profil

Estetyka a Aksjologia i Psychologia

poleca 85% 109 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Arystoteles

uczucia ludzkie wynikają z istnienia mniej lub bardziej uświadomionej hierarchii wartości i to wzbudza większe emocje (= czytaj: większe uczucia) co jest wyżej i bardziej „ważne” w tej hierarchii. Taka jest aksjologiczna istota emocji ludzkich czyli uczuć. I odwrotnie- uczucia to wartości, czyli to co bardziej „warte” wywołuje większe emocje.
Waga tych wartości w tej hierarchii stanowi o ich po-wadze i dlatego „poważnie” istnieje świat wartości ogólnoludzkich , którymi to zajmuje się filozoficzna teoria wartości czyli akjsologia filozoficzna.
Obecnie aksologia i antropologia filozoficzna jest samym rdzeniem filozofii nauk humanistycznych i to nie jacyś tam filolodzy i strukturalni językoznawcy piszący prace magisterskie z gramatyki opisowej są „humanistami” ,a specjaliści od nauki języków obcych nie znają się często na filozofii –i takich półinteligentów kształcą obecnie niektóre uczelnie „humanistyczne”.
I nie jest tak ,że tylu ilu ludzi jest na ziemi to każdy ma inne „hierarchię wartości” i byle co się komu zechce uwidzieć, jakby panował powszechny relatywizm moralny i chaos na świecie- bo chaos moralny jest charakterystyczny tylko dla Piekła i tych którzy piekło Anarchii i Chaosu czynią innym na ziemi- ludzi złych i kończących jak kryminaliści. Gdyby panował powszechny relatywizm moralny-co się komu podoba robić to nie dałoby się sądzić kryminalistów, gdyby nie istniały żadne normy w świecie i w prawodawstwie -opartym przecież o aksjologię danej cywilizacji. To aksjologia danej kultury powołuje normy etyczne i prawne do życia , a nie odwrotnie – to nie normy powołują aksjologię.

I właśnie że daje się względnie obiektywnie wydzielić w świecie zespół grup wspólnych wartości niższego i wyższego rzędu w życiu społeczeństw- to wynika też z socjologicznych badań opinii publicznej i statystyki . I tak powstała też wspólna Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela ONZ, której jednym z głównych autorów tekstu i kodyfikatorów był wybitny chrześcijański filozof-neotomista J.Maritain -o czym niewielu dziś wie , ani „pani w szkole” nie uczy dzieci –bo często nawet nauczycielka tego nie wie.
Zauważył on ,że na bazie wspólnych wartości przezwyciężają animozje protestanci, katolicy i prawosławni, którzy wyznają przecież te same dziesięć przykazań boskich i daje się stworzyć wspólną „ekumeniczną” hierarchię wartości ogólnochrześcijańskich. To z nich stworzył J.Maritain Kartę Praw człowieka ONZ ,które za Chiny Ludowe nie może zrozumieć Daleki Wschód.
Bo pojęcie „wartości ogólnoludzkich” wymyśliła filozofia Zachodu -a nie Wschodu ani Afryki. „Państwo Środka” jak Chiny coś podobnego jak „humanizm i wartości ogólnoludzkie” nie wymyśliło nigdy, bo na innej kulturze podporządkowania jednostki państwu bazuje i dlatego do dziś trudno im zrozumieć i respektować co to są „ludzkie prawa” –jak w tak masowym społeczeństwie jak Chiny „jedynostka zerem , jedynostka niczym” . Filozofia Zachodu jest indywidualistyczna-odwrotnie do filozofii Wschodu gdzie „masa i państwo” są ważniejsze niż indywidualne szczęście jednostki w masie (lub jednostki niepodporządkowanej masie). Indywidualizm Zachodu wyrósł właśnie z indywidualizmu filozofii chrześcijańskiej a filozofia Chin z Konfucjańskiej filozofii sprawnej biurokracji zarządzania wielką masą.


Pewnie że w szczegółach jedni ludzie będą bardziej wrażliwi na pewne określone wartości ,a inni na inne –ale nie zmienia to faktu że ogólnie daje się wyróżnić pewne wspólne wszystkim grupy wartości niższego i wyższego rzędu.
I tak przypomnę dla przykładu jednego z klasyków i twórców aksjologii filozoficznej Maxa Schelera (m.in. na którego pracach doktoryzował się z etyki filozoficznej kard. Karol Wojdyła i zarzucali mu nawet niektórzy bycie bardziej filozofem niż teologiem).
I tak na samym początku wspólnej wszystkim ludziom hierarchii wartości Scheler zauważył i umieścił jako podstawowe wartości hedoniczno-witalne ,czyli związane z zauważonym już u zwierząt i dzieci dążeniem do przyjemności ( hedonizm) i unikaniem tego co nieprzyjemne oraz z podstawą podtrzymania życia i zdrowia czyli związanych z biologią życia ( vita- znaczy życie)- zadbania o jedzenie, zdrowie i tężyznę fizyczną. Do tej grupy wartości należą więc prawo każdego człowieka do dostępu do jedzenia i picia –bo wszyscy mają takie same żołądki , zdrowie w wymiarze medycznym , uprawianie sportu (w ramach zadbania o te zdrowie) .
Często słyszy się od lekarzy ( i nie tylko), że „nie ma nic ważniejszego nad zdrowie” , a i niejeden gość na twoich imieninach jak nie wie co ma ci życzyć to jedynie życzy ci „ zdrowia i sto lat” i to wszystko co ma ci do powiedzenia ! A ja dziękuję za takiego gościa, bo świadczy to nie tylko o ubogich życzeniach dla ciebie , ale i nieprzemyślanych i sobie wzajemnie sprzecznych.
Bo jak będziesz miała sto lat kobieto-to raczej na pewno nie będziesz miała „ani końskiego zdrowia i ani byczych sił” i ledwo będziesz dychała zdziwiona ,że jeszcze przeżyłaś jeden dzień- jak cię nie zeżre jeszcze demencja starcza ,podpierając się na lasce pomarszczona i zgarbiona i jedyne miłe zadowolenie jakie cię spotka dzisiaj to tylko jeśli będzie miał ci kto pampersa na nieutrzymującej moczu dupie zmienić – i takich jedynie „zadowolonych” staruszków spotykałem w śmierdzących od moczu „domach starców” pracując w czasach studenckich w pogotowiu ratunkowym -i wiem o czym piszę. Jak mówi stare przysłowie „starość nie radość a młodość nie wieczność” i co ci po bylejakich życzeniach „sto lat” ?
I zauważ teraz szanowna córko jak niską rangę przypisał Scheler wartościom witalnym– w tym związanymi z medycyną, sportem , estetyką ciała a nawet kosmetykami- w kontekście coraz bardziej właśnie traconych sił życiowych i zdrowia wraz ze starością -czego nie zatrzymają i nie zahamują żadna medycyna , żadne sporty i nie zatuszują żadne kosmetyki I jak do tego doda się jeszcze, że wielu ludzi poświęca nawet własne zdrowie czy życie w obronie jakichś innych i ważniejszych dla nich wartości to jasnym okazuje się, że to nie wartości witalne i hedoniczne są najważniejsze w życiu, tylko muszą być jeszcze inne i silniejsze wartości –chociaż nie przeczy się początkowego znaczenia wartości tych witalnych i hedonicznych w podstawie piramidy tej hierarchii.
Skrajnością i patologią pochwały filozofii życia-vitalizmu i medycyny, tej pochwały zdrowia ,sportu i tężyzny fizycznej była filozofia nadludzi F. Nietschego , która spodobała się później Hitlerowi i rozpoczęła rasistowski pochód „Rasy Nadludzi -Panów”.
Zanegowawszy wpierw filozofię chrześcijańską Nietsche- ten wybitny esteta i cherlawy chudzielec , buntujący się na woźnicę bijącego konia co nie ruszał z miejsca wymyślił filozofię zdrowych i silnych Nadludzi-Panów i przemyślawszy do dna swoją filozofię doszedł do absurdu Nicości (Nihilizmu) - i zwariował umierając w Domu Wariatów. I taki wariat spodobał się innemu wariatowi i estecie –Hitlerowi, malarzowi obrazów, który rozpoczął jednocześnie wojnę i „hodowlę czystości rasy” i niczym bydło kazał zapładniać się esesmankom z „najsilniejszym” materiałem genetycznym i prowadzał eksperymenty medyczne nawet w obozach koncentracyjnych. Z pewnością gdyby nie przegrał wojny wyhodowałby np. rasowe kobiety o największych biustach i największej wydojności mlecznej - jak współczesne rasowe krowy mleczne z laboratoriów Akademii Rolniczych .
(Ale ironią losu osiągnięcia współczesnych laboratoriów w zakresie sztucznego zapładniania bydła zostały i tak z powodzeniem zastosowane dziś na kobietach w zapłodnieniu „in vitro”, w których to laboratoriach pracowali często lekarze -ale weterynarii doświadczeni na krowach- i wiem co piszę bo sam skończyłem Akademię Rolniczą i miałem wykłady z prof. Genetyki i Inseminacji Zwierząt –Tischnerem i zajmowałem się zarodkami „in Vitro”).

Dzień XI

Przy okazji Nitschego jako wybitnego estety i znawcy estetyki zrobię tu jeszcze krótką dygresję do analizy filozoficznej piękna estetycznego w aspekcie „upiększania” ciała i kosmetyków w szczególności –zwłaszcza dla kobiet wydających często duże pieniądze na „kosmetyki” z budżetu domowego -w tym najchętniej z alimentów na rzekomo porzucone wg nich po urodzeniu dzieci przez ojców, których jednocześnie nie pozwalały im wizytować wymyślając maksymalne trudności-jak to najczęściej bywa. Dziwnym trafem takie właśnie kobiety wpadając w agresję- szarpią i krzyczą bezkarnie dzieci nie mające ojca ( jak sam widziałem) i wydają najwięcej pieniędzy na kosmetyki ,malując się najbardziej agresywnie i rzucają się w wir sportu-lub jego parodii -aerobiku czy fitnessu- jakby szykowały się do walki i „polowania” na kogoś . Kobiety tak "wyzwolone" i tzw. feministki bywają najbardziej agresywne społecznie niż kobiety w szczęśliwych związkach.
Wracając dygresją do kosmetyków mających „upiększać ” –to jest przydawać „piękna” kobietom- to pewnie niejedna z nich nie wie to co filozof ,że samo słowo „kosmetyki” pochodzi od greckiego słowa „cosmoi” ,od którego też pochodzi słowo „kosmos” i ma coś wspólnego z kosmicznym niemal pojęciem –jako harmonii duchowej i ładu. Bo słowo „cosmoi”- oznacza z greckiego właśnie tylko „ład i harmonię” , które miałby symbolizować "kosmos" ,tak jak być „ładnym” pochodzi od słowa "ład" .
Ale cóż to za harmonia wściekłej kobiety krzykliwie „skosmetyzowanej” pudrami ,że aż to odpycha ? Jest coś w tym że kobiety stroją się modnie i malują kosmetykami bardziej przeciwko innym kobietom by wzbudzić ich zazdrość niż przeciwko mężczyznom ,którzy często nie zauważają tych subtelności ( ale nie filozof znający pojęcie „sub-telność” – co po łać. znaczy coś co „stoi popod celem”)
Wracając do obserwacji społecznych Schelera- zauważył on u ludzi jako niewystarczające ,że będziesz „zdrowy jak byk” i nażarty „póki stawa szyi” -jak ludzie zdrowi i najedzeni bywają często przecież nieszczęśliwi i toczą nimi dramaty życiowe i na pewno nie z powodu tylko jedzenia i picia –tylko z innych „ważniejszych” powodów. I na odwrót -bywają szczęśliwi ludzie nie posiadający „końskiego zdrowia" , nie uprawiający sportów i nie jedzący dużo „puki stawa szyi” i nie pijący ( np. szampana na balangach ).
A więc nie wartości hedoniczne są najważniejsze w życiu i w historii filozofii tych co się pomylili w tym temacie nazywało się „wieprzami z ogrodu Epikura”. To Epikur głosił jako najważniejsze w życiu poszukiwanie tylko hedonistycznych przyjemności ,jedzenie, zdrowie i unikanie cierpień . I życie upływało mu ze swoimi zwolennikami głównie na urządzaniu wystawnych uczt i orgii seksualnych–i tylko „kobiety, wino i śpiew” i oddawali się orgiom i w końcu „popękali” jak świnie z przeżarcia -bo wyglądali jak wieprze oraz poumierali od chorób wenerycznych i w cierpieniach –i tak skończyli filozofowie hedonizmu (-jak we francuskim filmie o bogaczach pt. „Wielkie żarcie”).
Dziś hedonizm powraca jak bumerang w bogatych społeczeństwach dobrobytu Zachodu pławiących się w przesadnym bogactwie i nieracjonalnym luksusie ludzi wydających duże pieniądze już tylko na „zaspokajanie wszelkich swawoli i przyjemności” pod każdą postacią i powstał nawet cały „przemysł zaspokajania wolnego czasu i przyjemności” -bo klient „nasz Pan”- aż po sieć luksusowych burdeli i centrów wszelakiej „rozrywki” migotających „światłami Los Angeles” –gdzie miałby cię spotkać los Aniołów na ziemi ( chyba pod postacią niezbyt zadowolonych z „wyczerpującej pracy” kurwiszonów , od których opowieści na temat ich klientów uszy puchną i same wyśmiewają własną „robotę”)- jak niczym w arabskiej wizji Nieba-Haremu z tańczącymi taniec brzucha Hurysami ( nawiasem mówiąc w arabskiej kulturze gdzie jedni mogą mieć po cztery żony i dlatego brakuje ich innym wcale nie dziwi taka wizja Nieba-Haremu).


Współczesna kultura masowa Europy jest raczej kontrkulturą- nacechowana powszechnym relatywizmem moralnym, wygodnickim hedonizmem ,rozpasaniem seksualnym i poszukiwaniem już tylko nowych wrażeń zmysłowych w narkotycznych ekstazach i obrazoburczym ekshibicjonizmie i modzie na stringi , toples i poszukiwanie takich idoli, którzy wyzbyli się już wszelkich hamulców moralnych i wywrzaskują do mikrofonu na koncertach swoim fanom protest-songi jak to było im dobrze a teraz jest źle i „zróbta mi dobrze” !
Zdziwisz się czytelniku jeśli dodam ,że podobnie powyższe krytyczne tezy pochodzą od ateistycznego filozofa –komunisty ze Związku Radzieckiego J.Dawydowa, który choć niechrześcijanin –paradoksalnie bronił dawnej klasycznej kultury zauważając odwracanie się kultury masowej i ateizmu od rozumu i humanizmu w kierunku animizmu-„ zezwierzęcenia się” natury ludzkiej. Ostatecznie ironią historii tak kończą się czasy długotrwałego pokoju, dobrobytu i prosperity- nie tylko od czasu „uczt rzymskich bogaczy” - i dopiero wojny wstrząsają tym „towarzystwem wzajemnej adoracji”.
Ale już wcześniej inny filozof Spengler , a w Polsce pisarz Gombrowicz i S.I.Witkiewicz głosili proces „zwyrodnienia” i „zbydlęcenia” się ludzkości mimo osiągnięć technicznych w dobie modernizmu. I Witkacy „na dowód” tego sam się „bydlęcił” oddając erotycznym fantazjom - jak wcześniej Rasputin na carskim dworze leczył „seksem” damy dworu i unosił je tym sposobem rzekomo „do wyższego poziomu duchowego rozwoju”.

Dzień XII

Wracając do analiz pojęcia wartości u różnych społeczeństw Scheler zauważył i umieścił na wyższym poziomie niż wartości hedoniczno-vitalne grupę wartości duchowych do jakich zwracała się ludzkość od dawna- do sprawiedliwości, wolności , prawdy, piękna i wreszcie dobra . I nie były to „wymysły” tegoż filozofa , ale zauważył to on również w innych kulturach i nawet niechrześcijańskich ( również w Azji i buddyzmie). Taki „obiektywizm aksjologiczny” wyniknął mu niejako ze statystyki badań „opinii publicznej”- jak to się dzisiaj w socjologii nazywa. Ale na tych „wartościach duchowych” nie kończy się co ciekawe skala Schelera i trzeba było poddać analizie filozoficznej poszczególne pojęcia -wartości, aby to zauważyć.
I tak na przykład -cóż to jest „sprawiedliwość”, czy „wolność” dla filozofa ?
Niby „od czego” wolność i „do czego” – wolność i „od kogoś” czy „od siebie” i swoich wad ?
Nauczycielka- „pani od historii” poucza dzieci w szkole ,że wielu w historii „bohaterów” i żołnierzy zginęło w walce „za wolność,” „sprawiedliwość,” „za równość i demokrację” , ale paradoksem ci „bohaterowie” co przeżyli wojny- ranni i kulawi dziwią się potem że w ich wywalczonym świecie nie zniknęła wcale nierówność , niesprawiedliwość i nienawiść jednego człowieka do drugiego i nie pozamykano sądów i więzień i krzywdy i niesprawiedliwość dalej jak były tak są na świecie i mają się dobrze. Więc za co ginęli rzekomi „bohaterzy” na wojnach z ostatnim okrzykiem „za wolność” lub „sprawiedliwość” albo jakim „poświęceniem” był ich „patriotyzm za ojczyznę” ? „Ojczyzna” znaczy „ziemia ojca” -ale z ojcami różnie bywa i nie każde nawet dziecko lubi swego ojca -a co dopiero jakąś abstrakcyjną „ojczyznę”.
Pojęcie patriotyzmu pochodzi od łać. słowa „pater” =ojciec ,ale niejedno dziecko nie szanuje nawet własnego ojca i matki i ojcowie nie są dla nich żadnymi ideałami i dziś nawet modny wśród młodych jest brak poszanowania „starych” -a co dopiero abstrakcyjnego pojęcia „ojczyzny”. W dobie kosmopolityzmu i budowania Stanów Zjednoczonych Europy nawet „małe ojczyzny” nie są szanowane przez emigrację zarobkową i chichotem historii jest jak obecnie młode Polki i pielęgniarki wycierają tyłki starym faszystom we włoskich i niemieckich „Domach Starców” za lepszą mamonę niż w rzekomo zwycięskiej Polsce . Podobnie jak niejeden Polak chętnie dziś wyjechałby do niemieckich czy włoskich „koncentracyjnych obozów pracy”- firm i korporacji płacących lepiej niż w kraju i taką „polską ojczyznę” mają głęboko gdzieś.
Co warte były i są rewolucje - jak świat światem nigdy nie udało się aby ludzie byli „równi, wolni i sprawiedliwi” -i to tylko dlatego, że mają takie same żołądki do jedzenia ? Walka o te wartości okazuje się iluzoryczna i oddala się jak horyzont gdy się doń zbliżasz . To jak ataki Don Kiszona na Wiatraki - i taki chichot „donkiszoterii” błędnych rycerzy zza grobu historii powraca echem starej prawdy moralnej –prawonaturalnej ,że istnieje szatański podział na świecie dzielący od zawsze ludzi na nierównych, biednych i bogatych, niesprawiedliwych i niewolnych od licznych wad ludzkich- chciwości, pychy, zazdrości etc.
Jedna z definicji Szatana mówi zresztą ,że jest on Mistrzem Dzielenia Ludzi-a nie ich łączenia.
Pojęcie „sprawiedliwości” nawet w chrześcijaństwie ulegało zmianie definicji w historii– i sam fakt, że ludzie mają takie same żołądki nie upoważniał do „sprawiedliwego” podziału dóbr ziemskich i majątków i ta początkowa idea upadła losem absurdu w średniowieczu wraz z bogacącym się kościołem -ale i bogacącym się na wojnach i najazdach rycerstwem, szlachtą i kupcami . No bo kto normalny w testamencie dzieliłby się potem ciężko wywalczonym bogactwem zamiast z kochanką lub dziećmi za to z przypadkowym pijakiem spod karczmy-nawet jeśli był kompanem wypraw wojennych ?

Św. Tomasz z Akwinu nawet zatwierdzał nierówności społeczne stanowo-klasowe w swojej doktrynie, w takiej definicji sprawiedliwości ,że jest ona „sprawiedliwym” oddaniem różnic jaka ludzi dzieli - a nie podobieństw jaka ich łączy! Sędziowie w sądach musieli to wówczas uwzględniać-bo ludzie się różnią talentami , umiejętnościami, wykształceniem i majątkami w końcu- i należy „sprawiedliwie” oddać te różnice. Nie wystarczyła też jego ogólnikowa definicja zła w świecie –jako tylko „braku dobra” –zbyt ogólna jak na człowieka XX wieku z dwoma wojnami światowymi.
Zresztą dla zawodowego filozofa-analityka pojęć dobrze jest wykazać paradoks pojęć –bo niby co to „po sprawiedliwości” znaczy być na przykład „dobrym żołnierzem” lub być „dobrym policjantem" lub "dobrym" sędzią w sądzie” ? Paradoksalnie dla generała „dobry żołnierz” -to taki który się nie boi i pozabija najwięcej przeciwników z wojskowego punktu widzenia i takich generał nagradza medalami–bo przecież nie do „głaskania po głowie” tylko do bicia się, kopania i zabijania szkoleni są żołnierze lub policjanci ."Dobry policjant" to ten który bije i wyzywa narkomana za posiadanie grama niedozwolonego farmaceutyka czy ten co nie zwraca na to uwagi lub jak Chak Noris ścigający rzekomych przestępców z przewracaniem straganów i ludzi i potrącaniem samochodów i skutecznie strzelający do wszystkich . Dla generała „sprawiedliwie” jest nagrodzić medalem tak „dobrego żołnierza” który pozabijał najwięcej przeciwników „wolności i sprawiedliwości” . Podobnie „dobry policjant czy sędzia” to ten , który ukarze jak najsurowiej więźniów lub złodziei w oczach rządnej krwi „opini publicznej” ? A że głodny ,biedny, bezdomny ukradł chleb w sklepie lub włamał się przespać do opuszczonego domku letniskowego bogacza to już mniej istotne dla pojęcia sprawiedliwości niż dla pojęcia misericordia teologa.
Podobnie można analizować pojęcia -kto to jest "dobry lub sprawiedliwy" powszechnie znienawidzony Strażnik Miejski czy celnik lub poborca podatkowy wlepiający za byle co kary finasowe i mandaty. Czy "dobrzy i sprawiedliwi" są jak wymyślają jak najwięcej przepisów rzekomo złamanych i wlepiają jak najwyższe i jak najwięcej kar-czy jak tak nie robią ?
Czy w ogóle "dobre i sprawiedliwe" jest w ogóle państwo wymyślające jak największą ilość podatków i sprzecznych do samych siebie przepisów łupiących tym obywateli -różnie interpretowanych przez gubiących się samych prawników w ogromnym gąszczu nawymyślanych przepisów -jak nigdy w życiu wcześniej nie było tak ogromnej ilości przepisów na Ziemi , że nikt nie jest w stanie np. w takiej zapyziałej Polsce opanować wszystkich. Podważamy tu pojęcia "sprawiedliwości" lub "dobroci" jako obiektywne aksjologicznie.
W naukach prawnych, podobnie jak w społecznych i humanistyce nie istnieje w ogóle coś takiego jak "obiektywizm" jak niczym 2+2 w matematyce-podobnie jak nie istnieje coś takiego "neutralizm światopoglądowy".

Pytają niektórzy gdzie był Bóg i „boska sprawiedliwość” w czasach śmierci w obozach koncentracyjnych i wojen o różne dobra ziemskie ( obce ziemie, ropę ,gaz, złoto i inne) i które państwo i jaka wojna o dobra była kiedykolwiek "sprawiedliwa" w historii ? Odpowiedź ,że to nie Bóg wywołał wojny tylko Szatan lub „brak dobra” dla wielu jest zupełnie moralnie niewystarczająca . Żaden Kościół ani żadne przepisy żadnego państwa nie były i nie są "sprawiedliwe" np. w sytuacji niezawinionego przez biednych deficytu dóbr ekonomicznych lub niesprawiedliwego ich podziału dla np. Murzynów z Afryki . I nie ma co „owijać w bawełnę” prawdy, że świat nie był nigdy i nie jest i nigdy nie będzie „sprawiedliwy, równy ani dobry”-wg starego augustiańskiego rozdziału państwa ziemskiego od niebieskiego.
W Polsce awansowano na arcybiskupa nieudacznika misjonarza z Rwandy, w której masowo powyżynali się nawzajem nauczani przez niego chrześcijańscy Tutsi i Hutu i totalnej klęsce legło misjonarskie nauczanie .
Amerykanie i NATO "misją" nazywały wysyłanie armii i częstowanie ołowiem i bombami religijnych Arabów w turbanach broniących swojej kultury, religii i ziemi w Iraku i Afganistanie .
Pierwsza i druga wojna światowa trwały ok.5 lat a Europejczykom i Polakom tłumaczono 12 letnią klęskę Amerykanów i NATO w Agfanistanie (jak w Wietnamie) jako " zwycięską misję dziejową" . Mimo utopionych mld dolarów w Afganistanie po 12 latach okupacji wzrosła nienawiść Afgańczyków do Amerykanów i wzrosło poparcie dla brodatych Islamistów w turbanach za "precyzyjne bombardowania" SuperMenów z USA biednych ludzi i wsi . Tak to pycha i buta armii "sprawiedliwej Demokracji" skończyła marnie z psychologią współczucia Arabów dla biednych.
Tak to "Sprawiedliwość" Zachodu przegrała z "Miłosierdziem" Wschodu-Arabskie i Talibskie organizacje charytatywne były wyżej cenione przez biedaków i były Zwycięzcami niż "Bombowe" prezenty od USA i NATO.
I tak obaliliśmy tu mit "dobrego żołnierza" czy "dobrego policjanta" i "sprawiedliwości" .
Ale nawet dla teologów średniowiecza „sprawiedliwość społeczna” nie była sprawiedliwością pierwszych chrześcijan. Sprawiedliwość bywa mylona z ambon z miłosierdziem i są to pojęcia przeciwstawne i mylone , bo Bóg Starego Testamentu i Izraela nie był jednocześnie „sprawiedliwy i miłosierny”- bo był wręcz bezlitosny i okrutny w izraelskiej sprawiedliwości „oko za oko, ząb za ząb”- i taka była sprawiedliwość Izraela jak rodem z tamtych czasów modnego „Kodeksu Hamburabiego” opartego na takiej właśnie zasadzie. Miłosierdzie domaga się ułaskawienia „winnego w sądzie”– jest łaską przeciwną do tak pojętej „sprawiedliwości” -i są to pojęcia przeciwstawne i mylone. Caritas nie równa się Veritas ani Iusticias.
Bogini sprawiedliwości jest przedstawiana do dzieś z wagą -ale w zawiązanych oczach.
Jest ślepa -ale nie jest głucha.
W Ewangeliach jest nawet przypowieść o nierównym potraktowaniu robotników z winnicy , którzy dostali po tym samym denarze niezależnie jak długo pracowali- czy od początku czy na końcu dnia przyszli do pracy .Dziś taką "sprawiedliwość" zakwestionowaliby pewnie związkowcy ze Związków Zawodowych w Sądzie Pracy i jeszcze wygrali by proces. Tak zatem kwestionujemy tu filozoficznie pojęcie „sprawiedliwa sprawiedliwości” i „równa równości” i tak samo zanalizujemy aksjologiczne paradoksy w następnych rozdziałach z kolejnych wartości wyższego rzędu.


Dzień XIII
W tym miejscu muszę poddać jeszcze szerszą dygresję na temat relacji filozoficznej pomiędzy samymi wartościami duchowymi wyższego rzędu wzajemnie między sobą – tj. estetycznymi a etycznymi.
Wartości estetyczne-tj. odnoszące się do pojęcia „piękna” ( i nie tylko zresztą ) ,podobnie jak wartości etyczne odnoszące się do pojęcia „dobra” -należą razem do szeroko rozumianej aksjologii filozoficznej.
Platon już posługiwał się wspólną triadą pojęć Dobra-Piękna- Prawdy jako wzajemnie się łączących. Bo nie istnieje Piękno bez Prawdy ,że jest to razem Dobre – i na tym polega Piękno Dobra w Prawdzie.
Neoidealista Hegel stworzył nawet system triad –syntez wynikających z pozornych przeciwieństw i można by nawet powiedzieć posługując się tą hermeneutyką myślenia ,że synteza Dobra w Prawdzie jest Pięknem – i pojęcia te nie mogą być od siebie odrywane i funkcjonować niezależnie bez szkody dla siebie. Bo w oderwaniu od siebie stają się własnymi karykaturami lub parodiami .
Inny filozof E.Kant zauważył , że wartości estetyczne nie zastępują etycznych ale nawet na nie wskazują , poprzedzając niejako etyczne, które to stoją wyżej w hierarchi nad estetycznymi .
I w końcu tak bardzo wartościami etycznymi jak na protestanckiego filozofa był przejęty ,że wypisano mu na koniec na grobie jego własne słowa , że „tylko niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie”.
Odrywanie wartości estetycznych od etycznych skutkuje takimi parodiami jak obecnie można masowo obserwować na przykład na wielkich koncertach rockmenów i innych „szarpidrutów gitarowych” wywrzaskujących do mikrofonu tysiącom wiwatującym fanów moralne w końcu kwestie o nieszczęśliwych miłościach i rzekomych krzywdach porzuconych „kochanków” .Te Koncerty są swoistymi nowoczesnymi „nabożeństwami” na ołtarzach Estetyki gromadzącymi zamiast przy kościelnych ołtarzach Etyki młodych poszukiwaczy „prawdy o sobie”- i spektakle te mają coś z nabożeństw kościelnych w wymiarze psychologicznym , a dyskoteki i koncerty stały się bardziej „modne” niż Kościoły i zastępują nową „modlitwą” do Estetyki dawne nabożeństwa na ołarzach do jej siostry Etyki. Ale młodsza siostra Estetyka wzoruje się i wskazuje na starszą siostrę Etykę -co nie każdy już wie.

W umysłach młodych, prostych lub niedokształconych mylone są i nieodróżniane subtelne różnice semantyczne ( znaczeniowe) tych wyrazów . Przykładowo –pewne „przysłowiowe blondynki” z pewnego telewizyjnego programu mody TV wypowiadały się publicznie do kamery jak dziewczynki w podstawówce myląc pojęcia estetyczne z etycznymi, bo niby każda „ładna” dziewczyna czy śliczna koleżanka „z wybiegu” była dla nich automatycznie „dobra” i wzorem do naśladowania – a w każdym razie „lepsza” niż „brzydki” kolega lub brzydki lub starszy człowiek w ogóle, który to automatycznie był „gorszy” od nich lub „zły” - co na jedno i to samo im wychodziło . Niemodnie ubrany lub brzydszy od nich człowiek był niegodny uwagi i automatycznie "zły" .
To jak na kreskówkach dla dzieci ”złe” postacie rysowane bywają często jako „brzydkie” duże lub stare , a „dobrzy” bohaterowie jako „ładni i młodzi” – i tak infantylne poglądy lansował program dla kobiet o modzie .
W innym programie telewizyjnym sondującym „opinie społeczne” przed pewnymi ważnymi wyborami politycznymi widziałem młode kobiety zapytane na kogo i dlaczego będą głosować –typowały pewną młodą kobietę na prezydenta znaną z telewizji i „lekkich obyczajów” tylko dlatego ,że „lepiej wygląda i modnie się ubiera niż ten stary dziad z plakatu wyborczego”-jej konkurent i takie pozamerytoryczne kryteria ostatecznie decydują o przeważeniu losów „w demokracji”. Jak przypominam „demokracja” pochodzi od greckiego słowa „demos”- rządy niedokształconej hołoty i ciżby miejskiej , nie wdającej się w subtelne różnice znaczeniowe.


A tymczasem świat wartości aksjologicznych połączony jest z estetyką i etyką jednocześnie jak wielo-instrumentowa orkiestra symfoniczna w Operze i ktoś kto jest wyczulony na taką muzykę usłyszy i odkryje -jak niczym Dyrygent , który muzyk fałszuje i w którym rzędzie.
Porównanie do muzyki jako części składowej Estetyki nie jest przypadkowe.
Jak ktoś lubuje się w bylejakiej muzyce -to sam jest nudny i bylejaki jak ta muzyka -a my gramy melodię życia z nut partytury symfonii wartości ,które się wygrywa swoim życiem -i nie wypada „fałszować”.
Porównanie powiązań świata ludzkich wartości –aksjologii do muzyki –jako jej estetycznej odmiany jest nieprzypadkowe –tak jak geometria jest częścią matematyki. Drzewa ani kamienie ani „ogórek” nie usłyszą pięknej muzyki choćby nie wiem jak głośno śpiewała im np. Celin Dion swoje przeboje i jak mawiał pewien poeta (Konstanty I.Gałczyński) -„ogórka nie nauczysz śpiewać” . Świat wartości muzycznych jest znakomitym dowodem istnienia świata wartości ludzkich i estetyki i wywołuje nawet dalekosiężne skutki etyczne jak zauważył E.Kant. Piękna muzyka wywołuje szlachetne „porywy serca” i odwrotnie- „wściekła” muzyka „heavy metalowa” nieprzypadkowo wywodziła się z „szatanizmu”. Świat wartości muzycznych jest typowo ludzki i wybitnym dowodem istnienia pozornie niewidzialnego „świata wartości”. To tak jak z niewidzialnymi energiami fal radiowo-telewizyjnych- nie widzisz a słyszysz lub zobaczysz jak masz do nich „nastrojony” odbiornik radiowy lub telewizor. Spośród wszystkich rodzajów sztuki muzyka jest najbardziej łatwą ,czystą i bezpośrednią formą dowodzenia istnienia świata wartości aksjologicznych działąjących na człowieka. Filozofia muzyki to własnie filozofia istnienia świata wartości ,który działa na ludzi
Estetyka zazębia się z Etyką na aksjologicznej skali wartości –tak jak zazębiają się koła olimpijskie w symbolu Igrzysk Sportowych. Znakomity filozof Platon był atletą i tak przedstawiają go rzeźby -jako atletycznego myśliciela i założył on szkołę o nazwie ‘Gymnazion” –od której to wzięła się nazwa „gimnazjum” ale i słowo „gimnastyka”. Platon w przeciwieństwie do powyższych blondynek był i wysportowany i mądry.
Przed Platonem Pitagoras głosił pogląd iż piękno jest harmonią liczbową proporcji -ale pitagorejczycy sprowadzali wszystko tylko do liczb i proporcji –jak blondynki swoje wymiary na pokazie mody.
Choć dziś niejeden fizyk czy inżynier jest nieświadomym pitagorejczykiem -jeśli nie neopozytywistą.
Fizyk odtworzy na ekranie komputera wykres brzmienia dźwięków słynnego zespołu ABBA czy Pinc Floyd, ale dla meta-fizyka takiego jak ja to nie to samo co usłyszeć na żywo te melodie. Muzykę da się zapisać matematycznie wysokością dźwięków zapisanych w Megaherzach i muzyka jest „matematyczna” –co zauważyli pitagorejczycy i genialny kompozytor i niemal matematyczny polifonista J.S.Bach- ale każdy wie , że to nie to samo co usłyszeć muzykę „na żywo”.
Zobaczyć zapisane nuty to jeszcze nie to samo co je usłyszeć . Nawet te same nuty tej samej piosenki w „telewizyjnych showach” lub ‘Karaoke” lub „Mam Talent” jedni śpiewają ładniej lub inaczej od drugich –wkładając swoją marną lub lepszą „duszę”. Interpretacja tych samych nut jest dobitnym wyrazem istnienia ich „ducha ,który ożywia materię”. Jak marny ich duch to i dysharmonijnie brzmi melodia i dysharmonię tę zauważy publiczność w głosowaniu . Średnia statystyczna masa SMS-ów do telewizyjnych „show” udowadnia ,że istnieje coś takiego jak świat wartości –wyższych, lepszych lub gorszych i spróbuj powiedzić czytelniku że coś takiego nie istnieje .

Podobnie jest jak zobaczyć zapisany Dekalog to nie to samo jeszcze co praktyka życiowa –tzw.”praxis”.
Widzieć zapisane normy etyczne czy prawne nie oznacza jeszcze wprowadzanie ich „litery i ducha” w życie.
Relatywizacja istnienia norm etycznych ,że niby są abstrakcyjne jest tak samo głupie jak śmieszne tłumaczenia policjantom przekroczenia czerwonego światła lub złamania zasad znaków drogowych po wypadku.
Znaki te -podobnie jak Dekalog -nie są po to aby ludzi karać -tylko szczęśliwie dojechać do celu .
Świat Przyrody i nawet Kosmos daje się opisać zasadami równań przez naukowców, ale „piękno świata” zauważają, opisują i wychwalają artyści-poeci lub muzycy. Spoza zapisu tekstowego czy matematycznego nie widać Boga ani „boskiej muzyki Wszechświata”- a jednak taki świat wartości realnie istnieje. To jak Energia fal w Fizyce- w ulubionej przez ciebie muzyce , wierszach, w pamięci miłych dla ducha zdarzeń wywołujących pozytywną „falę Energi”. Nieprzypadkowo prawie każdy wybitny muzyk i kompozytor w historii muzyki klasycznej miał obowiązkowo w repertuarze dzieła o treści religijnej- czy to wybitnie matematyczna muzyka mistrza polifonii J.S.Bacha, czy Vivaldi, Mozart, Hendel-każdy coś takiego napisał . Neoidealista Maksym Wyznawca twierdził, że śpiewem człowiek jakby „dwa razy się modlił” .
Skrzyżowanie dobrego poetyckiego tekstu z dobrą muzyką w pięknej pieśni jest szczytem uniesienia ludzkiego ducha –do czego nie są zdolne zwierzęta (np. glizdy lub lwy tak nie umieją !) . Choć nawet zwierzę można „unieść duchowo”-ponoć ktoś mówił iż jakiś pies potrafił wsłuchać się i zawyć do pięknych dźwięków Fletni Pana „Vangelisa” i nawet w psie można wzbudzić wyższe uczucia i udomowione zwierzęta przy człowieku wykazują altruistyczne uczucia wyższe i bywają wdzięczne ludziom i bardziej "tolerują" inne zwierza .
Czyli w okrutnym świecie przyrody ,gdzie matka Natura bez przerwy pożera swoje dzieci –nawet jej dzieci bywają czasem wrażliwe na wyższe uczucia (=wartości) i bywają altruistyczne -co świadczy o dążeniu „wzwyż” do świata Idei nawet wśród „psów i wilków”.
Świat wykazuje jakąś Logikę i drzewa też nieprzypadkowo rosną liściami ,a nie korzeniami w górę.


Arystoteles rozróżnał niższe i wyższe formy bytowania dusz-energii roślin i świata zwierząt -po człowieka , ale to neoplatonicy rozbudowali Panteon dusz-od niższych bytów do wyższych-skończywszy na Aniołach jako logicznego uzupełnienia ciągłości –continuum Energii Życiowych .Zresztą dla tych ostatnich pojęcie Logiki i Logosu było kluczowe-logicznie wynikał im porządek wzrostu Energii Świata. Fizycy i chemicy posługują się dziś pojęciem Entalpii i Entropii –przewidując kierunki reakcji , a neoplatonicy w kierunku wzrostu Energii Życiowej logicznie widzieli przeciwieństwo wzrostu Entropii- przeciwieństwo wzrostu Chaosu we Wszechświecie, który jest Logiczny i logicznie im wynikało że muszą istnieć Duchy-Energie i Bóg jako zwieńczenie kierunku Energii Świata.

Dodam jeszcze inny przykład odrywania Estetyki od Etyki- jak to nawet w hitlerowskich obozach koncentracyjnych orkiestra zawodowych muzyków-więźniów przygrywała dzieła wybitnych mistrzów idącym do gazu i komina współwięźniom zanim sama orkiestra nie spaliła się w krematorium (i tworzono nową orkiestrę) , a niejeden esesman był dobrym znawcą i koneserem nie tylko muzyki ale i wybitnych dzieł sztuki - obrazów i rzeźb , które rabowali rozstrzeliwanym ludziom- i taka jest prawda o skutku odrywania wartości estetycznych od etycznych. Można też popaść w skrajny estetyzm i odrywać Piękno od Dobra .
Wielu wybitnych artystów , którzy popadli w skrajny estetyzm i mających „wybitne mniemanie” o sobie znanych było z gwałtownego i despotycznego charakteru i trudno się z nimi współpracowało innym ludziom.
Prawda to okrutna ale i Piękno ginie gdy jest odrywane od pozostałych najwyższych wartości.
I tak czy warta była śmierci piękna kobieta-agentka Mata Harii rozstrzelana w czasie wojny za utajnianie prawdy jednym a ujawnianie drugim ? I jak wiele było takich śmierci ? I jest to przykład tragicznego konfliktu równorzędnych wartości wysokiego szczebla, co zanalizujemy dalej w definicji tragizmu .
Ale i Prawda ginie w tragicznym zetknięciu się w konflikcie równorzędnych wartości.



Skutkiem oderwania Prawdy od rzekomo pięknych dzieł tzw. „sztuk pięknych” są sztuczne oszustwa sztuki Sztuki–czyli sztuczności nieprawdy „wybitnych dzieł” -np.książek” –np. o „Harym Poterze” ,"Wiedzminie" „Batmanie” i innych „dzieł”-filmów i obrazów na jakie zmarnowałeś wiele czasu w swoim życiu ,a które to sztuki, książki i filmy przedstawiały fikcyjną rzeczywistość, która nigdy nie zaistniała ! Zaiste nieprzypadkowo Sztuka pochodzi od słowa „sztuczny” (np. w obszarze języka polskiego).
I zobacz głupcze ile w życiu zmarnowałeś czasu na oglądaniu nieprawdziwych „sztuczek” Sztuki –tej boginii nieprawdy takiej ,że wartości estetyczne mogą być odrywane od etycznych-od pojęć Dobra i Prawdy. I lepiej by ci było człowieku w tym czasie zrobić coś dobrego dla innych w życiu , niż czytać było czy oglądać te bzdury- i taka jest smutna prawda.
Można by bronić na siłę sztukę oszustwa np. sztuki filmowej ,że aktor przywdziewający takie czy inne „maski” podlega „alegorii” i dialogowi „maski” (o czym wspominam gdzie indziej w tej książce) ale dodam ,że aktorzy brali się od średniowiecza od kuglarzy i rynkowych chohsztaplerów i do dziś coś z nich im pozostało . Bo cóż to za obrońca jakiejś nieokreślonej „pozytywnej” wartości w takim na przykład sensacyjnym filmie o super policjancie ścigającym biednego narkomana ,który ukradł innemu „działkę” –i policjant po drodze rozbija kilkanaście samochodów na ulicy, przewraca stragany i przechodniów i wybija innym zęby i szyby wystawowe- i trzeba wprost i dosłownie nazwać ale „złodziejem czasu” taką sztukę o niczym. Wiele filmów "sensacyjnych" nie wnosi żadnego pozytywnego sensu w nasze życie ani pozytywnych wartości poza zasiewaniem negatywnej energii i marnowaniem czasu na coś pozytywnego .To nie jest "rozrywka" jak nieudolnie niektórzy tłumaczą ,tylko rozrywanie ale pozytywnych wartości życiowych i ładowanie się „negatywizmem”. To już lepiej z dwojga złego obejrzeć dobry erotyk -jak nie stać cię na coś lepszego człowieku-przynajmniej zachęci do przyjemności z żoną czy partnerką -w miejsce ładowania się obrazami nienawiści człowieka do człowieka w horrorze czy trailerze i oglądaniu „walenia po mordach i kopodupaczy” za pieniądze filmowców-mistyfikatorów .

Dzień XIV

Kontynuując analizę filozoficzną wartości wyższych i odrywania się pojęć Prawdy , Dobra i Piękna od siebie zanalizuję jeszcze pokrótce Estetykę jako przykład wartości duchowych i odrywania się wartości Piękna od pozostałych wartości duchowych.
Muszę przypomnieć, że „teorię piękna” jako Estetyki w filozofii tego co harmonijne i proporcjonalne stworzył Platon a potem rozwinął A.G.Baumgarten i piękno jako estetyka proporcji ładu i harmonii ( jak u Platona) miała przy pomocy sztuki „upiększać ” świat. Od słowa „ład” pochodzi zresztą potoczne określenie, że coś jest „ładne” . Ale dla filozofa myślącego głębiej powiedzenie kogoś ,że coś jest „ładne” oznacza ,że odpowiada to jego ładowi mniej lub bardziej uświadomionej hierarchii wartości jaką wyznaje . Tak samo określenie , że coś mi się „podoba” dla filozofa oznacza „bycie podobnym” - do tej właśnie wyznawanej herarchii wartości. Od początku w estetyce zarysował się też konflikt czy sztuka ma tylko naśladować „piękne” rzeczy ( mimezis) czy oczyszczać umysł ( katarzis). Naśladować prawdziwą Naturę czy symbolizować tylko i upiększać to co naprawdę „Dobre i Ładne”.
Ale nie zawsze „ładna” kobieta czy boginii była „dobra” ani tym bardziej nie zawsze „ prawdziwa”. I tak znał ten dylemat wspaniały rzeźbiarz starożytnych świątyń- Fidiasz budujący wielkie posągi „ładnych” bogiń ze sztucznie powiększonymi głowami -według prawdy „praw perspektywy” geometrycznej-aby głowy lepiej były widoczne z dołu niż stopy dla patrzącego z dołu widza. Ale co tu miało być bardziej „prawdziwe” ?- prawda „praw geometrii” czy „prawdziwa boginii” ?
I co tu było „prawdziwe” w tej sztuce lub „dobre” lub „ładne” ? Bo nic nie było „prawdziwe” !
Nie zastanowia się nad tym bezkrytyczna współczesna przeciętna turystka europejska z aparatem fotograficznym wychwalająca się zdjęciami z Antykami koleżankom w pracy -po powrocie z Grecji lub Egiptu . Czasem licznie fotografowane Antyki są dowodem historii głupoty ludzkiej a „wybitne dzieła Antyku” lub ‘Mumie” służyły szerzeniu zniszczenia i tragedii ludów i nie miały wiele wspólnego z Estetyką -a tym bardziej z Etyką ! Wiele „dzieł sztuki” i muzeów historycznych zawiera głównie historię głupoty ludzkiej – a nie mądrości człowieka –nad czym mało kto z turystów się zastanawia. Wiele bezmyślnych przewodniczek zachwala też bezmyślnym turystkom w „biurach podróży” bezmyślne „wycieczki w atrakcyjne miejsca”, gdzie znudzone turystki rozglądają się głównie za czipsami, „Coca-colą”, obżeraja się czekoladami i hamburgerami i rozglądają się za wyjszczaniem się w darmowym WC i planowały głównie jak się zabawić wieczorem–jako najważniejszym puncie programu turystycznego. Tak zachowywały się obserwowane przeze mnie amerykańskie i francuskie turystki w obozie koncentracyjnym Auschwitz w Oświęcimiu i nawet na zamku królewskim- Wawelu w Krakowie.
Współczesnym dylematem „przewodników turystycznych” w Europie jest obowiązkowe zapewnienie takich właśnie „atrakcji turystycznych” –jak darmowy kibel, tanie i dobre żarcie i dobra zabawa i burdel na kółkach – na kółkach lux autokaru –jako imprezy ważniejsze nawet od zwiedzanych „obiektów historii”. Czasem sami „ przewodnicy” nie wiedzą czy rację mają „dobrze bawiący się turyści”-czy „dzieła” często głupoty ludzkiej jakie im przedstawiają.
Obecnie obserwuje się wręcz znieczulenie estetyczne na przykładzie takich „turystek” i W.Welsh nazwał to anestetyką - tak jak znieczulenie moralne nazywa się amoralizmem. Nieprzypadkowo Umberto Eco obok „Historii Piękna” napisał też „Historię brzydoty” a ktoś inny jeszcze „Historię głupoty ludzkiej”.


Współczesna Hermeneutyka zauważa ,że „Piękno jest tylko symbolem tego, co etycznie Dobre” (Gadamer) i podobnie jak u E.Kanta tzw Piękno było „wzniosłe” bo wznosiło „w górę” ( „w górę” wyższych wartości)- tak w hermeneutyce Piękno „promieniuje” czyli „świeci” i jak światło coś oświeca tak wartość Piękna wskazuje-oświeca inne wartości czyli wskazuje na inne wartości-Dobro i Prawdę- i wymaga spojrzenia w perspektywie „światła wartości”.
Skrajnymi estetami odrywającymi pojęcie Piękna od pozostałych wysokich wartości duchowych byli już od czasów romantyzmu poeta Schiller i filozofowie- Schelling, Schopenhauer . Dla poety Schillera odróżniającego zmysły „zwierzęce” od „duchowych” w naturze ludzkiej sztuka była tym co odróżnia nas od zwierząt i tylko człowiek jest zdolny do „kontemplacji piękna”. Dla Schopenhauera skrajnie aż jedynie estetyka jest ratunkiem przed popadnięciem człowieka w rozpacz nicości ( nihilizmu) . Dla Schellinga zaś sztuki piękne zatracają wymiar logiczno-racjonalnego myślenia i łączą intuicję z intelektem. A włoski esteta Croce zauważał robienie z artystów „kapłanów” na ołtarzach Sztuki, tak jak obecnie stają się nimi różni idole młodzieży na koncertach ,gdzie estetyka ma zastąpić etykę. Na koncertach tych modnym jest „czuć się cool” i „jest się trendii” i w ogóle „jest się fajnym” gdy jest się takim modnym i w ogóle modnie ubranym. Dobrą metaforą odniesienia się do niesłyszalnych wydawałoby się wartości jest muzyka jaka ci „się podoba” i ci „odpowiada”. Jak słuchasz byle czego to i sam jesteś bylejaki i odpowiadasz na bylejakie wartości.
Ale bywają takie melodie , które wywołują w tobie szczególne „uczucia”- czujesz wtedy „ważność wartości chwili ” i twoje życie chciałoby być jak ta melodia.
Już Heidegger rozróżniał w byciu człowiekiem pojęcie „sein” od „dasein” gdzie jest różnica gdy „ się myśli” i „ się czuje” tak jak inni by chcieli i oczekiwali ,od tego co w rzeczywistości „ja myślę” i „ja czuję” . W takiej modzie na przykład zatraca się indywidualne poczucie siebie i własny personalny rozwój.
Wielu zapomina , a nawet nie wie ,że pojęcie mody wzięło się od łacińskiego słowa „modus”=miara. Mierzy się siebie oczami innych i przykłada do nieokreślonej nawet jakowejś „miary”. A tak naprawdę z analizy filozoficznej wynika, że jest to w rzeczywistości odniesienie się do „miary” hierarchi wartości estetycznych ,często odrywanych od etycznych. Bo Moda jak kulawa siostra Estetyki często obecnie w masowej kulturze wyprana jest i oderwana od kuzynki Etyki w tej samej rodzinie -Aksjologii. A z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu.


Tak naprawdę „mody” jak i estetyki i zasad „savuar vivru” nie można ostatecznie oderwać od etyki -bo estetyka i etyka razem należą do tej samej aksjologii w filozofii tak jak geometria należy do matematyki i błędem i śmieszne byłoby odrywanie aksjomatycznej geometrii od matematyki.

Ale w dobie współczesnej postmodernistycznej estetyki wartość piękna jako „ładu i harmonii” upadła z piedestału i została „spłaszczona” ,wymieszana i opluta w pluralizmie z wielością innych wartości – w tym z dawnymi antywartościami- jak brak proporcji, brak ładu i harmonii i nawet brzydota urosła do rangi „pełnoprawnej” wartości estetycznej . Jazz w muzyce wziął się od słowa „chaos” a dowolnie rozmazane impresje w malarstwie, abstrakcje i wyjątkowo paskudne „kwadratowe” kobiety picassowskiego kubizmu znajdują uzasadnienie jako nowe „piękno twórczych inspiracji”. Wielu „normalnym” ludziom obrazy Picassa wcale się nie podobają i nie chcieliby widzieć tym podobnych bohomazów w domu ,a nawet ci co je kupują prywatnie stwierdzają ,że się im „nie podobają” tylko „lokują pieniądze”- swoista przewrotność sztucznej sztuki Sztuki.
Na znanej wystawie współczesnych dzieł sztuki w Luwrze wystawiano nie tylko obrazy brzydkich chwastów w wazonie Picassa ale nawet plastikowe gówno i pozłacany klozet ubikacyjny zostały wystawione jako dzieła sztuki ( „użytkowej” ) i dziwactwo nawet staje się „wartością” –bo ma za”-dziwić” widza i przydać „wartości”- ale pieniądza w kasie. Sztuka użytkowa wkroczyła nawet do ubikacji i rozebrała się do naga i przygrywa muzyką do rytmu podmywanego tyłka w „ładnej” nowoczesnej, pięknej kabinie prysznicowej . I taka jest dziś „naga prawda” o Sztuce –sztuce odrywania dawnych wartości od siebie.

Kultura masowa współczesnych zdemokratyzowanych społeczeństw podniosła do rangi „wspólnego mianownika” i wymieszała razem dawne wysokie wartości z tymi z niskiego rzędu -charakterystycznymi dawniej dla plebsu, hołoty i ciżby miejskiej – czyli tego co określał Platon w swoim języku greckim jako „demos-” od którego to słowa określającego „hołotę miejską” pochodzi greckie słowo „demokracja”, której tak nie lubił ten arystokrata ducha.
Współczesna neopozytywistyczna wizja „demokracji na siłę” i nowoczesnego społeczeństwa dobrobytu nacechowana jest nowym rodzajem idiotyzmu postępowego, że świat „wspólnego mianownika wartości” zrówna dawne przeciwieństwa i animozje Dobra i Zła, Piękna i Brzydoty i w ogóle różnych religii między sobą , które destabilizowały dawniej świat i powstanie Nowy Wiek- Neu Age Ludzkości . Zresztą takich przepowiadaczy nadejścia wkrótce Królestwa Bożego i „Prawa i Sprawiedliwości” nie brakowało przez wieki i jakoś nie widać tego na horyzoncie – a horyzont wciąż się oddala gdy doń się zbliżasz.
W obecnej dobie społeczeństw konsumpcyjnych wartości ekonomiczne tego „Demosa” zaczęły wygrywać i górować nad wartościami duchowymi , chociaż tak naprawdę są do nich wtórne. Z dawnego szekspirowskiego zawołania „ być czy nie być” pozostało obecnie przeciwieństwo pytania czy lepiej „ mieć czy być” ? „Mieć” więcej wszystkiego nowoczesnego i dóbr ekonomicznych zdaje się być ważniejsze niż „być” człowiekiem. W dzisiejszych nowoczesnych czasach skomplikowanej techniki i ogromnej ilości przepisów prawa regulujących nawet sposób „pomocy społecznej” nie można już stać się „świętym prostaczkiem” jak św. Franciszek z Asyżu, który rozebrał się do naga i rozdał odzienie innym ubogim prostaczkom- bo dziś psychiatrzy i prawnicy zrobiliby z takiego „wariata” i umieściliby na leczeniu psychiatrycznym lub w Domu Pomocy Społecznej dla częściowo „szurniętych”.

Dzień XV
I jeszcze dygresja co do praw ekonomii i ekologii do wtrącania się do budżetu domowego „przeciętnego zjadacza chleba”.
Konsumpcja dóbr ekonomicznych i ekologia doprowadzają same siebie już do absurdów ,tak jak racjonalizm prawno-administracyjny w społeczeństwach Zachodu rozrósł się armią urzędników fabrykujących gąszcz przepisów wzajemnie sobie sprzecznych i Lewiatan Racjonalizmu zapętla się pożerając własny ogon .Bo oto wymyśla Zachód prawo do obciążania wysokimi sztucznymi podatkami wszystkiego i podatkami ekologicznymi cen energii ( prąd ,gaz, paliwa) dusząc ekonomię własnych krajów i zmuszając przemysł do ucieczki do tańszych krajów Wschodu- nie wymyślających takich absurdalnych obciążeń – aby chronić rzekomą „ekologię” i „dziurę ozonową”, której nie chroni Wschód i Azja i cyklicznie nie do powstrzymania zresztą następuje co jakiś czas na Ziemi ocieplenie i oziębienie klimatu. Albo inny przykład absurdu ekonomiczno-eko-logicznego w Europie -jak wielkie sieci Hipermarketów zamawiają ściśle określone sztucznymi normami „krzywizny banana” lub „okrągłości” jabłek lub „kolorów” pomarańczy i innych owoców i warzyw „bez plamek” –aby niszczyć nie spełniające tych sztucznie wywindowanych norm produkty sprowadzane z biedniejszych krajów - które tam nie podległyby marnotrawstwu -i tak wyglądają Absurdy europejskiego Racjonalizmu.

Żyjemy we wspólnym domu takiej Ziemi , gdzie zamyka się drzwi aby zatrzymać rzekome „ciepło domowego ogniska”- otwierając jednocześnie z drugiej strony okna .
Ironia takiej ekonomii i ekologii jeszcze lepiej jest widoczna jeśli weźmie się pod uwagę sam źródłosłów ( etymologię) tych pojęć ,o których mało kto wie- „eko”= znaczy od greki „dom” , a „nomos” =prawo.
Prawem „ciepła domu rodzinnego” nie są tak naprawdę dobra i wartości eko-nomiczne , tylko „ciepło wartości etycznych” - ciepło miłości w jego pokojach –i tu widać różnicę syntaktyczną ( znaczeniową) pojęć „eko-nomicznych” i „eko-logicznych”. Ekonomia podobnie jak Prawo , Politologia , Socjologia czy
Psychologia należą metodologicznie do tych samych Nauk Społecznych o wspólnym rdzeniu aksjologicznym i jak świat światem nie da się oderwać Prawa czy Ekonomii od Polityki –tak i na odwrót –Polityki od Ekonomii i Prawa -i jak ktoś ci mówi że jest inaczej to jest nielogicznym kłamcą.

Ale pokój pokojowi też nierówny.
Pod wspólnym dachem mogą mieszkać ludzie „pokoju lub niepokoju”- ograniczeni czterema ścianami
pokoju i oknami na świat.
Nawet dom nierówny jest domowi i te same cztery ściany pokoju mogą być tylko kryjówką, lokum , mieszkaniem lub domem. Różnica pojęć jest bardzo istotna dla filozofa-analityka. W pokoju w cale nie musi panować „pokój” – zwłaszcza dla ludzi urządzających z domu kryjówkę, gdzie chowają swoje lęki, niezrozumienie innych i siebie samych najbardziej.
A i „mieszkanie” nie jest „domem”.
Dom to pojęcie psychologiczne- i tylko tam jest twój dom, gdzie „serce Twoje”-jak powie poeta.
Taki dom posiada nawet schody do Nieba.
Bo Niebo budujesz pokojem twojego serca tu na ziemi- i takie są pokoje i ściany tegoż domu.
A ściany te mogą być zimne i puste -nieogrzane pustką serca i krzywe jak w skrzywionym zwierciadle wypaczonego życia.
Jeśli nie zbudowałeś (-aś) takiego Nieba na Ziemi -to nie zobaczysz Go również zza grobu.
W odróżnieniu od takiego pojęcia „domu” ,gdzie ulokowane są ciepłe uczucia i miłe wspomnienia – reszta tylko może być nazywana mieszkaniem lub lokum. Jak nie zbudowałeś za życia prawdziwego domu pozostajesz tylko przechodniem- tułaczem odliczającym czas na drodze do zimnego domu -Grobu zamiast do Nieba -już tu na ziemi .
Bo Niebo to nie miejsce w przestrzeni kosmicznej tylko „kosmos –tj harmonia twojego Stanu Ducha” –pozytywnej jego „Energii”. Dlatego niemądrze skarżył się pierwszy kosmonauta -Gagarin, że nie zauważył Boga w Kosmosie nie pamiętając ,że sam żródłosłów pojęcia Kosmos z greckiego oznacza tylko „ład i harmonię”- ład twojej duszy , harmonię wewnętrznej pozytywnej Energii . Duch twój to twoja Energia jaką wnosisz w otoczenie i wysysasz z innych lub dajesz innym dobrą „energię”.
Tyle tylko weźmiesz przy śmierci ze sobą jaki pokój czyniłeś na ziemi i ile dobrych i serdecznych chwil i pozytywnej energii wypracował pod niebem gwiazd w takim „domu” duch Twój i serce Twoje– i taki będziesz miał „święty spokój” -reszta nic nie będzie się liczyła- jak Nicość.

Dzień XVI

Ale co to jest „święty spokój” i jak się ma do „pokoju” – oba pojęcia wydają się bliskoznaczne ,ale zawodowy filozof musi rozdzielić różnice. Zrobię tu wpierw aluzję do pojmowania przez ludzi „świątecznego odpoczynku” i co robią z wolnym czasem.
Powiedz mi co robisz w wolnym czasie- a powiem ci kim jesteś.
Czas życiowy w kulturze Zachodniej jest liniowy ,a nie cykliczny jak na Wschodzie i nie da się go cofnąć , ani powtórzyć – można go tylko zmarnować lub dobrze wykorzystać. W języku rosyjskim jest bardzo ciekawe nazwanie niedzieli jako dnia wolnego od pracy jako „Bockpecenie”- „Zmartwychwstanie” sięgające daleko kultury chrześcijańskiego prawosławia- słowo nie wytępione i niezastąpione nawet za ateistycznych komunistów. W kulturze prawosławia znaczyło ono powstanie z codziennej martwoty duchowej i grzechów do pełni życia w pokoju ducha- i jest coś bardzo trafnego w tym nazwaniu niedzieli.
Odpoczynek niedzielny czy odpoczynek świąteczny miał być od- „poczęciem” się „na nowo”- odrodzeniem się do najistotniejszych wartości życiowych gubionych gdzieś po drodze w chaosie codziennego zabiegania za pracą i chlebem.

Od takiego słowa od-„poczęcie” pochodzi też pojęcie „odpoczynku” ,tak jak od tego co w życiu najświętsze (–co Sacrum) pochodzi pojęcie „świętego spokoju” ,a od pojęcia „pokoju ducha” pochodzi słowo „spokój” jaki czynisz wolnością wyboru wartości lub antywartości jakimi się kierujesz w życiu- taki masz też „spokój ducha”. Ale nie samym chlebem człowiek żyje (czytaj: nie samą pracą aby zarobić na chleb ) ani nie dla jedzenia człowiek żyje .
Więc po jaką cholerę żyjesz?

Kończąc dygresję filozofa muszę zwrócić uwagę jeszcze ,że w neoplatońskiej bądź co bądź kulturze prawosławia wolność wyboru wartości jest typu „pokerzysty” ,podczas gdy w protestantyzmie wolność wyboru jest typu „szachisty”- z każdym wyborem ograniczają ci się i wykluczają inne niewybrane możliwości i drogi życiowe aż do ostatecznego ruchu na szachownicy życia- „Szach Mata”. Natomiast wolność pokerzysty nigdy nie wie jaką kartę da Ci Los i jakimi kartami gra On z Tobą i co trzyma w zanadrzu i pokerzysta musi robić dobrą minę nawet do złej gry i być przekonany ,że władczy Los-Pantokrator nie blefuje i że jako władca ma rację i lepsze karty. Dlatego ludzie prawosławia byli zawsze bardziej wiernopoddańczy i pogodzeni i nieskorzy do walki z władzą i pojmowanie wolności przychodziło do nich jak „gość z Zachodu” -i jak obcemu gościowi trudno się jej zadomowić.
W neoplatońskim chrześcijaństwie rozdźwięk między niebem a ziemskim „łez padołem” jest większy -jak przystało na neoidealizm , natomiast w arystotelesowskim chrześcijaństwie ( katolicki neotomizm) panuje większy realizm i niebo jest w zasięgu ręki i masz go takim jaki tworzysz „pokój” wokół siebie. W chrześcijańskim protestantyzmie dominuje predestynacja -rodzisz się już „z góry” skazany przez Boga do zbawienia lub potępienia ,bo Bóg nie byłby wszechmogący gdyby nie znał tego „z góry” . Bo cóż byłby to za Bóg , który będąc wszechmogący nie byłby też wszechwiedzący. Pesymizm ten, tragedię wyborów i niesprawiedliwych losów ludzkich uwypuklił protestancki egzystencjalizm Kiergeegarda-ulubionego filozofa słynnego twórcy bajek dla dzieci H. Christiana Andersena, sukces bajek którego ( jak choćby „Dziewczynka z zapałkami” czy „Kopciuszek”) wynikał właśnie z tej tragicznej filozofii niezasłużonych losów.
W protestantyźmie ten wątek „wolności” lub predestynacji podejmowany był od czasów Lutra, Kalwina ,Kiergeegarda aż po Hegla, który „wyzwolił wolność” w filozofii „Ducha Czasów”.
Aksjologia filozoficzna powstała później i fenomenologicznie przezwycięża te dawne podziały historyczne w chrześcijaństwie we wspólnej dla wszystkich chrześcijan filozofii wartości ogólnoludzkich , których rdzeniem jest te same 10 przykazań boskich dla wszystkich odmian chrześcijaństwa i filozofia „wspólnych wartości” przezwycięża dawne podziały w Ekumeniźmie.
Kończę ten wątek „izraelską” dygresją pojęcia „wolności” –modlitwą Żyda w bydlęcym wagonie w transporcie na śmierć do Auschwitz – na widok uciekających z transportu towarzyszy niedoli wołał–„Boże ,dobrze że nie jestem jak oni- czemu oni są tak nieposłuszni Twojej Woli i uciekają przed Przeznaczeniem”?
Gdy Żyd przyjechał na miejsce kaźni zmienił modlitwę -„Boże czemu nieposłuszni ci ludzie mają więcej racji ?- robią co chcą” ! I druga paradoksalna historia z Auschwitz-jak Żydzi przed śmiercią wytoczyli „proces sądowy Bogu” za opuszczenie , tragiczny los i śmierć. Ku zdumieniu strażników więziennych Żydzi powołali w obozie koncentracyjnym sąd , adwokatów i prokuratorów i Żydzi wydali wyrok- „Bóg , który nie interesuje się ich losem jest winny śmierci i powinien iść na śmierć wraz z nimi –chyba że nie istnieje” . Po wydaniu wieczorem skazującego na śmierć Boga Wyroku ci sami Żydzi spokojnie rozeszli się do swoich więziennych baraków i rozpoczęli zwykłą wieczorną modlitwę przed spaniem.

Dzień XVII

W kontekście analizy filozoficznej pojęć „pokoju” pojawia się tak zatem też wartość „wolności” , o którą tak wielu w historii ludzkości i wojen walczyło , aby uzyskać jakąś „wolność i pokój” i „sprawiedliwość i równość”- pojęcia wydawałoby się bliskoznaczne -ale nierówne dla zawodowego filozofa czy socjologa.
Ale tak jak analizowaliśmy wyżej wartość pojęcia „pokoju” tak i tu zadajmy pytanie filozofa i socjologa -o jaką „wolność” ludzie zabijali się w historii – wolność „od czego” i „do czego” ?
Czyżby chodziło „wolności” o ucieczkę od innych powiązanych ze sobą wartości duchowych – np. od prawdy czy dobra sprawiedliwości , równości ? To byłaby raczej ucieczka jak od żony „Wolności” do kochanki „Anarchii” .
Bo pojęcia Wolności nie da się oderwać z punktu widzenia filozofii od pozostałych wartości i „wyzwolić wolność” od wszystkiego, gdyż inaczej staje się ona parodią samej siebie i groteską na błyszczących lufach wojskowych „sił pokojowych” . To nie wojsko i generały , ani żadne „psy wojny” są od recytowania definicji „wolności i pokoju” - choć wojna i pokój wydają się mieć z wojskiem i „wojownikami o wolność i żołnierzami ” wiele wspólnego.
Zawodowy Filozof czy Socjolog nie może nie zadać pytania –kto to jest w ogóle „dobry żołnierz” ? I czy żołnierze ( lub policjanci czy różni „strażnicy” np. straż graniczna ) mogą w ogóle „być dobrzy”? –jak szkoleni są głównie do kopania, bicia i zabijania ludzi karabinami i nożami na szkoleniach i takie grutalne działania i głupota wpisana jest w ich głupi zawód.
Przecież dla każdego generała „dobry żołnierz” to nie ten co się zastanawia ,analizuje i poddaje w wątpliwość rozkazy dowódców szczelania do przeciwników –tylko ten jest „dobrym żołnierzem” co jest bardziej posłuszny, okrutny i wyzabijał więcej przeciwników –a nie ten, który lituje się , ma dylematy moralne i ocala wrogów !
Tak zatem dla filozofa czy socjologa pojęcia „dobra” podobnie jak „wolności” czy „pokoju” wcale nie muszą chodzić w parze –a wręcz bywają sobie skłócone i przeciwstawne . Celem „walki” o wartość bliżej nieokreslonej „wolności” jest wyzabijanie innych ludzi –przeciwników, co też mają jakieś swoje racje do życia i uzyskanie jakiegoś bliżej nieokreślonego „zwycięstwa” w bliżej nieokreślonym celu-celu uzyskania jakich wartości , które nie byłyby wspólne dla przeciwników? Przecież przeciwnicy też chcą „wolności i spokoju”. Paradoksem historii królestw i wojen jest iż w zasadzie wolność nie istnieje bez pojęcia opozycyjnego-pojęcia „pokoju” o jaki „się walczy” -zabijając innych ludzi i ich inne marzenia o podobnej przecież „wolności i spokoju”. Historia świata uczona bezkrytycznie przez panie dzieci w szkole to głównie historia wojen, okrucieństw, historia zła i głupoty ludzkiej i krzywd jednych ludzi nad drugimi. Taką też była historia zachwalana mi w w szkole przez bezkrytyczną „panią nauczycielkę” zachęcającą jeszcze do czytania obowiązkowej lektury głupoty najazdów Polaków na Ukraińców w „Ogniem i mieczem”- niewiele różniącą się lekturę od „Psów wojny”-jakich i dziś „psów wojny” nie brakuje. Polityka tak jak i historia to jedna wielka „brudna sprawa” -i nigdy w życiu nie da się dotykając polityki „nie pobrudzić” i tak aby pogodzić wszystkich ludzi na świecie i różne sprzeczne lobby i sprzeczne interesy wzajemnie ze sobą w „wielkim pokoju i szczęśliwości wszystkich ludzi ze wszystkimi”-jak oszukiwali różni rewolucjoniści, komuniści ,socjaliści i świadkowie Jehowi- co chwila przepowiadając koniec świata i nadejście „Sprawiedliwości i Pokoju” . Podobną bezmyślną myśl o „pokoju na świecie wszystkich ze wszystkimi” składają tylko bezmyślne modelki na „Pokazie Miss Świata” i „Brush Wszechmogący” w modlitwie do Boga zapewnieniający wszystkim równych wygranych w Toto-Lotka z tych samych wpłaconych kuponów do podziału.
Tymczasem świat nigdy w życiu nie był „sprawiedliwy, ani równy, ani dobry”- dla nikogo i nigdy w życiu i tak też nie będzie w przyszłości- i wybij to sobie z głowy szanowny Czytelniku (–albo ja ci wybiję zęby -jak ci się ta prawda niepodoba) !

Ale dla filozofa czy socjologa- „wolność” nie może tak jak i „pokój” istnieć bez fundamentu i sklepienia zbudowanych z innych wartości duchowych , bo pokój nie składa się tylko z cegieł ,ale jak każde pomieszczenia -i z fundamentu i zadaszenia Chodzi o to , aby nie leciały ci na łeb i na szyję grad ludzkiej głupoty i gówna przelatujących górą na niebie „gołąbków pokoju”. Tak jak i dom cały buduje się „na skale , a nie na piachu” aby nie upadł - jak ruszą wichry historii i przeciągi dziejowe i nie runął w proch - tak i „wolność” zbudowana jest na jakichś fundamentach lub na piachach relatywizmu.
Byli tacy w historii co kierowali się makkiaweliczną zasadą „cel uświęca środki” – wyżynając w pień przeciwników stojących im na drodze do bliżej nieokreślonego „Dobra”-łącznie ze „starcami , kobietami i ssącymi”- i to nie tylko od czasów biblijnego Jozuego czy Salomona-przy okazji sami się „zbydlęcając”. Bo wolność wyzwolona ze wszystkiego jest jak bez rozumu- „ślepa i głucha” i jest „ludzkim zezwierzęceniem”.
Niektórzy błędni rycerze walki „o wolność” wylewali „dzieci z kąpielą” doprowadzając do parodii wolność jaką jest skrajność w „swawoli” –tylko „swej” woli lub pozbytej rozumu walce Don Kiszotów z wiatrakami i pozbyci wszelkich zahamowań oderwali pojęcie wolności od wszelkich innych wartości duchowych -stając wobec „nagiej prawdy” -że wiatry historii zataczają koło od lat po tych samych osiach i kręgach wartości - jak wiatraki Don Kiszona z którymi walczył obracają się tylko w koło.
Jednym z analityków wartości „wolności” był niemiecki filozof Hegel i przywołał stary spór teologiczny „woluntaryzmu” Lutra z Kościołem w kontekście „predestynacji” - Czy człowiek jest do końca wolny ,czy realizuje drogi życiowe narzucone mu „z góry”przez Boga , który „z góry” zna Twój los ? Bo co byłby to za Bóg , który będąc „wszechmogący” nie byłby równocześnie „wszechwiedzący” ? Jedno z drugim się wyklucza.
Hegel przezwycięża pytanie Lutra o Los ludzki zwracając uwagę na fenomen rozwijania się subiektywizmu ludzkiego w obiektywnego „Ducha Czasów” – w historiozofii rozwoju „ducha czasów” różnych kultur -czyli „ducha wartości kulturowych” danej epoki ( a rdzeniem każdej kultury są właśnie centralne wartości -wg współczesnej socjologii ). Określone wydarzenia w historii –rewolucje, wojny i konflikty nie brały się „z próżni” ani z nikąd -tylko z dialektyki przeciwieństw określonych wartości i antywartości lub nierealizowanych wartości zapomnianych-tworzących antytezy do głoszonych a niespełniających się przez aktualnie rządzących tez . Walka przeciwstawnych wartości rodzi nowe syntezy , które wkrótce w historii stają się nowymi antytezami. Oczywiście w czasach Hegla nie była jeszcze rozwinięta taka fenomenalna aksjologia jak obecnie-ale „Duch czasów” to dzisiaj jest właśnie Duch takich a nie innych „aktualnie modnych wartości”. Dla Hegla to nie tyle Bóg (czy ślepy Los jak u pariasów w Hinduizmie) narzuca ci taką a nie inną drogę życiową , ale to ty sam na skrzyżowaniu różnych dróg życiowych wybierasz taką drogę „wartości życiowych” po jakiej kroczysz.
Dla Hegla wolność tak naprawdę jest wartością „negatywną” !
Jest „negatywnością” w takim znaczeniu , że wybierając jedne wartości i taką a nie inną „drogę życiową” na skrzyżowaniu „dróg życiowych” musisz zanegować i odrzucić inne. Bo wolny wybór jest jednocześnie wyborem i odrzuceniem-zanegowaniem innych możliwości i niewybranych dróg i wartości . Ten dramat wyboru i odrzucenia jednocześnie rozwijany był później w filozofii dramatu jako konflikt równorzędnych wartości wysokiego szczebla, z których któraś przegrywa z inną wartością wysokiego rzędu- i to jest istotą tragedii w dramacie -tragedii , tragifarsie , tragikomiźmie (– o czym później ).
Również filozofia egzystencjalizmu rozwinęła analizę pojęcia wolności i wyboru ( woluntaryzmu)-w wybieraniu z niebytu i chaosu codzienności siebie- „jestem tym co wybieram codziennie i czym się kieruję w życiu” i nie jesteś tym co odrzuciłeś- jak powie ulubiony filozof E.Hemingweia- J.P.Sartr.
Paradoksem historii USA -ta niemiecka filozofia wolności „negatywnej” Hegla znalazła najlepszy oddźwięk w protestanckiej Ameryce i kowbojów z Teksasu ( najczęściej Germanów-emigrantów)- tego „światowego żandarma demokracji na siłę” i w amerykańskiej kulturze masowej i w filmach , w których różni „Supermenii” –Szwarcenegery ( niemiecki Austriak) i Rambo wycierają sobie gębę pojęciem nieokreślonej „wolności” –jak rękawem po wypiciu whisky i po odejszczaniu się pod murem z rozstrzelanymi przeciwnikami „demokracji na siłę” ( wojny koreańsko-wietnamskie czy arabski Bliski Wschód).



Dzień XVIII
Analizując dalej co warta jest wartość „wolności”- to pytanie o nią skrajnie postawił F. Dostojewski w „Braciach Karamazow”- „ jeśli Bóg umarł to wszystko jest dozwolone” i odpowiedź tę doprowadził do skrajności wspomniany już filozof głoszący „śmierć Boga” F. Nietsche, który przemyślał to „do dna”- doszedł do pojęcia Nicości i zwariował -umierając na starość w „Domu Wariatów”. Bo Nicość ma coś z piekła samobójcy – jak Szatan z samozagłady i Chaosu uczynił zasadę Entropii -do której wciąga świat jak w „czarną dziurę”.
Personifikacją negatywizmu Wolności w dramaturgii był Mefistofeles z „Fausta” Goethego, który jako Szatan przedstawiał się jako ten, który ciągle mówił „Nie” -doprowadzając wszystko do ciągłej Anarchii i Absurdu i obracając wszystko w Nicość. Anarchia , Absurd i Nicość to tragiczne siostry i bracia Szatana ujawniające się zwłaszcza w czasie dramatu każdej wojny- i to nie tylko tej światowej -ale i tej cichej-„domowej” . Jak mówi stare ludowe przysłowie „Zgoda buduje , niezgoda rujnuje”.
Próbę zbudowania ateistycznego humanizmu na takiej poheglowskiej „wolności” jako negatywności podjął się jeszcze egzystencjalista J.P.Sartr . Hegel jako protestant nie był ateistą –ale dalekosiężnym skutkiem jego filozofii było powolne odchodzenie protestantyzmu od Boga w kierunku Humanizmu i Heideggera .Ale też skutkiem była „lewica Heglowska”-ateiści Marks, Engels ale i ateistyczny humanizm Sartra. Wszyscy ci próbowali bez skutku uszczęśliwać „na siłę” ludzi i budować świeckie Humanizmy bez Boga.
Pominę tu oczywiste ludobójstwo wynikłe z takiego Markizmu-Leninizmu i MaoTse-Tunga i Pol Pota, którzy doprowadzili do Absurdu i antytezy pojęcia Moralności –co Amoralność ich najbardziej pokonała przed „uszczęśliwianym” tak społeczeństwem.
Świat egzystencjalizmu bez Boga Sartra był też smutny i pełen skutków odrzuconych wyborów wartości niewybranych niż tych wybranych z „morza różnorodności” -co doprowadzało go do „smutku tropików” (i alkoholizmu) i filozofia takiego ateistycznego humanizmu marnie skończyła i brak mu poważnych naśladowców). Ale mnie zdziwiło kiedy byłem swego czasu nauczycielem w pewnym renomowanym liceum -czemu maturzystki pisały mi w wypracowaniach pochwalne peany na temat ateistycznej filozofii Sartra na podstawie „Dżumy” A.Camus’a -i to w chrześcijańskiej szkole średniej ?
To nie „wolność, równość i sprawiedliwość” o którą zabijało się tak wielu żołnierzy i bojowników „wolności” w historii są najwyższymi wartościami duchowymi i nie na tym kończy się świat wartości w „obiektywizmie aksjologicznym”. Jedynie bezmyślne zachwalanie pod zapotrzebowanie państwa na „bohaterów” na państwowej maturze miałoby usprawiedliwić te bezmyślne peany maturzystek.

Wolność , która nie była ciągłym mówieniem „Nie” tylko pozytywnym wyborem na „Tak” porządku świata wartości pojawiła się już w koncepcji intuicjonistycznej filozofii Bergsona, gdzie ostateczną intencją intuicji ludzkiego sumienia jest „dopełnianie porządku”. Twój ład wewnętrzny odbija się intuicyjnie człowieku w porządku ( lub nieporządku ) zewnętrznym jakim się na co dzień otaczasz, jaki budujesz w domu, pracy ,a nawet w wystroju wnętrza twego mieszkania, które świadczy o porządku twojego „Ja” . Intuicja jest nie tyle „szóstym zmysłem” co raczej zewnętrznym ujawnieniem wewnętrznego porządku –lub nieporządku duchowego -czyli porządku moralnego wewnętrznej hierarhii wartości , którą się kierujesz.

Twoje psycho-logiczne wewnętrzne „Ja” (= Jaźń) jest logiką twojej duszy i odbiciem dowodu jej istnienia w otoczeniu i to twoje „ja” osobno odróżnia cię od innych osób= jesteś osobną Osobą . Każde wewnętrzne duchowe „Ja” jest osobne i jest więc osobną osobą - nawet u bliźniaków o podobnej twarzy. Duch zatem twój jest istotą twojej osobnej osoby czyli twojej osobliwej Osobowości. Logiczne więc wyjaśnia się też pozorny paradoks ,że i Duch Boży jest jednocześnie „Osobą” i „Duchem” i tak jak i Ty ma swoje Ja- co tak trudno niektórym przychodzi zrozumieć.



Dzień XIX
Idąc dalej tym tropem filozofia Zachodu XX w. doszła do personalizmu – filozofii osoby i dialogu –wewnętrznego i tego zewnętrznego dialogu ze światem „duchowych wartości”.
W filozofii „osoby”-personaliźmie filozoficznym osoba jest „personą” od słowa „per-se”= „poprzez się”, poprzez którą następuje przepływ wyborów wartości ze świata idei do rzeczywistości. Jest się „personą” poprzez innych ,którzy na nas wpływają, a my wpływamy swoimi wyborami na nich. Oddziaływujemy tak naprawdę na nich „duchem” wybranych wartości . Inni wołają do nas swoim światem wartości i domagają się od-powiedzi tak jak przystało na wołanie. Ty jesteś od-powiedzialny na to wołanie lub nie-od-powiedzialny. Stykając się codziennie z drugimi ludżmi – często tymi samymi w domu rodzinnym, pracy , szkole nie jesteś w stanie przejść koło nich obojętnie jakby byli z kamienia lub jakimiś posągami.
Ta niemożność przejścia obojętnie wobec drugiego jest dowodem twojej od-powiedzialności na nieme wołanie i wartość tego drugiego człowieka , który cię też zauważył zanim zdążył jeszcze wypowiedzieć słowa powitania.
Żywisz do niego już na wstępie jakieś uczucia i ta druga osoba od-powiada ci po-witaniem.
Ta druga osoba =persona też nie jest w stanie przejść obojętnie wobec ciebie „żywiąc” do ciebie słowa po-witania ( pojęcie po-witania pochodzi od łać. słowa vita= „życie” tak jak witaminy ,ale i od słowa „żywić”)- słowa powitania coś „warte” dla ciebie lub być może mało „warte”-czyli coś „wartościowego” lub nie .
Jakie „żywisz wartości” do mnie i jaką ważną „wartość” masz mi dzisiaj do zaproponowania „witając”się ze mną?

Ciekawe zagadnienia związane z filozofią wartości rozwinęła filozofia dialogu i dramatu analizując konflikty niewspółmiernych ze sobą wartości oraz konflikty wartości równorzędnych wysokiego rzędu.
To , że świat wartości dzieje się cały czas wokół nas i woła do nas na scenie świata, którego sami jesteśmy aktorami, wyraża samo pojęcie „dramatu” . Wołanie świata wartości domaga się dialogu -jak każde wołanie domaga się odpowiedzi =od-powiedzialności od nas, a jak każda odpowiedź- jest formą dialogu . Takim dialogiem ze światem wartości jest również wewnętrzna modlitwa. Aby modlitwa nie była monologiem tylko dialogiem wymaga drugiej strony za partnera- odpowiada na wołanie ze strony boskich wartości duchowych i ich wzajemnego porządku i hierarchii.
Ale co się dzieje ?
Po grecku właśnie słowo „drama” oznacza „coś dziać się”. Na pojęcie dramatu składa się ,jak już wiesz być może ze szkoły przeciwieństwa -zarówno tragedia jak i komedia i jej formy pośrednie między tymi przeciwieństwami jak tragifarsa, komediodramat, ironia , sarkazm itd. I to „się dzieje” cały czas na co dzień.

Przy okazji historiozofii Hegla i zauważenia przez niego uzupełniania się wzajemnie przeciwieństw poglądów epok i wydarzeń historycznych jako właśnie dopełniania się przeciwieństw- jako konsekwencji „przeginania pały w jedną stronę”-kolejna epoka czy poglądy czy wydarzenia historyczne i wojny były konsekwencjami właśnie jednostronnego przeginania w skrajność jakichś wartości przy pomijaniu innych . I tak reakcją na idealistyczne Średniowiecze był epiryczny Renesans i polowanie na nieracjonalne Czarownice, a reakcją na skrajny racjonalizm Oświecania był romantyczny Romantyzm i moda na Wróżki ,na co znowu nastąpił naukowy Pozytywizm, któremu przeciwstawił się udziwniony Modernizm- na co znowu powstała kontrreakcja Neopozytywistów i Filozofii Analitycznej –itd. Historia była również świadkiem tworzenia uniwersalnych syntez dziejowych poglądów. Historiozofia i komparatystyka teozoficzna –od czasów poheglowskiego poszukiwania podobieństw dziejowych wykazuje podobieństwa Archetypów psychologicznych poglądów religijnych nawet myślicieli tak wydawałoby się odległych –jak Muzułman , Judaizmu i Chrześcijaństwa. We wszystkich tych religiach monoteistycznych wystąpiły na przestrzeni wieków podobne problemy z definiowaniem jednego Boga- od skrajnie racjonalnych „dowodów Jego istnienia”, poprzez zwalczające się poglądy pośrednie –do odmawiających racjonalności intuicyjnych mistyków dochodzących do podobnych poglądów na naturę Boga –niezależnie od wyznawanej religii. I tak dla przykładu przeżycia chrześcijańskich mistyków w róznych czasach historycznych były podobne do muzułmańskich mistyków-„fajlasufich” ,dla których zatopienie się w medytacji świata-jak u Al- Haladża było stawaniem się „Uchem Boga, które słyszy, Okiem które wszystko widzi, Ręką Boga co wszystko chwyta i stąpanie po świecie było Stąpą Boga”. Arab Ibn Sina twierdził wprost że wybitni starożytni myśliciele greccy doszli do podobnych poglądów, że nie istnieją głupkowate bożki Homera i Rzymu ( Zeusy, Marsy, Wenus)- tylko Jena Wielka Siła-Energia Jednego Boga, który objawia się w świecie i prawdy o nim można znaleźć w każdej wielkiej religii świata. Następny Muzułmanin-Suhrawardii opisywał Boga w kategoriach Światłości Świata –tak jak chrześcijańscy neoplatonicy. Wyciągał on logiczne wnioski z teorii emanacji Logosu Świata- w postaci różnych poziomów duchów i dusz we wszechświecie i tak Archanioł Gabriel był na podobnym poziomie ducha co Archetyp Ducha Św. u chrześcijan. Te Archetypy kulturowe w sensie psychologicznym były podobne do siebie- wg Teorii Archetypów Zbiorowej Świadomości Junga- porównywane później w religiach przez M. Eliadego.
Dla Muzułmanina Al-Arabiego Archetyp typu Piekło-Niebo nie jest abstrakcyjny ani odległy- tylko w pełni możliwy tu na ziemii przez czyny ludzi. Wg poglądów tegoż znanego od średniowiecza Muzułmanina miłość Boga jest jak miłość do pięknej dziewczyny- „jeśli kochasz naprawdę jakąś istotę ze względu na jej piękno- to nie kochasz nikogo innego tylko właśnie Boga, który tak się właśnie tobie objawia”. Tak zatem Arab ten twierdził podobnie jak chrześcijański Dante Aligherii o pięknej Beatricze w „Boskiej Komedii”. Dla katolickiego Włocha Dantego inspiracją do napisania „Boskiej komedii” były muzułmańskie opisy wędrówki po piekle i niebie Muhammada i poglądy Al-Arabiego , że ludzie tęsknią za Pięknem i Dobrem –jak za Bogiem.
Brak pięknej kobiety w życiu -podobnie jak brak w ogóle Piękna i Dobra w życiu jest przyczyną smutku i tęsknoty i nieprzypadkowo arabski rzeczownik –Allah ( Bóg) wywodzi się od przedrostka WLH-„tęsknić, być smutnym”. Tak zatem Allah znaczył wczesniej to samo co „ tęsknota, smutek”. Al-Arabii wśród Muzułman dowodził podobnie jak neoplatonicy w Europie , że logiczną Emanacją miłości Boga są ludzie- jako „logosy”-słowa wyrażające Boga wobec samego siebie. W człowieku Bóg sam się określa i nazywa imieniem (- jak epifanie-emanacje własnej L.ogiki) i Bóg wzdycha w każdym człowieku aby go rozpoznać i objawia się w każdym człowieku i tęskni do połączenia się . Tańczący szalony taniec muzułmańscy derwisze , podobnie jak żydowscy Chasydzi lub chrześcijańscy mistycy – wszyscy oni wprawiali się w trans aby osiągnąć stan takiego zawrotu głowy jak współcześni narkomanii i aby doznać stanu „ekstazy” –zjednoczenia z Bogiem i światem. Z punktu widzenia wspólczesnej psychologii –stany tych wszystkich odmiennych kulturowo ludzi były identyczne i mieli podobne wizje- podobne archetypy- jakby nazwał to K. Jung. Doznania mistyków- niezależnie czy Muzułmańskich czy żydowskich czy chrześcijańskich były podobne w znaczeniu Archetypicznym i pozapojęciowym- intuicyjnym oglądzie świata i docieraniu do istoty Istnienia.
Posługiwanie się Rozumem i słowami w odniesieniu do Archetypu Boga było dla tych różnych mistyków tak samo nietrafne jak wyjadanie zupy widelcem lub sitem- „sitem pojęciowym” ograniczającym bogactwo „zupy rzeczywistości”.
Napisałem powyższą analizę zjawiska mistycyzmu religijnego jako komparatystyczny przekład podobieństw – a nie różnic w kulturowych Archetypach pojmowania Boga w wydawałoby się różnych –a jakże podobnych religiach monoteistycznych.

Wracamy do tematu analizy róznicy pojęć dramatu, tragedii i komedii – jak przystało na rasowego filozofa i socjologa szukamy ich podobieństw wartościujących i różnic.
To ostatecznie filozofia , a nie „Pani od polskiego z Podstawówki ”zajmuje się definiowaniem , iż z komedią mamy do czynienia ,gdy wartości niskiego rzędu udają i zastępują wartości wyższego rzędu ,ale je nie niszczą- tylko się podszywają i w końcu ulegają „demaskacji”. Maska opada i ukazuje się „naga Prawda” . I tak śmieszne jest jak prosta wieśniarka ze wsi zabitej dechami przebiera się i udaje wielką Damę Dworu w dawnych plebejskich jarmarcznych spektaklach typu „Kopciuszek”, czy jak niewykształcony cham i prostak- Dyzma robi karierę w Ministerstwie z „Kariery Nikodema Dyzmy” ,aż do odkrycia jego blefu i upadku kariery. Maska jest zasłoną prawdy i jak każda zasłona jest jakimś fałszerstwem. Kłamstwo odsłonięte na końcu zawsze okazuje się śmieszne i musi pochylić się w pokłonie Prawdzie. Prawda już od czasów Platona definiowana była raczej jako Niezasłonięcie –Nieskrytość niż zgodność z czymś .
Kłamstwo więc dlatego że ostatecznie okazuje się śmieszne jest komiczne i ma „krótkie nogi” i jak każdy karzeł nadaje się na parodię- odmianę komizmu.
Dla mnie farsą jest również składanie sobie co roku tych samych stereotypów życzeń na Święta tylko „Wesołych świąt” lub „Wesołego Jajka i Alleluja” –co świadczy o płytkiej więzi w ubóstwie życzeniowym gdy taki bogaty w różne wartości jest świat.

Przeanalizujmy dla przykładu jak zawodowy filozof „dramaturgię komizmu”:
Należy odróżnić autentyczną radość w uśmiechu twarzy od postawy sztucznie uśmiechniętych maszkar , klauna lub biernego pajaca. Klaun jest aktywny -ma sztucznie dorysowany uśmiech fałszywego idioty- którego z Ciebie chce zrobić i manipuluje innymi. Pajac natomiast jest bierny, poddany manipulacji z zewnątrz -jak drewniana lala z niezmiennie namalowaną miną. Klaun może kształtować swój sztuczny uśmiech dla ciebie- chyba że nie jesteś tylko życiowym pajacem i sam bywasz też klaunem.

Ale na scenie życia na skali kontinuum pomiędzy aktywnym Klaunem a biernym Pajacem bywają jeszcze postacie pośrednie dramatu -Palanty, Dupki i Idioci - i „poznasz głupiego po śmiechu jego”.
Palant tylko odbija wszystko od siebie kierując uwagę i uśmiech na wszystkich innych –tylko nie na siebie.
Dupek przeciwnie do Palanta daję sobie nakopać w dupę, „zrobić się w konia” i obrywa w dupę od innych.
A idiota jest „postępowy” - wierzy w tani optymizm otrzymywany od innych „ byle do przodu” i sam rzuca innym równie tani optymizm „jakoś to będzie” i życzy innym tylko „zdrowia” na imieninach popijając to „zdrówko” kolejną flaszką wódki -aż go skręci i aż wyżyga za rogiem te swoje nieprzemyślane i niezdrowe życzenia pijaka po Twoich imeninach .
Pisaliśmy też ,że "maskami są również maszkarony jakie ludzie sami utworzyli sobie z twarzy –te wszystkie paskudne „gęby” z zaciśniętymi zębami i różne zakazane „mordy”, które strach spotkać nocą w ciemnej ulicy- bo niemowlęta nie rodzą się z „paskudną mordą” i sami sobie ludzie tworzą swoje twarzowe „Gęby” !
Na scenie życia te postacie od Klauna po Pajaca są tragikomiczne z naciskiem na przedrostek tego słowa- tragizm ,a prawdziwa radość płynąca z głębi serca nie jest tragikomiczna i jest udziałem niewielu. Wielu zamienia raczej śmiech w rechot czy złośliwą ironię lub bezsilny sarkazm. Ironia i sarkazm jest właśnie oznaką bezradności -zamiast radości
Prawdziwa radość jest z sukcesu uzyskania wartości pozytywnej -bez szkody dla innych, podczas gdy rechot wykrzywia gębę w niesmacznym uśmiechu z wygranej wartości niskiego rzędu lub antywartości.
Radość jak i poczucie humoru nie jest udziałem tych co mają obciążone winami sumienie i wyrządzają krzywdy innym . Na ogół wszyscy znani z historii tyrani i despoci nie mieli normalnego poczucia humoru i brak takiej radości i poczucia humoru jest symptomem zaburzeń ale etyczno-moralnych. Tymczasem wewnętrzna pogoda ducha przekłada się na zewnętrze poczucie humoru i w uśmiechu jednego człowieka do drugiego wyraża się pozytywne do niego nastawienie. W istocie w odpowiedzi na ten uśmiech następuje wymiana wzajemnej informacji drugiego , że podziela z tobą te same pozytywne nastawienie do życia i pozytywne wartości .
Jak ktoś nie jest w stanie odpowiedzieć na twój uśmiech lub rodzaj dowcipu -to nie nadajecie na „tej samej fali” –fali wspólnych ,podobnych wartości.
Kłamstwo jest zawsze jakąś „parodią” Prawdy- ale jej nie pokonuje i zawsze ostatecznie „białe jest białe” a „czarne jest czarne” . Paradoksalnie diabelskie kłamstwo nawet podkreśla wartość Prawdy -podszywając się pod nią. Tak samo jak Zło i Diabeł objawia się w pełni dopiero w kontekście kontrapozycji jaką jest Dobro –jak przeciwieństwo ciemności do światła. Ale do tego potrzeba jeszcze „światła mądrości życiowej” - bo w ciemności „życia w kłamstwie” nie widać dobrze kolorów -jak w każdej ciemności- i w ciągłym napięciu pilnowania różnych przywdziewanych masek wszystkie kolory życia tracą i zlewają się ale w odmiany smutnej „szarości maski życia”. „Groza” twarzy i smutek charakterystyczne dla pojęcia „mordy” wstrętnych ludzi jest właśnie objawem jakichś ich zaburzeń i „szarości życia w półmroku antywartości ” . Niekoniecznie muszą być tacy ludzie kryminalistami, aby tacy lubowali się głównie w oglądaniu kryminałów czy horrorów w telewizji lub naładowanych negatywnymi emocjami programów publicystycznych o wykłócających się innych ludziach „piorących” publicznie własne brudy życiowe w telewizji i ludzie tacy cieszą się z czyjegoś nieszczęścia –nie dostrzegając swego.


Dzień XX

Kontynuując dalej Estetykę filozoficzną w filozofii dramatu -z tragedią jest odwrotnie do komedii , bo z tragedią mamy do czynienia gdy walczą ze sobą i przegrywają wartości najwyższe w konflikcie równorzędnych wartości, z których jedna najwyższa przegrywa i upada w wyborze drugiej najwyższej.
I tak na przykład Piękno przegrywa z Prawdą- jak oto piękna kobieta –agentka Mata Harii ginie rozstrzelana w czasie wojny za ujawnianie jednym prawdy i utajnianie drugim. A Prawda dla jednych jakiemuż „dobru” miała służyć dla drugich, jak miała być wykorzystana do niszczenia ? A ileż to w historii było takich konfliktów i niepotrzebnych śmierci ?
W tym miejscu zrobię aluzję, że prawdziwej tragedii filozofia nie myli z „nieszczęściem”.
Nieszczęście spotyka człowieka ze strony przypadkowych i ślepych sił Natury – powodzie, wulkany, trzęsienia ziemi . A z tragedią mamy do czynienia z „rękami ludzkimi” wykonanym świadomym wyborze wartości lub antywartości.
Nieszczęścia chodzą parami –jak ktoś powiedział - ale dodam że chyba w parze z głupotą i brakiem przezorności.
Szczęście można mieć w kartach, grach losowych i Totolotku i innych igraszkach Losu –tego ślepego i głuchego kuzyna Mamony, córki Bogacza z matką Biedą gdzie margines prawdopodobieństwa nie trafienia „szczęśliwego losu” jest zawsze tak ustawiony ,że jest wielokrotnie większy od możliwości trafienia.
Tymczasem prawdziwe szczęście tak jak i radość życia polega na czymś innym niż hołdowanie ślepemu Losowi i jego kuzynki-Mamony.
W języku potocznym pojęcia te są mylone- jak wszystko zresztą w języku potocznym jest mylone–ale dla zawodowego filozofa pojęcia te muszą być rozróżniane i analizowane.



Odmianą tragedii w filozofii dramatu jest tragifarsa –forma pośrednia na skali continuum pomiędzy komedią a tragedią. W tragifarsie wartość wysokiego rzędu obniża swój lot i upada pod wpływem wyboru wartości niskiego rzędu –i tak na przykład pewien król w czasie ważnej bitwy musiał się najeść i wypić wina wydając ucztę i poszedł spać- przegrywając w efekcie wojnę.
A ileż to takich ważnych bitew przegrałeś w życiu i Ty z prozaicznych powodów lub lenistwa ?

Inną pośrednią formą między tragedią a komedią jest ironia.
Ironia jest gorzką próbą ujawnienia konfliktu nierównych, niewspółmiernych do siebie wartości- ironiczne jest jak politycy niczym obłudni faryzeusze sami nie przestrzegają praw i zakazów, które sami uchwalali i robią co innego niż mówią.
Skrajną odmianą komedii jest natomiast sarkazm, gdzie złośliwie walczą ze sobą same wartości niskiego rzędu gryząc się jak kotłujące się buldogi pod dywanem o marną kość.
W dramacie dziejącej się codziennie rzeczywistości na scenie życia spotyka człowiek różnych aktorów , których wybory takich a nie innych wartości oddziałowują również na ciebie. Ty odziaływujesz na nich , a oni odpowiadają swoimi czynami i wyborami.
Ze wspólnego oddziaływania grupowego wytwarza się „uśredniony” wspólny system „wartości grupy” do jakiej należysz , jaką wybrałeś w życiu. „Z kim przystajesz takim się stajesz”-mówi stare powiedzenie , co w języku filozofii oznacza wytwarzanie się „wspólnego mianownika” wartości grupowych odróżniających jedne grupy ludzkie i kulturowe od drugich.
W zależności od wybranych wartości lub antywartości powstają więc nie tylko kultury ale i kontrkultury , subkultury i semikultury.
Jeśli „się myśli” i „się czuje” ( „da-sein” Heideggera) tylko tak jak chce dana subkultura staje się człowiek konformistą- formalistą bezkrytycznie nie wychylającym się poza „wspólny mianownik” myślenia grupy .
Ale zawsze wybierając określone wartości określa się też siebie samego wobec siebie i wobec innych.
Wybierając wartości (lub antywartości ) wykracza się poza przypadkowy chaos codzienności , która składa się przecież na historię. A historia to ciąg konsekwencji wyborów takich a nie innych wartości z całej sumy a nie suche „daty historyczne”- i taka też jest ostatecznie „filozofia historii” czyli historiozofia .
To codzienność „tu i teraz” decyduje o historii . Niejako „karma” twoich wyborów i uczynków „tu i teraz” buduje Ciebie i Historię . Jak się sam „zbydlęcasz”- to nie dziw się ,że niczym nie różnisz się od zwierząt i tak postrzegają cię też inni . Jak dokonujesz „coś dobrego” -pozytywna energia wróci i pozostanie w świecie.



Dzień XXI
Pławienie się w materialiźmie Mamony jest charakterystyczne dla ludzi płaskich- „jednowymiarowych”.
A świat ma wiele wymiarów i w grę wchodzi nie tylko ruch poziomy ,ale i pionowy –nie tylko fizyczny ale i meta-fizyczny- nie tylko horyzontalny ale i wertykalny-wzwyż.
Społeczeństwa Zachodnie a może jeszcze bardziej amerykańskie określane bywają czasami mianem „społeczeństwa zabawowego”. Nie chodzi tu już nawet o wysokiej chęci zangażowania się w rozmaitego rodzaju konkursach, grach i reality-show telewizyjnych, quizach, festynach czy zabawach i każdy chce mieć swoje „pięć minut życiowe ” w telewizji.
Mas media lansują świat młodych, zdrowych i wiecznie zadowolonych ludzi-„everymanów” robiących „sukcesfull” , z otwartą koparą zębów w uśmiechu, wyczyszczonych giętą szczoteczką ,pachnących nie tylko mydełkiem „Fa” , gdzie wszystko jest O.K. , „ekstra super” albo „cool”. „Keep smeiling” – być zawsze zadowolonym i uśmiechniętym to obecnie nowe „być lub nie być” w kulturze mass- mediów , gdzie lepiej wypada tani optymizm i to żeby było „super” niż pogłębiona refleksja i głosy krytyczne. Okładki czasopism młodzieżowych, kobiecych ale i brukowców- wyglądają jak w amerykańskim micie – „być zawsze zdrowym ,młodym i wyglądać seksi” staje się nakazem chwili . Nawet pod zdjęciem kremu na zmarszczki, odchudzanie lub środków przeczyszczających dla starszej babci widywany jest napis –„ zawsze staram się wyglądać seksi...”
Cechą „społeczeństwa zabawowego” jest istnienie nieodłącznego zabawie elementu rywalizacji, zdobycia nagrody ,bycia na „topie” bez świadomości w tle porażki. Ale nie ma wygranego jeśli nie ma też przegranego. Tak w pracy jak i w zabawie, jak w wyścigu szczurów ,nie ma wytchnienia – rywalizacja i zwalczanie konkurencj jest nieodłączną cechą „społeczeństwa zabawowego”- nawet w chwilach jego wypoczynku. O przegranych nietaktem jest nawet wspominać. Do stawania w szranki konkurencji zaprawiane są już od najmłodszych lat nawet dzieci.

Amerykańskie szkolnictwo zwłaszcza dominuje we wpajaniu rywalizacji .Nawet zabawy i sport w szkole służą zaprawie do przyszłego „wyścigu szczurów” –w ruse’owskiej wizji rozwoju wąskich umiejętności dziecka.
A gry komputerowe, przekraczją czasami najśmielsze wizje wszystkich tyranów świata, maniaków i zabijaków znanych z historii , którymi nawet nie interesują się dokładnie rodzice ( nie wiedząc często jakimi idiotyzmami bawi się ich pociecha). Gry te tresują przyszłych psychopatów i tyranów życia rodzinnego i maniaków społecznych , niedojrzałych w rozwoju emocjonalnym , którym wydaje się, że mają jeszcze „kilka żyć ” do rozpoczęcia -może z innymi partnerami w biznesie czy nowymi żonami , niczym w kolejnym życiu z gry komputerowej, którą można zrestartować gdy coś się nie uda. A tymczasem bagaż życiowy czynów i wypowiedzianych złych słów nie da się już cofnąć ani odrzucić i są zapisane we wdzięcznej lub niewdzięcznej za to pamięci niczym film na płycie DVD jednokrotnego zapisu i będzie ci odtworzony przed oczyma przed śmiercią- jak potwierdzają to osoby w stanie śmierci klinicznej. Wtedy wychodzi sama „Prawda o sobie” przed oczy i to ona oskarża -a nie Bóg cię oskarża w świetlistym tunelu śmierci !

Dzień XXII

„Scena Życia” w filozofii -jak każda scena -składa się nie tylko z przestrzeni- jaką jest odległość człowieka od człowieka ale i z czasu dramatu. Gra na scenie życia toczy się cały czas- ale nie wiele razy w cywilizacji Zachodniej -jak niczym new game w grach komputerowych. Czas sceniczny w różnych cywilizacjach przybierał różną formę- czasu wahadłowego, cyklicznego ,liniowego lub spiralnego ( ten ostatni z połączenia czasu liniowego z cyklicznym). W dawnych prymitywnych kulturach Wschodu-Azji i Pacyfiku wytworzyła się prosta dychotomia- wahadło dwóch sił przeciwieństw -jak „dzień i noc” lub „kobieta i mężczyzna”- czyli „jang- In” i wszystko sprowadzane było do tych prostych przeciwieństw-dychotomii. Ale takie tylko widzenie świata „czarno-białe” było zbyt proste i tylko ludzie archaiczni i prości dzielą tak świat na pół i na „czarny i biały” -nie dostrzegając różnorodności i całego bogactwa barw życia.
Później powstała filozofia czasu cyklicznego- z obserwacji „Matki Natury” gdzie wszystko umierało i odradzało się na nowo w kolejnych porach roku przyrody-po wiośnie i siewach następowało lato i na jesieni zbierało się plony życia i w zimie wszystko umierało by odrodzić się znów na wiosnę- i tak powstała myśl o czasie cyklicznym i reinkarnacji . No z pewnością atomy twojego ciała rozpadną się po śmierci i użyźnią glebę i robaczki - pożywienie dla roślin i zwierząt i potomków . Atomy nawet powietrza którym oddychasz krążą gdzieś wśród innych po świecie- i są takie same jak wyprodukowały je „serca gwiazd”.
Ale tym myśleniem to wszyscy „pochodzimy od gwiazd” w wyniku ewolucji Wielkiego Wybuchu i ekspansji atomów we Wszechświecie i wszystko rozpadnie się z powrotem na atomy i plazmę po wypaleniu się wodoru Słońca w „wybuchu Supernowej” - łącznie z Ziemią , która przestanie istnieć wchłonięta przez Słońce i zmiażdżona w grawitacyjnej czarnej dziurze do wielkości piłki golfowej (o podobnej masie co obecnie) aż do wybuchu Supernowej. I po Ziemi jak stwierdza to Astronomia nie pozostanie NIC i NIKOGO- i nie będzie miejsca gdzie komu nawet „zmartwychwstać” -bo Ziemia nie będzie już istnieć i nie będzie miejsc wspomnień do których można by nawet wrócić – i taka jest Astronomiczna Prawda o przyszłości.
Jest coś nawet więcej przerażającego niż zachęcającego w dawnej wizji zmartwychwstania z renesansowych obrazów Rafaela . Jest przerażająca raczej i niezachęcająca taka wizja -jak mówiła mi kiedyś pewna kobieta -spotkania się 90 letniej córki staruszki z 20 letnią łądniejszą od niej matką, która zmarła przy porodzie i której nie widziała na oczy i nie zna i do tego spotkania po śmierci nieznanego jeszcze brata podległego aborcji przez tą matkę -zanim wyrosły mu ręce i nogi i nie poznaje nikogo i nie nauczył się nawet własnego imienia. Pomijając już medyczny fakt ,że każda zamężna kobieta w ciągu swego płodnego życia i tak naturalnie spędza kilka zapłodnionych a niezagnieżdżonych w sposób naturalny zarodków-wizja spotkania wszystkich nieznanych przodków –tych dobrych i tych złych w tym samym czasie pod wspólnym dachem na Ziemi , która i tak nie będzie istnieć wypalona wybuchającym Słońcem była dla tej chrześcijańskiej kobiety bardziej absurdalna i przerażająca niż zachęcająca . Natura Kosmosu Astronomów jest przerażająca w ustawicznych procesach niszczenia .

Ale taka „Matka Natura” bywa „złą matką” i pożera własne dzieci w walce o byt i przetrwanie- jak w księdze Hioba -Natura przedstawiona jest jako pożerająca nawzajem stworzenia przez siebie.

W kulturze Zachodu powstała filozofia czasu linearnego na scenie życia, które się już nie powtarza.
Życie przebiega jak prosta linia –od narodzin do śmierci i budowano jedynie groby-piramidy aby przedłużyć tą prostą w nieskończoność - w życiu po śmierci. W chrześcijaństwie, które wprowadziło pojęcie „pełni czasów” już tu odbytego „zbawienia” cykl roku liturgicznego powtarza te same prawdy co roku w tych samych świętach o tej samej mniej więcej porze przypominając krąg tych samych wartości w spiralnie powtarzających się co roku zdarzeniach liturgicznych ( połączenie czasu linearnego z cyklicznym ).
Indywidualną miarą czasu pojedynczego człowieka jest tak naprawdę nie ilość dni czy lat od urodzenia tylko ilość ważnych życiowo i przeżytych „szczęśliwych” chwil -do których się człowiek odwołuje. Poczucie nudy życiowej podkreśla upływ czasu i go wydłuża, a ważne wydarzenia w życiu powodują psychologiczny efekt „skrócenia czasu” . A szczęśliwe chwile zatrzymują czas „tu i teraz”. Tylko ludzie którzy cieszą się szczęściem ze sobą „nie liczą czasu” i dla nich jakby „czas się zatrzymał” lub „chcieliby zatrzymać czas i te chwile”– co zdarza się opisywać poetom i odczuć zwłaszcza ludziom młodym i zakochanym gdy są razem.
I jest coś prawdziwego w tej intuicji ludzi zakochanych- prawdziwa synteza wartości w Miłości jest nieograniczona w czasie i przestrzeni –jest ponadaczasowa i wieczna ta Miłość bo nie jest Czasem –tak jak Wartości nie są „Czasami”– jak Synteza pojęcia Bóg Miłości –jak „stałe są Współczynniki Równania Matematyki”-ponad czasem i przestrzenią , które się już nie liczą. Tak jak liczy się niezmiennie 2+2 -niezależnie od czasów w historii świata.
Miłość jest Boska –i odwrotnie mówiąc to samo- Bóg jest syntzą Miłością -a nie „Niebem Kosmosu Astronautów” .
Ja chodząc po ziemi w pielgrzymce życia powiedziałem kiedyś komuś że widziałem już Boga na Ziemi –bo widziałem prawdziwą Miłość. Jak Ty drogi Czytelniku widziałeś kochającą Matkę tulącą dziecko lub kochających się szczęśliwych ludzi- to widziałeś właśnie przechodzącego obok Ciebie Boga - tu właśnie na Ziemi Pacanie- a nie w Kosmosie !- czego Ci też szczerze Czytelniku życzę.

Nieprzypadkowo „liczenie czasu” pojawia się u ludzi jakoś nieszczęśliwych, samotnych singli którym wiecznie brakuje czasu lub zagonionych w poszukiwaniu „kariery i bogactwa” – kariery do nieoznaczonego i przyszłego w czasie i nieokreślonego „bogactwa i szczęścia”. Czas to pieniądz mówią niektórzy–ale tylko tak nienormalnie zagonieni ludzie w pościgu za bogactwem.
Ale za bogactwem czego ?- zada pytanie filozof wartości.
Bogactwa pieniędzy ze studni bez dna bogini Mamony czy bogactwa szczęśliwych chwil i szczęśliwych uczuć innych ludzi ?
Nawiasem mówiąc -najwybitniejsze dzieła Filozofów od czasów Sokratesa i Platona– tak jak i wielu Poetów i Artystów powstawały w chwilach nieszczęść – z braku właśnie szczęśliwych chwil i pozytywnych ludzkich uczuć ( brzydki Sokrates miał straszną żonę –Ksantypę , a wysportowany Platon był singlem spragnionym uczty i miłości).
Czas jest nie tyle miarą mechaniczną na cyferblacie ściennego zegara -ile jednak bardziej miarą psychologiczną ( subiektywnie berkeleyowską) - odmierza się go w życiu ludzkim miarą szczęśliwych chwil i ważnych wydarzeń w życiu i powoli płynie tylko w nudzie „pustego żywota” . Czas tak naprawdę nie istnieje –tylko stałe wartości w życiu lub nieokreślony czas w ich osiąganiu. Osiągnięcie wymarzonych Wartości zatrzymuje czas w miejscu- jak Wieczność jest zatrzymaniem czasu- a właściwie pozaczasowością- jak posiadnięcie Prawdy ,że 2+2 +4 niezależnie od czasu w historii. Chronologia „wydarzeń w czasie” opisująca kalendarium osiągania w czasie „wymarzonych Wartości” tak naprawdę jest nieistotna-istotne jest samo uzyskanie „wymarzonych Wartości w życiu”. Oglądanie chronologii czyichś czy swoich „kronik życiowych”-podobnie jak oglądanie albumu ze zdjęciami rodzinnymi -ma jedynie znaczenie pod kątem pokazania szczęśliwych chwil w życiu.
Pojęcia „kroniki” jak i chronologia pochodzą zresztą od tego samego greckiego słowa „chronos”- czyli czas. Chronos był greckim bogiem Czasu, który wyłonił się z Chaosu i miał porządkować i budować wszystko. Porządek miał być przeciwstawieniem się chaotycznym wydarzeniom w czasie. Nic nie bierze się jednak w życiu przypadkiem- tylko zawsze coś z czegoś wynika -w jakiejś chrologolii. Ale jaki sens mają popisywania się Kronikami rodzinnymi zatrzymujące czas zdjęcia –jeśli nie popisaniem się szczęśliwych chwil ? Przecież nieładne zdjęcia z nieszczęśliwych chwil z nielubianymi ludźmi na ogół nikt nie trzyma i nie popisuje się nimi- tylko udane chwile gromadzi i nie banknoty gromadzi się w pamięci.

Ludzie przede wszystkim gromadzą w pamięci czas –czas chwil szczęśliwych , w których życie miało sens-dla których to chwil „warto było żyć” -jak się mawia.
Na marginesie Filozofii czasu w kulturze przypominają mi się jeszcze ciekawe okoliczności zmiany czasu narodzin Jezusa czyli Naszej Ery Zachodu –przeniesione przez mnichów w IV wieku z 6 stycznia na 24 grudnia .Był to dzień przejścia czasu zimowego z najkrótszym dniem i najdłuższą nocą ( na Pólnocy), który w starożytnym Rzymie świętowany był od dawna jako Saturnalia-jeszcze przed Chrześcijaństwem. Saturnalia były na cześć abstrakcyjnego boga Saturna wesoło świętowane obchodzeniem znajomych i składaniem im podarków –aby darzyło się w Nowym Roku i jeszcze przed chrześcijaństwem nazywało się to „kalendami”. Później ta tradycja została przejęta jako „kolendy” , a święto Saturna zastąpiono w Rzymie narodzinami Jezusa . Bizancjum nie przyjęło zmiany daty urodzenia Jezusa i po dawnemu posługiwano się przesuniętym w czasie „Kalendarzem Juliańskim”-choć obydwie daty – i stara i nowa były fikcyjne i nierzeczywiste –tylko podyktowane znaczeniem kulturowym. Co więcej –średniowieczny mnich który miał obliczyć datę Nowej Ery-urodzenia Jezusa –pomylił się nie tylko o dni i miesiące –ale nawet o kilka lat ! Ale błędu już nikt do dziś nie zmienił- bo trzeba by przedatować wszystkie wydarzenia w historii w podręcznikach szkolnych !

Dzień XXIII

Ale nie tylko czas jest istotny na scenie życia ale i przestrzeń -bo każda scena musi mieć jakąś przestrzeń. Zresztą od czasu Einsteina wiadomo , że czas wiąże się nierozerwalnie z przestrzenią i załamanie czasu w życiu czy zatrzymanie szczęśliwych chwil zmienia i zakrzywia też przestrzeń „życiową” –skracając lub wydłużając tę przestrzeń. Ogólna teoria względności Einsteina sprzed stu lat nawet teraz znalazła potwierdzenie ,że w wymiarze kwantowym znacznie oddalone fotony mogą odziaływać na siebie w tym samym czasie niezależnie od ogromnej przestrzeni i czasu na jej pokonanie je oddzielającej-co jest wyprzedzeniem czasu poza przestrzenią czyli teleportacją . Fizyka kwantowa nawet udowodniła dziś pozaczasowość -z możliwością cofnięcia się w czasie lub wyprzedzenia przewidzenia przyszłości.
W filozofii dramatu na scenie czasu życia istotna jest również przestrzeń dzieląca jednego człowieka od drugiego. Bo na scenie życia drugi człowiek nie jest tylko dekoracją , którą można ukryć lub przesuwać jak taboret.


Przestrzeń życiowa to miejsce na scenie życia czyli Ethos człowieka (z gr. "miejsce")- może wyrażać się postawą „do” lub „od” drugiego człowieka. Od odległości tego „Ethosu” wzięło się też pojęcie Etyki.
W życiu spotyka się nastawienie „do” lub „od” drugiego człowieka-pogodna postawa „do” drugiego człowieka sprzyja ciepłym relacjom i mówi się ,że człowiek taki wnosi „pozytywną energię i ciepły klimat” w otoczeniu ludzi ,którzy się z nim stykają. Pod tymi określeniami filozof rozumie wzbudzanie tej osoby w otoczeniu pozytywnych wartości wyższego rzędu, bo to co ważniejsze w życiu wywołuje właśnie większe emocje , a co byle jakie i mało ważne –nie wywołuje takich emocji.
Negatywne postawy uczuciowe wyrażające się postawą „od” drugiego człowieka, którego nawet nie chce się widzieć, nie chce się nawiedzić –czyli się nie-nawidzi . Postawy negatywne odpychające „od” są nawet bardziej męczące i przez to bardziej psychicznie wyniszczające ponieważ wymagają ciągłego wkładu energii życiowej w uzasadnianie i kontrolowanie siebie dlaczego „nie” i wymyślania coraz bardziej abstrakcyjnych uzasadnień „przeciw” drugiemu. Postawa „od” zaczyna wysysać z takiego człowieka energię życiową na stałe utrzymywanie napięcia wewnętrznego i zewnętrznego „przeciwko” drugiemu i prowadzi nie tylko do zwykłego zmęczenia siebie w nienawiści ale i zapadnięcia się w zasklepieniu w skorupie zaciekłości, która jak każda skorupa jest zaślepieniem – zasłoną na oczach duszy. Nie jest się już w stanie oddzielić sprawiedliwie co jest wadą ,a co zaletą drugiego człowieka. Odpychanie drugiego człowieka ,podobnie jak życie pozbawione miłości prowadzi do pustki wewnętrznej i zasysa do niej wzajemnie nienawidzących się ludzi -jak niczym grawitacja do „czarnej dziury”. Przy czym nienawiść nie jest brakiem uczuć ani neutralną obojętnością -tylko uczuciem o ujemnym, przeciwnym znaku do miłości- jest iście Szatańska -Złem Wcielonym w Życie i dobitnym dowodem Jego istnienia -eufemicznie określanej przez niektórych „Złej Energii” wysysającej siły życiowe.

Jakby nie było Zła na świecie –to logicznie nie byłoby jego przeciwieństwa- Dobra i wszyscy bylibyśmy „amoralni”- neutralnie „niewinni” -jak niczym zwierzęta i nie dałoby się sądzić nikogo w sądach ani moralnie po kościołach. Moralność jest praktyką Etyki , a Etyka jest pochodną Ethosu- odlegości człowieka od człowieka w przestrzeni sceny dramatu życia wobec upływającego „czasu” . A czas ucieka-życie mija- wieczność czeka.

Przestrzeń dzieląca człowieka od człowieka jest też uwarunkowana kulturowo- zależy od kręgu kulturowego do którego się przynależy i od podkuktur tej kultury. Pytanie o przestrzeń kulturową rozpoczyna się od pytania o krąg kulturowy w jakim się obracamy. Zaczynając od kręgu najogólniejszego w jakim żyjemy- od kręgu kultury Zachodnioeuropejskiej i łacińskiej ,sięgającej swymi korzeniami prawa rzymskiego i filozofii greckiej ,przejętej póżniej i rozwijanej w filozofii chrześcijańskiej, a skończywszy na kręgu kultury zawodowej i sąsiedzkiej w jakiej żyjemy i jakimi ludźmi się otaczamy.
Zaczynając więc od tej najogólniejszej kultury łacińskiej Zachodu należy podkreślić , że Polska wielokrotnie dawała świadectwo w historii dowody przynależności do Zachodu, a nie Wschodu Europy ( tu tkwi kulturowa przyczyna niechęci Słowian Zachodu do Rusów Wschodu) . Wschód bywał rozdarty pomiędzy idealizmem neoplatońskim Bizancjum a okrutnym duchem Azji , o czym wspominałem przy okazji rozważania pojęcia czasu w kulturze.

Dziś mało kto wie, a w laickiej szkole państwowej też nie powie pani dzieciom szkolnym ( bo często sama nie wie) co legło u podstaw Karty Praw Człowieka ONZ i kto był jej głównym twórcą i kodyfikatorem. A był nim czołowy chrześcijański filozof i odnowiciel nowoczesnej myśli neoscholastycznej -Jean Maritain . Sama koncepcja tej Karty Praw jest na wskroś przesiąknięta wartościami wyjętymi wprost z filozofii chrześcijańskiej- i to tak bardzo ,że za Chiny Ludowe i Nieludowe niektóre kraje azjatyckie do dziś dnia nie rozumieją , dlaczego Zachód oskarża ich ustawicznie o łamanie jakichś „praw człowieka” . Bo przecież oni ich nie wymyślili, ani ich kultura i koncepcja posiadania jakichś praw indywidualnych przez człowieka jest im cywilizacyjnie obca. A nawet więcej- jest sprzeczna z systemem kulturowym Dalekiej i Bliskiej Azji czy Afryki. Nie wywodzi się ona z buddyzmu, zen, hinduizmu czy krajów islamu, a tym bardziej czarnej Afryki. Nie bardzo czasami zdajemy sobie nawet sprawę ,jak bardzo nasze myślenie przesiąknięte jest systemem określonych wartości ,znaków i symboli kulturowych w jakich się wychowujemy i jakie są w nas wpajane od dzieciństwa i w szkole i jak bardzo ukrycie one wpływają na nasze zachowanie i ocenę innych .



Widać to zwłaszcza przy wyjeżdżcie za granicę i w momencie znalezienia się wśród obco mówiących i ubranych ludzi innych cywilizacji . Człowiek potrzebuje jakiegoś kręgosłupa-kręgu kulturowego odniesienia się porównawczego ,aby móc poczuć się sobą i posiadać jakiś zestaw norm i wartości porównawczego odniesienia się do rzeczywistości jaka go otacza. Tym między innymi tłumaczy się fenomen rozwoju subkultur młodzieżowych i muzyki -nie tylko rockowej, popowej czy volkowej / nazywanej ludową /. Człowiek potrzebuje przynależności do jakiegoś kręgu kulturowego odniesienia się -inaczej staje się jak człowiek bez kręgosłupa-chorym dewiantem lub wyalienowanym outseiderem popadającym w anomalie .
Normalny człowiek musi mieć jakieś korzenie kulturowe i jakiś kręgosłup moralny ,aby móc się komuś pokłonić -i wypiąć się jednocześnie w pokłonie z drugiej strony do innych co nie są dla niego autorytetem ( bo pokłon to również „wypięcie się” ) i aby móc się dumnie się wyprostować za pomocą tegoż kręgosłupa, gdy ktoś go obraża.
Moralność zakłada istnienie systemu wartości etycznych , ku którym się orientujemy w swoich działaniach. Oczywiście można sobie wyobrazić ,że istnieją ludzie ,którzy nie posiadają żadnego kręgosłupa moralnego i systemu wartości ,ale to już jest mowa o patologii i marginesie społecznym. Daleko częściej natomiast spotkać można ludzi nie posiadających wyrażnie sprecyzowanego systemu chierarchii wartości -wyższych i niższych lub posiadających tylko chaos lub zmienne jak chorągiewka na dachu ich wyobrażenia. A to już jest cechą infantylizmu-niedojrzałości dziecka w przypadku dorosłego człowieka. Infantylizm jest cechą dziecięcą ( "infant"=znaczy dziecko) polegającą właśnie między innymi na zmiennych poglądach i płynnych, niestałych ,ciągle zmieniających się czuciach i trudno wytrzymać i być „mężem takiej infantylnej kochanki”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 95 minut