profil

„Być albo nie być przed sypialnią cara” – esej na temat wahań spiskowca Kordiana.

poleca 85% 191 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Wielkie zbrodnie mogą sądzić zwykli, prości ludzie. Wielkie zbrodnie godzą przecież zawsze w nich” /L. Krukowski/ Czyżby więc Kordian nie miał prawa sądzić cara i wymierzyć mu sprawiedliwości? A jaka kara może być współmierna do prześladowań młodzieży, do cierpień tysięcy niewinnych Polaków wywożonych przymusem na Sybir? Zbrodni, kłamstwa, niesprawiedliwości? Chyba tylko śmierć. Kordian myślał o zemście. A ja pytam: dlaczego nie? Dlaczego zrezygnować z zemsty? W imię czego? Wyższych racji? A co jest wyższe nad porządek rzeczy, w którym złe uczynki są karane? Dla filozofów, etyków zemsta to czyn naganny, nieetyczny, wreszcie bezprawny. W takim razie gdzie kara za zło? Kto ma ją stwierdzić, orzec, wymierzyć? Kto? Bóg, w którego car nie wierzył? A może prawo? Może carska sprawiedliwość, carskie sądy, prefekci? „Gwałt niech się gwałtem odciska”, bo zło boi się bólu, cierpienia, śmierci, nie kazań, nie moralnych traktatów o godnym i sprawiedliwym życiu.
Kordian miał jednak dylemat, tak jak ja teraz. Przecież zabijając drugiego człowieka bierze się na siebie olbrzymią odpowiedzialność, nawet jeśli jest to zabójstwo popełnione w imię wyższych racji. Nic nie jest ani czarne ani białe. Czy zabójstwo jednego człowieka, nawet tak ważnego jak car, rozwiąże odwieczny dylemat? Osiągnięte zostanie marzenie filozofów? Czy natura zła zostanie odmieniona? Przecież gdyby Kordian zabił cara, to to co leżałoby na ziemi, broczące krwią, nie było by już złem. Za to człowiek z zakrwawionym mieczem w dłoni stałby się mordercą. Oko za oko, ząb za ząb. Krew za krew? A za tę krew, następna krew? Morze krwi?

„Żadna zbrodnia nie może mieć uzasadnienia” /Tytus Livius/ Czyli zabójstwo jest zawsze zabójstwem, bez względu na motywy i okoliczności. Zatem ci, którzy zabijają lub przygotowują zabójstwo to przestępcy i zbrodniarze bez względu na to czy są: carami, królami, książętami czy patriotami. Nikt z tych, którzy obmyślają i zadają przemoc, nie ma prawa uważać się za lepszego od zwykłego zbrodniarza. Bo wszelka przemoc ze swojej natury nieuchronnie wiedzie do zbrodni.

Kordian był człowiekiem, który usiłował określić własne miejsce w trudnych polskich realiach. Ewolucja Kordiana od apatii, prowadzącej do próby samobójstwa, przez poszukiwanie sensu życia w podróżach, po odnalezieniu się w działalności narodowej była studium wrażliwej osobowości, która chciałaby wyrażać się w czynach, a nie w słowach. Osobowość ta została brutalnie zderzona z otaczającą go rzeczywistością. Spośród warszawskich spiskowców Kordian był wprawdzie najbardziej zdesperowany, ale nie wyposażony w większą moc. Kiedy jego koncepcja działania upadła, nie umiał pogodzić się z klęską wartości, od których uzależniał sens własnej egzystencji. Moim zdaniem Kordian, poprzez zabójstwo cara pragnął nie tylko wyzwolić kraj od zbrodniarza, ale również spełnić się jako patriota, odnaleźć sens własnego istnienia, podobnie jak każdy z nas osiągnąć szczęście.

Myślę o wyborze, który musiał dokonać Kordian. Myślę o wyborach, które musimy dokonywać każdego dnia. Codziennie stoimy przed jakimś dylematem, poczynając od tego w co się ubrać, czym pojechać do pracy, co zjeść, a kończąc na poważniejszych sprawach takich jak: na kogo głosować, gdzie się ubezpieczyć, jak wychować dzieci. Podejmowanie właściwych decyzji to bardzo ważna umiejętność w życiu. Oczywiście trzeba przyjąć, że nikt nie jest idealny, ani nieomylny, nie ma człowieka, który dokonywałby w życiu samych słusznych wyborów. Ale chyba o to właśnie chodzi: poznając nowych ludzi, nowe sytuacje, które zmieniają się jak obrazki w kalejdoskopie, popełniając masę niepotrzebnych błędów dostajemy coś w zamian: wiedzę , którą przetwarzamy na własne potrzeby, interpretujemy ją i zdobywamy, to czego od nikogo nie moglibyśmy otrzymać. Coś, co jest tylko nasze.

Łatwo jest mi teraz zastanawiać się co zrobiłabym lub nie na miejscu Kordiana. Nie tylko Kordiana: również tych którzy są moimi przyjaciółmi, znajomymi, sąsiadami czy zaciętymi wrogami. Przecież rozważam te sytuacje tylko teoretycznie. W praktyce okazałoby się pewnie, że tak jak Kordian nie potrafię patrzyć na sprawy z dystansem, że tak jak on popełniam błędy, oczekuję pomocy, że „mylę niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu”. Dla każdego z nas sprawy innych wydają się banalnie proste, natomiast nasze własne sprawy, odczucia i problemy są najważniejsze na świecie.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty