profil

Kamizelka Bolesława Prusa z punktu widzenia Pani.

poleca 85% 1079 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W kwietniu wraz z moim mężem i służącą przeprowadziłam się do kamienicy na obrzeżach Warszawy. Mąż dostał prace jako urzędnik, a jako nauczycielka.
W lipcu odeszła od nas służąca. Niedługo potem mój małżonek się przeziębił. Dostał silnego krwotoku, stracił przytomność. Było to nocą. Zawołałam stróża żeby go przez chwile popilnował, a sama pobiegłam po lekarza. Napotkałam się na niego na ulicy. Wziął mnie pod rękę i próbował mnie uspokoić. Doszliśmy do domu.
Lekarz zbadał mojego męża. Uznał, że nic mu nie będzie i że musi on dużo odpoczywać. Ta diagnoza bardzo mnie uspokoiła. Pan doktor obiecał, że będzie nas odwiedzał i wyszedł.
Choroba przeciągnęła się, mój małżonek nie chodził już do pracy. Załatwiłam sobie kilka dodatkowych lekcji aby utrzymać dom. Wychodziłam z domu o godzinie ósmej. Po pierwszej wracałam na parę godzin aby ugotować mężowi obiad i znowu wracałam do pracy. Za to wieczory spędzałam z moim mężem.
pod koniec sierpnia spotkałam doktora na ulicy. Długo rozmawialiśmy i chodziliśmy po ulicach Warszawy. Powiedział, że mój mąż nie przeżyje następnych kilku miesięcy. Poprosiłam go aby jeszcze nas odwiedził, ponieważ bardzo się uspokaja po tych wizytach. Doktor obiecał, że jeszcze nas odwiedzi. Wróciłam do domu przygnębiona. Mąż chyba coś wyczuł, zapytał się mnie czy doktor nie powiedział mi, że on nie przeżyje. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam jedno, nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Musiałam skłamać. Złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Powtórzył swoje pytanie jeszcze raz. Znowu skłamałam. Powiedziałam mu że lekarz powiedział że musi dużo odpoczywać. Uwierzył mi, puścił moją rękę. Widać było, że jest dużo spokojniejszy.
Pewnego dnia gdy założył kamizelkę poczuł, że jest ona na niego za duża.. Na początku września objawy choroby nasiliły się. Widać było że mój mąż jest coraz bardziej zdenerwowany. Niepokoiło go, że kamizelka leży na nim coraz luźniej. Od tego czasu każdej nocy przerabiałam kamizelkę tak aby nie martwił się tak tym, że bardzo chudnie. Udało się. Mąż odzyskał wiarę w to że naprawdę wyzdrowieje. Odtąd mój małżonek często zwracał uwagę na kamizelkę. Uznał, że musi przybierać na wadzę, ponieważ jego kamizelka teraz coraz lepiej pasowała do jego ciała.
Pewnego dnia wyznał mi swój sekret. Powiedział mi, że on oszukiwał z tą kamizelką, ponieważ chciał mnie uspokoi . Powiedział że codziennie ściągał pasek tak aby jego kamizelka nie była luźna. I wyznał mi że zakładając znowu kamizelkę było mu tak ciasno, że musiał poluzować pasek. I że teraz to naprawdę już uwierzył że on wyzdrowieje. Usiadł na fotelu i zasną tuląc mnie do siebie.
W październiku mój mąż umarł. Było mi smutno i dużo płakałam. Pod koniec listopada sprzedałam parasolkę i kamizelkę miejscowemu handlarzowi. Zamknęłam mieszkanie na klucz. Powoli przeszłam przez dziedziniec, w bramie oddałam klucz stróżowi, chwile popatrzyłam w niegdyś moje okno i odeszłam.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty