profil

"Świteź" Adam Mickiewicz - scenariusz

poleca 85% 1401 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

„ŚWITEŹ”
Narrator I : Narrator II :
Król Mendog : Ojciec Tuhana : Rycerze: Córka Tuhana :
Kobiety : Tuhańska kobieta :

(z tyłu leży niebieski materiał – „jezioro”, po lewej stronie stoi królewski tron)
Narrator I : Dawno temu, przed wiekami, na Litwie, w miejscu gdzie obecnie znajduje się jezioro Świteź, stało piękne i bogate miasto. Okalały je żyzne pola, a w oddali zobaczyć można było nowogródzkie mury – ówczesnej stolicy kraju. Miastem rządzili Tuhanie, królowie mężni i silni.
(wchodzi Mendog – zasiada na tronie)
Narrator II : Pewnego dnia nad stolicą zawisła groźba napaści ze strony cara z Rusi. Król Mendog miał bardzo mało czasu, dlatego zamiast sprowadzać wojsko z odległej granicy, poprosił o pomoc Ojca.
(siedzący na tronie Król Mendog pisze list)
Król Mendog : "Tuhanie! W tobie obrona stolicy, spiesz, zwołaj twe towarzysze".
(z drugiej strony wchodzi Tuhan)
Narrator I : Ojciec Tuhana, choć chciał udzielić oczekiwanej od niego pomocy, długo się wahał. Bał się, że gdy wszyscy mężczyźni wyruszą w odsiecz, nikt nie zostanie do obrony miasta. Ze swoimi obawami zwrócił się do córki.
(do Tuhana podchodzi jego córka)
Córka Tuhana : Ojcze, lękasz się za nawcześnie. Idź, kędy sława cię woła, Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie widziałam jego anioła. Okrążył Świteź miecza błyskawicą i nakrył złotymi pióry. I rzekł mi: "Póki męże za granicą ja bronię żony i córy".
(córka schodzi ze sceny, tron znika, pojawia się 5 rycerzy na koniach)
Narrator II : Tak więc Tuhan wraz z pięcioma tysiącami zbrojnych i konnych mężczyzn wyruszył ku stolicy zostawiając swe miasto w rękach kobiet.
(rycerze z Tuhanem schodzą ze sceny)
Gdy nadeszła noc, w opustoszałym Świteziu słychać było szczęk i tętent koni, a później okrzyki zwycięstwa. Brama miasta padła...
(muzyka : szczęk i tętent kopyt)
Narrator I : Car wygrał bitwę. Kobiety
(wchodzą kobiety)
w obawie przed niewolą i gwałtem postanowiły zabić się same, aby uratować się od hańby. Córka Tuhana miała jednak obawy ;
Córka Tuhana : (patrząc w niebo) Panie! nad pany! Jeśli nie możem ujść nieprzyjaciela, o śmierć błagamy u ciebie. Niechaj nas lepiej twój piorun wystrzela, lub żywych ziemia pogrzebie."
Narrator II : Wybrała śmierć, ale tylko tą pochodzącą wprost od Boga. Podczas modlitwy ogarnęła ją dziwna jasność...
(na scenie pojawia się biały materiał : faluje, za nim kobiety zostawiają kwiatki i schodzą ze sceny – materiał znika)
Narrator I : Bóg chcąc uchronić kobiety od hańby i rzezi zamienił je w zioła o białym kwiecie i zielonym liściu...
(z lewej strony wychodzi córka Tuhana)
Córka Tuhana : Takeśmy uszły zhańbienia i rzezi; Widzisz to ziele dokoła? To są małżonki i córki Świtezi, które Bóg przemienił w zioła. Białawym kwieciem, jak białe motylki, unoszą się nad topielą; lisc ich zielony jak jodłowe szpilki kiedy je śniegi pobielą. Za życia cnoty niewinnej obrazy - jej barwę mają po zgonie. W ukryciu żyją i nie cierpią skazy. Śmiertelne nie tkną ich dłonie.
(z drugiej – prawej – strony wychodzi tuhańska kobieta)
Tuhańska Kobieta : Doświadczył tego car i ruska zgraja. Gdy, piękne ujrzawszy kwiecie, ten rwie i szyszak stalony umaja, ten wianki na skronie plecie. Kto tylko ściągnął do głębini ramię, tak straszna jest kwiatów władza, że go natychmiast choroba wyłamie i śmierć gwałtowna ugadza. Choć czas te dzieje wymazał z pamięci, pozostał sam odgłos kary. Dotąd w swych baśniach prostota go święci i kwiaty nazywa cary".
(córka Tuhana i tuhańska kobieta schodzą ze sceny)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Podobne tematy