profil

Przemysł cukrowniczy

poleca 85% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Przemysł spożywczy, najbardziej rozpowszechniona i silnie zróżnicowana gałąź przemysłu przetwórczego, zaspokajająca podstawowe potrzeby ludności. Jego zadaniem jest zarówno wstępne przetwarzanie płodów rolnych, jak i uzyskiwanie produktów o wysokim stopniu przetworzenia w postaci np. konserw, koncentratów.



Wyróżnia się kilkanaście branż przemysłu spożywczego, z których najważniejsze to:



1) przemysł młynarski - rozwinięty w krajach o wysokich zbiorach zbóż (Chiny, USA, Rosja, Brazylia, Indie, kraje Europy Zachodniej),



2) przemysł mięsny - związany z poziomem hodowli bydła, trzody chlewnej i drobiu (Chiny, USA, Brazylia, Francja, Niemcy, Rosja, Ukraina),



3) przemysł rybny - dostarczający ryb solonych, mączki rybnej oraz konserw, rozwinięty w państwach z dostępem do morza (Japonia, USA, Hiszpania, Portugalia, Islandia, Niemcy, Rosja, Peru, RPA),



4) przemysł mleczarski - obejmujący produkcję mleka spożywczego, masła, śmietany, serów itp. (Rosja, USA, Indie, Brazylia, większość krajów Europy Zachodniej),



5) przemysł cukrowniczy i cukierniczy - związany ściśle z uprawami roślin cukrodajnych (Indie, Brazylia, USA, Meksyk, Kuba, Niemcy, Francja),



6) przemysł olejarsko-tłuszczowy - związany z uprawą roślin oleistych i otrzymywaniem z nich oleju, oliwy i margaryny, potentatami są głównie kraje śródziemnomorskie (Hiszpania, Włochy, Grecja, Tunezja, Turcja, Portugalia i Maroko),



7) przemysł tytoniowy - jeden z najbardziej rozpowszechnionych na świecie (Chiny, USA, Japonia, kraje Europy Zachodniej i Rosja),



8) przemysł napojów alkoholowych - obejmujący browary, gorzelnie i winiarnie, dobrze rozwinięty na całym świecie (głównie kraje europejskie, USA, Kanada, Meksyk, Argentyna).



W Polsce rozwinięte są wszystkie rodzaje przemysłu spożywczego, a szczególnie przemysły: mięsny, mleczarski, gorzelniano-spirytusowy, tytoniowy i cukrowniczy, a na Wybrzeżu rybny.



PRODUKCJA



Nawet po zamknięciu kilkunastu zakładów można wytwarzać 2 mln ton cukru



Pod względem wielkości produkcji cukru Polska zajmuje czwarte miejsce w Europie (po Francji, Niemczech i Ukrainie) i szesnaste miejsce w świecie. Większość światowej produkcji cukru powstaje z przerobu trzciny cukrowej (ponad 60 proc.), a tylko niespełna 40 proc. z przerobu buraków cukrowych. Przy tym udział cukru buraczanego w ostatnich latach stale się zmniejsza. Cukier jest jednym z ważniejszych artykułów -w spożywczych i jego produkcja ma znaczenie strategiczne. Spożycie cukru w świecie wynosi obecnie około 120 milionów ton i jest to nieco ponad 20 kg na osobę rocznie. W Polsce spożycie to wynosi około 38 kg na mieszkańca i jest zbliżone do przeciętnej konsumpcji w krajach wysoko rozwiniętych.



Światowe ceny cukru są znacznie niższe od cen krajowych. Dotyczy to nie tylko Polski. A wynika z faktu, że ceny światowe są ustalane dla nadwyżek produkcyjnych. W przypadku niedoboru cukru jego ceny na rynku światowym gwałtownie rosną. Były już takie lata, kiedy za tonę tego produktu trzeba było płacić 1500 USD. Obecnie jest on 5 razy tańszy - kosztuje około 300 USD za ton<.



Więcej niż potrzebuje rynek



Rezygnacja z krajowej produkcji cukru i próba zastąpienia go tańszym wyrobem z importu skończyłaby się tym, e światowa cena cukru natychmiast by wzrosła. Poza tym produkcja ta jest w Polsce konieczna ze względów czysto rolniczych. Buraki cukrowe są cenną rośliną w płodozmianie, a ich uprawa przyczynia się do ogólnego podniesienia poziomu kultury rolnej. Są one ponadto źródłem cennych pasz. W interesie Polski leży zatem utrzymanie produkcji cukru na poziomie przewyższającym zapotrzebowanie rynku wewnętrznego o kilkadziesiąt nawet procent. We Francji produkcja cukru jest ponad dwa razy większa od chłonności rynku krajowego, prawie dwa razy większa jest także w Niemczech.



Utrzymanie wysokiej produkcji w Polsce nie jest jednak równoznaczne z utrzymaniem wszystkich istniejących obecnie cukrowni. Branża ta powinna przejść proces głębokiej restrukturyzacji, gdyż już teraz można by wytwarzać 2 mln ton cukru, wyłączając z produkcji co najmniej kilkanaście zakładów.



Dobowy przerób buraków cukrowych w całym przemyśle cukrowniczym wyniósł w minionej kampanii 215 tys. ton i by o 43 tys. ton większy niż w 1992 roku. Zwiększenie możliwości przerobowych uzyskano tylko w wyniku modernizacji zakładów, a nie przez budowę nowych.



Jednak zdaniem ekspertów, ważniejszym parametrem cukrowni jest dobowa zdolność produkcji cukru, jako że podstawowym celem tych zakładów nie jest przerabianie buraków, ale produkcja finalna. Otóż zdolność ta szacowana jest obecnie na 30 tys. ton cukru na dobę, co przy kampanii trwającej 80 dni daje 2,4 mln ton cukru, a przy 90 dniach - 2,7 mln ton. Tyle zatem cukru może obecnie produkować polski przemysł cukrowniczy. Ale nie mógłby takiej ilości sprzedać.



Producenci na minusie



Ostatnia kampania cukrownicza, aczkolwiek bardzo udana pod względem produkcyjnym, była znacznie mniej udana pod względem ekonomicznym. Znaczna część cukrowni poniosła straty. Stało się tak w wyniku rozregulowania wewnętrznego rynku cukru, do czego przyczyni się jego import z krajów CEFTA, głównie z Czech. Powodem tego importu była niewystarczająca ochrona celna, ustalona na 40 proc. W sumie na krajowy rynek trafiło od 60 tys. do ponad 100 tys. ton (różne źródła podają różne liczby) zagranicznego produktu. Ponieważ równocześnie na krajowym rynku znajdowała się jeszcze nadwyżka około 130-150 tys. ton cukru z poprzedniej kampanii, cena jego zbytu ustaliła się na poziomie ceny minimalnej - 1500 zł za tonę. Była więc niższa niż w poprzedniej kampanii, kiedy to wyniosła przeciętnie 1750 zł za tonę. Jednocześnie cukrownie skupowały surowiec po około 100 zł za tonę, podczas gdy w poprzedniej kampanii cena skupu buraków nie przekraczała 90 zł za tonę.



Następna kampania może być dla cukrowni jeszcze trudniejsza. Zgodnie z założeniami ustawy budżetowej, w 1998 roku cukrownie nie będą mogły skorzystać z preferencyjnych kredytów na skup surowca (tzw. kredytów skupowych), oprocentowanych przeciętnie o 10 punktów procentowych niżej niż kredyty komercyjne. Ponadto nie otrzymają środków z tytułu dotacji do wapna poflotacyjnego.



Wyniki kampanii 1997/1998



W czasie ostatniej kampanii cukrowniczej wyprodukowano w Polsce 2086 tys. ton cukru, co było drugim wynikiem w historii naszego cukrownictwa (więcej cukru przyniosła tylko kampania 1996/1997 - 2240 tys. ton). Wysoki by również tzw. wydatek cukru - 13,27 proc. Oznacza to, że z każdych 100 kg surowca otrzymano 13,27 kg cukru. Najwyższy wydatek - 15,36 proc. - osiągnęła cukrownia Ostrowite, najniższy - 11,67 proc. - cukrownia Przeworsk. Wysoka jest także jakość cukru z ostatniej kampanii. Większość spełnia już wymogi drugiej, tzw. podstawowej kategorii tego produktu, stawiane przez Unię Europejską. A nasza rafinada spełnia wymogi I kategorii.



Najwięcej cukru wytworzyły cukrownie: Krasnystaw - 66,1 tys. t, Ropczyce - 59,2 tys. t, Lublin - 51,8 tys. t, Glinojeck - 49,5 tys. t i Werbkowice - 49,0 tys. t. Najmniej wyprodukowały: Wieluń - 11,0 tys. t, Ciechanów - 12,1 tys. t, Guzów - 12,2 tys. t i Pastuchów - 13,0 tys. ton. W ogóle nie wyprodukowała cukru w tej kampanii cukrownia Michałów, gdzie przerób buraków trwa tylko cztery dni i produkcję zakończono na etapie soku.



Kampania cukrownicza 1997 roku rozpoczęła się przeciętnie 6 października - nieco później niż zwykle - i trwała średnio 73 dni. Kwot< A cukru, czyli tę jego ilość, która ma być sprzedana na rynku krajowym, wyprodukowano w okresie 58 dni. Opóźnienie kampanii przyczyniło się do poprawy jej wyników, jako że uzyskano dzięki temu wyższe plony oraz większą zawartość cukru w korzeniach.



UPRAWY



15,8 mln ton buraków zebrano z 401 tys. hektarów



Najsłodsze od pięciu lat



Powierzchnia uprawy buraków cukrowych w Polsce waha się w poszczególnych latach od około 360 tys. ha do około 470 tys. ha. W ubiegłym roku obejmowała 407 tys. ha (o 46 tys. ha mniej ni w 1996 r.), ale po odliczeniu strat powodziowych wyniosła około 401 tys. ha i była zbliżona do średniej z ostatnich 5 lat. Natomiast większa od średniej wieloletniej była w ostatnim roku obsada roślin na 1 ha - przeciętnie 76 tysięcy (od 66 tys. do 89 tys.). We Francji sadzi się około 105 tys. roślin na 1 ha. Ogółem zebrano w 1997 roku 15,8 mln ton buraków, tj. o około 2 mln ton mniej niż rok wcześniej. Przeciętne plony buraków wyniosły 394 kwintale z ha i były tylko o 1 kwintal niższe ni w 1996 roku.



Pozytywnym i w zasadzie niezależnym od powierzchni uprawy buraków zjawiskiem jest stałe w ostatnich latach zmniejszanie się liczby plantatorów. Według ubiegłorocznych szacunków, uprawą buraków zajmowało się około 220 tys. osób, podczas gdy w 1981 roku było ich 468,6 tys. Zmniejszaniu się liczby plantatorów towarzyszy wzrost przeciętnej powierzchni plantacji. W latach 1981-1997 zwiększyła się ona z 1 ha do 1,8 ha, liczba zaś plantatorów w przeliczeniu na jedną cukrowni< zmniejszyła się z 6 tys. do około 2,9 tys. osób. Wynika z tego, że restrukturyzacja polskiego cukrownictwa zaczęła się od upraw buraków, a więc od pierwszego etapu procesu produkcyjnego.



Mniejsze postępy notuje się w plonowaniu buraków cukrowych, gdzie wyniki wahają się w różnych latach od 290 do 395 kwintali z ha, przy czym jest to rozpiętość plonów średnich. W poszczególnych regionach, a zwłaszcza w gospodarstwach, różnice w plonach są nawet wielokrotne.



Ogólnie produkcja cukru z hektara jest w Polsce niska i wynosi 4-5 ton. W tym roku tzw. plon biologiczny (ilość cukru wwożona do cukrowni w surowcu z jednego ha) wyniósł 6,29 t, natomiast plon technologiczny - 5,23 t (ilość cukru, którą cukrownia potrafi wyciągnąć z buraków z jednego ha). Zawartość cukru w burakach mierzona metodą polaryzacji sięgała w tej kampanii 15,96 proc. i była o 0,3 proc. wyższa niż w okresie ostatniego pięciolecia. Różnica między tzw. polaryzacją a wydatkiem cukru (13,27 proc.) jest miarą strat produkcyjnych cukrowni i określa jej sprawność technologiczną. W tym roku przeciętna strata wyniosła 2,69 punktu procentowego (od poniżej 2,2 do powyżej 4,4 pkt.) i była o około 10 proc. niższa od średniej za ostatnie 5 lat.



W Unii Europejskiej plon biologiczny jest znacznie większy i wynosi 10-12 ton, przy czym najwyższą wydajność cukru z ha osiąga się we Francji i w Holandii. Plon technologiczny w UE kształtuje się w granicach 8-9 ton. Do zwiększania produkcji cukru z hektara nie zachęca stosowana w Polsce forma zapłaty za buraki. Rolnikowi cukrownie płacą nie za ilość dostarczonego w surowcu cukru, a za ilość buraków, których cukrowość może być nawet bardzo niska.



Zdaniem cukrowników, konieczne jest dalsze obniżanie kosztów produkcji buraków, co można osiągnąć poprzez dobór lepszych odmian oraz poprawę agrotechniki. Zapewni to wzrost plonów, które wprawdzie rosną, ale zbyt wolno.



Nawet jednak przy obecnym poziomie plonów koszty produkcji cukru są w Polsce prawie o połowę niższe niż w krajach UE. Wynika to z niższych u nas cen skupu surowca oraz z wyżej opłacanej w UE pracy rolnika i cukrownika.



CUKROWNIE



Przeciętna przetwórnia w Polsce wyprodukowała 27 tys. ton cukru, a w UE - 100 tys.



Przemiany w żółwim tempie



Produkcją cukru zajmuje się w Polsce 76 zakładów o różnym statusie własnościowym i mocno zróżnicowanych pod względem wydajności. Wśród nich już tylko jeden (Cukrownia Szczecin) jest przedsiębiorstwem państwowym. 15 cukrowni przekształcono w 13 spółek prawa handlowego, w części z udziałem kapitału zagranicznego. Wszystkie pozostałe przetwórnie są jednoosobowymi spółkami skarbu państwa. 59 z nich wniosło już po 51 proc. akcji do czterech Spółek Cukrowych, tzw. holdingów, które również są jednoosobowymi spółkami skarbu państwa.



Cztery holdingi to: Lubelsko-Małopolska Spółka Cukrowa, Mazowiecko-Kujawska Spółka Cukrowa, Poznańsko-Pomorska Spółka Cukrowa i Śląska Spółka Cukrowa. Grupują one od 14 do 17 zakładów.



Komercjalizacja cukrowni była przeprowadzana w latach 1995 i 1996 i przebiegała zgodnie z rozporządzeniami wykonawczymi do "Ustawy o regulacji rynku cukru i przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym". Nie wszędzie jednak odbywała się po myśli zarządów i załóg cukrowni. Kilkanaście z nich przez jakiś czas bezskutecznie opierało się wcielaniu ich do holdingów.



Spółkom Cukrowym postawiono zadanie zrestrukturyzowania i sprywatyzowania cukrowni. Ale prywatyzacja zakładów poprzez zbywanie akcji będzie możliwa dopiero po upływie drugiego roku obrachunkowego działalności spółek. Obecnie dopuszcza się jedynie podwyższanie kapitału akcyjnego. Niektóre cukrownie już z tych możliwości skorzystały (Ropczyce, Glinojeck, Łubna).



Jednym z zada spółek jest rozdzielanie pomiędzy poszczególne cukrownie limitów produkcji cukru. Zasady tego podziału są przez niektóre zakłady mocno krytykowane. Ich zdaniem, faworyzują one dużych producentów, nie są natomiast nijak powiązane z wynikami ekonomicznymi cukrowni.



Maluchy wśród molochów



Do małych cukrowni zalicza się 40 zakładów. W dziewięciu z nich nominalna zdolność przerobowa wynosi 1100 ton buraków na dobę, w czternastu - 1400 ton i w siedemnastu - 1700 ton.



Cukrowni średnich jest 27. Dwanaście z nich posiada nominalną zdolność przerobową 2000 ton buraków na dobę, w jedenastu wynosi ona 2400-2500 ton, a w czterech - 2800 ton.



Dużych cukrowni mamy w Polsce tylko 9. Trzy z nich mogą przerabiać 3400 ton burak-w na dobę, dwie - po 4000 ton, dwie - po 4800 ton i dwie - po 6000 ton.



Struktura polskiego przemysłu cukrowniczego jest przestarzała. Dobowy przerób buraków w przeciętnej polskiej cukrowni wynosi około 2800 ton, podczas gdy w Holandii - 12500 ton, w Austrii - 10 150 ton, w Danii - 9140 ton, a ogółem w 15. krajach Unii Europejskiej - 7685 ton. Przeciętna polska cukrownia wyprodukowała podczas ostatniej kampanii około 27 tys. ton cukru, podczas gdy w Unii Europejskiej - około 100 tys. ton, a w Holandii - 180 tys. ton.



Duża wydajność cukrowni w krajach zachodnich jest następstwem trwającej tam już od wielu lat koncentracji produkcji. W okresie około 20 lat (1975-1996) liczba cukrowni w Austrii zmniejszyła się z 7 do 3, w Belgii - z 21 do 9, we Francji z 71 do 45, w Niemczech z 54 do 39, w Holandii z 11 do 6, w Hiszpanii - z 31 do 20, we Włoszech - z 56 do 23, w Wielkiej Brytanii - z 17 do 9. Ogółem w całej Unii Europejskiej liczba cukrowni spadła z 340 do 172, czyli prawie o połowę. Także w Czechach liczba cukrowni zmniejszyła się z 70 do 29. A w Polsce w tym samym czasie przybyły 3 zakłady.



Pracują krótko i kosztownie



Obecnie także w Polsce przewiduje się koncentrację przemysłu cukrowniczego. Likwidacji ulegną prawdopodobnie cukrownie małe i uciążliwe dla środowiska (zlokalizowane np. w środku miasta). Ale o tym, która cukrownia ma zaprzestać produkcji cukru, powinny decydować także względy ekonomiczne.



Zmniejszenie liczby cukrowni nie musi pociągać za sobą zmniejszenia produkcji cukru. W pozostałych zakładach istnieje bowiem możliwość wydłużenia kampanii, a tym samym obniżenia kosztów produkcji. Otóż w Polsce przeciętny czas trwania kampanii cukrowniczej jest obecnie za krótki. W tym roku wyniósł on 73 dni, podczas gdy za optymalny w naszych warunkach klimatycznych uznaje się okres 80-90 dni (w 1994 roku polskie cukrownie pracowały przeciętnie tylko 59 dni!). Tak więc już teraz z produkcji można by wyłączyć kilkanaście mniejszych cukrowni, a ilość wytworzonego cukru byłaby taka sama. Nie można mieć natomiast pewności, że koszty wyprodukowania cukru uległyby wówczas obniżeniu. Małe cukrownie są bowiem często znacznie sprawniejsze ekonomicznie ni duże zakłady. Okazuje się jednak, że na wyniki ekonomiczne polskich cukrowni najbardziej wpływa nie ich wielkość, ale forma własności.



Prywatne są lepsze



Przedsiębiorstwa prywatne dbają w pierwszym rzędzie o jakość produktu. Daje im to możliwość stabilnej sprzedaży dużych ilości cukru producentom napojów czy wyrobów cukierniczych, którzy stawiają wysokie wymagania. Prywatne cukrownie wprowadzają również premie dla plantatorów za wysoką jakość surowca. Cena skupu buraków zależy tu już od ilości zawartego w nich cukru. Zagraniczni udziałowcy



Obcy kapitał jest już obecny w kilkunastu polskich cukrowniach. Spółka British Sugar Overseas Poland posiada cukrownie w Ostrowitem, wieciu i Unisławiu, a od niedawna jest także właścicielem 41 proc. akcji zadłużonej cukrowni Glinojeck. W 1996 roku ta jedna z większych i nowszych polskich cukrowni miała stratę netto w wysokości 17,8 mln z. Brytyjski współwłaściciel zamierza objąć 51 proc. akcji tej cukrowni, a następnie zwiększyć jej wydajność dobową z 750 ton do 1000 ton cukru i wydłużyć czas trwania kampanii.



W Cukrowni Ropczyce, gdzie 38,25 proc. akcji posiada niemiecka firma Szdzucker AG, na modernizację i reorganizację zarządzania oraz na spłatę długów przeznaczono 49 mln zł.



Niemiecki koncern nabył także udziały w Cukrowni Łubna.



Cukrownie w Gostyniu, Kościanie, Miejskiej Górce i rodzie Wielkopolskiej przejęła niemiecka firma Pfeiffer und Langen, która podobnie jak British Sugar, premiuje wysoką zawartość cukru w burakach, a w cukrowni w Gostyniu realizuje inwestycje, dzięki którym podwoi moce przerobowe.



Brytyjska spółka Tate & Lyle kupiła Cukrownię Garbów, która również przeszła gruntowną modernizację i również premiuje rolników za wysoką zawartość cukru w burakach. Firma ta jest obecna w 46 krajach, a jej obroty ocenia się na 8,4 mld USD rocznie. Wcześniej kupiła cukrownie w Czechach oraz na Słowacji i Węgrzech.



Dwie cukrownie: Dobre i Kętrzyn posiada polska spółka akcyjna Rolimpex. Spółce tej nie udało się kupić cukrowni w Ropczycach i w Glinojecku, ale nie ustaje w staraniach o zwiększenie swojego udziału w przemyśle cukrowniczym.



Cosun czyli oferta



W polskim cukrownictwie nie ma jeszcze swoich udziałów znana w Europie holenderska firma Cosun. Jej dotychczasowe starania w tym kierunku nie powiodły się. Mimo złożenia przez Cosun korzystniejszej oferty przy prywatyzacji Cukrowni Ropczyce wybrano innego inwestora strategicznego (Szdzucker AG). Sympatycznych Holendrów-w trochę to zraziło. Nie na tyle jednak, by zaniechali starać o udział w modernizowaniu polskich cukrowni. Ich wybór pad tym razem na cukrownie zgrupowane w Lubelsko - Małopolskiej Spółce Cukrowej, która, zdaniem Holendrów, ma najlepsze w Polsce warunki glebowo-klimatyczne do uprawy burak-w cukrowych, jednocześnie buraczane plantacje są tu najmniejsze, a same cukrownie nie zaliczają się do najlepszych.



Spółdzielcza firma Cosun powstała w 1966 roku z połączenia sześciu cukrowni. Firma jest wyłączną własnością około 16 tysięcy producentów buraków cukrowych. Liczba udziałów zależy od ilości dostarczonego surowca. Jeden udział daje prawo do dostarczenia w ciągu roku 35 ton buraków cukrowych o zawartości 16 proc. cukru. W warunkach holenderskich jest to plon z około pół hektara. Oprócz ceny minimalnej, do której zapłacenia producent cukru jest zobowiązany postanowieniami UE, plantator otrzymuje także premię, której wysokość zależy od zysku spółki. Przeciętnie stanowi ona 25 proc. ceny minimalnej. Udziałami nie można dowolnie obracać. Po wycofaniu się z uprawy buraków cukrowych plantator sprzedaje swoje udziały spółce po preferencyjnej cenie. Spółka odsprzedaje je potem plantatorowi-sukcesorowi.



Inwestowanie w rozwój



Spółka (spółdzielnia) Cosun na premie dla plantatorów przeznacza tylko 50 proc. wypracowanego zysku, dzięki czemu może finansować swoje przedsięwzięcia rozwojowe. Obecnie firma zajmuje się już nie tylko produkcją cukru, ale także alkoholu, insuliny, przetwórstwem owoców i warzyw, ziemniaków, produkcją przypraw, nasion, zajmuje się także wytwarzaniem kompostu do uprawy grzybów.



Firma Cosun od początku przyjęła politykę koncentracji produkcji i przetwórstwa buraków cukrowych. Z 80 punktów skupu zostawiono tylko cztery punkty przyfabryczne, z sześciu cukrowni, które przerabiały od 3 tys. do 8 tys. ton buraków na dobę, zostały trzy, o przeciętnej możliwości przerobu 15 tys. ton. Firma, która początkowo zatrudniała 2500 pracowników stałych i około 1000 robotników sezonowych, obecnie zatrudnia około 700 pracowników stałych i dodatkowo 350 osób w okresie kampanii cukrowniczej. Udział spółki Cosun na holenderskim rynku cukru przekracza 60 proc.



W Polsce firma Cosun ma już swoje udziały w przetwórstwie rolno-spożywczym, ale na razie nie w przemyśle cukrowniczym. W Tomaszowie Lubelskim pracuje należący do tej firmy zakład przetwórstwa owocowo-warzywnego, w Lęborku zaś działa zakład przetwórstwa ziemniaczanego największej europejskiej spółki przetwórstwa ziemniaków Aviko, w której Cosun posiada pakiet większościowy.



Obecnie Cosun zabiega o możliwość uczestniczenia w restrukturyzacji polskiego przemysłu cukrowniczego. - Ta restrukturyzacja potrwa wiele lat - przewiduje wiceprezes firmy, Wim Oosterhuis. - Rzecz w tym, by zmierzała we właściwym kierunku. 20 lat temu nasza firma miała 25 tys. udziałowców, teraz ma 16 tysięcy. 15 lat temu buraki cukrowe uprawiano w Holandii na 140 tys. ha, teraz tylko na 115 tys. ha, a cukru produkujemy więcej. I zatrudniamy przy tym ponad trzy razy mniej ludzi ni kiedyś. Nasza firma udowodniła, że wie, jak należy restrukturyzować cukrownictwo i t< swoją wiedzę chce teraz przekazać Polsce.



Ale prezes Oosterhuis podkreśla, że w tym celu Cosun musiałaby mieć udziały w polskich cukrowniach zwłaszcza, że taka restrukturyzacja będzie sporo kosztować. Jej koszty dla Lubelsko-Małopolskiej Spółki Cukrowej szacuje na co najmniej miliard złotych (500 mln niemieckich marek).



Cukrownia Krasnystaw wyprodukowała w ostatniej kampanii najwięcej cukru.



MICHAŁÓW



W Cukrowni Michałów nie wyprodukowano w tym roku ani jednej tony cukru! Przetwórnia, która od kwietnia ubiegłego roku wchodzi w skład Mazowiecko-Kujawskiej Spółki Cukrowej, skupiła w czasie ostatniej kampanii 57 654 ton buraków. Z tego przerobiła jednak tylko 5075 ton i to jedynie na półfabrykat - sok, z którego wytwarzały potem cukier inne pobliskie cukrownie. Resztę surowca zakład także przekazał innym cukrowniom.



- Okazało się, że miało to sens. W Michałowie nie udałoby się z tego soku wydobyć tyle cukru, ile uzyskano go w innych cukrowniach - przekonuje prezes Mazowiecko-Kujawskiej Spółki Cukrowej SA, Władysław Łukasik.



Dlaczego zatem w ogóle rozpoczynano kampanię w Michałowie? Otóż tylko po to, by cukrownia nie straciła przysługującego jej limitu produkcji cukru (ustawa cukrowa dopuszcza uprawianie takiej fikcji).



Warzywa i owoce zamiast słodyczy



Michałów jest jedną z najmniejszych i najgorzej wyposażonych cukrowni w kraju. Jej nominalna zdolność przerobowa wynosi 1100 ton buraków na dobę. Urządzenia są mocno wyeksploatowane, a sam zakład zadłużony na około 8 mln zł. Tyle jest winien swoim kontrahentom po uprzednim przeprowadzeniu postępowania ugodowego. Podjętych wówczas zobowiązań nie potrafi jednak zrealizować. W ubiegłym roku zakontraktował 100 tys. ton buraków, ale musiały je przerobić inne cukrownie. Program naprawczy nie jest realizowany.



- Jest program restrukturyzacji tego zakładu - informuje prezes Łukasik. - Polega on na tym, że przetwórnia ta zajmie się w przyszłości konfekcjonowaniem owoców i warzyw. Akurat w okolicy pobliskiego Zakroczymia jest baza surowcowa owoców miękkich, a wokół jeszcze bliższego Błonia rolnicy wyspecjalizowali się w uprawie warzyw.



Czyli Michałów w najbliższym czasie po prostu przestanie być cukrownią. Dotychczasowi jej plantatorzy będą jednak mogli nadal uprawiać buraki, tyle że dla innych odbiorców, m.in. dla położonej za Wisłą Małej Wsi. Przedtem jednak musi zakończyć się budowa mostu w Wyszogrodzie (ma być przekazany do użytku jeszcze w tym roku).



Majątek i długi



Część plantatorów przejmie, być może cukrownia Glinojeck, część - Dobrzelin. A dlaczego nie położona jeszcze bliżej cukrownia Guzów?



- Bo jest to zakład bez przyszłości - uważa prezes Łukasik. - Wiem, że cukrownia ta chce, by wnieść do niej majątek Michałowa. A wówczas Guzów udostępni bezpłatne akcje plantatorom jednej i drugiej cukrowni. Ale kto odda taki majątek za darmo? Poza tym cukrowni w Guzowie nie stać na przejęcie Michałowa wraz z jego długami.



Kto zatem spłaci długi tej cukrowni? Na to pytanie prezes holdingu nie może na razie udzielić odpowiedzi. Bardzo nisko oprocentowane kredyty na restrukturyzację cukrownictwa zostały niedawno zlikwidowane. No, coś trzeba będzie wymyślić.



Tymczasem starania Guzowa popiera NSZZ Rolnik-w Indywidualnych "Solidarność". W piśmie do ministra rolnictwa, Jacka Janiszewskiego informuje, że cukrownia ta może obecnie przerabiać nawet 2000 ton buraków na dobę, a w zamian za udziały Cukrowni Michałów proponuje się zamkniętą emisję akcji dla plantatorów, dostarczających surowiec do obu tych cukrowni. Podobnie wnioskowa także wojewoda skierniewicki.



Wierzycieli Cukrowni Michałów proponuje się spłacić częścią majątku tej cukrowni.



GUZÓW



Odradza się jak Feniks



Jedna z najmniejszych w Polsce cukrowni - Guzów w województwie skierniewickim, przerobiła w tym roku 92 535 ton buraków, z których wyprodukowała 12 588 ton cukru. Jeśli wziąć pod uwagę plany koncentracji przemysłu cukrowniczego, przetwórnia ta powinna w najbliższych latach ulec likwidacji. Jednak jest to obecnie cukrownia prywatna (pracowniczo-plantatorska spółka akcyjna) i z rynku mogłaby zostać wypchnięta tylko w przypadku osiągania gorszych wyników ekonomicznych. Tymczasem Guzów nawet w czasie ostatniej, trudnej dla przemysłu cukrowniczego kampanii, osiągnął zysk, radzi sobie lepiej niż większość zakładów wcielonych do holdingów i ma całkiem rozsądne plany dalszej ekspansji.



Guzów usiłowano pogrzebać wiele razy i jakoś nigdy się to nie udało. Zbudowano tę cukrownię w latach 1827-1831, czyli budowę kończono w czasie trwającego jeszcze powstania listopadowego. O tym, jak dawne to dzieje, niech świadczy fakt, że w 1831 roku ludzkość nie znała jeszcze... zapałek. Początkowo bardzo nowoczesna, w końcu XIX wieku cukrownia w Guzowie uchodziła już za przestarzałą. Mimo ogromnych zniszczeń w czasie I wojny światowej, w kilka lat potem na powrót podjęła produkcję, do czego przyczyniło się utworzenie spółki akcyjnej, która dostarczyła środki finansowe na unowocześnienie przetwórni.



Lata niepewności



II wojna światowa obeszła się z cukrownią łaskawie, ale władza ludowa już nieszczególnie. Otóż postanowiono, że rozwijać się będzie przede wszystkim Cukrownię Józefów w pobliskim Płochocinie, gdzie mieści się Centralny Zarząd Przemysłu Cukrowniczego. Cukrownia ta miała rosnąć kosztem bazy plantatorskiej cukrowni: Garbów, Michałów i Irena. Los chciał jednak inaczej. Cukrownię Józefów zniszczy pożar, po którym przekształcono ją w zakłady Polmos, Cukrownię Irena przerobiono na zakłady Polfa. Ostały się więc tylko Michałów i Guzów, nad którym nadal jednak wisiało widmo zagłady.



W latach 60. cukrownię w Guzowie postanowiło zamknąć ówczesne Ministerstwo Przemysłu Spożywczego i Skupu. Po namyśle zdecydowano się jednak na remont urządzeń, po którym fabryka miała pracować jeszcze najwyżej 20 lat. W końcu lat 80. cukrownia znów była więc zdekapitalizowana i nadal zaliczała się do zakładów najmniejszych.



Załoga gospodaruje na swoim



Ale nadchodziły już inne czasy. W 1991 r. w Guzowie powstała Spółka Akcyjna Pracowniczo-Plantatorska, która we wrześniu tamtego roku podpisała z wojewodą skierniewickim pierwszą w cukrownictwie umowę leasingową. W dwa lata potem umowę rozwiązano, a majątek byłej cukrowni zosta spółce sprzedany. Od tej pory załoga Guzowa gospodaruje na swoim. I gospodaruje całkiem nieźle.



Inwestuje w ochronę środowiska i w zwiększenie mocy przerobowych, modernizuje linie technologiczne. W latach 1991-1996 wymieniono 70 proc. urządzeń przetwórni. Do ich wywiezienia potrzeba było aż 98 tirów! Guzów znów miał szczęście. Otóż modernizacja cukrowni była możliwa tylko dlatego, że po bardzo niskich cenach można było kupować całkiem jeszcze nowe urządzenia z cukrowni demontowanych w tym czasie na terenie byłej NRD. Część wydatków sfinansowano z kredytu, do oprocentowania którego dopłacała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przy zaciąganiu kredytów cukrownia korzystała z instytucji zastawu.



Razem łatwiej



W ubiegłym roku cukrownia Guzów przerabiała już ponad 1650 ton buraków na dobę (w 1992 roku - 1100 ton), pracowała jednak tylko 63 dni. Bo tylko taki przyznano jej limit cukru w kwocie A i B. Mimo krótkiego czasu kampanii osiągnięto jednak zysk, co nie udało się wielu znacznie większym zakładom, które pracowały o wiele dłużej. Nadal jednak Guzów jest cukrownią jedną z najmniejszych.



- I co z tego. W sercu Unii Europejskiej, w środkowych Niemczech, obok wielkich kolosów nadal pracuje niezależna cukrownia Harsum, która jest tej wielkości, co nasza - mówi dyrektor zarządu Jerzy Koźlicki.



Cukrownia Guzów zawiązała porozumienie gospodarcze z cukrowniami o podobnym statusie (spółki pracowniczo-plantatorskie): Wschowa i Góra Śląska oraz z suszarnią Międzyrzecz. Istota tego typu porozumie tkwi w powiedzeniu w "kupie raźniej". Idzie o to, że kiedy o preferencyjny kredyt zabiega zakład, który produkuje niewiele ponad 10 tys. ton cukru, to odprawia się go z kwitkiem. Kiedy natomiast o taki kredyt wystąpi grupa produkująca 100 tys. ton cukru, wówczas usłyszy: "Kredyty zostały już rozdzielone". A to zawsze przyjemniej niż kiedy pytają: "A kim pan właściwie jest?"



BARIERY



Wytwarzanie cukru zostało poddane odgórnym rygorom



Zniewolony rynek



Żadna cukrownia, choćby całkiem już prywatna, w warunkach narzuconych przez ustawę o regulacji rynku cukru i przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym nie ma pełnej swobody działania. Ustawa ta narzuciła bowiem pewne reguły gry i zniekształciła mechanizmy rynkowe. Otóż, zgodnie z ustawę cukrową, żadna cukrownia nie może produkować cukru tyle, ile chce, nie może też sprzedawać go kiedy i gdzie chce oraz po jakich chce cenach. Cukier jest pierwszym produktem, którego wytwarzanie zostało w Polsce poddane odgórnym poza rynkowym rygorom.



Cukier produkowany jest obecnie w tzw. kwotach. Kwota A to ilość cukru, którą cukrownia może sprzedać na rynku wewnętrznym. Kwota B to limit cukru przeznaczony na eksport, a cukrownia otrzymuje do niego dopłaty z kieszeni konsumentów. Wreszcie kwota C jest to ta ilość cukru, którą zakład może sprzedać za granicę, ale nie może w tym przypadku liczyć na żadne dopłaty. Musi więc ten cukier zbyć po cenach światowych, aktualnie znacznie niższych niż krajowe. Na rynku wewnętrznym producentowi nie wolno sprzedać cukru po cenie niższej od minimalnej, ustalonej przez Radę Ministrów.



Kto finansuje towar



Dla kwoty C nie ma w istocie ograniczeń, ale kto lubi sprzedawać za granicę towar, za który w kraju może otrzymać znacznie wyższą cenę? W tym przypadku, aby wyjść na swoje, za surowiec do produkcji cukru w kwocie C cukrownie płaciły ostatnio od 45 do 65 zł za tonę, gdy za buraki do produkcji cukru w kwocie A - od 98 do 107 zł za tonę. Za buraki do produkcji kwoty B płacono od 65 do 75 zł za tonę. Jak z tego widać, produkcję w kwocie C finansują plantatorzy, produkcję zaś w kwocie B - plantatorzy i konsumenci.



Regulacja rynku cukru miała na celu unormowanie jego sprzedaży oraz ochron< krajowej produkcji na poziomie wewnętrznego zapotrzebowania, powiększonego o poziom dotowanego eksportu. Wielkość tego eksportu ustalona została ze Światową Organizacją Handlu na obniżającym się z roku na rok poziomie (w tym roku kwota B wynosi około 113 tys. ton). W stosunku do kwoty A (1630 tys. ton) jest to niespełna 7 proc., podczas gdy w krajach UE kwota B stanowi od 17 do 25 proc. kwoty A. Z tego względu polski przemysł cukrowniczy domaga się renegocjacji w sprawie wysokości kwoty B dla Polski i podwyższenia jej do poziomu ustalonego dla krajów UE.



Kłopotliwe nadwyżki UE



O tym, że Polska powinna chronić krajową produkcję cukru na możliwie wysokim poziomie, przekonuje przykład takich krajów jak Francja, Niemcy, Holandia czy Dania. W kampanii 1996/1997 w Niemczech wyprodukowano 3876 tys. ton cukru, podczas gdy jego krajowe zużycie wyniosło 2729 tys. ton. Odpowiednie liczby dla Francji wynoszą 4570 tys. ton i 2017 tys. ton, dla Holandii - 1036 tys. ton i 589 tys. ton, dla Danii - 432 tys. ton i 236 tys. ton. Jak z tego widać, kraje UE produkują znacznie więcej cukru niż go potrzebują. Ogółem w UE nadwyżka produkcji cukru nad jego spożyciem wynosi około 4 mln ton. Trudno więc będzie dziwić się Brukseli, gdy zechce ona ustalić dla Polski możliwie najniższy poziom produkcji cukru (by nie powiększać kłopotliwych nadwyżek). Z drugiej strony, wejście Polski do UE z możliwie najwyższym poziomem produkcji cukru leżałoby w interesie konsumentów. Bo przecież potrafimy produkować cukier po cenach znacznie niższych niż UE.



Strefa chroniona



Produkcja cukru w UE jest chroniona nie tylko poprzez wysokie cła, ale i przez wysokie dopłaty do eksportu. Przykładowo, w kampanii cukrowniczej 1996/1997 światowa cena cukru wynosiła 53,49 DEM za tonę, natomiast cena interwencyjna na rynku UE wyniosła 125,26 DEM. Zatem dopłaty do eksportu wyniosły 71,77 DEM i były półtora raza wyższe od światowej ceny cukru. Cło na cukier z importu wynosiło 103,55 DEM i było prawie dwa razy wyższe od ceny światowej. W Polsce poziom ochrony krajowego rynku cukru jest znacznie niższy. Cło wynosi 17 ecu za tonę, czyli około 34 DEM, dopłaty zaś do eksportu wynoszą około 16 DEM za tonę. Ale Polska nie potrzebuje (na razie) aż tak wysokiej ochrony rynku wewnętrznego. Wynika to z niższych u nas niż w UE cen zbytu i cen detalicznych oraz z niższych kosztów produkcji cukru. W obu przypadkach są one prawie o połowę niższe.



Po wejściu Polski do UE ceny cukru na naszym rynku wzrosną, cukier jest jednak takim produktem, którego spożycie jest prawie niezależne od poziomu cen (oczywiście, w rozsądnych granicach). Nawiasem, w Polsce zużycie cukru w gospodarstwach domowych wynosi około 930 tys. ton, gdy w przetwórstwie spożywczym - około 610 tys. ton. W krajach UE te proporcje są odwrotne. Wynika to ze znacznie wyższego w krajach UE stopnia przetwórstwa żywności (cukier kupuje się tu w większości w wyrobach gotowych). Także w Polsce zachodzą zmiany w tym kierunku. W 1991 roku gospodarstwa domowe zużyły 1033 tys. ton cukru, gdy cały przemysł przetwórczy - tylko 400 tys. ton.



Zamiast podsumowania



Były minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej Janusz Byliński uważa, że polski przemysł cukrowniczy jest jedną z perełek polskiego przemysłu w ogóle. Być może jednak znajduje się daleko w tyle za cukrownictwem Unii Europejskiej. W przeliczeniu na ton< cukru wyższe jest w polskich cukrowniach zużycie energii i wody. Znacznie niższa jest u nas wydajność pracy - w naszym cukrownictwie pracuje ponad 30 tys. osób, podczas gdy produkujący ponad milion ton cukru przemysł holenderski zatrudnia tylko 1500 osób.



Polskie cukrownictwo wymaga zatem gruntownej modernizacji. Będzie ona kosztowna, dlatego nie obejdzie się zapewne bez dopływu kapitału z zewnątrz. W kilkunastu polskich cukrowniach kapitał ten jest już obecny, ale zachodnie firmy, zwłaszcza niemieckie i francuskie nadal zabiegają o rozszerzenie tu swoich wpływów.



Niektórzy politycy uważają, że kapitał z zagranicy nie jest polskim cukrowniom potrzebny, bo równie dobrze mogą to być inwestorzy polscy. Tyle że - jak dotąd - jeszcze się oni (poza Rolimpeksem) nie ujawnili. Poza tym inwestorzy zagraniczni wnieśliby nie tylko kapitał, ale także doświadczenie w organizowaniu bazy surowcowej, nowe technologie w przetwórstwie, a także ofensywny marketing. Z dotychczasowej współpracy polskiego cukrownictwa z zagranicznymi inwestorami wynikają wnioski niemal wyłącznie pozytywne.



Trzy spółki cukrowe: Lubelsko-Małopolska, Poznańsko-Pomorska i Mazowiecko-Kujawska mają już opracowane programy restrukturyzacji, z których wynika, że produkcja cukru będzie koncentrowana w cukrowniach o najlepszych warunkach rozwoju, w pozostałych zaś zakładach będzie wygaszana. Produkcję cukru zastąpi się tu wytwarzaniem innych potrzebnych gospodarce produkt-w: spirytusu odwodnionego dla celów paliwowych, owoców i warzyw (szczególnie z dużą zawartością cukru), galanterii cukrowej, pasz na bazie wysłodków, krochmalu, drożdży, kwasku cytrynowego itp.



Eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewidują, że już w okresie najbliższych dwóch lat z produkcji cukru wyłączonych zostanie kilkanaście najmniej sprawnych cukrowni. Zasadnicze przemiany w polskim cukrownictwie nastąpią jednak dopiero po roku 2000.



Rynek cukru i wyrobów cukierniczych



Cukier jest produktem zawierającym w suchej masie około 99,8% sacharozy, związku organicznego z grupy węglowodanów. Otrzymuje się go w skali przemysłowej z trzciny cukrowej i buraków cukrowych. W pożywieniu cukier jest źródłem słodkiego smaku i energii.



Słodki smak cukru oraz słodzonych potraw i przetworów, a w tym - wyrobów cukierniczych jest czynnikiem oddziałującym pozytywnie na system nerwowy. Wyroby cukiernicze dostarczają też energii, a ponadto są źródłem przyjemnych wrażeń estetycznych z uwagi na rozmaitość form, kolorów i zapachów.



Do wyrobów cukierniczych zalicza się cukierki, pieczywo cukiernicze (np. wafle, herbatniki, pierniki, sucharki), wyroby wschodnie (chałwa, sezamki, nugaty itp.), czekoladę, kakao, wyroby czekoladowane (czyli powlekane czekoladą) oraz inne produkty, jak galaretki, marcepany, figurki z cukru, guma do żucia. Wyroby te zawierają od kilku do ponad osiemdziesięciu procent cukru w suchej masie.



Istnieje pogląd, iż nadmierne spożywanie cukru może powodować otyłość i próchnicę zębów. W krajach gospodarczo rozwiniętych lub cechujących się deficytem cukru stosuje się ostatnio szerzej rozmaite substytuty, naturalne lub syntetyczne.



Cukier jest w Polsce produkowany z kontraktowanych buraków cukrowych, które w latach 1990-1997 uprawiano przeciętnie na obszarze 400 tys. ha, co stanowiło 3% ogólnej powierzchni zasiewów. Uprawa jest rozdrobniona, a plony wynoszą średnio 340 dt/ha, o kilkadziesiąt procent mniej niż w Europie Zachodniej. Buraki cukrowe zapewniały w ostatnich latach z reguły wyższą dochodowość niż wiele innych płodów rolnych. Ceny skupu są powiązane z ilością surowca a nie zawartością cukru, aczkolwiek niektóre cukrownie zaczęły już premiować jakość buraków wyższą od przeciętnej.



Polski przemysł cukierniczy przetwarza zarówno surowce rolne, w tym zwłaszcza importowane ziarno kakaowe, jak i wyroby już pierwotnie przetworzone, w tym: cukier, glukozę, syrop skrobiowy, mąkę, mleko, oleje i tłuszcze spożywcze, przetwory owocowe, spirytus, substancje aromatyczne itp. Stosunki z dostawcami są kształtowane na zasadach rynkowych.



W latach 1993-1996 spożywano w Polsce przeciętnie 40,6 kg cukru w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Jest to tzw. wskaźnik bilansowy, tylko w przybliżeniu określający faktyczne (fizyczne) spożycie cukru przez ludność. Stanowi bowiem wynik podzielenia przez liczbę mieszkańców cukru spożytego bezpośrednio przez nich jak i zużytego w przetwórstwie spożywczym, które sprzedaje swoje wyroby zarówno w kraju jak i zagranicą.



W ostatnich latach zmniejszyło się spożycie cukru nieprzetworzonego. Badania GUS wskazały, że na 1 osobę w przeciętnym gospodarstwie domowym w 1993 roku przypadało 25,5 kg, bez uwzględnienia cukru zawartego w gotowych, kupowanych przetworach. W roku 1996 ten wskaźnik spadł do 23,3 kg, a w 1997 - do 22,6 kg. Coraz więcej cukru zużywały natomiast zakłady przetwórstwa spożywczego, o czym świadczy pośrednio wzrost produkcji wybranych wyrobów.



Fizyczne spożycie cukru przez ludność (w postaci bezpośredniej i w przetworach) do roku 2005 może spaść nawet o 5 kg. Będzie temu sprzyjać upowszechnianie się zasad racjonalnego żywienia oraz substytutów cukru - niskokalorycznych, jak aspartam lub acesulfam-K, a także wysokokalorycznych, jak izoglukoza - produkt izomeryzacji skrobi, tańszy od cukru, stosowany zwłaszcza do słodzenia napojów.



Warunkiem utrzymania dotychczasowego poziomu produkcji cukru i przetworów może być jedynie wzrost eksportu. W 1997 roku sprzedano za granicę rekordową ilość prawie 0,5 mln t cukru. Eksport wyrobów cukierniczych rośnie dynamicznie, w 1996 roku jego wartość osiągnęła 260 mln USD i ponad dwukrotnie przekroczyła import. Odbiorcami są głównie kraje byłego ZSRR, które i w przyszłości będą się odznaczać wysoką chłonnością rynku rolno-spożywczego.



Już w starożytności pozyskiwano cukier z trzciny cukrowej i przyrządzano rozmaite słodkie przysmaki. W Europie przez długi czas źródłem słodkiego smaku był miód, rzemiosło cukiernicze pojawiło się w V wieku, gdy zaczęto sprowadzać cukier trzcinowy. Uprawę i przerób buraków cukrowych podjęto w XIX wieku z uwagi na blokadę dostaw morskich do Europy napoleońskiej.



Na ziemiach polskich cukrownictwo posiada ponad 170-letnią tradycję, a do grona eksporterów cukru Polska należy od czasów międzywojennych. W 1851 roku Emil Wedel uruchomił fabrykę cukierniczą w Warszawie, następne powstały w wielu miastach w początku XX wieku. Polskie wyroby cukiernicze są od dawna przedmiotem eksportu z uwagi na wysokie walory smakowe.



W 1997 roku w polskim przemyśle cukrowniczym zatrudniano 26810 pracowników, a w większych zakładach przemysłu cukierniczego (o załodze ponad 50-osobowej) - 32710 pracowników. Stanowiło to odpowiednio 7,6% i 9,3% zatrudnionych w większych zakładach wytwarzających wszelkie artykuły spożywcze i napoje.



Przemysł cukrowniczy oprócz cukru wytwarza cenne produkty uboczne - wysłodki stanowiące paszę dla bydła i melas, przetwarzany zwłaszcza na spirytus i drożdże. Uprawa buraków cukrowych poprawia jakość gleby i podnosi kulturę rolną. Według stanu z 1996 roku z przemysłem cukrowniczym było powiązanych 260 tysięcy gospodarstw rolnych, czyli 12,7% wszystkich gospodarstw.



Przemysł cukrowniczy w warunkach rynkowych charakteryzował się niestabilnością wyników produkcyjnych i finansowych. Produkcja cukru (w przeliczeniu na cukier biały) w kampaniach 1990/91 - 1994/95 wykazywała 20-procentowe odchylenia od średniej, która wynosiła 1,67 mln t. W kampaniach 1995/96 - 1997/98 uzyskano średnio 1,97 mln t, przy czym w dwóch ostatnich sezonach odnotowano szczególną ekspansję produkcyjną. Intensyfikowany jest przerób surowca, niektóre cukrownie powiększają zdolności produkcyjne i modernizują urządzenia warunkujące poprawę jakości cukru. Kupuje się i oddaje rolnikom w leasing maszyny do uprawy i zbioru buraków cukrowych. Nakłady inwestycyjne w tej branży w ostatnich dwóch latach wynosiły po ok. 100 mln USD.



Produkcja wyrobów cukierniczych od początku lat dziewięćdziesiątych systematycznie zwiększa się, w roku 1996 wytworzono 516 tys. t - o 57% więcej niż w roku 1990. W szczególności produkcja czekolady i wyrobów czekoladowanych - liczonych łącznie - wzrosła prawie trzykrotnie. Przemysł cukierniczy jest intensywnie modernizowany. Inwestycje wynoszą ponad 100 mln USD. W modernizacji sektora istotną rolę odegrały inwestycje zagraniczne, które (łącznie z zobowiązaniami) osiągnęły już kwotę 1,1 mld USD. Największe firmy tworzą nowe oddziały produkcyjne, a także ponoszą duże nakłady na marketing i promocję wyrobów. W branży tej trwa ostra walka konkurencyjna o nabywcę, której skutkiem będzie dalsza koncentracja produkcji i wzmocnienie pozycji największych firm.



W krajowym przemyśle cukrowniczym od połowy lat dziewięćdziesiątych funkcjonuje 76 cukrowni, które w 1997 roku zatrudniały przeciętnie po 350 pracowników. Wielkość cukrowni określa się częściej zdolnością przerobu surowca w ciągu doby. Według tego kryterium cukrowni dużych w skali krajowej było tylko 9, a ich zdolność przerobu była mniejsza od przeciętnej w Unii Europejskiej.



W początku 1997 roku tylko 2 cukrownie były przedsiębiorstwami państwowymi, 14 wchodziło w skład spółek prywatnych, a pozostałe były spółkami Skarbu Państwa i w większości działały w strukturach czterech Spółek Cukrowych - ugrupowań holdingowych, stanowiących spółki Skarbu Państwa. Obecnie są weryfikowane programy prywatyzacji Spółek Cukrowych.



W połowie lat dziewięćdziesiątych działało w kraju 77 przedsiębiorstw przemysłu cukierniczego zatrudniających powyżej 50 osób i 25 firm zatrudniających od 6 do 50 pracowników. Sprywatyzowano wszystkie większe przedsiębiorstwa, a ich akcjonariuszami stały się znane firmy zagraniczne. Niektóre przedsiębiorstwa zostały sprywatyzowane przez załogi i działają jako spółki pracownicze.



Przychody ze sprzedaży wyrobów i usług przemysłu cukrowniczego w 1997 roku wyniosły 3,5 mld zł, a przemysłu cukierniczego - 4,8 mld zł. Stanowiło to odpowiednio 1,1 mld USD i 1,5 mld USD.



Przemysł cukierniczy należy do branż przemysłu spożywczego o najwyższej rentowności. Generuje zyski od początku lat dziewięćdziesiątych. W 1997 roku osiągnął zysk brutto w wysokości 4,95% przychodów, a netto: 2,86%. Cechuje się zadowalającą płynnością finansową (w 1997 r. wskaźnik bieżący: 1,55) i niskim obciążeniem kosztami finansowymi (2,69% przychodów).



Wyniki finansowe przemysłu cukrowniczego ulegają znacznym zmianom. Korzystnie kształtowały się w latach 1990-91 i 1995-96. Od 1992 do 1994 roku nie osiągnięto zysku netto, a w 1997 pracowano ze stratą netto jak i brutto. Stratę tę z nadwyżką sfinansowały wpływy z amortyzacji. Branża cukrownicza wyróżnia się wysokimi kosztami finansowymi i niską płynnością.



Od drugiej połowy 1994 roku są wdrażane i udoskonalane zasady regulacji krajowego rynku cukru, zbliżone do stosowanych w Unii Europejskiej.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 41 minut