profil

Opowiedz o roli przyjaźni na przykładzie bohaterów Tolkiena

poleca 85% 457 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Przyjaciel to jest ktoś, na kim zawsze można polegać. Przecież stare przysłowie mówi, że przyjaciół poznaje się w biedzie, czyli wtedy, kiedy ich się najbardziej potrzebuje. Prawdziwy przyjaciel w najgorszej biedzie nas nie opuści. Natomiast przyjaciele fałszywi czy tylko znajomi, zazwyczaj zapominają o nas wtedy, kiedy my od nich czegoś potrzebujemy.
Więc przyjaźni prawdziwej nic nie może zawieść. Na tym zresztą polega rola przyjaźni. Przyjaźni szuka się przecież nie po to, żeby móc z kimś porozmawiać, pójść razem do kina, czy pograć w piłkę. Przyjaźń potrzebna jest człowiekowi po to, żeby mógł mieć pewność, że ma kogoś, na kogo może w każdej sytuacji liczyć. Właśnie po to ma się przyjaciół. Ich rola jest znacznie mniejsza, kiedy wszystko jest w porządku. Wtedy przyjaciel jest tylko znajomym. Lecz prawdziwie potrzebny staje się wtedy, kiedy czekamy na jego pomoc. I prawdziwy przyjaciel nigdy w takich warunkach nie zawiedzie. Bo przecież po to są przyjaciele – żeby się nawzajem wspierać w trudnych chwilach, kiedy człowiek nie może liczyć na znajomych, a jedynie na sprawdzonych, dobrych przyjaciół, którzy nie opuszczą go w najgorszych trudach.
Wszystkie wyżej wymienione ogólne uwagi dotyczące przyjaźni odnieść można do motywów przyjaźni przedstawionych w powieści J.R.R. Tolkiena „Władca pierścieni”. Tolkien przedstawia wprawdzie różne rodzaje i odmiany przyjaźni, ale kto powiedział, że istnieje tylko jeden model przyjaźni? Ponadto, Tolkien pokazuje również, jak trudno jest przyjaźni dochować, jak ona się zmienia i że przyjaźń nie jest dana raz na zawsze, a trzeba się o nią troszczyć.
Najtrwalszym przykładem przyjaźni ukazanym przez Tolkiena jest przyjaźń Froda Bagginsa i Sama Gamgee. Początkowo trudno nazywać tę dwójkę przyjaciółmi. Frodo jest panem i pracodawcą Sama, a on jego służącym, konkretnie – ogrodnikiem. W takich relacjach trudno raczej o przyjaźń, choć już wtedy między Frodem a Samem istnieje jakaś bardziej skomplikowana więź niż tylko relacja między panem a sługą czy pracodawcą a pracownikiem. Sam podziwia Froda i kocha go jak pies, o czym świadczy zresztą jego zachowanie, kiedy dowiaduje się, że pójdzie na wyprawę razem z Frodem:

„- Ja? Pójdę? – wrzasnął Sam i zaczął skakać jak pies, kiedy się go zaprasza na spacer. – Zobaczę elfy i wszystko...! Hura!
I Sam rozpłakał się z radości.”

W czasie wyprawy przyjaźń Sama i Froda stawała się coraz bardziej dojrzała. Przestawała przypominać układ Robinson – Piętaszek, a stawała się prawdziwą przyjaźnią, która łączy równych sobie ludzi, a nie pana i sługę. Wprawdzie Sam wciąż odnosił się do Froda z dużym szacunkiem i nazywał go „panem Frodo”, niemniej wiązało się to już zupełnie innym stosunkiem Sama do Froda. Sam gotów był za Froda oddać życie, a i Frodo kochał Sama prawie ponad wszystko. Prawie, bo zdawał sobie sprawę z wagi misji, jaka na nim ciąży i wiedział, że jeśli przyjdzie taka potrzeba, będzie musiał się w imię jej wykonania wyrzec przyjaźni, a nawet poświęcić przyjaciela. Tego chyba Frodo obawiał się najbardziej – nie że może sam zginąć, ale że może być zmuszony wydać na zgubę poczciwego Sama Gamgee, który był jego najlepszym i najwierniejszym przyjacielem.
Innego rodzaju przyjaźń łączyła Froda z jego najlepszymi kolegami – Merrym Brandybuckiem i Pippinem Tukiem. Jednak i ta przyjaźń ulegała metamorfozie w toku Wyprawy. Póki trzej koledzy mieszkali w Hobbitonie byli serdecznymi druhami, ale chyba jeszcze nie prawdziwymi przyjaciółmi. Spokojne życie w Shire nie sprzyjało gwałtownym wydarzeniom, w czasie których można by testować wzajemną przyjaźń trzech młodych hobbitów. Byli też oni raczej pełnymi fantazji młodzieńcami, skłonnymi do żartów i figli niż statecznymi przyjaciółmi.
Jednak z czasem i trudami wyprawy zmieniła się wiążąca ich więź. Pippin i Merry zaczęli stopniowo zdawać sobie sprawę z wagi misji, jaką do wypełnienia ma Frodo i że wyprawa do Mordoru nie będzie pełną przygód wycieczką, a śmiertelnie niebezpieczną eskapadą. Zdając sobie z tego sprawę, zaczęli również doceniać wzajemną z Frodem przyjaźń. Im dalej byli od domu, tym lepiej wiedzieli, że liczyć mogą tylko na siebie i członków drużyny pierścienia. Świadomość ta przekształciła beztroskich i skłonnych do figli hobbitów w dojrzałych i wiernych przyjaciół. Podobnie jak na Sama, Frodo mógł liczyć do samego końca na Pippina i Merriadoka, którzy niejeden raz udowodnili, że za Frodem gotowi byli pójść w ogień. Nigdy jednak nie stali się oni tak służalczy w stosunku do Froda jak Sam. Ich przyjaźń była innego rodzaju – bardziej partnerska, ale i trudniejsza, bo nie wiązał ich z Frodem żaden inny stosunek, prócz przyjaźni.
Jeszcze inna przyjaźń, bardzo wątpliwej natury, łączyła Froda i Boromira. Boromir przez długi czas nie mógł uchodzić za przyjaciela Froda, bo pożądał pierścienia, którego Frodo był powiernikiem. Tak bardzo, że nawet próbował mu go odebrać, choć przecież zadaniem Boromira było ochranianie Froda i pierścienia. Na szczęście Boromir okiełznał żądzę posiadania pierścienia i mimo wszystko dowiódł, że jest przyjacielem Froda. Broniąc jego i członków drużyny pierścienia przed napadem orków oddał własne życie. Dał w ten sposób świadectwo przyjaźni, która tak długo w nim się rodziła i która była tak trudna ze względu na niszczący wpływ pierścienia.
Tolkien dowodzi swoją powieścią, że przyjaźń niejedno ma imię i występuje w różnych postaciach. Przekonuje również, że nie zawsze to, co ludziom wydaje się być przyjaźnią rzeczywiście nią jest. Przyjaźń wymaga troski i nieustannej weryfikacji. Nie można powiedzieć o kimś, że jest naszym przyjacielem, póki nie sprawdzimy go w naprawdę trudnej sytuacji.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut