profil

Irena Conti di Mauro

poleca 85% 444 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„ Nie ma ostatecznego zwycięstwa
Tak jak nie ma klęski ostatecznej
Zwyciężając traci się nieuchronnie coś albo kogoś
A z przegranej zawsze daje się ocalić kogoś lub coś
I w pierwszym i w drugim przypadku jest to zapowiedź odwracania się ról
W trwającym porządku świata
Świadomość tego faktu winna uczyć
Pokory zwycięzców i godności pokonanych”

Myśl poetki Ireny Conti di Mauro uczyń przedmiotem swoich rozważań o celach życiowych i sposobach ich osiągania przez twoich ulubionych bohaterów literackich.

Chyba nikt z nas, nie może powiedzieć, że przez całe dotychczasowe życie odnosił zwycięstwa a nigdy nie doznał gorzkiego smaku porażki. Trzeba czasami przegrać, aby zrozumieć sens dążenia do celu.

Kiedyś głęboko wierzyłam, że ja jestem kowalem swojego losu. Szybko zrozumiałam jednak, że czasami my nie możemy decydować o naszym życiu, często ono decyduje za nas. Oglądałam dawno temu bardzo ciekawy film, który przedstawiał życie ludzi w kilku wersjach. To jak ułoży się ich życie zależało od tego czy spóźnią się do pracy czy wsiądą do tramwaju albo postanowią iść do pracy na pieszo. Wydaje się to banalne, przecież życie ludzi nie może zależeć od tak małych rzeczy a jednak po analizie wydaje się to całkiem logiczne.

Nasze życie zależy od ludzi, jakich spotkamy na swojej drodze i od wydarzeń, które się dzieją na tle naszego życia. Najlepiej wie to bohaterka jednej z moich ulubionych książek – Lea Delmas. Akcja powieści dzieje się we Francji krótko przed i w czasie trwania II Wojny Światowej.

Młoda, siedemnastoletnia dziewczyna nie potrafi na początku odnaleźć się w trudnej sytuacji. Odizolowana od świata w winnicy w Montillac
Chciała dorastać, bawić się i poznawać życie. Była uparta i zawsze stawiała na swoim, nie pozwalała, aby ktoś rządził jej życiem. Na wypadki po 1939 nie miała jednak wpływ.

Nie zdawała sobie sprawy, co oznacza wojna, co ze sobą przyniesie. Nie podejrzewała, że Hitler pokona Francje. A już na pewno nie zdawała sobie sprawy, że będzie miała tak wielki wpływ na jej życie.

Dojrzewanie jest zawsze okresem burzliwym i właśnie to, co nas spotyka w tym czasie ma decydujący wpływ na nasze dalsze życie. To właśnie wtedy decydująco kształtuje się nasza osobowość. Czytając tę książkę krok po kroku poznajemy proces kształtowana się osobowości Lea’i , która musiała dojrzewać w toku wydarzeń II wojny światowej.

W dniu ataku Niemców na Polskę dowiedziała się o zaręczynach jej przyjaciela Laureata i bez znaczenia było dla niej to, co dzieje się gdzieś daleko, w kraju, którego nie znała. Nie chciała słyszeć o wojnie, jak jej się zdawało największą katastrofą były dla niej zaręczyny kogoś, kogo darzyła niedojrzałym uczuciem. Głównym jej celem stało się nie dopuszczenie do małżeństwa. Nie myśląc o konsekwencjach postanowiła wyznać miłość Laureatowi. Nie było to posunięcie najmądrzejsze, ale jako młoda osoba nieznająca życia nie potrafiła znaleźć lepszego sposobu na rozwikłanie swojego problemu. Co gorsze nie spotkała się z całkowitym odrzuceniem? Dowiedziała się, że rzekomo jej miłość jest odwzajemniona, ale zaręczyn nie można zerwać przez wzgląd na dobro Camille (narzeczonej). Wtedy jej złość była ogromna. Nie potrafiła pojąc jego decyzji i nie rezygnowała, była pewna, że uda się jej dopiąć swego. Nie pozbawiła ją złudzeń nawet ceremonia ślubna.

Czasami uparcie uderzamy głową w mur, chociaż wiemy, że nie da się go przebić. Niejednokrotnie okazuje się, że dojście do celu nie satysfakcjonuje nas, że nie tego się spodziewaliśmy. Czasami samo dążenie do celu jest przyjemniejsze niż osiągnięcie go. Ale bohaterka nie zniechęca się łatwo i postanawia wykorzystać każdy moment, aby dać odczuć, że jej uczucia nie wygasły.

Przysłowie, „co z oczu to z serca „ nie sprawdziło się, jeżeli chodzi o Lea’e Delmas. Gdy młodzi małżonkowie wyjechali do Paryża, ponieważ tam właśnie Laureat odbywał służbę wojskową, Lea szukała każdego pretekstu, aby podążyć za nimi. Podczas jesiennego pobytu u swoich cioć umówiła się z przyjacielem w jednej z Paryskich, wytwornych restauracji. Pełna entuzjazmu, założyła jedną ze swoich ładniejszych sukienek i płaszcz pożyczony od cioci, podążyła na spotkanie.

Nie zawiodła się, jej przyjaciel docenił wysiłek i ucieszył się ze spotkania, jednak nie przebiegło ono tak pomyślnie jak zakładała. Dużym zaskoczeniem była dla niej nowina o ciąży Camille. Nagle jej marzenia stały się nieuchwytne. Była nadal zakochana, ale nie chciała robić krzywdy nienarodzonemu jeszcze dziecku. Każdy z nas jest skłonny zrobić dużo, aby dość do celu, ale jakieś granice istnieją. Nie należy dochodzić do celu wyrządzając komuś krzywdę. Lea poniosła porażkę, nie zrealizowała marzenia, ale także wygrała. Nie złamała narzuconych sobie zasad, dlatego to nie była klęska ostateczna. Wyniosła z tego wielką naukę na przyszłość. Zdała sobie sprawę, że nie jest sama na świecie i liczą się nie tylko jej marzenia, ale także uczucia innych ludzi.

Co było dla mnie zaskakujące, przyjęła prośbę Laureata i zgodziła się zaopiekować jego żoną, ponieważ on musiał wyjechać? Nie zapominajmy, że trwała wojna. Na pewno nie była to łatwa decyzja, ale stwierdziła, że zrobi coś dobrego dla niej i dla siebie. Pomyślała, że on na pewno będzie przysyłał listy, więc nie wzbudzając podejrzeń będzie wiedziała, co się z nim dzieje. Może jej motywy nie były najczystsze, ale liczy się skutek. Camille zyska powierniczkę i przyjaciółkę a to w obliczu wojny była dobra perspektywa.

Lea przedłużyła pobyt w Paryżu a na przyjęciu pożegnalnym przyćmiła swym blaskiem wszystkie inne osoby. Pani d’Argilac przedstawiła jej wszystkich swoich znajomych. Wśród nich był Francois Tavernier, postać dziwna i tajemnicza, odznaczająca się równie gwałtownym charakterem, jak Lea.

Szczerze mówiąc nie zdawała ona sobie sprawy jak ważną rolę będzie odgrywał w jej życiu i ile razy wybawi ją z poważnych kłopotów. Dobrze było mieć, podczas wojny, takiego przyjaciela, który umiał wszystko załatwić i miał szerokie kontakty nawet z wrogami.

Właśnie na tym przyjęciu poznaję Żydówkę Sarę i dowiaduję się jak Niemcy traktują jej naród. Był to dla niej swego rodzaju szok. Nie zdawała sobie sprawy z okrucieństwa wojny i faszyzmu. To kolejny dowód na błahe podejście do tej kwestii. Tak była zajęta swoim życiem, że nie dostrzegała nic poza tym, co jej dotyczy. To jeden z przywilejów beztroskiej młodości, dlatego nie można ją o to winić. W życiu każdego młodego człowieka następuje taka chwila, w której zdaje sobie sprawę z istnienia czegoś więcej niż koniec własnego nosa.

Po wyjeździe Laureata, Lea Musiała odwiedzać Camille, która ciągle tylko narzekała, ponieważ ciąża była zagrożona i musiała leżeć w łóżku.

Pewnego razu, gdy wybierała się do chorej, był majowy poranek, wszyscy wydawali się weseli i odprężeni, gdyby nie dość liczna liczba żołnierzy i oficerów nikt nie uwierzyłby, że kraj prowadzi wojnę.

Lea postanowiła się nie martwić i rzuciła się w wir zabawy. Francuas Tavernier dbał, aby się nie nudziła. Była młoda to zrozumiałe, że chciała się bawić, tańczyć i nie myśleć o tym, jakie będzie jutro, chciała żyć pełnią życia. Tą sielską zabawę przerwała wieść o porażce Francji i wkroczeniu Niemców. Nawet w Paryżu nie było bezpiecznie, ale Panna Delmas nie mogła wyjechać, bo stan Camille się pogorszył i nie było mowy o przewożeniu chorej.

Był to czas, w którym Lea bała się jak nigdy, ale nie mogła tego okazywać przed chorą. Musiała zajmować się wszystkim, nie mogła pozwolić sobie na chwile słabości.

W tym czasie Paryż pustoszał, mieszkańcy opuszczali stolice w popłochu. Lea także zaczęła się rozglądać za transportem, ale nie udało jej się zdobyć biletów na pociąg

Dzięki franscua Tarernierowi udało się zdobyć samochód, którym miały się przedostać gdzieś gdzie jest bezpiecznie. Jak ogromnie ważne jest to, kogo spotykamy na swojej drodze? Lea wolała się nie zastanawiać, co by się stało gdyby nie jego pomoc. Niestety on nie mógł im towarzyszyć. To ona musiała wsiąść na siebie obowiązek dowiezienia Camille bezpiecznie do domu. Wiedziała, że to nie będzie łatwe, ale była na tyle odważna, że postanowiła spróbować. Po drodze napotykały na liczne problemy, ale Lea radziła sobie świetnie.

Nie zwracając uwagi na swoje zmęczenie fizyczne i psychiczne, była podporą dla półprzytomnej towarzyski. Nawet samoloty, które strzelały do nich, bomby, które wybuchały nie były w stanie ich zatrzymać. Postanowiła, że dowiezie ją do domu i nie widziała innego wyjścia. Jej upór pomógł w osiągnięciu celu. To, co doświadczyła i zobaczyła podczas tej podróży wywołało szok, ale było tylko zapowiedzią tego, co jeszcze może się zdarzyć. Nie była już tą beztroską panienką z winnicy w Montillac, te przeżycia zaszczepiły w niej nienawiść do Niemców i pogardę dla wojny.

Po szczęśliwym powrocie do rodzinnego domu dowiedziała się o śmierci matki i ojca. Uratowała przyjaciółkę i jej syna, który urodził się cały i zdrowy a straciła rodziców. „Nie ma ostatecznego zwycięstwa tak jak nie ma klęski ostatecznej..”. Zyskała coś cennego i jednocześnie straciła. Chciałoby się powiedzieć, że to jest niesprawiedliwe, ale to zabrzmi banalnie, bo całe życie jest niesprawiedliwe.

Wiara w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny pozwoliła jej podnieść się z porażki i walczyć o utrzymanie ukochanej winnicy i o swoje życie. Jej dalsze losy i losy jej rodziny są ważne, ale najważniejsza jest jej postawa. Odnosiła sukcesy potrafiła się z nich cieszyć a z porażki umiała czerpać wnioski i nigdy nie poddawała się w dążeniu do celu.

To tylko powieść, nie prawdziwe życie, ale mimo to wierze, że gdy się czegoś mocno pragnie to nic nie jest wstanie stanąć na przeszkodzie. Porażki powinny nas uczyć, abyśmy nie popełniali tych samych błędów i abyśmy potrafili godnie przyznać się do słabości.

Nikt nie jest doskonały a życie jest zbyt krótkie, aby załamywać się drobnym niepowodzeniem.

Czasami trzeba znaleźć się na pograniczu życia i śmierci, aby docenić jego piękno.

"Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego, aby przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej". W ten sposób bohaterka powieści pt. „ Weronika postanawia umrzeć” autorstwa Paulo Coelho postanowiła zmienić swoje monotonne życie. Charakterystyczne jest dla autora ukazywanie pewnych wątków w celu zmuszenia czytelnika do głębszej refleksji na temat sensu życia i śmierci. Jej nieudana próba samobójcza staje się osią całej powieści.

Dla takiej osoby jak główna bohaterka celem staje się przerwanie stagnacji. Nie ma ona bodźca do tego, aby cieszyć się życiem i podpory, na której mogłaby oprzeć sens istnienia. Odebranie sobie życia jest tchórzostwem, ale jednocześnie wskazuje na beznadziejność sytuacji, w jakiej bohaterka się znajduje. Nie tędy jednak droga, choć czasami trzeb zbłądzić, aby odnaleźć się na nowo.

Kolejnym etapem w życiu Weroniki jest pobyt w szpitalu dla umysłowo chorych. Poznaje tam ona chorą na nerwice lękową Mari- pełną chęci poświęcenia się dla innych panią adwokat, schizofrenika Edwarda- syna znanego i bogatego ambasadora Jugosławii oraz Zedkę Mendel nękaną przez ciągłe depresje. Stanowią oni grupę wyobcowaną przez społeczeństwo i tworzą swój własny świat. Znajdują się pod opieką lekarza, który stosuje niekonwencjonalne metody leczenia. Okłamuje on Weronikę, utwierdzając ja w przekonaniu, że jest chora na nieuleczalną chorobę a jej godziny są policzone. Ta wiadomość jest jak wyrok, ale czy nie tego właśnie chciała jeszcze niedawno?

W obliczu ostatnich dni zaczęła doceniać podstawowe uczucia, którymi jakże często pogardzamy. Ludzie w obliczu śmierci dopiero zaczynają zdawać sobie sprawę z cudu życia i tego, że należy z niego umiejętnie korzystać. Lekarstwem na wszystkie problemy Weroniki stała się miłość. Nieuleczalna choroba sprawiła, że zaczęła walczyć o życie, postanowiła przeżyć ostatnie minuty u boku Edwarda poza murami miasta. Następnego dnia dowiedziała się o oszustwie lekarza i wreszcie żyła naprawdę...

Życie to zwycięstwa i porażki. Nie ważne jest jednak sam efekt naszych starań, ważniejsze jest to czy uczciwie zdobywać osiągnięcia i czy potrafimy wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Świat jest tak urządzony, że raz jest się na szczycie raz na samym dnie. Ostatecznie wszystko zależy od tego, co ktoś lubi. Samą podróż w poszukiwaniu swojego miejsca w świecie i szczęścia czy przystanek docelowy. Czasami zdarza się tak, że po osiągnięciu celu jesteśmy zawiedzeni, bo nie spełniły się nasze oczekiwania. Jak powiedział Heraklit: „ nie dobrze jest, gdy spełnia się wszystko, czego człowiek zapragnie: bowiem podczas choroby poznaje się wartość zdrowia, przez zło docenia dobro, przez głód – nasycenie, w zmęczeniu natomiast poznaje się wartość spokoju”.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty

Teksty kultury