profil

"Przyjaciel" - opowiadanie.

poleca 83% 2924 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Bartek był zawsze pogodnym i przez wszystkich lubianym chłopcem. Wydawało mi się, że znam go od zawsze- od dziecka mieszkaliśmy w jednym bloku, chodziliśmy do jednej klasy. Byliśmy bardzo ze sobą zaprzyjaźnieni. Mogliśmy godzinami przesiadywać na ławeczkach na naszym osiedlu i gadać o naszych problemach, wspólnych zainteresowaniach. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce, zawsze razem uczyliśmy się na klasówki.
Stawaliśmy się coraz starsi. Już nie mieliśmy tylu wspólnych tematów do rozmowy. A i czasu dla siebie też mieliśmy mniej. Zmieniły się nasze zainteresowania, grono przyjaciół i znajomych. Czułam, że się od siebie oddalamy. Próbowałam jakoś temu zapobiec. Ja lubiłam imprezować i chciałam aby Bartek chodził na imprezy z moimi znajomymi. On wolał jednak zostawać w domu lub przebywać ze swoimi „ludźmi”. Oboje weszliśmy innymi drogami do labiryntu życia i nie potrafiliśmy się w nim odnaleźć.
Ten rok przeżyliśmy całkowicie osobno. Tak jak kiedyś nie mogliśmy bez siebie wytrzymać ani jednej minuty, tak teraz nie byliśmy sobie do niczego potrzebni. Odcięliśmy się od siebie zupełnie. Nie było już wspólnego przesiadywania na ławeczkach i długich rozmów. Krótkie „cześć” zastępowało wszystko co kiedyś nas łączyło.
Spędzałam większość czasu na dyskotekach, imprezach, w pubach. Nowi znajomi wydawali mi się dużo zabawniejsi i tacy bardziej na topie. Odpowiadało mi to. Lubiłam się wygłupiać i szaleć w rytm muzyki a oni mi to wszystko gwarantowali.
Nie pamiętam kiedy się spostrzegłam, że z Bartkiem dzieje się coś złego. Jednak to musiało się dziać od dość dłuższego czasu chociaż nie zdołałam tego zauważyć szybciej. Bartek był naprawdę dziwny. Zaczął robić za klasowego outsidera. Zamknął się w sobie, z nikim nie rozmawiał, stał się strasznie arogancki i nieprzyjaźnie nastawiony do otaczających go osób . Krzysiu, jego najlepszy kumpel strasznie się o niego niepokoił. Prosił mnie abym z nim porozmawiała gdyż nikt nie znał go lepiej ode mnie. Bynajmniej kiedyś tak było. Ale ja sama chciałam z nim pogadać. W końcu był dla mnie kiedyś naprawdę bliską osobą. Nie podobało mi się jego zachowanie. Widziałam Bartka jakiego nigdy wcześniej nie znałam. Zachowywał się tak jakby opanowała go jakaś bestia, spod której mocy nie mógł się wyzwolić.
Usiłowałam porozmawiać z Bartkiem jednak nie mogliśmy dojść do porozumienia. Nie rozumiał, że chciałam mu pomóc chociaż nie wiedziałam jak.
Zbliżały się święta. Przy klasowym składaniu życzeń podczas dzielenia się z Bartkiem opłatkiem obiecałam sobie, że odbuduję więź, która nas łączyła.
Pierwszego dnia po świętach wyszłam na poranny spacer z moim kochanym pieskiem. Wychodząc z klatki zobaczyłam na drzwiach nekrolog. Zrobiło mi się słabo, nogi się pode mną ugięły. Nie mogłam uwierzyć w to co sama przed chwilą przeczytałam- 27 grudnia miał być pogrzeb Bartka mamy. Ta informacja zaćmiła mi umysł. Nie myślałam o niczym innym jak tylko o Bartku. Teraz już znałam przyczynę jego izolacji od świata. To musiało być spowodowane chorobą jego matki. A teraz jej śmierć... Dla mnie samej był to ogromny cios a co dopiero dla niego.
Miałam ochotę od razu do niego pobiec, pocieszyć ale zdałam sobie sprawę, że to on sam musi się oswoić z tą sytuacją. Ja mu nie byłam w stanie w niczym pomóc. Nie mogłam powiedzieć, że go rozumiem bo przecież ja mam obojgu rodziców przy sobie. Nie wiem co to strata tak bliskiej osoby. Było mi z tego powodu strasznie przykro.
27. poszłam na pogrzeb. Na cmentarzu nie mogłam spojrzeć na Bartka. Był zrozpaczony. Świt zawalił mu się na głowę. Przeszywał mnie ogromny ból związany ze śmiercią Bartka mamy, którą nadzwyczaj podziwiałam i nieumiejętnością niesienia pomocy w tak trudnej sytuacja. Za razem byłam wściekła, że nasza przyjaźń się rozpadła i przez to Bartek nie ma w kim szukać oparcia, a w końcu ja tak bardzo chciałam mu pomóc...
Wróciliśmy już do szkoły. Nie mogłam czekać, aż Bartek sam się pozbiera. Musiałam z nim porozmawiać. Wiedziałam, że to nie jest najodpowiedniejsza chwila, nie chciałam godzić go w jeszcze tak świeże rany . Ale ta myśl, że nic nie mogłam zrobić przeszywała mnie strasznie. I zdobyłam się na moment odwagi, podeszłam do niego i powiedziałam bardzo oklepane słowa, jednak płynęły one z najgłębszego zakątka mojego serca. Chciałam aby wiedział, że nadal ma we mnie przyjaciela i może do mnie się zwrócić z każdym problemem, troską jaka go ogarnie, chociaż wydawać się może że nic gorszego się przytrafić już nie może. Bartek rozpłakał się, łzy płynęły niczym rwący strumień po jego policzkach. Wpadliśmy sobie w objęcia i przestałam ukrywać swoje łzy. Przepłakaliśmy chwile mimo że dla mnie wydawała się wiecznością. Ale to zapowiedziało wznowienie naszej pięknej przyjaźni.
Kilka miesięcy późnej gdy Bartek otrząsnął się po tym wydarzeniu znów byliśmy jak papużki nierozłączki. Ponownie zasiedliśmy na ławeczkach i rozmawialiśmy o tym i owym. Spędzaliśmy znów wiele czasu a nasz związek przyjaźni stał się silniejszy niż kiedykolwiek przedtem.
Teraz musimy przebyć kolejną ciężką próbę, próbę zwaną czasem i odległością. Bartek wyjechał niestety do innego miasta aby tam rozpocząć studia. Ja pozostałam na osiedlu z naszymi ławkami i czekam na listy aby móc je czytać w miejscu gdzie przesiadywaliśmy najczęściej razem. Czekam na to kiedy odezwą się do mnie papierowe słowa zapisane na szarej papeterii, przemówią głosem mego przyjaciela- głosem Bartka.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut