profil

Stanisław August Poniatowski, bohater czy zdrajca?

poleca 85% 2713 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Urodzony 17 stycznia 1732 roku w Wołczynie, jako szóste dziecko Stanisława Poniatowskiego i Konstancji Czartoryskiej. Ojciec jego, choć był zaledwie szlachcicem klasy średniej, to bardzo szybko wyrósł na jednego z liderów dominującej ówczas Familii Czartoryskich. Dzięki wysokiej pozycji społecznej ojca młody Stanisław Poniatowski mógł zdobywać niezbędne, jak się później okazało, w sprawowaniu królewskiego urzędu wykształcenia.
Stanisław August Poniastowski tron objął w1764 roku. Wybrany został przez blisko 5,5 tysiąca delegatów sejmu elekcyjnego. Wyborom elekcyjnym towarzyszyło ogromne napięcie. Pieczę nad prawidłowością obrad sprawowały wojska familii i armia rosyjska, która dla przyzwoitości oddalona była o kilka kilometrów od pola elekcyjnego.
Nowym królem Rzeczypospolitej został człowiek wykształcony, podróżując po Europie zdobył ogromne uznanie jako mecenas sztuki. To właśnie podczas jednej z takich podróży poznał Katarzynę, która została jego kochanką jednak, choć Stanisław August obdarzył ją wielką miłością nie dane było im zostać razem. To właśnie przychylność cesarzowej Katarzyny w ogromnym stopniu przyczyniła się do objęcia przez Poniatowskiego tronu. Stare uczucie, jakim kiedyś się darzyli miało znikomy wpływ na decyzję cesarzowej. Rosja wolała obsadzić na tronie człowieka o znacznie słabszej pozycji niż, któryś z synów Augusta III.
Koronacja nowego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego odbyła się w Warszawie 25 listopada 1764 roku. Wcześniejsze kontakty z Katarzyną, a także jej rola w elekcji Stanisława wywoływały u szlachty ogromną nieufność do nowego władcy. Traktowany był on jako zwolennik Rosji i przeciwnik swoich poddanych. Szlachcie nie podobał się sposób, w jaki król został osadzony na tronie – za pomocą Rosji, którą (odtąd razem z królem Stanisławem) uważano za największego wroga. Szlachcie nie podobało się także to, że król był zwykłym szlachcicem, a teraz jest władcą ponad wszystkich.
Opozycja - zarówno ta patriotyczna, jak i konserwatywna - długi czas blokowała reformy proponowane przez władcę, widząc w nich chęć wzmocnienia swej pozycji przez "Moskwicina". Ten syn parweniusza i krewniak możnych, prawdziwych magnatów Czartoryskich, nadawał się bardziej na ministra do spraw kultury, sztuki i edukacji niż do rządzenia krajem; do polityki nie miał po prostu głowy. Tak, był bardzo inteligentny - ale bardzo też niepraktyczny. Tak, w wielu sprawach był wizjonerem - ale także wyjątkowym oportunistą.

Pierwszym krokiem podjętym tuż po elekcji było poparcie reform proponowanych przez Familie Czartoryskich. Rok później założył zaś pierwszą, ekskluzywną Szkołę Rycerską.
Już pierwsze miesiące panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego przeniosły zmiany. Starzy Czartoryscy liczyli, że bez ograniczeń będą kierowali siostrzeńcem a Stanisław nie zamierzał być króle malowanym. Na tym tle doszło do rozdźwięków. Dysonans między królem a familią nie był bez znaczenia, ale do zerwania dojść nie mogło. Pozbawiony klienteli Czartoryskich Poniatowski, który nie zdołał jeszcze zorganizować własnego stronnictwa, nie miałby szerszego oparcia dla swoich poczynań politycznych. A nie zamierzał zwlekać z reformami. W 1765 roku otwarto mennicę, ujednolicono system miar i wag oraz przeprowadzono rewaloryzacje kursu monet, co kładło kres wieloletniemu kryzysowi pieniężnemu. Prace nad dozbrojeniem i unowocześnieniem wojska oraz założenie w Warszawie ludwisarni zapowiadały dalsze reformy militarne. Przeprowadzona po stu letniej przerwie lustracja pozwalała żywić nadzieję na powiększenie dochodów skarbu. Otwarcie ekskluzywnej Szkoły Rycerskiej w 1766 roku, ( której absolwentem był nawet jego późniejszy wróg – Kościuszko) roku stanowiło pierwszy krok na drodze przemian oświatowych. Kierowany przez Adama Czartoryskiego Korpus Kadetów miał kształcić nie tylko fachowców-oficerów, ale świadomą potrzeb kraju elitę obywatelską.
Reformatorski rozmach nowego elekta i jego otoczenia zaskoczył sąsiadów. Próbą możliwości stał się sprawa cła generalnego. Wrogi mu Fryderyk II, król Prus, wystawił w Kwidzynie komorę, która pobierała 10% od wartości towarów płynących Wisła. Król wysłał posłów do Moskwy, aby Rosja pośredniczył w rozmowach o zniesieniu komory. Niestety pod maską troski o dobre stosunki z Prusami Katarzyna zmusiła Polskę do zniesienia cła generalnego. Próba ożywienia handlu nie powiodła się. Na dodatek w prowadzonych na marginesie sprawy cła poufnych rozmowach prusko-rosyjskich caryca zapewniła Fryderyka II, że zasada niedopuszczenia w Polsce do reform ustrojowych pozostanie kamieniem węgielnym jej polityki. Wyrazem zbieżności celów Berlina i Petersburga miało być wspólne wystąpienie w kwestii innowierców. W ówczesnych europejskich państwach nigdzie nie miało miejsce równouprawnienie polityczne mniejszości religijnych, co dowodzi, że poruszenie kwestii różnowierczej było tylko pretekstem do ingerencji w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej. Gdy starania dysydentów o równouprawnienie na sejmie w 1766 roku zostały przez izbę poselska odrzucone, Repnin przeszedł do walki o zniesienie konfederacji, czyli do przywrócenia liberum veto. W kampanii o rozwiązanie konfederacji odwołał się do przeciwników familii. Zwolennicy wolności, którzy największe zagrożenie upatrywali w ustroju z królem nazywali siebie, obrońców republiki, republikanami. Gdy na sejmie 1766 roku Rosja i Prusy zagroziły wojną w obronie liberum veto i - poparte przez republikanów – zażądały rozwiązania konfederacji, Czartoryscy zdecydowali się ustąpić. Natomiast w sprawie innowierców żądania państw ościennych nie doczekały się satysfakcji. Na wypadek takiego obrotu wydarzeń Petersburg miał z góry przegotowany wariant. Pod osłoną dodatkowych wojsk, które wkroczyły do Polski, 20 marca 1767 roku dysydenci zawiązali konfederację w Toruniu a dysunici w Słupsku. Był to wstęp do uzyskania przez nich równouprawnienia politycznego. Dla pełnej realizacji wytyczonych w poprzednim roku celów Repnin musiał się jeszcze zatroszczyć o trwałe ubezpieczenia polskich „wolności” przez rosyjską gwarancję. To zadanie przeznaczył ambasador dla katolickiej konfederacji radomskiej. W skład konfederacji wchodzili republikanci, którzy pod sztandarem Repnina zamierzali walczyć o wiarę, to znaczy przeciw równouprawnieniu dysydentów. Laskę tej konfederacji, która 23 czerwca 1767 roku przekształciła się w Radomiu w generalną, przyjął Karol Radziwiłł. Niestety również król ugiął się i zgodnie z życzeniem ambasadora przystąpił do związku. Na żądanie Repnina delegacja radomian w Moskwie poprosił o rosyjską gwarancję dla „wolności”, która z łaski Katarzyny miała zostać przywrócona. Dopiero sejm, który zebrał się w październiku 1767 roku w Warszawie, by konfederackim pracom nadać rangę trwałych ustaw, nie poszedł po myśli ambasadora. 5 października Repnin zażądał wyłonienia pełnomocnej delegacji i zawieszenia obrad sejmu. Mniejszą i odpowiednio dobraną grupą łatwiej było kierować niż całym zgromadzeniem. Kiedy radomianie zorientowali się, że carski ambasador wcale nie zrezygnował z równouprawnienia innowierców, o którym miała teraz zdecydować zaprzedana Repninowi grupa pełnomocnych komisarzy podniosły się protesty. Ambasador zareagował w sposób, jaki dotąd w Polsce nie znano. 13 października został porwany i zesłany do Kaługi biskup krakowski, który najgwałtowniej zareagował na działania Repnina. Obok niego powędrował tam też biskup kijowski Józef Załuski, hetman Wacław Rzewuski oraz jego syn Seweryn. Andrzej Zamoyski odpowiedział na czyn ambasadora demonstracyjnym złożeniem urzędu kanclerskiego, ale na większość metoda Repnina poskutkowała. Sterroryzowany sejm wyłonił delegację, na której czele stanął Podoski, mianowany latem na żądanie rosyjskie prymasem. Do lutego 1768 roku delegowani ustawodawcy wypracowali „prawa kardynalne” (tj. główne dla ustroju politycznego). Zaliczono do nich zarówno liberum veto, jak wolną elekcję i prawo wypowiadania posłuszeństwa. Wszelkie sprawy o podstawowym dla państwa znaczeniu wymagały jednomyślności. Mniej ważne kwestie można był rozstrzygać większością głosów. Innowiercy przeforsowali znaczną większość swoich postulatów. Cały projekt delegacji przedłożono do zatwierdzenia sejmowi, którego sesje w tym celu zwołano. Parlament w pełnym składzie zatwierdził projekt delegacji. Całokształt ustawodawstwa sejmu repninowskiego otrzymał gwarancję rosyjską. Znaczył to, że odtąd wszelkie próby reform wymagały formalnej zgody Petersburga.
Radom była dla przeciwników familii lekcją nader ważną. Dopiero po nim zrozumieli, że Petersburg dąży do trwałego podporządkowania sobie Rzeczypospolitej. To przekonanie stworzyło podstawy antyrosyjskiej orientacji politycznej mas szlacheckich. Druga porażka radomian dotyczyła sprawy różnowierców. Realizację ich postulatów przez sejm repninowski utożsamiano z klęską katolicyzmu. Trzeci krok dotyczył spraw ustrojowych. Sejm nie tylko pozostawił Poniatowskiego na tronie, ale w dodatku utrzymała niektóre z wprowadzonych przez niego reform (m.in. Komisje Skarbowe i Wojskowe, głosowanie większością głosów w sprawach drugorzędnych). Wszystko to wystarczyło do konkluzji, że prócz wiary przegrała także wolność. Dla tak widzących rzeczy ludzi klęska „narodu” była zwycięstwem króla, Czartoryskich i Rosji. Część zawiedzionych zdecydowała się na opór czynny.
28 lutego 1768 roku w podolskiej forteczce Bar ogłoszono zawiązanie konfederacji. Aktem programowym związkowi sprzysięgli się „na ratunek ojczyzny wiary i wolności, praw i swobód narodowych do upadku nachylonych”. Barzanie traktowali króla, Czartoryskich i Rosję jako równorzędnych wrogów. Celem konfederacji była zbrojna walka o wiarę i wolność przeciw królowi, reformom i Rosji. Marszałkiem związku został Michał Krasiński, biskup kamieniecki. Liczył on na pomoc Francji i Austrii przekonany, że nie powinny one biernie zezwolić na wzmocnienie w Rzeczypospolitej pozycji Rosji. Przeznaczają tron polski dal Wettyna w rządzie sojuszników widziano także Saksonię. Wybuch rokoszu był dla Repnina sygnałem, że pacyfikacja Polski, którą uważał za swój tytuł do chwały, stawała pod znakiem zapytania. Ratując swoje dzieło ambasador wymusił na Stanisławie Auguście zwołanie rady senatu, a następnie podpis na wysłanej przez nią do Rosji prośbie o pomoc zbrojną przeciw konfederacji 26 marca 1768 roku. Spełniają wbrew Czartoryskim to żądanie, król łudził się, że broni nie tylko zagrożonego przez Bar tronu, ale i kraju. Repnin zapowiedział, bowiem, że w razie odmowy Rosja odczeka, aż rokosz obejmie całą Polskę, po czym uderzy na Rzeczypospolitą wszystkimi siłami – jak na państwo wrogie. Warto również pamiętać, że Stanisław August musiał widzieć w Barze przedłużenia konfederacji radomskiej. Pułaski, jeden z konfederatów barskich, mocno akcentował, że związkowi stanowią legendarną kontynuację Radomia, który Repnin sprowadził na tory nielegalnego sejmu. Połączone siły Rosjan i towarzyszącego im regimentarza polskiego Branickiego bez trudu zdusiły konfederację na Podolu. Jednak nie oznaczało to uspokojenia kraju. W czerwcu i lipcu 1768 roku pojawiały się małe ruch w Małopolsce i Wielkopolsce, w sierpniu konfederować zaczęło się Wielkie Księstwo Litewskie, w październiku powstał, ale od razu sromotnie skapitulował Karol Radziwiłł. W tej sytuacji Panin, dyplomata rosyjski kierujący polityką zagraniczną, zdecydował się na zwrot. Świadom wpływu Czartoryskich w społeczeństwie podjął próbę uspokojenia kraju za pośrednictwem książąt, choć uważał ich za najgroźniejszych wrogów Rosji. Ten krok docenił Stanisław August i dla wzmocnienia pozycji Polski w przetargach z Katarzyną król ponownie zbliżył się do wujostwa. Gdy do Warszawy 6 października 1768 roku dotarła wieść o wypowiedzeniu przez Turcję wojny Rosji Poniatowski odwołał z barskiego teatru działań Ksawerego Branickiego. Naprzeciw oddziałom barskim stały odtąd tylko wojska rosyjskie. Wyciągając dłoń do Czartoryskich Panin zażądał, by krokiem wstępnym ze strony króla i książąt było zawiązanie konfederacji przeciw Barowi. To było nie do przyjęcia. Jednak jako warunek uspokojenia Polski przywódcy familii wysunęli skasowanie gwarancji, zmniejszenie politycznych uprawnień dysydentów, mediacji inny państw w konflikcie polsko-rosyjskim. Czartoryscy uważali, że Rosja nie sprosta armii tureckiej i chcieli wyrwać się z rosyjskich „kleszczy”. Warunki książąt zostały przez Petersburg odrzucone. O wynikach konfliktu miało zadecydować powodzenie rosyjskiego oręża na froncie tureckim oraz w walkach z konfederatami. W czerwcu 1769 roku Czartoryscy odnowili rokowania z następcą Repnina – Michałem Wołkońskim. Niestety rozbiły się one znowu o nieustępliwość Petersburga z racji rosyjskich zwycięstw na froncie tureckim. Poszukując dróg osłabienia rosyjskiej kurateli, na przełomie września i października Stanisław August zwołał radę senatu. Zdecydowała ona wyprawić poselstwa do państw zachodnich i Petersburga. Król i Czartoryscy liczyli na mediacyjne usługi Austrii, na poufne – za pomocą Francji – nawiązanie porozumienia z konfederacją barską, zaś w Rosji na uznanie nielegalności wszystkich działań Repnina z lat 1766-1767. Rachuby na życzliwe pośrednictwo zawiodły, a Katarzyna II w ogóle nie dopuściła posła w granice swego imperium. Równie wrogo jak Rosja kroki Stanisława Augusta potraktowali przywódcy konfederacji. Dla tych ludzi król i Czartoryscy byli wciąż bardziej nienawistni niż Petersburg.
W październiku 1769 roku konfederacja wyłoniła organ centralny – Generalność. W obawie przed atakiem Rosjan siedzibę jej przeniesiono do słowackiego Preszowa, a więc w granicę monarchii Habsburgów. Tolerowanie działaczy barskich było jedynym gestem życzliwości Wiednia wobec Polaków. Dla militarnych działań baru ważna była z kolei pomoc Francji. Wersal, który widział w konfederacji jedyne dogodną wobec Rosji dywersję, do 1769 roku nadzieje pokłada w Turcji. Dopiero klęski Porty skłoniły kierującego francuską polityką zagraniczną księcia Etienne Francois Choiseul do zainwestowania części funduszów dywersyjnych w Polsce. Przybyły do Preszowa w czerwcu 1770 roku pułkownik Charles Dumouriez miał odtąd czuwać nad militarnymi działaniami konfederacji. Ten patronat przyniósł Barowi w drugim półroczu 1770 roku szereg sukcesów, przede wszystkim zdobycie we wrześniu Częstochowy.
Wobec impasu rokowań z familią u schyłku lata 1770 roku wojska rosyjskie skonfiskowały dobra Czartoryskich. Chciano tym sposobem zmiękczyć książąt i osamotnić Stanisława Augusta w dalszych negocjacjach z Petersburgiem. 22 października 1770 roku Generalność barska ogłosiła bezkrólewie co niezmiernie osłabiło pozycję monarchy w przetargach z Rosją. Ten akt definitywnie pogrzebał nadzieje Warszawy na porozumienia z Barem. Nie spełniły też rachub konfederackich szefów, którzy liczyli, że dzięki niemu Generalność zostanie przez Wiedeń i Wersal uznana za jedyne legalne przedstawicielstwo Rzeczypospolitej.
W kwietniu 1771 roku na miejsce Wołkońskiego do Polski przybył zaufany człowiek Panina – Kasper Saldern. Nowy ambasador raz jeszcze podjął próbę porozumienia ze Stanisławem Augustem i Czartoryskimi ale jednocześnie dał do zrozumienia, że w razie fiaska nastąpi rozbiór. Przekonani, że groźba ta jest nie realna książęta nie ustąpili w sprawie gwarancji i dysydentów. Na tym tle pękła dwu letnia współpraca między Stanisławem Augustem i wujami. Król uwierzył w rozbiorowy szantaż i po raz drugi pchnął Branickiego (hetmana polnego koronnego) przeciw konfederacji barskiej. Jeżeli Poniatowski łudził się, że tym krokiem przejedna Katarzynę, znów został zawiedziony. Ustępstwo nie uratowało kraju od podziału, obciążyło natomiast konto monarchy wśród konfederatów i sympatyzującej z nimi znacznej większości szlacheckiego rodu.
Po sukcesach przełomu lat 1770-1771 w maju 1771 roku klęska zadana Dumouriezowi przez Suworowa (feldmarszałka i generalissimusa armii rosyjskiej) pod Lanckoroną podkopała koncepcję strategiczną Francuza. Załamaniu uległ jego plan panowania nad terytorium przylegającym do granic Austrii. Ostatnim większym epizodem militarnym Baru było powstanie hetmana Ogińskiego na Litwie. Niestety po witanym z euforią zwycięstwie pod Bezdzieżem, 27 września 1771 roku doznał on druzgocącej klęski pod Stołowiczami. Przegrana ta kładła praktycznie kras wojnie konfederackiej w Wielkim Księstwie. 3 listopada 1771 roku doszło w Warszawie do nieudanej próby porwania Stanisława Augusta przez konfederatów. „Królobójstwo” wykorzystała propaganda państw ościennych dla skompromitowania Baru w oczach monarchicznej Europy. Zresztą wiosną 1772 roku gdy rozeszła się wiadomość o rozbiorze, klęska konfederacji była przesądzona. Ostatnia twierdz, Częstochowa, padła dopiero 18 sierpnia 1772 roku. W owym czasie przywódcy ruchu, wydaleni z granic Austrii, przebywali już na emigracji w państwach niemieckich, włoskich i we Francji. Dla rzesz szlachty, które w ciągu czterech lat walczyły o wiarę i wolność, konfederacja barska była przeżyciem nader ważnym. Czteroletnia epopeja Baru to właściwie dzieje nie wypowiedzianej wojny polsko-rosyjskiej. Za udział w niej, który stanowił doświadczenie walki o niepodległość, kilka tysięcy Polaków zapłacił Sybirem. Cztery lata walki zaowocowały też żywą w następnych pokoleniach barską legendą.
Jeszcze w początkach panowania Stanisława Augusta ówczesna Europa dzieliła się na dwa wielki bloki. „Systemowi północnemu” którego trzonem był sojusz Rosji i Prus, a do którego należały także Anglia i Dania, podporządkowane były Szwecja i Polska. Z przeciwstawnym mu „systemem południowym” zrodzonym z aliansu Francji i Austrii, związane były Turcja i Hiszpania. Już w lutym 1769 roku w Petersburgu Prusy po raz pierwszy wyraziły chęć rozbioru Rzeczypospolitej, który jednak z całkowitą odmową Rosji. Rosyjskie zwycięstwa na Turcją zaniepokoiły Austrię. Dla powstrzymania zdobycznych ambicji Petersburga była nawet w stanie akceptować pruską idee rozbioru Polaski, pod warunkiem, że Wiedniowi zapewniono by zdobycze proporcjonalne do nabytków Berlina. Kanclerz Kaunitz łudził się ponadto, że za zdobytą część Rzeczypospolitej Austria mogłaby przez wymianę z Prusami odzyskać Śląsk, odebrany jej przez Berlin w latach 1740-1745. Zjazdy Fryderyka II z cesarzem Józefem II w Nysie w sierpniu 1769 roku i Nowym Mieście na Morawach we wrześniu 1770 roku były demonstracją niechęci wobec rosyjskich zwycięstw. W lutym 1771 roku, dla przyhamowania rosyjskiego rozmachu na Bałkanach, wojska Marii Teresy dokonały na Węgrzech demonstracji wojennej, a w sierpniu tegoż roku Austria zawarła z Turcją przymierze. W Petersburgu zdawano sobie sprawę, że te gesty nie przesądzały o pacyficznym nastawieniu Wiednia ale równocześnie Katarzyna II musiała przyznać, że „system północny” zawiódł, bo nie zapewnił jej swobody działań na Bałkanach. W tej sytuacji sugerowane przez Prusy rozwiązanie rozbiorowe miało obok wyraźnego minusa również i swoje plusy. Stratą była rezygnacja z rosyjskiej dominacji nad całą Polską a zaletami – pacyfikacja Rzeczypospolitej oraz powstanie nowego „systemu” – sojuszu trzech cesarzy. W początkach czerwca 1771 z Rosji do Fryderyka II doszła definitywna zgoda na propozycje rozbioru. Z ujawnieniem planu podziałowego oba państwa postanowiły poczekać aż do zaakceptowania go przez Wiedeń. Jeśli Austria nie wzięłaby udziału w rozbiorze Petersburg musiałby się liczyć z ewentualnym sojuszem Wiednia, Konstantynopola i Warszwy, czyli z nową wojną, czego Katarzyna II chciała uniknąć. Austria dopiero w styczniu 1772 roku, pewna już rezygnacji Rosji z apetytów na Mołdawię, przystąpiła do negocjacji podziałowych. W lutym 1772 roku został wysłany układ rozbiorczy prusko-rosyjski i w tymże miesiącu Fryderyk II rozpoczął ustalanie z wysłannikiem Wiednia zakresu nabytków austriackich. Trójstronne rokowania sfinalizowano trzema traktatami podpisanymi w Petersburgu 5 sierpnia 1772 roku.
W wyniku traktatów podziałowych państwo Fryderyka II zagarnęło Prusy królewskie z Warmią, jednak na skutek oporu Rosji i Anglii bez Gdańska i Torunia, za to z Elblągiem, Malborkiem, Chełmem oraz pas Wielkopolski i Kujaw po Noteć z Bydgoszczą i Inowrocławiem. Nabytek ten, łączący Brandenburgię z Królestwem Pruskim liczył 36 tysięcy km2 oraz 580 tysięcy ludności. Ziemie te odznaczały się wysokim poziomem rolnictwa, miały też kluczowe znaczenia dla kontroli polskiego handlu bałtyckiego.
Austria, która w aneksjach wykazała największą zachłanność (już w lutym 1769 roku przeprowadziła okupację Spisza, a latem 1770 zajęła starostwa nowosądeckie, nowotarskie i czorsztyńskie) wzięła ziemie Małopolski aż po Wisłę i San na północy, a po Zbrucz na wschodzie. Tereny te, liczące 83 tysiące km2 i 2 650 tysięcy ludności, obejmowały między innymi saliny wielicko-boheńskie i ruskie oraz stary ośrodek kulturalno-handlowy Lwów, a z miast mniejszych Tarnów, Zamość i Przemyśl.
Rosja zagarnęła Inflanty oraz ziemie leżące na wschód od linii łączącej środkowy bieg Dźwiny za środkowym biegiem Dniepru z Płockiem, Witebskiem, Mohylewem, i Mścisławiem. Ułatwiło to jej połączenie dwóch ważnych strategicznie miast – Smoleńska i Rygi. Obszar ten liczył 92 tysiące km2 i 1 300 tysięcy ludności, ale położony na obrzeżu państwa i rolniczo zacofany stanowił stratę stosunkowo najmniej dotkliwszą.
Przy zajmowaniu nowej zdobyczy zarówno Austria, jak i Prusy zagarnęły więcej niż przewidywały konwencje petersburskie. Te wydarte ziemi częściowo umniejszono przy rozgraniczeniach w 1776 roku. W sumie w wyniku pierwszego rozbioru Rzeczypospolita utraciła około 30% terytorium i około 35% ludności. Najwięcej korzyści przyniósł rozbiór Prusom gdyż ogromnie zwiększył ich obszar i połączył rozdzielone dotychczas posiadłości. Niewątpliwie najgorzej na rozbiorze wyszła Rosja, dla której zyskane tereny były właściwie niczym, a skrępowały jej politykę względem Austrii i Prus. Pomimo tego, iż rozbiorowa propozycja wyszła od Fryderyka II ostateczna decyzja należała do Petersburga dlatego dwór ten ponosi największą odpowiedzialność za rozbiór. Podział pozbawił Polskę ważniejszych gospodarczo i strategicznie ziem oraz zdecydowanie pogorszył warunki rozwoju państwa.
Zgodnie z wolą zaborców zalegalizowanie rozbioru miał przeprowadzić polski sejm. Stanisław August początkowo próbował się opierać, ale uległ, gdy przedstawiciele trzech państw ościennych zagrozili mu rozszerzeniem zaborów. Ludzie, którzy w sejmie zaborczym mieli odgrywać rolę przywódców szlacheckiego narodu, wywodzili się z wysłużonej klienteli carskiej ambasady. Marszałkiem został Adam Poniński, płatny zausznik rosyjski już od czasów Repnina, łączący w sobie wysoką inteligencję z całkowitym brakiem zmysłu moralnego. Dla pieniędzy, potrzebnych mu głównie na grę w karty, gotów był zrobić wszystko. Na żądanie Katarzyny sejm miał obradować pod węzłem konfederacji, by nie krępowana przez veto przekupiona większość mogła pod dyktando tworzyć ustawy. Posłów wyłoniono na sejmikach otoczonych przez wojska rosyjski. Akt konfederacji, w którym Ponińskiego uznano za marszałka, podpisano 16 kwietnia 1773 roku w domu biskupa Andrzeja Młodziejowskiego, radomskiego kanclerza i płatnego szpiega rosyjskiego. Wobec zjeżdżających do Warszawy posłów nowy ambasador rosyjski Otto Strackelbetg i sekundujący mu Poniński stosowali zróżnicowane metody. Jednych przekupywano. Innych zastraszano a pozostałych próbowano przekonać, że opór i tak na nic się nie zda, a pogorszy tylko sytuację kraju. Obrady tzw. sejmu rozbiorowego miały rozpoczęły się 19 kwietnia 1773 roku w Warszawie. Tadeusz Rejtan wraz z Samuelem Korsakiem i Stanisławem Bahuszewiczem próbowali nie dopuścić do ratyfikowania konwencji rozbiorowych jednak kiedy dowiedzieli się, że Stanisław August pod groźbą całkowitego rozbioru przestąpił do konfederacji zrezygnowali z oporu. Po usunięciu się Rejtana na czoło opozycji wysunął się król. Jak podczas sejmu repninowskiego, tak i teraz ambasador rosyjski zażądał wyłonienia delegacji z nieograniczonymi pełnomocnictwami i zawieszenia obrad plenarnych. Pomimo sprzeciwu Poniatowskiego nielegalny marszałek przeforsował nielegalną delegację z nielegalnym, nieograniczonym zakresem działań. 18 września 1773 delegacja podpisała traktaty cesarskie. W dalszej części sejmu wymuszono na Rzeczpospolitej zawarcie z zaborcami traktatów handlowych. Wprowadzono cło generalne i tzw. jednolite podymne. Szczególnie niekorzystny był układ z Prusami, który nakładał na towary polskie wysoki cło, nisko zaś obciążał eksport pruski do Rzeczypospolitej.
Sejm Ponińskiego, zatwierdziwszy rozbiory, zajął się przekształcenie polskiego ustroju. Odnowiono a nawet rozszerzono ustawę o prawach kardynalnych i formalnym zapisem podkreślano pełny autorytet veta. Całokształt ustroju otrzymał gwarancję trzech państw ościennych. Osłabiono pozycję króla pozbawiają go prerogatyw: nominowania senatorów (czyli doboru elity władzy) oraz rozdawnictwa starostw (dóbr państwowych a których czwarta część dochodu szła do skarbu Rzeczypospolitej). Te ostatnie drogą licytacji wypuszczono w 50-letnią dzierżawę. Powołano do życia Radę Nieustającą, która była przewidziana jako organ kierujący państwem w okresie między sesjami sejmu. Rada składała się z 5 departamentów, tzw. Interesów Cudzoziemców, Policji (Dobrego Porządku), Wojska, Sprawiedliwości i Skarbu. Honorowym prezesem rady został król. Rosja nie zdołała utworzyć w Polsce nowego stronnictwa więc postanowiła, że protektorat nad Rzeczypospolitą w dalszym ciągu będzie się sprawować za pośrednictwem króla. Stworzyło to Stanisławowi Augustowi szansę przetargów w rokowaniach o kształt Rady. Ostatecznie wprowadzono niektóre korekty króla wychodząc z założenia, iż pewną samodzielność w stosunku do opozycji monarcha powinien posiadać.
14 października mimo oporu marszałka sejmu powołano słynny KEN, czyli Komisję Edukacji Narodowej, która miała zając się reformą oświaty i pełniła rolę pierwszego na świecie Ministerstwa Oświaty. Na jej działalność przeznaczono majątek po skasowanym w 1773 roku przez papieża Klemensa XIV Zakonie Jezuitów. Sejm przyjął również nową reformę wojskową, zakładając liczbę stałego wojska w kraju na 30 tysięcy.
Odtąd na 12 lat, do 1788 roku, nastąpił w dziejach politycznych kraju czas swoistej stabilizacji w cieniu rosyjskiego ambasadora carycy i rzeczywistego wielkorządcy Polski, Ottona Strackelbetg. Wbrew nadziejom Petersburga, że ambasador oraz istnienie Rady Nieustającej doprowadzi do permanętnych zawirowań, ułatwiających Rosji kontrolę i szachowanie monarchy, Stanisław August zdołał ułożyć korzystnie swe współżycie z ambasadorem i radą. Nastąpiło uporządkowanie funkcjonowania agend państwowych, szlachta wyemancypowała się spod magnackiej dominacji i zbliżyła do króla, a dawniejsze spory odeszły w przeszłość. Pierwszy rozbiór zachwiał organizm państwowy Rzeczypospolitej, ale nie uczynił go niezdolnym do życia.
Gdy ogłoszono konfederację barską 22 X 1770, do której król nie przystąpił, ponieważ konfederaci uważali króla i Rosję za równe zło, konfederaci próbowali obalić króla. Nie miało to większego znaczenia praktycznego, lecz było wyrazem niechęci szlachty do Poniatowskiego. Przy okazji zrobiło się niezłe zamieszanie. Był to pretekst do pierwszego rozbioru Polski (1772). Sam Stanisław August zgodził się na rozbiór i kontrolę rosyjskiego ambasadora, lecz czy miał inne wyjście??? Wydaję mi się, że nie bardzo. Wprawdzie mógł walczyć „do ostatniej kropli krwi”, ale czy wyszłoby to Polsce na dobre? Mogłoby to spowodować jeszcze gorsze konsekwencje (między innymi całkowity rozbiór Polski). Stanisław August starał się wybrać mniejsze zło i uchronić część polskich ziem i majątku narodowego.

Mimo takiego stosunku do niego poddanych król nie zaprzestał działań zmierzających do poprawy kraju. "Król jest utalentowany i wykształcony, ale przede wszystkim pochłania go chęć reform. Gdyby mógł, zreformowałby cały naród, aby go podnieść na poziom innych narodów o większej kulturze" - napisał nie bez powodu jeden z zagranicznych obserwatorów. Właśnie w dziedzinie kultury osiągnięcia Poniatowskiego są najdonioślejsze. Mecenat królewski nad licznymi artystami, pisarzami i naukowcami, założenie Komisji Edukacji Narodowej, sfinansowanie licznych budowli - to tylko niektóre z działań władcy. Przez całe panowanie myślał on także o reformie ustroju państwa.
Bardzo interesował się edukacją: otoczył opieką pijarskie uczelnie. Po I rozbiorze (1772) uznał, że po tym wstrząsie czas już najwyższy zadbać o najważniejszą, jego zdaniem, kwestię: edukację narodu. Powołana i pozostająca pod protektoratem króla Komisja Edukacji Narodowej (1773) była pierwszą nie tylko w Polsce ale i Europie świecką władzą oświatową (dziś powiedzielibyśmy - ministerstwem). Po likwidacji zakonu jezuitów miała przejąć zakonne szkoły a także opracować zasady organizacyjne i programowe edukacji - nie ograniczające się tylko do stanu szlacheckiego. Dlatego w 1775 roku KEN powołała Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych, dla opracowania programów i podręczników szkolnych. Sztandarowym i wiele lat służącym podręcznikiem powstałym dzięki temu był Elementarz dla szkół parafialnych narodowych, pod redakcją Piramowicza (1785) oraz Gramatyka dla szkół narodowych (1778-81) Kopczyńskiego czy Wstęp do fizyki dla szkół narodowych Hubego.
Był Stanisław August gorącym zwolennikiem wprowadzenia w życie Kodeksu Andrzeja Zamoyskiego (1776). Niestety, nie przypadł do gustu panom szlachcie i Kodeks, czy dokładniej Zbiór praw sądowych na mocy konstytucji roku 1776 przez J.W. Andrzeja Zamoyskiego ekskanclerza koronnego ułożony…, który był nie tylko projektem kodyfikacji prawa sądowego, ale również proponował zmiany ustroju społecznego dot. wsi i miast oraz zasad rozwoju gospodarczego, został w 1780 roku odrzucony w sejmie. Pomysł uwolnienia chłopów od poddaństwa i, o zgrozo, wchodzenia z nimi w umowy dzierżawne czy uznanie praw „stanu trzeciego” większość szlachty uznawała z zdradę stanowych (czytaj szlacheckich) interesów. O interesie państwa i narodu jakoś nie myśląc.

W ramach swojej ‘artystycznej’ działalności był też król mecenasem prasy literackiej: zainicjował powstanie pism „Monitor” oraz „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”. Te ostatnie uznawane były za nieoficjalny organ czwartkowych spotkań.
Dla przyjaciół urządzał bowiem król co czwartek (od 1771 roku) na Zamku Królewskim bądź w Łazienkach wystawne przyjęcia, zwane obiadami czwartkowymi. Na te obiadki zapraszał pisarzy i poetów (uczestnikami bywali m.in. I.Krasicki, A. Naruszewicz, S. Trembecki, F. Bohomolec), publicystów (J. Wybicki), pedagogów (G. Piramowicz), śpiewaków, znanych malarzy oraz związanych z dworem dostojników i działaczy (jak m.in. książę A.K. Czartoryski, były kanclerz koronny A. Zamoyski, podkanclerzy, w tych latach, wielki litewski i zwolennik fizjokratyzmu J. Chreptowicz). Patrząc z dzisiejszej perspektywy, spotkania te były nie tylko rozrywką zapatrzonego we francuskie zwyczaje króla, ale i prawdziwą „burzą mózgów” i miejscem dyskusji nie tylko o literaturze i poezji dworskiej, ale i sprawach państwa. Prezentowana była i Myszeida Krasickiego (1774), i założenia Kodeksu Zamoyskiego. Zaproszenia na czwartkowe obiady w ogromnej były cenie.

Interesowal się nie tylko sztuką, założył Ogród Botaniczny w Krakowie. Jako datę powstania ogrodu uważa się rok 1779, kiedy to król Stanisław August Poniatowski oddał na cele ogrodu pojezuickie grunty. Jednak pomysłodawcą był dr Kazimierz Stępkowski, rektor UJ. Pierwsze roboty przy zakładaniu ogrodu rozpoczęto w 1783 r., a pierwsze szklarnie stanęły pięć lat później.Ogród Botaniczny uznany został za zabytek i podlega ścisłej ochronie. W 1981 r. odsłonięto tu tablicę pamiątkową ku czci prof. Bogumiła Pawłowskiego, wybitnego botanika, zasłużonego pedagoga, autora 150 prac naukowych. U wejścia do ogrodu znajduje się obserwatorium astronomiczne UJ. Mecenasem budowy był również król Stanisław August Poniatowski. Wyposażył on obserwatorium w lunety, które można tam ogladać do dziś. Jego otwarcie odbyło się 1 maja 1792 r. W latach 1858-59 gmach przebudowano, nadając mu formę, która zachowała się do dzisiaj. Tutaj pracował przez wiele lat wybitny matematyk dr Tadeusz Banachiewicz. Z tego miejsca przez wiele lat nadawano o godz. 12:00 przez radio sygnał czasu. Stąd też wzbił się w powietrze pierwszy polski balon 14 I 1784 r.

Król wykorzystywał każdą okazję do reformowania Polski. Gdy Rosja wdała się w wojnę z Turcją Poniatowski postanowił działać. Zaproponował Rosji sojusz polsko rosyjski w zamian za zgodę na ograniczone reformy ustrojowe oraz zwołanie sejmu dla zniesienia Liberum Veto (po pierwszym rozbiorze Rosja odmawiała Polsce zgody na zwołanie takiego Sejmu).
Poniatowski świadom był, że ludność nastawiona jest bardzo antyrosyjsko, ale jednocześnie świadom był również i tego, iż wielki plan odbudowy Polski musi być do przyjęcia dla Rosji. Katarzyna II z kolei rozumiała, że spokój w Polsce na czas wojny z Turcją musi być kupiony za jakąś cenę. Chodziło jej jednak tylko o pozorne ustępstwa. Wydawała wszakże instrukcje „Czynności sejmu skonfederowanego należy ograniczyć do jednego tylko zawarcia sojuszu. Trzeba odłożyć wszelkie osobiste króla i jego ministrów zamiary zachowując, konstytucją jaka teraz jest, albowiem prawdę mówiąc nie masz dla Rosji korzyści ani potrzeb, aby Polska stała się czynniejszą.”
Sejm trwał cztery lata (zamiast konstytucyjnych 6 tygodni). Duży wpływ miała na sejm propozycja posła pruskiego utworzenia polsko pruskiego sojuszu przeciwko Rosji. Wielu posłów dało się na to nabrać. Poniatowski był inteligentniejszy i bardziej doświadczony politycznie. Nie ufał pruskiej przyjaźni i nawoływał do nie drażnienia Rosji: „gdy damy poznać imperatorowej, iż jesteśmy dla niej przychylni łatwiej i bezpieczniej dojdziemy do domowych urządzeń i ulepszeń naszych.” „Rosyjska zemsta tylko do czasu odłożona” ostrzegał. Oburzenie było ogromne. Nie wiedziano, że poseł rosyjski zażądał od Poniatowskiego zerwania z sejmem, czego Poniatowski odmówił.
A najważniejsze - rzecz, o której niektórzy pamiętać nie chcą. Tenże infantylny (zdaniem nie tylko nieprzyjaciół) król Staś był głównym i rzeczywistym spiritus movens Konstytucji 3 Maja. Tak, to prawda, pomimo wszystkich pomyj wylewanych na głowę tego króla przez skrajnych nacjonalistów. Konstytucja 3 maja wydana w 1791 r. ("Ustawa Rządowa") jest jedynie zwieńczeniem długoletnich prób reformy kraju, które przedsiębrał Poniatowski. Redagowanie tego dokumentu odbywało się w tajemnicy, w wąskim gronie. Okoliczności jej uchwalenia nazywane są zamachem stanu, gdyż odbyło się wbrew regulaminowi obrad i przy obecności jedynie 182 na 359 posłów. Na placu przed Zamkiem Królewskim zostały zgromadzone oddziały wojskowe oraz zebrały się tłumy mieszczan. W takiej sytuacji zdezorientowana i przestraszona opozycja nie podjęła większej akcji. Król ogłosił, że wobec groźby rozbioru jedyny ratunek widzi w przyjęciu konstytucji. Następnie jej tekst został odczytany i przyjęty przez sejm. "Ustawa Rządowa" przewidywała niezwykle gruntowne reformy państwowe. Rzeczpospolita przekształciła się w monarchię konstytucyjną. Miała być ona monarchią dziedziczną. Po śmierci Stanisława Augusta władza miała przejść w ręce dynastii Wettinów. Wprowadzono trójpodział władz państwowych. Władza wykonawcza należała do dwuizbowego parlamentu. Zniesiono w nim liberum veto i wprowadzono głosowanie większością. Władzę wykonawczą stanowiła Straż Praw. Tworzył ją król wraz z prymasem, marszałkiem sejmu i pięcioma ministrami. Straż zajmowała się administracją, polityką zagraniczną, sprawami wewnętrznymi i finansami. Wprowadzona została zasada parlamentarnej odpowiedzialności ministrów. Co 25 lat miały zbierać się sejmy dla rewizji założeń konstytucji. Zniesiono w niej podział na Koronę i Litwę. Włączone zostały wszystkie postanowienia uchwalonej wcześniej ustawy o miastach. Konstytucja Trzeciego Maja miała fundamentalne znaczenie dla dalszego rozwoju państwa polskiego. Była to pierwsza tego typu ustawa w Europie i druga na świecie (po amerykańskiej). Stanowiła ona wskazówkę, że w Rzeczypospolitej zostały pokonane tendencje anarchistyczne i kraj dźwignął się z upadku. Niestety, nieufność poddanych a przede wszystkim potęgę ościennych państw trudno było pokonać. Stanisław August Poniatowski, zwany zdrajcą lub królem gamratek, sam pomagał i rzetelnie wszystkich autorów wspierał w pisaniu tej najsłynniejszej, pierwszej w Polsce i drugiej na świecie konstytucji. Co zatem spowodowało, że ‘zdradził’ swój kraj?

Wbrew temu, co pisał w swych pamiętnikach, nigdy tak naprawdę nie zapomniał o Katarzynie. Mimo jej oczywistej chęci zerwania kontaktów (nie mam czasu na pisanie słodkich bilecików szkodliwych), sentymentalny z natury święcie wierzył w jej dobre intencje, nawet podczas ingerencji Stackelberga w wewnętrzne sprawy państwa. Oficjalnie nie protestował podczas kolejnych rozbiorów (1793, 1794/5). Złudzenia stracił chyba za późno. Być może pisząc do imperatorowej 21 listopada 1794 roku: Losy Polski w twoim spoczywają ręku; mądrość twoja i potęga rozstrzygnie je pewnie niezwłocznie (...){lecz} nie mogę nie wspomnieć o moich względem narodu obowiązkach, błagam o łaskę dlań Waszej Cesarskiej Mości , jeszcze je miał i na coś liczył. Ale to kolejne zbratanie się króla z narodem imperatorowej zdecydowanie się nie spodobało. I padł rozkaz wyjazdu króla do Grodna. Jeszcze trochę trwają targi. Jeszcze król się broni. Ale, jak zawsze, ulega.
Odjazd 7 stycznia 1795 roku Stanisława Augusta z Warszawy przybrał, nieoczekiwanie, charakter gorącej pro-królewskiej manifestacji. Żegnały go tłumy. A to jeszcze bardziej nie przypadło carycy Katarzynie do gustu.
Słaba Polska nie miała wystarczającej siły, aby oprzeć się zaborcom. 25 XI 1795 r. Stanisław August Poniatowski zmuszony został do rezygnacji z korony. Działania ostatniego polskiego króla trafnie oddają jego własne słowa, napisane w akcie abdykacji: "nie szukając w ciągu królowania naszego inszego korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznym Ojczyźnie naszej". Stanisław August Poniatowski zmarł na wygnaniu 12 II 1798 r. w Petersburgu.
Jak głosi anegdota w czerwcu roku 1787, przybył do Krakowa król Stanisław August. Nie omieszkał zwiedzić grobów królewskich, zszedł do krypt katedralnych, składając przy tym hołd cieniom Jana III. Przy okazji tej niezwykłej wizyty monarcha wybrał sobie miejsce wiecznego spoczynku, w krypcie św. Leonarda, w pobliżu grobu Sobieskiego; obecnie mieści się tu sarkofag Tadeusza Kościuszki (zm. 1817), a obok księcia Józefa Poniatowskiego. Niestety, Stanisławowi Augustowi nie było dane spocząć pomiędzy swoimi poprzednikami, choć miejsce sobie tam upatrzył. Spoczywa w katedrze św. Jana w Warszawie.
Król nie podejmował decyzji popularnych, ale takie, które dawały szansę reformy i wzmocnienia samodzielności Polski. Nie wchodził w otwarty konflikt z Rosją zdając sobie w pełni sprawę z nieuniknionej klęski takiego postępowania. Nie był tylko biernym wykonawcą poleceń potężnego sąsiada, ale tak dalece jak to było możliwe działał na rzecz reform i umocnienia kraju. Ponieważ to właśnie za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego Polska uległa rozbiorom, wielu zarówno współczesnych, jaki i późniejszych historyków automatycznie obwiniało króla za to. Ja jednak jestem przekonany, że w warunkach ekonomicznych, politycznych, militarnych i geograficznych w jakich znalazł się ówczesny władca (nie rządził nawet w pełni suwerennym państwie) Polskich rozbiorów uniknąć nie można było. Król Stanisław zrobił dla swego kraju bardzo wiele w ramach istniejących możliwości.
Król wprawdzie przystąpił do konfederacji targowickiej („obóz zdrady”), która jest jednym z najbardziej niechlubnych momentów w historii Polski, ale zrobił to pod groźbą Rosji, która groziła królowi, że będzie musiał pokryć ogromne osobiste długi oraz pod groźbą jeszcze bardziej dotkliwych restrykcji wobec kraju.
Jestem przekonana, że gdyby królowi Stasiowi dane było działać w innym czasie i w innych warunkach historycznych mógłby zasłużyć na przydomek Wielki oraz na miłość i wdzięczną pamięć współczesnych i potomnych.


Z powodu tego posłuszeństwa rosyjskiej władczyni, z powodu oportunizmu, z powodu pięknoduchostwa - ostatni z królów Polski został okrzyknięty zdrajcą. Przeciwnicy tej teorii usprawiedliwiają króla złymi czasami. Mają częściowo rację; Rosja była wtedy państwem bardzo potężnym, prawdziwym imperium i zadzieranie z nią, kiedy miała za sojuszników Prusy i Austrię, mogło się skończyć tragicznie. Ale przecież tak się skończyło! - zakrzykną opisujący króla jako leniwego, beztroskiego sybarytę. Tak, ale zabory mogły odbyć się wcześniej i mieć przebieg bardziej krwawy. Dobrze, zostawmy zabory; dlaczegóż ten marionetkowy król nie zajmował się rządzeniem, ale budową Łazienek, kosztownych pałaców czy galerii - zapytają narodowcy. Rządzeniem? A o jakim rządzeniu mogła być wtedy mowa, kiedy nikt nie chciał narazić się Rosji, kiedy Polska była tylko małym ziarenkiem pomiędzy - elegancko mówiąc - żarnami trzech czarnych orłów? Tyle dobrze, że włączył się w redagowanie Konstytucji. Tyle dobrze, że zostały nam po nim chociaż zabytki klasy 0, unikaty na skalę światową. Gdyby nie jego sprowadzenie do Polski zagranicznych malarzy, Canaletta na przykład lub Bacciarellego, to czy dałoby się odbudować Warszawę powojenną z gruzów? Tak, tak, Canaletto, gruzy, wszystko racja - ale do Targowicy przystąpił, a to kompletnie pogrążyło kraj! - zaperzą się przeciwnicy. Cóż, że przystąpił - przecież decyzja o trzecim rozbiorze zapadła bardzo późno. Król ufał kobiecie swojego życia i sądził, iż Polska pozostanie na mapach. Może i szczątkowa, w postaci kilkuset kilometrów kwadratowych ziemi tylko, ale jednak z własnym rządem i armią. I nie był człowiekiem głupim, ani też ślepym. Po prostu był niewłaściwym człowiekiem na niewłaściwym miejscu, urodzonym o dwieście lat za wcześnie na swoje idee. Zawdzięczamy mu literaturę i sztukę z okresu Oświecenia i nienawidzimy go za zniszczenie Polski. Kochamy za łagodność i tępimy za niezdecydowanie i rusofilstwo...
W pamięci pokoleń pozostał negatywny obraz króla Stanisława. Współcześni pisali o nim zgryźliwe fraszki. Poniższy anonimowy wierszyk napisany został w 1788 roku na wieść o wzniesieniu w Warszawie pomnika Jana III Sobieskiego:
„Sto tysięcy na Pomnik! ja bym dwakroć łożył,
gdyby Staś był skamieniał, a Jan Trzeci ożył.”
Jestem przekonana, że gdyby królowi Stasiowi dane było działać w innym czasie i w innych warunkach historycznych mógłby zasłużyć na przydomek Wielki oraz na miłość i wdzięczną pamięć współczesnych i potomnych.
Dlatego każdy sam musi wyważyć, co naprawdę w tamtych czasach było konsekwencją decyzji wcześniejszych władców, co dziejową koniecznością a co rzeczywiście trzeba zapisać na konto ostatniego króla Polski: Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 35 minut