profil

Streszczenie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza Ikar

Ostatnia aktualizacja: 2021-05-18
poleca 84% 3571 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Inspiracją do napisania krótkiego opowiadania "Ikar" przez Jarosława Iwaszkiewicza, był obraz Bruegla, pod tym samym tytułem, oraz wydarzenie, jakie zaobserwował autor pewnego wieczoru w okupowanej Warszawie.

Autor, który zarazem był uczestnikiem zdarzeń, opisuje, że tego wieczoru w Warszawie był spory ruch. Każdy chciał zdążyć do domu przed godziną policyjną. Na przystankach tramwajowych czekali ludzie, a z nimi Jarosław Iwaszkiewicz. Niedaleko można było usłyszeć chłopców sprzedających gazety, ekspedientów zamykających swoje sklepy i bawiące się nieopodal dzieci. Niewiele było znaków, iż panuje okupacja.

Autor w pewnym momencie zauważył na Krakowskim Przedmieściu 15 lub 16-letniego chłopca. Szedł on najprawdopodobniej od Bednarskiej, dość nierozważnie, gdyż wyszedł zza ruszającego tramwaju. Młodzieniec stanął na małej wysepce, która znajdowała się na środku drogi. Przed nim była jezdnia, a za nim ruch uliczne. Zaczął powoli iść w stronę ulicy nie odrywając oczu od czytanej książki i nie zwracając uwagi na to, co dzieje wokół niego.

Nagle rozległ się pisk hamulców i opon. Auto gwałtownie zmieniło kierunek, zatrzymało się przed rogiem Trębackiej i cudem uniknęło wypadku. Narrator zobaczył, iż była to karetka gestapo i się tym zaniepokoił. Chłopiec usiłował ją jakoś ominąć i iść dalej niezauważonym. Jednak nie było to możliwe, gdyż z samochodu wyszło dwóch Niemców, którzy "zaprosili" młodzieńca do środka.

Zdawało się, że chłopiec jakby przepraszał za nieuwagę i tłumaczył się, że temu winna jest książka ... Wydawało się również, że obiecuje, iż nigdy więcej tak nie postąpi i następnym razem będzie bardziej ostrożny.

Gestapowiec zażądał od chłopca dokumentów. Po ich otrzymaniu wepchnął go gwałtownym ruchem do auta. Słychać było tylko huk zamykanych drzwi i odjeżdżającą w stronę Alei Szucha niemiecką karetkę.

Autor zobaczył, iż miasto wciąż tętniło życiem. Kobieta przy ścianie sprzedawała cytryny, dwaj panowie stający na przystanku zapalili papierosy , nieopodal dzieci przebiegały przez ulicę, a ludzie nadal spieszyli się do domów. Narrator stał tak jeszcze długo wypatrując jakby Michasia - autor tak nazwał chłopca z tego zdarzenia.

Nikt chyba poza nim nie zauważył tego zdarzenia i nikt poza nim nie miał dla Michasia współczucia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (27) Brak komentarzy

omg krakowskie przedmiescie to jest w warszawie a nie w krakowie ;)

Krakowskie przedmieścia to ulica w Warszawie...

Ogolnie ok, ale piszesz że rzecz sie dzieje w Warszawie a potem nagle przechodzisz na Krakowskie przedmieście którego tam być nie powinno:P

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 2 minuty