Wśród poetów Młodej Polski poruszających motyw miłości, Tetmajer został uznany za mistrza. „Lubię, kiedy kobieta...” jego autorstwa to jeden z najbardziej śmiałych erotyków epoki. Legenda głosi, iż w zakopiańskim pensjonacie pewna bardzo szacowna i zmysłowa pani poprosiła poetę o wpis do sztambucha, prosząc, aby było to coś przyzwoitego, z uwagi na jej męża. Po chwili w zeszycie znalazł się ten oto wiersz.
„Lubię, kiedy kobieta...” to subtelny opis stosunku seksualnego, który, według młodopolskich twórców był najlepszym środkiem do przejścia w stan nirwany. Wiersz zbudowany jest na zasadzie wyliczenia rozmaitych zmysłowych póz, sytuacji i oznak pożądania w trakcie erotycznego aktu (anafory „lubię”, np.: „lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu”; „gdy koło mnie wyczerpana leży nieprzytomnie”). Poeta opisuje stan partnerki w czasie miłosnego uniesienia. Używa do tego licznych epitetów opisowych (wargi wilgotne; krótkim, urywanym oddechem) oraz czasowników statycznych (oddycha, blednie). Nie ma tu jednak mowy o miłości duchowej, jakiś wyższych uczuciach - wszystko sprowadza się do wrażeń zmysłowych („rozkosz”, „moc pożądania”). Partner nie okazuje wyraźnego zaangażowania w owe zbliżenie - jego rola jest bowiem ograniczona do postaci obserwatora. Kobieta została tu potraktowana jako przedmiot, instrument chwilowej rozkoszy, która na chwilę odrywa partnera od codziennego świata, wprowadza w stan nirwany.
Tetmajer reprezentuje typowo młodopolskie podejście do miłości. Zgodnie z duchem epoki, rozkosz zostaje przedstawiona jako jeden ze sposobów sięgnięcia poza rzeczywistość, jako wrota do wyższej sfery metafizycznej. Ponadto charakterystyczne jest podejście do kobiet, tzw.: mizoginia (antypatia). Powszechnie przyjęte bowiem było, że świat mężczyzn jest sferą ducha, intelektu, sztuki, a świat kobiet obejmuje sprawy przyziemne, powszednie, instynkty biologiczne. Dlatego po wspólnym doznaniu erotycznym mężczyzna ma za złe swojej partnerce, że zniżyła go do poziomy fizjologicznego.