profil

"Przygody Robinsona Crusoe" streszczenie

Ostatnia aktualizacja: 2020-07-29
poleca 83% 3829 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

"Urodziłem się w roku 1632 w Anglii, w mieście Yorku. Ojciec mój był kupcem i handel morski przyniósł mu w ciągu lat znaczny majątek. A jednak w rodzinnym domu, jak pamięcią sięgam, zawsze gościł smutek. Oto miałem niegdyś dwóch starszych braci. Obydwu ich zabrało morze. Tak tedy obdarzywszy ojca mojego majątkiem, dom nasz na zawsze okryło żałobą. Byłem najmłodszym synem moich rodziców. Ojciec mój inną mi sposobił przyszłość, ja jednak - wzorem moich braci - pragnąłem zostać żeglarzem. Pragnienie to silniejsze było niż przestrogi życzliwych przyjaciół, niż wola i nakazy ojca, niż prośby i nalegania matki..."

Taki jest początek przygód Robinsona Krusoe w powieści Daniela Defoe o tym samym tytule.

Do 1654 roku Robinson mieszkał w Anglii w miasteczku Hull. Od zawsze był marzycielem, chciał wyruszyć w morze, pragnął być żeglarzem. Ojciec jego był przeciwny temu pomysłowi. W morzu zginęli jego dwaj starsi synowie, nic więc dziwnego, ze rodzice martwili się i o swojego ostatniego, najmłodszego syna. Pragnęli dla niego innego życia, bardziej spokojnego. Robinson jednak był nieugięty i gdy tylko nadarzyła się okazja zaciągnął się na statek. Okazało się bowiem, że mógł pracować na jednym z okrętów - jego kolega Jakub miał ojca marynarza i zaproponował młodemu Robinsonowi pracę na statku w charakterze majtka. Robinson nie wahał się ani chwilę i wbrew woli rodziców, zaciągnął się na statek.

Robinson pierwszy raz tak wyruszył na otwarte morze. Oczywiście jego przygody na morzu zaczęły się od razu dramatycznie - rozpętała się straszna burza na morzu, ale uszli cało. Wiatry zagnały ich do Londynu. Tutaj Robinson spotyka pewnego angielskiego kapitana. Ten proponuje mu wyprawę do Gwinei. Jest to wyprawa handlowa. Kapitan zamierza prowadzić handel z Gwinejczykami.

Potem statek wraz z Robinsonem na pokładzie powraca z Afryki. Kapitan jednak nieszczęśliwie choruje i umiera. Robinson, teraz już majętny chłopak, postanowił ofiarować część swego majątku biednej wdowie po kapitanie. Potem znów rusza w podróż morską. Ale nie poszczęściło mu się tym razem. Okazuje się bowiem, że zostaje pojmany i znajduje się w niewoli mauretańskiej. Przez dwa lata pędził straszny żywot niewolnika. Potem ucieka. Finałem tej ucieczki jest dostanie się Robinsona na statek portugalski. Ten płynie, jak się okazuje do Brazylii. W tym państwie Robinson dokonuje zakupu ziemi i zakłada swoją plantację. Jednak na plantacjach nie bardzo kto ma pracować, brakuje niewolników. Wtedy lokalni plantatorzy proszą Robinsona, by ten znów udał się do Gwinei, do Afryki po kolejnych niewolników. Robinson zgadza się. W końcu dawno nie był na morzu.

Wyrusza na tę wyprawę w 1664 roku, ale znowu czeka go nieszczęście. Gwałtowny sztorm rozbija jego statek, wszyscy zaginęli, tylko on przeżył, wyrzucony na dziki ląd bezludnej wyspy.

Początki pobytu na wyspie były dramatyczne, Robinson nie miał nic do jedzenie, nie miał schronienia. Spał wobec tego na drzewie i głodował długi czas. W końcu udało mu się znaleźć małą jaskinię i z niej urządził sobie mieszkanie. Szukając czegoś do jedzenia znalazł banany, które wnet bardzo polubił.

Stał Robinson na swej wyspie, nad brzegiem morza i patrzył , długo patrzył, ale nie wypatrzył żadnego okrętu, żadnej żywej duszy, wszędzie nic, tylko pustka. Robinson próbował rozpalić ogień, ale nie jest to takie łatwe w tak trudnych warunkach.

Przemierza wyspę wzdłuż i wszerz, co chwilę próbuje nowych owoców, kosztuje kokosy, ananasy, inne cytrusy. Nie wybrzydza również jedząc ostrygi i jaja żółwia. Najbardziej obawia się utraty poczucia upływającego czasu. Dni bowiem są tak do siebie podobne, tak niemal identyczne, że zlewają się w jedno. Postanawia więc notować dni, tworzy własny kalendarz. Owoce i żyjątka morskie już mu zbrzydły, postanawia więc sporządzić sobie łuk, strzały i coś upolować. Robi również sieć na ryby, staje się z dnia na dzień coraz bardziej pomysłowy i zaradny. Tydzień schodzi mu na nieudanych próbach połowu i polowania, w końcu jednak ma coś w rodzaju królika i jakąś rybę. Robi sobie z tego wspaniałą ucztę. Postanawia pozwiedzać wyspę. Odkrywa dzikie kozy i oczywiście poluje na nie. Ma ochotę na świeże pieczone mięso, ale nadal nie potrafi wykrzesać ognia.

Jest noc. Śnią mu się bardzo dziwne rzeczy. Budzi się przerażony i zaczyna się modlić. Wierzy, że Bóg nie może dać mu zginąć. Będąc na polowaniu odkrywa krzemień, skaleczył się nim wprawdzie, ale nie to jest istotne, najważniejsze jest, że będzie miał w końcu ogień.

Potem znowu przemierza wyspę, dociera do jeszcze nie odkrytych miejsc. Okazuje się, że udało mu się znaleźć ciekawe miejsce na domek.

Tak minął rok, odkąd stanął na ziemi tej bezludnej wyspy. To wprawia w zadumę Robinsona. Boi się, że już nigdy nie ujrzy domu rodzinnego. Że ta wyspa jest jego przeznaczeniem.

Nagle w nocy Robinson słyszy dziwaczny odgłos. Budzi się. To armaty. Biegnie zobaczyć co się stało i jego oczom ukazał się rozbity okręt. Wewnątrz nie było nikogo, tylko pies. Nadał mu imię Amino. Znalazł także zapasy jedzenia: szynkę, cukier, ryż, kawę, owoce, nawet narzędzia typu gwoździe, młotek itp. Bardzo ucieszyło to znalezisko Robinsona i od tej pory mniej go smucił pobyt na wyspie.

Któregoś dnia, gdy znów przemierzał swą wyspę znalazł Robinson ludzkie kości. Zorientował się, że to byli niewolnicy. Wnet na wyspie pojawili się Karaibowie. Przybyli, by pożreć swych jeńców. Jednemu z nich udało się uciec. Robinson ukrył go u siebie. Nadał mu imię - Piętaszek i postanowił uczyć angielskiego, by móc się choć trochę z nim porozumieć. Po roku Piętaszek już mówił po angielsku. Kilka miesięcy później Karaibowie wrócili. Ale tym razem mieli innego jeńca - białego. Znów Robinson postanowił uwolnić biedaka. Okazało się, ze mężczyzna jest Hiszpanem i ma na imię Don Juan. Piętaszek natomiast w jednej z łodzi, pozostawionych przez Karaibów odnalazł własnego ojca. Jego radość nie znała granic. Tymczasem Hiszpan opowiada Robinsonowi swoje życie.

Któregoś dnia bystry Piętaszek dostrzegł w oddali łódź. Na tej łodzi, jak się później okazuje są zbuntowani marynarze. Niezadowoleni ze swojego kapitana mają zamiar się go pozbyć: albo zostawić na pastwę losu na wyspie, albo nawet od razu zabić. Ekipa Robinsona postanawia wyratować kapitana z opresji. Atakują marynarzy, zabijają ich i uwalniają kapitana. Część marynarzy ocalało, ale mieli oni pozostać w niewoli.

W ten sposób, Robinson i jego przyjaciele oraz reszta marynarzy przystąpili wspólnie do budowy łodzi, by się wydostać z wyspy. Wszyscy wyruszyli w podróż. Robinsonowi zależało, by się udać do wdowy po swoim starym kapitanie i odebrać zastawiony onegdaj majątek. Potem popłynął do Hull, do domu, ale tu kolejne nieszczęście - jego rodzice zmarli. Pewnego dnia jednak odwiedził Robinsona w Anglii pewien plantator z Brazylii - okazało się, iż jego plantacja urosła w siłę i przyniosła niezłe dochody. Robinson wskutek tego postanowił wyruszyć do Brazylii.

Po drodze wszyscy - on i jego starzy przyjaciele - zawitali na wyspę. Tu Piętaszek spotkał się z ojcem. Trochę pomieszkali na wyspie, wnet jednak okazało się, że zmierzają na wyspę okropni ludożercy. Wywiązała się walka: Anglicy kontra Karaibowie. Anglicy wygrali paląc dzikim łodzie, by nie mogli odpłynąć. Na wyspie postanowiono założyć miasto o nazwie Robinsontown.

Tymczasem Robinson ze swym wiernym Piętaszkiem wrócili do Anglii. Ponownie zaatakowali ich Karaibowie. Robinson nakazał Piętaszkowi, by w ich języku oznajmił dzikim, że na statku jest duch, który ich zabije, ale ci niewiele sobie z tego zrobili. Zabili Piętaszka. Zrozpaczony Robinson kazał pozabijać Karaibów co do ostatniego.

Kilka lat później. Obok wyspy płynie francuska jednostka. Widzi angielska flagę, więc w odwecie, bo trwa walka o posiadłości na morzach, niszczy miasto. Mieszkańcy zostają pojmani. Tymczasem Robinson jako mieszkaniec Anglii, w swej posiadłości pomaga w nauce młodym ludziom. Ale Robinson zaczyna tęsknić za swą wyspą. Pewnego dnia odnajduje go stary przyjaciel z dzieciństwa Jakub. Zaprowadził Jakub Robinsona do swego domu, przedstawił żonie, nie mogli się nacieszyć obydwaj swoim widokiem. Jakub chce sprzedać swój stary statek Robinsonowi, namawia przyjaciela by założył własną flotyllę. I znów Robinson ma cel w życiu, zaczyna szukać załogi, myśli o rychłym wypłynięciu na morze, a na dziobie statku każe wymalować pięknie imię Piętaszka, swego wiernego druha. I znów wyruszył Robinson w morze, po kolejna przygodę

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (6) Brak komentarzy

Dziś piszę test z tego więc wam powiem jak się przydał .;p

Nawet nawet , ale powinien być dokładniejszy ;/

Przyznam że ta praca mnię zainspirowała , lecz potrzebuje więcej to zamało bym to opowiedział na polskim. Z góry dziękuje :).

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 7 minut