profil

Moje wyspy szczęśliwe

poleca 85% 545 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jak co dzień siedziałam przy swoim biurku, na którym kłębiły się sterty podręczników szkolnych. Nie potrafiłam myśleć o szkole. Miałam ochotę zająć się odpowiedzią na pytanie: ,,Jak wyglądałby nasz świat gdybym to ja go stworzyła?\". Wystarczył jeden moment i temat ten pochłonął mnie zupełnie. Pełna zaciekłość, zaczęłam powoli odkrywać jego skarby. Na początku było trudno, ale po dłuższych rozważaniach odnalazłam jego prawdziwe \"ja\".
Zaczęłam po nim spacerować. Słońce delikatnie muskało moją twarz, a poranna rosa z powabem pieściła moje stopy. Im posuwałam się dalej tym zauważałam w sobie większy spokój, radość, uporządkowanie.
Nagle, po dłuższej chwili podziwiania krajobrazu, usłyszałam za sobą tajemniczy głos. Poczułam dreszcz emocji, a nawet trochę się przestraszyłam. Postać stanęła przede mną. Była to niziutka dziewczynka, o blond włosach, w które były wplecione przeróżne rodzaje kwiatów. Była ubrana w długą, luźna suknię. W ręku trzymała bukiet zbóż i innych polnych roślin. Po chwili wpatrywania się we mnie, zaśmiała się i pobiegła w stronę wielkiego jeziora. Jej śmiech nadal roznosił się po całej okolicy i sprawiał, że i ja stawałam się coraz bardziej weselsza. Postanowiłam pobiec za nią. W końcu ją dogoniłam. Rzeka mieniła się we wszystkich kolorach tęczy. Żaby rechotały, a trzciny szumiały chcąc zanucić jakąś melodię.
Dziewczynka znów się uśmiechnęła, złapała mnie za rękę i poprowadziła mnie w głąb wysokiego, dębowego lasu. Droga była długa, ale śpiew ptaków umilał czas tak, iż z każdym krokiem chciałam iść coraz... dalej... coraz... szybciej... Osóbka powiedziała mi tylko swe imię i oznajmiła, że do jej mieszkanka już niedaleko.
Nie wiem ile czasu minęło, a Kalmara (bo tak się nazywała dziewczynka) powiedziała, że jesteśmy już na miejscu. Miasteczko znajdowało się w centrum lasu. Domy przypominały wysokie, szklane pałace. Różniły się od siebie kolorem. Każdy kolor określał w jakim nastroju jest rodzina. Ulice były szerokie, ale nie poruszały się po nich żadne pojazdy. Ludzie byli do nas bardzo podobni. Różnili się tylko rodzajem ubrania. Wszyscy chodzili w długich, płóciennych sukniach. Nie nosili obuwia, gdyż na ulicy i innych drogach nie było kurzu czy innych śmieci. Kalmara zaprowadziła mnie do swego pałacu. Było tu mnóstwo dzieci i jedna kobieta, która gotowała obiad. Podeszłam do niej, przedstawiłam się i opowiedziałam jej o wszystkim co zobaczyłam. Kobieta wysłuchała mnie uważnie. W końcu do domu wszedł wysoki mężczyzna. Ukłonił się i poszedł do sąsiedniego pokoju. Nagle nastąpiła cisza. Dzieci zniknęły, a ja, kobieta i Kalmara znalazłyśmy się na wielkim placu. Obydwie oprowadziły mnie i opowiedziały o miasteczku. Nazywało się ono Nibylandią. Miasto było zadbane. Ludzie byli uśmiechnięci i życzliwi dla siebie. Były tu sklepy podobne do naszych, a także takie, o których nikt jeszcze nie słyszał. Albowiem były sklepy z dobrym humorem, z uśmiechem, a także jeden, który utkwił mi w pamięci- sklep „Woda życia”. Były tam wszelakiego koloru i smaku wody do picia, które poprawiały humor, sprawiały, że człowiek stawał się szczęśliwszy, a także takie, które służyły do transportu. Wystarczyło buteleczkę takiej wody wylać na ziemię, stanąć na powstałej plamie i wymówić wyraźnie miejsce lądowania. Podróż podobno trwa krótko.
Kolejną rzeczą, która mnie osobiście się podobała to brak granic międzypaństwowych, a także brak jakichkolwiek przejawów zła. Każdy czuł się tu jak u siebie w domu. Wszyscy się znali. Kobieta pokazała mi także miejsca rozrywki, place zabaw, targowiska oraz opowiedziała mi o wszystkich zasadach jakie panują na planecie.
Zachciało mi się spać. Kobieta zaprowadziła mnie do swego pałacu i położyła mnie w wielkim łożu i przykryła kołdrą z liści. Zasnęłam.
Nie wiem jak to się stało, ale obudziłam się we własnym łóżku. Nie mogłam w to uwierzyć, ale szczęście z okazji pobytu w Nibylandii pozostało nadal. Czułam się jak szczęśliwiec, który dostał bilet od losu i znalazł się na planecie, gdzie nie ma mowy o wojnach, kłótniach , nieprzyjaźni...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty