profil

"Awarie i katastrofy w Polsce po 1980r."

poleca 85% 744 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

21 listopada 2006r w Polsce o godzinie 16.30 wydarzyła się największa katastrofa w górnictwie od 27 lat. Miła ona miejsce w Rudzie Śląskiej w kopalni „Halemba”. Wszyscy górnicy, którzy przebywali wówczas w kopalni zginęli. Śmierć poniosło 23 górników w wyniku wybuchu metanu.
Akcja wydobycia ciał z kopalni była bardzo trudna do wykonania, ponieważ cała ta tragedia wydarzyła się 1030 m pod ziemią. Zwłoki pierwszych sześciu ofiar ratownicy wydobyli na powierzchnię w nocy z wtorku na środę, kilkanaście godzin po wybuchu. Pod ziemią jednak wciąż pozostało jeszcze 17 górników. Ich szanse na przeżycie oceniano jako minimalne. Akcję ratowniczą trzeba było przerywać ze względu m.in. na duże stężenie metanu, zagrażające ratownikom. Ze środy na czwartek ratownicy znaleźli najpierw trzy ciała górników a po upływie półtorej godziny następne 12 ciał. Zwłoki poparzonych górników znajdowały się na 300 - metrowym odcinku przy ścianie wydobywczej. Nie było tam jednak dwóch górników. Znaleziono ich, w odstępie niespełna godziny, w chodniku przylegającym do spenetrowanej wcześniej ściany. Identyfikacja niektórych ciał może być trudna z powodu poparzeń. Udało się już w stu procentach zidentyfikować ciała dwóch spośród dwudziestu trzech górników. Co do pozostałych ofiar nie ma jeszcze absolutnej pewności. W przypadku wszystkich dwudziestu trzech ciał zostaną przeprowadzone badania kodu DNA. Chodzi o to, aby mieć całkowitą pewność. Ekspertyzy laboratoryjne ma w ciągu kilku dni wykonać zakład medycyny sądowej w Bydgoszczy. Dla upamiętnienia tego tragicznego wydarzenia ogłoszona została przez prezydenta żałoba narodowa.
Poniżej przytoczę jeszcze parę katastrof w Polskim górnictwie:
• w 1987 roku w kopalni „Mysłowice” wybuch pyłu węglowego zabił osiemnastu górników, natomiast dziewiętnasta ofiara zmarła zaś potem w szpitalu.
• w 1990 roku w kopalni „Śląsk” w Rudzie Śląskiej w skutek wybuchu metanu udusiło się czterech górników.
• w lutym 2002 roku w kopalni „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju wybuch pyłu węglowe-go zabił dziesięć osób, a dwie osoby ranił.
• w listopadzie 2005 roku w kopalni „Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju zginęli trzej górnicy. Przyczyną tragedii był rzadko spotykany w kopalniach wyrzut metanu i skał.
Jedną z katastrof kolejowych jest katastrofa w Otłoczynie, która miała miejsce 19 sierpnia 1980 roku o godzinie 04:29. Doszło do zderzenia dwóch pociągów. W wyniku samowolnego wjazdu przy sygnale "stój" pociągu towarowego z Chojnic, doszło do zderzenia czołowego z pociągiem osobowym jadącym z Torunia do Łodzi. W wyniku kolizji całkowicie został zniszczony pierwszy wagon pociągu pasażerskiego, a pozostałe uszkodzone. Śmierć poniosło 67 osób (w tym 65 na miejscu), ranne zostały 64 osoby. Katastrofę przeżył maszy-nista pociągu osobowego. Siłę zderzenia skumulowały dodatkowo ciężkie lokomotywy po-ciągu pasażerskiego SP45 i pociągu towarowego ST44. Pociągiem osobowym podróżowały osoby jadące z Kołobrzegu, które przesiadły się ze składu relacji Kołobrzeg-Toruń. W wyniku postępowań od roku 1980 roku przyjęto dwie hipotezy związane z przyczyną tego wypadku: jedną o przemęczeniu doświadczonego maszynisty pociągu towarowego, który wjechał na niewłaściwy tor i drugą hipotezę "trzeciej osoby" - umyślnego spowodowania katastrofy przez nieznaną osobę. Zdarzenie to jest trzecią pod względem liczby ofiar katastrofą kolejową w powojennej historii Polski.
Drugą z katastrof kolejowych jest katastrofa kolejowa w Osiecku wydarzyła się 4 czerwca 1981 roku około godziny 15.45 na odcinku Skierniewice - Piława. W jej wyniku po-niosło śmierć 25 osób, a 6 zostało rannych. Przyczyną katastrofy było czołowe zderzenie po-ciągu osobowego relacji Skierniewice - Łuków z pociągiem towarowym.
Trzecią wybraną przeze mnie jest katastrofa kolejowa w Ursusie. Wydarzyła się
20 sierpnia 1990 roku na odcinku Grodzisk - Warszawa Zachodnia. W jej wyniku poniosło śmierć 16 osób, a 43 zostało rannych. Najprawdopodobniej przyczyną katastrofy było naje-chanie pociągu pospiesznego „Silesia" na koniec pociągu osobowego. Głównym powodem był fakt, iż katastrofa miała miejsce podczas gęstej mgły, winę ponosi maszynista „Silesii", który jechał zbyt szybko, jak na panujące warunki pogodowe.
Dwie najtragiczniejsze katastrofy lotnicze w historii Polski zdarzyły się w latach 80.
Jedną z nich jest, gdy samolot rejsowy IŁ-62 „Mikołaj Kopernik'' leciał z lotniska Kennedy'ego w Nowym Jorku do Polski. Wśród pasażerów znajdowała się sławna piosenkarka Anna Jantar-Kukulska, delegaci polskich uczelni wracający z międzynarodowych obrad i ekipa amerykańskich bokserów. Oprócz Polaków było jeszcze kilku Niemców i Rosjan.
Po długim wyczerpującym locie maszyna weszłą w polską strefę powietrzną i przeleciała
nad Darłowem i Grudziądzem. Rozpoczyna się manewr schodzenia do lądowania. Choć w Warszawie panuje mróz, pogoda jest słoneczna, widoczność dobra - wydaje się, że za kilkadziesiąt minut IŁ bez problemu dotknie kołami pasa startowego. Nic nie zapowiada tragedii. Kilkadziesiąt sekund później samolot z prędkością prawie 400 km/h rozbija się zaledwie pół kilometra przed początkiem pasa, w fosie starego fortu. Maszyna rozpada się na tysiące ka-wałków. Wszyscy pasażerowie giną, 183 osoby.
Drugą również tragiczną katastrofą jest katastrofa samolotu "Tadeusz Kościuszko".
Maszyna wystartowała z Warszawy do Nowego Jorku (lot numer 5055). W dwudziestej trzeciej minucie lotu, kiedy osiągnęła wysokość ponad 8 tysięcy metrów, nad miejscowością Warlubie koło Grudziądza nastąpiło najgorsze - potężna eksplozja i pożar lewego wewnętrznego silnika. Wybuch spowodował zniszczenie sąsiedniego silnika numer jeden. Rozpoczął się łańcuch nieszczęść. Szczątki zniszczonego silnika uszkodziły przewody elektryczne i ster wysokości. Pożar rozpętał się także w tylnej części kadłuba, niszcząc jego poszycie. W kabi-nie pasażerskiej rozpętało się „piekło” oraz wielka panika wśród pasażerów. Wszyscy pasażerowie oraz załoga zginęli w wielkich męczarniach.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut