się zazwyczaj na Karczówce, Baranówku, przy ul. Młynarskiej i innych. Najprawdopodobniej od końca 1942 r. zorganizowano w Kielcach przy ul. Czarnowskiej 10 prowadzony przez zakonnice dom noclegowy. Korzystało z niego bezpłatnie w roku 1943 - 335 osób i za odpłatnością - 1681.
O poziomie nędzy, jaka panowała w tym czasie w Kielcach, świadczyły wykazy osób sporządzone przez ROM-PKO, na których znaleźli się ubodzy nie mogący otrzymać pomocy z powodu braku środków. Na przełomie lat 1941-1942 było 7,5 tysiąca osób, i na przełomie lat I942-I943 7300 dorosłych i dzieci. Na wniosek PKO, u konni 1941 r. Starostwo Miejskie wydało zezwolenie na dożywianie więźniów. W ramach tej pomocy od 1942 r. więźniowie raz w tygodniu dostawali niewielkie porcje chleba, a w 1944 r. dwa razy w tygodniu zupę i kawałek chleba. Z tego rodzaju pomocy korzystało około 700 więźniów.

W związku ze zubożeniem ludności, przeludnieniem mieszkań i złym odżywianiem zaczęły się szerzyć choroby epidemiczne, zwłaszcza tyfusu brzusznego i tyfusu plamistego. Poważny wpływ na zmniejszenie możliwości ochrony zdrowia miały ograniczenia świadczeń ubezpieczalni społecznych. Zredukowane zostały do 1 /3 wysokości zasiłki chorobowe i popołogowe, a leczenie szpitalne ograniczono do przypadków „bezwarunkowej konieczności". Podstawowe zadania ubezpieczalni społecznych winni sprawować lekarze, ale opieka ta była absolutnie niewystarczająca. Na fakt ten rzutował w Kielcach poważny niedostatek lekarzy, wywołany już na początku okupacji zakazem wykonywania zawodu dla lekarzy pochodzenia żydowskiego (mogli oni leczyć tylko ludność żydowską). Ponadto w samych Kielcach z rąk hitlerowców śmierć poniosło 16 lekarzy narodowości polskiej, a 10 zamordowano w Oświęcimiu. Wiązało się to z tym, że wielu lekarzy kieleckich było zaangażowanych w konspiracyjne działania Armii Krajowej. Byli to m.in. dr Jan Bularski, dr Edward Latało, dr Alfred Adamus, dr Franciszek Bobra, dr Józef Kalisz i inni. W konspiracji były także pielęgniarki, m.in. Karolina Karczewska-Opuchlikowa i Maria Sabat.

Bardzo trudna sytuacja panowała w lecznictwie szpitalnym. Na początku wojny w uzupełnieniu dwóch już istniejących szpitali (miejskiego przy ul. Kościuszki i szpitalika dziecięcego przy ul. Langiewicza) doszedł jeszcze szpital wojenny dla rannych żołnierzy, usytuowany w budynku Seminarium Duchownego. Po roku chorzy Polacy zostali stopniowo przeniesieni do szpitala ulokowanego w seminarium, a dawny szpital miejski stał się szpitalem niemieckim. W ten sposób lekarze pracujący w szpitalu polskim pozbawieni byli odpowiedniego zaplecza i specjalistycznego wyposażenia. Szpital był przepełniony, chorzy leżeli w korytarzach, często po dwóch na jednym łóżku. Nawet ciężko chorych z otwartą gruźlicą nie przyjmowano z braku miejsc. Nie wystarczało żywności dla chorych, brak było środków opatrunkowych, leków i opału. Działo się tak mimo pomocy PKO i „Społem". Ogniskiem wszelkiego rodzaju epidemii i zarazy było getto. Istniał tam niewielki szpital dla ludności żydowskiej kierowany przez dr. Reitera, ale nie zaspokajał on potrzeb nawet w minimalnym stopniu. Przed powstaniem getta Żydów nie przyjmowano do szpitali publicznych. Jak już wspomniano, poważnym problemem w Kielcach były choroby zakaźne. W ciągu jednego roku, od listopada .1941 do listopada 1942, na oddziale zakaźnym przebywało ponad 320 chorych na tyfus plamisty, spośród których zmarło 71 osób. Na oddział ten przyjmowano też pacjentów cierpiących na choroby weneryczne, czerwonkę i świerzb. Nawrót epidemii tyfusu plamistego miał miejsce pod koniec 1944 r. Poważnym problemem była również gruźlica, która także przynosiła śmiertelny plon, bowiem co drugi gruźlik przyjęty na oddział zakaźny umierał, mimo wysiłków znanego specjalisty w leczeniu tego schorzenia, dr. Stanisława Romszajda. Występowała ogromna śmiertelność niemowląt W Kielcach, w samym tylko !CM! r. zmarło 48 niemowląt (w tym M chłopców) oraz !4S dzieci w wieku do jednego roku (w rym 80 chłopców). Działo się tak mimo istnienia szpitalika dziecięcego, jedynego w całym dystrykcie. Ślady tej tragicznej sytuacji zdrowotnej społeczeństwa miasta napotkać można było jeszcze przez wiele powojennych lat.

Warunki okupacyjne lat 1939-1945 spowodowały na ziemiach polskich znaczny wzrost religijności. Fakt, iż w Polsce Kościół rzymskokatolicki w trudnych momentach był zawsze jednym z filarów polskości, spowodował, że główny atak okupanta w dziedzinie wyznaniowej był skierowany właśnie przeciwko niemu. Kielce nadal były stolicą diecezji, w której funkcję biskupa ordynariusza sprawował ks. dr Cz. Kaczmarek, a funkcję biskupa sufragana ks. F. Sonik. Na terenie miasta znajdowało się wówczas 6 parafii Najludniejszą była parafia katedralna, która liczyła U tysięcy wiernych, następnie św. Wojciecha i Św. Krzyża - każda po 10 tysięcy wiernych, Najświętszej Marii Panny (kościół pogarnizonowy przy ul. Chęcińskiej) ponad 5 tysięcy, tyleż samo liczyła parafia Chrystusa Króla na Baranówku i wreszcie skupiająca blisko 4 tysiące osób parafia na Karczówce. Warto nadmienić, że warunki wojny i okupacji spowodowały przybycie do Kielc pewnej liczby księży zarówno z ziem włączonych do Rzeszy, jak i z kresów wschodnich. Tuż po wkroczeniu Niemców biskup ordynariusz wezwał wiernych o zachowanie spokoju, ładu i porządku oraz społecznej karności w celu zachowania „żyda religijnego, żyda narodowego, a nawet najzwyczajniejszego żyda ludzkiego". Ponadto zobowiązywał do posłuszeństwa względem władz administracyjnych „we wszystkim, co się nie sprzedwia sumieniu chrześdjańskiemu i naszej polskiej godności". Po wojnie władze komunistyczne uznały to przesłanie za dowód kolaboracji z Niemcami.

Wśród wielu represji, jakie dotknęły kościół kielecki w łatach okupacji, było m.in. zamknięcie wydawanej przez kurię „Gazety Tygodniowej", natomiast drugie czasopismo „Kielecki Przegląd Diecezjalny" ukazywało się jedynie do początków 1943 r. Kolejnymi redaktorami pisma byli: ks. dr Jan Jaroszewicz, ks. dr Leonard Świderski i ks. Adam Szafrański.

Tradycyjnie w budynkach parafialnych i kościelnych organizowane były misteria, jasełka i inne występy artystyczne. Zawierały one często treści patriotyczne, krzepiące na duchu społeczeństwo Kielc. Z tej racji, że kościół spełniał ważną rolę w oporze społecznym przeciwko polityce okupanta, a także angażował się w działalność konspiracyjną, miały miejsce liczne represje ze strony Niemców w stosunku do poszczególnych księży i całego kościoła. W obozach koncentracyjnych śmierć ponieśli: wyniesiony ostatnio na ołtarze proboszcz parafii katedralnej i profesor seminarium duchownego w Kielcach, ks. dr Józef Pawłowski, profesor seminarium duchownego ks. Franciszek Mazurek, proboszcz parafii Św. Krzyża ks. Wojciech Michałowicz oraz księża salezjanie Bolesław Gromko i Jan Podkul. Wszyscy oni zostali zamordowani w obozach.
Pod koniec okupacji władze niemieckie chciały wykorzystać oddziaływanie kościoła na społeczeństwo w dwóch sprawach: po pierwsze - w kampanii antyrosyjskiej i po drugie w akcji werbunkowej ludności polskiej na roboty rolne do Niemiec. Posunięto się rak Lileko, ze księżom wręczano gotowe teksty kazań. Jednak wskutek postawy duchowieństwa zamiary te spaliły na panewce. Wiele trudności na swej drodze napotykało w czasie okupacji seminarium duchowne. Jak wiadomo, budynek seminarium został zajęty przez Niemców na szpital, stąd dopiero w październiku 1939 roku nauka mogła być rozpoczęta w wynajętych lokalach. Wskutek interwencji biskupa ks. Cz. Kaczmarka, Niemcy zwrócili część pomieszczeń od strony dzisiejszej ul. Jana Pawła 11. Jednak już w lecie roku następnego seminarium zostało wyrugowane z tego lokalu, który ponownie przeznaczono dla potrzeb szpitala. Dużym utrudnieniem w pracy seminarium był fakt, iż Niemcy zamknęli wszystkie szkoły średnie ogólnokształcące, w związku z czym od 1940 r. nikt oficjalnie w Polsce nie uzyskał matury, a przecież tylko maturzystów można było przyjmować do seminarium. Aby zatuszować przyjmowanie do seminarium maturzystów z tajnego nauczania, rektor ks. dr J. Jaroszewicz, nie otrzymując zgody na uruchomienie 1 kursu, dla zmylenia Niemców nazwał ten rocznik „// kursem drugim". W tym czasie seminarium skazane było na tułaczkę po różnych lokalach, często zupełnie niedostosowanych do prowadzenia zajęć dydaktycznych. Nic też dziwnego, że malała liczba kleryków z ponad 80 do 40 osób.

5. Ruch oporu.
Pierwsze organizacje podziemne powstawały w Kielcach i okolicach w oparciu o kadry zawodowe Wojska Polskiego i patriotycznie nastawione grupy młodzieżowe, wywodzące się głównie z harcerstwa. Już we wrześniu 1939 r. powstała pierwsza w Kielcach grupa dywersyjna złożona z wojskowych członków „Strzelca" i aktywu harcerskiego. Na jej czele stanął ppłk Henryk Kowalówka. Stanowiła ona zalążek okręgu kieleckiego „Organizacji Orła Białego", która miała swoją centralę w Krakowie. Niebawem wybrano prezydium okręgu kieleckiego, któremu przewodniczył Stefan Artwiń-ski, przedwojenny prezydent miasta. Wkrótce OOB ogarnęły aresztowania. Na gestapo znalazł się S. Artwiński, którego wkrótce zamordowano. Jego następcą został senator D. Zbierski. Od listopada na terenie Kielc kolportowano pismo podziemne „Nakazy Dnia" przywożone z Krakowa.

Rychło OOB została podporządkowana Komendzie Głównej Służby Zwycięstwu Polski, która to organizacja skupiała głównie byłych wojskowych. Po H. Kowalówce komendantem okręgu SZP został płk Leopold Endel-Ragis. Niezależnie od omawianych wyżej struktur, w październiku 1939 r. powołana została w Kielcach z inicjatywy środowisk kolejarskich i PPS tajna organizacja „Polska Niepodległa". Na jej czele stał Aleksander Siewek. W grudniu 1939 r, powołano do życia Polski Związek Walki o Wolność Narodów, którego organizatorami byli bracia Janystowie oraz, nieco wcześniej, z inicjatywy Władysława Pietrzykowskiego zawiązana została „Tajna Organizacja Wojskowa", bazująca na członkach Związku Strzeleckiego. W Kielcach w pierwszych miesiącach okupacji oparcie posiadał również mjr Henryk Dobrzański „Hubal", który dysponował tu swymi wywiadowcami. Po utworzeniu w listopadzie 1939 r. Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), większość z wymienionych organizacji została do niego wcielona lub z nim współpracowała.

W Kielcach zawiązano też struktury konspiracyjnego ruchu ludowego w postaci władz wojewódzkich SL ROCH na czele z Czesławem Ponieckim oraz Komendę Okręgową Batalionów Chłopskich pod dowództwem Stanisława Jagiełły. Czynna była także założona przez członków PPS organizacja Wolność-Równość-Niepodległość, której kierownictwo objął znany działacz tej partii, Jan Partyka. Około stycznia 1940 r. odbudowane zostały struktury Stronnictwa Narodowego, które utworzyło własną siłę zbrojną - Narodową Organizację Wojskową ( NOW).
Rozwijające się struktury ZWZ na terenie Kielc objęły niebawem wszystkie większe zakłady pracy. Plutony tej organizacji powstały w Zakładach Wytwórczych „Społem", na kolei, w „Granacie" i „Ludwikowie". Ponadto utworzono oddziały obejmujące zasięgiem swego działania poszczególne rejony lub dzielnice miasta. Natomiast w kwietniu 1940 r. powołano specjalny pion dywersyjny, noszący nazwę Związek Odwetu, przekształcony później w Kierownictwo Dywersji (Kedyw). Na jego czele stali kolejno: por. Henryk Jaworski, por. Hipolit Krogulec i por. Jan Piwnik. W mieście funkcję oddziałów Kedywu spełniały grupy specjalne, dowodzone przez Mariana Sołtysiaka, Zbigniewa Kruszelnickiego i Zygmunta Firleya. Natomiast całością spraw kierował komendant ob-wodu, którym od 1943 r. był mjr Józef Włodarczyk. Podlegały mu także agendy Biura Informacji i Propagandy (B1P). Okresowo siedzibę w Kielcach mieli także komendanci ZWZ-AK, płk L. Endel-Ragis, płk Stanisław Dworzak i płk Jan Ziętarski.
Pierwsze poważne aresztowania w kręgach ZWZ nastąpiły 9 i 10 lutego 1941 r., kiedy to w Kielcach zostało uwięzionych i poddanych śledztwu na gestapo 86 osób, głównie z wywiadu kieleckiego obwodu. Represje w 1941 r. dotknęły nie tylko ZWZ, ale także inne organizacje.
Koniecznym zapleczem dla nielegalnych organizacji były lokale konspiracyjne. Wiele kieleckich rodzin oddało swe mieszkania do dyspozycji władz podziemnych. Należały do nich lokale u Stefanii Gierowskiej, Stanisławy Olędzkiej, Wery Krajewskiej, Jadwigi Popkowej, Zofii Czarnockiej-Barszczewskiej, Heleny Pawłowskiej, Stanisławy i Rajmunda Michcińskich, Czesławy Lachnik, Janiny Konasiewicz, a także Lipskich, Komorowskich, Małysów, Galasów, Praussów, Krzywickich, Jaruzelskich i Kontrymów. Pod koniec okupacji przez kilka dni w Kielcach miał swoją kwaterę Komendant Główny AK, gen. Leopold Okulicki, który znalazł początkowo schronienie w magazynach „Społem", a później w mieszkaniu doktorostwa Mikołaj czy ków. Archiwum ZWZ-AK mieściło się w domu Lasz-czyków, natomiast osobom „spalonym" gościny użyczała Jadwiga Zalewska.
Organizacja Polski Związek Walki o Wolność Narodów korzystała z mieszkań Wincentego i Franciszka Janystów. Lokalem konspiracyjnym Batalionów Chłopskich było mieszkanie Ludwika Kosiora i Mieczysława Orła. Socjaliści korzystali z pomieszczeń Marii Szmajdel i Alfreda Drabarka.
Kielce były miejscem ożywionej konspiracyjnej działalności wydawniczej. Wydawano tu co najmniej 21 tytułów czasopism, które miały charakter wojewódzki, a niekiedy ogólnopolski. Jednym z pierwszych pism o szerszym zasięgu był „Biuletyn Informacyjny", wydawany przez komendę okręgu ZWZ-AK od 28 września 1940 r. Pismo to później ukazywało się pod tytułem „Polska Walcząca". Tygodnikiem najdłużej wychodzącym spośród wszystkich wydawnictw był organ komendy obwodu ZWZ-AK „Prawda Polska", Był on wydawany od grudnia 1940 r. do stycznia 1945 r. Długo ukazywały sio i.ikże „Sprawy Polskie" oraz inne wydawnictwa AK: „Sprawy Żołnierskie", „O brzasku'. Delegatura rządu publikowała ,Antenę Polską''.
NOW-NSZ drukował także w Kielcach dość sporo tytułów, w tym czasopisma o zasięgu ogólnopolskim: „Chrobry Szlak", „Rota", „Komunikat Radiowy", „Oset" i inne. Ugrupowania ludowe wydawały: „Ruch Młodych", „Racławice", „Ziemię", „Chłopską Drogę". Skrajnie lewicowa PPR przez połowę roku 1943 wydawała pismo „Echo Trybuny Ludowej".
Kolportażem prasy zajmowały się głównie kobiety-łączniczki. W Armii Krajowej funkcję tę wypełniały m.in.: Maria Karczewska, Wanda Polakowska, M. Galas-Zielińska, Krystyna Oleś-Glińska, Maria Sabat, Zofia Garmulewicz, Czesława Janus, Anna Czarnecka, Halina Szczygłowska, Anna Ostachowska, Janina Siuda, Władysława Kotlarczyk, Anna Stanek, Maria Sowiar-Chodnikiewicz i Jadwiga Decowa. Kolportażem pism zajmowali się także harcerze i harcerki z Szarych Szeregów. Łączniczki były także ofiarami terroru hitlerowskiego: W. Polakowska zginęła w Ravensbruck, M. Sowiar-Chodnikiewicz przeszła Oświęcim, a dwoje łączników BCh: Barbara Krajewska-Małachowa i Władysław Kwiecień, aresztowani 8 listopada 1943 r. przez gestapo, zmarli po zażyciu ampułki z trucizną.
Ważnym zadaniem osób działających w konspiracji było pozyskiwanie broni. Szczególnie dobre wyniki odnotowała grupa dywersyjna ZWZ-AK dowodzona przez Józefa Mikołajczyka, a po jego śmierci przez Zbigniewa Kruszelnickiego. Broń zabierali żołnierzom i funkcjonariuszom niemieckim także harcerze z Szarych Szeregów (wśród nich Maciej Gąsiorowski, Wojciech Gołąbek, Stanisław Nowodworski i inni), a z transportów kolejowych pracownicy PKP.
W Kielcach istniały także ośrodki produkcji broni i jej reperacji. Głównym specjalistą od napraw i produkcji uzbrojenia był ppor. rez. inż. Wacław Różański, w czasie okupacji pracownik kieleckiej parowozowni. W zakładzie tym mieściła się rusznikarnia, w której zmontowano ok. 200 sztuk różnego rodzaju broni. Granaty ręczne wykonywał Antoni Pęczkiewicz wraz z kolegami na terenie „ludwikowa" (tzw. „ołowianki" - łącznie 700 sztuk). Członkowie plutonu AK z Zakładów Wytwórczych „Społem" pod dowództwem A. Lacko-rąckiego w czerwcu 1944 r. wykradli 18 skrzyń trotylu o wadze 1090 kilogramów. Dzięki temu można było wykonać granaty zaczepne, popularne „sidolówki".
Kielce były także miejscem licznych akcji zbrojnych na ulicach miasta. Już w listopadzie 1942 r. Henryk Pawelec z oddziału dywersyjnego AK próbował dokonać zamachu na osławionego funkcjonariusza gestapo, Franza Wittka. Także w listopadzie tego roku miała miejsce śmiała ucieczka z kieleckiego więzienia grupy kilkunastu akowców, którą zorganizował i przeprowadził Stanisław Depczyński. Natomiast w lutym 1943 r. sekcja oddziału GL im. Ziemi Kieleckiej obrzuciła granatami kawiarnię Smoleńskiego, przeznaczoną dla wyłącznego użytku Niemców. Według relacji zginęło 6 Niemców, w tym major SS. Podejmowano też kilkakrotnie próby kolejnych zamachów na F. Wittka. Ponownie H. Pawelec strzelał na Rynku, ale pistolet nie odpalił, następnie w lipcu 1943 r. oddział Wybranieckich pod dowództwem Stanisława Fąfary ostrzelał F. Wittka przed szpitalem w gmachu seminarium duchownego, ale mimo ranienia go 14 kulami, gestapowiec przeżył. Dopiero 15 czerwca 1944 r. oddział pod dowództwem ppor. Kazimierza Smolaka na rogu Solnej i dzisiejszej Paderewskiego ostatecznie rozprawił się z F. Wittkiem. Jednak zginął jeden z zamachowców, a ranny dowódca przewieziony na melinę wieczorem tego dnia, otoczony przez Niemców, zginął wraz z 3 osobami z obstawy. Na ulicach Kielc miały także miejsce udane zamachy na niemieckich konfidentów, m.in. w maju 1944 r. na Kłosa i Jana Bociana, którego zastrzelił w biały dzień w sklepie przy ul. Bodzentyńskiej oddział pod dowództwem K. Smolaka. Oprócz egzekucji, w Kielcach miały miejsce zamachy na różnego rodzaju instytucje. W marcu 1943 r. dokonano napadu na fabrykę C. Wawrzyniaka, gdzie sterroryzowano volksdeutschów, którym zabrano broń oraz zniszczono maszyny. W dwa miesiące później 30 akowców zaatakowało fabrykę „Hasag". Dywersyjny oddział „Wilka" Z. Kruszelnickiego opanował stację kolejową Kielce-Herby, a 7-osobowa grupa dowodzona przez Zygmunta Firleja, 17 kwietnia 1944 r. na pół godziny opanowała urząd hodowli zwierząt mieszczący się w Rynku,
Z początkiem sierpnia 1944 r. w związku z akcją „Burza" rozpoczęła się mobilizacja i większość członków AK z terenu Kielc znalazła się w 4 pp. leg. AK, z którym odbyli kampanię m.in. w lasach przysuskich, koneckich i włoszczowskich.
Przy omawianiu działalności ruchu oporu w Kielcach nie można pominąć jednostek harcerskich skupionych w Szarych Szeregach. Instruktorzy i starsi harcerze już od 1939 r. byli w konspiracji, a po roku 1942 dzielili się na dwa hufce-roje: Zawiszaków i Grup Szturmowych. Pierwszym rojem dowodził Jan Suliga, drugim Stanisław Wdowicz. Młodsi harcerze skupieni w roju Zawisza prowadzili tzw. mały sabotaż, polegający m.in. na usuwaniu emblematów niemieckich z budynków urzędowych, malowaniu napisów propagandowych na ścianach oraz przechwytywaniu broni. Starsi harcerze z Grup Szturmowych szkolili się wojskowo m.in. na kursach podchorążych, a w czasie akcji „Burza" znaleźli się w 4 pp. leg. AK.

6. Ostatnie dni okupacji. Bitwa o Kielce

W drugiej połowie lipca 1944 r. Kielce w związku z ofensywą Armii Czerwonej, znalazły się w obszarze tyłowym niemieckiej 4 Armii Pancernej. Wśród Niemców zapanowała panika, ewakuowano większość fabryk i urzędów. Po opanowaniu przez Niemców sytuacji na froncie, administracja okupacyjna tylko częściowo powróciła swoje miejsca. Kielce przeżywały bombardowania przez lotnictwo sowieckie. Szczególnie niepewnie czuli się volksdeutsche. W sierpniu 1944 r. Stadthauptmann Kielc wydał przepis o obowiązku przymusowego udziału w pracach fortyfikacyjnych. Na terenie miasta wzniesiono umocnienia i zapory przy dzisiejszej ul. Wojska Polskiego w rejonie Psich Górek, a także urządzono stanowiska ogniowe przy cmentarzu na ul. Ściegiennego, na Kadzielni oraz na stokach Kar-czówki i Bruszni. Silnie obwarowano okolice Nowego Folwarku oraz wyloty ulic Zagór-skiej. Sienkiewicza i Piotrkowskiej. Wznoszono tam bunkry i stanowiska dla dział szturmowych „Ferdynand” Ponadto zorganizowano stanowiska artylerii pod lasem na Siejach i w okolicach Szydłowka, a dziala przeciw lotnicze usytuowano na Czarnowie. W tych końcowych miesiącach okupacji Niemcy nie zrezygnowali z prześladowania Polaków: 28 września 1944 r. miała miejsce olbrzymia łapanka, podczas której zgarnięto kilka tysięcy kielczan, spośród których dwa tysiące wysłano na przymusowe roboty do Rzeszy, a pozostałych skierowano do kopania rowów obronnych. Wzmocniona została załoga wojskowa Kielc, która w połowie października liczyła ok. 5 tys. żołnierzy i policjantów. Obroną miasta dowodził gen. Nehring, którego sztab mieścił się w budynku dzisiejszego liceum im. J. Śniadeckiego.
Ofensywa Armii Czerwonej rozpoczęła się 12 stycznia 1945 r., a już w dzień później podjęto manewr oskrzydlający w kierunku północnym od Chmielnika na Kielce. Tego też dnia rozpoczęła się bitwa o miasto w rejonie Piotrkowie, Dębskiej Woli, Morawicy. Bój trwał dzień i noc, brało w nim udział ok. 1000 czołgów i dział pancernych. Nad ranem 14 stycznia Niemcy zostali ostatecznie rozbici i oddziały Armii Czerwonej podeszły do granic miasta. Rozpoczęło się ostrzeliwanie pozycji niemieckich ogniem artyleryjskim, a 15 stycznia o zmroku do Kielc weszły od wschodu jednostki bojowe 3 Armii Gwardii gen W. Gordowa, a od południa 13 Armii gen. N. Puchowa. Ich działania wspierał 2 Korpus Lotnictwa Szturmowego. W toku walk o miasto spaliło się 57 budynków, a 10% wszystkich budynków zostało uszkodzonych, ponadto zginęło 129 mieszkańców. Późnym wieczorem, 15 stycznia 1945 roku, po całodziennych walkach Kielce były wolne. Podczas walk w rejonie miasta Niemcy stracili ok. 6 tys. żołnierzy, ponad 200 czołgów, 300 dział i ok. 1500 samochodów i motocykli. Straty Armii Czerwonej były też duże. W czasie szturmu na terenie samego miasta poległo 248 Rosjan. Ich uro-czysty pogrzeb odbył się 28 stycznia tego roku. Życie w Kielcach zaczęło powoli wracać do normy. Rozpoczął się nowy rozdział w dziejach miasta.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 48 minut