profil

Kamienie na szaniec - streszczenie

poleca 85% 230 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Słoneczne dni”
Akcja utworu rozpoczyna się w czerwcu 1939 roku, kiedy to latem 23 Warszawska Drużyna Harcerska zwana „Pomarańczarnią”, a w utworze – „Bukami”, spędza czas na górskich wędrówkach po Beskidzie Śląskim. Poznajemy wtedy głównych bohaterów: Rudego – Jana Bytnara, Alka – Aleksego Dawidowskiego i Zośkę – Tadeusz Zawadzkiego. Wszyscy wychowali się w patriotycznych domach, gdzie służba ojczyźnie była jedną z największych wartości. Chłopcy ukończyli Gimnazjum im. Stefana Batorego, zdali maturę. Lubili razem spędzać czas i swojego profesora, a jednocześnie wodza „Buków” – Zeusa, który po zdanej maturze zabrał ich na górską wędrówkę. Chłopcy mieli swoje plany na przyszłość, choć brali pod uwagę możliwość ataku ze strony Niemiec, to jednak wierzyli, że dzięki sojusznikom – Anglii i Francji – będą bezpieczni.

„W burzy i we mgle”
Na początku września 1939 r. drużyna „Buków”, tak jak inni młodzi mężczyźni zdolni do noszenia broni, maszerowała w stronę Mińska Mazowieckiego. Pod miejscowością Dębe Wielkie zauważyli zbombardowany pociąg z uchodźcami. Alek jako pierwszy zaczął udzielać pomocy poszkodowanym i zorganizował transport najbardziej rannych do najbliższego szpitala. We Włodawie dowiedzieli się o inwazji Sowietów i, tak jak inni, postanowili powrócić do Warszawy.
Aresztowano ojca Alka, gdyż był dyrektorem fabryki broni, która odmówiła produkowania dla Niemców. Alek postanowił nie jeść cukru, ani słodyczy dopóki ojciec nie wróci. Postanowił też rozpocząć walkę przeciw okupantowi. Dzięki Zośce „Buki” rozpoczęły współpracę z PLAN-em (Polską Ludową Akcją Niepodległościową) – drukowali gazetki i kolportowali je, rozlepiali nalepki propagandowe, do pełnej Niemców restauracji Adria wrzucili pojemniki z gazem wywołującym wymioty. Po zakończeniu współpracy, wiosną 1940 roku, przeszli do Służby Zwycięstwu Polski.
W okupowanej Warszawie chłopcy musieli zacząć pracować, by pomóc materialnie swoim rodzinom. Na początku wszyscy zajmowali się szkleniem okien, później każdy znalazł coś dla siebie. Zośka miał fabrykę marmolady, Rudy zaczął dawać korepetycje, a Alek uruchomił jedną z pierwszych w Warszawie riksz. Gdy nadeszło lato, został drwalem. Tam poznał Jędrka Makólskiego, z którym się zaprzyjaźnił. To oni znaleźli w lesie skład karabinów, który odpowiednio zabezpieczyli.
Pierwszą służbą na rzecz podziemnych sił zbrojnych była praca w komórce więziennej. Chłopakami dowodził Zośka. Ich praca polegała na roznoszeniu grypsów więziennych do domów więźniów. Zajmowali się tym miedzy marcem a czerwcem 1940 roku. Nie zaniedbywali też samokształcenia. Rudy, Alek i Zośka wstąpili do Szkoły Budowy Maszyn im. Wawelberga. Od marca 1941 roku chłopcy związali się z organizacją Wawer.

„W służbie Małego Sabotażu”
W służbie Małego Sabotażu Wawer chłopcom przydzielano różne zadania. Jednym z nich było rozbijanie szyb fotografom, którzy na wystawach umieszczali zdjęcia niemieckich żołnierzy. Wielką odwagą wykazał się Alek, któremu udało się jednego popołudnia rozbić kilka z nich. Kolejna akcja dotyczyła kin. Chodziło o to, by zniechęcić ludność do chodzenia do kina, gdzie przed każdym seansem puszczano filmy propagandowe. Pisano więc na murach: „Tylko świnie siedzą w kinie”. Gazowano sale kinowe. Rudy i Alek zaangażowali się w akcje przeciw restauratorowi Paprockiemu, który ogłaszał w gadzinowym „Kurierze Polskim”, że pośredniczy w prenumeracie tygodnika niemieckiej propagandy. Po kilkukrotnym wybiciu mu szyb i uprzykrzaniu mu życia, Paprocki wycofał się z pośredniczenia w prenumeracie.
W akcji rysowania na murach żółwia propagującego powolną robotę w zakładach pracujących na rzecz okupanta wyróżniał się Rudy. Jednego wieczoru narysował ich ponad osiemdziesiąt.
Chłopcy malowali też literę V oznaczającą Victory – zwycięstwo. Była to akcja angielskiej propagandy podchwycona przez Wawer.
Zośka z Rudym przeprowadzili też akcje przeciw sklepom wędliniarskim dla Niemców – gazowali je. Jedna z takich akcji miała miejsce na Nowym Świecie.
Alek zrywał flagi nazistowskie. Rudy, chcąc mu dorównać, zerwał kilkumetrowe flagi z Zachęty.
Mózgiem tych wszystkich operacji był Zośka. Stopniowo organizacja Wawer powiększała się. Zośka został komendantem większej grupy, a Rudy i Alek mieli swoje własne oddziały. Na ślubowaniu oddziału Alka, które miało miejsce w jego mieszkaniu na Żoliborzu, pojawił się komendant Wawra – Aleksander Kamiński.
Z okazji 3 Maja mały sabotaż przygotował akcję zawieszania polskich flag. Rudy opracował swój system, a Alek swój. Z okazji 11 Listopada wypisywano na murach hasła „Polska zwycięży”. Specjalistą w tej dziedzinie był Alek.
Zośka wraz z kolegami zdobyli tysiąc egzemplarzy gadzinowego „Nowego Kuriera Warszawskiego” i ostemplowano kotwicą – symbolem Polski Walczącej i życzeniami imieninowymi dla Władysławów: Sikorskiego (Wodza Naczelnego) i Raczkiewicz (Prezydenta).
W lutym 1942 roku Alek odkręcił niemiecką tablicę z pomnika Kopernika i zakopał ją w śniegu. Kilka dni później chłopcy zabrali ją i wywieźli. W odwecie za to władze Warszawy zadecydowały o usunięciu pomnika Kilińskiego. Alkowi udało się zdobyć szablę z rozebranego pomnika, po czym śledził ciężarówkę, na którą załadowano Kilińskiego. Gdy zobaczył, że umieszczono go w Muzeum Narodowym, napisał na murze: „Ludu Warszawy – jam tu! Jan Kiliński”. Niestety jego nieostrożność spowodowała, że został skonfiskowany jego aparat fotograficzny. Alek ukrywał się, lecz Gestapo szukało go w jego domu. W trakcie jednej z wizyt zauważono konspiracyjną gazetkę i aresztowano jego matkę. Alek musiał wyjechać z Warszawy. Pojechał do swojej narzeczonej – Basi.
Chłopcy malowali też na murach kotwicę – symbol Polski Walczącej. Najbardziej wyróżniał się w tym Rudy, który był realizatorem, i Zośka, który był organizatorem. Nadano mu nawet za to przydomek Kotwicki.
Rudy słynął z wynalazków technicznych małego sabotażu. Jego pomysły to: system blokowy wciągania flag na latarnie, pieczątka z trupią czaszką do stemplowania niemieckich afiszy, jajko z farbą do niszczenia niemieckich tablic propagandowych i nazw urzędów, stempel z Polską Walczącą, czyli „wieczne pióro”. To Rudy namalował wielką kotwicę na pomniku Lotnika.
Chłopcy cały czas się doszkalali, chcieli być prawdziwymi żołnierzami. Zośka i jego sztab organizowali ćwiczenia w terenie. Odbywało się to raz w tygodniu.

„Dywersja”
Z końcem 1942 roku Rudy, Alek i Zośka stali się członkami Grup Szturmowych (GS). Pierwsza akcja miał miejsce w Sylwestra 1942 r. niedaleko Kraśnika. Brali w niej udział m.in. Rudy i Zośka. Ich zadaniem było wysadzenie torów. Akcja zakończyła się sukcesem.
17 stycznia 1943 r. Alkowi udało się uciec z łapanki, podobnie Rudemu.
Alek w tym czasie pracował w jednej z warszawskich firm. Jego koledzy, którzy nie wiedzieli, że działa w konspiracji, uważali go za fajtłapę, a on pozwalał im na to. Nie dbał o siebie, jednak gdy zamarzył o skórzanej kurtce, zrealizował swe pragnienie. Nie cieszył się nią jednak długo. Kolega, który ją pożyczył, zginął w akcji.
Chłopcy ćwiczyli też rozbrajanie Niemców. Tak też zrobił Rudy, który odebrał broń jednemu z oficerów SS.
W lutym 1943 r. Rudy, Alek i Zośka brali udział w ewakuacji mieszkania przy Brackiej 23. W czasie akcji Rudy został ranny w udo, a Zośka raniony rykoszetem w piętę.

„Pod Arsenałem”
23 marca 1943 r. Rudy został aresztowany. Przypuszczano, że adres jego mieszkania Gestapowcy mieli od Heńka – jednego z kolegów chłopaków. Przewieziono go na Pawiak i zaczęto go brutalnie przesłuchiwać. Następnie kontynuowano na Szucha. W trzy godziny po schwytaniu Rudego Zośka został poinformowany o jego aresztowaniu. Natychmiast rozpoczął przygotowania do odbicia przyjaciela. Informacje o transporcie, którym miał być przewożony chłopak, miał dostarczyć Wesoły. Pierwsza akcja, którą Zośka przygotował, by ratować przyjaciela, nie doszła do skutku, gdyż nie było zgody majora Kiwerskiego, którego nie było w Warszawie. Ostatecznie została przeprowadzona 26 marca 1943 r. na skrzyżowaniu ulic: Długiej, Nalewek i Bielańskiej, obok Arsenału. Razem z Rudym uwolniono jeszcze 20 więźniów. Rudy w ciężki stanie – był w okrutny sposób przesłuchiwany – umarł 30 marca 1943 r. Cały czas czuwał przy nim Zośka. Przed śmiercią Rudy poprosił jednego z kolegów, by wyrecytował Testament mój Słowackiego. Umierając, Rudy powtórzył szeptem jedną ze zwrotek:

„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
[…]
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec…”.

Tego samego dnia umarł Alek raniony w czasie ucieczki z akcji pod Arsenałem. Chłopcy zostali pochowani obok siebie. Kierownictwo Walki Konspiracyjnej wydało rozkaz o zlikwidowaniu gestapowców, którzy brutalnie przesłuchiwali Rudego: Schultza i Langego. Wyroki wykonano.

„Celestynów”
Zośka bardzo przeżył śmierć przyjaciół. Wysłano go z ojcem i siostra na wieś, gdzie miał powrócić do równowagi. Ojciec doradził mu, by spisał swoje przemyślenia i wspomnienia w pamiętniku. Zatytułował go „Kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.
Po powrocie do Warszawy, w maju Zośce powierzono przygotowanie i przeprowadzenie akcji odbicia więźniów z transportu w Celestynowie. Akcja powiodła się i wszyscy po raz kolejny byli pod wrażeniem zdolności organizacyjnych i przywódczych Zośki.

„Wielka gra”
Zośka brał udział w kolejnych akcjach. Jedną z najbardziej nieudanych i pechowych była robota w Czarnocinach. Mieli wysadzić most w czasie transportu z materiałem wojennym idącym na front wschodni, jeśli się nie da, wysadzić most. Zginęli w niej Andrzej Zawadowski-Gruby i Felek Pendelski.
Któregoś dnia w Warszawie Zośka został schwytany, gdy w czasie kontroli na ulicy wypadła mu kartka z danymi do fałszywej karty rozpoznawczej. Przez tydzień przebywał w więzieniu. Został wypuszczony. Po tym zatrzymaniu zwracał większą uwagę na bliskich, „okazywał jak najwięcej serdeczności ojcu i siostrze”.
Kierownictwo Walki Konspiracyjnej zadecydowało o likwidacji ponad dziesięciu posterunków żandarmerii niemieckiej na północno-wschodniej granicy Generalnej Guberni.
Miała to być ostatnia akcja Zośki. Wyznaczono im posterunek pod Wyszkowem, we wsi Sieczychy. Wszystko było dobrze przygotowane i akcja powiodła się, jednak śmiertelnie postrzelony został w niej Zośka. Zginął w sierpniu 1943 r.
Narrator kończy opowieść słowami: „opowieść o wspaniałych ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ”.
Utwór kończy się datą „Warszawa, kwiecień 1944 roku”.

Podoba się? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Materiał opracowany przez redakcję

Czas czytania: 9 minut