Pewnego dnia, kiedy wychodziłem wlaśnie by odwiedzić sąsiada, usłyszałem od wieśniaków nowe wieści. Szykuje się wielkie wydarzenie. Dwaj rycerze zmierzą się ze sobą na śmierć i życie na dworku zamkowym. Jeden jest Krzyżakiem, a drugi Polakiem.
Wyzwali się na „Sąd Boży”, czyli, że ten który zwycięży będzie tym sprawiedliwszym. Podobno chodziło o pobożność rycerstwa kzyżackiego lub polskiego. Pomyślałem, że nie mam nic do roboty i poszedłem na tą walkę.
Kiedy przybyłem na miejsce wydarzenia, pole walki było już gotowe, Zbyszko, Rotgier i ich giermkowie ustawili się na wyznaczonych pozycjach, a księstwo i dwór występował w roli obserwatorów. Arenę pokrywała mała warstwa śniegu i szarego popiołu. Było zimno, wilgotno i jasno, a szare ptaki zataczały koła nad dworkiem. Nagle oddech mi zamarł w piersiach, bo Hlava, giermek Zbyszka i van Krist, giermek Rotgiera, rzucili się w bój! Po kilkunastu uderzeniach wygrał Hlava.
Publiczność klaskała w dłonie i dziękowała giermkowi Polaka.
Teraz do walki mieli przystąpić Rotgier i Zbyszko. Obaj w pełnym uzbrojeniu, lśnili w promieniach słońca. Zbyszko wybrał walkę na topory. Rozpoczęło się starcie. Było widać, że Zbyszko jest silniejszy od Niemca i tak samo jak on władał tarczą. W toporach po prostu rozgramiał niemca. Krzyżak obrał wtedy złą dla nas taktykę. Blokował wszystkie ciosy, tych potężniejszych unikał. Igrał tak z Polakiem, aby on stracił równowagę i upadł, a wtedy jego życie wisiało by na włosku. Zbyszko miał ogromną siłę w nogach i nie dał się Rotgierowi. Polak zaczął przewyższać Krzyżaka, ale obaj się już męczyli. Na krużgankach zapadła cisza, a walka się ciągle przeciągała. Po kilkunastu minutach zauważyłem, że Rotgier zadaje dwa słabe, beznadziejne cięcia toporem i ręka z tarczą ugina mu się pod ciosami Zbyszka. Zacząłem głośno dopingować polaka. Nagle jakaś kobieta z widowni krzyknęłą, aby „walczył za Danusię”. Nie wiem o co chodziło, ale Zbyszko zaczął szybciej i mocniej wymachiwać toporem, używając tarczy również do walki. Wpadł w szał bojowy! Rotgier co chwile się cofał, aż wreszcie błyszczące ostrze topora z całą siłą walnęło w jego prawy bark. Wrzasnął na cały dworek i padł jak kamień na ziemię. Nareszcie Zbyszko odniósł zwycięstwo i cieszył się cały dwór.
Bardzo podobało mi się to starcie, choć było mi trochę zimno. Walka była długa i zarazem emocjonująca. Cieszę się z wygranej Zbyszka, ponieważ jestem jego rodakiem. Rotgier dostał w końcu karę za jego pychę. To był naprawdę pasjonujący pojedynek!