Być Dulskim to katastrofa.
(...)
Bom się urodził po kołtuńsku (...), bo w łonie matki już nim byłem– bo żebym skórę z siebie zdarł, mam tam pod spodem, w duszy, całą warstwę kołtunerii.
(...)
Będę Dulskim, pra-Dulskim, ober-Dulskim, będę rodził całe legiony Dulskich.
(Gabriela Zapolska, Moralność pani Dulskiej)
Scena przedstawia salonik umeblowany z mieszczańskim komfortem. Dużo japońskich wachlarzy i parasolek po kątach porozpinanych. Zbiór małych garniturków. Nad kanapą na lewo wielka fotografia Heleny i Bartnickiego. Dużo cacek i drobiazgów ręką kobiecą wykonanych.
(Gabriela Zapolska, Żabusia)
Słowo drobnomieszczaństwo jest w języku polskim wyraźnie nacechowane emocjonalnie. Ma zabarwienie zdecydowanie negatywne. Pobrzmiewa w nim pogarda, kryje się potępienie. Oznacza bowiem nie tylko drobne mieszczaństwo, ale także cały zespół negatywnych cech, jaki zwykło przypisywać się mieszczanom. Do takiego postrzegania tej grupy społecznej walnie przyczyniła się polska literatura – z nazwiska jednej z bohaterek zrodził się nawet nowy termin określający drobnomieszczaństwo, kołtunerię, podwójną moralność– dulszczyzna.